Skocz do zawartości
Nerwica.com

Osobowość unikająca (lękliwa)


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Też mi się wydaje,że to nie jest odcinanie, ani tłumienie emocji, mark123 ty złość odczuwasz, wiesz, że jest, nie tłumisz jej, nie starasz sie jej nie czuć, tylko pozwalasz jej być, a ona nieroztrząsana traci na energii i znika, to jest raczej prawidłowy sposób radzenia sobie z emocją.

Zazwyczaj chcę, żeby szybko przestać czuć złość. Moja złość często jest bardzo silna i irracjonalna, więc musi jak najszybciej odejść, abym nie stracił panowania nad sobą i nie zrobił czegoś złego.

 

-- 16 cze 2014, 14:41:21 --

 

Nie czuję co prawda jakiejś emocjonalnej niechęci do wewnętrznej złości, ale rozumowo zdaję sobie sprawę, że jakbym był wkurzony np. przez pół godziny, to mógłbym mieć problem z utrzymaniem kontroli nad złością.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To, że czasem unikasz ludzi, nie znaczy, że masz osobowość unikającą

 

Mam, mam jak najbardziej. No chyba przez tyle lat to zdążyłem się poznać dość dobrze. Gdybym nie miał takiej osobowości to już dawno rozwinąłbym taką karierę zawodową, ze HEJ i ho-ho. :P Boję się jednak ludzi i ich unikam. Tym nie mniej życie ciągle stawia mnie w sytuacjach, w których jednak muszę z ludźmi kontaktować bo tak jak ostatnio mam problem z siecią domową i musiałem udać się do sklepu a tam dostałem namiar od miłego sprzedawcy i właściciela chyba na kom do jego informatyka. Takie rozmowy i podobne sytuacje powodują u mnie jednak czasem niewyobrażalny stres, że aż koszulka mi się poci na plecach. Tego może nie widać po mnie i po uśmiechniętej twarzy i po mojej wymowie ale to jest w środku i daje o sobie znać. A im gorszy stres danego dnia lub wielu dni to tym bardziej staję się wycofany. Najgorzej to jak przyjdzie mi rozpamiętywać swoje życie to wtedy i mogę sie nawet rozbeczeć tak sam na sam o czym raczej nikt nie wie i żaden psychiatra mi na to dotąd nie pomógł. No bo co tu można pomóc. Lekarz może jedynie przepisać mi jakieś lepsze antydepresanty ale TO WSZYSTKO. No i leki czasem pomagałyA wgl nie będę znów roztrząsał i wprowadzał się na forum w stan zwątpienia i przygnębienia którego nie cierpię.

Niedawno inna koleżanka, która zerwała ze mną kontakty napisała mi, że mnie to już chyba żaden psychiatra nie pomoże. I może ma rację, że na pewne zaburzenia nie ma lekarstwa. Pierw mnie zbluzgała, potem życzyła miłego wieczoru i dodała, że już nie chce mnie jednak znać. Inna sprawa, ze się przeraził tych wieści o mnie jakich nagadała na mnie nasz druga wspólna koleżanka. I teraz sobie myślę, że ja byłem nie fair w stosunku do tamtej ale ona to już była podła opowiadając z detalami o mnie.

Ostatnio nawet nie pojechałem na "Dni morza" w Szczecinie bo uznałem, że jednak te tłumy to w obecnym czasie będzie ponad moje siły i 5-6 godzinne stanie pod sceną. :mhm: Nie wiem jak dla kogo ale dla mnie to JEST UNIKANIE! :P hehe ;) Często boje sie wchodzić do marketu (bo tyle ludzi lub HIPERMARKETU :shock: ) Także wiem co mówię. Kiedyś tak bardzo chciało mi się pojechać do kina, że jednak pojechałem autem i mimo, że na drodze tłok to sobie to tłumaczyłem, ze to tylko jadą benzynowe puszki bez ludzi w środku i że ci ludzie nic mi nie zrobią i pojechałem i bezpiecznie po seansie wróciłem. :D No ale potem trzeba podejść do kasy żeby odebrać rezerwację biletu no to podszedłem i przełykając ślinę w gardle tak na wyrost pewnie i zdecydowanie przywitałem się z uśmiechem i poprosiłem miłą dziewczynę o odbiór rezerwacji na seans o numerze XYZ. :P

Tak więc unikam i to częściej niż myślisz. Sporo czasu siedzę samemu lub z rodzicami po obiadach na które jeżdżę albo z rodziną przy różnych okazjach. No chyba bardziej szczery to ja na tym forym NIGDY NIE BYŁEM. :P Wiem jednak, że muszę sobie jakoś planować życie tylko jeszcze nie wiem JAK? Inaczej co mi pozostaje - se-puku?Więc bedzie ze mną wóz albo przewóz Albo sobie dam radę albo NIGDY WIĘCEJ o mnie NIE USŁY-SZY-CIE. :?, jeśli przyjdzie taki moment, zę już mam wszystkiego dosyć i nie chce mi się na nowo zaczynać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zazwyczaj chcę, żeby szybko przestać czuć złość. Moja złość często jest bardzo silna i irracjonalna, więc musi jak najszybciej odejść, abym nie stracił panowania nad sobą i nie zrobił czegoś złego.

 

Nie czuję co prawda jakiejś emocjonalnej niechęci do wewnętrznej złości, ale rozumowo zdaję sobie sprawę, że jakbym był wkurzony np. przez pół godziny, to mógłbym mieć problem z utrzymaniem kontroli nad złością.

 

Obawiasz się złosci, oceniasz ją negatywnie. Irracjonalna? Może przy pewnych okazjach ja wypierasz i tłumisz, i kiedy dajesz sobie na nia pozwolenie złoscisz się też za ten czas kiedy sobie na to nie pozwoliłeś? Skąd to przekonanie, że nie zapanujesz nad sobą?

Dlaczego w miarę upływu czasu miałbyś się złoscic coraz bardziej, a nie coraz mniej?

 

AdrianieR dobra jest terapia grupowa. Czy to grupa ambulatoryjna raz w tygodniu, czy też 10 tyg. terapia 5 dni w tygodniu.

Mnie to pomogło w kontaktach z ludźmi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Obawiasz się złosci, oceniasz ją negatywnie. Irracjonalna? Może przy pewnych okazjach ja wypierasz i tłumisz, i kiedy dajesz sobie na nia pozwolenie złoscisz się też za ten czas kiedy sobie na to nie pozwoliłeś? Skąd to przekonanie, że nie zapanujesz nad sobą?

Dlaczego w miarę upływu czasu miałbyś się złoscic coraz bardziej, a nie coraz mniej?

Irracjonalna, bo potrafią mnie wkurzać bardzo błahe rzeczy. Czy w jakichś sytuacjach zdarza mi się tłumić złość, by jej w ogóle nie odczuć, to dokładnie nie wiem, ale czasami odczuwam złość z "opóźnionym zapłonem", coś mnie niby nie wkurzy, ale gdy po pewnym czasie sobie o tym czymś pomyślę, to się wkurzam, ale w takich przypadkach nie muszę czekać, by złość odeszła, tylko wystarczy, że zacznę myśleć o czymś innym i złość odchodzi od razu.

Nie mówię, że w miarę upływu czasu miałbym się coraz bardziej złościć, ale nie mam pewności, czy utrzymywałbym kontrolę nad złością.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Doctore i Mark123 + Iza jakaś :P (jeśli jescze kogoś pominąłem to sorki)

 

Co prawda narazie chyba zawieszę jeśli nie zakończę swoją przygodę z forum z racji i nędznej atmosfery na nim panującej i atakowania innych ale też i chyba póki co wyczerpałem tu swój udział. Dziękuję wam na tym forum za wsparcie i za zainteresowanie się moją skromną osobą. Zwłaszcza szczególne słowa sympatii kieruję do ciebie Mark. Jakoś tak cię polubiłem (jestem hetero żeby nie było hehe :P ) Ty doctore też wydajesz się być "spoko" (jak to młodzież mawia ;) )

Mam nadzieję, że nikt z mojej miejscowości kto trafił na to forum nie rozpoznał kim ja jestem i jak się nazywam bo potem cholera głupio jakoś tak spotkać się z kimś takim znajomym na osiedlu, pod blokiem. :P Czasem lepiej jak ludzie za dużo nie wiedzą a i ja będę szczęśliwszy. Chociaż u nas wielu wie o wielu jak to bywa w niewielkiej miejscowości (celowo nie podaję nazwy wsi lub miasta :P ) Padła raz nazwa Szczecina ale wokół niego jest sporo miasteczek i wsi. ;) Raz wysmarowałem jakiegoś posta zbyt szczerego ale moderator na moją prośbę go szybko usunął przed południem a w poście tym chyba zbyt dokładnie opisałem swoje środowisko na podstawie czego łatwo by mnie rozpoznano, że JA to JA hehe. :P Znaczy nie wiem ale hmmm - tak myślę. :P Forum to forum a życie to życie, w którym już to co jest akceptowalne na forum w realnym życiu często spotyka się z odrzuceniem lub politowaniem. Myślę nawet, że tu jak z kimś rozmawiamy to jesteśmy bardziej wyrozumiali bo z tą osobą nie żyjemy, nie znamy jej i często z nią do czynienia mieć nie będziemy więc niejako jej problemy nie dotkną nas nigdy bardziej. Natomiast jeśli np dziewczyna spotkałaby TEGO SAMEGO CHŁOPAKA w swoim mieście/wsi to wówczas mogłaby dostać oszołomienia "O raaany to ty z tegooo foooruuum??? O jaa A nie chcę cię raczej znać choć źle ci nie życzę".No i przecież dokładnie to samo mnie spotkało. Dziewczyna, która nie znała mnie dość dobrze i odbierałą raczej pozytywnie nagle odwróciła się do mnie plecami, jak jej moja życzliwa koleżanka nagadała jej o mnie z detalami i uciekła wręcz (z obrażeniem o tym psychiatrze, że już mi nawet nie pomoże). Ale do czego zmierzam. Pamiętajcie (i kieruję te słowa do WSZYSTKICH FORUMOWICZÓW), że wirtual a real do 2 różne sprawy i 2 różne światy. Nie zawsze a raczej rzadko kiedy wady i choroby z wirtuala są na dłuższą metę akceptowane w realu (na dłuższą powtarzam!). Kiedyś z jedną dziewczyną jak zacząłem przez tela gadać tak samo jak przez neta to nagle zauważyłem jak jej wyraźnie opadł zapał do mojej osoby. :P Jak zmieniłem gadkę kreując siebie na trochę innego niż jestem w rzeczywistości to po paru rozmowach na powrót wróciłem do łask i strefy zainteresowania. Czasem po prostu pewne szczere lub smutne myśli warto jednak zachować tylko dla siebie. :nono: W realu dochodzi też ta cała sfera niewerbalna (gesty, spojrzenia, czasem dotyk?) no i słowa. Z resztą ona sama przyznała mi się, że kreowała się na kogoś fajniejszego i lepszego bo zwyczajnie kiedyś podobał się jej jakiś chłopak haha :D i chodziła dla niego na basen, dieta i wgl hehe i ze ona wie, że jemu takie dziewczyny się podobają. Także w realu to jest zupełnie inna filozofia życia, która może nie wytrzymać próby czasu w konfrontacji z wyjawieniem forumowej szczerości.

Sorki, że tak nie na temat było ale tak już na koniec dziękuję jeszcze raz cytowanym osobom za zaangażowanie i odniesienie się do moich problemów. Jesteście SUPER :tel2: Niestety nie mogę tego powiedzieć o większej części tego forum choć zdarzały się miłe przejawy sympatii. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

AdrianieR

 

Dziekuję :smile:

 

Bywa nieprzyjemnie na tym forum :(

 

W realu ludzie boją się zarażenia czyimiś problemami i czesto reaguja agresywnie...Mówić mozna wszystko, ale nie kazdemu i nie zawsze.

 

Nie znam Twojej historii, ale wydajesz sie byc dzielnym, inteligentnym, wrazliwym, sympatycznym gosciem :smile:

 

Wyttrwałosci :papa:

 

Marku123

 

Błache rzeczy to tylko taki pretekst. Złosci Cie widocznie cos innego. Może np. Twoja sytuacja.

 

Opóźniony zapłon czyli nie pozwalasz sobie na złość. Kontrolujesz ją. Również tym, że potrafisz wtedy sprawić, żeby znikneła. Czyli kontrolujesz uczucia. To moim zdaniem trudniejsz niz kontrola zachowania. Poza tym złość z czasem opadła by.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Forum to forum a życie to życie, w którym już to co jest akceptowalne na forum w realnym życiu często spotyka się z odrzuceniem lub politowaniem. Myślę nawet, że tu jak z kimś rozmawiamy to jesteśmy bardziej wyrozumiali bo z tą osobą nie żyjemy, nie znamy jej i często z nią do czynienia mieć nie będziemy więc niejako jej problemy nie dotkną nas nigdy bardziej. Natomiast jeśli np dziewczyna spotkałaby TEGO SAMEGO CHŁOPAKA w swoim mieście/wsi to wówczas mogłaby dostać oszołomienia "O raaany to ty z tegooo foooruuum??? O jaa A nie chcę cię raczej znać choć źle ci nie życzę".No i przecież dokładnie to samo mnie spotkało. Dziewczyna, która nie znała mnie dość dobrze i odbierałą raczej pozytywnie nagle odwróciła się do mnie plecami, jak jej moja życzliwa koleżanka nagadała jej o mnie z detalami i uciekła wręcz (z obrażeniem o tym psychiatrze, że już mi nawet nie pomoże). Ale do czego zmierzam. Pamiętajcie (i kieruję te słowa do WSZYSTKICH FORUMOWICZÓW), że wirtual a real do 2 różne sprawy i 2 różne światy. Nie zawsze a raczej rzadko kiedy wady i choroby z wirtuala są na dłuższą metę akceptowane w realu (na dłuższą powtarzam!).

Poza tym przez forum nie da się w pełni ocenić drugiej osoby.

 

Błache rzeczy to tylko taki pretekst. Złosci Cie widocznie cos innego.

To w tym przypadku to coś innego musi być ukryte w podświadomości.

 

Czyli kontrolujesz uczucia. To moim zdaniem trudniejsz niz kontrola zachowania.

W moim odczuciu kontrolowanie uczuć jest łatwiejsze niż kontrolowanie zachowania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W moim odczuciu kontrolowanie uczuć jest łatwiejsze niż kontrolowanie zachowania.
Zależy jakie kontrolowanie, bo gdyby tak móc na życzenie poczuć się szczęśliwym i do końca życia niczego się nie bać... albo przestać czuć smutek i gniew. Można atakować uczucia i spychać je do podświadomości, ale wtedy właśnie wymykają się spod kontroli, chociaż sprawiają wrażenie przeciwne (bo się ich nie czuje).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zależy jakie kontrolowanie, bo gdyby tak móc na życzenie poczuć się szczęśliwym i do końca życia niczego się nie bać... albo przestać czuć smutek i gniew.

Na życzenie akurat szczęśliwym zrobić się nie potrafię, ale czasami potrafię poczuć radość na życzenie.

Smutek mój mózg automatycznie przekształcał na nasilenie senności, ale ostatnio coś mi tu "nawala" i gdy zrobi mi się smutno, to nie mogę się tego uczucia pozbyć.

Złość prawie zawsze mogę przestać czuć na życzenie; kiedy pomyślenie o czymś innymi, niż o tym, co mnie wkurzyło nie pomaga, stosuję technikę oszukania swojej sfery emocjonalnej.

Najbardziej chciałbym móc umieć przestawać czuć strach, lęk na życzenie, albo w ogóle ich nie odczuwać, ale tego nie potrafię.

 

Można atakować uczucia i spychać je do podświadomości, ale wtedy właśnie wymykają się spod kontroli, chociaż sprawiają wrażenie przeciwne (bo się ich nie czuje).

U mnie albo ta złość z rzeczywistym powodem jest w podświadomości (i podświadomość jednocześnie automatycznie pilnuje, by nie wymknęła się spod kontroli) albo jestem tak poj... , że bardzo błahe rzeczy potrafią wywołać u mnie złość.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kurczę weszłam sobie na wikipedie i uświadomiłam sobie, ze ja nie rozróżniałam złości od gniewu :oops:

Złość to powodowana strachem reakcja emocjonalna, która pojawia się, gdy zablokowane jest jakieś dążenie i następuje utrata poczucia kontroli. Złość jest często związana z powtarzającym się oddziaływaniem czynników stresogennych. Osoba narażona na działanie bodźców stresogennych, bez poczucia możliwości reakcji na nie może zaczynać reagować złością.

Złość wyrażana jest spontanicznie: krzykiem, gestami, czasem rękoczynami. Reagowanie złością jest często ucieczką od odpowiedzialności, wówczas gdy człowiekowi wydaje się, że jest niezdolny do rozwiązania trudności. Ludzie wpadają w złość również, gdy nie mają pewności o słuszności własnych poglądów, ale dopuszczają, że nie mają racji.

W przeciwieństwie do gniewu, złość nie jest reakcją kontrolowaną.

 

Gniew – reakcja emocjonalna na niepowodzenie lub wzburzenie emocjonalne , czasami z nastawieniem agresywnym (zob. złość), będący reakcją na działanie interpretowane jako skierowana negatywnie akcja zaczepna. Podobnie jak inne emocje, gniew specyficznie zabarwia obraz postrzeganej rzeczywistości. Dzięki zniekształceniu rzeczywistości przygotowuje do działania w sposób korzystny dla osoby doznającej tego odczucia. Umiejętność kontroli gniewu zależy od możliwości intelektualnych oraz socjalizacji danego człowieka.

Do określenia poziomu i natężenia gniewu służy m.in. skala ekspresji gniewu (SEG).

Gniew składa się z trzech elementów: myśli, reakcji fizjologicznej oraz zachowania. W przeciwieństwie do złości i wściekłości, gniew może być kontrolowany.

 

Wy to rozróznialiście?

 

U mnie albo ta złość z rzeczywistym powodem jest w podświadomości (i podświadomość jednocześnie automatycznie pilnuje, by nie wymknęła się spod kontroli) albo jestem tak poj... , że bardzo błahe rzeczy potrafią wywołać u mnie złość.

albo jest spowodowana lękiem, którego jest dużo i który niewyładowany szuka ujścia w postaci złości :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wy to rozróznialiście?

Ja się jakieś dwa lata temu z Wikipedii dowiedziałem, że gniew, złość, wściekłość trochę się od siebie różnią (ale czasami używam ogólnie określenia złość); ale nie w pełni potrafię zrozumieć definicje, więc wytłumaczyłem sobie to tak, że gniew to jest małe wkurzenie, złość to jest średnie wkurzenie, a wściekłość to jest duże wkurzenie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wy to rozróznialiście?
zawsze myslalam ze zlosc i gniew to to samo...

 

Wrocilam na terapie! Bylam otwarta wobec T. zupelnie jak nie ja, az zapytala czy cos pilam wczesniej. Powiedziala, ze sprobujemy jeszcze raz, ale musze wiecej z siebie dac

... Za tydzien mam isc na jakies warsztaty...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziewczęta wróciły :yeah:

 

Bree rozwal tego psychogicznego potwora w Twojej głowie :great:

 

Vitaliu i marku123 ciotka wikipedia rózne rzeczy mówi. Takie rozróznienia...W tym ujeciu złość to niemal jakaś slepa furia, amok.

Ja też nie do kńca pojmuję te rozróznienia i nie wiem czy są potrzebne. Chodzi chyba aby wiedzieć co się czuje na zasadzie co dany stan dla nas oznacza, na czy polega, jak działa u nas, co powoduje.

 

Są osoby, które nie czuja leku tylko od razu zamieniaja go w złość.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też nie do kńca pojmuję te rozróznienia i nie wiem czy są potrzebne. Chodzi chyba aby wiedzieć co się czuje na zasadzie co dany stan dla nas oznacza, na czy polega, jak działa u nas, co powoduje.

I jaka jest przyczyna przeżywanej emocji, bo ja z tej wikipedi zrozumiałam ( zielonego pojęcia nie mam, czy słusznie :?: ) ze przyczyną gniewu jest prowokacja ( np. gdy ktoś nam ubliży, potraktuje jak gorszych) albo gdy coś nam się nie uda ( np. nie zdążymy na pociąg), a złość występuje wtedy gdy z powodu lęku lub strachu nie robimy tego, co byśmy chcieli, lub tkwimy w stresogennym otoczeniu i nie umiemy/nie możemy nic z tym zrobić. "Gniew składa się z trzech elementów: myśli, reakcji fizjologicznej oraz zachowania." Czyli pierwszym etapem jest myśl i tutaj mamy własnie możliwość kontroli, a złość, chyba często jest nieuświadamiana, nie poprzedza ją mysl, tylko się złościmy nie wiedzieć czemu. :roll: i złość tak jak mark123 pisał wydaje się irracjonalna :roll:

 

 

Bree, Fajnie, widać, że tej twojej terapeutce zależy na tobie, a nie tylko na kasie . :great:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja wiem, co powoduje u mnie wkurzenie (piszę wkurzenie, bo teraz już nie wiem, czy czuję wtedy gniew, złość, czy wściekłość), tyle, że powód jest bardzo błahy, wkurzenie jest irracjonalne.

Może powód błahy i tak na prawde nie jest powodem emocji tylko jakby zapalnikiem, który ją wyzwolił. ale ja już nie chcę mącić bo chyba już dosyć namieszałam o tym gniewie i złości... :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja od dzieciństwa odczuwam napięcie, boję się chorób, śmierci, unikam ludzi, boję się telefonów, boję się odrzucenia, odczuwam chroniczne zmęczenie, nie potrafię podjąć samodzielnie najprostszych decyzji, nie mam własnego zdania, nie wiem kim jestem, dobijta mnie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Vitalia, ciężko o jednoznaczną diagnozę, kiedy do lekarza zawsze chodzę z "gotową" chorobą, ale generalnie odkąd pamiętam byłem przestraszony rzyczywistością, można powiedzieć, że jestem mieszanką hipochondryka, osobowości zaleznej, lękliwej, spowolniony psychoruchowo i intelektualnie, kompulsywnie obżerający się, z wieloma natręctwami, z mocno osłabioną pamięcią krótkotrwałą, bardzo niską samooceną, słaby, zagubiony... No i użalający się jak widać, choć przed kolegami trzymający pozornie dobry nastrój, w obawie przed odrzuceniem. Obecnie sypiam po kilkanaście godzin z chorymi snami, jak już się jakoś zwlokę to modlę się o wieczór, wieczorem zawsze jest lekka ulga, może dlatego, że ten koszmarny dzień, często z myślami samobójczymi się skończył. I trwam w tym impasie od wielu już tygodni, najdrobniejsze rzeczy odkładając na później, przesiadując na tym forum, oczekując chyba jakiegoś cudu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A mieliście kiedyś tak, że czuliście że jest z Wami lepiej, i nagle zdarzyło się coś co uświadomiło Wam że wcale lepiej nie jest? Pewnie nie wiadomo o co mi chodzi, więc podam swój życiowy przykład:)

Kiedyś bałam się strasznie ludzi, grup ludzi, peszyło mnie przebywanie wśród nawet kilku osób a już odzywanie się to w ogóle masakra. Od ponad roku chodzę na terapię i w sumie zapomniałam jak to wtedy było - jakoś łatwiej mi teraz i mam na to dowody: zmieniłam pracę i czuję się tam ok, poszłam na kurs językowy, kilka razy poszłam gdzies np na impreze znając tylko gospodarza itd itd

A wczoraj poszłam na warsztaty psychologiczne - T. mi kazała i czułam się tam strasznie, tzn tak jak właściwie przez całe życie.... cały czas odliczałam czas do końca, jak poproszono mnie o powiedzenie czegoś to nie mogłam z siebie wydusić słowa, a jak mówiono o mnie to czułam jak płonie mi twarz i kręci się w głowie takie chyba typowe objawy fobii społecznej. Jak była przerwa i wszyscy gadali, albo szli razem na papierosa itd, to chciałam włączyć się do dyskusji ale nie umiałam, miałam pustkę w głowie i jedyne myśli to to jakim jestem debilem... a ogólnie ostatnio nauczyłam się chyba gadać "o niczym" i nie miałam z tym problemów, a tu taka niespodzianka :(

No i moje pytanie brzmi, czy ktoś z Was tak miał, że coś się zmieniło troche na lepsze i już zapomniał jak kiedyś było źle i nagle to wszystko wróciło? Czy to normalne?

Ja jestem tym załamana, w ogóle całe te warsztaty... ciągle o nich myślę i analizuje każdy moment, zupełnie jak kiedyś, gdy szłam do nowej pracy lub szkoły :( i martwie się że się cofnęłam w swoim rozwoju, że może przez jakiś czas wydawało mi się że jest lepiej ale tak naprawdę nigdy nie będzie lepiej i nigdy się nie zmienie...

 

PS. nie wiem w sumie czy nie powinnam tego napisać w wątku o fobii społecznej...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jak wy z tym żyjecie? bo ja już nie wiem jak mam żyć. na dodatek nie mam z kim pogadać, przed wszystkimi muszę udawać, że jest ok. a mój lekarz bagatelizuje co do niego mówię. nie mam terapii, ani leków. a rodzina jest daleko i też nie mogę z nimi porozmawiać. chciałabym się rozpaść na kawałki, ale jednak muszę żyć. tylko nie wiem jak. jeszcze żeby lekarz dał mi coś na lęki. ale nie chce.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×