Skocz do zawartości
Nerwica.com

Osobowość unikająca (lękliwa)


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

W dniu 6.03.2019 o 20:20, carlosbueno napisał:

Nie do końca. Osoby o wysokim poczuciu własnej wartości często mają je nie adekwatnie wysokie. No, ale jest też tak że wielu próbuje dowartościować się kosztem innych, bywało tak że ci gnębieni przez klasową "elitę" gnębili tych całkiem z dołu. 

Większość dzieci ma wysoką lub bardzo wysoką samoocenę, takie wrażliwe dzieci, którym łatwo niszczyć samoocenę, to na filmach. Są też w rzeczywistości delikatne psychicznie dzieci, ale bardzo mało. 

Z moich obserwacji z czasów szkolnych wynika, że potrzeba dorosłych z dość mocną psychiką, by ustawiać chuligańskich gnojków do pionu. Im większy chuligan, tym mocniejszy psychicznie i bardziej despotyczny dorosły jest potrzebny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, mark123 napisał:

takie wrażliwe dzieci, którym łatwo niszczyć samoocenę, to na filmach. Są też w rzeczywistości delikatne psychicznie dzieci, ale bardzo mało. 

Psychopaci / sadyści / psychopatyczni sadyści też rzekomo istnieją tylko w filmach.

Błagam. Dzieciństwo to okres, w którym chłonie się toksyczne wpływy otoczenia jak gąbka, więc w jakiej innej fazie samoocena ma najwyższe szanse paść na ryj (dorosły przecież nie podda się tak łatwo indoktrynacji, jeśli będzie jej ewentualną ofiarą)? Wtedy pierwsze skrzypce w formowaniu własnego ja gra kombinacja dwóch motywów: słynnej niezapisanej karty, na której wszyscy mogą nabazgrać piramidalne bzdury, które zaczynają "procentować" niemal natychmiastowo i egocentrycznej, właściwej dziecku "zwierzęcej" optyki - tak jak dzikie zwierzę - w pewnym sensie zamyka w sobie cały świat, więc jest przekonane że wszystko, co się w tym świecie rozgrywa to jego wina i udział; wilk niczego nie upoluje = będzie chodził głodny i "wie", że nie może szukać winnego tej sytuacji poza sobą... i identyczne podejście ma dziecko. Tyle, że to podejście nie sprawdza się w przypadku znacznie bardziej złożonych istot, obdarzonych samoświadomością, żyjących w ekstremalnie skomplikowanym systemie społecznych zależności. 

Nie ma "odgórnie" wrażliwych dzieci (więc wrażliwych dorosłych też nie...)? "Naukowy" termin na określenie tego, co potocznie nazywamy wrażliwością to wysoki poziom przetwarzania sensorycznego, który występuje u 15-20% populacji. To ma być bardzo mało? 

A jak to się ma to wszystko do osobowości unikającej... No cóż. Są badacze którzy uważają, że zaburzenie tworzy miks właśnie wysokiego poziomu przetwarzania sensorycznego i wpływów dysfunkcyjnego środowiska - spekulacje tyczą się także borderline, jednak z uwzględnieniem specyfiki doświadczeń: KLIK

Cytat

Both APD and BPD were associated with temperamental sensitivity, but BPD was uniquely linked with a subscale measuring sensitivity to mental and emotive stimuli, whereas APD was uniquely linked with a subscale measuring the control and avoidance of aversive stimulation. Compared to APD, BPD was more strongly linked with negative moods (anxiety, anger, sadness) and insecure attachment to parents, whereas APD was more strongly linked (than BPD) to pessimistic cognitive-affective responses to rejection-related situations.

Zaś z tą częścią Twojego posta...

9 godzin temu, mark123 napisał:

Im większy chuligan, tym mocniejszy psychicznie i bardziej despotyczny dorosły jest potrzebny.

... się zgodzę. Chociaż ten osąd powinien uwzględniać odseprowanie gnojów, którzy mają bardzo poważne zadatki na prawdziwą psychopatię od "zwykłych" debili, którzy po prostu nie ogarniają co robią - z czystej bezmyślności. Wiem, że w tej chwili upraszczam - tutaj w sukurs wchodzą oddziaływania neuronów lustrzanych odpowiedzialnych za empatię i jeszcze kwestia mechanizmów obronnych, takich jak na acting out-acting in oraz przemieszczenie - których stosowanie nie czyni z automatu psychopatą / sadystą...

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 16.02.2019 o 18:48, mariusz_ napisał:

Możesz coś wiecej o tym napisać? jakie przyczyny konkretnie biologiczne i jak to wykryłeś czy zostało wykryte?

Mam 31 lat, niedawno dowiedziałem się że mam nieceliakalną nadwrażliwość na gluten, prawdopodobnie przez całe życie. Dowiedziałem się w ten sposób że ktoś z rodziny miał poważne powikłania a to jest choroba o podłożu genetycznym. Ja miałem tylko zaburzenia nastroju. Wykonałem badania genetyczne i badania krwi w tym kierunku, gastroskopię, przeszedłem na dietę bezglutenową, gastrolog na podstawie badań wykluczył celiakię i postawił diagnozę niecelaikalna nadwrażliwość na gluten. Czasem słyszy się że mamy obecnie "modę na dietę bezglutenową", w każdym razie od kilku lat...  - być może jest to czasem moda - ale jednocześnie w dzisiejszych czasach mamy znacznei lepszą diagnostykę niż powiedzmy te 31 lat temu, a poprawa/pogorszenie samopoczucia JEST objawem medycznym. Efekty diety bezglutenowej odczuwałem już po 3 dniach, to niesamowite, człowiek przez całe życie jest chory, przez kilka lat chodzi na psychoterapię a w ciągu kilku dni objawy ustępują. Jak chodziłem na psychoterapię to wmawiano mi że przyczyna moich lęków i depresji jest dzieciństwo oraz pojawiały się inne bzdury typu "pan jest zbyt krytyczny", ,"pan nie jest zainteresowany związkiem" czy "pan nie chce być zdrowy", wmawiano mi że konieczna jest "wewnętrzna przemiana" (chyba do takiego ośrodka psychoterapii trafiłem że najważniejsza jest wewnętrzna niby przemiana) a wszystko to okazało się bzdurą po kilku dniach diety bezglutenowej. Tzw. choroby glutenozależne wciąż pozostają nie do końca wyjaśnione, diagnostyka nie jest łatwa - czasem nie ma wogóle markarów biologicznch, a czasem są ale lekarz psychiatra nie potrafi się domyślić i kieruje na psychoterapię. Na podstawie ubezpieczenia w nfz co prawda są wykonywane badania które ja miałem - ale trzeba wiedzieć że takowe badania trzeba wykonać... A mieć wiedzę to prawie jak wyleczyć się... I moja osobista rada jest taka nie wierzyć psychoterapautom, psychoterapia ma taką samą skuteczność jak astrologia albo karty tarota. Jeśli pomaga to świetnie, ale raczej nie pomoże, co najwyżej efekt placebo.

Dodam jeszcze że jak sądzę diagnoza "zaburzeń osobowości" wynikała z faktu że objawy miałem przez całe życie, i w sumie mam szczęście że w dzisiejszych czasach wiedza medyczna jest na tyle rozwinięta że wiem jak sie leczyć.

 

Edytowane przez notsafe

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 25.03.2019 o 23:31, notsafe napisał:

niedawno dowiedziałem się że mam nieceliakalną nadwrażliwość na gluten, prawdopodobnie przez całe życie. Dowiedziałem się w ten sposób że ktoś z rodziny miał poważne powikłania a to jest choroba o podłożu genetycznym

Ty miałeś to 'szczęście' że udało ci sie dowiedzieć co jest przyczyną i okazało się to strzałem w 10, ale co ja mam np zrobić? przyczyn biologicznych może być dziesiątki, musiałbym teraz robić różne badania, wdrażać diety itp. od czego zacząć nawet nie wiem, jakie badania.

Jesteś cały czas na tej diecie? jakie objawy ci ustąpiły, depresja/lęk? brałeś jakieś leki psychotropowe? Co do terapii to sie troche zgadzam, byłem na kilku i długotrwałych efektów to nie przyniosło, jedynie co mnie ratuje tak na prawdę to leki, na tym funkcjonuje można powiedzieć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 14.03.2019 o 22:29, Neseir napisał:

Dzieciństwo to okres, w którym chłonie się toksyczne wpływy otoczenia jak gąbka, więc w jakiej innej fazie samoocena ma najwyższe szanse paść na ryj

Ja piszę, co obserwowałem, a obserwowałem, że dzieci mają głownie tendencje do bardzo wysokiej samooceny.

W dniu 14.03.2019 o 22:29, Neseir napisał:

dorosły przecież nie podda się tak łatwo indoktrynacji, jeśli będzie jej ewentualną ofiarą

Zależy, jaki dorosły i zależy jakiej indoktrynacji

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 27.03.2019 o 11:34, mariusz_ napisał:

Ty miałeś to 'szczęście' że udało ci sie dowiedzieć co jest przyczyną i okazało się to strzałem w 10, ale co ja mam np zrobić? przyczyn biologicznych może być dziesiątki, musiałbym teraz robić różne badania, wdrażać diety itp. od czego zacząć nawet nie wiem, jakie badania.

Jesteś cały czas na tej diecie? jakie objawy ci ustąpiły, depresja/lęk? brałeś jakieś leki psychotropowe? Co do terapii to sie troche zgadzam, byłem na kilku i długotrwałych efektów to nie przyniosło, jedynie co mnie ratuje tak na prawdę to leki, na tym funkcjonuje można powiedzieć.

Zasnatawiałem się wiele razy co powinienem był zrobić w przeszłości... W momencie kiedy się wybierasz do psychiatry - takie lekarz MUSI przeprowdziąc tzw. diagnostykę różnicową. Z tym że ja np. leczyłem się głównie w jednym ośrodku, po 20 minutach tej diagnostyki różnicowej dostawało się etykietkę, żadnych badań biologicznych tylko co najwyżej ankiety wymyślone przez psychologów. Myślę że trzeba chodzić po lekarzach różnych lekarzach i różnych psychiatrach (ja nie wiedziałem że tak naprawdę powinienem iść do gastrologa) i nie wierzyć jak Ci ktoś mówi o "przyczynach psychologicznych" czy "osobowościowych" bo to zwykła szarlataneria. W zasadzie czas poświęcony na psychoterapię mógłbym spożytkować na studia medyczne bo to tylko 6 lat, niestety w takim świecie/kraju żyjemy.

Nie mam już tych patologicznych lęków społecznych, to co mnie zaskoczyło to niesamowita poprawa ogólnego samopoczucia (chodziłem na psychoterapie głównie z powodu lęków a głównym objawem "psychologicznym" okazało się złe samopoczucie, po prostu nie miałem pojęcia że może być inaczej niż było przez całe moje życie). Leków nie biorę bo po prostu nie ma takiej potrzeby. Zresztą leki psychotropowe niczego nie leczą to są po prostu neurotoksyny, wpływają na samopoczucie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć,

W lipcu mam wesele kuzynki, najchętniej to bym zrezygnowała z niego jednak muszę się pojawić. Nie mam z kim iść ewentualnie mogłabym poprosić mojego jedynego kolegę z uczelni, ale to w ostateczności i raczej odpada. Dziwne jest to, że wolę odezwać się tutaj, na forum na którym nikogo nie znam, niż poprosić kogoś w realu, ale już taka jestem. Czy któryś z obecnych tu Panów chciałby się wybrać ze mną na taką zabawę i poudawać, że obydwoje jesteśmy normalni?😑😩

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, forrest95 napisał:

Cześć,

W lipcu mam wesele kuzynki, najchętniej to bym zrezygnowała z niego jednak muszę się pojawić. Nie mam z kim iść ewentualnie mogłabym poprosić mojego jedynego kolegę z uczelni, ale to w ostateczności i raczej odpada. Dziwne jest to, że wolę odezwać się tutaj, na forum na którym nikogo nie znam, niż poprosić kogoś w realu, ale już taka jestem. Czy któryś z obecnych tu Panów chciałby się wybrać ze mną na taką zabawę i poudawać, że obydwoje jesteśmy normalni?😑😩

A sama nie możesz iść, czy tak nie wypada? . Ja gdybym był młodszy i lubił wesela to bym się zaproponował, raz kiedyś nawet poszedłem na wesele udawać chłopaka dziewczyny,  która była lesbijką. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co u Was unikający? Ktoś ogarnął swoje życie na tyle, że normalnie funkcjonuje? Ja stoję w miejscu, myśli o śmierci samobójczej są coraz częstsze i przynoszą chwilową ulgę. Rozpoczęłam prywatną terapię poznawczo-behawioralną. Nie potrafię przezwyciężyć oporu. Lęk przed wyjściem że strefy komfortu jest nie do opisania. Dochodzi jeszcze poczucie straconych pieniędzy w sytuacji, gdy jestem utrzymywana. Próbowałam zapisać się na terapię na fundusz ale /cenzura/ terminy za pół roku, rok. Lęk przed pójściem do pracy, beznadzieja, bezsens wszystkiego, dystymia może albo depresja. Nic nie przynosi przyjemności, najebanie się nawet ani słuchanie muzyki. Całe dnie siedzenie w domu, każdy dzień taki sam. Ból w tej stagnacji, ale ogromna niechęć do wyjścia z niej, bezradność wyuczona. Nie chcę jutrzejszego poranka, chcę się nie obudzić. 

Edytowane przez bezniczego

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 28.04.2019 o 06:29, forrest95 napisał:

Cześć,

W lipcu mam wesele kuzynki, najchętniej to bym zrezygnowała z niego jednak muszę się pojawić. Nie mam z kim iść ewentualnie mogłabym poprosić mojego jedynego kolegę z uczelni, ale to w ostateczności i raczej odpada. Dziwne jest to, że wolę odezwać się tutaj, na forum na którym nikogo nie znam, niż poprosić kogoś w realu, ale już taka jestem. Czy któryś z obecnych tu Panów chciałby się wybrać ze mną na taką zabawę i poudawać, że obydwoje jesteśmy normalni?😑😩

I jak wypadło wesele?

 

21 godzin temu, bezniczego napisał:

Co u Was unikający? Ktoś ogarnął swoje życie na tyle, że normalnie funkcjonuje? Ja stoję w miejscu, myśli o śmierci samobójczej są coraz częstsze i przynoszą chwilową ulgę. Rozpoczęłam prywatną terapię poznawczo-behawioralną. Nie potrafię przezwyciężyć oporu. Lęk przed wyjściem że strefy komfortu jest nie do opisania. Dochodzi jeszcze poczucie straconych pieniędzy w sytuacji, gdy jestem utrzymywana. Próbowałam zapisać się na terapię na fundusz ale /cenzura/ terminy za pół roku, rok. Lęk przed pójściem do pracy, beznadzieja, bezsens wszystkiego, dystymia może albo depresja. Nic nie przynosi przyjemności, najebanie się nawet ani słuchanie muzyki. Całe dnie siedzenie w domu, każdy dzień taki sam. Ból w tej stagnacji, ale ogromna niechęć do wyjścia z niej, bezradność wyuczona. Nie chcę jutrzejszego poranka, chcę się nie obudzić. 

Coś tam pracuję, coś tam się uczę - to chyba w miarę normalne funkcjonowanie. Sfera społeczna głęboko niesatysfakcjonująca. Trochę idę naprzód, trochę stoję w miejscu.

Na terapię to chciałem się zapisać 4 lata temu. Czekałem, czekałem, czekałem, aż w końcu stwierdziłem, że sam sobie poradzę. Teraz jednak myślę, że kuźwa, gdybym nie musiał tyle czekać i się zdemotywować, to może bym w niektórych ważnych sprawach "poszedł naprzód" :/. Zje*ałem chyba, nieważne.

Mam nadzieję, że obudziłaś się z lepszym nastrojem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

21 godzin temu, bezniczego napisał:

@Psychoanalepsja_SS, nastrój niestety jest stale obniżony. Zmuszam się do zmiany myślenia i wtedy jest trochę lepiej. Pracujesz z ludźmi? 

Tak. Praca dorywcza, pracuję z różnymi osobami, co pozytywnie wpływa na lęk, uczy zachowań itd. Niestety lęk wciąż jest, razem ze swoim przyjacielem unikaniem. Powinienem zbierać doświadczenie w obrębie mojego kierunku studiów, a tymczasem latam na zlecenia do magazynów, bo się boję robić coś w tym kierunku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

GÓRÓ Peterson nie rozumie

GÓRÓ Peterson dalej nie rozumie

GÓRÓ Peterson nie rozumie "UP TO ELEVEN"

 

I oto on - autorytet, zbawiciel dysponującym 76453 IQ. Rzekomo wybitny psycholog nie pojmujący motywu lęku społecznego, więc tym bardziej osobowości unikającej. Nie że mnie to jakoś dziwi... Nawet nie wiem od czego zacząć, wysłuchawszy te prelekcje.

"Przypuśćmy że znajdujesz się na imprezie", "Przestań skupiać się na swoich reakcjach, a staraj się odbierać reakcje innych", "Wybierz z tłumu jedną osobę i z nią konfrontuj swoje racje, a reszta pójdzie jak z płatka", "Przestań zbytnio (?) myśleć co powinieneś powiedzieć, tak właśnie spieprzysz sprawę", "Wyjdź z domu i doświadczaj obcych sytuacji o charakterze społecznym, w końcu wytworzą Ci się w mózgu odpowiednie proteiny, likwidujące (?) lęk". 

 

To mają być rady dla fobika / unika? W najlepszym wypadku mogą pomóc osobie cierpiącej na umiarkowaną tremę przed wystąpieniami publicznymi. No, ale skoro w treść swojego wykładu wujka Wieśka wmontował SMOKA CHAOSU i OKO HORUSA to na pewno ma rację. Peterson w ogóle uwielbia "uświęcać" swoją narrację powoływaniem się na mitologiczne konstrukty - tam, gdzie w ogóle nie są potrzebne. 

Moment, kiedy kompletnie już zwątpiłem w "oświecenie" naszego guru to ten, kiedy w odniesieniu do lęku społecznego, Jordan zalecił, żeby się nie przejmować co inni powiedzą. Tak. Nie był to kolejny pożal-się-boże wykład, a jakiś stream - jeżeli nie usunęli, znajdę go i zalinkuję.

Edytowane przez Neseir

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 3.10.2014 o 20:54, Natrętna napisał:

O tak, analizowanie każdej wypowiedzi. I okazuje się, że nigdy nie żyję teraźniejszością, tylko mielę jakieś zaszłe sprawy. Zdarza się, że nawet na jakimś spotkaniu tracę połączenie z rzeczywistościa i myślę co powiedziałam np. szefowej rano i jak ona mogła to zrozumieć. A to spotkanie na którym jestem obecnie "przemielę" w późniejszym czasie zastanawiając się czy towarzystwo nie uznało mnie za bubka, bo się nie odzywałam.

Głupie to

Też tak mam. I jak tu żyć w teraźniejszości. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 2.01.2020 o 08:46, Psychoanalepsja_SS napisał:

???????????????????????????????????????

 

Nie zamierzam być apostołem dokonującym złożonej egzegezy mądrości Petersona. Samozwańczego guru i - przede wszystkim - przedsiębiorcy, który z pełną świadomością nie adresuje swoich prelekcji w kierunku sprecyzowanej grupy słuchaczy właśnie po to, by zgromadzić jak największą grupę klientów-wyznawców. 

Linkowałem filmy. Może chodziło mu o właściwości neuroplastyczne mózgu - no, coś takiego istnieje... Tylko czemu nasz ekspert, który hołduje biologicznej wykładni odnośnie depresji, nie stosuje jej odnośnie wszelkich zaburzeń lękowych? Osobowość unikająca, fobia społeczna, zespół lęku uogólnionego - nie wynika ani trochę z genów? Albo... ze sposobu konstrukcji układu nerwowego, który kształtują - o zgrozo - rodzice? Z racji traumatycznych doświadczeń? Mam też pominąć potężne wpływy kulturowe, przekładające się na cały katalog lęków? 

 

"Po prostu przestańcie się bać, pamiętając, że samoocena nie istnieje!""

Edytowane przez Neseir

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 5.01.2020 o 00:26, Neseir napisał:

Linkowałem filmy. Może chodziło mu o właściwości neuroplastyczne mózgu - no, coś takiego istnieje...

Istnieje, jak najbardziej, ale owe proteiny są zastanawiające. Choć nie na tyle zastanawiające, żebym zainteresował się bliżej tym bożyszczem .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam. Od 4 lat mam problemy ze sobą, mam chyba jakąś fobie społeczną, nie umiem rozmawiac z ludźmi,prawie wogole nie rozmawiam z rodzicami, nie potrafie okazywać uczuć. Jestem mało inteligenty i nie umiem myśleć logicznie przez co boję się wyśmiania podczas rozmów z innymi, stres mnie zjada i mam pustkę w głowie. Widzę że wiekszość ludzi w moim towarzystwie(np.w pracy) rownież inaczej sie zachowuje wobec mnie, odnosze wrażenie ze wyczuwają że jestem "inny". Wcześniej nie miałem problemi z kontaktami z ludźmi, byłem w zwiazku toksycznym (chorobliwa zazdrość itp) to też napewno miało wpływ na teraźniejszą sytuacje. Ciągle rozmyślam nad sowim zachowaniem, nad tym co mówię, czuje się jak w wieźeniu nie umiem żyć w tej chwili, tu i teraz, ciągle zastanawial się nad sobą i nad tym kto sobie coś pomyśli, jedynie alkohol pozwala mi się od tego uwolnić. Mam wrażenie że problemy zaczęły się po zakończeniu związku i regularnym paleniu zioła. Z czasem miałem coraz bardziej lewe fazy, ogólnie rozmyślanie na temat siebie swoich zachowań, sytuacji itp, co doprowadzało mnie do coraz wiekszej depresji aż wkońcu zacząłem mieć myśli samobójcze. Nie akceptuje siebie, nie radzę sobie z życiem, jestem lewy do wszystkiego, nie odczuwam radości z życia jedynie lęk i strach przed przyszłością i kontaktami z ludzmi, najchętniej spędzałbym całe dnie w samotności. Bywa że raz na jakiś czas jakby wszystko odchodzi, nabieram pewności siebie, zaczynam żartować, ciągnie mnie do rozmowy, mam wiekszy dystans do siebie i ogólnie sytuacji w której jestem, ale poźniej zły stan wraca ze zdwojoną siłą i czasami nawet nie mam odwagi popatrzeć komuś w oczy jestem na skraju załamania. Ogólnie to pierwszy raz piszę o tym na forum i jest jeszcze wiele innych obiawów których nie opisałem w tym poście np. strasznie słaba pamięć. I sory że tak chaotycznie i ogólnikowo ale naprawdę cieżko jest mi pisać składnie i zrozumiale. Ogólnie chciałem się wygadać i może pogadać jeśli ktoś bedzię chętny. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam. Od 4 lat mam problemy ze sobą, mam chyba jakąś fobie społeczną, nie umiem rozmawiac z ludźmi,prawie wogole nie rozmawiam z rodzicami, nie potrafie okazywać uczuć. Jestem mało inteligenty i nie umiem myśleć logicznie przez co boję się wyśmiania podczas rozmów z innymi, stres mnie zjada i mam pustkę w głowie. Widzę że wiekszość ludzi w moim towarzystwie(np.w pracy) rownież inaczej sie zachowuje wobec mnie, odnosze wrażenie ze wyczuwają że jestem "inny". Wcześniej nie miałem problemi z kontaktami z ludźmi, byłem w zwiazku toksycznym (chorobliwa zazdrość itp) to też napewno miało wpływ na teraźniejszą sytuacje. Ciągle rozmyślam nad sowim zachowaniem, nad tym co mówię, czuje się jak w wieźeniu nie umiem żyć w tej chwili, tu i teraz, ciągle zastanawial się nad sobą i nad tym kto sobie coś pomyśli, jedynie alkohol pozwala mi się od tego uwolnić. Mam wrażenie że problemy zaczęły się po zakończeniu związku i regularnym paleniu zioła. Z czasem miałem coraz bardziej lewe fazy, ogólnie rozmyślanie na temat siebie swoich zachowań, sytuacji itp, co doprowadzało mnie do coraz wiekszej depresji aż wkońcu zacząłem mieć myśli samobójcze. Nie akceptuje siebie, nie radzę sobie z życiem, jestem lewy do wszystkiego, nie odczuwam radości z życia jedynie lęk i strach przed przyszłością i kontaktami z ludzmi, najchętniej spędzałbym całe dnie w samotności. Bywa że raz na jakiś czas jakby wszystko odchodzi, nabieram pewności siebie, zaczynam żartować, ciągnie mnie do rozmowy, mam wiekszy dystans do siebie i ogólnie sytuacji w której jestem, ale poźniej zły stan wraca ze zdwojoną siłą i czasami nawet nie mam odwagi popatrzeć komuś w oczy jestem na skraju załamania. Ogólnie to pierwszy raz piszę o tym na forum i jest jeszcze wiele innych obiawów których nie opisałem w tym poście np. strasznie słaba pamięć. I sory że tak chaotycznie i ogólnikowo ale naprawdę cieżko jest mi pisać składnie i zrozumiale. Ogólnie chciałem się wygadać i może pogadać jeśli ktoś bedzię chętny. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja akurat mam tak, że gdy mam świadomość czekającej mnie zaraz rozmowy, czy chociażby nadchodzi moja kolej w sklepie, zaczyna wariować mi serce. Jak już dochodzi do rozmowy z drugim człowiekiem, lub w kolejce stoi za mną kilka osób, samoistnie zaczynają napływać mi łzy do oczu, robi mi się gorąco (myślę w takim momencie, że pewnie się czerwienie), pląta mi się język, jak mówię, to brzmi jakby mi brakowało powietrza, no a oddech też przyśpiesza... jak wydają mi drobne, często gdzieś mi coś spadnie... jakbym nie miał pełnej kontroli nad rękami. Mam czasami wrażenie jakbym zaraz miał stracić przytomność... masakra. Pół roku temu straciłem pracę, od tamtego czasu ciężko mi znaleźć następną. Udało mi się raz wybrać na rozmowę kwalifikacyjną, oczywiście wrażenia zbyt pozytywnego nie zrobiłem. Jeżeli istnieje jakaś szansa, żebym w taki sposób ogarnął życie wokół siebie, to chyba mikroskopijna... Przeglądając różne oferty, zawsze sobie w głowie próbuję wyobrazić, jak mogła by wyglądać praca na danym stanowisku - ilu ludzi będzie wokół mnie, czy będę musiał z kimś rozmawiać, czy przypadkiem nie będę musiał obsługiwać klientów itd... 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

19 godzin temu, Adriannaa napisał:

Cześć, czy ktoś tu jeszcze zagląda? 

Chciałabym porozmawiać na priv z kimś kto ma zdiagnozowaną osobowość lękliwą

Ja nie mam zdiagnozowanej przez psychiatrę , ale moja samodiagnoza oraz to jak wygląda moje życie  mówi że jestem 100% przykładem osobowości lękliwej 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×