Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zakończenie terapii


L.E.

Rekomendowane odpowiedzi

Tak sobie myślę, że jeśli boję się zakończenia terapii, to może lepiej przejąć stuprocentową kontrolę nad tym i po prostu po następnej sesji bez słowa tą terapie przerwać i z niej zrezygnować. Na spokojnie zadaje sobie pytanie. Co mi ta terapia dała? Od samego początku było ze mną coraz gorzej. Zrobiłem się płaczliwy, melancholijny, taki jakiś zobojętniały, później doszedł epizod nerwicowy ( nawrót po kilku latach), teraz mam myśli o dość, mówiąc eufemistycznie, nie ciekawej treści! Gdybym wiedział, że tak będzie to bym nawet nie zaczynał tej całej terapii. Lubię doszukiwać się we wszystkim drugiego dna i ukrytych motywów, i podejrzewam, że totalnie podświadomie, chciałem tą terapią napisać pamiętnik, przekazać komuś wszystkie moje myśli, uczucia,emocje i wydarzenia z mojego życia i tym samym przyklepać pewną decyzję, która we mnie gdzieś tam skrycie od małego dzieciaka siedzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

leptosomatyk, Terapia to proces podczas którego następuje w sposób zupełnie naturalny pogorszenie stanu. Pacjent odnosi wrażenie, że jest w gorszym stanie, niżeli przyszedł na terapię. Takie stany trzeba przetrwać informując o tym stanie rzeczy terapeutę. Gdyby można było przedstawić Twoje samopoczucie w trakcie całego procesu terapeutycznego jako linię, to wyglądałaby jak sinusoida... dołki naprzemiennie z górkami.

Może dlatego zrobiłeś się bardziej wylewny bo nigdy nie pozwalałeś sobie na takie emocje? A może po prostu nie miałeś w nikim oparcia?

Cierpliwości, wszystko ułoży się, a teraz czerp jak najwięcej z tych wizyt.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moje samopoczucie w trakcie terapii wyglądałoby raczej jak równia pochyła. Zauważyłem, że jesteś wielką zwolenniczką psychoterapii, podobnie jak ja, z tymże ja zaliczam się do jednostek, którym terapia najwyraźniej nie służy,wręcz pogarsza stan( około 10% ludzi chodzących na terapię tak ma). Casus Szymona z serialu "Bez tajemnic", chyba nie jest mi obcy. Żebym tylko w 100% nie odwzorował jego postaci.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moje samopoczucie w trakcie terapii wyglądałoby raczej jak równia pochyła.

Ja jak jestem w okropnym dole i kryzysie, tj. teraz, to mam wrażenie, że jest tak, jak to opisujesz - równia pochyła, "cały czas źle", jakby od zawsze... Ale to nieprawda, w moim przypadku. Za każdym razem, gdy się wygrzebuję z takiej doliny, czuję, że jestem poziom wyżej. To optymistyczne. Nie w tym jednak mój problem:

Gdy jest mi lepiej i mam poczucie satysfakcji z pracy nad sobą i widzę efekty, mówię sobie "taka jestem z siebie dumna, wiem, że jeszcze będą się pojawiać gorsze chwile, ale to tak ma być, warto to przetrwać". itp, itd. Z taką werwą i determinacją, konstruktywnym nastawieniem. Tylko najgorsze jest to, że jak znów wpadam w głęboką depresję, zwłaszcza, gdy się przeciąga, te wcześniejsze lepsze chwile jakby tracą w dużej mierze na znaczeniu, tak, jakbym straciła to, co wypracowałam, a determinacja jak była tak umarła.. :? Tak, jakbym z ciągłej depresji przed terapią wpadła w taki a la ChAD (wykluczony)..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam. Pomyślałam, żeby dać jakiś skromny prezent mojej terapeutce z racji zakończenia terapii i przy tym oczywiście podziękować za wszystko. Jednak nie wiem kiedy to zrobić, bo jeszcze się spotykamy, co ok. miesiąc- półtora, żeby zobaczyć jak sobie radzę. Więc chyba lepiej poczekać, aż nadejdzie nasze ostatnie spotkanie? ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja dziś skończyłem dzienną grupową. Na koniec podsumowanie, co to wniosło i tak dalej, plany na dalej, wiadomo. U nas się przynosi ciasta, w końcu to dwa miesiące dzień w dzień z tymi samymi osobami, więc trochę się robi smutno. Tym bardziej jak terapia jest udana, coś wnosi, to wie się, że czegoś już nie mam, ale zaczyna się coś nowego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lewiatanxxx wszystko, co było do przepracowania, zostało przepracowane, zarówno pod kątem PTSD, schizofrenii, jak i moich lęków. Nauczyłam się radzić sobie z lękami, flashbackami oraz rozpoznawać wczesne objawy nawrotu choroby.

 

Teraz zostało mi już x lat brania leków i wizyty u psychiatry od czasu do czasu.

 

Terapeucie zamierzam kupić czekoladki, bo to skromny prezent, który nie jest krępujący dla żadnej ze stron.

 

-- 23 paź 2014, 16:58 --

 

Artemizja dzięki za przesunięcie tematu.

 

-- 25 paź 2014, 08:42 --

 

A macie tak, że przyzwyczajacie się do osoby terapeuty i trudno Wam się rozstać?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam. Ja terapie zakonczylam 2 dni temu. Po pieciu latach. Uczucia jakie we mnie sie teraz pojawiaja przerazaja mnie. Dawno nie czulam sie tak zdezorientowana. Plakac mi sie chce jak pomysle ze juz nie zobacze mojej terapeutku, choc ostrzegala mnie ze bedzie towarzyszyc mi uczucie straty i zalu. Ale nie spodziewalam sie takiego bolu wrecz. Wiem ze sobie poradze w codziennym zyciu bez terapii wiec skad tak ogromne poczucie straty. Boje sie rowniez bo mam wrazenie ze zostalam sama z moimi problemami i kiedy przyjdzie kryzys to nie bede umiala sobie z nim poradzic. Czy w koncu pogodze sie ze strata? Czy te uczucia nie beda przybierac na sile? Jak to bylo u Was? Z gory przepraszam za nie uzywaniepolskich znakow.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja zakończyłam dziś terapię, bo taki termin miałam wyznaczony :bezradny: 3 miesiące minęły i rób co chcesz ;)

Czy to wystarczająco? Trudno powiedzieć. Czuję poprawę i wiem, że jest lepiej. Ale tak naprawdę nie wiem czy powinnam kontynuować indywidualnie czy nie :bezradny: Tego nikt nie mówi, a w wypisie napiszą pewnie, że stan stabilny itp itd :blabla:

Fakt, że te 3mce wymęczyły moją psychikę i chętnie odsapnę od ciągłego analizowania i grzebania w podświadomości :lol: Docelowo chcę jednak wrócić, tyle, że na indywidualną.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyny, witam.

 

Jestem w terapii, dosyć długo. Co jakiś czas nachodzi mnie myśl, czy może dojrzałam do zakończenia - po przeczytaniu tego watku dochodze do wniosku, ze jestem jeszcze daleko w lesie.. i trochę mnie to zdolowalo..zaraz napisze o co chodzi.

 

Mianowicie zazdroszczę Wam przywiązania do terapeutki, wrazenia bliskości. Dla mnie terapia jest prawie nieustawiczną walką wewnętrzną, szarpaniną, a terapeuta kims obcym zupełnie.. Wiem, ze to gdzies tkwi we mnie, przyczyna jest we mnie, taka pustka. Nie wiem, czy mam szanse to zmienić. Ten watek w jakiś sposób otworzyl mi oczy..

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Artemisja, nie wiem.. Po prostu chcąc na to obiektywnie spojrzeć, tak mi się wydaje - ze ona jest kompetentna, uwazna i chce przyjść z pomocą - to ja nie do końca umiem się "odblokować" i być szczera. Problem lezy chyba w zaufaniu - nie potrafię zaufac i się otworzyć.

 

Przynajmniej tak to widzę na tą chwilę.

 

Ale porozmawiam z nia o tym, może cos wymyślimy..

 

Dzięki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Artemisja, nie, nie udało mi się do tego nawiazac.. i tak się wlasnie zastanawiam, dlaczego. Troche tak jakbym bala się ją urazic, i nie chciałabym, by pomyslala, ze obarczam ją odpowiedzialnością za ten brak więzi.

 

Trudne to jest, - dla mnie tym trudniejsze, ze od zawsze bylam "uczona", ze samopoczucie innych jest ważniejsze niż moje własne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam ustalony termin do psychiatry, a odstawiłam leki i nie wiem, czy iść po raz ostatni na wizytę kontrolną (czy jak to nazwać), czy zwolnić termin bardziej potrzebującym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Artemizja, mój umysł jest zniewolony nawet bez leków, ale przynajmniej symbolicznie się z tego wyrywam. Może lepiej powiedzieć lekarzowi, co mną kieruje i jakie znaczenie ma dla mnie cała sytuacja.

 

-- 06 mar 2015, 18:11 --

 

bez sensu, przecież to nie jest psychoterapeuta a rozkminy robię sobie sama :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zakończyłam terapię parę tygodni temu. Psycholog sam wyznaczył datę zakończenia. Terapia trwała dwa lata. Jakoś nie czułąm w związku z tym żadnego wzruszenia, chociaż rozumiałam, że kończy się pewien etap w moim życiu, to wprowadziło mnie w pewien niepokój. Nie potrafiłam za nic zapamiętać kiedy konczę terapię, parę razy z rzędu przychodziłam na sesję z przekonaniem, że jest to już ostatnie spotkanie, jakbym chciała przyspieszyć ten proces. Psycholog powiedział, że wynika to z tego, że boje się końca i chcę mieć to jak najszybciej za sobą. Jakoś nie potrafiłam otwarcie przyznać się do tego jak jestem przywiązana do jego osoby, wydawało mi się to.. żałosne. A jednak płakałam, co prawda nie na sam koniec, lecz na 2 i 3. spotkaniu przed zakończeniem, Na ostatnich byłam spokojna i opanowana, prawie bez żadnych emocji - jakbym się z tym pogodziła.

Myślę, że na wiele tematów otwarcie nie potrafiłam rozmawiać, nie potrafiłam sie wobec niego do końca otworzyć. A mimo to jakis progres nastąpił. Jestem zdecydowanie spokojniejszą osobą niż kiedyś, łatwiej jest mi brać odpowiedzialność za siebie i swoje czyny, czuję sie dojrzalsza. Chociaż dla mnie to trochę za mało. Dalej zakładam, że wrócę na terapię, bo dalej wpadam w nastroje, które nie pozwalają mi nieraz na działanie na pełnych obrotach, jest we mnie pełno frustracji i dalej ciężko jest mi zabrać się za coś, co mogłoby mnie usatysfakcjonować. Boję się zrobić radykalnego kroku, który być może by mnie uszczęśliwił, myślę, że ta obawa mogła także hamować proces terapii. Jednak wiele rzeczy nie zostało jeszcze przerobionych, być może z mojej winy.

Kiedyś pragnęłam w sobie tak radykalnej zmiany, aby moi starzy znajomi nie poznawali mnie na ulicy, już dawno odsunęłam od siebie wiarę w ten mit, ale może moje obecne pragnienia też są mitem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bo to trochę tak, ze wydaje się, ze już wszystko przerobilas, już jest ok, gdy tymczasem myśl o zakończeniu może być spowodowana oporem - przed dojściem do jakiegoś sedna wlasnie. Mnie się już pare razy wydawalo, ze niedługo koniec, i zawsze było to związane z pewnymi sprawami, które trudno mi bylo przyjąć. Ja mam bardzo trudną relację z ojcem, i obecnie wlasnie przerabiam na terapii trudne emocje wzgl niego. Dopiero teraz, po jakichś dwóch latach (drugiej zresztą terapii) mogę powiedzieć, ze rozumiem, co to znaczy być szczerym wobec siebie, mieć jakiś tam minimalny choćby poziom zaufania, i nie bac się otwierac, nie narazajac na bol. Dosyc dluga droga za mna, ale ile jeszcze? Tego nie wiem, ale wiem, ze chce dotrwać do końca - prawdziwego - kiedy to i terapeutka i ja, albo może ja i terapeutka jednomyślnie dojdziemy do przekonania, ze już mozemy się pozegnac.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mój terapeuta powiedział mi, że w tym momencie zakończyłam pewien etap terapii, polegający na ogólnie rzecz biorąc "dorośnięciu, separacji". Kolejny etap t. jesli będę odczuwała potrzebę aby na nią pójść, będzie już funkcjonować na innych warunkach. Jakich - oczywiście nie wiem. Czasem mi smutno jest ile muszę płącić i ile muszę czasu poświęcać aby w końcu dotrzeć do jakiegoś stadium normalności, aby być w miarę zadowolona z życia i nieuszczęśliwiać innych ludzi. A może to moja największa słabość że nie potrafię pokornie pracować nad sobą. Od kiedy pamiętam miałam z tym spory problem. Miałam żal do świata że musze chodzić do specjalistów, kiedy reszta moich rówieśników mogła sie zajmować o wiele przyjemniejszymi sprawami. Jaka ograniczona jestem :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czasem mi smutno jest ile muszę płącić i ile muszę czasu poświęcać aby w końcu dotrzeć do jakiegoś stadium normalności, aby być w miarę zadowolona z życia i nieuszczęśliwiać innych ludzi.

 

Masz już zdolność refleksji nad sobą, a to dużo. Doceń to. A po drugie... Ty musisz chcieć uszczęśliwić siebie, a nie innych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Katia, to że czegoś nie omówiłaś wcale nie znaczy że nie nastąpiły zmiany bądź że one nie wystąpią.

Często jest tak, że dopiero wiele m-cy po - człowiek dokonuje rzeczy, których by nie zrobił bez terapii.

 

To co wiesz, to twoje - albo zrobisz z tego użytek, albo nie ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja w dniu zakończenia terapii miałam silny nawrót objawów. Przykro mi było rozstawać się z grupą i terapeutami, poczułam taką pustkę, opuszczenie, byłam wściekła i smutna na zmianę, że terapia się zakończyła, a ja jeszcze o tylu sprawach nie powiedziałam, o których chciałam, by terapeuci wiedzieli, ale dało radę to przetrzymać. Dodam, że terapia jakoś nie zadziałała zbytnio i zastanawiam się nad kontynuacją, bo mam takie zalecenie. Nie wiem teraz tylko, czy warto, bo skoro jedną skończyłam i nie podziałała, to czy jest w ogóle sens kontynuować?

Mam mieszane uczucia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na moim przypadku mogę powiedzieć - warto. Swoja pierwszą terapię dziś widzę trochę jak farse - sama przed sobą ( i terapeutką) wiele rzeczy udawałam. Po zakończeniu zaczelam się "osuwac" i potem już czułam, ze mam bardzo dużo spraw nie przerobionych i chcę wrócic. Wrocilam na terapie, ale do innej terapeutki, ja tez trochę bylam jakby inna :)

 

Dopiero teraz, na tej drugiej terapii, naprawdę zaczelam pracować nad sobą, nad zmianą.

 

Może u Ciebie tez byloby podobnie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×