Skocz do zawartości
Nerwica.com

Gwałt - koszmar, który trwa...


Nikt ważny

Rekomendowane odpowiedzi

Nie wiem jak zaczac wiec zaczne od poczatku. Urodzilam sie w Polsce, w duzym miescie gdzie po zapadnieciu zmroku nie bylo mowy o wyjsciu. Matka kobieta kochajaca, nie dbajaca o dzieci z bardziej zaawansowana depresja niz moja, ojciec alkocholik, ktory byl kierowca i poprostu nie bylo go w domu a jak byl to pijany, brat z zaburzeniami psychicznymi i z wysoka agresja do spoleczenstwa, swiata i mnie, i mlodszy brat z chorym sercem, cofniety w rozwoju. To wszystko miescilo sie w Polsce w dwu pokojowym mieszkaniu, z dziadkami na dole. Czymś normalnym byla bieda, chleb ze smalcem i bieganie do dziadkow kiedy rodzice sie klucili albo kiedy ojciec przyjezdzal pijany. Chcialabym nie pamietac tego wszystkiego, ale to mi poprostu siedzi w glowie. Ojciec czesto lubial mi mowic jaka jestem piekna, i przepraszac ponad moralne granice w stanie nie trzezwosci. Jak bylam mala, musialam zrozumiec ze jak komus o tym powiem to rodzice sie rozwioda (tego nie chcialam jak kazde dziecko), a ojciec i tak by przeciez nie pamietal. Teraz tak na marginesie to zaluje. W podstawowce trzymalam sie z dala od rowiesnikow z powodu obiadkow z pomocy spolecznej i tych fajansiarskich ciuchow, zawsze bylam dobrze traktowanan w gronie "starszych" Juz w podstawowce zaczelam chodzic na jabole na swierzym powietrzu, jakos chcialam pokazac swiatu, ze tak nie mozna zyc. Poznalam chlopaka, ktory totalnie odstapywal od mojego towarzystwa, mieszkal na dzielnicy drechow, byl dilerem. Zaczelam z nim chodzic, skracac sobie czas narkotykami, w wieku 13 lat stracilam z nim dziewictwo. Bardzo go kochalam i robilam wszystko by mu zalatwic towar jak byl na zjezdzie. Najchetniej wyprula bym sobie z glowy te flesh backi gdzie on lezy zarzygany, albo jak poprostu sie nie pyta czy chce, bierze co chce. Nigdy po stosunku nie powiedzial mi ze mnie kocha a ni sie nie przytulil czy pocalowal. Barl co chcial, a ja czulam sie przy nim bezpieczna. Nie wiem czemu. Dlugo nie pociaglam "na chemi", nie chcialam skaczyc jak moje starsze kolezanki. Matka w tym czasie wyjechala za granice. W polowie roku szkolnego cala rodzina wyjechalismy do niej do Irlandii. Z Chlopakiem nawet sie nie porzegnalam, towarzystwo mi wisialo, bo jak ktos sie orientuje, to nikt tak naprawde w takim srodowisku nie przejmuje sie innym. Na totalnym zjezdzie dojechalam do Irlandii, przez 47 godzin w duszyn autobusie, z placzacym mlodszym bratem na kolanach. Ja zarzygana i z goraczka jakos dotarlam. Noc spedzilismy na dworcu, bo autobus nam uciekl. Juz w miescie gdzie czekala na nas matka, zastalismy ja zaplakana, i okazalo sie ze jakies cygany wykiwali matke 3 godziny przed naszym przyjazdem na mieszkanie. Wystarczylo na namiot. Wymarzone rodzinne wakacje w Irlandi?! Na wiecznym zjezdzie, gdzie wystarczalo tylko na chleb i ketchup. tak spedzilismy 3 miesiace, pozniej jakims cudem pomieszkalismy z miesiac w przytulku dla bezdomnych gdzie otrzymalismy pomoc, matka dowiedziala sie co jak i gdzie o wszystkich datkach, duperelach itd. Przeprowadzilismy sie tylko jak matka dostala zwrot podatku do domu, jakos jestesmy teraz urzadzeni. Zaczelam chodzic do szkoly, gdzie nikogo nie znalam, nikogo i jezyka. Za wszelka cene chcialam sie z kims zaprzyjaznic, i teraz wiem ze to byl moj blad. Nic na sile jak mawial moj dziadek. Na jednej z imprez u pewnej Jugoslowianki dodano mi cos do kieliszka i zostalam dwa razy zgwalcona. Jakos sie pozbieralam i doszlam do domu. Juz minol rok jak siedze tu w Irlandii. Pol roku od gwaltu. Mam wstred do seksu i do siebie. Matka nie raz zciagala mnie ze sznurka, nie raz chcialam sobie odebrac zycie, to ktore daje mi po dupie z kazdym dniem. Wiem ze mam depresje... tylko nie wiem jak sie z niej wyleczyc. Ostatnio (2 miesiace temu) poznalam pewnego chlopaka starszego o 9 lat. JEstesmy parom, on niestety siedzi w Polsce a ja tu. Kocham go i wiem ze on mnie tez. Nie wiem jakby cos mu sie stalo albo nie udalo nie znalazlabym sensu napewno. WIe ze cpalam, wie ze bylo mi ciezko w zyciu. A i tak mnie kocha. Nie wiem jak zareaguje na moj wstret do seksu, zdaje sobie sprawe ze jest juz mezszczyzna... Depresje mam wiecznie, myslalam nawet o zmianie szkoly na inna bo i tak do niej nie chodze, majac wiecznie swoje humorki. Mam wrazenie, ze wszystko to jest moja wina, ze niektorzy ludzie mieli by bezemnie lzej. Ze nikomu nie jestem potrzebna. Nie wiem co zrobic z soba, co zrobic by zapomniec te wszystkie sceny ktore motaja mi sie po glowie... myslalam nawet by powrocic do narkotykow, ale wiem ze to nie zalagodzi sprawy. Mam wkoncu teraz to o czym zawsze marzylam w dziecinstwie, po ponad roku bycia za granica ustawilismy sie finansowo, ale ja nadal nie wiem co zrobic ze soba, zeby mi pasowalo. NIc mi nigdy nie pasuje, niewiadomo jakby bylo dobrze, ja i tak znajde jakis ciemny zakamarek. Prosze o jakies komentarze. NIe mowcie mi ze mam brac psychotropy bo mi sie nie przyjmuja, zawsze po nich zygam, z moja anemia i bezsennoscia nie przydadza sie. Z powarzaniem... Nikt ważny.

 

Edyt.Tematu//Jaśkowa

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To co Cię spotkało jest straszne i chyba zbędne są słowa współczucia bo naprawdę przykro mi z Twojego powodu :( Przykro mi to mówić ale takich wydarzeń jak gwałt nie da się tak po prostu zapomnieć. Twój obecny wstręt do seksu to naturalna reakcja na to co Cię spotkało. Musisz jednak jakoś nauczyć się z tym żyć, zaakceptować swoją przeszłość i żyć przyszłością. Kiedyś powoli dobre wspomnienia wyprą te złe. Jeśli ten ktoś naprawdę Cię kocha to na pewno będzie Cię wspierał w tej tródnej walce z przeszłością i zrozumie wszystkie Twoje lęki. Niestety wiem że w takich sytuacjach miłość i wsparcie nie wystarecza lecz konieczna jest psychoterapia (aby lęk przed seksem minął itd). Pomyśl o znalezieniu dobrego psychoterapeuty. Widzę że trzeźwo stąpasz po ziemi i psychotropy naprawdę nie są Ci potrzebne, potrzebujesz odnaleźć tylko wewnętrzny spokój i pogodzić się ze smutną przeszłością.

 

Powodzenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardzo mi przykro.Tak bardzo, że nie umiem tego nawet wyrazić.

Jestem wstrząśnięta, bardzo poruszona Twoją historią.

Doradzalabym dobrą psychoterapię i trzymanie się tego co pewne.

Jeśli kochacie się z Twoim chłopakiem to kilometry wiele nie popsują.

Trzymaj się i proszę nie poddaj się.

Tyle zniosłaś, moim zdaniem jetseś dzielna.

Powodzenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale ja chciala bym sie leczyc ale w moim przypadku odpada... jak mam znalesc psychoanalityka za granica? Nie ma... a ostatnio czuje sie coraz gorzej, zdaje sobie sprawe ze potrzebuje pomocy, ale nie ma mi chyba kto pomoc. Dziekuje za slowa otuchy, wierze w to co mowicie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzis jest 13 lat jak zostalam zgwalcona, a mam dopiero 22 lata. Zawsze 2.02 mam dola, co roku jest mniejszy, ale czy to kiedys minie?? czy ten lek, ze ktos za mna idzie przestanie mnie dreczyc? a koszmary? czy nadejdzie dzien, kiedy obudze sie i stwierdze - nie pamietam! albo, ze sie z tym pogodzilam?? jest na to jakas recepta?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja miałam 17lat jak zostałam zgwałcona, to było trzy lata temu...I była to zemsta "kolezanki"..zaproponaowała ze po imprezie moge jechac z nia i jej kolegami, że mnie odwiaza do domu...Odwieżli..tyle ze najpierw zatrzymali sie w lesie i zgwalcili...Bardzo dlugo obwinialam siebie o to co sie stalo..Czulam sie winna..probowalam ze soba skonczyć...Dzis na wspomnienie tamtego zdarzenia moje oczy napełniaja sie łzami...Nie potrafie zwiazac sie z zadnym facetem. Nawet kiedy w autobusie jakis mezczyzna za blisko mnie usiadzie to zaczynam sie cala trząśc ze starchu...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Halunia, SzALoNa - to, co się wam stało to przecież nie wasza wina. Nie miałyście na to wpływu. :(

 

Tak na marginesie to takich "kolegów" bym wystrzelał pod murem :evil: ...

Czulam sie winna..probowalam ze soba skonczyć...Dzis na wspomnienie tamtego zdarzenia moje oczy napełniaja sie łzami...Nie potrafie zwiazac sie z zadnym facetem.

...właśnie za to. ********** zwierzaki :evil:

 

Dziewczyny, nie poddawajcie się, bo macie takie samo prawo do szczęścia jak inne którym się to nie stało...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

szczescie odeszlo za wczesnie a przyszlo do mne pozno... ale mam Pawla, ktrory niesamowicie mi pomaga. to jedyny facet, ktory jest przy mnie. zemscilam sie na facetach, to przynioslo ulge, ale czy taka rana sie zablizni? Pawel juz czasem mowi, ze zrzedze (jestesmy zwolennikami czarnego humoru), dlatgo pisze, to tu, na forum. Nic, pojde sie do niego przytule, bo mi glupie mysli do glowy przychodza.

Milego wieczoru:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj Halunia.Wiem co czujesz i rozumiem że po tylu latach dalej cierpisz. Ja zostałam zgwałcona 12 lat temu a teraz mam 23 i dalej rzutuje to na moją przyszłość, samoocene i kontakty z facetami. Ciężko mi komukolwiek zaufać tymbardziej że jakiś rok temu sytuacja się powtórzyła:(Niszczę sama siebie bo zamiast nienawidzieć tych którzy mi to zrobili nienawidzę siebie i swojego ciała...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyny nie ma słów jakimi można ukoić Wasz ból, żal...

Powiem tylko tyle - walczcie o swoje szczęście, o swoją drogę do normalnego życia...

Wyobrażam sobie jak musi być to ciężkie wspomnienie, mam nadzieję, ze te bydlaki będą za to cierpieć :evil:

 

Życzę Wam powodzenia, wiary w siebie i ludzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W ciągu ostatnich kilku tygodni zostałam zgwałcona dwa razy i nadal nie umiem z tym żyć.

Mam prawie 19 lat a czuję się tak zniszczona jakby nic nie mogło zdarzyć się co ukoi ból.

Poniżona, obnażona,zdeptana, zrezygnowana, nie do życia.

Mam Wspaniałego Chłopaka, jest przy mnie i tylko jego się nie boję, ale czy do końca potrafię być sobą?

Niestety nie, nie ma mnie. Zostało moje obrzydliwe ciało, którego nienawidzę, brzydzę się i nie mogę znieść.

Mnie nie ma, na codzień staram się przypominać sobie siebie, by wiedzieć jak się zachować ale i tak się gubię.

Nie ma mnie.

Odyycham, bije moje serce ale ja przestałam żyć.

Po drugim razie myślałam, ze uda mi się to znieść.

Powiedziałam sobie, ze nie mogę się teraz poddać, bo to już będzie mój ostatni raz. Dziś niestety nie jesteem tego pewna.

Coraz trudniej mi zieść kolejną minutę życia.

To ból, wieczna udręka.

Boli mnie, że najbliższa mi osoba musi to znosić.

Kiedy Tomasz przytuli mnie tak, ze się tego nie spodziewam od razu panikuję. Z pewnością żle się z tym czuje, a ja nie potrafię nad tym odruchem zapanować.

Ciągłe koszmary, niespokojne myśli, stracg, wspomnieniaz.

Dziś zdrzemnęłam się na trochę w ciągu dnia, od tygodnia (kiedy to się stało) nie przespałam ani jednej nocyy spokojnie.

Wciąż się boję.

Teraz nie mam swojego życia, które i tak było trudne do zniesienia, mam tylko Tomka i na dodatek boję się, że nie potrafię być z Nim.

BÓL.

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyny,nie ma słów,którymi można wypowiedzieć jak bardzo wam współczuję.Czytałam wasze posty i do tej pory nie miałam odwagi nic napisać.Ale rzuciło mi się jedno podejrzenie,że sprawcy tych ohydnych czynów pozostali bezkarni.Wyobrażam sobie jak straszną dodatkową traumą byłoby dochodzenie sprawiedliwości,ale myślę,że warto.Nie można tak tego zostawiać,bez względu na to jaki czas minął od tego wydarzenia.Prawdopodobnie znacie sprawców i to powinno bardzo ułatwić sprawę.Jeśli zostaną bezkarni-zrobią to jeszce raz a nawet niejeden raz.Choćby ze względu na siebie(świadomość,że winny poniósł karę)i ze względu na inne dziewczyny,które mogą się stać ich ofiarami i dołączą w ten sposób do was.Zachęcam was mocno-nie wolno tego tak zostawić.tym bardziej,że macie przy sobie bliskie osoby,które was będą wspierać.Pozdrawiam was serdecznie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Róża, zdecydowabnie masz rację, jednak to co szokuje, to fakt, ze takie posunięcie nie zawsze jest możliwe.

W pierwszym przypadku, doznałam chyba jakiegoś szoku, bo w ogole nie wiedziałam co się za mną dzieje. Jeszcze brałam winę na siebie, bo wydawało mi się, ze w ten sposób mogę kogoś ochronić. Nie pytajcie jak,, bo saej trudno mi na to odpowiedzieć, nie byłam wtedy sobą.Niestety.

Drugi raz? na policję nie mogłam pójść mimo największych szczerych chęci, choćby dlatego, zde to był mój pracodawca a ja nie byłam zarejestrowana i odpowiadałabym jeszcze za prace "na czarno", i nie tylko.

Tak to wygląda w moim przypadku, jednak dziewczyny jeśli macie możliwość, nie pozostawiajcie ich bez kary, bo to jak przyzwolenie, by krzywdzili inne osoby.

Ja przyzwoliłam i jest mi z tym ciężko.

Współczuję Wam naprawdę, tym bardziej, że wiem jak boli życie po gwałcie.

Trzymajcie się.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Siedzę już grube 10 minut przed monitorem i nie wiem co na to napisać. Nie wiem w sumie czy pisać czy nie ... nie wiem jak to dobrze przekazać, po prostu wstyd mi tu pisać jako chłopakowi, nie wiem czy wypada, czy powinienem, czy mogę... myślę, że wiecie, o co mi chodzi, a jeśli nie, być może po prostu bredzę, bo chyba często mi się to zdarza, ale piszę, bo po przeczytaniu tych wszystkich postów już razem wziętych, Halunia, SzALoNa, BEHEMOT, Martusia - zagotowało się we mnie po przeczytaniu tego wszystkiego - teraz wiem już skąd określenie, że w człowieku może się "zagotować". Nie mogę nawet w minimalnym stopniu wiedzieć, co czujecie dziewczyny i przez co przechodzicie. Jednak bardzo Wam współczuje. Najgorzej boli fakt, jak bardzo zostało skrzywdzone wasze poczucie waszej wartości...

 

czuję się tak zniszczona jakby nic nie mogło zdarzyć się co ukoi ból.

Poniżona, obnażona,zdeptana, zrezygnowana, nie do życia.

[...]

Nie ma mnie.

Odyycham, bije moje serce ale ja przestałam żyć.

[...]

Coraz trudniej mi zieść kolejną minutę życia.

To ból, wieczna udręka.

ale czy to kiedys minie?? czy ten lek, ze ktos za mna idzie przestanie mnie dreczyc? a koszmary?
Bardzo dlugo obwinialam siebie o to co sie stalo..Czulam sie winna..probowalam ze soba skonczyć...
Ciężko mi komukolwiek zaufać

 

Nie wiem, jak opisać to słowami... Chyba na to brak słów, posłużę się chociaż moim marnym słownikiem... :roll: To, co przeżyłyście, to bez wątpienia okropne doświadczenia, ale nie możecie tak się wiecznie przez to dołować. Bo to po prostu nie była Wasza wina. Nie możecie się zadręczać o coś, co nie stało się przez Was. Stało się... ale to nie powinno rzutować na Waszą przyszłość, na to, jak się czujecie, jak odbieracie otaczający świat. Te bydlaki nie są tego warte, żeby tak wpłynąć na wasze życie. Zupełny zbieg okoliczności, ale niedawno czytałem o czymś takim, jak to, co się wam stało, w książce. I mam wrażenie, że w kobiecej psychice istnieje coś, co po takim zdarzeniu zeruje poczucie jakiejkolwiek wartości, samoakceptacji, tak, jakby już w ogóle ich nie było. A będąc osobą jakby z boku właśnie chciałbym temu zaprzeczyć. Przeszłyście przez coś okropnego, może nawet można to nazwać piekłem, ale nic przez to nie straciłyście (poza właśnie poczuciem wartości, którego strata raczej powinna być skutkiem jakiejś innej straty, a tu nie jest). Nie wiem, co dalej napisać. Napisałbym wiele, ale nie wiem jak to ubrać w odpowiednie słowa, aby Was przez głupie słowo, dwa - nie zranić , a - jak przypuszczam - jesteście teraz wyjątkowo wrażliwe na wszystko, co tyczy tego tematu. Jeśli znalazłem się z tym wszystkim w niewłaściwym miejscu w niewłaściwym czasie - napiszcie o tym, bo nie wiem, czy powinienem tutaj pisać... napiszcie, czy mam tu nic nie pisać (usunąć tego posta), czy już wystarczająco napisałem, czy jednak nie przeszkadzam tym, że dorzucę tu swoje marne 3 grosze. Pozdrawiam ciepło, serdecznie, 3majcie się i miejcie siłę, aby to przezwyciężyć i o tym zapomnieć...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Piotrek

jak dla mnie to pisz ile chcesz, każdy tu ma takie prawo.

Bardziej nie zaboli.

I nie napisałeś nic złego.

 

Mam taką ochotę, potrzebę podziękować wszystkim, którzy tu coś napisali.

Trudno mi to ubrać w słowa, ale to takie ciepłe, ze ktoś choć próbuje zrozumieć, że w ogole reaguje.

Dzięki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej dziewczyny. to bezsensu, że ci kolesie przeważnie nieponoszą żadnej kary, poprostu robią to i cześć, a dziewczyny potem strasznie cierpią i cześto nie potrafią z tym żyć. Przykro mi, że was to spotkalo :( Wiecie co? Wiem, że to co teraz napiszę może wydać się... ale myślę, że gdybyście spróbowaly wybaczyć waszemu sprawcy (żal zostanie, ale chodzi o samo wybaczenie) co nie jest proste, poczulybyście pewną ulgę. Bo teraz jest w was pewnie wielka zlość. Nic dziwnego. Ale po prebaczeniu zostanie żal i ból a wiecie, że czas ;leczy rany. Czasem zostaja blizny, ale życzę, żeby byly jak najmniejsze. I pamiętajcie, że jest mnóstwo mężczyzn calkiem wporządku. Powodzenia :*

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ashley, myśle, że prosisz o rzecz niemożliwą

żadna kobieta nie wybaczy gwałtu, wtargnięcia z przemocą w jej wnętrze

naruszyli ich bezpieczeństo, poczucie wartości

jedynie ukaranie takiego gnoja + terapia, może Im pomóc

 

Martusia, myślę, że Twoja praca na czarno, byłaby nie dla Ciebie, a dla niego dodatkowym problemem. Wykorzystał Twoją kobiecość, a po drugie wykorzystywał Cię do pracy nielegalnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Martusia, nie daj się zniszczyć po tym, co się stało. Cały czas się zadręczasz, ale musisz stanąć na nogi i wziąć się w garść. Wiem, że ciężko. Musi być ci naprawdę ciężko teraz. Ale pomyśl. Ten bydlak, który Ci to zrobił, nie jest godny tego, żeby pogrążyć cię na miesiące, lata, a może nawet całe życie w wiecznej udręce. on nie jest godny życia, ale to już inna sprawa. Poza tym masz kogoś, kto na pewno teraz wyciąga do Ciebie pomocną dłoń i nigdy jej nie odrzucaj, szczególnie w takiej sytuacji. Jestem już na tym forum od około pół roku, i nie dało się nie zauważyć, że masz dla kogo żyć. Musisz teraz przezwyciężyć wszystkie złe myśli, aby życie nie było koszmarem i ciężarem dla Ciebie i dla Twojej ukochanej osoby.

Jeszcze raz powtarzam, że to nie było Twoją winą. To była okrutna przemoc na Tobie. Nie chciałem już owijać w bawełnę. Ale jedno z tego wszystkiego wynika. Jeśli to nie twoja wina, to w głębi duszy, w sercu, choć zadręczonej bezpodstawną winą, jesteś niewinna jak biała róża. Nie masz powodów do zadręczania się. Może jedynie wzbierać w Tobie żal i gniew, to właściwe w tej sytuacji uczucia. Ale one też nie mogą Tobą zawładnąć. Musisz być w tej sytuacji silna i nie poddać się. I nie dać temu bydlakowi satysfakcji, że zniszczył Twoją godność. Nie zniszczył, bo jest nędznym robalem toczącym się przez to życie i takie zero nie może uwłaszczyć czyjejś godności. Jedynie Ty możesz ją zniszczyć przez udrękę. Albo możesz zadbać o to, aby pozostała nienaruszona. Nic mi więcej teraz do głowy nie przychodzi. Może potem jeszcze coś dopiszę (jeśli w ogóle chcesz mnie słuchać).

 

PS. Podpisuję się pod słowami yoyo. Może jednak coś da się z tym zrobić. Ale potrzebujesz dobrego prawnika, aby rozpatrzył tą sytuacje. Na pewno nie chcesz pierwszemu lepszemu człowiekowi o tym mówić, ale słyszałem o czymś takim jak porady prawne przez internet. Nie wiem czy to aktualnie istnieje czy było w czyichś planach, ale warto poszukać. Zawsze możesz mieć szansę, aby choć w minimalnym stopniu odpłacić się za Twoją szkodę.

 

Serdecznie pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie sadzilam, ze tyle osob w jakis sposob odpowie, zaluje, ze nie mam internetu w domku, i nie moge Was czytac na bierzaco.

Dziewczyny, trzymajcie sie, nie dajcie sie! a z tym pracodawca, to przegiecie. nie darowalabym frajerowi! gdybym go znala zabilabym go. ani minuty bym sie nie wahala przed zbrodnia! zglos to! nie zastanawiaj sie dluzej! niech zaplaci za swoje! nie cierp dalej. powiedz Tomkowi, niech wie co ma robic, a czego nie ma robic, aby Ci sie nie przypominalo! nie wytrzymasz tak! zeswirujesz jak ja! wyladowalam przez to na zamknietym, bo chcialam sie zabic! to nie ma sensu!

musze isc sie wyszumiec.

wlasnie dziewczyny, znajdzcie sposob na pozbycie sie gniewu i agresji. bo taka kumulacja tez okaze sie zgubna!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zaluje, ze nie mam internetu w domku,

a ja myślałem, że już nie piszesz tutaj... Szalonej jak nie było tak nie ma... Martusia nie odpisuje, chyba temat się rozsypuje...

 

Halunia, SzALoNa, BEHEMOT, Martusia - pozdrawiam i życzę wszystkiego najlepszego bo należy się to Wam po tym jak spotkało was najgorsze... 3majcie się!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Piotrku, moze dla dziewczyn trudne jest utrzymuwanie kontaktu z plcia odmienna:). nie dziw sie im. musimy sobie radzic praktycznie ciagle same. ale dobrze wiedziec, ze na swiecie jest facet, ktory by nam pomogl. takze dziekuje Ci za to, ze po prostu jestes.

 

do dziewczyn pisze e-meile, mam nadzije, ze im choc troche pomoge.

 

Dzieki;)

 

[ Dodano: 5.01.2007 ]

tak wogole to chcialam sie pochwalic.zdalam cala sesja i mam srednia 4,25! pierwszy raz w zyciu czuje ze moge cos osiagnac i ze cos moze sie zmienic!

zycze tego uczucia wszystkim zagubionym!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×