Skocz do zawartości
Nerwica.com

Odbiegając wciąż od siebie...


Mandragorka

Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich serdecznie! Juz zdązylam umiescić kilka postow na tym forum ale nie zdązylam sie jeszcze przedstawic a przeciez to chyba powinnam najpierw uczynić a głownie to przedstawic moj problem :?

hmm Tak wlasciwie nie wiem od czego zacząc moze od imienia jestem Beata

studiuje pedagogike ,jestem na drugim roku a mam wrarzenie jakbym stała w miejscu z wiedza, umiejetnosciami ,ze wszystkim jakbym byla zawieszona w przestrzeni z tym cięzkim czyms na mej duszy...mam 21 i interesuje sie tzn interesowalam malarstwem głównie wspolczesnym uuwielbiam surrealizm , ostatni raz malowalam dawno temu bo za kazdym razem jak chce cos namalowac mam pustke w głowie a jak juz cos stworze to czuje do siebie niechec trudno opisac to uczucie takie zniechecenie i wstret do wlasnych powodzen???nie wiem... Od razu przepraszam was za niespojnosc moich mysli ale tak juz ostatnio mam :cry: Ta depresja a moze i nerwica zaczela sie u mnie w przedostatnie wakacje a moze i wczesniej ale w tedy to wlasnie sie nasililo i stracilam chec do zycia nic mi sie nie chce , najgorsze są ranki kiedy musze wstac pytajac sie samej w siebie w myslach po co mam to zrobic nie uzyskuje odpowiedzi. Mam podejrzenia ze moj problem wzial sie z powaznych problemow z trądzikiem kilka lat temu co spowodowalo ze moja watla psychika czula sie jak w potrzasku az wreszcie nie wytrzymala i teraz jest jak jest :cry: czyli nijak uzywalam wtedy wiele lekow na trądzik a w ilu gabinetach dermatologicznych zdorzylam byc... znaja ten bol napewno osoby z podobnym problemem i teraz są tego skutki jestem uczulona na promienie słoneczne mam strasznie wrazliwą twarz i czuje sie beznadziejna i nie atrakcyjna nie potrafie siebie zaakceptowac a to jest wlasnie najgorsze, moze inni nie dostrzegaja tego bo wlasciwie nie mam nic na twarzy bo nakladam filtr sloneczny i nic nie widac ale jak wstaje z rana to mam czerwona twarz i czuje sie z tym okropnie. Prócz tego problemy w domu mama chyba tez ma nerwice ehhhh szkoda gadac... mam znajomych ale wiem ze oni nic na to nie poradza mogo mnie tylko wspierac ale to nic nie daje ja poprostu zamykam sie w sobie. Chodze na psychoterapie bo myslalam ze mi to pomorze ale jak narazie nie jest lepiej poprostu tak neutralnie, strasznie sennie i bez przyszlosci :cry: coraz bardziej sie zastanawiam nad srodkami farmakologicznymi na depresje ale bardzo boje sie ich uzywac caly czas mam nadzieje ze sobie bez nich poradze bo mam równiez duzy lek przed lekarzami i lekami to chyba wiaze sie ze zlymi wspomnieniami nie wiem co mam zrobic doradzcie bo ja juz trace wiare ... Prowadze od jakiegos czasu blooga dzie pisze wiersze zapraszam www.Mandragora20freemind.bloog.pl

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj kochana imienniczko :)

 

Na poczatku chcialam powiedziec, ze kazdy w sobie czegos nie lubi. Ja na przyklad jak mialam 3 latka bylam ugryziona przez psa w buzie i teraz mam blizne. Co prawda teraz jest leciutka, ale kiedys dzieci mnie zaczepialy. Staram sie to jednak zakrywac korektorem. Ale mimo to mysle, ze jestem ladna i zauwazam inne rzeczy we mnie, ktore mi sie podobaja. i ty tez powinnas. skup swoja uwage na czyms innym, co w sobie lubisz.

 

Becia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj Beatko!

Nie wiem czy to Cię pocieszy, ale może trochę podniesie na duchu. Widzisz ja też nie lubię swojego wygladu. Mam okropne kompleksy. I o ile Ty możesz w pewien sposób zatuszować swoje "niedoskonałości" na przykład korektorem o tyle moich nie da się niczym zatuszować. Jestem niska (156 cm) i mam duży nos. Od niedawana się leczę przyjmuję leki antydepresyjne i przeciwlękowe. Jest lepiej w tym sensie, że panuję nad swoimi emocjami. Teraz czeka mnie wizyta u psychologa, dokładnie jutro. I po tym co napisałaś, że nie czujesz poprawy to jakoś też tak zaczynam sceptycznie do tego podchodzić. Bo myślę sobię co właściwie może mi pomóc obca osoba. Przecież rozmowa nic nie zmieni. Dodam jeszcze, że na mój stan miały wpływ diwe sprawy pierwsza to moje kompleksy a druga to nieszczęśliwa miłość(ktoś mnie bardzo oszukał), przez co kompleksy jeszcze bardziej urosły. Do tego dochodzi samotność... Bardzo chciałabym Ci jakoś pomóc, wiem jak się czujesz. Gdybym mogła nie pozwoliłabym aby ktokolwiek tak się czuł jak ja.

Pozdrawiam Cię serdecznie i pomyśl o tym, że nie jesteś sama. Jestem jeszcze na przykład ja taka "chodząca niedoskonałość".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam , i dziekuje za słowa wsparcia to jest obecnie dla mnie bardzo wazne a wchodząc na to forum widze ze nie tylko ja mam takie problemy i to pomaga mi dalej walczyć. Ciesze sie ze wreszcie napisałam tutaj co mi na sercu lezalo bo wczesniej tylko pisalam jakies posty ale nie potrafilam tak wprost napisac , nie chcialam nikogo zanudzac i samej siebie równiez ...

 

Doti29 ja mam podobne kompleksy , moze nie jestem taka filigranowa jak ty

ale mam kolezanki podobnego wzrostu i raczej jest to ich atut i to ja w ich towarzystwie czuje sie wyalienowana jak jakis wielkolud :smile:

Natomiast moj kopleks dotyczy równiez podobnie jak twoj nosa a wzieło sie to od czasu kiedy pamietam to dobrze to było na początku gimnazjum jakis chlopak podszedl do mnie z kolegą ja sobie czytalam jakies ogloszenie i stalam do nich profilem i nagle uslyszalam ,,ale wielki nos'' to mnie strasznie zabolalo i od tamtego czasu zaczełam sie nad tym zastanawiać ogladać swoj profil , chodzic w rozpuszczonych włosach broń boze związane wlosy! poprostu obłed i niestety tak mam do dnia dzisiejszego staram sie o tym nie myslec ale dalej czuje sie niekomfortowo jak kos na mnie spoglada z boku . Tak wlasciwie to nos jest chyba ok moze nie jest doskonaly ale ujdzie ;) tylko czego to czlowiek sobie nie wmówi...Jesli chodzi o psychoterapie to nie badz sceptycznie nastawiona . Moja terapia polega głownie na monologu bo mam mówic o wszystkim co mi w danej chwili przychodzi do glowy i jakim cudem zawsze mam cos do powiedzenia głownie mowie o broblemach o tym co nie daje mi spac i o myślach ktore krazą w głowie bez ujscia fakt faktem wychodząc po 45 min czuje sie potwornie jak zbity pies ale to chyba dlatego ze doznaje konfrontacji z wlasnymi slabosciami i problemami a pozniej jest lepiej czuje ze oczyszczam sie w ten sposób z mysli ale oczywiscie nie z problemów bo to podobno przychodzi z czasem.

Pozdrawiam Ciebie serdecznie !!!!

 

 

Ps. Dziekuje za ocenę mojej skromnej twórczosci :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam Cię Beatko :lol: Bardzo się cieszę że i dumna jestem z ciebie. Widzisz wcale nie pomyliłam się że mogłam Cię poznać. Fajna jesteś ;)

wchodząc na to forum widze ze nie tylko ja mam takie problemy i to pomaga mi dalej walczyć
tak też do przodu i nieoglądaj się , przeszłość już znasz a jak wiele przedtobą :lol: Warto walczyć ;)

 

Ciesze sie ze wreszcie napisałam tutaj co mi na sercu lezalo
sama doskonale znam to uczucie, człowiek staje się wolny, bezpieczny.

 

Moja terapia polega głownie na monologu
,

 

mam mówic o wszystkim co mi w danej chwili przychodzi do glowy
wyrzucając z siebie wszystko,następuje zmęczenie, potem sen :roll: efekt końcowy uczucie lekkości,

 

po 45 min czuje sie

 

po 45 min

 

oczyszczam sie

 

z mysli
i dlatego warto tak długo jak to jest konieczne kontynuować terapię , dla samego uczucia i spojrzenie na siebie i docenienie w sobie wartości które życie zakryło.Pozdrawiam cię serdecznie i wierzę że niepoprzestaniesz.........walcz do końca, bo jesteś najlepszym człowiekiem na świecie. :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć wszystkim zakompleksionym. :D:D:D

 

Byłam paskudztwem, wyglądałam okropnie. Rodzina utrzymywała mnie przez 21 lat mojego życia w przekonaniu że jestem brzydka i beznadziejna - niektórzy czynnie, inni biernie. Tzn. Niektórzy rzucali te teksty otwarcie, inni im nie zaprzeczali. Byłam strasznie zakompleksiona, bo uważałam, że mają rację. Bo jak ktoś z krzywymi zębami, ale to bardzo krzywymi :lol: może nie być uważany za paskudztwo?

Pewnego pięknego dnia wyjechałąm z domu i zaczęłam studia. I to był początek najcudowniejszego okresu w moim życiu. Trafiłam do pokoju w akademiku z dziewczyną, na której widok pomyśłałam sobie: o matko! ona jest jeszcze brzydsza niż ja! :lol:;):lol: A wiecie co się potem okazało? Ona miała ogromne powodzenie wśród facetów. Zaprawdę powiadam wam, fenomen, który powalił mnie z nóg! Ona była taka, jaka ja ze swoją brzydotą nigdy nie odważyłam się być: zadbana, zalotna, pewna siebie, lgnąca do ludzi, nawiązująca kontakt. Kreowała się na atrakcyjną i po pewnym czasie wszyscy faceci ją za taką uważali! Każdy się w niej zakochiwał! Zaczęłam się od niej uczyć i.... osiągnęłam sukces. Byłam traktowana jak piękność, pożądana, adorowana :lol: Czułam się piękna, atrakcyjna i byłam taka szczęśliwa! To był najcudowniejszy rok mojego życia. Ku zdumieniu mojej mamy przestałam się nawet garbić. Cztery lata później zachorowałam na nerwicę. Dziś, po siedmiu latach jestem obiektywnie piękna: ortodoncja naprawiła błędy natury, wizażystka zmieniła kolor włosów, pieniądze mojego męża dały mi atrakcyjne ciuchy, o jakich w tamtym magicznym roku mogłam tylko pomarzyć! I jestem nieszczęśliwa, czuję się brzydka, beznadziejna, zahukana, zakompleksiona. Nie mam odwagi rozmawiać z ludźmi, nie ma we mnie tamtej zalotnej otwartości, czuję się do tego głupia i bezwartościowa. Uwierzcie mi: wasza uroda nie ma żadnego znaczenia. Większość ludzi ma kompleksy - zarówno faceci, jak i kobiety. Dlatego wolą towarzystwo innych niedoskonałych, bo przy nich czują się bezpiecznie. Uwierzcie w siebie!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Harper-wiem dobrze o czym mówisz.Naprawdę to nie uroda sprawia,że jesteśmy oblegani przez ludzi.Ja dokonałam podobnego cudu jak ty,tylko,że szybko doszłam do wniosku,że tacy "przyjaciele"czy wielbiciele,nie mają dla mnie żadnego znaczenia.Zdecydowanie wolę jeśli ktoś mnie polubi za mój brak atrakcyjności,schodzone ciuchy,brzydkie zęby,smutek i depresję,za to jaka jestem.Taki człowiek miałby dla mnie wartość największego klejnotu na ziemi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam sie z wami w 100% ze wyglad nie jest az tak wazny to jest związane z pewnoscią ze stanem ducha i tym czy sie akceptujemy czy nie tylko własnie w tym jest problem zeby zaakceptować własną osobe ze swoimi ułomnościami . Mam tylko nadzieje ze znajde kiedys kogos kto mnie pokocha za to kim naprawde jestem ... jakis tydzien temu miałam szczerą rozmowe z dwojką moich znajomych oni są para i jakos krępowałam sie wczesniej z nimi gdziekolwiek chodzic albo odwiedzac czulam sie jak piate koło u wozu a po tej rozmowie troche mi ulzylo . Znajomy zadał mi pytanie na które miałam odpowiedziec szczerze czy czuje sie spełniona i szczesliwa po chwili odpowiedzialam - ze czuje sie tak cholernie pusta , bez emocji bez szczescia ...wtedy Krzysiek ,,odpowiedzial ciesze sie ze mi to powiedzialas '' i wtedy poczulam sie o niebo lepiej jakby jakis wielki ciezar ktory tkwił we mnie znikł nagle ...moze dlatego ze nie musze już dłużej ukrywac przed nimi ze tak mi zle.

 

Dzisiaj znowu załapalam frustrującego doła , tak szczerze mówiąc to nienawidze weekendów i świąt od czasu kiedy moje wnętrze zaczeło szwankować . Mam wtedy za dużo czasu na rozmyslanie i nie potrafie sie pozbierac . Dzisiaj np spałam do 13 a własciwie budzilam sie co chwile i sprawdzałam czy slonce juz nie swieci uwielbiam slonce ale niestety moja skóra na twarzy nie i strasznie boli ... to od kłopotow z cerą tak mi sie zycie zaczelo pieprzyć od tego mam takiego strasznego doła boje sie isc z tym do dermatologa bo czuje do nich ogromny lek :cry: jedynie co w miare pomaga to filtr sloneczny ale teraz mi sie skonczyl. Głupio mi o tym pisać bo na codzien staram sie o tym zapomniec i mam poczucie winy do samej siebie ze tak wierzylam lekarzom i uzywalam wszystkich specyfików na trądzik a trzeba bylo poprostu poczekac czasami uwazam ze to ironiczne bo wkoncu pozbyłam sie pryszczy na dobre tylko ze zamiast nich zafundowałam sobie chyba dożywotni zakaz chodzenia na plaze :? no bo przyznajcie jak tu funkcjonowac chowając sie przed słoneczkiem :roll: Troche sie znów wyzaliłam odkrywając przed wami kolejny problem mojego zycia ale mam nadzieje ze to mi pomoze w walce z własnymi lekami i obawami bo nie mam zamiaru sie poddawać ...chyba.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×