Skocz do zawartości
Nerwica.com

blokada życiowa


kasztan86

Rekomendowane odpowiedzi

Witam, bardzo ciężko jest mi napisać o swoim problemie bo bardzo ciężko go scharakteryzować.

 

Mianowicie - nie wiem za bardzo co mi jest, ale trwa to bardzo, bardzo długo - minimum 3 lata a być może zaczęło się

to wcześniej ale nie dostrzegałem problemu. Problem jest taki, że nic mi się nie chce, mam całkowitą życiową apatię.

 

Trzy lata temu trafiłem do psychiatry z powodu pewnego zaburzenia które miałem i dostałem lek sulpiryd, który od tamtej

pory regularnie biorę. W ciągu swojego życia byłem uzależniony od komputera i często paliłem trawkę. Teraz mam 26 lat i

nie potrafię swojego dnia w żaden sposób spożytkować. Krótko mówiąc czuję się kompletnie zblokowany życiowo. Do tej pory

próbowałem studiować, ale za bardzo mi nie wychodziło. Mój dzień wyglądał tak, że od samej pobudki włączałem komputer i

potrafiłem przy nim spędzić cały dzień. Od pewnego czasu zacząłem regularnie pić piwko i grać w gry komputerowe. Od pewnego

czyli dokładnie od 3 lat- kiedy mieszkałem z rodzicami nie piłem regularnie alkoholu i nie grałem tak dużo w gry ale od czasu

gdy zamieszkałem sam non stop piłem piwo i grałem w gry komputerowe. Na pewno ten problem podpada pod kategorię uzależnienia

ale nie chciałem tam umieszczać tego tematu. Potrafię wytrzymać bez grania, czy surfowania po sieci a także bez alkoholu i

używek, nie odczuwam "łaknienia" tych rzeczy ani tak zwanego "głodu". Problem jest jednak taki, że w jakiś dziwny sposób jestem

totalnie zablokowany życiowo. Nie mam nigdy pomysłu jak spędzić dzień. Po prostu czuję się zablokowany, zupełnie tak jakby..

życie było puste i nic nie miało sensu. Rzadko bardzo coś robię, większość czasu po prostu siedzę przy kompie i zamulam. Ostatnio

zamieszkała ze mną koleżanka i postanowiłem się trochę wykazać i w związku z tym sprzątam regularnie w pokoju, robię pranie,

zakupy i tak dalej. Dbam o porządek i przyrządzam posiłki. Nie to jednak mnie martwi.

 

Nie mam żadnej motywacji życiowej tak naprawde poza tym. Mam wrażenie jakby mój mózg totalnie stanął w miejscu i przestał

"żyć". Na nic nie przychodzi mi ochota w trakcie dnia. Nic sobie nie robię, nie rysuję, nie majsterkuję nie bawię się czymś, nie

ćwiczę niczego, nie angażuję się w nowe hobby, zainteresowania.... za niczym nie podążam.

Jestem kompletnie "martwy" wewnętrznie jakby we mnie przestało "płynąć życie".

 

Nie wiem za bardzo jak ten problem opisać. Nic mnie nie ekscytuje, nic nie powoduje mojej radości czy entuzjazmu.

Nie mam żadnej pasji i przypominałoby to naprawdę tak ogólnie depresję poza tym, że mój nastrój nie jest zaniżony

tylko.... nie istnieje.

 

Nie wiem, czy to skutek działania leku ale gdybym miał opisać swój nastrój to.... "żaden" jest świetnym określeniem.

Rzadko czuję jakieś różnice emocjonalne - wiem że lek który biorę - sulpiryd - działa stabilizująco na nastrój, ale akurat

nie wierzę, że to z jego

powodu czuję siętak kompletnie nieżywy.

 

Nie mam poczucia odrealnienia, tylko poczucie braku jakiejkolwiek życiowej pasji. Nic mnie nie interesuje, nie rozwijam się.

Nie potrafię w sposób konstruktywny spędzać czasu z poczuciem, że moje życie "płynie" tylko raczej mam odczucie, że

"stanąłem w miejscu".

 

Nie wiem jak to ze mną jest. Kiedyś pewna terapeutka, a było to jakieś dwa lata temu narysowała mi na kartce papieru

obrazek ilustrujący uzależnienie. Było to kółko podzielone na dwie części z których jedna to było Twoje "stare ja" a

drugia twoje "uzaleznione ja" ktore jakby wypelnialo czesc tego kolka. W ten sposob Twoje prawdziwe ja - wlasnie to

takie "prosperujace", "zyjace" zostaje zredukowane i byc moze wlasnie to jest powodem mojego jakiegokolwiek poczucia egzystencji, dzialania.

 

Stracilem setki godzin bezmyslnie zawieszony na youtube, jak warzywo czy surfujacy po sieci na jakis idiotycznych

stronach i czulem ze moje zycie przeplywa mi miedzy palcami a ja w ogole nie mam nad tym kontroli.

 

Nie wiem zupelnie jak nad soba pracowac i czy ten stan rzeczy da sie wyleczyc. Wiem, czuje ze cos w mojej psychice

sie zagniezdzilo czego nie moge "rozwiazac" i przez to moje zycie nie "plynie" tak jak plynac powinno. Po prostu czuje

sie "uwieziony" w takim stanie.

 

Bardzo proszę o jakies komentarze, moze ktos z Was wie co to moze byc albo ma jakies sugestie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dzieki, na pewno pogadam z nim o zmianie dawki, czy moze w ogole lekow. choć lek w sumie dziala dobrze (chyba)

ale rzeczywiscie moze biore go za duzo.

 

Jasne, ze z kolezanka myslimy zeby cos porobic. wreszcie mam z kim pogadac i przyjazn kwitnie.

 

Ale co do mojego stanu to takie wyrywanie sie gdzies nie pomaga na bazowy problem. Swietnie jest gdzies sie wyrwac

ale mojego stanu umysłu, takiego bazowego, wlasciwie nic nie zmienia. W kołko tylko siedze i.. oczywiscie ze gdzies

wyjde ale jestem taki odretwialy ze nie umiem nawet porozmawiac na jakis temat.

 

Kiedys mialem swietne poczucie humoru i zadatki na towarzyskiego goscia. Umialem sobie zartowac i sie smiac, naprawde

bylo ok. Teraz nawet nie wiem jak sie odezwac.

 

Fakt, ze moj problem wyglada dla niektorych jak brak "umiejetnosci zyciowych" albo brak "pomyslowosci", ale ja uwazam ze

tak naprawde problem jest w tej chwili poza moja swiadoma kontrola. Chodzi o to, ze czuje sie zblokowany jakby nie wiem,

nie umial sobie po prostu spedzic dnia w fajny sposob. Teraz ten problem wrecz wydaje sie banalny, najlepsza rada to "po

prostu zrob cos co ci sprawia przyjemnosc" ale dla mnie w tym stanie umyslu nie ma czegos takiego i to wlasnie jest problem.

 

Bylem u psychologów którzy radzili: "zrob sobie liste zadan" , "zrobie dzis to, to i to" i mowili do mnie jak do dziecka, jak do

kogos kto ma problemy z organizacja. A ja nie chce prowadzic takiego udawanego zycia, gdzie udaje ze jestem szczesliwy

gdy na papierku zapisze sobie ze zrobiem to, to i to i bede nie wiem, zadowolony ze wykonalem plan. Bo to nie w tym problem.

 

Moze zmniejszona dawka sulpirydu przynioslaby jakis efekt, moge przerzucic sie na mniejsza i na pewno z nim pogadam.

Dzieki za rady, rozmowa z lekarzem to na pewno dobry pomysl.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×