Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica lękowa na wesoło :)..


Lukasz1983

Rekomendowane odpowiedzi

Ten wątek jest fantastyczny. Piszcie więcej :)

 

smieszne dla mnie ejst to ze jak czuje sie zle, np boli mnie serce albo cos innego wchodze tutaj, bol mija jakby reką odjal, czytam, odpisuje i nic nieczuje, jak tylko odejde od kompa..... tragedia!!! :shock:

 

Ja mam często odwrotnie. Kręci mi się w głowie przy komputerze. Przechodzi, jak tylko odejdę. Za to przy komputerze nie mam duszności, one pojawiają się w innych sytuacjach. Mam nerwicę selektywną... :)

 

Nie przychodzi mi do głowy nic zabawnego, poza tą jedną rzeczą.

Miałem egzamin, przekładany z tygodnia na tydzień przez kilka miesięcy. Takie sprawy zawsze urastają do niesamowitych rozmiarów. Na początku lutego w końcu się odbył. Kilka dni wcześniej, kiedy stres, duszności, bóle głowy zaczynały narastać, a ja wciąż się nie uczyłem, zacząłem chorować. I to bardzo. Katar, kaszel, chusteczki, szmoje_boje_dzikie_węże. Ale stwierdziłem, że mam to gdzieś i że mam dość i że chcę w końcu to zdać i nie musieć o tym myśleć. Więc przez trzy czy dwa dni uczyłem się. Bunt ze strony organizmu był wielki, włącznie z temperaturą ponad 39 stopni dzień przed egzaminem. W dzień egzaminu nafaszerowałem się paracetamolem, żeby nie gorączkować w jego trakcie. I napisałem. Następnego dnia czułem się już zupełnie dobrze. Ani temperatury, ani kataru, ani duszności - nic. Nie wiem, czy to objaw nerwicy. Ale to jedyna "ciekawa" rzecz, która przytrafiła mi się od czasu jej wykrycia i być może trochę z nią związana. :) Gdy myślę, że mogłem "chorować" z powodu egzaminu, sam śmieję się do siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja opowiem Wam taką historię :) Nie jest jakaś super śmieszna , ale zawsze coś :)

 

Kilka lat temu dostałam ataku i padłam nieżywa na łóżko . W głowie kręciło mi się strasznie , bolało w klatce, więc byłam pewna (jak zawsze zresztą ) , że to zawał. Mama wezwała pogotowie(jedzie gdzieś tak 20 min.) a ja resztakami sił, poprosiłam męża o poszukanie mojej książeczki zdrowia która miała leżeć gdzieś tam w szafce . Po 10 minutach mąż przychodzi i mówi ,że nie ma , zresztą ma tak w zwyczaju ;) A ja dosłownie w ciągu sekundy dostałam takiej irytacji , że zaczełam się na niego drzeć i biegać po całym domu w poszukiwaniu tej pierońskiej książeczki . Zawał przeszedł mi momentalnie i jak przyjechało pogotowie byłam okazem zdrowia . Czyli relanium w tyłek-faja -spać :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

do mnie jak przyjezdzalo owego czasu, notorycznie co drugi dzien, oczywiscie wzywane bylo na zawal....chyba juz o mnie tam wiedzieli, bo ktoregos razu dostalam zastrzyk jak zwykle na uspokojenie i spanie, ale jak sie nieboje zastrzykow, tak tamtego niezapomne do konca zycia. lezalam na brzuchu a sanitariusz robil mi ten zastrzyk.....jak zyje niemialam tak bolesnego zastrzyku, a ten robil go tak wolno, jakby na zlosc, lzy same poplynely mi po policzkach i w pewnym momencie pomyslalam sobie: "ku*** jak zaraz nieskonczy to mu przy***** ".... :roll: po wszystkim jakos dziwnie weseli wyszli z mieszkania oznajmiajac, zebym nastepnym razem dobze sie zastanowila, zanim ich wezwe bezpodstawnie.... tylek mnie bolal przez miesiac, a chodz minal juz ponad rok, to nadal wyczuwam maly guzek w miejscu tego zastrzyka, ale badz co badz juz wiecej pogotowia niewezwalam :evil:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

do mnie jak przyjezdzalo owego czasu, notorycznie co drugi dzien, oczywiscie wzywane bylo na zawal....chyba juz o mnie tam wiedzieli, bo ktoregos razu dostalam zastrzyk jak zwykle na uspokojenie i spanie, ale jak sie nieboje zastrzykow, tak tamtego niezapomne do konca zycia. lezalam na brzuchu a sanitariusz robil mi ten zastrzyk.....jak zyje niemialam tak bolesnego zastrzyku, a ten robil go tak wolno, jakby na zlosc, lzy same poplynely mi po policzkach i w pewnym momencie pomyslalam sobie: "ku*** jak zaraz nieskonczy to mu przy***** ".... Rolling Eyes po wszystkim jakos dziwnie weseli wyszli z mieszkania oznajmiajac, zebym nastepnym razem dobze sie zastanowila, zanim ich wezwe bezpodstawnie.... tylek mnie bolal przez miesiac, a chodz minal juz ponad rok, to nadal wyczuwam maly guzek w miejscu tego zastrzyka, ale badz co badz juz wiecej pogotowia niewezwalam Evil or Very Mad

Hehehe :) Sanitariusze wpadli na dobry pomysł i jak widać sprawdził się :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

he, he, he :) Do mnie pogotowie w sumie przyjeżdżało może trzy razy , bo moi domownicy się wycwanili i wzywać nie chcieli :lol: Zasze jak dostawałam relanium w tyłek to bolało , także jak Tobie tak z premedytacją , to musiało być straszne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja tam nie wiem jak 'smakuje' relanium w d..e ale za to doskonale wiem jak sie czulam po zazyciu formy doustnej:)

bedac w ciazy -zagrozonej zreszta polowicznie,bo jak teraz mysle to chyba od poczatku potraktowalam moj odmienn stan jako chorobe-dostawalam tabletki zwane fenoterol na podtrzymanie.strrrrasznie sie po nichtelepalam i dodatkowo nerwy i strach zrobily swoje.dostalam wiec od lekarza relanium w tabletce w dawce bezpiecznej jak tlumaczyl ale .....zadzialalo na mnie tak ze kolezanka z sali obudzila mnie bo sie cala obslinilam i jezyk wypadl mi na brode.tak wiec juz wiecej o relanium nie prosilam :)))choc teraz czasem mysle ,ze by mi sie przydalo...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no to jak nerwica na wesoło to i ja się wypowiem :)

 

No więc jak naogladam się horrorów to moja psychika robi sobie co chce, czyli włosy mi deba stoją jak mam iść sama do łazienki itp.

 

Kiedyś pamiętam że po skończonym seansie kiedy mnie znajomi odwozili do domu powiedzieli na koniec "wiesz M.. ty lepiej uważaj bo jak będziesz przechodziła pod tym pnączem winogron to tam ci ta babka zwiśnie i zamorduje.."

A że ja postanowiłam że twarda babka jestem i się nie dam to nie poprosiłam nikogo o odprowadzenie. No więc ide sobie ide.. przechodzę koło tych zwisających lian i mi się uroiło że ta Sadako tam siedzi. Jak sie nie wydre jak nie zaczęłam spieprzać do domu po drodze jeszcze kot mi wlazł pod nogi i w rezultacie wpadłam do domu machając rękami z kotem uczepionym moich spodni.

Za parę minut babcia przyleciała z sąsiedniego budynku z drągalem w ręku myśląc że kogoś mordują...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"nerwica lekowa na wesolo" ale mnie /cenzura/ takie posty. To tak jakby zalozyc post "rak mozgu na wesolo". Czy chorobe mozna przechodzic na wesolo???no sorry. Ja dzisiaj mialam napad leku w autobusie. Zaczelam sie pocic, bac sie ludzi. Sprobuj to obrocic w zart do jasnej cholery!! Obroc w zart to ze nie mozesz normalnie funkcjonowac wsrod ludzi. Zajebisty zart nam wywinelo zycie. Boki zrywac.

 

A mnie się ta stronka bardzo podoba. Uśmiałam się jak nigdy;) I wręcz uważam, że gdybyśmy podczas ataku nie myśleli o umieraniu tylko w ten sposób traktowali nerwicę to wszystko wyglądałoby inaczej. Myślę, że ważnym krokiem na drodze do odzyskania zdrowia jest wypracowanie dystansu i spojrzenie na problem pod innym kątem. Wiara w to, że tak naprawdę wszystko się dzieje w naszej wyobraźni, że wyolbrzymiamy wszystko i nie pozwalamy sobie nawet na śmiech w niektórych sytuacjach ( czego dowodem jest powyższy post).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

piekne, poprostu gdybym nie siedziala w racy to bym chyba zasmiala sie w glos :D ja niestety nie przypominam sobie zadnej smiesznej historii, ale strasznie mi sie podobaja zawalowcy, ktorzy chca ladnie wygladac albow racaja do domu, bo nie wylaczyli gazu :P

tak, w naszej chorobie dystans jest bardzo wazny. niestety podczas ataku ciezko sobie wytlumaczyc, ze nic sie nie dzieje, bo to tylko glowa, no ale trzeba probowac.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hehe, ja sobie coś przypomniałam, co prawda nie jest to śmieszne, ale powiem ;)

 

to był mój w zasadzie taki pierwszy poważniejszy atak, tylko że wtedy nie wiedziałam jeszcze co to jest... sprawa była taka, że był dzień nauczyciela, i musiałam przetransportować do domu dużą ilośc kwiatków ;) kwiatków było zdecydowanie więcej niż moich rąk, więc kulturalnie wyciągnełam plastikową reklamówkę i poupychałam te kwiatki do worka :P wsiadam do autobusu, tłok jak nie wiem co, gorąco, ale przepchałam sie do przodu i jade... oczywiscie nie patrze na ludzi, ale słysze obok siedzą jakieś dwie laski i nawijają: "o ja nie moge, patrz, ta dziewczyna wiezie kwiatki w plastikowym worku, hahaha, jak można kwiatki wsadzić do plastikowego worka..." kątem oka na nie popatrzyłam, a ona na mnie non stop gapią i cały czas gadają o tych kwiatkach i się ze mnie śmieją... ;> oczywiście na 3 przystanku juz musiałam wysiadać, ciemnośc przed oczami i prawie mdleje :P ehh, i jak tu normalnie funkcjonować wśród społeczeństwa ;) najgorsze było to że potem dostałam mandat, bo nie miałam drugiego biletu :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

moze nie tak smieszne, ale ja tez cos mam - przypomnialam sobie jak dostalam moj pierwszy atak paniki jakies 2,5 roku temu- mialam wrazenie ,ze sie dusze i mam zawal jednoczesnie- przestraszona mama zabrala mnie do przychodni lekarskiej, ktora jest niedaleko mojego domu- tam pani pielegniarka pelniaca rowniez funkcje recepcjonistki poinformowala nas ,ze w chwili obecnej nie ma zadnego lekarza w przychodni , ktory moglby sie zajac moim przypadkiem bo a to jeden sie spoznil , drugi jest gdzies tam itd. i jezeli moje dolegliwosci sa bardzo niepokojace to mam jechac do szpitala co tez uczynilam , w szpitalu na dzien dobry powiedzieli mi , ze nie moga mnie przyjac bez skierowania lekarza, usilnie tlumaczylam ,ze w przychodni nie bylo zadnego lekarza (panie patrzaly na mnie jak na wariatke) dopiero dzeiki interwencji kolegi, ktory mial tam praktyki zostalam przyjeta...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wróbelek Elemelek, no jak można tak biedne kwiatuszki potraktować?

 

(żarcik ;) )

 

A tak bardziej poważnie, nie wiem czemu mi podczas wyobrażania sobie całej sytuacji na siedzenia koło ciebie wpakowały się 2 głupiutkie chichoczące szesnastki? Może taki typ? :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiecie co dobrze,że jest taki temat bo naprawdę wiem ,że do tego paskudztwa trzeba nabrać dystansu .Rozumiem ,że to bardzo trudne podczas ataku bo przecież trudno się nawet skoncentrować na drobnostce ale do sedna .Dwie historie które mi sie w życiu przydarzyły jedna jest związana z lękiem druga z przełamywaniem lęku :mrgreen:

 

kiedyś podczas wizyty w innym Mieście (a byłem jeszcze mało uświadomiony jak działa cały mechanizm) wybrałem się na zwiedzanie tak z buta dokładnie była to Gdynia no jako ,że głupio by nie było odwiedzić skweru Kościuszki ,Twardo dotarłem tam bez większych przeszkód zainteresowanie wiadomo statki pamiątki głupoty człowiek nie myśli to i ataku nie ma heh no ale przyszedł czas na uwiecznienie tej chwili kozacko mieć zdjęcie stojąc na na murku na końcu skweru ale tu pojawił się problem moja koncentracja przeniosła się na to ,że może mi się zacząć coś dziać i zaczęło :D długo nie myśląc "kładę jak długi ten piepszony deptak a długi naprawdę uwierzcie podczas ataku myśląc żeby tylko nie zejść wpadłem do pierwszej taksówki i chyba źle mnie gość zrozumiał lub ja z tego wszystkiego musiałem źle powiedzieć bo myśląc o szpitalu coś powiedziałem (nie wiem co nawet) gościu wywiózł mnie pod muzeum Marynarki Wojennej na Oksywiu przeprowadzając taka sesje terapeutyczną ,że zanim tam dojechaliśmy nic już kompletnie mi nie było :mrgreen: dodam że przy okazji zwiedziłem to muzeum ;)

 

druga historia to pomysł mojej psycholog miałem straszny problem poruszaniem się środkiem transportu jakim jest bus , ale jednak ,że czułem się już jak młody bóg to przyszedł czas na przełamanie tego lęku wiecie przystaneczek koło domciu do miasta 30 min czemu by nie spróbować czekam na busa 3 zł przekładanka w ręce Twardy jak Harrison Ford w "Ściganym" 8) podjeżdża bus wsiadam ledwo co ruszył ja się nakręciłem myślę co tu zrobić ale wyszedłem z opresji poprosiłem go żeby się zatrzymał , że niby zapomniałem czegoś tak że ujechałem 1 przystanek wracam z buta pod dom (5 min) drogi "samopoczucie ok zaraz po wydostaniu się z pojazdu" wróciłem czekam na kurs nr 2 sytuacja identyczna tylko odległość przejazdu o 100% większa myślę o nie do 3 razy sztuka "i qrfa jaki pech 3-go busa prowadził kierowca nr 1" na cały głos że teraz to już chyba mnie dowiezie do tego miasta dojechałem ale ta podróż nie była przyjemna bo co miałem zrobić z siebie wariata że znów czegoś zapomniałem. :D Tak że koszt misji 9 zł zakończona niepowodzeniem do tej pory nie myślę nawet o takim transporcie jak zatłoczony duszny bus :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wlasnie przegladalm forum i czytalam post jednego urzytkownika...cos o nerwicy i w tej chwili przypomnialo mi sie ,ze chcialam sie dowiedziec od meza co bylo w serialu i wypalilam "kochanie co bylo wczoraj w nerwicy... " w pokoju byla jeszcze siostra ze szwagrem i mielismy niezly ubaw :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po jednym z najgorszych ataków z wycieńczenia wylądowałam w szpitalu, byłam nieżywa, normalnie w zaawansowanej agonii ... wyglądałam tak kiepsko, że z góry, zanim zobaczyli wyniki badań zapodali mi kroplówe z potasem i tam jakimiś solami ...

I wtedy pomyślałam sobie, że może pielęgniarka się pomyliła i podłączyła mi coś innego ... wiec czekałam aż akurat nikogo nie będzie na izbie przyjęć ... i zaczęłam czytać co było napisane na tym worku, który mi podłączyli ... i oprócz kalium (potas) ... było jeszcze parę innych nazw łacińskich i jednej z nich nie znałam .... więc godzine łaziłam (trzymając kroplówkę) po korytarzu żeby znaleźć telefon i zadzwonić do koleżanki z farmacji aby się upewnić czy mnie nie trują ... i nosiłam jeszcze ze sobą wszystkie swoje rzeczy, żeby mnie nie okradli :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Śmiech to cudowne lekarstwo na wszystko.

Sztuką jest podchodzić do siebie z dystansem, ja się uczę.

 

Często swoje lęki z dzieciństwa przedstawiam w sposób niepoważny [przez co nikt nie bierze ich na poważnie...].

Opowiadam z uśmiechem jak to kiedyś bałam się WSZYSTKIEGO. Przed pijakami uciekałam do domu, przed ogniem też, ale jeszcze krzyczałam żeby mama zadzwoniła po straż, jak się wywróciłam twierdziłam, ze sie wykrwawię i umrę, bałam się patrzeć w niebo nocą i oglądać serial "samo życie" .

Mama też musiała siedzieć ze mną w nocy bo...ściany się przysuwały, a spod łóżka wychodziły węże!

 

I najlepsze: wszystko co drewniane trzymałam przez papierek albo chusteczkę, żeby...drzazga się nie wbiła, bo jak sie wbije i nie zostanie wyciągnięta to dojdzie do żyły i za 7 dni popłynie do serca i... :shock:

Patyczki od lodów też owijałam papierkami : p.

Kiedyś zadzwoniłam do mojej mamy, jak była w pracy i płakałam do słuchawki, ze mi się drzazga wbiła i ma przyjść i ją wyciągnąć bo umrę.

Kiedyś ktoś to skomentował tak : "To ja się nie dziwie, że rodzice boją się ciebie gdziekolwiek puszczać"

 

:]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej. Ja kiedyś miałam straszną wtopę w liceum. na lekcji polskiego czuję , że się zaczyna , twarz mi drętwieje , serce wali przestaję kontaktować i nagle na dobitkę słyszę jak zza grobu głos nauczycielki "Marta powie..."Wstaję przerażona i błagalnie patrze na moją kumpelę z ławki coby mi pytanie naświetliła a ona oczy ma jak spodki i jest autentycznie przestraszona , patrzę po klasie , wszyscy patrzą na mnie z lękiem sytuacja sie przedłuża. Na szczęście nauczycielka była b. inteligentna i zorientowała się gdzie tkwił błąd. "martusiu słuchaj uważnie , nie powiedziałam "Marta powie" tylko "...ma ta powieść". Kumpela powidziała mi póżniej że wyglądałam jak upiór , wstałam bez powodu , czerwona i zaczęłam krążyć wzrokiem po sali , jakbym chciała wyjąć tasak z tornistra i zrobić jatkę...

Dodam jeszcze że poczułam taką ulgę że nie jestem pytana , że momentalnie zapomniałam o ataku

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej. Czytam i zaśmiewam się do łez az mnie brzuch rozbolał. Jesteście wspaniali. wielka szkoda, że tak świetnym osobom ptrzytrafiło się takie ustrojstwo.

Nie wiem czy to śmieszne, ale po pewnym czasie moja siostra zaczeła to opowiadac jako anegnotkę. Byłam w tramwaju. jechałam do pracy i dopadł mnie atak, oczywiście mrowienie w głowie, zawroty i cos nowego ślinotok, ogrom wody uzbierał mi się w buzi a najgorsze, ze nie wiedziałam co z tym zrobić. Dzięki opatrzności miałam gruby szalik , bo była zima i oczywiście wszystko wyplułam ukradkiem w ten szaliczek :)

 

Rok temu wracałam od znajomych oczywiście tramwajem. jade i słyszę "merry christmas, merry christmas" rozglądam sie po tramwaju i nikogo nie widze kto by takie słowa wypowiadał. Matko chyba mam początki schizofrenii, i nagle słysze znowu "merry christmas, merry christmas" kurcze myslę, to i mnie dopadło. Zaczełam się bać, tysiąc mysli na godzinę jak ja mam sobie z tym poradzić. I znowu słysze ten głos, zaczęłam się uważnie przyglądac osobnikom siedziącym w tym tramwaju i znalazłam powód mojej schizofrenii. Siedział sobie jakby nigdy nic starszy facet i gadał do szyby. Moja radośc nie miała końca.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no i stracilam troche panowanie nad soba i dre sie na caly autobus: TAKI PAN JESTES??? JAK TAK TO SIE ZARAZ NA PANA WYRZYGAM!!!

 

 

BUAHAAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! OD DZISIAJ STOSUJE NA WSZYSTKO, JA PIERDZIELE, KIERWA, POPŁAKAŁAM SIE, NAJLEPSZY TEKST EVER.

żeby z taką siła z nia wygrywać..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hehehe, uśmiałam się. Więcej takich postów! Właśnie takie podejście powinniśmy miec do tej naszej choroby - zdystansowane. Ja dystansu nauczyłam się od mojej przyjaciółki i współlokatorki. Bardzo ją podziwiam za to jak wszystko potrafi obrócic w żart, chociaż też miała w życiu ciężko.

 

Mój pierwszy atak, pomimo całego tragizmu wspominam ze śmiechem. Oczywiście zawał, na ciężkim kacu. Umieram, tracę świadomośc, nie wiem co się dzieje. Mówię do współlokatorki, żeby dzwoniła na pogotowie. Ona niedowierza, ale z pełnym spokojem dzwoni. Pani z pogotowia się pyta, co mi dolega. Ja zamiast opisac co mi jest konkretnie z dramatyzmem w głosie mówię:

Ja: - umieram...

Współlokatorka: - koleżanka twierdzi, że umiera - [pani z pogotowia coś tam pyta] - Co konkretnie Ci się dzieje?

Ja: - energia mnie opuszcza...

Współlokatorka: - koleżanka twierdzi, że energia ją opuszcza

 

Do dzisiaj się z tego śmiejemy i w sumie to dziwimy się, że potraktowali nasze zgłoszenie poważnie. Druga rzecz to ekipa, która wtedy do mnie przyjechała z tego pogotowia. Żartowali sobie ze mnie ile wlezie ;) W pewnym momencie mówię: Ale ja miałam iśc dzisiaj na wesele... A doktor odpowiada: No, jakby pani poszła, to by jutro pani żałowała, że jednak pani nie umarła.

 

[Dodane po edycji:]

 

Zapomniałam jeszcze dodać na koniec, jak już odjechało pogotowie (dostałam zastrzyk z relanium) leżałam i dogorywałam. Współlokatorka siedziała przy komputerze. W pewnym momencie zakuło mnie serce więc jęknęłam z przerażenia, na co odwraca się moja współlokatorka i z wk*rwem mówi:

-No co? Co znowu do cholery?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miałam raz taką akcję, która jest śmieszna tylko z perspektywy czasu :mrgreen: :

 

Trafiłam do szpitala po zatruciu Paracetamolem. Staneło nade mną kilku młodych, przystojnych pielęgniarzy. Dostałam litr wody kranówki do wypicia naraz, potem 30 tabletek węgla do zjedzenia naraz. Wstałam i poczułam panikę. Znaną mi świetnie. Świat zaczął sie cofać jak w Matrixie.. acha- atak nerwicy. Podeszłam w tym pokoju (izba przyjeć) do pani doktor siedzącą przy biurku i szepczę resztą siły:

ja-Proszę mi dać coś na uspokojenie, mam atak nerwicy lękowej...

lekarz-Ma pani jakieś zaświadczenie od psychiatry?

ja-Pani doktor, ja tu trafiłam przez nagłe zatrucie, nie noszę takich rzeczy jak zaświadzcenie od psychiatry w kieszeni..

Pielęgniarz:

-Typowa nerwica, od razu widzę.

Lekarz:

-Nic pani nie dostanie na uspokojenie, ma pani uszkodzoną wątrobę.

Lekarz do pielęgniarza:

-Proszę dać pani worek. Weżmie pani worek i niech pani głęboko oddycha.

 

Wziełam worek, troszkę mi lepiej, siadam na leżankę a koło mnie tych pięciu przystojnych pielęgniarzy...

 

i nagle wziuuuummm paw.

Nie trafiłam do worka, większość węgla z wodą kranówką wylądowała na szacownym pielęgniarzu.

 

Było mi głupio, ale jak zaczeli wszyscy WYĆ ze śmeichu to i mi atak przeszedł :mrgreen:

Niezła siara, co? :oops:

Jednak chyba paw był urokliwy bo owy pielęgniarz przyszedł do mnie następnego dnia jak leżałam na oddziale i zapytał czy sie z nim umówię na kawę :lol::mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Heheh, podryw na pawia, tego jeszcze nie było :D

 

Inna moja historia, wydaje mi się dość śmieszna, a przynajmniej moim współlokatorkom było do śmiechu. Odkąd mam te swoje lęki jakoś tak boję się zostawać sama. Jeszcze w dzień jest to do zniesienia, ale w nocy dostaję paranoi i wychodzę z siebie. W pewien październikowy weekend złożyło się, że obie moje współlokatorki jechały do domu. Jedna pojechała już w czwartek, druga w piątek z samego rana. Wróciłam z zajęć i siedzę w pokoju, nakręcam się myślami, wychodzę z siebie. A co będzie jak dostanę ataku? A co będzie jak umrę i znajdą mnie dopiero po jakimś czasie? Nawet nie mam kogo prosić o pomoc! W przypływie paniki przerażona wstałam, wzięłam torebkę i tak jak stałam pognałam na pociąg - nie ma co, też jadę do domu na weekend! Komizm całej sytuacji polega na tym, że do domu mam 700 km a podróż zajmuje mi 12 godzin.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×