Skocz do zawartości
Nerwica.com

Uzależnienie od autoagresji?


niosaca_radosc

Rekomendowane odpowiedzi

Chodziło mi raczej o 13 latki które się tną bo to jest modne. Tak czy siak, autorka taka nie jest. Ciężko mi też zrozumieć, że może być takie uzależnienie. Raczej jakiś sposób hmmm ja wiem? Radzenia sobie z problemami? Raczej w sensie psychicznej ulgi niż faktycznego rozwiązywania problemów. Tak jakby powiedzieć, że chodzenie do psychologa jest uzależnieniem. Oczywiście mogę się mylić bo mam jedyne prawie 18 lat i w waszych oczach pewnie jestem gówniarzem, przedstawiam tylko jak ja to widzę i próbuje zrozumieć :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiem, że przyczyny są różne i nie trzeba być wcale "emo" żeby to robić. Być może w ogóle się tu odezwałam bo sama zastanawiam się nad tym dlaczego kiedyś to zrobiłam. Jeśli nie byłoby internetu, telewizji, czy zrobiłabym to samo? Pewnie nie wiedziałabym, że cięcie się może w jakiś sposób pomóc. Nie wiem jak byłoby jeśli miałabym wtedy lat 24 a nie 15 ale to ukrywanie się przed rodzicami (dobrze, że była zima), smarowanie jakimiś specyfikami, opatrunki. Goiło się jakieś 2 tygodnie przy czym w tym samym czasie miałam drugą w rękę w gipsie. To był KOSZMAR. Najgorszy okres w moim życiu. Właściwie nie wiem po co to piszę. Chcę tylko powiedzieć, że wieść o tym, że ktoś lubi coś takiego i ciągle to robi wywołuje u mnie małe oburzenie. Normalnie bym się nawet nie odezwała, chyba dzisiaj mam lepszy dzień :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak się nie wie co ze sobą zrobić w takim krytycznym momencie to można próbować różnych rzeczy. Co do uzależnień to też podpisuję się pod tym, że uzależnienie nie koniecznie musi być od substancji, a może być od zachowania. W końcu czy nie na tym opierają się nasze natręctwa?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zannia, z okaleczaniem jest tak jak z innymi uzależnieniami - tuż po czuje się euforię. Tak jak alkoholik, który się napije, jak narkoman, który weźmie działkę, czy jak hazardzista, który się odegra. Nie widzi się w tym niczego złego, a wręcz przeciwnie. Rozum podpowiada mi, że to jest złe, że to nie jest wyjście, ale emocje mówią co innego. Emocje mówią - zrób to, poczujesz się lepiej. No i wtedy to robię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nienormalna21, po to właśnie jest terapia-żeby mówić o problemach.Nieważne ile razy.Ważne,że może za którymś razem pomoże...
Mi się wtedy zawsze wydawało, że stoję w miejscu i brak jakiegokolwiek postępu. I może to już indywidualna schiza, ale wydawało mi się, że terapeutka wręcz wymaga ode mnie, żeby w końcu coś ruszyło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A mój terapeuta uważa, że mogę się pociąć. Tylko mi nie jest dobrze z tym faktem. :roll: Bo póki co tylko to, że on tego nie chce, trzymało mnie za rękę i nie pozwalało mi się pociąć... A teraz...? Prędzej czy później pewnie to zrobię. :bezradny: Chociaż też trochę robię to dla siebie. Powiedziałam sobie, że póki chodzę na terapię, to tego nie zrobię. Musiałabym zerwać z terapią... A na niej mi zależy. Choć czasem mam wątpliwości i jedna chwila słabości i sięgnę dna - rzucę terapię i się potnę. :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak jak w temacie. Czy można się od tego uzależnić? Kiedyś okaleczałam się tylko by pozbyć się napięcia psychicznego, by coś poczuć oprócz pustki i podczas psychozy, teraz to jest jak... Jak papieros. Muszę ,, zapalić'' nieważne czy jestem szczęśliwa czy smutna, radosna czy apatyczna. Muszę coś sobie zrobić by wpłynęła krew albo żeby chociaż poczuć ból. Jak tego nie zrobię, to czegoś mi brakuje, jestem głodna krwi. Chodzę podenerwowana i niespokojna. Czy to uzależnienie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pewnie można. Jednak co później z okaleczonym ciałem? Nie czujesz się z tym źle? Nie masz później poczucia winy? Przymus i poczucie ulgi jest silniejsze tak? Powinnaś coś z tym zrobić bo po jakimś czasie znienawidzisz własne ciało (tak mi się wydaje). Nie szukałaś pomocy u terapeuty?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hemolakria, Tak można skoro daje Ci ona ulgę ,tylko należy z tym walczyć to nie sposób na rozładowanie bólu powinnaś znależć inny taki który nie wiąże się z zadawaniem sobie cierpienia.Powiedz o tym lekarzowi bo to spory problem do przepracowania..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Już dawno powiedziałabym o tym lekarzowi,ale mi wstyd. Lekarka widziała już moje blizny, nawet tego nie skomentowała. Dodatkowo boję się,że trafię do szpitala. W końcu zagrażam sobie...

Co do poczucia winy... To go nie ma. Nie widzę nic złego w tym,że czasem się... skaleczę. Wolę skrzywdzić siebie niż kogoś innego, ale to już ma związek z moimi psychozami. Terapię zaniedbałam, boję się tam iść, za dużo nieznanych ludzi. Byłoby idealnie gdyby ktoś mnie tam odprowadził. Nie wiem co robić, próbuję z tym walczyć, omijam wszystkie kioski, apteki, nawet połączenia typu ostrzówka do ołówka plus śrubokręt. Wracając do terapii. Mam strach iść do Opusu, bo nie chcę żeby skierowali mnie do jakiegoś strasznego miejsca typu szpital psychiatryczny w Starogardzie Gdańskim.

Na tę chwilę trzymam się dobrze. Z żyletką mam kontakt na co dzień, jest w skrobaku do szyb akwariowych,ale ona mnie nie kusi. Gorzej z tymi w kioskach. Dlatego je omijam. Podejrzewam,że gdybym mieszkała sama to już dawno bym pękła, a tak muszę się ukrywać przed mamą, co za tym idzie przed szpitalem. To jest jedyny powód jaki trzyma mnie w ryzach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wróciłam do przyjaciółek za 1.50. Szłam na korepetycje z matematyki, spojrzałam na zegarek,,jeszcze 10 minut, zdążę'' i ziu do drogerii. Kupiłam piękną świecę walentynkową dla siebie, dla mojej duszy, którą kocham. Jednak to mnie nie ucieszyło tak bardzo jak myślałam,że mnie cieszy. Ze świecą poszłam prosto do drugiej kasy, tam są żyletki. Cieszyłam się jak dziecko gdy zobaczyłam cały koszyk małych, żółtych pudełeczek. Wzięłam jedno do ręki i patrzę,a tu znak ostrzegawczy przed tym,że można pozbyć się palca. Uśmiałam się. Dla innych przestroga,dla mnie sposób użycia.

 

Pocięłam się wcześniej, z braku żyletki użyłam nożyka do ziemniaków. Gdy potem obierałam ziemniaki uśmiechałam się jak wariat.,,Hej Obieraczko, mamy wspólny sekret''.

 

Dobrze się czuję z ranami. Mam nawet takie satysfakcjonujące uczucie pt. Wiem o czymś o czym Wy nie macie pojęcia.

 

Tylko jest jedno. Zdaję sobie sprawę,że to ponowny upadek, że to kolejny krok w stronę szpitala.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja się tnę codziennie prawie i wcale nie uważam tego za uzależnienie. Przypomną mi się koszmary z przeszłości, ktoś mnie wyzwie w necie czy w realu, jakaś niezręczna sytuacja. Bardziej to jest rozładowanie swoich emocji niż uzależnienie. A to że mam myśli "s" to moja sprawa. Moje życie mój wybór. I uważam że wspomniany szpital to jest kara dla takich ludzi którym trzeba tak naprawdę pomóc. A nie doprowadzić do gorszego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Lilith napisał:

Jak reagowali na autoagresję Wasi terapeuci, Wasi bliscy?

Bliscy z reguły są smutni. Teraz już nawet się nie denerwują, przechodzą nad tym "Stało się, czasu nie cofniemy". 
Terapeutka stara się znaleźć przyczynę, za każdym razem musze obiecać że nic sobie nie zrobię do kolejnej sesji. Kiedyś mi powiedziała, że jeśli będzie się to powtarzać notorycznie to przerwie terapię. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 18.05.2021 o 12:02, Lilith napisał:

Jak reagowali na autoagresję Wasi terapeuci, Wasi bliscy?

 

Kilka lat temu powiedziałam mojej terapeutce o tym, że się pocięłam. Było to tuż po tym, jak dowiedziałam się czegoś strasznego na mój temat i na temat mojego ojca. T. udała, że nie ma problemu. Przeszła do innej, lajtowej rozmowy. Ale to była kiepska terapeutka. Ta do której teraz chodzę nie wiem jakby zareagowała, ale bardzo bałabym się jej to ujawnić. Bałabym się, że poczułaby się w jakiś sposób manipulowana. I sama nie wiem, czy nie miałaby racji.

Ostatnio jestem na etapie, w którym uświadamiam sobie jak dużo mam w sobie autoagresywnych zachowań. I nie chodzi tu wcale o kaleczenie się, ale o całokształt - o to, że prowokuję innych by mi dowalili, to że nie dbam o siebie, że pozwalam, by inni przekraczali moje granice, że notorycznie przeciążam swój organizm różnymi działaniami i nie potrafię odpoczywać. Mam wrażenie, że podświadomie chcę sobie dokopać na każdym kroku. I jest to moim sposobem na życie, wewnętrznym przymusem, aby w konsekwencji zniszczyć samą siebie. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, ZielonyListek napisał:

Mam wrażenie, że podświadomie chcę sobie dokopać na każdym kroku. I jest to moim sposobem na życie, wewnętrznym przymusem, aby w konsekwencji zniszczyć samą siebie

Ostatnio usłyszałam cos bardzo podobnego na terapii.. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@ZielonyListek @Illi mam bardzo podobnie...U mnie też nie chodzi o typowe cięcie się etc. Ale właśnie o to, że każde moje działanie nacechowane jest autoagresją, co gorsze? zdaję sobie sprawę, że to lubię i że jest to w pewnym sensie u mnie siłą napędową do życia...teraz też temat ten przewija się na terapii ale właściwie nie wiem czy jest to coś z czego jestem w stanie zrezygnować...na chwilę obecną nie widzę niczego czym mogłabym to zastąpić...

Edytowane przez nieprzenikniona

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 31.05.2021 o 13:48, Lilith napisał:

To jest potężny materiał do pracy na terapii. Masz cały zestaw zachowań autoagresywnych, z którymi trzeba zrobić porządek.

 

Pytanie tylko, czy jest to możliwe? Jeśli działania autoagresywne zbudowały moją tożsamość opartą na wiecznej walce i tłumieniu, jak miałoby wyglądać moje życie bez tego? :bezradny: 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×