Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czy leki naprawdę pomagają..?


atrucha

Rekomendowane odpowiedzi

Około 10 kwietnia przechodzę na lexapro.

Mam w planie brać go przez rok, w tym czasie konfrontowac się z lękami tak długo aż nauczę moje nowe nerwiątka nowych nawyków zachowywania się w sytuacjach mnie stresujących.

Poza tym chce jechac do Złotoryji do szpitala na terapię behawionarno-poznawczą i wyzdrowieć. Odstawić leki i wreszcie żyć.

Uważam, że leki są mi bardzo potrzebne, ze względu na to żeby zebrać siły na czekajace mnie ciężkie chwile. A poza tym nie miałabym siły na to by dojść do tego co mam (stanu psychicznego)--a biorę leki już 3 lata ciągle te same.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Około 10 kwietnia przechodzę na lexapro.

Mam w planie brać go przez rok, w tym czasie konfrontowac się z lękami tak długo aż nauczę moje nowe nerwiątka nowych nawyków zachowywania się w sytuacjach mnie stresujących.

Poza tym chce jechac do Złotoryji do szpitala na terapię behawionarno-poznawczą i wyzdrowieć. Odstawić leki i wreszcie żyć.

Uważam, że leki są mi bardzo potrzebne, ze względu na to żeby zebrać siły na czekajace mnie ciężkie chwile. A poza tym nie miałabym siły na to by dojść do tego co mam (stanu psychicznego)--a biorę leki już 3 lata ciągle te same.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam!

cze BIBI!

a więc 2 lata temu wyszłam z nerwicy bez leków tylko chodziłam co 2 tygodnie do psychologa,trwało to rok ale udało się.

żyłam tak sobie kolejny rok uwolniona od lęków aż nagle walneło mnie i to z podwójną siłą i niestety teraz bez leków nie dałabym rady, więc od 2 tygodni biorę lexapro i chodzę codziennie na terapie grupową i widzę znaczną poprawę.czasami bez leków nie da się moja psycholog uważa że bez leków trwa to dłużej i boleśniej więc poszłam na łatwiznę.muszę zaznaczyć że bardzo boję się uzależnienia,ale nie miałam już wyjścia bo objawy fizyczne były tragiczne.Powodzenia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam!

cze BIBI!

a więc 2 lata temu wyszłam z nerwicy bez leków tylko chodziłam co 2 tygodnie do psychologa,trwało to rok ale udało się.

żyłam tak sobie kolejny rok uwolniona od lęków aż nagle walneło mnie i to z podwójną siłą i niestety teraz bez leków nie dałabym rady, więc od 2 tygodni biorę lexapro i chodzę codziennie na terapie grupową i widzę znaczną poprawę.czasami bez leków nie da się moja psycholog uważa że bez leków trwa to dłużej i boleśniej więc poszłam na łatwiznę.muszę zaznaczyć że bardzo boję się uzależnienia,ale nie miałam już wyjścia bo objawy fizyczne były tragiczne.Powodzenia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Odkopalam ten temat, bo sama sie zastanawiam....

 

Moj kochany bral Zoloft i potem Asentre, a pozniej ich odpowiednik, bo zmienilismy panstwo. Kiedy bral lek bylo w miare ok to znaczy nie mial lekow. Lekarz do ktorego trafil tutaj praktycznie go zmusil do odstawienia!! Schodzil z dawki przez kilka miesiecy. Teraz nie bierze nic.

 

I jednego dnia czytal jakas durna ksiazke i lek wrocil. Naszczescie on ma tylko jeden.

Od wrzesnia chodzi na terapie indywidualna, terapia bardzo mu pomaga. Na leku zdazyl wyeliminowac depresje i w miare zorganizowac sobie dzien. Teraz dotarl do sedna problemu- leku.

 

Jak sie czuje? Mowi, ze ten lek jest stale obecny, ale juz sie nie boi. Jakby staral sobie znalezc inne ujscie, stad moje podejrzenia, ze to natrectwo.

 

Ehhh.... jedno wiem, ze juz mu nie pozwole zazywac tabletek. Jest w natyle dobrym stanie, ze moze leczyc to na zywca.

I tak jest najlepiej. Teraz przynajmniej wiemy czy to jego naturalne uczucia. Ma dostep do tego leku-natrectwa, wiec moze go leczyc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja wiem swoje.Zażywam pół roku seronil inie mam zadnych lęków,chociaż nie powiem ze czasami udaje mi sie wkrecic.Ale ogólnie jestem zadowolona , ktoś kto pisze ze anty depresanty uzaleznieja nie ma o tym zielonego pojecia i niech lepiej nie podejmuje tematu bo straszy innych którym te leki przywróciły radość życia . Nie podam nazwisk ale znam osoby które wyzdrowiały po samych lekach.Błagam niech na temat leków wypowiadaja sie tutaj najlepiej lekarze lub farmacełci bo gdybanie nikomu nie pomaga.Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja kurna nie rozumiem o co chodzi z tym konfliktem wewnętrznym co go trzeba przerobić na psychoterapii... czy ten konflikt to się jakoś odczuwa czy nie??? ja nabawiłem się fobii społecznej po trudnych przeżyciach z dzieciństwa (ojciec alkoholik, rozwód rodziców). nigdy nie miałem żadnych przykrych doświadczeńń z ludźmi, a nagle zacząłem się ich bać. tłumaczę to sobie tak, że w wyniku silnego i długotrwałego stresu zaszły w moim mózgu zmiany które leki są w stanie cofnąć dlatego w nich widzę największą szansę na wyleczenie. o przykrych przeżyciach dawno już zapomniałem. w ogóle o nich nie myślę, nie mam do nikogo żalu, więc nie wiem jaki cel w moim przypadku miałaby mieć psychoterapia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kochani ja na nerwice choruje kilkanaście lat.U lek.pierwszego kontaktu przerobiłam od ziółek, oxazepam, signopam, xanax, pramolan itd. Wszystko owszem działalo przez 2-3 miechy. Byłam tez u neurologa ktory kiedy s stwierdził że jestem za młoda , aby brać coś poważniejszego tylko coś na bazie ziól. Efekt był taki że bałam się gdziekolwiek wyjść sama. Tak organizowałam czas aby mieć męza pod ręką aby cokolwiek załatwić.Owszem wychodziłam do najbliższego sklepu po pieczywo sama i na tym był koniec.I tak hodowałam nadal swoją nerwice . Silne bóle głowy , które wmawiali mi że sa od kręgosłupa.Słabnięcia w autobusach i kościele.Można by o tym jeszce długo co mi dolegało. Niedawno zmarł mój brat i to przechyliło szale by coś ze sobą zrobić , a nie wegetować, bo moje życie to nic innego jak wegetacja.Pogrzeb i pierwsze dni po jego smierci zniosłam dobrze.N awet nie złapał mnie atak w kościele. Dopiero póżniej się zaczęło.Placz za wszystkie nieszczęścia świata. Stałam w oknie płakam i rozmyślałam.I co dzień było ze mną gorzej. Aż uświadomiłam sobie że musze żyć.Mam kochającego mężą i dziecko..DLugo stałam przy telefonie aż zapisałam sie do psychologa a on mnie do psychiatry. Jestem wdzi eczna losowi że tak mną pokierował.Dostałam Paxtin 20. Pierwsze dni to był koszmar, a brałam tylko pół.Zamęt w glowie .Brak snu.dreszcze i rzyganie w dzień i w nocy.Miał wszystkiego dość i to rzucić.I tak trafiłam na forum, bo chcialam dowiedzieć sie cos o lek.Lekarka uspokoiła mnie że jest to lek nowej generacji , nie uzależnia i nie powinnam siego bać.Objawy uboczne minełu lek biorę ponad dwa miechy i zaczynam się czuć normalnie,lbez strachu i lęku ze za chwilę zemdleje. Jak się usamodzielnie będzie terapia .Leczenie ma sie zakończyć pomyślnie.Z tego co wie to wiele osób moja lekarka postawiła na nogi. Ale sie rozpisałam , a niedawno bałam się napisać choćby slowo na forum. A ijeszcze jedno ,gdy mialam złe dni na początku staralam sie otym ni myśleć.Bralam się za porządki itp. Myślęże mi się uda, możę nie od razu wszystko , ale czuje żę wracam do życia POzdrawiam wszystkich na forum.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam!

Żadko piszę na tym forum,bo jakoś tak nie najlepiej się wtedy czuję tz. w swojej chorobie wole się jeszcze,w pewnym sensie, skrywać.

Wracając do tematu...a ciekawe co na to wszystko lekarze?

Ja właśnie odzwyczajam się od benzodiazepin i jest cholernie ciężko co opisałem już na tym forum.

Ja wiem,że temat uzależnienia od leków jest tutaj jak rzeka.

Brałem Seroxat,Efektim itp. Brałem tyle antydepresantów,że zapomniałem już nazw.żaden mi nie pomagał.Ale chodzi mi o to,jaki sens w ich przypisywaniu mają lekarze,skoro one tak żadko pomagają,a wielu z nas wpędzają w błędne koło.

Widać na tym forum,że coraz więcej ludzi przekonuje się do psychoterapii,ale lekarze pierwszego kontaktu i czasem nawet psychiatrzy, już jakoś nie zawsze.

Ktoś napisał,że powinien się wypowiedzieć tutaj jakiś lekarz-specjalista.Ja mysle,że mało lekarzy wie o takim forum,a jak wie to pewnie nie czyta, bo po co...wystarczy recepta.

Przepraszam za taki pesymizm.Piszę to,bo jak wynika z większości wypowiedzi, leki to gówno.Mi też zniszczyły życie i gdybm 10 lat temu miał internet i trafiłbym na takie forum to sprawy przebiegałyby inaczej.

Czy psychiatrom chodzi tylko o kasę?Ja już nie wierzę w ich uczciwość...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja brałam na początku-afobam,z fluoksetyną,do tego dochodził,deprim, persen,póżniej lekarka przepisała mi sedam, i znowu siedziałam na nim przez rok zmniejszając dawki,miałam potem przeskok na chlorpotixsen(nie wiem dokładnie czy tak się to piszę bo ten lek musiałam odstawić, nie podeszedł)i przeszłam na lexotan aż do kwietnia,w sumie brałam go przez dwa lata zmniejszając dawki- do małej ćwiartki.Odstawiłam wszystko,nerwicę mam zaleczoną, ale gdzieś we mnie tkwi.czasem muszę coś zażyć,czasem mam tydzień bez lęków.W moim mieście niema czegoś takiego jak psychoterapia (no jest owszem prywatna-wizyta 50 zł)więc muszę sobie radzić sama

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie lekarka powiedziała że leki to okres przejściowy , psychoterapia dobrze poprowadzona daje efekt że można z tego wyjść. Jeżeli jednak mamy chwile słabości i coś złego wydarzy się w naszym życiu, to może sie zdarzyć że nerwica powróci, ale nie zawsze tak jest.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie lekarka powiedziała że leki to okres przejściowy , psychoterapia dobrze poprowadzona daje efekt że można z tego wyjść. Jeżeli jednak mamy chwile słabości i coś złego wydarzy się w naszym życiu, to może sie zdarzyć że nerwica powróci, ale nie zawsze tak jest.

Podpisuję się pod tym. Jeśli ciężko się nad sobą pracuje, nerwica moze nie powrócić, ale to naprawdę trzeba zmienic sposób myślenia. Mnie nerwica wracała już kilka razy, zawsze te cholerne ataki lęku plus depresja... Tyle że teraz jestem już trochę mądrzejsza i wiem, w jakich momentach życia te lęki mogą się w moim przypadku pojawić.

 

Wrażliwi ludzie tak niestety miewają :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dobre pytanie. Właśnie, co dalej?

Ja biorę już 2,5 roku i końca nie widać. Chodzę na wizyty do swoich stałych lekarek (psycholog i psychiatra przyjmują razem) mniej więcej co 3 - 4 miesiące. Po przeprowadzeniu ze mną wywiadu obie twierdzą, że jeszcze nie jestem gotowa do zaprzestania terapii lekowej. Tym bardziej, że przyczyna, która spowodowała moje dolegliwości nie minęła.

Sama boję się rezygnować z prochów, bo czuję, że nie dałabym rady żyć normalnie i stawić czoła przyczynom. Jednocześnie coraz częściej zadaję sobie pytanie - co dalej?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć Rafik , dlaczego odstawiłes leki? Wiesz dobrze ze tak nie mozna , nie tedy ta droga prowadzi. Dobrze potrafisz radzić innym, ale sobie samemu jakoś nie wychodzi. Myśle że teraz jak wrocisz do leków nie popełnisz już takiego głupstawa. Ty bierzesz te leki aby normalnie funkcjonować czy aby sie wyleczyć z tej nerwicy :?::?::?:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dobrze potrafisz radzić innym, ale sobie samemu jakoś nie wychodzi.

 

:? Założe się,ze 99% osób na forum tak ma. Radzić potrafimy. Wiemy o co w tym "syfie" chodzi,ale gdy nerwica zaczyna nam samym podgryzać ochoczo gardło to wymiekamy :? Ja tak mam.. Przyznaje się bez bicia :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej Artucha ja długo zyłam w nieświadomości ze nerwice można wyleczyć .Straciłam wiele lat zycia .Już sie przyzwyczaiłam ze tak ma być i tak będe żyła dalej.Gdyby nie śmierć mojego brata , która wprowadziła mnie jeszcze w gorszy stan, prawdopodobnie nie zaczełabym leczyć sie u psychiatry. Lekarze pirewszego kontaktu nie mają pojęcia o leczeniu nerwicy.Przepisują opakowanie lub dwa jakiegos leku "na uspokoienie", troche sie po tym poprawia , a pożniej znów to samo .Ta sama męka.Ja jestem tak zdeterminowana że nie poddaje sie .Wiadomo czasem jest ciężko ale ja cały czas walcze , bo chce zobaczyć cel.Nawet nie myśle o tym ze mi sie może nie udać.Lekarka cały czas mi powtarza że ludzie z nerwicy wychodza i ja jej wierze i ta wiara mnie trzyma. Rafik wiadomo że czasem upadamy , nie możemy dotrwać, postaraj się nie myśleć ze tylko może być żle. Bierz leki i zaufaj lekarzowi , a nie rób już nic na własną reke .Ty musisz wyzdrowieć bo jesteś młody i całe życie przed Tobą. Po upadku podnosimy sie nieraz silniejsi czego z całego serca Tobie życze .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam wrażenie, ze sama też już zaakceptowałam swoją chorobę. Czasem wydaje mi się,ze jej juz nie ma a potem wraca jak bumerang. Jeśli ktoś pisze,ze wyzdrowiał to zawsze wątpię w to. Szczerze wszystkim życzę sukcesów..ale wiem,ze kiedy znowu cos się załamie w życiu to nerwica wróci.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja mam pytanie odnośnie psychoterapii. chciałem spróbować. poszedłem więc do psychoterapeuty-prywatnie. okazało się, że 45 min kosztuje 70 zł (jak na mnie cholernie dużo). aby psychoterapia miała sens lekarz powiedział, że minimum raz na tydzień musiałbym do niego przychodzić (300 zł miesiecznie-szok!!). darmowy psycholog, który jest w mieście (Olkusz) może przyjmować mnie maksymalnie raz na 2 tygodnie (a podobno żeby psychoterapia była skuteczna trzeba chodzić przynajmniej raz na tydzień).

nie wiem co robić. może ktoś mógłby mi coś poradzić.

tak poza tym gdy poszedłem na 1-wszą wizytę do prywatnego lakarza koszmarnie sie czułem w gabinecie. przed wizytą się nie bałem. ale gdy byłem w środku i miałem powiedzieć co mnie dręczy po prostu się zaciąłem i to mocno. poza tym każdy lekarz wydaje mi się mało wrażliwy, oschły, nieprofesjonalny i niezainteresowany moją osobą (jestem niestety cholernie przewrażliwiony na punkcie tego jak ludzie się za mną odnoszą). wszystkie te rzeczy są nieprwdziwe, ale mój chory umysł generuje takie dziwne reakcje na otoczenie. każdą niewybitnie uprzejmą wypowiedź rozmócy odbiram jak atak na moją osobę (dosłownie :shock: ). już po pierwszej wizycie u każdego psychologa czy psychoterapeuty się zniechęcam. co robić? pomóżcie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×