Skocz do zawartości
Nerwica.com

Osobowość unikająca (lękliwa)


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

wnym, to znikną też inne problemy. Psychiatra wypisał mi receptę na Absenor 300 mg tabletki o przedłużonym uwalnianiu. Mam brać 1 tabletkę wieczorem. Mam za miesiąc się stawić na wizytę i będziemy wtedy dalej działać. Nie chciałem innych leków, ani tej Olanzapiny, ani Alprazolamu, ani nic. Po

 

no a czego tu się spodziewać po walproinianie, ludzie od tego nawet łysieją, to największe gówno dawane pacjentom na odpieprz w ostateczności kiedy nie chcą zastosować benzodiazepin.

bardziej pregabalina byłaby w stanie pomóc, ale osobowości unikającej nie wyleczy, ale chociaż lęk zmniejszy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no a czego tu się spodziewać po walproinianie, ludzie od tego nawet łysieją, to największe gówno dawane pacjentom na odpieprz w ostateczności kiedy nie chcą zastosować benzodiazepin.

Już trochę się uspokoiłem. Ja i tak już cały wyłysiałem od stresu więc akurat to dla mnie nie problem. Ja to dostałem na stabilizacje nastroju, a nie na osobowość unikającą. Na ostatniej wizycie powiedziałem psychiatrze jasno, że musimy ustabilizować mój nastrój, który ma takie skoki, że coś nieprawdopodobnego. Na razie będę to łykał, bo nie mam nic innego, pieniędzy też już nie mam, może się rozkręci. Jeżeli psychiatra chciał mnie widzieć za miesiąc, to widocznie tyle czasu ten lek się rozkręca. Brat kupił mi 2 piwka, więc dzisiaj wieczorem mam nadzieję, że chociaż trochę odsapnę. Nie jestem robotem, też muszę czasem wrzucić na luz. Podobno tego leku nie powinno łączyć się z alkoholem, ale to tylko 2 piwka, mam nadzieję, że nie będzie jakichś niespodzianek. Brałem różne leki, a zdarzało mi się wtedy pić alkohol w różnych ilościach i nigdy nie było problemu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na podstawie Kryteriów Diagnostycznych DSM IV Amerykańskiego Towarzystwa Psychiatrycznego poniżej

 

1. unikanie działalności zawodowej, która wymaga znaczących kontaktów interpersonalnych, spowodowane obawami przed krytyką, dezaprobatą lub odrzuceniem,

2. niechęć do wiązania się z innymi ludźmi, z wyjątkiem niektórych lubianych osób,

3. powściągliwość w związkach intymnych spowodowana obawą przed zawstydzeniem lub wykpieniem przez innych,

4. zaabsorbowanie krytyką lub odrzuceniem w sytuacjach społecznych,

5. powstrzymywanie się przed wchodzeniem w nowe relacje interpersonalne z powodu poczucia niedopasowania,

6. postrzeganie siebie jako społecznie niekompetentnego, niepociągającego lub gorszego od innych,

7. niezwykła niechęć do podejmowania osobistego ryzyka lub do angażowania się w jakiekolwiek nowe działania, ponieważ mogą one okazać się kłopotliwe.

 

podejrzewam u siebie osobowość unikającą. Spełniam wszystkie 7 kryteriów:(

 

Mam kilka pytań. Poniżej moje pytania:

 

1. Jak sobie radzicie z tym problemem? Rozmawiałem z kilkoma specjalistami. Terapeuta po pół roku postawiła mi warunki: A. Nie będzie mi dawać rad, B. Nie będzie nadzorować, C. Nie będziemy rozmawiać o przeszłości. Odmówiłem dalszych spotkań. Dwóch psychologów odmówiło na pierwszej wizycie. Ostatni psycholog odmówił na 5 spotkaniu. Teraz przymierzam się do ustalenia wizyty u psychiatry.

 

2. Jak wygląda wasza sytuacja finansowa? Korzystam z pomocy MOPR. Nie pracuję. Boję się zarejestrować w Urzędzie Pracy. Mam ubezpieczenie zdrowotne z MOPR na 90 dni. Wcześniej nie miałem ubezpieczenia. Moja najbliższa rodzina (rodzice + rodzeństwo) również korzysta z pomocy MOPR.

 

3. Historia moja oraz mojej najbliższej rodziny (rodzice + rodzeństwo) od początku była nieciekawa delikatniej mówiąc. Nie będę się tu rozpisywał. Powiem krótko. Dalsza rodzina i pracownicy MOPR nie udzieli nam pomocy co doprowadziło do sytuacji patalogicznej. Podejrzewam u siebie osobowość unikającą, u mamy osobowość zależną (była wychowywana przez brata ojca gdzie była żle traktowana, ojciec biologiczny nigdy jej nie odwiedzał, wychowywał jej 2 rodzeństwa), u mojego rodzeństwa lęki/nerwice a u ojca także osobowość unikającą. Nie będę tego uzasadniał. Ale w moim odczuciu mam silne argumenty na moje twierdzenia.

 

4. W czasach szkoły średniej oraz studiów (kierunek ścisły) miałem duże sukcesy. Zdobyłem stypendia w tym Stypendium Prezesa Rady Ministrów (dwukrotnie). Niestety nie umiałem tego wykorzystać. Jak sam mówię mentalnie byłem opóźniony (np będąć 18 latkiem miałem 12 lat zaznaczam że nie jest to dokładne zestawienie). Z powodu problemów "rodzinnych" (odnoszę się tu do punktu 3) nie umiałem tego wykorzystać. Na marginesie dodam , że moja mama nie NIDGY wystąpiła do Funduszu Alimentacyjnego chodź brakowało nam pieniędzy. W związku z tym mam duże pretensję o stracone szanse do rodziców. Mimo że matkę bardzo kocham. Z ojcem NIDGY nie miałem więzi, nie spędzałem czasu wspólnie itp Podobnie rodzeństwo. Z rodziną po stronie ojca nie miałem kontaktu. Wiedziałem że istnieją. Z rodziną po stronie matki kontakt był raczej krótki i "służbowy". Żadnych uroczystości rodzinnych z udziałem rodzinny. Jak to wygląda u was?

 

Starałem się aby opisy przy pytaniach nie był zbyt długi i zakreślał moją sytuację. Szczegóły pominąłem. Nie chce się też wyżalać się ale w moim odczuciu jestem pokrzywdzony.

Przeglądałem wpisy wyrywkowo na forum w tym wątku. Nie znalazłem żeby ktoś podawał okoliczności jakie doprowadziły go do sytuacji w jakiej się znalazł. To był jeden z powodów mojej obecności tutaj.

 

Specjaliści i pracownicy MOPR nie chcą ze mną rozmawiać lub bagatelizują moje słowa lub dają kuriozalne rady typu idź do pracy. Stąd chętnie wysłucham waszych opinii.

 

Proszę mi wybaczyć ale staram się być dokładny. Uznałem że przytoczenie okoliczności, które doprowadziły mnie to takiego stanu jest ważne. Przepraszam za obszerny wpis.

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Osobowość jest nam dana przez genotyp pochodzący od rodziców oraz kontakty społeczne w dzieciństwie lub/i wieku dorastania/rodzina

wychowanie,szkoła,koledzy,koleżanki etc/.Osobowość jest w zasadzie niezmienna.Nie ma osobowości"normalnej".Nie ma wzorca .

Osobowość wyraża się przez charakter człowieka,który nie podlega żadnym zmianom, pod wpływem żadnego leczenia.Każdy człowiek ma inną osobowość.Pogrupowanie w kryteria diagnostyczne ma charakter czysto umowny.Istotne jest jak rozłożone są utrudniające życie akcenty

"Leczenie " psychologiczne nie ma na celu zmiany osobowości z przyczyn j.w, Metodami psychologicznymi, próby pokonywania tych słabych punktów.

 

Osobowość jak najbardziej podlega zmianie, przecież człowiek rozwija się całe życie nie tylko w dzieciństwie. Właśnie są rożne poglądy na zmianę osobowości, ale ja bym bardziej skony uwierzyć że faktycznie nie ma transformacji np. z osobowości unikającej do jakiegoś podtypu osobowości kompulsywnej ale już z unikającej do typu wrażliwego jest możliwe. Co ciekawe podczas psychoterapii możliwa jest w jakimś stopniu zmiana temperamentu czyli cech charakteru całkowicie zdeterminowanych przez geny.

 

. O zaburzeniach osobowości można mówić wtedy, gdy są głeboko zakorzenione,trwale nieprzystosowawcze wzorce relacji ze środowiskiem/myślenie o nim,postrzeganie itd/,że uniemożliwiają normalne relacje ze społeczeństwem.Są to na ogół osobowości socjopatyczne/agresja,nieprzystosowanie społeczne,dewiacje seksualne itp/.Mam nadzieję,że osoby mające te typy osobowości się nie pogniewają.

 

Może masz lekie zaburzenie osobowości. Bo moja osobowość unikająca jest bardzo nie przystosowana do życia w społeczeństwie. Nie mam znajomych, w związki też nie mam możliwości wejść. Do tego wysoki neurotyzm.

 

.One wymagają korekty ,bo głównie są wynikiem patologicznego wychowania,przemocy,wykorzystywania seksualnego itd.Często się to nie udaje jak to się ma z pedofilami.

 

Osobowość unikająca również może być wynikiem przemocy, traumatycznych przeżyć. Właśnie że psychopatii się nie leczy bo uznaje ją się za w zasadzie za niewyleczalną.

 

Moim zdaniem,leczenia osobowości lękliwej/unikającej/,która cechuje się niewielkim obszarem nieprzystosowania społecznego poprzez szeroko rozumiany lęk społeczny, nie jest obszarem wdzięcznym dla psychologa.

 

Osobowość unikająca to nie tylko lek społeczny, powiedział bym że to tylko pokłosie tej osobowości. W kryteriach diagnostycznych wyżej masz wszystko opisane.

 

Na koniec mogę dodać że leczenie tego zaburzenia nie jest wcale łatwe, co można zauważyć po tym temacie. Cechy tej osobowości stają w sprzeczności z zasadami terapii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Leczenie pedofilów jako dowód to bardzo słaby dowód, tak mi się wydaje. Może trudno zbadać i oto się rozchodzi w tych wywodach. Ogólnie to uważam poglądy że nie da się zmienić osobowości za prehistoryczne. Proszę o źródła, choć nie wiem czy będę miał dostęp do nich. Jakoś powinno być to uargumentowane a nie bo tak nie da się i już.

 

edit. Zaczął bym o tego o jako zmianę chodzi tak jak pisałem wyżej. Czy chodzi o jaką kolwiek zmianę, wyleczenie osobowości, transformacje( np. osobowość psychotyczna w kompulsywną). Ja uznaje tylko ostatni przykład za nie wykonalny.

 

Ten determinizm skłania do określonych wyborów środowiska w którym chce żyć matematyk,czy potencjalny alkoholik.Jeżeli osobowość się zmienia w wieku dorosłym-to mimikra.

 

No właśnie u mnie sztywność. Właśnie brak umiejętności dostosowania się do różnorakich ról i sytuacji uznał bym za kwintesencje zaburzeń osobowości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem,leczenia osobowości lękliwej/unikającej/,która cechuje się niewielkim obszarem nieprzystosowania społecznego poprzez szeroko rozumiany lęk społeczny, nie jest obszarem wdzięcznym dla psychologa.

 

Tego nie wiem.

 

Jako człowiek wybitnie inteligentny możesz sam pokonać swoje słabości w tych obszarach"wrażliwych" spolecznie jak np. poszukiwanie pracy,rozmowy kwalifikacyjne,pokonywanie lęku.

 

Jako że w działaniach osób trzecich upatruje przyczyny moich niepowodzeń. Nie mogę pominąć ich udziału.

Mogę odpowiadać tylko za swoje czyny. Ponadto to jest moją dobrą wolą.

 

Tak na zdrowy rozum, nie sądzę że psycholog da Ci więcej niż indywidualny trening oparty na fachowej literaturze.To nie musi być biblioteka.Kilka dobrze dobranych książek z Księgarni Medycznej.

 

Mam wiele zastrzeżeń do pomocy którą otrzymałem. Przytoczę dwa przykłady, które pozostawiam Tobie do oceny.

 

1. Spotkanie z Terapeutą

 

[Terapeuta]: Z czym ma pan problem?

[Ja]: Nie mogę podjąć pracy bo mam problem w kontaktach z ludźmi. Ale staram się przygotować do stanowiska Game Developer we własnym zakresie.

[T]: Może pan znaleźć pracę na tym stanowisku?

[Ja]: Nie. Za mało wiem.

[T]: To niech pan znajdzie pracę na jaką pan może sobie pozwolić. To może być praca fizyczna.

[Ja]: Ale wtedy mam problem z ludźmi i sobie nie radzę.

[T]: To niech pan znajdzie pracę na pół etatu.

[Ja]: Ale nadal mam problem z ludźmi.

 

Na tym rozmowa się zakończyła lub zmieniliśmy temat. Jak to bywało kiedy podejmowaliśmy niewygodne tematy. Wszystko co dostałem to kilka rad.

 

2. Spotkanie z psychologiem

 

[Psycholog]: Jaki ma pan problem dokładnie? (od drugiego/trzeciego spotkania rozmawialiśmy tylko o jednym problemie: kontakty z ludźmi)

[Ja]: Nie wiem.

[P]: Czy to są problemy z utrzymaniem i nawiązaniem kontaktu z ludźmi?

[Ja]: Tak.

[P]: Ale niech pan powie dokładnie o co chodzi coś muszę wpisać w kartę.

[Ja]: Nie wiem. Problemem jest ustalenie co jest problemem. Może podam przykłady sytuacji które mnie niepokoją.

[P]: Proszę nie podawać przykładów. Jak pan nie wie jaki jest problem to panu nie mogę pomóc.

 

To było ostatnie spotkanie z tym psychologiem. Nie dostałem żadnej rady jak poradzić sobie z problemem w kontaktach z ludźmi. Innych problemów nie dotknęliśmy.

 

Muszę zaznaczyć że do obu specjalistów chodzi w tym samym czasie moja najbliższa rodzina. Wszyscy mają podobne odczucia.

 

Myślę,że sam dasz radę.

 

Początkowo tak myślałem. Teraz tracę nadzieję.

 

Czego Ci życzę i pozdrawiam.

 

Dziękuje.

 

To determinizm Darwinowski.Z rodziny uzdolnionej matematycznie urodzi się matematyk,Z rodziny czynnych alkoholików urodzi się dziecko z alkoholem we krwi.Ten determinizm skłania do określonych wyborów środowiska w którym chce żyć matematyk,czy potencjalny alkoholik.

 

Moja mama ma wykształcenie średnie bez matury a ojciec ma wykształcenie zawodowe. Ani oni ani rodzeństwo nie mają zdolności matematycznych. A ja jestem matematykiem. Dodam że nie miałem prywatnych nauczycieli ani korepetycji z matematyki. Rodzice w tym zakresie mnie nie wspomagali.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wkuuporr,przeczytałem Twoje posty dosyć dokładnie.Wiem z osobistego doświadczenia,że wszelkie diagnozy psychologiczne osob użwających stale lub okresowo substancji psychoaktywnych,są mylne jeżeli pacjent zachowa fakt ich używania dla siebie.Stało się,używałeś tych substancji i będziesz ich używał.

Mam nadzieję,że się nie obrazisz,ale jesteś osobą uzależnioną od tych substancji i wszelkie wywody o przyczynie rozszepienia jaźni bez w/w kontekstu,są pozbawione racji bytu.

Ja nie zatajałem faktu używania substancji psychoaktywnych przed psychiatrą. Może nie wiedział wszystkiego, ale wiedział i tak sporo. Nie musi wiedzieć wszystkiego, bo moim problemem absolutnie nie jest uzależnienie od używek. Zawsze byłem roztropną osobą. To właśnie dopiero lek od psychiatry o nazwie Paroksetyna doprowadził mnie do zatracenia zdrowego rozsądku. To Paroksetyna była problemem. Przed Paroksetyną nie było większego problem i po Paroketynie też nie ma większego problemu. Wszystko jest pod kontrolą. Ja nie stosuję substancji psychoaktywnych, aby się naćpać, tylko bardzo rzadko i jedynie w celach leczniczych i zdrowotnych. Co do rozszczepienia to nie pamiętam kiedy to się pojawiło, być może po psychodelikach, jednak czasami trzeba coś zburzyć, aby postawić od nowa. Przed moim rozszczepieniem było jeszcze gorzej, niż teraz - wtedy byłem 'ciemny'. Nawet nie chce mi się o tym myśleć, w tym momencie jakoś to chałupniczo posklejałem.

 

Trudno wtedy mówić o racjonalnym leczeniu,ba, nie wiadomo czego.Czym różni się kodeina od wódki,biorąc pod uwagę wpływ na czynnościowe funkcje mózgu.Moim zdaniem niczym.Czy nie bierzesz tego pod uwagę,że jesteś uzależniony?Wiesz na co się leczysz?

A co to mnie interesuje czym różni się Kodeina od wódki według jakichś książek. Ja widzę po sobie czym się różni działanie obu substancji. Kodeina mnie leczy, natomiast wódka nie. Absolutnie nie jestem uzależniony, nie wiem też na co się teraz leczę - wcześniej na psychozę, później na nerwice/depresje, a teraz chyba na gwałtowne i szybkie wahania nastroju. Psychiatra mnie o niczym nie informuje, ale niedługo się to zmieni. Niedługo się to zmieni, bo biorę ksero swojej dokumentacji medycznej z kliniki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wy piszecie jakby osobowość unikająca była czymś stałym. Ja mam oficjalnie zdiagnozowaną osobowość unikającą po szeregu wizyt, rozmów i testów. Jednak moja osobowość unikająca nie jest stała. Są odpływy i przypływy. Moja osobowość unikającą zmienia się, w zależności od okresu. A jak rozpędzi się maszynę to są bardzo duże szanse powodzenia, że osobowość unikająca zniknie w tym czasie. Kiedyś, w okresie dzieciństwa i przez większą część okresu nastoletniego być może miałem stałą osobowość unikającą, jednak nie próżnowałem i z każdym rokiem próbowałem coraz bardziej to rozbujać. Przecież i tak nie miałem już nic do stracenia. Teraz czasami miewam osobowość unikającą, czasami nie. Też na pewno macie takie okresy, że jednego dnia/tygodnia/a nawet miesiąca unikacie prawie wszystkiego, a innego dnia/tygodnia/miesiąca nie unikacie. Nie unikacie, bo osobowość właśnie wtedy się zmienia samoistnie. Ktoś zaraz mi zarzuci, że wpadam z depresji w manie i odwrotnie z mani w depresje, Tak, czasami tak się zdarzało, ale rzadko (szczególnie po nieodpowiednich lekach od psychiatry - Paroksetyna), zdecydowanie częściej wpadam z osobowości unikającej w osobowość prawidłową, tak to nazwijmy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Właśnie chyba raczej jest to strach przed odrzuceniem, brak wiary w swoje kompetencje społeczne. Fobia jakaś jest ale to chyba nie jest główny problem. Nie mam jakiś wielkich objawów somatycznych typu drżenie rąk. Raczej to po prostu wstyd, czasami aż murujący. Poza tym mam ADD czyli zaburzenia koncentracji, to była jedna z przyczyn powstania tego zaburzenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

john i nico123,cześć.

Jeżeli z taką ostrością występują u was lęki przed kontaktami społecznymi,to może jest to wynik Fobii Społecznej ?

 

Mam silne przekonanie oparte na przesłankach, że mam osobowość unikającą.

 

Poniższy fragment oddaje to w jakim stanie dziś jestem:

 

"Osoby z unikającym zaburzeniem osobowości zgłaszają się po pomoc, gdy poczucie izolacji i niemożności realizowania swoich potrzeb staje się już nie do zniesienia, a współwystępujące objawy lękowe, depresyjne czy somatyczne w znacznym stopniu utrudniają im funkcjonowanie."

 

Źródło: http://www.zaburzeniaosobowosci.pl/unikajaca.html

 

Moje problemy polegają na tym że nie umiem się odnaleźć w otoczeniu ludzi tj.

 

- niewiele mówie,

- nie mam inicjatywy,

- na pytania odpowiadam krótko zwykle: tak, nie lub może,

- nie biorę udziału w luźnych dyskusjach,

- boję się zadać pytania,

- Bardzo Dużo analizuję,

- odczuwam ogromne przywiązanie do zasad,

- mam problem z odczytywaniem aluzji, ukrytych treści między wierszami,

- zdania rozumiem dosłownie,

- mam małe doświadczenie międzyludzkie,

- nie mam przyjaciół,

- nigdzie nie wychodzę z wyjątkiem sklepu/biblioteki,

- powtarzające się czynności/schematy budzą we mnie poczucie bezpieczeństwa.

 

Psycholodzy to nie lekarze. Może dla świętego spokoju odwiedzić lekarza psychiatrę?

Pozdrawiam.

 

Oczekiwałem rzetelnej dyskusji na argumenty, poważnego traktowania i wysłuchania. Nie uświadczyłem niczego z tego.

 

Planuję wizytę u psychiatry. Ponadto jestem zapisany na terapie grupową.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sama mam zdiagnozowaną osobowość unikającą rok temu. Moje odczucia były mocno mieszane, bo z jednej strony wszystkie wytyczne ICD i DSM się zgadzały, ale z drugiej strony pamiętałam okres studiów, który obfitował w dużą liczbę znajomych i imprezy. Niestety po tym czasie rozpoczął się kilkuletni czas izolacji, samotności i nie wychodzenia z domu. Dużo wyjaśniło mi rozpoczęcie terapii schematów. Teraz już rozumiem, że fakt braku umiejętności utrzymania na dłużej relacji i stworzenia związku przez całe życie wynika ze schematu porzucenia i niestabilności więzi,a moje aktualne zamknięcie się na ludzi jest bardziej wynikiem aktywacji schematów wadliwości i obawą przed schematem deprywacji emocjonalnej.

W ogóle dołączenie elementów schematu do terapii poznawczo-behawioralnej jakoś w końcu ruszyło ją do przodu i powolutku otwiera mnie na terapeutę. A elementy powtórnego ograniczonego rodzicielstwa ( pomimo tego, że zawsze mówię mojemu terapeucie, że gardzę tym narzędziem i go nie potrzebuję) na ten moment wyciągnęły mnie ze spirali myśli samobójczych.

I pomimo tego, że mam świadomość , że terapia schematu na pewno nie uczyni ze mnie szczęśliwego ekstrawertyka, to na pewno na razie powoduje , że jestem mniej rozdartym i poranionym w środku introwertykiem :))) :uklon:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ale z drugiej strony pamiętałam okres studiów, który obfitował w dużą liczbę znajomych i imprezy.

 

Cześć frusowa:)

 

Brałem udział w TRZECH imprezach (zakończenie szkoły podst., połowinki, bal maturalny) w moim życiu. Nie wliczam to spotkań klasowych w szkole podstawowej. Na studiach i później nie byłem na żadnej imprezie.

 

John,sposób w jaki odnosisz się do mnie raczej nie wskazuje na to że jesteś lękliwy ,wręcz odwrotnie-arogancki.Dodałbym więcej ale moderator czuwa.Sam się domyśl.

 

Nie jestem lękliwy. Pewne działania wywołują u mnie lęk. To nie to samo.

 

Wybacz jeżeli odebrałeś moje słowa jako niegrzeczne. Swoje myśli formułuje wprost i zwięźle o ile mi się uda. Wiem, że takie zachowanie może być interpretowane negatywnie. Pracuję nad tym ale sprawia mi to trudność. Wszystko co powiedziałem do tej pory jest prawdą.

 

Możesz wskazać, które moje wypowiedzi są dla Ciebie aroganckie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ale z drugiej strony pamiętałam okres studiów, który obfitował w dużą liczbę znajomych i imprezy.

 

Cześć frusowa:)

 

Brałem udział w TRZECH imprezach (zakończenie szkoły podst., połowinki, bal maturalny) w moim życiu. Nie wliczam to spotkań klasowych w szkole podstawowej. Na studiach i później nie byłem na żadnej imprezie.

 

Tego typu imprezy akurat omijam szerokim łukiem- zdecydowanie nie dla mnie :) Żadnych wesel, bankietów branżowych itd. Nie nie nie. Chodziło mi raczej o wychodzenie ze znajomymi, domówki, ewentualnie festiwale i koncerty :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tego typu imprezy akurat omijam szerokim łukiem- zdecydowanie nie dla mnie :) Żadnych wesel, bankietów branżowych itd. Nie nie nie. Chodziło mi raczej o wychodzenie ze znajomymi, domówki, ewentualnie festiwale i koncerty :)

 

Nie byłem na żadnych imprezach poza trzema wymienionymi wcześniej. Przypomniałem sobie o spotkaniu sylwestrowym z trzema kolegami gdy byłem w szkole podstawowej. Ale nie wiem czy to się liczy.

 

Nie byłem na żadnym wyjściu z przyjaciółmi.

Nie byłem na żadnej domówce.

Nie byłem na żadnym koncercie.

Nie byłem na żadnym festiwalu.

Nie byłem na niczym. Nie umiem przywołać z pamięci żadnego innego spotkania tego typu w którym bym uczestniczył:(

 

Przepraszam za długi wpis. Staram się przeważnie być dokładny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tego typu imprezy akurat omijam szerokim łukiem- zdecydowanie nie dla mnie :) Żadnych wesel, bankietów branżowych itd. Nie nie nie. Chodziło mi raczej o wychodzenie ze znajomymi, domówki, ewentualnie festiwale i koncerty :)

 

Nie byłem na żadnych imprezach poza trzema wymienionymi wcześniej. Przypomniałem sobie o spotkaniu sylwestrowym z trzema kolegami gdy byłem w szkole podstawowej. Ale nie wiem czy to się liczy.

 

Nie byłem na żadnym wyjściu z przyjaciółmi.

Nie byłem na żadnej domówce.

Nie byłem na żadnym koncercie.

Nie byłem na żadnym festiwalu.

Nie byłem na niczym. Nie umiem przywołać z pamięci żadnego innego spotkania tego typu w którym bym uczestniczył:(

 

Przepraszam za długi wpis. Staram się przeważnie być dokładny.

Ktoś nie bywał bardziej niż ja, a to już osiągniecie ale moje bywanie było dawno temu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Men.

 

Wyszlo chyba male nieporozumienie. Ponizsze slowa Johna:

 

 

 

Oczekiwałem rzetelnej dyskusji na argumenty, poważnego traktowania i wysłuchania. Nie uświadczyłem niczego z tego.

 

 

Odnosily sie do jego wizyt u psychologow a nie do dyskusji z Tobą.

 

Przynajmniej ja to tak odebralem. Moge sie oczywiscie mylic, to wtedy mnie popraw John.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teraz czuję się w porządku, ale jestem trochę roztrzęsiony. W nocy spałem około 6-7h, ale na 2 podejścia, bo obudziłem się po 3-4h. Rano czułem się dobrze, przyszykowałem się i poszedłem na wizytę u psychiatry. W czasie drogi z każdą chwilą zaczynałem się czuć coraz gorzej, a w gabinecie u psychiatry to już w ogóle katastrofa – mało brakowało, a bym się rozpłakał. Powiedziałem psychiatrze, że od jakiegoś czasu biorę Absenor 600 mg wieczorem, wyciszył on trochę moje emocje, już nie mam, aż tak ostrych skoków jak wcześniej. Jednak powiedziałem, że dalej dokucza mi lęk, mam w ciągu dnia kilkukrotne epizody złości/lęku, którym towarzyszą różne nasilone objawy somatyczne i negatywne myśli. Do tego powiedziałem, że często mam problemy ze spaniem – nie chce mi się po prostu spać lub nie mogę zasnąć. Psychiatra pytał kiedy lepiej się czuję – rano czy wieczorem, odpowiedziałem, że częściej wieczorem, ale jest z tym bardzo różnie, bo czasami też rano. Pytał też czy mam dużo myśli – tutaj również odpowiedziałem, że z tym różnie, raz mam dużo myśli, a innym razem nie mam prawie wcale. Zapomniałem powiedzieć o problemach z pamięcią, ale to nie jest mój kluczowy problem, więc jeżeli się nie poprawi to wspomnę o tym innym razem. Lekarz powiedział, że zostajemy na takiej dawce Absenoru jak obecnie – czyli 600 mg/dz. Dodatkowo wypisał mi lek o nazwie Alventa (Wenlafaksyna) – 1 paczka 37,5 mg kapsułki o przedłużonym uwalnianiu oraz 2 paczka 75 mg kapsułki o przedłużonym uwalnianiu. Mam przez 2 tygodnie brać rano 1 kapsułkę z tą mniejszą dawką, a później wskoczyć na 2 małe kapsułki rano lub na 1 dużą kapsułkę rano. Leki nie są drogie, bo dostałem odpłatność 30%. Kolejną wizytę mam dopiero bodajże 19 kwietnia, ponieważ psychiatra idzie na urlop. Powiedział, że gdyby coś się działo to w tym czasie przyjść do innego psychiatry w klinice. Nie wziąłem Alprazolamu, nie chciałem kusić losu, jak będę się źle czuł w początkowym okresie wgrywania leku to najwyżej lekarza rodzinnego na kolanach będę błagał, aby mi wypisał. Zobaczymy co to będzie, od jutra zaczynam leczenie. Powiedziałem też bratu, że leczę się u psychiatry. Niedługo powiem całej rodzinie. Absenor sprawił, że nie chce mi się już ukrywać emocji jak kiedyś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×