Skocz do zawartości
Nerwica.com

Bulimia. I jak sobie poradzić?


Actoress

Rekomendowane odpowiedzi

Myślałam, że moge kontrolowac to co się ze mną dzieje, mówiłam sobie że nie jestem chora na bulimie, Zdenerwowałam się po któtni z mamą i zwymiotowałam... Miałam już tego wszystkiego dosyć, powiedziałam jej o wszystkim, powiedziałam o tym jak się czuje, że jestem gruba, brzydka, że nie mam po co tak naprawde żyć. Milczała, dla mnie to było jak potwierdzenie moich słów, po jakimś czasie krzykneła, że jestem nienormalna, psychiczna, że napewno nie będę leczyła się u psychologa bo przyniose wstyd naszej rodzinie. 'Co Ona ma powiedzieć swoim znajomym? Przecież jesteśmy dobrą rodzina, a mnie wezma za psychola' Myślałam, że powie 'Wszystko będzie dobrze, jakoś sobie poradzimy, pomoge Ci'. Po tym wszystkim wymiotowałam dobrą godzine. :( Ciągle płacze. Kilka tygodni temu powiedziałam chłopakowi, że cierpie na bulimie, zerwał ze mną bo nie chce miec 'takiej' dziewczyny. I co ja mam teraz zrobic? Jak sobie pomoc? Nie mam juz slow zeby opisac to jak sie czuje, a nigdy tak okropnie sie nie czulam :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Actoress, i Twoja mama i Twój chłopak zachowują się niedojrzale!

Zwłaszcza tego chłopaka nie mogę przeżyć, bo matki to akurat często mają problem z nieakceptowaniem problemów psychicznych swoich dzieci.

Czy masz możliwość iść do psychologa niezależnie od swojej mamy? Ona nie musi o tym wiedzieć, a Ty masz prawo szukać pomocy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Actoress, i Twoja mama i Twój chłopak zachowują się niedojrzale!

Zwłaszcza tego chłopaka nie mogę przeżyć, bo matki to akurat często mają problem z nieakceptowaniem problemów psychicznych swoich dzieci.

Czy masz możliwość iść do psychologa niezależnie od swojej mamy? Ona nie musi o tym wiedzieć, a Ty masz prawo szukać pomocy.

Obawiam się że psycholog mnie nie przyjmie bo będzie chciał zgode mojej mamy.

 

-- 13 paź 2012, 11:49 --

 

A co do chłopaka... To po części go zorumiem, bo jak to ujął 'On nie chce się ze mną męczyć, chce korzystać z życia'. A ja nie chce komuś sprawiać problemu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Actoress, nie tłumacz go tak. Zachował się jak szczeniak. Może i dobrze, że odszedł teraz, bo wiesz, że i tak nie mogłabyś na niego liczyć w trudnych sytuacjach.

Łatwo jest być ze sobą, kiedy wszystko się układa i się sobie nawzajem patrzy w oczy. Ale z drugiej strony, kiedy wszystko jest dobrze można też być samemu. A tej drugiej osoby potrzebujesz najbardziej kiedy świat wali Ci się na głowę i to jest okropne i egoistyczne, kiedy ta osoba wtedy odchodzi.

Ja zawsze zakładałam, że znajdę faceta, który weźmie mnie ze wszystkimi moimi zaburzeniami i dlatego nigdy ich nie ukrywałam. Kilku moich facetów widziało moje ataki, ślady pocięć, widziało mnie jak beczę jak bóbr z byle powodu.

Mężczyzna musi Cię akceptować taką jaka jesteś, a Twoja osobowość i uczucie powinny mu z nawiązką wynagrodzić to, że czasem musi znieść Twoje zaburzenia.

Facet, który przed tym ucieka to pi*da a nie facet :!:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

L.E, pocieszyłaś mnie, naprawde. Może lepiej że odszedł. Jednak mówił, że kocha mnie bezwzględu na wszystko. Ufałam mu. Dużo przeszłam i ciesze się że więcej mu nie powiedziałam, pewnie odszedł by bez słowa. Najbardziej boje się samotności. To okropne uczucie kiedy wszyscy bliscy traktują Cie jak powietrze, nikomu tego nie życze. Tak mnie traktują tylko dlatego że cierpie na bulimie. A ja potrzebuje ich wsparcia. Jednie brat mnie przytulił, jakoś pocieszył. Reszta domowników świetnie bawi się ze sobą, nie zwracając na mnie uwagi, przed chwilą siostra się zapytała z ironicznym uśmiechem 'Idziesz z nami na pizze? A nie, przecież zapomniałam, że ty masz bulimie'. To bardzo przykre. :(

 

-- 13 paź 2012, 18:35 --

 

Tak zastanawiam się... Jak Wasi bliscy/rodzina/przyjaciele/znajomi zareagowali kiedy dowiedzieli się że cierpicie na bulimie/anoreksje?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

JA JUŻ OD PRAWIE roku nie wymiotuję, jakiś czas temu tylko raz mi się zdarzyło no ale juz po fakcie to

MOJA mama była w szoku że niczego nie zauważyła bo gdyby wiedziała zabroniła by mi

i wysłała do lekarza bym przestała się zadawać z moją kumpelą bulimią

siostra natomiast stwierdziła że jestem nie normalna

a chłopak :*) anioł został ze mną i pomógł mi z tego wyjść

gdyby nie on zarzygałabym się na śmierć a tak żyję

i on mnie uratował:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja wychodzę z założenia, że jeśli człowiek nie pomoże sobie sam, nie pomoże mu nikt. Brutalne, podłe, ale prawdziwe. Niestety. Nie ma co się nad sobą użalać i mówić 'bliskim'. Najpierw trzeba zacisnąć zęby, pięści, skupić się na czymś innym i walczyć, a potem być wobec nich 'na czysto' i mieć wyjebane.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wymiotowałam przez 3.5 roku. Nieraz udawało mi się zrobić to (rzucić się na żarcie i zwrócić to potem) tylko 2-3razy w tyg ale bywaly okresy, gdy rzygałam 7 razy dziennie. Wtedy byłam wyłączona z życia. Totalnie. Ale do rzeczy: pewnego dnia postanowiłam, że przestanę. Stwierdziłam: skoro jestem tak silna, że przetrwałam to piekło, to starczy mi sił, żeby po prostu z tego wyjść. I przestałam. Doslownie z dnia na dzień. Nie pomogli mi psycholodzy, pedagog, psychiatra, ksiądz, książki, terapie ani leki. Pomogła mi silna wola. No i, potem oczywiście także przyjaciele oraz chłopak. Ale przekonałam się, że można, tak po prostu, skonczyć z tym. Nie tak na maxa. Nigdy nie będę całkiem zdrowa - będę jak niepijący alkoholik. Ale to życie jest o kilka poziomów lepsze niż poprzednie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wymiotowałam przez 3.5 roku. Nieraz udawało mi się zrobić to (rzucić się na żarcie i zwrócić to potem) tylko 2-3razy w tyg ale bywaly okresy, gdy rzygałam 7 razy dziennie. Wtedy byłam wyłączona z życia. Totalnie. Ale do rzeczy: pewnego dnia postanowiłam, że przestanę. Stwierdziłam: skoro jestem tak silna, że przetrwałam to piekło, to starczy mi sił, żeby po prostu z tego wyjść. I przestałam. Doslownie z dnia na dzień. Nie pomogli mi psycholodzy, pedagog, psychiatra, ksiądz, książki, terapie ani leki. Pomogła mi silna wola. No i, potem oczywiście także przyjaciele oraz chłopak. Ale przekonałam się, że można, tak po prostu, skonczyć z tym. Nie tak na maxa. Nigdy nie będę całkiem zdrowa - będę jak niepijący alkoholik. Ale to życie jest o kilka poziomów lepsze niż poprzednie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×