Skocz do zawartości
Nerwica.com

Szpital


Pathetic

Rekomendowane odpowiedzi

Ja byłem jeszcze kilka lat temu jeszcze przed tym że dowiedziałem sie że mam nerwicę w tedy miałem zanik pamięci z nadmiaru nerwów i stresu związanych mniejsza z tym.

Byłem w Wawie na ul. Nowowiejskiej bardzo fajna atmosfera wspaniałych ludzi poznałem no i kadra medyczna fenomenalna może warunki nie do końca ale kto w Polsce zwraca uwagę na domy zamkniete

Moim zdanie to dobre rozwiązanie. Nie ma czego sie bać tylko tam żyję sie innym światem nie tym zepsutum zakłamanym

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja niestety nikomu nie polecam psychiatryka, bylam tam tylko dwa dni i ciesze sie, ze nie musialam zostac dluzej, do szpitala przewieziono mnie na obserwacje bez mojej zgody, po kolejnej probie samobojczej, czegos podobnego jeszcze nie widzialam! mialam wrazenie, ze biore udzial w reality show, albo w nagraniu do filmu, a bylo jak w obozie; zbiorka na posilki, zbiorka po tabletki, zbiorka na gimnastyke i to wszystko, zadnej terapii, zadnej rozmowy z psychiatra, miejsce to rzadzi sie swoimi prawami, mala spolecznosc kotluje sie w zamknieciu bez celu, gdzie glownym problemem jest zalatwienie jedzenia, bo czas zabija sie tam jedzeniem, kwitnie handel wymienny; w cenie sa slodycze i papierosy, wkolo tego kreci sie zycie - pamietajcie! jezeli bedziecie kogokolwiek odwiedzac na takim oddziale to koniecznie z paczka zywnosciowa! to byl maly szpital wiec na oddziale byly wszystkie przypadki: depresja, schizofrenia, alkoholicy, dzieciaki na detoxie...masakra, bylam w szoku! a jeszcze wiekszego szoku doznalam, jak dowiedzialam sie, ze sa tam ochotnicy!!! byl taki syf, ze ogladalam sie tylko, czy nie zlapalam jakiegos swierzbu(gdybym byla tam dluzej to na pewno bym zlapala) - na szczescie jednak trafilam tam na bardzo madrego czlowieka-psychiatre, ktory wiedzial, ze to nie miejsce dla mnie i obiecal, ze mnie wypisze nastepnego dnia (musialam obiecac, ze bede sie leczyc i pojde na terapie), ale zeby bylo smieszniej, nastepnego dnia w szpitalu ogloszono kwarantanne i zamknieto caly szpital: nie bylo odwiedzin ani wypisow, zostalam w pizamie w ktorej mnie przewieziono z poprzedniego szpitala, a wpizamach, tych szpitalnych, chodzily tam tylko najciezsze przypadki, nie wiem jak jest w innych miejscach, ale tam bylo niesamowicie; ubikacje i lazienka wspolne, bez klamek, zawsze ktos wchodzil i przygladal sie jak sie myjesz albo sikasz, pacjenci sami sprzatali sale, zmywali podlogi w ramach "terapii", nikogo tam nie dziwilo wyciaganie resztek jedzenia z kosza, grzebanie w czyichs rzeczach, klepanie po posladkach, wiedzialam, ze jak zostane tam dluzej to zwariuje, na szczescie sanepid sie zlitowal i otworzyl szpital, wypuscili mnie na wolnosc...i wydawaloby sie oczywiste, ze powiem szpital to ostatecznosc, ale dzieki temu trafilam na dobrego lekarza dzieki ktoremu od dwudziestu lat po raz pierwszy chce leczyc depresje! :D ...a szpital? to jednak ostatecznosc, no chyba ze ktos szuka wrazen... ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dżejemTym Kobierzynem przypomniałeś mi historie sprzed jakiegoś czasu. Kuzynka, która mieszkała większość życia w Krakowie trochę "nabijała" się z tego miejsca, właśnie w sensie, że tam szpital jest...zdrowy chorego nie zrozumie - za cholerę.

 

Pewnie jakby sie dowiedziała o mym epizodzie depresyjnym to by kontakt się urwał. Muszę sie nad tym zastanowić, czy chce otaczać się osobą, która może mnie zranić w najmniej oczekiwanym momencie.

 

 

Psychiatryczka powiedziała, że widzi poprawę po 5 tygodniach brania Seronilu, więc o szpitalu nawet jej nie wspominałam. Zobaczymy za 4 tygodnie.

 

dżejem Czemu akurat ten szpital? Nie było cos bliżej?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dżejem To już rozumiem :)...jak kiedyś będę mieszkać w Kraku i potrzebować do szpitala to wiem gdzie juz się zglosic ;>

 

Przechodzę od poniedziałku na zamiennik Seronilu - Andepin, mam nadzieje, że bez jakiś skutków ubocznych.

 

Pozdrówka!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To mój pierwszy post na tym forum, więc na początku witam wszystkich serdecznie!

 

A propos tematu, to mogę także od siebie wtrącę parę słów do dyskusji. Byłem w szpitalu psychiatrycznym 5 tygodni z powodu nerwicy połączonej z napadami paniki i depresją (taka była diagnoza). Nie wiem, czy pobyt w takim miejscu jest koniecznością w każdym przypadku, w moim przypadku był jednak konieczny. Najgorsze były pierwsze dni, kiedy człowiek musiał się przyzwyczaić do klimatu tam panującego, wiadomo przecież, że są tam także ludzie z ciężkimi psychozami. Nie oznacza to jednak, że mamy się czego obawiać. Ludzie chorzy psychicznie wbrew stereotypom panującym w społeczeństwie nie są agresywni, więc wyobrażenie takiego szpitala oparte tylko na filmie "Lot na kukułczym gniazdem" jest błędne, a na ogół takie wyobrażenie niestety spotykamy. Społeczeństwo jest bardzo uprzedzone do osób chorych psychicznie, często są po prostu wartościowani (czubek i inne epitety). Przez ten fakt osoby chorujące są skazane na ostratyzm społeczny. Ja nigdy nie przyznałem się gdzie byłem - nawet bliskiej rodzinie. Tłumaczenie było podobne do waszego, np. wyjazd do sanatorium.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W Klinice Zaburzeń Lękowych w Bydgoszczy odstawiono mi lek na krótko, na koniec pobytu otrzymałam wypis z adnotacją: " osobowość lękliwa".

Moja psychiatra, a także inni twierdzą, że nie mam zaburzenia osobowości, nie wiem kto wpadł na taki pomysł by zaburzenia depresyjno-lękowe, zamienić na w/w osobowość.

Nie o tym jednak chcę pisać, po pewnym czasie, w totalnej depresji trafiłam na Oddział Dzienny Leczenia Nerwic przy szpitalu psychiatrycznym w Toruniu, tam ordynator od razu odstawiła lek (właściwie nikt nie brał lekarstw na tym oddziale), a po ok. 2 miesiącach bezsensownego leczenia, pani ordynator mnie zwolniła, bo rzekomo nie chciałam się zmienić na lepsze...

Wypis: zaburzenie osobowości, nie było mowy o depresji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zczynam się zastanawiać czy nie powinnam pójść do szpitala, z jednej strony byłoby to dobre rozwiązanie odciełabym się od środowiska które wpędziło mnie w taki stan. Podczas pierwszej wizyty u pani psycholog padło stwierdzenie że powinna mnie skierować do szpitala ja nie chciałam, boje się tego stereotyp że to miejsce dla czubków jest zakorzeniony również we mnie. Czytając wasze posty inaczej patrze na to wszystko, ale moje obawy nie znikły. Nie wyobrażam sobie jak mogłabym powiedzieć o tym komukolwiek, rodzina też pewnie przyjeła by to nie najlepiej. Trzeci tydzień biorę esprital czuje się fatalnie, leki nie pomagają totalna apatia i nie wiem co mam robić, dlatego pojawiła się myśl o szpitalu, tylko jak powiedzieć o tym mamie i jak przezwyciężyć w sobie strach przed tym miejscem.

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki dżejem pewnie masz racje tylko ja nie mam siły żeby czekać i nie wiem co mam mówić w domu bo ja chce być sama nawet obiadu nie chce mi się jeść w czyimkolwiek towarzystwie rozmawiać też nie mam ochoty, a mama chce wiedzieć jak się czuje.. tak mi przykro że ją ranie ale nie umiem inaczej.. nie wiem skąd tyle złości we mnie ale nie chce i koniec, oby dali mi spokój.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Byłam u lekarza dostałam dodatkowe tabletki, pytałam o możliwość uczestniczenia w zajęciach na oddziale otwartym jednak moja pani doktor nie zgodziła się na nie. Drugi raz stwierdziła że powinnam iść na oddział zamknięty, dlatego że mój stan jest zbyt ciężki aby leczyć go na odziale otwartym, nie zgodziłam się, więc powiedziała ze na siłę nie może mnie tam umieścić.

Prosiła abym następnym razem na wizyte przyszła z mamą, ale ja wole iść sama. Nie mówiłam mamie o moich myślach samobójczych a jestem pewna że pani doktor jej powie-nie chce tego. Poza tym boje się, że będzie chciała nakłonić moją mame na to żebym jednak poszła do szpitala.Czy moje przypuszczenia są słuszne? czy może się tak zdarzyć?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiem, że na siłę mnie nie zamkną ale i tak się boje...

Powiedziałam mamie,że moja pani doktor chciałaby z nią porozmawiać i mama z tego co zaobserwowałam jest za, ale ja nie chce tam iść z mamą i koniec. Powiedziałam jej również o szpitalu(nie wiem czy dobrze zrobiłam), mama teraz dopytuje się co takiego się dzieje a ja nie mam odwagi jej powiedzieć o myślach samobójczych, nie potrafie tego powiedzieć... to jest za trudne...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie potrafie dobrowolnie zgodzić się na leczenie w szpitalu nie cierpie szpitali, nie wiem czy mam rację nie godząc się na taką formę leczenia,ale boję się tego miejsca i myśle że pobyt tam mógłby mi zaszkodzić, był taki moment w którym byłam zdecydowana na szpital ale teraz już tak nie jest, teraz czuję się znacznie lepiej i pewnie mylę się mając nadzieję że te moje złe myśli nie powrócą... ale się łudze i dlatego nie potrafie się zgodzić na leczenie w szpitalu,

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam

Właśnie wróciłem z kliniki w Lublinie; oczywiście pracy nie rzuciłem i jest tak jak pisała Róża. W sumie te ostatnie 2,5 miesiąca to jeden z lepszych okresów mojego życia. W klinice czułem się bezpiecznie i prawie nigdy nie odczuwałem samotności. Zdiagnozowali moją chorobę jako zaburzenie schizofremiczno (chociaż nie miałem typowych objawów ale stąd chyba chęć porzucenia pracy i izolacja od otoczenia) depresyjne.

Obecnie przyjmuję leki na schizofremie -neuroleptyki i nie mam depresji i chociaż jeszcze nie wszystko jest tak jak powinno być -jestem senny, to jest dużo lepiej.

Jeśli zastanawiacie się nad szpitalem psych. to nie ma się czego obawiać (chociaż polecam klinike -ponoć dużo lepiej leczą), to miejsce prawie nie różni się od zwykłego szpitala, a gdy ja tam byłem to na ok 50 pacjętów jakieś 3-4 osoby były chore psychicznie: "szurniete" (bardzo przepraszam za wyrażenie). Czasem może się okazać tak jak u mnie że jesteście leczeni nieskutecznie na depresję a to schizofremia lub coś innego kadra naukowa lekazy w klinice to lepiej rozpozna niż jeden niedoświadczony psychiatra.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak jak przed kliniką, o depresji wie tylko prezes (ojciec z nim rozmawiał i dał mi na początku leczenia urlop) i kadrowa. Współpracownikom mówiłem że miałem jakieś schorzenie neurologiczne coś jak stwardnienie rozsiane.

Gdyby tylko nie ta senność i to że nie bardzo mi się chce pracować.

Miałem wcześniej pewien lek -sertindol; po którym czułem się wspaniale; byłem w lekkiej mani przez 24h na dobę ale mi go zastąpili innym bo byłem za bardzo nakręcony.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dwa lata temu byłam w szpitalu psychiatrycznym i bardzo mi ten pobyt pomógł. Nie miałam wówczas pracy ale obecnie jest inaczej. Znalazłam wymarzoną pracę, która jednak wiąże się z dużą odpowiedzialnością i potrzebą dyspozycyjności (jestem zastępcą dyrektora naczelnego). Mam podobny problem. Od dłuższego czasu czuję się coraz gorzej psychicznie i chciałabym znowu powtórzyć terapię w szpitalu. Trwa to około dwóch miesięcy. Mój szef wie o mojej chorobie. Nigdy nie odczułam aby traktował mnie "inaczej" w związku z tym. Wręcz przeciwnie - jest ze mnie zadowolony i nie ukrywa, że beze mnie byłoby ciężko. Obawiam się, że nieobecność trwająca dwa miesiące będzie znacząco kolidować z moimi obowiązkami. Więc jak na razie rezygnuję z terapii ale wiem, że prędzej czy później słono za to zapłacę :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam depresję i związku z tym moja psycholog załatwiła mi pobyt w tej Klinice. Boję się jednak bo nie wiem jak tam jest, co mnie tam czeka? chciałabym wiedzieć jak wygląda tam pobyt. Bardzo zależy mi na opinii. Czeka mnie leczenie farmakologiczne z psychoterapią.

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Boję się jednak bo nie wiem jak tam jest, co mnie tam czeka?

Hmmm.. pewnie dr scat_man będzie się do Ciebie zwracał per "świr", więc się przygotuj :mrgreen::mrgreen::mrgreen:

 

Przeciez napisala ,ze czeka ja leczenie farmakologiczne i psychologiczne.Cos smierdza mi twoje tytuly.Scatman fajnie spiewal,ale niestety zmarl jakis czas temu.A ogolnie z tym bin ladenem, rozmawiales ze swoim psychiatra?

 

Ludzie... macie powazne problemy ze soba...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×