Skocz do zawartości
Nerwica.com

"I Z O L A C J A "


KOREK

Rekomendowane odpowiedzi

lubię byc sama .. ale tylko wtedy kiedy wiem ze ktos jest nie w tej chwili przy mnie ale jest ...Gdybym byla samotną matką wychowującą dziecko bylo by mi bardzo żle i ciężko . Kiedy spędzam zbyt duzo czasu ze swoim partnerem czuję sie przez niego osaczona..duszno mi..i zaczynam sie na niego złościc. Czasem wygląda to tak jakbym go nie chciala nie kochala nie potrzebowala...ale wiem ze gdyby go zabraklo byloby jeszcze gorzej....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Izolacja! Hm.. Kiedyś się tak odizolowałam. Po tym jak nie udało mi się skończyć studiów, i nie udało mi sie usamodzielnic, czyli nie wracać do domu na tarczy. Mam wrażenie, że przez tą moja izolacje mam wydarte jakieś 1,5 roku do 2 z życiorysu. Byłam w domu, zdarzało się, że nie wstawałam z łóżka. Miałam wrażenie, że wszyscy wiedza, że mi nie wyszło, że jestem nic nie warta, do niczego się nie nadaję. Wtedy było potwornie. Chciałam umrzeć i nawet chyba raz próbowałam. Nałykałam się jakichś proszków (moja rodzina chyba mi nie pomagała, nie potrafimy się kochac, a może kochamy się jak potrafimy). Moja próba samobujcza skończyła sie na tym, że przestraszyłam sie, chciałam żyć, próbowałam zwymiotować, ale już chyba nie było co. Potem przeleżałam z uczuciem, że mózg mi się gotuje - swoją droga ciekawe ile komórek mózgowych uśmierciłam. Powolutku sama z tego wyszłam. Zaczęłam spotkania z moją jedyną przyjaciółka. Pamiętam jak umówiłyśmy się w jakiejś knajpie niedaleko i nie mogłam wejść do niej, żeby sprawdzić czy już przyjechała, bo: wejdę, wszyscy popatrzą na mnie, albo napewno przewróce się w progu, albo cos jeszcze. Blokada nie do przebycia. Izolacja - na krótki czas (napewno nie rok)... dzień, dwa góra.Później trudniej wrócić do stada. Sama jedna w domu, też nie najlepiej, ktos powinien być, źle się czuje, gdy nikogo nie ma.

Ps. Chyba się rozkręca. Tak mnie to kręci, że czuję to w głowie. Ale jazda.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kilka razy się odizolowywałem, od jakiegoś czasu znowu mi to wróciło, a co więcej to od dobrych paru lat czuje izolację, czuje jątak, że tu nie pasuje, nie pasuje do świata do tych czasów, eh to bardziej złożony problem :roll:

Cześć!!!

Przeczytałam Twoje dwa posty jeden tu, a drugi " ćzy rodzina was rozumie" i... coś mnie w nich poruszyło. Walcz o siebie, rodziny sobie nie wybieramy, jest jaka jest, i nie jest lepsza od Ciebie skoro nie widzą co się z Tobą dzieje. Nie poddawaj się, samo to, że tu zaglądasz może z nudów, a może podświadomie próbujesz... się ratować. Nie zamykaj się w czterech ścianach, idź na spacer, tak pięknie dziś świeci słońce, proszę. Pamiętaj przyjazny gest z Twojej strony dla drugiego człowieka, może być odwzajemniony.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć Śmierć!

Wiesz, ja chyba nigdy nie byłam osobą ambitną, zresztą moi rodzice, a szczergólnie moja matka mówiła, " że nie mam za grosz ambicji i z żadnych dobrodziejst danych mi przez Pana Boga nie skorzystałam". Często też się tak czuję, tak jak mówią ale na szczęście dla mnie już z nimi nie mieszkam. Mam swoją rodzinę w tym symka 3 lata i chyba on mnie ratuje najbardziej. Chociaż potrafię być dla niego taką matką, jak moja dla mnie, albo jeszcze gorzej. Kiedy czeka mnie próba, to mówię sobie - co cię nie zabije, to Cię wzmocni. Nię więm ile masz lat, nie wiem czy pracujesz, ale jeśli istnieje tylko możliwość, to może powinieneś się wyprowadzić z domu, opuścić miejsce i ludzi, którzy cię dołują. Napisz proszę czy istnieje taka możliwość.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niestety nie mogę nic zrobić... tkwie w takim domu a nie innym, u mnie także przez całę życie mi powtarzali, stara, żem nieuk, ojciec, że jestem palantem... i inne jazdy, nie mogę się wynieść, nie mam sił, nie potrafię, pracy nie dostanę, zawaliłem edukacje przez załąmanie nerwowe, do szkoły nie wróce, bo jak tylko o niej pomyśle to coś sie we mnie gotuje, nawet gdybym dostał prace to po kilku dniach tej samej roboty łąpie doła... taki już jestem skazany na porażke, w dramacie o nazwie życie gram pierwsze skrzypce i nie liczę na żaden aplauz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć Śmierć!!!!

Ja też czułam złość kiedy zawaliłam studia. Krzyczałam coś w rodzaju, że tak, przecież mówiliście, że do niczego się nie nadaję. I zamknęłam się na 1,5 roku w domu - wycięty czas z życiorysu.(A mogłam studiować zaocznie i powtarzać rok, tak zrobiło kilku znajomych). Nikt i nic do mnie nie potrafilo dotrzeć, nie widziałam i nie chciałam widzieć innych możliwości, chciałam nie istnieć, przestać oddychać, nic nie miało sensu. Czarna dziura.

Czego się boisz? Ja bałam się i boję nadal ludzi, może teraz trochę mniej, bo kiedy ich bliżej poznaję okazuje się, że oni też się boją. Jedni więcej, drudzy mniej. Wszyscy popełniają błędy, czasem robią coś złego celowo i chyba oni powinni się wstydzić. Kiedyś wydawało mi się, że moi rodzice mówiąc mi, że jestem taka lub owak próbowali zmusić mnie do działania, wpłynąć mi na ambicję :D - głupi pomysł. Mogę Ci jeszcze powiedzieć, że wpakowałam się pare razy w kłopoty. Parę rzeczy było trudnych i przeszłam je lepiej lub gorzej. Moj jeden kumpel mawiał: "nieszczęścia nie chodzą parami... chodzą całymi tabunami" - takie jest życie. Pewnie jeszcze mi nie raz dokopie, ale - co Cię nie zabije, to Cię wzmocni. Nic nie trwa wiecznie, wszystko kiedyś mija, Twój stan też się zmieni, szukasz pomocy. Nie znam szczegułów, tego co Cię załamało i dlaczego, tylko przypuszczam... Wiesz co mi pomogło, przynajniej tak mi się wydaje, dwa filmy, tylko się nie śmiej, a właściwie to możesz śmiech to zdrowie "MacGaywer" i "Drużyna A". :lol: No wiem, że to głupie, ale jak je oglądałam to czułam ukojenie. Mam nadzieję, że znajdziesz coś co da Ci nadzieje.

Trzym się!

Ps. Na koniec przyszło mi coś do głowy. Czy myślałeś, żeby spróbwać pomagać, tak innym ludziom. Może jako wolontariusz. Bo chyba wiesz co to brak nadzieji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wśród ludzi obawiam się niedostosowania, tego, że na mojej twarzy będzie gościł grumas niby uśmiechu gdy będę z nim rozmawiać,

mój cień.. Choć w samotności cierpie nie mniej ..ale przynajmniej nikt tego nie widzi. Nie lubię jak mnie ktoś odwiedza(rodzina) i patrzy z dezaprobtą na mój bałagan. A ja im mówie wygląd mojego pokoju odzwierciedla moje samopoczucie.

Raczej nie zmuszam się do kontaktów towarzyskich, poczekam aż przyjdzie dzień, gdy zaczną mi sprawiać przyjemność...a wtedy będę

dawać i brać...tak bez końca.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie jest dokładnie tak samo. Czasem odczuwam silną potrzebę izolacji - szczególnie po jakiś niepowodzeniach. Zamykam się wtedy w domu na parę dni. Jednak to mi nie pomaga ponieważ potem jest jeszcze gorzej. Dlatego trzeba za wszelką cene utrzymywac kontakt z ludźmi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi bez ludzi jest strasznie źle! Największą radość daje mi kontakt z innymi...........choć są czasem takie miejsca, gdzie źle sie czuje w towazrzystwie innych, wtedy mam ochote na chwilke sie odizolowac, ale u mnie ta chwila moze trwac maksymalnie kilka godzin:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

×