Skocz do zawartości
Nerwica.com

Borderline, a zapewnienie dziecku stabilności emocjonalnej


serek87

Rekomendowane odpowiedzi

Będziesz się śmiała. Ona ma 90 lat, a ja 60. Na pewno jestem ofiarą matki, chociaż kiedyś miałam dłuższą smycz. Jestem jedynaczką. Na skutek jej manipulacji jesteśmy zupełnie same...Zawsze mnie katowała, teraz przeczytalam że to choroba i że mogę spodziewać się dalszych podłości. To leży w jej psychopatycznej naturze. Może oszczędzę Wam faktów z życie. Można się pochlastać :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

niedowiary, na nowy poczatek nigdy nie jest za późno... pomyśl, moze czekac Cie jeszcze 30 lat udanego, satysfakcjonującego zycia, jesli pozbędziesz sie garba w postaci rodzinnej patologii 8)

BTW, nikt nie jest całkiem sam, tak samo jak Ty nie zyjesz z matka w prózni kosmicznej - w koncu ktos odpisuje na Twoje posty ;)

Napisz cos wiecej o sobie, mieszkacie same ? nie mozesz jakos sie od niej odseparować ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mieszkamy oddzielnie, na szczęście. Przeczytałam wcześniej wypowiedź forumowicza, że wolałby się nie rodzić. Moje słowa. Teraz może jest trochę łatwiej. Czytam, że ona też cierpi Może, ja nie jestem w stanie tego ogarnąć, chociaż sama sobire wydaję się dosyć empatyczna. Przy życiu trzymają mnie moje zwierzęta. Pięć kotów i sunia...

 

Nie mogę jej zostawić, marzy mi się jakiś dom starców...chociaż na trochę.

Nigdy nie wpadłam na to, że kiedy ona wrzeszczy że mnie nie biła, nie przeklinała-to w to wierzy!!!

 

Wszystko ma swoje śmieszne momenty0 zawsze lubiłam kiedy wykrzykiwała do mnie-sorki za dosłowność- kurwa twoja mać ! No to było fajne.

 

Dobrze mi zrobiło nagranie jej mądrości. Widać ten talent manipulatorski i aktorski! Wrzaski - jak można !!! x 1000

 

pozdr

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie mogę jej zostawić,
dlaczego ?

 

przeciez zdajesz sobie sprawe, ze jest toksyczna :bezradny: zaraz pewnie napiszesz, ze ona sie juz nie zmieni, bo nie potrafi, jest chora i zawsze taka była...

tylko ze :

-Twoja matka nie jest niepoczytalna i ponosi odpoiwedzialnośc za własne czyny,

-to że ona jest zaburzona, nie znaczy ze Ty musisz to znosić. Moze nie masz wpływu na jej zachowania, ale na swoje - tak ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam chyba prawny obowiązek opiekować się matką. Chcę być w porządku.

Już jest mi dużo lżej. Nie znalazłam nigdy nikog kto byłby dla mnie grupą wsparcia, to też ciekawe?

Może ludzie w obronie wlasnej umykali od zarazy?

 

Skąd wiesz, że nie jest niepoczytalna?

Może to wiek dołożył się do koszmarnego charakteru?

Pani po KUL z dyplomem magistra filozofii każe mi zachwycać się jej inteligencją, bo jest taka oczytana. Czyta pismo PARTY!

iTD ITD...

 

Parę lat temu powiedziała mi, że mój nieżyjący ojciec okrutnie ją zgwałcił, żebym się nie urodzila. Kiedy się zorientował, że ona jest w ciąży. Ciężko to odchorowałam, nie odzywałam się rok. Poszła do psychologa, który jej powiedział, że ja też cierpię. Ona poszła, żeby znowu na mnie naskarżyć.

 

Proponujesz, żebym odcieła się od toksycznej staruchy? Tak, chętnie jeżeli mogłabym ją zamknąć w domu starcow.

 

Inaczej gorzko pożałuję, zrobi szoł, zwoła moich znajomych, oskarży mnie i publicznie przeklnie...nie mam na to sił...

 

-- 15 maja 2014, 11:05 --

 

Np.

 

Od dawna chciala pójść ze mną do banku, żeby mi dać pełnomocnictwa. Wreszcie poszłyśmy, załatwiłyśmy. Kazała mi poczekać, bo jeszcze coś załatwi. Slīszałam jak lamentowała do kasjerek, że ja ją teraz okradnę. Pani kasjerka byla miła, więc matka postanowiła jej wszystko zapisać. Wrociłam i poprosiłam, żebu anulowały moje pełnomocnictwa. Tak się stało. Teraz mi wypomina, że ją skompromitowałam w banku. Zresztą, panie podobno mi wybaczyły...itd

 

to samo u lekarza, w sklepie...

 

15 lat po śmierci ojca dowiedziała się że miał przez ćwierć wieku kochankę młodszą ode mnie i ukrdał matki kasę...niedowiary. śmieszne, nudne, tragiczne

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

niedowiary, smutna historia.. dorzuce kilka własnych przemyśłeń, bazujacych na moich doświadczeniach :

toksyczne, patologiczne relacje rodzinne polegaja czesto na uzaleznieniu od drugiej osoby. Mozna byc uzaleznionym od drugiej osoby, która nas krzywdzi a wrecz ją kochac /oczywiscie ta miłosc tez jest chora i patologiczna - tak samo jak narkoman kocha dragi, alkoholik wódkę/. Wszystko to razem tworzy mieszanine sprzecznych, ale najczesciej bardzo silnych emocji, przytrzymujacych ofiare przy sprawcy przemocy. Trudno zerwac to z dnia na dzień, ale można starać sie stopniowo uwalniać, tworzyć dla siebie własną pzrestrzeń.

 

Piszesz np. ze masz prawny obowiązek opieki, natomiast z tego co wiem, nie mozna nikogo zmusic do opieki w sensie dosłownym, typu osobiste kontakty, chodzenie do lekarza czy banku - jedynie do uiszczania alimentów. Cała reszta to Twoja dobra wola - nie musisz jej znosic w swoim zyciu. Z tego co piszesz, matka umiejetnie podsyca w Tobie poczucie winy, opowiesciami ile wycierpiała. To jeden ze sposobów, by na Ciebie wpływac. Z tego co piszesz jest całkowicie bezkarna, czy ustanowiłas jakies granice, które jej nie wolno przekraczac ? czy pozwala sobie własciwie na wszystko - a Ty czujesz sie bezradna, bo ona ma w zanadrzu wachlarz róznych środków nacisku....

Zdradze Ci sekret, ze Ty tez możesz cos robic w swojej obronie :arrow: zerwac z nią kontakty albo ubezwłasnowolnic, jeśli uwazasz, ze jest niepoczytalna :bezradny:

 

Dopóki nie zrozumiesz i nie zaakceptujesz faktu, że to TY jej na to wszystko pozwalasz - bedzie dalej na tym jechać... wzięcie odpowiedzialnosci za siebie jest bolesne, ale jednoczesnie uwalniajace - zacznij ustanawiac własne reguły, albo wgl zrezygnuj z tej gry, w która obie jesteście uwikłane.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Masz rację, tylko ja nie jestem samobójczynią. Boję się jej, ona nie cofnie się przed niczym! Boję się i mam rację.

 

Bardzo chętnie bym ją ubezwlasnowolniła. Jest niebezpieczna dla otoczenia. Mieszka w 100 metrowym mieszkaniu (zapisze je dozorcy),

zalewa sąsiadów, pali garnki i czajniki, wreszcie dom spali !

 

Kłóci się z lekarzmi, kazala mi zmienić (jej) lekarza prowadzącego. Trafił nam się miły wesołek. Był dla mnie uprzejmy. Matka dowlokła się sama następnego dnia do przychodni. Wypisała się od niego. Przejrzała naszą grę, byłam z nim w zmowie, chcieliśmy z niej zrobić wariatkę !

 

Tłukła mnie odkąd pamiętam. Miałam chyba 2 lata kiedy mnie pobiła w ciemnym przedpokoju! Bo poszłam na sąsiednie podwórko.

Dwuletnie dziecko zostawione samo wreszcie gdzieś pójdzie...

 

Boję się jej, normalnie.

 

Matka podsyca we mnie poczucie winy -nieustannie i nieskutecznie. Drwię z niej. I ona chyba tego nie chwyta.

 

Mam swoje drobne satysfakcje. Tyle mojego.

 

-- 10 cze 2014, 15:30 --

 

Mam pytanie - Czy matka może nie pamiętać swoich podłości i okrucieństw?

Zawsze wypierała się - ja ciebie nigdy nie biłam, ja bym nigdy nie okradła jedynaczki itd...

 

-- 01 lip 2014, 12:50 --

 

Dopiero teraz zobaczyłam, że z emocji wpisałam się w wątek Serek. Sorki. To tak z nerw...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

C.D.

Moja matka kończy 90 lat. Widzi ludzi wychodzących z lustra, dwie kobiety i mężczyznę. Mieszkają w zamurowanej klatce schodowej. W lecie naszły nas mrówki, szukały ochłody. Przeganiając mrówki trafiłam na szczury. Teraz przyjdzie komisja projektująca nowe ogrzewania. Udało mi się z zaprzyjaźnioną Ukrainką umyć okna, odgruzować trochę, wynieść cuchnące gniazda szczurów. Matka bredzi, ale co z tego? Nie jest ubezwłasnowolniona. Nie wyobrażam sobie wymiany kaloryferów w dużym mieszkaniu z przewracającą się staruszką w środku. Jest agresywna i nienawistna. Okresami...

Złożyłę o ubezwłasnowolnie, narazie czekam na akty urodzenia z Urzędu Stanu Cywilnego. Strasznie to niezorganizowana instytucja. Matka o tym nie wie.

Teraz, kiedy widzi ludzi wychodzących z lustra przydałby się psychiatra. Tylko, że ona nie chce o tym słyszeć. Dzwoniłam na Dolną, na Sobieskiego. Zajmują się tymi, którzy chodzą i chcą się leczyć...

Potrzebny mi psychiatra, który przyjdzie do niej, porozmawia i określi nazwie chorobę. Potrzebuję takiego zaświadczenia do sądowej sprawy o ubezwłasnowolnienie. Byłam na Wołoskiej, zapłaciłam. Wysłuchali cierpliwie. Poradzili, żebym znalazła takiego psychiatrę, który przyjdzie jako internista...i recepty pewnie jeszcze wypisz jako internista...

Byłam w Pomocy Społ na konwiktorskiej 3. B miłe panie powiedziały, że mi szybko pomogą. Pani "socjalna" poszła umówić się z psychiatrą na termin kiedy do matki przyjdą. Psychiatra wyjaśnił, że zajmują siię tylko ludźmi którym świadczą usługi !

Itd... jestem sama z agresywną wariatką lat 90. Boję się jutra. Mam przygotowany ośrodek w Konstancinie, gdzie za niemałe pieniądze matka mogłaby dojść do siebie. Nie chcę oddawać jej do DPSu, bo przy jej patologii trzeba się liczyć ze długo tam nie pobędzie. Do Konstancina można pójść na miesiąc i na resztę życia. Nie robią problemu. Inne domy jak wezmą, to nie puszczą. Musiałam to napisać. Czuję się koszmarnie, ale pędzę, sprzątam i gotuję. Nie jestem w stanie spacyfikować czuba. Powiedzcie coś pocieszającego...nie narzekam, inni mają gorzej. To normalny etap w życiu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niedowiary, wydaje mi się że pomysł z ubezwłasnowolnieniem nie jest dobry ....

Cokolwiek twoja matka zrobi, ty ponosisz pełną odpowiedzialność za nią.

Wysadzi blok, zaciągnie kredyty etc etc - ty płacisz za wszystko. I chyba nie jest to dobra opcja dla Ciebie ;)

 

Nie chce mi się wierzyć że w całej Warszawie nie ma psychiatry, który prywatnie (nawet państwowo powinni być !) zbada mamę.

A inna możliwość - to lekarz GERIATRA albo właśnie INTERNISTA.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie jestem borderem, tak mi się wydaje. Jestem córką matki sadystki. W ubiegłym roku przeczytałam opis cech bordera i idealnie pasował do mojej matki. Później już rozmawiałam z psychiatrą, który częściowo to potwierdził. To może być też inne zaburzenie osobowości. W tym wieku nie ma znaczenia, nie leczy się. Mieszkanie matkijest zaszczurzone. Nic nie wolno było ruszyć. Nie ma pieniędzy, bo nie wiadomo co z nimi zrobiła. Na moich oczach wrzuca 200 złotych de sedesu i spuszcza wodę. Komentuje, że miała mi dać, ale wpadło i już nie ma itd...

Taka osoba może zaciągnąć kredyty, oddać mieszkanie, podpisać wszystko co jej podsuną. Zresztą tak było na moich oczach w banku. Przykre, ale pracownicy banków są szkoleni w oskubywaniu staruszków. Piszą o tym w tygodnikach.

 

Może w całej Warszawie jest jakiś lekarz psychiatra, który zgodzi się udawać internistę. Ja go nie znam.

Internistka pierwszego kontaktu ma matki dość za intrygi i manipulowanie...

Geriatra był w ub roku, chyba opisałam wyżej. Trafił nam się pan doktór dosyć obcesowy. Dokładnie matkę zbadał, pochwalił, że jest zadbana, czysta, wypielęgnowana. Ale z główką już niedobrze powiedział do niej. Na moje prostesty zareagował-pani to jest ofiarą matki...Po jego wyjściu matka złapała za telefon i zaczeła wydzwaniać do obcych ludzi, żeby zemścić się na mnie za przyprowadzenie tego lekarza. Zadzwoniłam do niego, kazał mi wyrwać kabel ze ściany...itd...Tak też zrobiłam.

 

Chcę oddać moją matkę do dobrego domu opieki. Muszę załatwić ubezwłasnowolnienie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Awantury trwały bez przerwy. Ziala do mnie nienawiścią, a ojcu przedstawiała mnie jako stronę agresywną. On nie miał zamiaru mieszać się. Chciał spokoju. Po jego śmierci wydało się, że prze ćwierć wieku miał kochankę młodszą ode mnie. Wydał ją za przyjaciela, profesora UW- inwalidę. Kochanka została panią profesorową z emeryturą po mężu. Ojciec okradł moją matkę z kasy która starczyłaby na dobrą willę. Matką teraz mówi, że dawała się oszukiwać, bo nie chciała rozwodu...itd. było piekło. Tatuś chyba też był zaburzony, więc skąd ja mam być normalna.

Teraz nastąpi akt ostatni. Muszę obezwładnić potwora. Urojenia narastają. Często jest nienawistna, agresywna. Przeważnie jestem u niej "zarobiona". Sprzątam, piorę i gotuję. Wczoraj nie mogłam wyciągnąć jej z wanny. Ona prawie nie chodzi, ale bluzga z dawną werwą....

Chcę pielęgniarki, chcę domu opieki. Dom się wali, wszędzie szczury ! Mam zdjęcia...

Dzięki, że mogę to tutaj zeznać.

 

Wchodzi do lustra, wreszcie spadnie jej na głoweę...

 

Moja znajoma, która ma podobne problemy z chorym psychocznie dzieckiem opisała ten dans macabre w Polityce. Przeczytajcie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Matka wyrzuciła pielęgniarkę, która przychodzi pobierać krew raz w miesiącu.

Zostaję sama z agresywną staruchą. Dzwoniłam na Sobieskiego, poradzili żebym ściągnęła psychiatrę z przychodni psychiatrycznej rejonowej. W tej przychodni kazano mi przyjść zze skierowaniem od od matki lekarza rejonowego. Czy to jakaś zmiana przepisów ?

Zero empatii. Mówię, że to będzie trwało, a matce narasta psychoza. Ludzie z lustra na nią wychodzą ! Po drugiej stronie lodowaty kamień....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Koniec lamentów. 20 bm. przyjdzie psychiatra z siostrą/opiekunką społeczną.

Światełko w tunelu.

Matka widzi :

Ludzie wychodzą z telewizora i otwierają okna i drzwi wejściowe...

Ja jestem pięcioma osobami, nie wiadomo jak mam na imię...

 

Myślę pozytywnie :angel:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam, jestem nowa na forum. Pozdrawiam więc wszystkich.

Moja matka cierpiała na borderline. Miała nas troje dzieci (miała, gdyż w tym roku zmarła).

Dwaj moi, dużo starsi bracia są pijącymi alkoholikami. Ja obecnie leczę się na depresję (tabletki oraz indywidualna terapia).

Wyzwalaczem depresji stało się porzucenie mnie przez męża, po 17 letnim związku dla dziewczyny z dyskoteki o 10 lat młodszej.

Wracając do matki, nie wiem czy się (i na co) leczyła, wiem że miała kontakt z miejscową psychiatrą.

Podobno miała jakiś epizod picia w życiu. Nic pewnego.

Wychowywaliśmy się bez ojca. Najpierw moi bracia bez swojego (znikł, gdy mieli po 1 i 2 latka), później ja jako owoc romansu, bez mojego.

Wiem, że ciężko stawiać diagnozę po czasie, na odległość, ale analiza zachowań mojej matki wskazuje jednoznacznie na borderline.

Może zabrzmi to strasznie, ale wolałabym się nie urodzić, by nie przeżywać tego co przeżywałam,

co przeżywam nadal i tego jak ukształtowana jest moja osobowość na skutek Jej zaburzenia.

Dzieciństwo było pełne lęku. Długo moczyłam się i podobno byłam "nerwowa", na co aplikowała mi syropki i tabletki uspokajające włącznie z relanium.

Pobyty w szpitalu (podobno chore nerki) i ciągłe choroby, których do tej pory nie rozumiem, ponieważ jak na tak schorowane dziecko,

fizycznie jestem bardzo zdrową dorosłą.

Pamiętam, dużo lęku, niewygody, strachu, pogrywania mną wobec mojego ojca, nastawiania mnie negatywnie wobec Niego, wobec mojej babci (a Jej matki).

Jednak prawdziwe piekło zaczęło się, gdy weszłam w okres dojrzewania, a równocześnie Ona (ponieważ byłam późnym dzieckiem) w okres menopauzy.

Potrafiła wpadać we wściekłość ponieważ stłukłam szklankę i wypominać mi to miesiącami (!!!). Urządzać jazdy trwające całe noce.

Miałam jakieś 12 lat, gdy spałam u koleżanki, a jej mały psiak porwał mi rajstopy, które zdjęłam i położyłam na krześle z resztą ubrań. Zobaczywszy to wyzwała mnie od dziwek. To były inne czasy (komuna jeszcze) i nie wiedziałam co oznacza słowo sex, co robią dziwki i nigdy nie całowałam się z chłopakiem.

Najbardziej w pamięć zapadła mi sytuacja, gdy o coś kłóciłyśmy się, było lato, Ona stała w drzwiach balkonowych z papierosem, ja w odległości około 5 metrów od Niej po drugiej stronie pokoju (wchodziłam do łazienki), gdy zaczęła krzyczeć: "bije mnie! żeby matkę bić, skandal! ałaaa! bije mnie!". To było 2 piętro, wszystkie sąsiadki siedzące na ławkach zapewne słyszały. Oszołomiona weszłam do łazienki, usiadłam na wc, w tym momencie weszła do pomieszczenia i splunęła na mnie mówiąc, że pewnie chciałabym ją uderzyć, ale ona wie jak się bronić. Tych słów dokładnie nie pamiętam, pamiętam nienawiść z jaką splunęła na mnie siedzącą z opuszczoną bielizną, córka lat około 15.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zaczęłam mieć problemy w szkole. Usiłowałam się uczyć, ale siadała na krześle obok wejścia do mojego pokoju i potrafiła do wczesnych godzin rannych mówić. Jak katarynka, jak nakręcona, oskarżać mnie, obwiniać, wymyślać różne historie, np: " (...) taka z ciebie córka, choćby sobie człowiek flaki wypruwał, to nie można oczekiwać szacunku, tą szklankę to ze złośliwości stłukłaś, a to była moja pamiątka, na prezent ślubny je dostałam, a teraz co to za komplet jak jednej brakuje, no ale co ty się tam przejmujesz, niech matka kupi następną, niech twarzą zaryje w ziemię, flaki sobie wypruje... czy ty wiesz jaka ja schorowana jestem? ledwo do pracy chodzę, zasypiam tam na zapleczu... ale co to ciebie obchodzi, tobie matka nie jest potrzebna, ciebie tylko koleżanki obchodzą, a ja sobie mogę tutaj umierać, zapierdalać jak bury osioł, ty byś nawet chciała żebym umarła, a wróż mi wywróżył, że młodo umrę, ciekawe co wtedy zrobisz, do domu dziecka pójdziesz i zobaczysz jak to jest bez matki. Czego ci brakuje? Jeść masz co, ubrać się też. Już ja sobie pogadam z twoimi koleżankami i spytam czy one ta traktują swoich rodziców jak ty. Rozmawiałam już z jedną panią i ona mi powiedziała, że teraz sobie jakieś narkotyki wstrzykują i ciekawe czy ty też jakąś narkomanka nie jesteś? ....bla...bla...bla... " Na początki usiłowałam jakoś z Nią dyskutować, odpowiadać na zarzuty. Szybko się zorientowałam, że nie ma sposobu żeby Ją przegadać i że nie tędy droga. Później już tylko leżałam i czekałam na koniec, żeby móc zasnąć. Złość, wściekłość, poczucie niesprawiedliwości, upokorzenia, wstyd i jeszcze parę innych emocji które musiałam jako dzieciak przełknąć. Takich wieczorów i nocy była cała masa.

Chodziłam niewyspana, naładowana negatywną energią. Jednak gdy spóźniała się z pracy bałam się, że "doprowadziłam" Ją w końcu do tej młodej śmierci, co Jej wróż wywróżył. Nigdy nie było bliżej nas na dłużej nikogo. Każda Jej przyjaźń szybko ulegała dewaluacji. Szczególnie pamiętam jedną przyjaciółkę, którą lubiłam, oskarżyła ją o kradzież halki. Zrobiła awanturę, zerwała znajomość. Halka się nalazła przy jakichś porządkach w szafie za pół roku. Tak było bardzo często. Mówiła o mnie do ludzi różne nieprawdziwe złe rzeczy. Potrafiła pójść do mojej szkoły (LO) i powiedzieć wychowawczyni, że powinna zostawić mnie w tej samej klasie na kolejny rok, bo jestem złą córką. Nigdy nie rozumiałam tego, dlaczego tak mnie nienawidzi i walczy ze mną. Życie wydawało mi się, że takie musi być.

Szybko uciekłam z domu w małżeństwo. Miałam 20 lat, gdy urodziłam córkę. Mała miała lat 5, gdy jej babcia spoliczkowała ją, bo powiedziała coś nie było po jej myśli. Wtedy dopiero do mnie dotarło, że to nie jest normalne. Nie policzkuje się 5 latek cokolwiek powiedzą. Tłumaczy się i uczy, ale nie bije. Musiało dojść do skrzywdzenia mojego dziecka, bo mnie samej już nic nie mogło zaboleć.

Całe lata dałam wodzić się za nos i manipulować. Krzywdzenie mnie (emocjonalnie) zdawało się przynosić Jej radość. Zrywała kontakt, obrażała się, tygodniami nie odbierała telefonu. Żądała pieniędzy, prezentów. Raz jeden odwiedziła mnie w naszym domu, pomimo wielu zaproszeń, próśb (że np chcielibyśmy spędzić Boże Narodzenie w domu i że przywieziemy Ją żeby pobyć razem zamiast spędzać święta w podróży) zrobiła to raz jeden, skrytykowała wygląd, atmosferę i stwierdziła, że źle się tutaj czuje i żeby szybko Ją odwieźć do domu (240 km), bo Jej pies też tutaj się źle czuje. Generalnie służyłam Jej do dbania o Nią, kupowania (trzeba wymienić mi okna, trzeba kupić mi łóżko, trzeba zrobić kuchnię, trzeba wymienić mi lodówkę, trzeba...). Moich braci też traktowała przedmiotowo (trzeba doić jak się daje). Pod koniec życia już tylko ja dbałam o Jej byt (zatrudnienie opiekunek, lekarze, pielęgniarki, załatwienie wielu spraw) z wpojonego mi poczucia odpowiedzialności i winy. Na pogrzebie wielu sąsiadów patrzyło na mnie jak na potwora, jakbym była odpowiedzialna za Jej chorobę (wielokrotne wylewy) i śmierć (miała 78 lat). To nie jest tylko moje wyobrażenie, wiem o tym, że opowiadała o mnie swoje dziwne historie, wzbudzając współczucie, którym się karmiła i poczucie krzywdy, które uwielbiała i dawało Jej napęd. Jej najulubieńszy syn nie przyjechał na Jej pogrzeb. Jego dzieci również.

Dzisiaj jestem osobą, która nie umie wyznaczać i trzymać granic, która wytrzymuje wiele, by być kochaną (wytrzymam ten dzień, bo jest jeszcze 6 w tygodniu), nie potrafię przeżywać wszystkich swoich emocji, odcinam się od nich, gdy ktoś mnie krzywdzi odcinam swoje emocje, odcinam czucie, "odcinam" kawałki ciała, czasem gryzę palce, aż płynie z nich krew. Wytrzymuję to czego nie powinnam. To tylko mały kawałek, jeszcze nie wszystko wiem.

Skończyłam 40 lat i uczę się, jak powinnam być traktowana, na co nie powinnam się zgadzać, czego ludzie nie powinni i nie mogą mi robić, bo tego nie dowiedziałam się w domu rodzinnym, a właściwie dowiedziałam, że mogą mną manipulować, krzywdzić, umniejszać i nie zważać na moje uczucia, Myślę że przyczyniło się to do tego, że czuję dzisiaj, że pozwoliłam sobie zmarnować najlepszy czas, komuś kto zażądał rezygnacji z moich marzeń i pragnień (nie mam więcej dzieci), a porzucił mnie w momencie, gdy na to już jest zbyt późno.

Spytacie mnie czy pieszczotliwie tutaj nazwany "borderek" zapewni dziecku stabilność emocjonalną? Zamilczę.

R.

ps. od śmierci mojej matki minęło 5 miesięcy. nadal nie czuję żalu, raczej ulgę. Czy to dziwne?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lepiej nie mówić jak. Było strasznie. Wróciły mi tzw płaczki. Muszę pójść do psychiatry, bo to troche nie fajne. Państwo z opieki -sorry, bez komentarza...

Matka już drugi raz odegrała najnormalniejszą na świecie. Psychiatra powiedział, że nie wyobraża sobie, żeby tak elokwentną i normalną osobę skierować do szpitala psychiatrycznego. Mam skierowanie na Nowowiejską od lekarki rejonowej.

Całą noc dzwoniła do mnie, bo "oni" ukradli jej pieniądze. Oddali, bo wołała do nich w nocy- oddajcie moje pieniądze. Do szpitala nie chce, psychiatry prywatnego do domu też nie chce. Mam już wstępnie wprowadzonego doktora, leczy sąsiada 96 lat. Tani nie jest, ale chyba wie o co chodzi.

ReniZet - moja matka jest udząco podobna do Twojej nieżyjącej już matki. Te same mechanizmy, wymawianie, szczucie znajomych, oczernianie w szkole, poniżanie przy ludziach.

Z pozoru jestem inteligentna, ale nie mieśło mi się w głowie, że ona jest egoistką, sadystką. Dlaczego jest taka? Jest bystra, ma zmysł manipulowania ludźmi. Tłukła mnie jak worek treningowy, a jak wyłam i broniłam się wołała ojca- proszę co ty wychowałeś, łobuzice !

Wstrętne pudło, zawistne i kłamliwe. Czy to jest ta chorba ? Moja kochana mamusia jest chora na bycie potworem ?

Płaczę i boję się, że mi nie przejdzie. Jestem bezradna z agresywną staruchą, która ma zwidy i omamy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widzę, że wypowiada się sporo dzieci rodziców/rodzica borderline. W moim przypadku borderlinerem, również DDA, jest moja matka. Nie potrafiła zająć się mną w dzieciństwie, przez swoją wybuchową i przerażającą osobowość. Przez lata wyniszczala moją samoocenę, dzięki temu wyrosłam na bardzo lękliwą osobę, nie umiałam nawiązywać kontaktów z ludźmi. Zachorowałam na depresję i wciąż leczę się farmakologicznie. Kiedyś bardzo zależało mi na kontaktach z moją matką, jednak teraz nadeszła pora by zająć się swoim życiem, bo jeżeli chodzi o poniżanie wiele się nie zmieniło.

 

Prawda jest taka, że osoba borderline może wychować dziecko, jeśli pracuje nad sobą i panuje nad emocjami. Jeśli ktoś nie potrafi zająć się dzieckiem i dobrze wychować, lepiej niech nie wyrządza szkód w młodym umyśle i nie krzywdzi innych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak kiedyś powiedział mój były chłopak, jeszcze ze studiów. Kiedy zobaczył możliwości mojej matki skwitował :

TACY LUDZIE NIE POWINNI MIEĆ DZIECI !

Mogę z nia "wziąć rozwód", tzn teraz jestem za nią odpowiedzialna. Możemy pójść do notariusza i spisać, że nic nas nie łączy. Wtedy nie dziedziczę po niej, ale ona mnie nie szarpie.

 

Mam dosyć, wiem że płaczki źle wróżą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z ciekawości wpisałam temat w wyszukiwarce..

Temat, a raczej wypowiedzi tutaj mnie przeraziły. Osoby z borderline zostały wrzucone do jednego wora i potraktowane jako osoby z kosmosu.

Kilka lat temu zdiagnozowali u mnie bpd.

Moje leczenie trwało długo. Ktoś tutaj napisał o 4latach.. nie trwało dłużej. Były wzloty i upadki, ale wiedziałam i chciałam coś ze sobą zrobić.

Urodziłam dziecko, tak jestem mamą.. ba mamą, która zakończyła terapię sukcesem. Po urodzeniu dziecka moje życie jeszcze bardziej zmieniło się na plus.

Moje dziecko rozwija się prawidłowo. Nie każdy border ma przypisane wszystkie kryteria. Niektórzy z "nas" chcą zmian i coś z tym robią.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mamab nie generalizujmy.

Moja matka lat 90 jest potworem, ale to nic nie znaczy. To mój życiowy pech.

Zresztą może jest tylko z pozoru borderem, a właściwie jest chora psychicznie odkąd pamiętam.

Nigdy nie brala pod uwagę, że jest chora i teraz też nie chce się leczyć. Tłukła mnie i przeklinała i chwilę później twierdziła, że to nieprawda...

Ty nie jesteś z tego klubu. Fajnie, że masz dziecko i panujesz nad sytuacją.

 

Jestem sama z chorą psychicznie staruchą i nikt nie zamierza mi pomóc. Byłam u kilku psychiatrów... W tym wieku nic się nie da zrobić. Narazie jestem kuratorem matki. Po owy Roku wystąpię o ubezwłasnowolnienie.

Oddzialī geriatryczne dzielnie bronią się przed obrzydliwą staruchą. Pani w Pogotowiu Ratunkowym każe otoczyć mamę opieką...

Pogotowie przyjeżdża i zabiera ją na SOR - ja proszę o konsultację psychiatryczną w szpitalu. Po zrobieniu badań , późnym wieczorem lekarz z SORpyta czy konicznie potrzebna jest ta konsultacja, bo on nie widzi powodu. Wracam z szalejącą staruchą do domu. Raz już była Policja- groziła sampobøjstwem - też wywieźli ją na SOPR.

 

Była rzecznik psychiatra z Sądu i orzekła chorobę psychiczną - otępienie starcze ze wstawkami majaczeniowymi. Przez 15 minut.

Boję się tych Świąt. Nagadała 600 zł na stacjonarnym telefonie. Dzwoni do Prezydenta Dudy (ktoś jej dał telefon do Poczty Głosowej ), teraz jeszcze do Prezesa...Piekli się, bo chce iść robić ondulację. Mówię że po Świętach - NIEEE!

 

Mimo wszystko - WESOŁYCH ŚWIĄT !

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×