Skocz do zawartości
Nerwica.com

WENLAFAKSYNA + MIRTAZAPINA (California Rocket Fuel)


Lord Cappuccino

Co sądzisz o CRF?  

55 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Co sądzisz o CRF?

    • Genialny mix
      24
    • Nie urywa d*py
      29
    • Ćpuński wynalazek
      15


Rekomendowane odpowiedzi

Ja generalnie jestem zdania, że najlepiej leczyć się jednym lekiem przez jakiś czas lub traktować go jako bazę, jeżeli działał a jego siła potem słabnie dołożyć coś do potencjalizacji i tu mirta jest jak znalazł. Jak zestaw odpali i jest za dobrze dokładać stabilizator, natomiast jeśli leki nie działają to po co dawać stabilizator ? Tego nie rozumiem, wg. mnie najpierw powinna iść mirta potem ew. coś innego bo za duży miks może mieć skutek odwrotny. Mnie psych odstawił sulpiryd chociaż on działa aktywizująco ale powiedział, że może przeszkadzać w tym zestawie. U mnie na razie w 3 tygodniu dodania mirty do wenli jest lekki spadek i zamułka, chyba trochę zmienił się profil działania z pobudzenia na większy spokój i luz. jak obserwuję ten zestaw ma różne fazy najpierw takie fajne rozjaśnienie, potem pobudzenie a potem jakby leciutki zjazd. Ciekawe jaka będzie następna faza :hide:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Olanzepine miałęm już wcześniej dobraną na odczuwanie napięcia i lekarz nie chce mi jej odstawić. Poza tym miałem niby zdiagnozowaną schizofrenie prostą, wg mnie błędnie bo nie mam schizofrenii, już bardziej coś w stylu zaburzeń depresyjno - lękowych / lekką fobie społęczną. Też mi się wydaje, że nie pasuje do tego miksu i czasem jej nie biorę. Nie lubie neuroleptyków wyłączających uczucia.

Pił ktoś alkohol na CRF? Teoretycznie na samym tym miksie nie powinno być chyba większych problemów oprócz ewentualnej senności.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Olanzepine miałęm już wcześniej dobraną na odczuwanie napięcia i lekarz nie chce mi jej odstawić. Poza tym miałem niby zdiagnozowaną schizofrenie prostą, wg mnie błędnie bo nie mam schizofrenii, już bardziej coś w stylu zaburzeń depresyjno - lękowych / lekką fobie społęczną. Też mi się wydaje, że nie pasuje do tego miksu i czasem jej nie biorę. Nie lubie neuroleptyków wyłączających uczucia.

Pił ktoś alkohol na CRF? Teoretycznie na samym tym miksie nie powinno być chyba większych problemów oprócz ewentualnej senności.

Ja piłem pod prawie wszystkie antydepresanty szczególnie ssri/snri, szybciej można się uwalić, no i ja miałem kaca giganta ze 2 dni, potem ze 2-3 dni powrotu działania leku, ogólnie nie polecam, chyba, że w niewielkich ilościach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Picie w większych ilościach często resetuje lek i trzeba czekać aż załaduje się od nowa może być tez kilkudniowy zjazd i nawrót objawów. Jeśli bierzesz neuroleptyki to absolutnie odradzam o ile przy antydepresantach nie jest to bardzo szkodliwe to przy neuroleptykach skutki mogą być nieciekawe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mario: Sama wenla rozkręca się coś ok 6-8 tygodni, ja też miałem w pierwszym miesiącu znaczne pogorszenie tak że nie załamuj się. Mnie ten mix skutecznie zabił depresje i lęki ale mirta powodowała u mnie zbyt długi sen i dlatego teraz jestem na samej wenlii 300. Mnie CRF za bardzo z butów nie wyrywał ale na lęki i depresje jest super moim zdaniem, może miałem za niską dawkę wenli bo tylko 150. Muszę przyznać, że na razie mam całkiem sporo energii i jest to dość stabilne czego i Tobie życzę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To kwestia osobnicza, na niektórych na noradrenalinę działa już 75 (przeważnie tych co biorą pierwszy raz) ale wyraźne działanie jest dopiero od 225 a na dopaminę 300 działa baaardzo słabiutko i nie jest to tylko moje zdanie. Podobno dopaminę czuje się dopiero od 375 ale ja nie brałem tyle tylko czytałem opinie mnie wystarcza 300 i jest OK chociaż noradrenaliny już nie czuję za bardzo. Jest nawet artykuł na ten temat Instytutu Psychiatrii jak kogos to interesuje: yadda.icm.edu.pl/yadda/.../c/Psychiatria_3.2014_Swiecicki__Wenlafaksyna.pdf .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jutro chyba wskoczę na 450mg wenlafaksyny + kontunuacja mirtazapiny 90mg - może w końcu kopnie mnie coś noradlenalina...

Chociaż nie wiem co powiedzieć lekarce - że wskoczyłem na 450mg i jest cudnie?

 

Lęków nie mam, bo w tym najbardziej wyleczyły mnie afirmacje + autohipnoza + zmiana sposobu myślenia - przez co zbudowałem w sobie poczucie bezpieczeństwa i dzięki temu mam bardziej wyjebane i ZERO nałogów.

 

Najpierw byłem na parogen'ie + mirtazapinie 30mg i tak sobie zmieniłem na wenlafaksynę i zwiększałem dawki. Ogólnie mam (miałem?) Zaburzenie depresyjno-lękowe (poprzedzone porannym napadem paniki z psychiczną chęcią samodestrukcji - dosłownie jak Piotr Łuszcz Magik, jednakże uratowałem się siłą woli). Co ciekawe - w życiu zabiło mnie nadmierne myślenie, ale z drugiej strony mnie to uratowało i dzięki temu mogę teraz skrobać tutaj cokolwiek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Biorę już 2,5 miesiąca i albo to słabo działa albo w ogólę. Bez sensu jest trochę ta postać przedłużanego uwalniania ER wenly, przez to chyba nie wiem czy ona działa czy nie. Po paroksetynie i sertralinie zawsze po wzięciu tabletki czułem senność i uspokojenie, tutaj nic nie czuję.

Olanzapinę do tego biorę, ale już w mniejsze dawce - 10mg, a czasem nawet pomijam. No i apipryzol jeszcze.

Ciężko mi się wyluzować, odczuwam często pustkę i czasem mam problemy z mobilizacją do zrobienia czegokolwiek, choć jeśli na cokolwiek te leki działają, to może lekko na poprawę napędu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A czujesz działąnie wenli? Ja może na początku przyjmowania miałęm przebłyski (noradrenalina), ale później już nie bardzo. Z sertraliną podobnie - pierwsze pare dni działania a później nic.

Olanzapina działa jak wyłącznik OFF wieczorem. Też planowałęm rzucić, ale w dawce 10mg już mi tak nie przeszkadza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie też się upierają nad psychozą / schizofrenią (z objawami negatywnymi) - stąd olanzapina, chociaż wg mnie takiej nie mam, raczej zaburzenia lękowo - depresyjne. Chodzę teraz na oddział dzienny, mam nadzieje, że zostanę oczyszczony z tej diagnozy.

No nic, jeśli u mnie ten mix się nie rozkręci lepiej to myślę nad powrotem do paroksetyny, która lęki skutecznie likwiduje + jakiś atypowy neuroleptyk / bupropion na serotoninowe zamulenie. Wzbraniam się przed paroksetyną, bo wg mnie zbytnio zoobojętnia na uczucia, poza tym brałęm ją kilka lat i chciałbym mieć poczucie, że umiem bez tego leku żyć. Ale może nie być wyjścia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Panie i Panowie, oświadczam wszem i wobec, że to ćpuński wynalazek wszechczasów. ALE DZIAŁA!! Było kurewsko głębokie dno i 5m mułu i nawet nie chciało i się wygrzebywać z tego mimo iż kombinowałam cały czas z moim psychiatrą, co tu zrobić po przeleceniu całej gamy leków wzdłuż i wszerz. Aż poprosiłam ją o CRF :) Venla krótkodziałająca i mirta. Obecnie wygrzebałam się z mułu i powoli odbijam się od dna. I nie popuszczę :D

 

Oczywiście nie samym CRF żyje człowiek, muszę ciągle nad sobą pracować, zmieniać myślenie. I wszystkim bardzo polecam cykl Beaty Pawlikowskiej "W dżungli podświadomości". Zrządzeniem losu pewnego dnia wpadłam sobie do księgarni mając pół godziny do zmarnowania przed spotkaniem, i trafiłam na pierwszą część tego cyklu w połowie ceny. Polecała mi ją psycholog do której chodziłam ponad rok, i która dawała sobie ze mną w miarę radę, mimo że jej tego nie ułatwiałam. Kupiłam. Wciągnełam na raz. I tak jak bym znalazła klucz do tego wszystkiego co przeczytałam wcześniej o depresjach, nerwicach i sposobach na poradzenie sobie w życiu.

 

Zrozumiałam dzięki niej, że w jakiś popieprzony sposób radośnie taplałam się w bajorku żalu, poczucia niesprawiedliwości i niezrozumienia. Wewnętrznie wywyższałam się z moją depresją, nerwicą i lękami, pomimo że nikt nic nie wiedział o tej mojej "chorobie". I mimo że chciałam zacząć żyć normalnie, to oznaczałoby to odpuszczenie i przyznanie się przed samą sobą do tej obrzydliwości. i powiem Wam, że czuję się coraz lepiej, a CRF zdecydowanie pomaga mi codziennie wstać (po venli trudno uleżeć lub usiedzieć w miejscu). Teraz codziennie rano staję przed wyborem - będę się snuć po chacie marnując potencjał leków, albo zmuszę się do roboty i pozytywnego myślenia. Coraz łatwiej mi wybierać to drugie :) Momentami mam ochotę wrzeszczeć z radości i wszystkim wciskam książkę Pawlikowskiej i mądre rady - gorzej jak świadek Jehowy :P

 

Także trzymajcie za mnie kciuki, a ja trzymam za Was - to skurwysyństwo da się pokonać raz na zawsze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A po co schodzić i odstawiać?Choroba ci szybciutko wróci i znowu będziesz w szambie.Te leki jak się już zaczyna brać to wali się do końca żywota :P:P Raz że zejście z wenli jest męczące a dwa że choroba wraca i to nawet z większą siłą.Ja biorę CRFa z pregabaliną klonami i baclofenem i jakoś leci.

 

 

Nie zamierzam się tym truć do końca życia. A co jak znajdę kogoś zdolnego ze mną wytrzymać i będziemy chcieli dziecko? Powiem: sorry, biorę dragi? Poza tym jest to uciążliwe, muszę o 21 brać mirtę, żeby rano wstać radośnie o 7 do pracy. Pół godziny póżniej obijam się o ściany i 22 już mnie nie ma. Doprowadzam się do porządku i nie pozwolę sobie na powrót. Tym bardziej, że wszystko zależy od mojego podejścia do choroby. Jak będę myśleć czarno, że to tylko chwilowa ulga w marnej bezsensownej egzystencji, to nawrót mam jak w banku, nawet biorąc CRF, elektrowstrząsy i medytacje z samym Buddą. Także nie wiem jak u reszty, ale moja choroba do mnie nie wróci :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A po co schodzić i odstawiać?Choroba ci szybciutko wróci i znowu będziesz w szambie.Te leki jak się już zaczyna brać to wali się do końca żywota :P:P Raz że zejście z wenli jest męczące a dwa że choroba wraca i to nawet z większą siłą.Ja biorę CRFa z pregabaliną klonami i baclofenem i jakoś leci.

 

 

Nie zamierzam się tym truć do końca życia. A co jak znajdę kogoś zdolnego ze mną wytrzymać i będziemy chcieli dziecko? Powiem: sorry, biorę dragi? Poza tym jest to uciążliwe, muszę o 21 brać mirtę, żeby rano wstać radośnie o 7 do pracy. Pół godziny póżniej obijam się o ściany i 22 już mnie nie ma. Doprowadzam się do porządku i nie pozwolę sobie na powrót. Tym bardziej, że wszystko zależy od mojego podejścia do choroby. Jak będę myśleć czarno, że to tylko chwilowa ulga w marnej bezsensownej egzystencji, to nawrót mam jak w banku, nawet biorąc CRF, elektrowstrząsy i medytacje z samym Buddą. Także nie wiem jak u reszty, ale moja choroba do mnie nie wróci :P

Życzę ci by nie wróciła, ale w cuda nie wierze, leki robią tylko burdel w bani, z czasem przestają działać i depresja wraca, czesto gorsza niż przed lekiem, no ale twoja depresja nie wróci. :mrgreen:8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×