Skocz do zawartości
Nerwica.com

CHAD- Choroba Afektywna Dwubiegunowa cz.III


Amon_Rah

Rekomendowane odpowiedzi

Intel

Masz więcej doświadczenia i swoje wiesz, ale ja obstaję przy tym, że jeśli się chce narzekać na chrobę, to trzeba najpierw trzymać się zaleceń. 

To, że przed piciem czułes się fatalnie,  nie oznacza, że picie nie pogorszyło sprawy. Równie dobrze, gdybyś nie zaczął pić, mógłbyś w tym czasie poczuć się lepiej.

Na oddziale dziennym dowiedziałam się, że inteligentnym ludziom trudniej jest się leczyć, bo potrafią wszystko pieknie zracjonalizować i przedstawić tak, by im to pasowało. Jesteś tego świetnym przykładem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bazyli - Carica raczej ściśle stosuje sie do zaleceń ( jak to z Tobą jest Carica? ).... i gdzie i dlaczego teraz jest?

Carica jaki tam masz oddzial? "Zamek", czy "otworek" ? :classic_biggrin:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, INTEL 1 napisał:

 

 

Położenie głowy na szynie pod wolno przejeżdżającym niedaleko domu pociągiem towarowym wydaje się rozsądne. Dekapitacja zjebanego łba i koniec.

 

 

 

w podobny sposób zazwyczaj się zwracam do indolentnych stomatologów którzy jakże ochoczo sypią mi skierowaniami na rwanie zębów bo nie chce im się dalej dojść wiertarką i miazgociągiem szukając głupich wymówek że "za daleko" skoro kleszczami mogą tam sięgnąć i wyjebać to mogą też miazgociągiem tak jak daleko mogą sięgnąć łapskiem opatrzonym w gumową rękawiczkę.jak będe wycinać każdą część ciała która rozboli wkrótce mnie nie będzie.

Edytowane przez nieboszczyk

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pierwszy raz od chyba 15 lat wjechałem komuś w samochód. Czuje się jak debil. Rocznie robię średnio 10 tys km, tak więc ani mało, ani dużo. Jeżdżę codziennie. I wczoraj , gdy sznur samochodów, którego w godzinach szczytu byłem częścią ruszył na dużym skrzyżowaniu na zielonym świetle, to ten przede mną niespodziewanie zahamował ( przed nim jakiś debil się zatrzymał ) No a ja, jeszcze większy debil i "miszcz kierownicy" nie zdążyłem... To znaczy zdążyłbym, ale w normalnych warunkach, a wczoraj zrobiła się szklanka. Wprawdzie nic takiego się nie stało, ale wydarzenie to zburzyło  moją jakże wysoką samoocenę. Jakże to - gangster, który kilka razy skutecznie i bez żadnej obcierki zwiał kiedyś policji teraz wdupia jak tępa blondi z SUV-a z telefonikiem w ręku  w tył innego samochodu. Prędkość przy uderzeniu może z 5 km/h. Koleś wysiadł z auta, a ja przez okno rzekłem do niego , że mam nadzieję iż nic się nie stało naszym samochodzikom.Bałem się, że zacznie się jakaś pyskówka i czerwona mgła przesłoni mi oczy ( ja w podobnej sytuacji darłbym ryja tak, że jeszcze ktoś by pomyślał, że jestem psychicznie chory :classic_biggrin:, czego po chwili już bym żałował ), ale nie - koleś stwierdził, że coś tam jednak jest, tak więc pojechaliśmy dalej i zatrzymaliśmy się w dogodnym do dalszej dyskusji miejscu. Matrix jest ze mną i okazało się iż koleś niedawno na tym samym skrzyżowaniu podobnie przypieprzył w inne auto :classic_biggrin:. W godzinach szczytu na tym skrzyżowaniu jest trochę horroru. 

Okazało się, że mi zgniotła się rejestracja, ale w jego aucie lekko pękł zderzak ( kurwa, jebane plastiki z chińskiego gówna otrzymanego z PET-butelek ) Rzecz całą załatwiliśmy w kilka minut, ale wkurw na siebie samego pozostał....

Moja jaśnie nieomylność legła w gruzach :classic_biggrin:

Potem pojechałem do apteki kupić lek na sraczkę, która trzymała ( a właściwie nie trzymała :classic_biggrin: ) w dalszym ciągu .

Obsługiwała mnie dupa, na którą miałem nawet ochotę, za każdym razem nabywając leki ( kilka razy "z pamięci" wykorzystałem sobie nawet jej wizerunek :classic_biggrin:) Lecz wczoraj  jak się przyjrzałem, to się okazało , że ma strasznie za dużą dupę, nieproporcjonalną do reszty ciała ( kiedy dupa jest duża to nawet spoko, ale musi iść w parze z resztą powabów, które powinny też być odpowiednio duże - taka harmonia ciężko - atletki na przykład)

A co najważniejsze ta głupia baba wydając resztę próbowała mi wcisnąć kompletnie zeszmaconą "dychę" wyglądającą tak, jakby jakiś patol znalazł ją na śmietniku, wysmarkał się w nią i kupił za nią spirytus salicylowy w tej właśnie aptece.

To, że jestem psychicznie chory i kupuję w tej aptece psychotropy powinno raczej działać odstraszająco, a nie  frajeryzująco, czyż nie? No ale baba wybrała tą drugą opcję, za co się jej sowicie oberwało. No i teraz wstydzę się sam przed sobą, że kilka razy sobie ją wyobrażałem. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Postanowiłem mimo zdychania zabawić się słowami, mając nadzieję, ze ktoś się za każdym razem terapeutycznie i szczerze uśmiechnie tak jak ja, kiedy ponownie czytam swe wynurzenia  :classic_biggrin:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Prawdziwa wariatka, hehehehehe.

Ile tam jesteś? Tydzień? A może mniej?

Ja też po półtorej tygodnia w psychiatryku, pomimo tego, że również praktycznie oddział sanatoryjny, to zaczynam dostawać pierdolca.  Spędzam tam czas w miarę mozliwości maksymalnie intensywnie, czyli praktycznie od rana do wieczora jestem na zewnątrz - a to na tarasie przed oddzialem, a to robiąc kółka wokół wszystkich budynków szpitala, a to - co jest najwspanialsze - każdego dnia w sumie około 10 kilometrów z buta po pobliskich lasach. Ostatnio, latem kąpałem się nawet w lesie w takim dużym stawie dla wędkarzy. Był zarośnięty i zamulony i wychodząc z niego zawsze miałem nogi do polowy łydek ugnojone mułem. Ale i tak dostaję już potem kurwicy. Ileż można :classic_biggrin:. Telewizji nienawidzę ze wszech miar, ksiązek już od lat nie potrafię czytać ( po kilkudziesięciu stronach kompletnie już nie wiem kto jest kto, nie "kleję" wątków i tak dalej. Zbyt duże kłębowisko myśli w głowie. Równie dobrze mógłbym czytać książkę telefoniczną) Tak więc chodze jakbym miał ADHD. W sumie na to wyimaginowane ADHD jakbym trochę posymulowal, to może dali by mi Ritalin, czy Concertę,  ktorą bym odkładał skrzętnie i potem walił po nosie :classic_biggrin:

Przeraża mnie fakt, że pod koniec stycznia będę zmuszon udac się na "mój"oddział w psychiatryku. A poniewaz jest zima to moja aktywnośc może zostać znacząco ograniczona warunkami pogodowymi i chyba mnie rozpierdoli. Taka bezczynnośc wpędzi mnie w depresję szybciej niż cokolwiek innego.... jak ognia dotychczas udawało mi się unikać zimowych pobytów. 

Może jakby tak padał śnieg to zaoferuję usługi odśnieżalnicze? Obawiam się, że jako jedyny będę ciągle się snuł na zewnątrz budynku pomimo chlapy, mrozu czy innych zgorzeli  i w końcu współpopierdoleni dojdą do wniosku, że jestem popierdolony forte i wybiorą mnie na Króla Pojebów, za co nagrodą może byc "pójście w pasy":classic_biggrin:

Cholera....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Intel, co do czytania książek to widzę, że mamy podobnie.
Ja już od dzieciństwa miałem problem z przyswajaniem wiedzy i ogólnie czytania ze zrozumieniem.
Od zawsze mam taki pierdolnik na bani, że nie jestem w stanie skupić się na książce i logicznie kleić sens czytanej treści.
Z tego powodu odpuściłem sobie studia, bo jestem po prostu za głupi, bo nie wiem jak inaczej to określić.
Mam nawet problem by w internecie przeczytać długi artykuł do końca nie przeskakując przez wiersze pomijając wiele treści.
Na dodatek są to treści które mnie interesują, nie wiem, może to objaw wieloletniej depresji która też w taki sposób się przejawia.
Ale to skazuje mnie na bycie niemal wyautowanym społecznie, bo poza czytaniem mam ogólnie problem z myśleniem, zapamiętywaniem i przyswajaniem wiedzy. W każdej robocie trzeba mieć sprawny mózg no chyba że skażę się na pracę typu magazynier w hurtowni wędlin.
Marzyłem by być informatykiem i pracować w tej branży, niestety od 8 lat jestem już poza tematem. Nie dałem rady, technologia zapierdala do przodu a ja nie nadążam. Ehh, dużoby jeszcze pisać, ale wystarczy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przedwczoraj pojechałem do centrum handlowego gdzie jest duży "Oszołom" czyli supermarket lub nawet hipermarket. Oczywiście z " klapkami na oczach" ukierunkowanymi tylko i wyłącznie na zakup książkowego kalendarza dziennego w formacie A-5. Tam zawsze można takowy dostać za grosze, co ma niebagatelne znaczenie w przypadku budżetu pojeba. "Klapki na oczach" pozwalają mi i innym wyjść cało z eskapady do znienawidzonej przez mnie świątyni  próżności i konsumpcji jaką jest każde centrum handlowe. Te wszystkie spedalone drwale - samuraje w rurkach są nie do zaakceptowania. Musiałem wspomóc się większą dawką clona. No, ale wejście w posiadanie tak strategicznego dla świra z poszatkowaną pamięcią kalendarzyka warte jest zawitania na ułamek swego życia do znienawidzonego ze wszech miar gówna. Od kilku lat ratuję się takim kalendarzem, który zawsze mam na biurku, a wychodząc z domu - w plecaku. 

Mam tam zapisane dosłownie i absolutnie wszystko. Nawet najbardziej prozaiczne sprawy do załatwienia,  czy wykonania. Czasami odkrywcze przemyślenia pojawiające się na wieczornej , lekkiej "fazie" kiedy udręczony obłędem umysł wreszcie na kilka błogich godzin zwalnia, co umożliwia mi przeprowadzenie procesów myślowych ad "A" do przynajmniej "R" ( do "Z" to sfera marzeń, ale i tak jest świetnie, gdyż na co dzień jest to najwyżej od "A" do "D" jak debil )

Tak więc kupiłem w promocji taki kalendarz za 4.99 ( nie wiem dlaczego podobne kosztują 25 zeta ), udało mi się żadnego "drwala" nie trącić i szybciutko, przez samoobsługową kasę prosto do wyjścia. 

Nagle, przechodząc koło sklepu zoologicznego pojawił się silny impuls, aby wejść i popatrzyć sobie na rybki ( 25 lat temu miałem palmę w temacie akwarystyki - 3 zbiorniki po 170 - 200 litrów, Pyszczaki, chów wsobny rasowych Gupików i akwarium zbiorcze - Amazonia....)

Ów impuls nakazał mi udać się pod półkę z Bojownikami. Kurwa to jest skandal w jakich warunkach one są przetrzymywane ! Odpowiednik chowu klatkowego drobiu. W takich trochę większych szklankach, z kolorowym badziewiem na dnie i na tym koniec. Dodatkowo szklanki tykają się bokami, tak, aby Bojowniki się widziały i były wiecznie wkurwione, co prowadzi jak wiemy doskonale do przewlekłego stresu i chorób psychicznych. Jeden z nich, najbardziej chyba zmizerowany podpłynął ( o ile w takiej szklance można w ogóle pływać ) i nasze spojrzenia się spotkały...

- Zabierz mnie stąd ! Proszę !

Takie słowa wyświetliły mi się w głowie. Poważnie.

Postanowiłem, że jeżeli na drugi dzień ów delikwent jeszcze będzie w sklepie to zrobię mu i sobie prezent na Święta. Roztkliwiam się nad zwierzętami ( w tym przypadku ryba ), a ludzi najczęściej nienawidzę od pierwszego wejrzenia

( oprócz oczywiście seksownych pań z "kurwikami w oczach", ale tych nie trzeba w sumie lubić )

Nie rozumiem dlaczego tak funkcjonuję...

Na drugi dzień zaatakowałem temat z pełną werwą na jaką mnie stać. OLX i szukanie małego akwarium. PROSTOKĄTNEGO.

Znalazłem takowe w mieście obok- dziesięciolitrowe, którego cenę telefonicznie  utargowałem do .... 15 zł ( brudne i tak dalej, ale szczelne)

Czym prędzej pojechałem po "mojego" bojownika, drżąc o to, czy jeszcze będzie. 

Jest - wpłacam z niego kasę ( 16 zł ) dokonując rezerwacji. Tak więc jest już mój.

Jadę po akwarium. Wracam po Bojownika. Pakują go do worka, biorę jakieś żarcie ( okazuje się potem, że wcisnęli mi chujowe ) uzdatniacz do wody z kranu  i pędzimy do domu. Musze czym prędzej tymczasowo urządzić mu nowy dom. Na finezje przyjdzie czas później. Po drodze zbieram kamyki, którymi obsypali mój blok dookoła w czasie wykonywania ocieplenia i izolacji. Akwarium dokładnie czyszczę, kamyki płuczę i wyparzam. Bojownik ze swego worka tylko zerka. Tak szybko chyba nigdy w życiu nie urządziłem żadnego akwarium. Cała akcja od wyjścia z domu do finału zajęła mi około trzech godzin.

CUDA się zdarzają. Popatrzcie sobie na sytuację całkowicie obiektywnie - z pozycji owego Bojownika...

Z piekła do nieba. Szansa na to, że trafi w dobre ręce była bardzo mała. Iluzoryczna. Mógł resztę życia spędzić w szklance, leżeć stale na dnie, nie mając możliwości pływania, w permanentnym stresie czekając na zejście. Dodatkowo patrząc na świat poprzez krzywiznę szklanki co zapewne doprowadza do kurewsko silnej derealizacji. A ponieważ był zmizerowany to zapewne nikt by go nie kupił - w pozostałych szklankach było ich jeszcze ze trzydzieści, póki co mniej zajechanych.

Aż tu zbieg okoliczności, FATE, interwencja Boska, Matrix czy co tam jeszcze i ja zjawiłem się w centrum handlowym po kalendarzyk, finalnie odmieniło jego los....

Oczywiście na spokojnie kupię mu ze dwie panienki do towarzystwa. Niech ma. To jurne ryby. Jedną pannę mógłby zajechać.

Dla niego to CUD.

Prawdziwy.

Cuda się jednak  zdarzają czego Wam wszystkim i przede wszystkim sobie z okazji Bożego narodzenia szczerze życzę.

"Bóg się rodzi, moc truchleje,
Pan niebiosów obnażony;
Ogień krzepnie, blask ciemnieje,
Ma granice nieskończony"

 

 

 

Zenek.jpg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

24 minuty temu, INTEL 1 napisał:

 Po drodze zbieram kamyki, którymi obsypali mój blok dookoła w czasie wykonywania ocieplenia i izolacji. Akwarium dokładnie czyszczę, kamyki płuczę i wyparzam. Bojownik ze swego worka tylko zerka. Tak szybko chyba nigdy w życiu nie urządziłem żadnego akwarium. Cała akcja od wyjścia z domu do finału zajęła mi około trzech godzin.szkoda...był by kawałek retrospakcji z syficznego parku Dubiela w słynnej kolebce myszki Miki.

 

 

 

 

Zenek.jpg

mogłeś nazbierać kawałków żużlu z parku Dubiela.miałem takowe niedawno przewiazc do UK by je podarować znajomej angolce która uwielbia kamienie i ma ich pełno w mieszkaniu.jednak jako ze jest to "radioaktywny odpad" to w ostatniej chwili z suchym trzaskiem wypieprzyłem do hasioka z bagażu rejestrowanego przed samym wylotem.naprawde bardzo ładne okazy spieczonego czarnego szkliwa bez żadnych pęcherzyków i porów.wyglądały jak obsydian. ładne i czyste kawałki koksu i węgla które zawieruszyły sie im kiedy owe alejki wysypali żużlem

Edytowane przez nieboszczyk

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wesołych Świąt Wszystkim chociaż Wesołych heh..... Przede wszystkim Zdrowia. Ja ferie świąteczne spędzam na oglądaniu Netflixa, Meczów, Eurosportu na streamingach. Tak zabijam swoje życie. Mam już też swoje przyzwyczajenia z tym związane. Dwie poduszeczki, kołderka, Laptopik na krześle. Kabel ethernet z routera do laptopa i hdmi z laptopa na telewizor. Podłączam jeszcze do laptopa ładowarkę usb ,żeby wapować elektronicznego papierosa i obok kładę na krześle telefon , żeby zerknąć na Livescore, Whatsappa, Facebooka. A właśnie kaloryfer musi być jeszcze odkręcony na 2  ;) .Takie życie w sieci ;) . Urządzenia elektroniczne opanowały moje życie a ,że choruje na depresje taka forma ucieczki stała się dla mnie wygodna. Zjem kolacje wigilijną posiedzę 30 min i zaraz ucieknę do łóżka oglądać seriale na Netflixie. Męczy mnie obcowanie z ludźmi nawet z rodziną.Stałem się już nolifem i mam wyjebane. Jeszcze ,żeby Agomelatyna lepiej działała może bym się ruszył do ludzi ;). Inna sprawa ,że Internety odbierają sporo jeżeli chodzi o kontakt z ludźmi w realnym świecie ;).

Edytowane przez __Jack__

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Życzyłabym Wam zdrowia, ale to się przecież nie wydarzy...

Czytam Wasze posty i widzę, że część Was przez niezgodę na chorobę pała nienawiścią do reszty świata, inni do siebie. Choroba jest i będzie, a boksowanie się z nią odbiera tylko siły.

Moja perspektywa wyglada tak, biorę, co jest i uczę się z tym żyć. Choroba zmienia i nie ma sensu zbyt długo rozpamiętywać, jak to kiedyś było i jaka to byłam towarzyska. Do tego nie da się wrócić, więc lepiej od razu się pożegnać. Teraz jestem kimś innym i mam inne potrzeby. Samodzielne spędzanie czasu sprawia mi przyjemność, a kiedy nie mam sił, to leżę, bo tego potrzebuję, a nie dlatego, że jestem starą pizdą (jak to ktoś wcześniej napisał, albo podobnie).

Z całego serca życzę Wam, żebyście nie tracili czasu na z góry przegrane walki, na walki z chorobą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, __Jack__ napisał:

Wesołych Świąt Wszystkim chociaż Wesołych heh..... Przede wszystkim Zdrowia. Ja ferie świąteczne spędzam na oglądaniu Netflixa, Meczów, Eurosportu na streamingach. Tak zabijam swoje życie. Mam już też swoje przyzwyczajenia z tym związane. Dwie poduszeczki, kołderka, Laptopik na krześle. Kabel ethernet z routera do laptopa i hdmi z laptopa na telewizor. Podłączam jeszcze do laptopa ładowarkę usb ,żeby wapować elektronicznego papierosa i obok kładę na krześle telefon , żeby zerknąć na Livescore, Whatsappa, Facebooka. A właśnie kaloryfer musi być jeszcze odkręcony na 2  ;) .Takie życie w sieci ;) . Urządzenia elektroniczne opanowały moje życie a ,że choruje na depresje taka forma ucieczki stała się dla mnie wygodna. Zjem kolacje wigilijną posiedzę 30 min i zaraz ucieknę do łóżka oglądać seriale na Netflixie. Męczy mnie obcowanie z ludźmi nawet z rodziną.Stałem się już nolifem i mam wyjebane. Jeszcze ,żeby Agomelatyna lepiej działała może bym się ruszył do ludzi ;). Inna sprawa ,że Internety odbierają sporo jeżeli chodzi o kontakt z ludźmi w realnym świecie ;).

no to możemy sobie podać ręce, ja od paru lat jestem totalnym nolifem, teraz muszę na nowo uczyć się kontaktu z ludźmi.
 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

INTEL 1

Jesteś wielki  ;) cóż kolejny raz błysnąłeś bardzo pozytywnie w moich oczach.

Co Ci mogę powiedzieć coby za bardzo w dupę nie włazić ;)

Mimo wszystko trzymaj się chłopie;)

Co u mnie cóż od kilku miesięcy układam Sobie życie na nowo.....

Rozwiodłem się z żoną w zgodzie i porozumieniu,bez orzekania o winie,przeżyliśmy ze sobą 26 lat,pozostał wielki szacunek i sentyment, jest 26 letni dorosły syn.....

Syn który w końcu po wieluuuu perturbacjach,przygodach i innych jazdach wrócił w końcu na właściwe tory  ;)

Ogarnął się chłop i tyle ;) Kocham go ;) Właśnie przygotowuje Wigilijną kolację dla Nas.

Cóż mogę powiedzieć choroba może człowiekowi zniszczyć i rozwalić dotychczasowe życie( W moim przypadku akurat zniszczyła,po prostu jak mnie rozwaliło to w grubej kilkumiesięcznej manii naodpierdalałem grubo......Moja żona po prostu nie potrafiła wybaczyć.

Przez kilka lat próbowała ,ale nie wyszło.Ja też usłyszałem czasem sporo przykrych rzeczy których w zasadzie nie powinienem usłyszeć nigdy,ale rozumiem żonę w jakich często była skrajnych emocjach.

Nie będę się rozpisywał ale.....

Ze względu na tyle przeżytych lat,ze względu na wielkie uczucie które temu towarzyszyło /do momentu wybuchu CHAD/ i ze względu na to że żona nie robiła mi pod górkę i nie stwarzała żadnych problemów przy rozwodzie obiecałem Jej:

,,Jeśli kiedykolwiek życie żle się Tobie  potoczy i jeśli dopadły by Cię jakieś problemy to Zawsze Ci pomogę i nie dam zginąć,,

Oczywiście słowa dotrzymam ;)

Kondycyjnie u Mnie remisja od długiego czasu

Teraz poznałem świetną dziewczynę to mam dodatkowy zastrzyk dopaminy i motywację żeby dalej trzymać się w pionie  ;)

Wesołych Świąt ,,wariaci ;)

Pozdrawiam ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich w wątku o mojej chorobie. Mam 5 letni staż z chad. 28 lat i jakoś sobie z tym żyje. Ogólnie sobie radzę, chociaż nie dawno musiałem się zgłosić do szpitala na małą korektę leków bo zaczęło mnie ciągnąć w dół. Z tą chorobą można praktycznie całkowicie normalnie żyć, ważne jest tylko odpowiednie podejście.

Pomijam gwiazdora narcystycznego który mimo normalnego życia musiał sobie znaleźć jakiś tłum wyznawców więc znalazł w tym miejscu i nagrywa filmiki z samotnych wakacji " z rodziną". Czytam Was wszystkich od czasu do czasu.

 

Edytowane przez M.Muzyczyk

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

WolfMan współczuję. Rozwód zajmuje drugie miejsce na liście najbardziej depresjogennych wydarzeń w życiu człowieka. Jak ty to wytrzymałeś.

Wydarzenia które opisujesz potwierdzają moją teorię, że nasza choroba nie rzuca się tak w oczy, jeżeli przeważa w niej depresja, a hipomanie są mocno wyciszone. Taki rodzaj tej choroby jest dobry dla otoczenia osoby chorej, lecz nie dla niej samej. Powtarzające się depresje są mordercze i nie do wytrzymania.

Edytowane przez Rambo123
Brak litery e

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzwoniłam do lekarki, kazała przyjść jutro 😲 mam startować z litem. Boję się trochę... 

@Carica Milica

@INTEL 1

Czego mogę się spodziewać? Ciężko się na to wchodzi? I czy naprawdę robi się badania krwi? 

Edytowane przez Abigail_1Sm25

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem. Dziś dzwoniłam do niej i jutro mam wizytę. Bardzo mocno rozchwiana jestem, mocne doły i górki oraz górki ze złością... Kilka razy dziennie. 

Ile Ty bierzesz? Wiesz, czy można zostawić wenlę? 

Edytowane przez Abigail_1Sm25

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×