Skocz do zawartości
Nerwica.com

Osobowość unikająca (lękliwa)


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

dla mnie to byla mega poprawa. ale ja zaczynalam terapie jak mialam lat 23, czy 24 ;). Ale wiecie co pierwszy raz po tej terapii czulam, ze kocham - ale tak szczerze nie narcystycznie - bo nie chce byc sama, ale ze chce sie dzielić swoimi uczuciami. Jakież to było boskie :) Ogólnie czułam jakbym dojrzewała. troche w okres buntu wchodzila, nie no super. Nawet byl moment krsytalizowania sie osobowosci , ze ja to ja i nikt inny, czulam wiez z ludzmi, a jednoczesnie czulam sie soba-niezalezna. probleme u mnie jest to, ze czesto to co wybuduje, to zaraz to niszcze. niestety autodestrukt u mnie jest bardzo silny. ale w takim dobrym, stanie zylam sobie pare ladnych lat.

 

PS. na tej terapii rpzeszli z nami jakby całą relacje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja co prawda nie mm takiej osobowości stwierdzonej przez psychiatrę ale do opisu tej osobowości pasuje w 100% książkowy wręcz przykład. Unikam życia już od dzieciństwa ludzi, bliższych relacji, pracy, szkoły, urzędów wszystko co robię to nie jako z przymusu bo powinienem. Unikam też leczenia i brak mi chęci, działań do poprawy sytuacji i to jest najgorsze, sam skazuje się na takie beznadziejne, nudne życie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Saanna, myślisz,że w wieku 29 lat taka poprawa jak u Ciebie jest jeszcze możliwa?

nie mam pojęcia ;). Myśle, że wiek nie zawsze musi być istotny. Jeśli chodzi o nasza grupę, to były osoby, które przez 2 lata sporo stały w miejscu (ja zreszta tez, dopiero pozniej wystrzelilam ;P), a u innych osób zmiany były prawie non stop.

Nie nastawiaj się na jakiś tam efekt, bo jesli jest jakies zachowanie ktorego nie lubisz i chcesz je zlikwidowac, usunąc itd - jakby wymazac gumką, to z takim podejściem może być róznie. Nie nastawiaj sie na nic. Moja siostra cioteczna jest juz troche po 30tce ;) zaczela łazić na terapie i u niej też są zmiany ;) i to spore. w koncu mozna z nia normalnie gadac a nie trzesc ze strachu za co znowu sie oberwie ;).

 

nie ma reguły, myśle, że warto spróbować :) go ahead śliwka!

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

ladywind, ja to przedewszystkim nie mam pewności, czy unikowa mnie dotyczy. w pierwszej kolejności dotyczy mnie bpd, ale jak spojrzeć na moje problemy w relacjach to pod unikową też jakbym podchodziła :? nie zachwyca mnie to. czy zauważyłam poprawe... trudno powiedzieć. do pewnego momentu, w pewnym stopniu, ale potem trafiam na mur nie do przebrnięcia. stoje, rozmawiam w grupce znajomych i czuje że znajduje sie za ścianą z pleksi. nie moge sie odezwać, z każdą chwilą mam coraz mniej do powiedzenia, w głowie zapadam się w siebie, spadam w dół jjestem coraz bardziej beznadziejna na ich tle, myśle że pora zakończyć tą kompromitację, nie dręczyć ich jużdłużej moim towarzystwem, więc myślę tylko o tym jakby tu spieprzyć do tramwaju :x

 

śliwka_,

zielona miętowa, ja też mam taką osobowość.Nie rozumiem tylko dlaczego problemy tego zaburzenia wykluczają się z terapią?

chodzi o to, że do nawiązania skutecznej relacji terapeutycznej jest potrzebna bliskość, zaufanie do terapeuty, otwarte komunikowanie myśli, a os. unikowa ma z tym problem i przy najmniejszej krytyce wycofuje sie. no tak napisali w podręczniku w każdym razie ;)

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

śliwka_,

zielona miętowa, ja też mam taką osobowość.Nie rozumiem tylko dlaczego problemy tego zaburzenia wykluczają się z terapią?

chodzi o to, że do nawiązania skutecznej relacji terapeutycznej jest potrzebna bliskość, zaufanie do terapeuty, otwarte komunikowanie myśli, a os. unikowa ma z tym problem i przy najmniejszej krytyce wycofuje sie. no tak napisali w podręczniku w każdym razie ;)

 

 

No to jeżeli chodzi o to,to znaczy że ja nie mam unikającej...nigdy nie miałam problemu z nawiązywaniem kontaktów z innymi ludźmi owszem nie lubię krytyki ale nie sądzę żeby terapeuta miał mnie za co krytykować bo miałam już styczność z dwoma i raczej krytykowali moich rodziców za błędy wychowawcze.A jeśli terapeuta jest dobry to mam do niego zaufanie i potrafię powiedzieć o tym co mnie boli...cholera...sama już nie wiem...

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

śliwka_,

No to jeżeli chodzi o to,to znaczy że ja nie mam unikającej...nigdy nie miałam problemu z nawiązywaniem kontaktów z innymi ludźmi owszem nie lubię krytyki ale nie sądzę żeby terapeuta miał mnie za co krytykować bo miałam już styczność z dwoma i raczej krytykowali moich rodziców za błędy wychowawcze.A jeśli terapeuta jest dobry to mam do niego zaufanie i potrafię powiedzieć o tym co mnie boli...cholera...sama już nie wiem...

ja to ci nie powiem czy masz, czy nie masz. sama rozglądam się po tym temacie próbuje pojąć istotę tego zaburzenia. i w tym celu podpytuje osoby które wiedzą więcej ode mnie ;) z tą krytyką terapeuty nie chodziło mi o typowe ataki, raczej o wytknięcie tego, co sama robisz źle (każdy z nas pewne rzeczy robi źle) więc terapeuta musi z uwagi na dobro pacjenta podkreślać błędne sposoby myślenia, dementować fałszywe przekonania na temat rzeczywistości itp. po drugie miałam na myśli niuanse, wiesz, krzywo się popatrzy, zaśmieje się w nieodpowiednim momencie, a pacjent to podwójnie źle zinterpretuje i złość gotowa. ja sama mam często takie wrażenie że t. celowo powtarza po mnie pewne słowa jakby chciała mnie złośliwie wyśmiać :roll: tak jakbym powiedziała coś nie tak, a ona teraz co i rusz przywoływała tą głupote, żeby podkreślić jak głupia jestem, że powiedziałam coś takiego :roll: racjonalnie wiem, że jest życzliwa i nie robi tego w złej wierze, ale emocjonalnie cała kurcze się w sobie :x

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć wszystkim.

Również cierpię na to samo. Lekarz nie powiedział mi bezpośrednio, ale przed kwalifikacją na terapie grupową dał mi kartę do podpisania i tam było to "wspaniałe" f60,6. Ogólnie nie wiem, nie mam jakiegoś problemu z porozmawianiem z daną osobą, tylko często gęsto w pewnym momencie zostaje sam i się czuję nieswojo trochę. O relacjach damsko-męskich nie mówiąc. Przez to też nic mi się nie chcę, nie mam siły się uczyć, jak przychodzę z wykładów to godzinami leżę i w sufit patrze. Słucham też przy okazji jakiś melancholijnych piosenek żeby paradoksalnie jeszcze bardziej w ten stan wejść.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

śliwka_,
zielona miętowa, ja też mam taką osobowość.Nie rozumiem tylko dlaczego problemy tego zaburzenia wykluczają się z terapią?

chodzi o to, że do nawiązania skutecznej relacji terapeutycznej jest potrzebna bliskość, zaufanie do terapeuty, otwarte komunikowanie myśli, a os. unikowa ma z tym problem i przy najmniejszej krytyce wycofuje sie. no tak napisali w podręczniku w każdym razie ;)

owszem nie lubię krytyki ale nie sądzę żeby terapeuta miał mnie za co krytykować bo miałam już styczność z dwoma i raczej krytykowali moich rodziców za błędy wychowawcze.A jeśli terapeuta jest dobry to mam do niego zaufanie i potrafię powiedzieć o tym co mnie boli...cholera...sama już nie wiem...
nie lubię krytyki ale nie sądzę żeby terapeuta miał mnie za co krytykować bo miałam już styczność z dwoma i raczej krytykowali moich rodziców za błędy wychowawcze.A jeśli terapeuta jest dobry to mam do niego zaufanie i potrafię powiedzieć o tym co mnie boli...cholera...sama już nie wiem...
No właśnie ja mam podobno spostrzeżenia że nie jestem aż tak bardzo nastawiony na krytykę. Nie przepadam za byciem krytykowanym, ale chętnie mówię o swoich problemach i nie zastanawiam się czy terapeucie albo grupie można ufać czy nie, bo i tak do czego może wykorzystać to co powiem...

 

Natomiast mam skłonność do tego żeby cały czas trzymać dystans, nie nawiązuję żadnej więzi z terapeutą, tylko bardziej przedmiotowo do tego podchodzą. Ale i tak nie wierze że jakaś terapia mi pomoże.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

też zauważyłam u siebie sporo wspólnego z tą osobowością.

Potrafię nawiązywać znajomości, bawić się wśród ludzi, ale problem przychodzi wtedy gdy muszę tymi ludźmi przebywać co dzień. Niesamowicie męczą mnie takie sytuacje.

W nowo poznanych reacjach nie potrafię budować więzi. Na pewnym etapie wycofuje się, uciekam, bo źle się czuję (najbardziej w grupie) Naprawdę mało jest ludzi w towarzystwie których potrafię się dobrze czuć przez dluższy czas (na chwilę obecną to może 2). Ja muszę mieć czas dla siebie, swoje miejsce, swój kawałek podłogi. Cisza i samotność= bezpieczeństwo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W moim przypadku cisza i samotność=bezpieczeństwo i jednocześnie wariactwo. Z jednej strony dobrze mi samemu, z drugiej często nie ma się do kogo odezwać. Ogólnie boli też to, że czasem czuję się niezauważany i pomijany. Zasadniczo nie mam siły przebicia, na krytykę reaguję bardzo emocjonalnie i strasznie biorę ją sobie do serca, za co po pewnym czasie siebie nie cierpię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W moim przypadku cisza i samotność=bezpieczeństwo i jednocześnie wariactwo. Z jednej strony dobrze mi samemu, z drugiej często nie ma się do kogo odezwać. Ogólnie boli też to, że czasem czuję się niezauważany i pomijany. Zasadniczo nie mam siły przebicia, na krytykę reaguję bardzo emocjonalnie i strasznie biorę ją sobie do serca, za co po pewnym czasie siebie nie cierpię.

 

Jakbym czytała opis samej siebie. Najpierw unikam ludzi, a później się dziwię że nikogo nie ma. ;d

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jakbym czytała opis samej siebie. Najpierw unikam ludzi, a później się dziwię że nikogo nie ma
mam to samo, to jakaś epidemia ;) a oprócz unikania ludzi to cierpię na unikanie pracy, urzędów, telefonów i jeszcze wielu innych sytuacji no ale ludzie odgrywają w tych sytuacjach główną rolę także na to samo wychodzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Do mnie nikt się nie zbliża więc zasadniczo to unikanie to tak samo z siebie wynika :P, odkąd pamiętam właściwie to sam byłem, sięgając najdawniejszych czasów. Kiedyś w sumie uznawałem to za coś normalnego i nie przywiązywałem do tego wagi. Z czasem dopiero ten dziwny stan niepokoju zaczął narastać. Od podstawówki gdzie był we wczesnym stadium, aż po LO gdzie było już apogeum mojej wariacji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W moim przypadku cisza i samotność=bezpieczeństwo i jednocześnie wariactwo. Z jednej strony dobrze mi samemu, z drugiej często nie ma się do kogo odezwać. Ogólnie boli też to, że czasem czuję się niezauważany i pomijany. Zasadniczo nie mam siły przebicia, na krytykę reaguję bardzo emocjonalnie i strasznie biorę ją sobie do serca, za co po pewnym czasie siebie nie cierpię.

też mogę to do siebie podpiąć. Po dłuższym "byciu samej" czuję lęk przed samotnością, brakiem kontaktów, tym, że nikt się nie odzywa. A jak ma się odezwać skoro wielokrotnie tą osobę "olałam".

Dlatego raz na tydzień fajnie jest się spotkać, pogadać, pobawić, wyszaleć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja sobie zrobiłem test na zaburzenia osobowości. Jeśli dobrze interpretuję wynik, to spośród wszystkich zaburzeń osobowości, w pięciu z nich mam powyżej 50 % wszystkich możliwych cech. Miejsce pierwsze zajmuje właśnie osobowość unikająca, której wg tego testu posiadam 70 % możliwych cech. Ciekawe czy można częściowo wierzyć takiemu testowi

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W moim przypadku cisza i samotność=bezpieczeństwo i jednocześnie wariactwo. Z jednej strony dobrze mi samemu, z drugiej często nie ma się do kogo odezwać. Ogólnie boli też to, że czasem czuję się niezauważany i pomijany. Zasadniczo nie mam siły przebicia, na krytykę reaguję bardzo emocjonalnie i strasznie biorę ją sobie do serca, za co po pewnym czasie siebie nie cierpię.

 

Jakbym czytała opis samej siebie. Najpierw unikam ludzi, a później się dziwię że nikogo nie ma. ;d

 

......yyyyyyyy

mam to samo?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×