Skocz do zawartości
Nerwica.com

Myslałem, że wygrałem, jednak powróciła z podwojoną siłą...


Zaciekwawiony

Rekomendowane odpowiedzi

Jak na początku grudnia dowiedziałem się na co cierpię, wypracowałem sobie sposób by ją pokonać. Mianowicie robiłem wszystko na przekór chorobie(nie ustawiałem rzeczy wg jakiegoś schematu itp). Uderzyć w chorobę i pokazać sobie, że nic się nie stanie jeśli czegoś nie zrobię. Po paru dniach było fantastycznie. Prawie zero oznak choroby. Wreście zaczął pojawiać się uśmiech na twarzy. Zacząłem się świetnie bawić i nadrabiać stracony czas. Jednak tuż po sylwestrze choroba uderzyła z o wiele większą siłą. Mam zok na punkcie religijnym, układania przedmiotów(np. czasem ich nawet nie ruszam, choć mi są potrzebne, by ich nie układać) i teraz właśnie pojawił się na punkcie czystości. Zacząłem się coraz bardziej bać. Nie mogłem się na niczym skupić. Może po prostu się bałem powrotu choroby i przez ten lęk wszystko powróciło. Zbieram siły by jeszcze raz spróbować, by jeszcze raz uderzyć w tą chorobę. Cierpię masakrycznie i wiem co inni przeżywają. Jeśli się teraz poddam, wiem, że będę do końca życia w takim stanie. Trzymajcie za mnie kciuki:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

naleza Ci sie gratulacje ,ze udało Ci sie zatakowac chorobe i choc na troiche ja pokonac.GRATUACJE.ale niestety nie umiem Ci odpowiedziec dlaczego ona wrocila.moze Pzezywales za duzo stresów..nie wiem naprawde. jesli chodzi o czystosc i bakterie to ja wiem jak to jest.od 10lat to przerabiam.powodzenia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ona wrocila ja wiem dlaczego. Niestety to MY jestesmy choroba to nasza osobwosc ja kreuje niestety, to jest tak ciezkie to wypedzenia bo to nasz charakter, nasz sposob bycia, sposob postrzegania innego bo to nasza osobowsc nasze bagno. Niestety to jest przykre ale prawdziwe, co nie znaczy ze nie da sie przytlumic natrectw.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ona wrocila ja wiem dlaczego. Niestety to MY jestesmy choroba to nasza osobwosc ja kreuje niestety, to jest tak ciezkie to wypedzenia bo to nasz charakter, nasz sposob bycia, sposob postrzegania innego bo to nasza osobowsc nasze bagno. Niestety to jest przykre ale prawdziwe, co nie znaczy ze nie da sie przytlumic natrectw.

 

Nie przyznam Ci racji Suzuki. My nie jesteśmy chorobą. Jesteśmy chorzy po prostu. Nie radzimy sobie sami z niektórymi czynnościami. To tak samo jak pomagać starszemu człowiekowi, który ledwo co wstaje z łóżka. Tylko, że my mamy podobnie, tylko natury psychicznej. Sam kiedyś pokonałem chorobę na 2 lata. Nie odczuwałem zmuszania się do robienia czegoś, natrętnych myśli. Udało mi się.

 

Przytłumianie natręctw to jeszcze gorsze. Wg mnie to nie jest najlepszy sposób. Próbowałem na sobie. Lepiej ją zaatakować bezpośrednio.

 

Wiem, że... wróci jeszcze... To tak jak grypa. Gdy jesteś słaby wraca. Lecz mam nadzieje i życzę każdemu, aby w tej chwili powiedział sobie: głupota, nie będę tak myślał, tak robił

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Brawo stary! Dodajesz mi otuchy swoimi słowami! Sam się już leczyłem na nerwicę natręctw z powodu m.in. obsesyjnych treści erotycznych, przeszło na jakiś czas po rocznej farmako- i psychoterapii, ale ostatnimi miesiącami było tylko gorzej. Wczoraj się przełamałem jakoś i zacząłem robić tak jak mówisz - na opak! myśleć i robić w ten sposób i naprawdę czuję się okej, przynajmniej na jakiś czas... Tak czy inaczej wizytę u psychiatry już zaklepałem, z pomocą odpowiednich leków i silnym postanowieniem walki powinno się udać... Grunt to nie dać się.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak na początku grudnia dowiedziałem się na co cierpię, wypracowałem sobie sposób by ją pokonać. Mianowicie robiłem wszystko na przekór chorobie(nie ustawiałem rzeczy wg jakiegoś schematu itp). Uderzyć w chorobę i pokazać sobie, że nic się nie stanie jeśli czegoś nie zrobię. Po paru dniach było fantastycznie. Prawie zero oznak choroby. Wreście zaczął pojawiać się uśmiech na twarzy. Zacząłem się świetnie bawić i nadrabiać stracony czas. Jednak tuż po sylwestrze choroba uderzyła z o wiele większą siłą. Mam zok na punkcie religijnym, układania przedmiotów(np. czasem ich nawet nie ruszam, choć mi są potrzebne, by ich nie układać) i teraz właśnie pojawił się na punkcie czystości. Zacząłem się coraz bardziej bać. Nie mogłem się na niczym skupić. Może po prostu się bałem powrotu choroby i przez ten lęk wszystko powróciło. Zbieram siły by jeszcze raz spróbować, by jeszcze raz uderzyć w tą chorobę. Cierpię masakrycznie i wiem co inni przeżywają. Jeśli się teraz poddam, wiem, że będę do końca życia w takim stanie. Trzymajcie za mnie kciuki:)

A możesz mi odpowiedzieć na pytanie: Czym Twój zok objawia się na punkcie religijnym? Zastanawiam się, gdyż ja mam podobnie...Myślę, że jak nie pójdę do Kościoła, nie pomodlę się, albo czegoś nie zrobię to Bóg się obrazi i będzie źle, również mam manię czystości i muszę układać rzeczy na wyznaczonych miejscach, ponieważ jak tego nie zrobię to coś się stanie. Zrobiłeś błąd tak jak ja kiedyś...sam nie wygrasz z poczuciem lęku musiałbyś być bardzo silny i odporny psychicznie, trzeba iść na terapię :(

 

[ Dodano: Czw Lut 01, 2007 4:38 pm ]

Brawo stary! Dodajesz mi otuchy swoimi słowami! Sam się już leczyłem na nerwicę natręctw z powodu m.in. obsesyjnych treści erotycznych, przeszło na jakiś czas po rocznej farmako- i psychoterapii, ale ostatnimi miesiącami było tylko gorzej. Wczoraj się przełamałem jakoś i zacząłem robić tak jak mówisz - na opak! myśleć i robić w ten sposób i naprawdę czuję się okej, przynajmniej na jakiś czas... Tak czy inaczej wizytę u psychiatry już zaklepałem, z pomocą odpowiednich leków i silnym postanowieniem walki powinno się udać... Grunt to nie dać się.
I tak trzymaj! Zycze powodzenia ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miałem tak jak mówisz. Tylko trochę się to zmieniło. Miałem obawy, że jak się nie pomodlę, jak nie pójdę do kościoła to coś złego się wydarzy. Przemyślałem to parę razy i postanowiłem tak nie robić. Nie jestem tak bardzo religijny jak kiedyś. Co do układania rzeczy na odpowiednim miejscu, też tak miałem. Teraz mi jest obojętnie gdzie leży(byle na swoim miejscu :). Trochę się od tego uwalnia. Może to tylko iluzja, ale wydaje mi się że jest lepiej. Pozdrowienia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

NN to nie czlowiek! to choroba ! to tak jakby mowic ze zapalenie pluc to my ... ? glupie co nie.. ? nerwica natrectw to choroba ktora wlasnie ma takie objawy jakie ma.... || a co do nn na tle religijnym osobiscie polecam rozmowe z ksiedzem... bo widze tutaj ze nie ktorzy maja co niektore bledne informacje... pzdr...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×