Skocz do zawartości
Nerwica.com

Problemy wynikające z bycia singlem


Werty

Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich.

 

Z jakimi problemami muszą borykać się osoby pozostające bez związku, żyjące samotnie?

Czy czujecie presję rodziny i społeczeństwa, aby w końcu się "ustatkować", "znaleźć sobie kogoś"?

Czy wasza samotność wynika bardziej z wyboru czy z przymusu?

Kiedykolwiek próbowaliście zbudować z kimś związek?

Jak bycie singlem wpływa na wasze codzienne samopoczucie i samoocenę?

Jakie macie pomysły na wyjście ze stanu singla?

 

Gdzie leży przyczyna świadomego wyboru żywotu singla:w modzie, w lęku przed związkiem, w poddaniu się czy może w zupełnie innej sferze?

 

Zapraszam do dyskusji :smile:

 

Zakładam ten wątek, aby odciąć się od tematów (o samotności), w których panowała agresja, obwinianie innych za swój stan. Proszę nie kierować dyskusji na tory " walić je wszystkie, żadna mnie nie chce, bo nie mam kasy" albo "wszyscy faceci myślą tylko o jednym, o dupie". Zdaję sobie doskonale sprawę, że większość z was ma przykre doświadczenia związane z przeciwną płcią, ale nie wałkujmy tego po raz kolejny. To już zostało powiedziane.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Obecnie jestem singielką i chyba moge powiedziec, że z wyboru. Postanowilam uporać się najpierw ze swoimi uczuciami,zanim obdaruje nimi kogoś innego.

Wiem,że dobrze jest mieć kogoś ...

Ale...

Teraz moją podporą są rodzice-wiem,że kochaja mnie bezwarunkowo..gdybym miala teraz mezczyzne tylko zamartwialabym sie, czy mnie kocha, czy mnie zostawi bo mam gorszy okres..

 

Jestem niebrzydka, nieglupia :P

Nie uwazam, ze faceci to zło wcielone :P

Mam adoratorów...

Jednak teraz nie jestem gotowa na budowanie relacji

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Właściwie pasowałoby jeszcze dodać pytanie "na ile ma tu wpływ umiejętność "podrywania". czy to się liczy, czy bardziej spotkanie właściwej osoby?"

 

Z jakimi problemami muszą borykać się osoby pozostające bez związku, żyjące samotnie?

z trudnością poznania kogoś, z niepewnością czy to się w ogóle uda. to chyba jednak początek listy...

 

Czy czujecie presję rodziny i społeczeństwa, aby w końcu się "ustatkować", "znaleźć sobie kogoś"?
bardziej czuję się tym zdołowany co jest u mnie w domu. wszystkim wychodzi, tylko mnie nie. tylko mnie samemu. :/ to już może wpędzić w depresję. :/

 

Czy wasza samotność wynika bardziej z wyboru czy z przymusu?
chyba z przymusu

 

....ale z jednej strony można mówić że nie warto przecież wiązać się z kimkolwiek, to jest fakt, ale nikt nie chce byś sam do końca życia. a coraz częściej mam obawy, czy właśnie tak nie będzie....

 

Kiedykolwiek próbowaliście zbudować z kimś związek?
nie udało się nawet próbować.
Jak bycie singlem wpływa na wasze codzienne samopoczucie i samoocenę?
raczej negatywnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja jestem rozwiedziona, czyli singiel z odzysku i z wyboru.

 

wcześniej tylko przez bardzo krótkie okresy byłam sama.teraz jestem dorosłą kobietą i muszę się mierzyć z wieloma konsekwencjami bycia samej. pierwsza to mniejsze poczucie bezpieczeństwa, większa spinka jeśli chodzi o wydatki, muszę sama utrzymać siebie i mieszkanie.to dla mnie nowość.również konieczność samodzielnego podejmowania decyzji, co sprawia mi dużą trudność. musiałam się też nauczyć wiele przyziemnych rzeczy.

 

pozostałe - mniej bogate życie towarzyskie, nie mam żadnego faceta w rodzinie wiec ciężko mi z remontami itp.

 

no i chyba najważniejsze-brak szansy na dziecko.

 

presji żadnej nie czuję, pewnie dlatego ze jestem rozwiedziona.myślę że jestem innym singlem niż koleżanki które nie były w długim związku. mimo że czuję się samotna to wiem że lepsze to niż nieudane małżeństwo.znam tez zalety małżeństwa. słysząc za ścianą kłócących i wyzywających się sąsiadów cieszę się, ze mnie to nie dotyczy.

 

nie czuję się mniej atrakcyjna. myślę że wielu żonatych facetów jakich znam chciałoby mnie przelecieć myśląc że rozwódka to desperatka, łatwy cel albo że nie ma nic do stracenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z jakimi problemami muszą borykać się osoby pozostające bez związku, żyjące samotnie?

W moim wypadku żadnymi szczególnymi, mam zarówno byt finansowy jak i zdrowotny (jeśli o to chodzi w pytaniu),nawet często bycie singlem jest "wygodniejsze".

Czy czujecie presję rodziny i społeczeństwa, aby w końcu się "ustatkować", "znaleźć sobie kogoś"?

Po części tak,bardziej jest to w formie żartów,ale jeszcze parę lat i będzie to dziwaczne.

Ale nie ukrywam,to chyba potrzeba bliskości tutaj przeważa coraz bardziej i singielstwo coraz bardziej dobija,ale na pewno nie będę szukał na siłe

Czy wasza samotność wynika bardziej z wyboru czy z przymusu?

Z nieudolności,strachu,nieśmiałości,braku wiary w siebie.

Ale też z tego że uważam że do związku się nie nadaje.

Kiedykolwiek próbowaliście zbudować z kimś związek?

Jak dotąd nie,brak śmiałości,strach przed odrzuceniem

Jak bycie singlem wpływa na wasze codzienne samopoczucie i samoocenę?

Na dzień dzisiejszy wpływa to negatywnie,próbuje to jakoś "niwelować",ale to niewiele daje,z pewnością lekko dołuje

Jakie macie pomysły na wyjście ze stanu singla?

Zmiana sposobu życia,podejścia do życia, zawarcie jakichś znajomości..

Gdzie leży przyczyna świadomego wyboru żywotu singla:w modzie, w lęku przed związkiem, w poddaniu się czy może w zupełnie innej sferze?

U mnie bardziej z poddania się,wątpliwościach że mimo wszystko i bym nie sprostał w byciu dobrym partnerem życiowym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z jakimi problemami muszą borykać się osoby pozostające bez związku, żyjące samotnie?

Samotność.

 

Czy czujecie presję rodziny i społeczeństwa, aby w końcu się "ustatkować", "znaleźć sobie kogoś"?

Rzadko.

 

Czy wasza samotność wynika bardziej z wyboru czy z przymusu?

Z przymusu. Mało atrakcyjnych dla mnie osobniczek, głównie z powodu spisku mafii kosmetyczno-pornograficzno-modnej.

 

No i w ogóle nie "czuję" tego. Jak niby miałbym się znaleźć w związku. Wszystko to takie obce.

 

Kiedykolwiek próbowaliście zbudować z kimś związek?

No, nie wyszło zupełnie. W ogóle nigdy nie byłem na randce, nigdy się nie całowałem z dziewczyną, nigdy nie dostałem prawdziwej walentynki, itd.

 

Jakie macie pomysły na wyjście ze stanu singla?

Nie mam.

 

Gdzie leży przyczyna świadomego wyboru żywotu singla:w modzie, w lęku przed związkiem, w poddaniu się czy może w zupełnie innej sferze?

Nie wiem, Ja takiego żywotu nie dokonałem. Tzn. przez parę lat to była kwestia mizoginii teraz jak zostałem rasistą i zdałem sobie, że kobiety podobne rasowo są dla mnie atrakcyjne, to mi przeszło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

presji żadnej nie czuję, pewnie dlatego ze jestem rozwiedziona.

niby fajnie, ale bez presji się nie rozwijamy...

 

Chciałbym napisać o sobie że byłem singlem ale nigdy nie byłem. Przez wiele lat byłem samotny ale dla mnie to nie to samo co singiel, dla mnie singiel to osoba która świadomie decyduje się na życie samemu, a nie ktoś kto chciałby mieć partnera ale nie ma (z jakichkolwiek powodów). Jak mi się w końcu udało zainteresowac sobą jakąś dziewczynę, to od tamtej pory tak naprawdę już nigdy nie byłem sam i nie chciałbym być.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zakładam ten wątek, aby odciąć się od tematów (o samotności), w których panowała agresja, obwinianie innych za swój stan. Proszę nie kierować dyskusji na tory " walić je wszystkie, żadna mnie nie chce, bo nie mam kasy" albo "wszyscy faceci myślą tylko o jednym, o dupie". Zdaję sobie doskonale sprawę, że większość z was ma przykre doświadczenia związane z przeciwną płcią, ale nie wałkujmy tego po raz kolejny. To już zostało powiedziane.

:great: podoba mi sie ten fragment

 

Jako rozwodka i ponownie zwiazana niewiele moge wniesc do tematu. W okresie pomiedzy bylam sama ale nie samotna

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z jakimi problemami muszą borykać się osoby pozostające bez związku, żyjące samotnie?

Jedni mogą borykać się z różnymi problemami, drudzy z żadnymi.

 

Czy czujecie presję rodziny i społeczeństwa, aby w końcu się "ustatkować", "znaleźć sobie kogoś"?

Obecnie raczej za bardzo nie, choć mojemu ojcu się to trochę nie podoba.

 

Czy wasza samotność wynika bardziej z wyboru czy z przymusu?

Z wyboru.

 

Jak bycie singlem wpływa na wasze codzienne samopoczucie i samoocenę?

Chyba nie wpływa, tak mi się wydaję.

 

Jakie macie pomysły na wyjście ze stanu singla?

Jak na razie nie mam w planach wyjścia z tego stanu.

 

Gdzie leży przyczyna świadomego wyboru żywotu singla:w modzie, w lęku przed związkiem, w poddaniu się czy może w zupełnie innej sferze?

Moim zdaniem przyczyny mogą być bardzo różne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mało atrakcyjnych dla mnie osobniczek, głównie z powodu spisku mafii kosmetyczno-pornograficzno-modnej.

A coś konkretniej? Bo to ciekawe...

No, że bardzo popularne jest wśród kobiet dążenie do wyglądu narzucanego przez tą mafię. A mi się ten wygląd bardzo nie podoba.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Single z wyboru- są tu tacy? Jak sobie radzicie z presją społeczną.

 

W temacie miało być z presją społeczną, ale się nie zmieściło.

 

Witam wszystkich. Czytam to forum już od dłuższego czasu. Wiele uwagi poświęca się tutaj życiu prywatnemu. Opisujecie tutaj problemy w waszych związkach, jest też bardzo długi temat dotyczący tych, którzy mają problemy ze znalezieniem kogoś, widziałem też wątek o aseksualnych. Mój problem jednak jest zupełnie inny. Ja po prostu nie chcę wchodzić w żaden związek, przygodne kontakty seksualne też mnie nie interesują, choć kobiety pociągają mnie seksualnie. W czym więc jest problem? Ano presja społeczna jest tym problemem. Poniżej szerszy opis tego problemu.

 

Już w czwartej klasie szkoły podstawowej byłem wielce zdziwiony, że niektórzy z moich klasowych kolegów zaczęli się łączyć w pary z koleżankami z klasy. Bardzo mnie to dziwiło, bo kompletnie nie widziałem w tym sensu. Później pojawił się u mnie pociąg fizyczny. Zarówno w podstawówce jak i w szkole średniej pięknych dziewczyn w klasie nie brakowało, ja jednak nigdy nie próbowałem żadnej z nich podrywać, masturbacja w zupełności mi wystarczała, a chodzić z żadną z nich nie chciałem. Trudno to było mi zrozumieć, bo marzyłem o seksie z niektórymi z tych dziewczyn, a nie robiłem w tym kierunku nic, gdyż jak już wspomniałem masturbacja mi wystarczała. W tamtym okresie można powiedzieć, że byłem takim "komputerowym dzieckiem", czyli moją pasją były gry komputerowe, jedynie od czasu do czasu spotykałem się z rówieśnikami przy grze w piłkę czy tam w coś innego. Szkołę średnią ukończyłem bez jakiegokolwiek kontaktu seksualnego, nawet żadnego pocałunku nie było. Ba! Nawet ani jednej próby podrywu z mojej strony nie było. Mnie też żadna nie próbowała podrywać, bo zbyt atrakcyjny wtedy nie byłem- byłem chuderlawy, kiepsko się ubierałem oraz na mojej twarzy często pojawiały się pryszcze.

 

Po szkole średniej zacząłem bardziej dbać o siebie. Zacząłem ćwiczyć siłowo, dzięki czemu moja sylwetka była bardziej męska. Mój ubiór też się zmienił na lepsze. Jeśli chodzi o dziewczyny, to dalej nie miałem ochoty, by z którąś chodzić. Zmieniło się za to nastawienie dziewczyn do mnie. Gdy byłem studentem, to ku mojemu zdziwieniu zdarzały się sytuacje, że to ja byłem podrywany. Nagle co niektóre kobiety zaczęły mnie dostrzegać. Ja jednak w dalszym ciągu nie chciałem się z nikim wiązać. I tutaj niestety pojawiła się presja społeczna, coraz większe naciski. Do tego doszedł internet, a tam mnóstwo wpisów typu "faceci którzy w wieku takim a takim jeszcze nie bzykali, to nieudacznicy bądź geje" itp. Mimo iż dalej nie miałem chęci, to jednak czułem się przygnębiony, że jako student jeszcze nic "nie zaliczyłem". Na trzecim roku studiów poznałem piękną dziewczynę(wielu znajomych mi jej zazdrościło), która z jakiegoś powodu bardzo mnie polubiła i to za jej sprawą zaczęliśmy się spotykać. Nasza znajomość ciągnęła się miesiącami i w końcu zdecydowałem się jej powiedzieć, że mi na niej zależy. Ona po jakimś czasie mi odpowiedziała, że tak naprawdę mi nie zależy, że ona kompletnie nie czuje tego o czym jej powiedziałem. Najgorsze jest to, że ona miała rację- tak naprawdę mi na niej nie zależało. Ja tylko uległem tej przeklętej presji społecznej.

 

Od tamtego czasu, a minęlo już ładnych pare lat nie próbowałem się umawiać z żadną kobietą. Niestety mam już na karku trochę lat, myślę o tym, żeby się wyprowadzić od rodziców, jednak boję się co przyszli sąsiedzi będą o mnie gadać. Niestety, ale ludzie o takich jak ja mają złe zdanie. Tacy jak ja albo są uznawani za nieudaczników albo za gejów. Cieszy mnie fakt, że teraz coraz bardziej popularne są tzw. "single".

 

Zastanawiam się, czy na tym forum też są single z wyboru, tzn. tacy, którzy bez większych problemów by mogli sobie kogoś znaleźć, a jednak wolą być sami? Jak sobie radzicie z ludzkim gadaniem?

 

-- 27 gru 2012, 01:38 --

 

Wolałbym, żeby ten temat został przeniesiony do działu pytań do psychologa, bo tam chyba jednak bardziej pasuje.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj założyłem podobny temat, więc w nim trochę szerzej to opisałem: single-z-wyboru-s-tu-tacy-jak-sobie-radzicie-z-presj-spo-t40382.html

 

Z jakimi problemami muszą borykać się osoby pozostające bez związku, żyjące samotnie?

 

Presja społeczna. Ludzie nie potrafią zrozumieć, że ktoś po prostu chce być sam z wyboru i zaraz zaczynają się spekulacje, czy to jakiś nieudacznik czy gej, ewentualnie impotent.

 

Czy wasza samotność wynika bardziej z wyboru czy z przymusu?

 

Z wyboru. Zdarzało się, że to kobiety mnie podrywały. Choć ze względu na wzrost(177 cm) nie mogę siebie nazwać przystojnym, to jednak ładna buźka i przyzwoita muskulatura robią swoje, tzn. nie mam dużego powodzenia, ale co niektórym kobietom "wpadam w oko".

 

Kiedykolwiek próbowaliście zbudować z kimś związek?

 

Tak, ale tylko ze względu na ludzkie gadanie. Wstydziłem się, że mam już trochę lat(wtedy byłem na trzecim roku studiów) i jeszcze nigdy nie miałem dziewczyny. Skończyło się na tym, że dziewczyna wyczuła to, że mnie na niej nie zależy, choć mówiłem co innego. Dziewczyna była bardzo ładna, pociągała mnie seksualnie, jednak tak naprawdę nic z nią nie chciałem.

 

 

Nic na to nie poradzę. Zawsze podziwiałem facetów, którzy by na drugi koniec świata pojechali, by być z nią lub chociaż "przeczesać futerko" dziewczynie, która im się podoba. Wiem, że ze mną jest coś nie tak. Pociąg seksualny mam(może za mały i w tym problem?), ale seksu nie chcę nawet jeśli jakaś mi się bardzo podoba. Do związku to już w ogóle 0 chęci, podobnie jak posiadanie dzieci w przyszłości. Wygląda na to, że tak już zostałem zaprogramowany przez naturę. Może kiedyś się to zmieni?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Żywot singla bywa trochę przygnębiający.Zwłaszcza w momentach świąt,urlopów,przestojów codziennego życia.Odnoszę wrażenie,że aby nie odczuwać potrzeby bliskości,to spora część singli buduje cały swój świat na pracy.Zagłusza to samotność.Myślę,że każdy w jakiś sposób potrzebuje bliskiej osoby.Tylko duża część singli woli się do tego nie przyznawać,bo tak jest po prostu łatwiej...
Najgorsze problemy z byciem singlem nie zaczynają się wtedy, kiedy jesteś singlem z wyboru, kiedy możesz, ale nie chcesz.... bo nie ma potrzeby, według mnie, być z kimś nieodpowiednim. lepiej z nikim.

 

Problemy są wtedy kiedy dokoła nikt Cię nie chce, albo takie odnosisz wrażenie .....

 

ktoś zaraz powie że tak naprawdę nie ma singli z wyboru, tylko sobie racjonalizują... ale w to też wątpię. na pewno tacy są gdzieś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie odkryję Ameryki jeśli powiem, że największym problemem jest samotność. Sytuacje kiedy każde uroczystości spędza się samemu, kiedy na zjazdy rodzinne idzie się samemu, kiedy miłe ciocie pytają o drugą połówkę, czy po prostu wieczór, kiedy jesteśmy w paskudnym humorze i chcielibyśmy po prostu się przytulić do kogoś, kto nas rozumie. Wydaje mi się, że w pewnym momencie każdy chciałby mieć kogoś, żeby w końcu przestać czuć się samotnym niedołęgą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie odkryję Ameryki jeśli powiem, że największym problemem jest samotność. Sytuacje kiedy każde uroczystości spędza się samemu, kiedy na zjazdy rodzinne idzie się samemu, kiedy miłe ciocie pytają o drugą połówkę, czy po prostu wieczór, kiedy jesteśmy w paskudnym humorze i chcielibyśmy po prostu się przytulić do kogoś, kto nas rozumie. Wydaje mi się, że w pewnym momencie każdy chciałby mieć kogoś, żeby w końcu przestać czuć się samotnym niedołęgą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie odkryję Ameryki jeśli powiem, że największym problemem jest samotność. Sytuacje kiedy każde uroczystości spędza się samemu, kiedy na zjazdy rodzinne idzie się samemu, kiedy miłe ciocie pytają o drugą połówkę, czy po prostu wieczór, kiedy jesteśmy w paskudnym humorze i chcielibyśmy po prostu się przytulić do kogoś, kto nas rozumie. Wydaje mi się, że w pewnym momencie każdy chciałby mieć kogoś, żeby w końcu przestać czuć się samotnym niedołęgą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja się cieszę, że jestem singlem - jestem nim i z wyboru i z przymusu.

 

W dawnych czasach kiedy ludzie się ze sobą poznali, to żyli ze sobą do końca życia. Dzisiejsze młode pokolenia potrafią się rozstać z byle głupoty... :roll:

 

Jest to dla mnie jeden z głównych czynników, który odstrasza mnie od związków.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja się cieszę, że jestem singlem - jestem nim i z wyboru i z przymusu.

 

W dawnych czasach kiedy ludzie się ze sobą poznali, to żyli ze sobą do końca życia. Dzisiejsze młode pokolenia potrafią się rozstać z byle głupoty... :roll:

 

Jest to dla mnie jeden z głównych czynników, który odstrasza mnie od związków.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×