Skocz do zawartości
Nerwica.com

Osobowość unikająca (lękliwa)


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

No właśnie ale jak się tej sztuki nauczyć ?

 

Metodą małych kroczków. Zrobisz coś małego kilka razy (np zmusisz się do wyjścia do ludzi, kiedy Ci źle), przekonasz się, że to działa i warto się przełamywać i stopniowo będziesz nabierać odwagi, żeby brać coraz więcej tej odpowiedzialności za siebie na siebie :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

taaaaaak...... ruszyć tyłek i coś zrobić w kiepskim nastroju.....to wielka sztuka ale wystarczy to po prostu zrobić! Chęci same się nie pojawią ale zwiększą do innych rzeczy jak już się z tego domu raz wyjdzie. Nazwijmy to po imieniu. Leństwo!!!! U mnie to jest leństwo i brak dyscypliny. A swoją drogą to mam skrajności albo robię wszystko:szkoła, praca, warsztaty teatralne, joga, basen, spotkania...... potem padam na twarz i zdycham......albo nie robię nic. Porażka! Jak to wypośrodkować i robić nie za dużo i nie za mało. Uczę się tego właśnie!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czasami jest to lenistwo, a czasami brak siły i motywacji. Osobiście tak mam, że chce, lub musze coś zrobić, ale sama praca nijak nie pomaga... jakby brakowało w niej celowości. Wykonując jakąś czynność nie mogę się na niej do końca skupić, gdyż jestem atakowany przez "lęki".

Często spotykam się z radą "zrób coś", "zajmij się czymś", "znajdź jakieś hobby"... z pewnością są to dobre rady... ale problem w tym, że gdy stosuje się do tych rad, nie jestem w stanie w pełni cieszyć się tym co robię... gdyż myśli... te złe myśli napływają całym strumieniem i psują "zabawę".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czasami jest to lenistwo, a czasami brak siły i motywacji. Osobiście tak mam, że chce, lub musze coś zrobić, ale sama praca nijak nie pomaga... jakby brakowało w niej celowości. Wykonując jakąś czynność nie mogę się na niej do końca skupić, gdyż jestem atakowany przez "lęki".

Często spotykam się z radą "zrób coś", "zajmij się czymś", "znajdź jakieś hobby"... z pewnością są to dobre rady... ale problem w tym, że gdy stosuje się do tych rad, nie jestem w stanie w pełni cieszyć się tym co robię... gdyż myśli... te złe myśli napływają całym strumieniem i psują "zabawę".

 

Może to głupio zabrzmi hmmm ale może nie znalazłeś po prostu czegoś takiego co by cię pochłonęło. Z drugiej strony ja kiedy oddałam sie mojej pasji na początku przeżywałam wielki strach, lęki,panikę..... i jeszcze cierpiałam na bezsenność. Poszłam na warsztaty teatralne, czyli miejsce publiczne czyli jak dla mnie masakra. Na zajęciach wychodzisz na środek i pokazujesz jakąś improwizację, a wszyscy się gapią. Łapy ci się trzęsą, cały się trzęsiesz ale robisz to i tyle. Kiedy powiedziałam mojej terapeutce że na tych zajęciach mam straszne jazdy powiedziała mi tak: bo się nie angażujesz w to co robisz, skup się na tym co chcesz osiągnąć w tym teatrze i czerp z tego przyjemność!

na początku nie kumałam o co jej chodzi. Potem zajarzyłam, że gdy staram się w 100% koncentrować nie na jazdach ale na tym co właśnie robię to faktycznie jestem w 100% zaangażowana w to co robię i czuję się dobrze, może nie jak młody bóg ale co raz lepiej. Dodam, że na te warsztaty chodzę od paru lat i jeszcze występujemy. Do dzisiaj różne mam lęki ale to pierwsze pół roku na tych warsztatach było koszmarem... powiązanym z przyjemnością! Cały czas chodziłam na adrenalinie dzień w dzień ( niestety od adrenaliny jestem też uzależniona) a teraz .....jest fajnie choć różnie bywa ze mną, jednak to co mi ten teatr dał i daje to prawie wszystko co mam:)! Mimo, że ostatnio w związku z tym zajęciami przeżywam mały kryzys...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też na to cierpię. Mam taki typ osobowości od dzieciństwa. Ciągle zagubiona, zahukana, smutna, płączliwa, przewrzliwona, pelna niepokojów, strachu... a przy tym ogromnie kocham moja rodzinę, a chłopakowi swoje serce bym oddała do transplantacji... Czasem czuję się taka zagubiona, że z trudem patrzę ludziom w oczy, bo boję się że się rozplaczę, i będzie im mnie szkoda... Widze jak wszyscy się nade mną użalaja. No i do tego dochidzą jeszczse lęki. Mam napadowe lęki, o nieokreślonej przyczynie. Budza mnie w nocy, a w pracy nie dają pracować... Cienko widze swoją przyszłość... :(

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 9:39 pm ]

To jest to zaburzenie o którym mówicie na 100%. Jestem taka od dzieciństwa. Zawsze kurczowo trzymałam się rodziców, czasem tęskniłam już do nich w szkole. Z kolonii przyjeżdzałam do dmu po kilku dniach bo nei chciałam nic jeść i ciągle płakałam. Moje życie to koszmar. Odstawiłam właśnie zoloft i wierzyłam że dam sobie bez leków radę. OPkazało się że oszukałam samą siebie. Bez leków jest tragicznie. Strasznie się boję...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Większość ludzi niechętnie podchodzi

do zmian i niechęć ta wzrasta wraz z wiekiem. Nastawienie do zmiany zależy też od czynników osobowościowych.

Lepszej adaptacji możemy oczekiwać od ludzi o wysokiej samoocenie, otwartych na nowe doświadczenia

i posiadających poczucie kontroli nad własnym

życiem.

Aleksandra Spik, "Dlaczego pracownicy boją się zmian?" http://app-review.com/prt/view/stronaglowna/issue/302.html

 

z tego można coś niecoś odnieść do osobowości unikającej, jak sądzę. Osobowość unikająca boi się wszystkiego co nowe. I mamy w podanym cytacie przyczyny - niska samoocena, poczucie kontroli nad życiem.

Jak to określiła pani psycholog - są to "czynniki osobowościowe".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czasami jest to lenistwo, a czasami brak siły i motywacji. Osobiście tak mam, że chce, lub musze coś zrobić, ale sama praca nijak nie pomaga... jakby brakowało w niej celowości. Wykonując jakąś czynność nie mogę się na niej do końca skupić, gdyż jestem atakowany przez "lęki".

Często spotykam się z radą "zrób coś", "zajmij się czymś", "znajdź jakieś hobby"... z pewnością są to dobre rady... ale problem w tym, że gdy stosuje się do tych rad, nie jestem w stanie w pełni cieszyć się tym co robię... gdyż myśli... te złe myśli napływają całym strumieniem i psują "zabawę".

 

 

Cześć,

możemy sobie podać rękę. Mam podobnie. Przez dwa miesiące nie miałam pracy ani innych zajęć, nasiliły się lęki i stany depresyjne, po prostu uznałam wraz z chłopakiem, że zaczęło mi dobijać z braku zajęć . Poszłam do pracy. Niby robię to co lubię (księgowość) ale cholera cały czas nachodza mnie mnie lęki i doły... I jeszczse wszystko byłoby w porządku, gdyby nie ataki paniki i tremy gdy szef mnie woła do siebie żeby zapytać jak co zaksięgowałam albo żeby mnie opierdzielić za coś... Wtedy poraża mnie strach i już wiem, że przez atak leku cały dzień będę miała do dupy bo bede miała doła, a po pracy czasem płaczę. Taki wybuch emocji... Tylko mój chłopak ma mnie czasem dość.

I wiecie co, ja nigdy nie zachorowałam. Zawsze taka byłam, pierwsze lęki pamiętam już w wieku wczesnoprzedszkolnym. Często nie mogłam tam wytrzymać bez mamy, nic nie jadłam i wymiotowałam. Podobne samopoczucie przez całą podstawówkę. Koniec liceum był milszy, bo zaczęły się imprezy, alkohol, szaleństwo. Gdy zaczęlam studiowac zocznie wszytko wróciło. ciągły lęk przed światem i tremy przed każdą relacją z drugim człowiekiem. Na myśl o spotkaniu cała się trzęsę, mam rozwolnienie ibóle żołądka.

A gdy poszłam do pracy było tylko gorzej. Ja całe swoje życie kaleczę. Każdy przetrwany dzień to to dla mnie wielki sukces. boję się swiata, boję się ludzi, boję się siebie.

Osobowość lękliwa to prawdziwe piekło :-(((

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sa pewne osoby,ktore maja osobowosc lekliwa zakodowana w genach i u nich leki to nie jest choroba ale ich charakter i takich osob wyleczyc sie nie da bo nie choruja tylko juz takie sa.

 

Dżiz - nie ma żadnych badań które twierdzą, że za to czy chorujemy na nerwicę odpowiadają geny :!::!::!: One mogą zawierać jedynie info o takowych skłonnościach odziedziczonych z danej linii genetycznej ale absolutnie nie 'skazują' Nas na nerwice :!::!::!: Gdyby tak było rodzilibyśmy się z depresją, z nerwicą lękową czy natręctw lub innymi zaburzeniami. To, czy ktoś 'zachoruje' zależy od mnóstwa czynników zewnętrznych i wrażliwości wewnętrznej człowieka.

Można więc powiedzieć, że te zaburzenia nie są rzeczą posiadaną a nabytą. I tak samo jak nabyło się taką osobowość, tak samo można nabyć inną. Praca jest ciężka z powodu mijającego czasu - wraz z upływem czasu utwardzają się w Nas przekonania - ale zmiany są możliwe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no ja własnie nią jestem i chciałbym mieć z wami jakiś tamat tutaj albo rady itd :) co tam pytaj

 

-- 07 lis 2012, 18:53 --

 

...osobowość unikająca, fobia społeczna, niesmiałość... to tylko kolejne punkciki na tym samym wykresie, więc ja bym się na twoim miesjcu nie przejmował tak bardzo czymś co tam sobie wmawiasz ;)

czyli wszystko jedno czy powiem nerwica/lękowa fobia społeczna,erytrofobia,osobowość unikająca :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ok. zastanawiam się ostatnio, czy osoba z tym zaburzeniem zawsze ma trudności w kontaktach społecznych, czy np. miałabyś/miałbyś (wybacz nie jestem pewna twojej płci po nicku ;) ) problem, żeby pracować w miejscu, w którym jest spory przepływ obcych ludzi, a ty musisz ich obsłużyć? czy masz trudność w kontakcie ze wszystkimi ludźmi, czy problemy związane są jedynie z obszarem przyjaciół/znajomych i pogłębianiem relacji z nimi?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to moze ja sie wypowiem, bo tez mnie dotyczy- ja miałam problem głównie z pogłębianiem relacji. Co rpawda po terapii sie polepszyło - zarówno nawiązywanie kontaktów relacji, jak i ogólnie zmniejszył się lęk - pojawiła się wiara we własne siły etc. ale poglebianie zawsze mi opornie szło. Kontakty były tylko do pewnego momentu. choc juza tak nie uwierały jak wczesniej, ale zawsze gdzies był stop, rpzez co wiele osob mowilo mi, ze jakas zdystansowana jestem :/. Prowadziłam warsztaty psychologiczne, byłam osoba prowadzącą, masa osób (gorzej bylo jak mialy byc wyklady i 60 osob na sali), ale jako tako szlo. tylko relacje głębsze to kiszka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

poniekad prawda, bo moje relacje były powierzchowne, tzn. ja nie czułam, ze jest to samo z drugiej strony (a to bywało róznie, co sie potem okazywało)- byłam w jakiejś tam przyjazni, ale ... Mje grono z czasem sie powiekszylo, ale teraz mam tylko 1-2 osoby. Zajomych owszem, ale przyjaciół zawsze mało. kolejna rzecza bylo wycofywanie sie w ostatniej chwili z jakiegos działania. jakbym była na hamulcu. owszem zdarzało sie, ze wykazywalam inicjatywę itd, ale zawsze z mega lekiem i podchodzilam do wszystkiego jak do jeza- inicjatywa pojawila sie po terapii (u nie to byla zmiana o 180st;) )

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ok. zastanawiam się ostatnio, czy osoba z tym zaburzeniem zawsze ma trudności w kontaktach społecznych, czy np. miałabyś/miałbyś (wybacz nie jestem pewna twojej płci po nicku ;) ) problem, żeby pracować w miejscu, w którym jest spory przepływ obcych ludzi, a ty musisz ich obsłużyć? czy masz trudność w kontakcie ze wszystkimi ludźmi, czy problemy związane są jedynie z obszarem przyjaciół/znajomych i pogłębianiem relacji z nimi?

 

ja mam zazwyczaj zawsze, chodź okazji ostatnio miałem dużo do poznania, to poznałem zaledwie te osoby z którymi pracuję na co dzień do reszty się nie zbliżyłem do dziś, nie umiem nie potrafię to właśnie mnie trzyma....

 

-- 07 lis 2012, 20:25 --

 

to moze ja sie wypowiem, bo tez mnie dotyczy- ja miałam problem głównie z pogłębianiem relacji. Co rpawda po terapii sie polepszyło - zarówno nawiązywanie kontaktów relacji, jak i ogólnie zmniejszył się lęk - pojawiła się wiara we własne siły etc. ale poglebianie zawsze mi opornie szło. Kontakty były tylko do pewnego momentu. choc juza tak nie uwierały jak wczesniej, ale zawsze gdzies był stop, rpzez co wiele osob mowilo mi, ze jakas zdystansowana jestem :/. Prowadziłam warsztaty psychologiczne, byłam osoba prowadzącą, masa osób (gorzej bylo jak mialy byc wyklady i 60 osob na sali), ale jako tako szlo. tylko relacje głębsze to kiszka.

 

ile trwała twoja terapia? chciałbym wreszcie to zrobić żeby się od tej osobowości uwolnić, ona nie pozwala mi nic robić a wiadomo jaki dziś jest potrzebny kontakt z ludźmi!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

...osobowość unikająca, fobia społeczna, niesmiałość... to tylko kolejne punkciki na tym samym wykresie, więc ja bym się na twoim miesjcu nie przejmował tak bardzo czymś co tam sobie wmawiasz ;)

 

osoby mające fobie społeczną nie zawsze mają osobowość unikającą, zaś nie wszystkie osoby nieśmiałe mają fobie społeczną. Osobowosc unikająca to coś wiecej jak zwykła niesmiałość i fobia społeczna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

ile trwała twoja terapia? chciałbym wreszcie to zrobić żeby się od tej osobowości uwolnić, ona nie pozwala mi nic robić a wiadomo jaki dziś jest potrzebny kontakt z ludźmi!!

 

 

2 lata. Z osoby, która bala sie odebrac telefon :/, zaczęłam pracowac z ludzmi, co wiecej, zaczeli mnie interesować :) i sama mialam wewnętrzną potrzeba do poznania kogos :).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dostałem na razie takie rozpoznanie na oddziale dziennym tzn. osobowość unikającą. Przynajmniej na razie, bo to do zaświadczenia, a co wymyślą na wypisie to jeszcze sporo czasu.

Do kolekcji mam też osobowość schizotypową od mojej lekarki i schizoidalną od psychologa ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 lata to świetny wynik ;) ja, biorąc tę opcję pod uwagę w moim przypadku aż jęknęłam, jak se przeczytałam o rokowaniach terapii. średnio 4 lata bez żadnej pewności, bo główne problemy tego zaburzenia wykluczają się z podstawowymi założeniami skutecznej terapii :evil:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

2 lata. Z osoby, która bala sie odebrac telefon :/, zaczęłam pracowac z ludzmi, co wiecej, zaczeli mnie interesować :) i sama mialam wewnętrzną potrzeba do poznania kogos :).

terapia poznawczo? grupowa czy indywidualna? jest poprawa duża ?

 

 

Indywidualna i grupowa z psychoedukacją. terapeutka grupowa (+terapeuta) pracuja w nurcie systemowym (ale duzo było behawioru), troche analizy też oczywiscie ;). Wiesz teraz to ja sobie moge ponazywać, wczesniej mialam to gdzies, po prostu bylam i to chyba byl plus. Najgorze wg mnie to sobie przyczepic etykiety :/. aha indywidualne konsultacje mialam z psychodynamiczna terapeutka.

Niestety jeden temat na terapii poruszylam nie domknela,m, znalazlam sie an drugiej psychodynamicznej i to nie byl dobry wybór. mam ogromny wstret do tego nurtu. rozdziabywanie włosa na 4oro. analiza jest bardzo wazna, ale... wszystko ma swoje granice. bo nie ma nic gorszego niz byc przeterapeutyzowanym - vide ja. :(

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×