Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czy czuliście się kochani


klarunia

Rekomendowane odpowiedzi

black swan, jako dziecko byłem nauczony właśnie takich zachowań o jakich napisałaś powyżej, robiłem histerie żeby dostać to czego chciałem, bo ta metoda działała, moja mama poddawała się i ulegała mi, co oczywiście wykorzystywałem ile wlezie. Kocham i zawsze kochałem moją mamę, ale teraz jako dorosła osoba wiem że to i inne jej postępowanie było niewychowawcze i w dużym stopniu wpłynęło negatywnie na to jakim jestem człowiekiem, jakich nawyków nabrałem, jak postępuje w pewnych sytuacjach. Nigdy nie nauczono mnie dyscypliny, nie byłem posłuszny, bo wiedziałem że nie muszę, taka jest prawda.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie w domu dyscyplina była, a okazywanie złości było tępione (być może ta złość narosła we mnie w środku i dlatego teraz, gdy się na kogoś wkurzę, to zanim podświadomość zablokuje emocje, często mam ochotę zrobić tej osobie... bardzo złe rzeczy - ale nie zamierzam naprawdę tego zrobić, tylko ochota)

 

W domu mojej babci za to (gdy nie było brata mojej matki i byłem bez rodziców) mogłem robić co chciałem, ale byłem nauczony posłuszeństwa i nie sprawiałem babci kłopotu, za wyjątkiem pewnych momentów w wieku około 10-11 lat, gdy bywałem trochę niemiły wobec psa mojej babci, mój ojciec też bywał wobec psa babci trochę niemiły czasem gdy był pijany.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie w domu dyscyplina była, a okazywanie złości było tępione (być może ta złość narosła we mnie w środku i dlatego teraz, gdy się na kogoś wkurzę, to zanim podświadomość zablokuje emocje, często mam ochotę zrobić tej osobie... bardzo złe rzeczy - ale nie zamierzam naprawdę tego zrobić, tylko ochota)

 

W domu mojej babci za to (gdy nie było brata mojej matki i byłem bez rodziców) mogłem robić co chciałem, ale byłem nauczony posłuszeństwa i nie sprawiałem babci kłopotu, za wyjątkiem pewnych momentów w wieku około 10-11 lat, gdy bywałem trochę niemiły wobec psa mojej babci, mój ojciec też bywał wobec psa babci trochę niemiły czasem gdy był pijany.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A u mnie w domu dyscyplina- cokolwiek to znaczy- też była. A polegało to na tym, ze my- dzieci- nie mogłyśmy mieć swojego zdania, nie mogliśmy dyskutować z rodzicami, musieliśmy być im posłuszni zawsze! Nie moglismy podnosic głosu w ich obecności ani na nich, za to oni robili nm straszne awantury o wszystko. Zastraszali nas krzykiem, odtrącaniem emocjonalnym i obrażali się na nas jak byliśmy nieposłuszni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A u mnie w domu dyscyplina- cokolwiek to znaczy- też była. A polegało to na tym, ze my- dzieci- nie mogłyśmy mieć swojego zdania, nie mogliśmy dyskutować z rodzicami, musieliśmy być im posłuszni zawsze! Nie moglismy podnosic głosu w ich obecności ani na nich, za to oni robili nm straszne awantury o wszystko. Zastraszali nas krzykiem, odtrącaniem emocjonalnym i obrażali się na nas jak byliśmy nieposłuszni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja nigdy (tu, gdzie sięgam pamięcią) nie podnosiłem głosu ani na rodziców ani na kogokolwiek poza obecnością rodziców. W dzieciństwie i okresie nastoletnim z jednej strony bałem ukarania, porażki, ale z drugiej strony układ, że ja mam najmniej do gadania ze wszystkich i że mam robić to, co każą inni wydawał mi się wtedy dość wygodny.

Do dziś mi taki układ został, często czekam, aż inni mi powiedzą, co mam robić, boję się ukarania lub porażki, jeśli zrobiłbym inaczej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja nigdy (tu, gdzie sięgam pamięcią) nie podnosiłem głosu ani na rodziców ani na kogokolwiek poza obecnością rodziców. W dzieciństwie i okresie nastoletnim z jednej strony bałem ukarania, porażki, ale z drugiej strony układ, że ja mam najmniej do gadania ze wszystkich i że mam robić to, co każą inni wydawał mi się wtedy dość wygodny.

Do dziś mi taki układ został, często czekam, aż inni mi powiedzą, co mam robić, boję się ukarania lub porażki, jeśli zrobiłbym inaczej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A u mnie w domu dyscyplina- cokolwiek to znaczy- też była. A polegało to na tym, ze my- dzieci- nie mogłyśmy mieć swojego zdania, nie mogliśmy dyskutować z rodzicami, musieliśmy być im posłuszni zawsze! Nie moglismy podnosic głosu w ich obecności ani na nich, za to oni robili nm straszne awantury o wszystko. Zastraszali nas krzykiem, odtrącaniem emocjonalnym i obrażali się na nas jak byliśmy nieposłuszni.

Ja też tak miałam, nauczyłam się że mam siedzieć grzecznie i się uśmiechać....Efekt-brak siły przebicia, rozpychania się łokciami, a jak spotykałam się z chamstwem to kompletnie nie wiedziałam jak się zachować, zareagować o mały włos bym przepraszala .... Pisze w czasie przeszlm, bo na szczęście zaczynam trochę brać sprawy w swoje ręce- trochę późno...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A u mnie w domu dyscyplina- cokolwiek to znaczy- też była. A polegało to na tym, ze my- dzieci- nie mogłyśmy mieć swojego zdania, nie mogliśmy dyskutować z rodzicami, musieliśmy być im posłuszni zawsze! Nie moglismy podnosic głosu w ich obecności ani na nich, za to oni robili nm straszne awantury o wszystko. Zastraszali nas krzykiem, odtrącaniem emocjonalnym i obrażali się na nas jak byliśmy nieposłuszni.

Ja też tak miałam, nauczyłam się że mam siedzieć grzecznie i się uśmiechać....Efekt-brak siły przebicia, rozpychania się łokciami, a jak spotykałam się z chamstwem to kompletnie nie wiedziałam jak się zachować, zareagować o mały włos bym przepraszala .... Pisze w czasie przeszlm, bo na szczęście zaczynam trochę brać sprawy w swoje ręce- trochę późno...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja mama....przez całe życie myślałam, byłam przekonana że naprawdę mnie kocha, bo były momenty i chwile kiedy była przy mnie i czułam się szczęśliwa, ważna....Okazuje się i tego dowiedziałam się od mojej psycholog że matka powinna kochać swe dziecko zawsze, bezwarunkowo i powinna być przy swoim dziecku wtedy gdy jest szczęśliwe i wtedy gdy coś je trapi. U mnie tak nie było niestety....wszystkie swoje problemy, złości, odreagowywała na mnie i moim rodzeństwie, lała czym popadnie, aż pręgi sine wychodziły, a tematem do śmiechu było to że jako dziecko wiecznie ślęczałam w oknie i płakałam za nią bo ciągle za nią tęskniłam( brak poczucia bezpieczeństwa). Nawet w życiu dorosłym wiele razy mnie zraniła, zawiodła, do dziś mam takie poczucie że wtedy kiedy powinna był być to jej nigdy nie było i wiem że nigdy nie będzie....Aktualnie pracuje nad tym z moją psycholog

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja mama....przez całe życie myślałam, byłam przekonana że naprawdę mnie kocha, bo były momenty i chwile kiedy była przy mnie i czułam się szczęśliwa, ważna....Okazuje się i tego dowiedziałam się od mojej psycholog że matka powinna kochać swe dziecko zawsze, bezwarunkowo i powinna być przy swoim dziecku wtedy gdy jest szczęśliwe i wtedy gdy coś je trapi. U mnie tak nie było niestety....wszystkie swoje problemy, złości, odreagowywała na mnie i moim rodzeństwie, lała czym popadnie, aż pręgi sine wychodziły, a tematem do śmiechu było to że jako dziecko wiecznie ślęczałam w oknie i płakałam za nią bo ciągle za nią tęskniłam( brak poczucia bezpieczeństwa). Nawet w życiu dorosłym wiele razy mnie zraniła, zawiodła, do dziś mam takie poczucie że wtedy kiedy powinna był być to jej nigdy nie było i wiem że nigdy nie będzie....Aktualnie pracuje nad tym z moją psycholog

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jak spotykałam się z chamstwem to kompletnie nie wiedziałam jak się zachować, zareagować o mały włos bym przepraszala

Ja gdy się spotykam z chamstwem to reaguję zazwyczaj uległością i poczuciem bezradności.

 

-- 13 mar 2013, 18:25 --

 

Ja swoich uczuć do kogoś chyba nigdy nie potrafiłem określić. Trochę kojarzę, że mi się czasem babcie pytały, czy je kocham i dziadek (ze strony ojca), czy go lubię. Z początku odpowiadałem szczerze - czyli, że nie wiem. Potem przyuważyli to rodzice i kazali mi mówić, że tak, no i potem tak odpowiadałem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jak spotykałam się z chamstwem to kompletnie nie wiedziałam jak się zachować, zareagować o mały włos bym przepraszala

Ja gdy się spotykam z chamstwem to reaguję zazwyczaj uległością i poczuciem bezradności.

 

-- 13 mar 2013, 18:25 --

 

Ja swoich uczuć do kogoś chyba nigdy nie potrafiłem określić. Trochę kojarzę, że mi się czasem babcie pytały, czy je kocham i dziadek (ze strony ojca), czy go lubię. Z początku odpowiadałem szczerze - czyli, że nie wiem. Potem przyuważyli to rodzice i kazali mi mówić, że tak, no i potem tak odpowiadałem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja swoich uczuć do kogoś chyba nigdy nie potrafiłem określić. Trochę kojarzę, że mi się czasem babcie pytały, czy je kocham i dziadek (ze strony ojca), czy go lubię. Z początku odpowiadałem szczerze - czyli, że nie wiem. Potem przyuważyli to rodzice i kazali mi mówić, że tak, no i potem tak odpowiadałem.

Ja też nie pamiętam, żeby ktokolwiek mówił mi że mnie kocha :? Ojciec to już na pewno tego nie robił...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja swoich uczuć do kogoś chyba nigdy nie potrafiłem określić. Trochę kojarzę, że mi się czasem babcie pytały, czy je kocham i dziadek (ze strony ojca), czy go lubię. Z początku odpowiadałem szczerze - czyli, że nie wiem. Potem przyuważyli to rodzice i kazali mi mówić, że tak, no i potem tak odpowiadałem.

Ja też nie pamiętam, żeby ktokolwiek mówił mi że mnie kocha :? Ojciec to już na pewno tego nie robił...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie też było w przeszłości tak, że po prostu nie miałem informacji, że ktoś mnie kocha, czy nawet chwali. Jak było dobrze, to była to naturalna rzecz - zero pochwały. Natomiast jak było coś nie tak, to oczywiście krytyka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie też było w przeszłości tak, że po prostu nie miałem informacji, że ktoś mnie kocha, czy nawet chwali. Jak było dobrze, to była to naturalna rzecz - zero pochwały. Natomiast jak było coś nie tak, to oczywiście krytyka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Keraj, dokładnie tak samo jest u mnie, właściwie do tej pory.

 

Taki przykład: obgryzałam paznokcie, mama się na mnie denerwowała, ja czułam upokorzenie i jeszcze większy stres i obgryzałam jeszcze bardziej... Nie rozumiałam dlaczego jest na mnie zła, przecież to ja mam problem i to się objawia przez takie krzywdzenie się.

 

Ale niedawno przestałam.

Nie zauważyła nawet - mam na myśli, że nie powiedziała choćby, że fajnie, że mam ładne paznokcie, nie pochwaliła.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Keraj, dokładnie tak samo jest u mnie, właściwie do tej pory.

 

Taki przykład: obgryzałam paznokcie, mama się na mnie denerwowała, ja czułam upokorzenie i jeszcze większy stres i obgryzałam jeszcze bardziej... Nie rozumiałam dlaczego jest na mnie zła, przecież to ja mam problem i to się objawia przez takie krzywdzenie się.

 

Ale niedawno przestałam.

Nie zauważyła nawet - mam na myśli, że nie powiedziała choćby, że fajnie, że mam ładne paznokcie, nie pochwaliła.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×