Skocz do zawartości
Nerwica.com

CHAD- Choroba Afektywna Dwubiegunowa cz.III


Amon_Rah

Rekomendowane odpowiedzi

Stasiu, po sześciu dniach od założenia zapomniałeś jak się zalogować na swoje konto i musiałeś stworzyć kolejne?

Sertralina na to nie pomoże :classic_biggrin:

Możliwe, że pomoże "zaszycie się" esperalem, ale głowy nie daję, nie mam wiedzy praktycznej w tym temacie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, Self99 napisał:

Filmik... musisz intelek lepiejak udawać na tych filmikach. Pamiętaj co za mało to nie halo a co za dużo to nie zdrowo. Chyba,że nie potrafisz.

Dzięki za kolejne obejrzenie - więcej kasy dla mnie :classic_biggrin:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chujowo się dzisiaj czuje. 11 lat już się morduje z chorobą i końca nie widać a czasami z upływem lat mam wrażenie ,że coraz gorzej. W pracy jakoś daje radę ale ciężko idzie ostatnio. Ludzie mnie besztają od pojebów. Wynika to też po części z tego głupiego projektu który wykonuje, ale jednak. Pracuje za mniejszą niż najniższą krajową pensją na umowę zlecenie. W dodatku ciężko wywalczoną dzięki jednemu konfidentowi, który podjebał firmę do PIP-u( chwała mu za to). Jednak perspektywa choroby powoduje to ,że jestem bardzo zadowolony z takiej pracy i ,że w ogóle ją mam. Najbardziej martwi jednak myśl ,że odczuwam ogromne zmęczenie i wracam po 7 godzinach totalnie wypompowany. Nie mogę też kozaczyć, bo mając tą chorobę na karku nie mam po prostu możliwości zmiany.Gdybym był zdrowy.to bym pewnie się nawet nie pierdolił i w dupie miał taką pracę. Zrobiłbym może kurs np na Tira. Na pewno coś bym więcej działał w tym temacie. Najgorzej ,że ciężko podjąć jakieś działania, bo lecząc się psychiatrycznie i tak z gówna bata nie ukręcisz i taka jest prawda. A jeszcze gorsze jest to ,że mi tych działań już by nawet się nie chciało podejmować. Nie odczuwam już żadnych emocji marzeń,ambicji,celów, wkurwienia,radości. Błogi stan dla mnie to mieć tylko święty spokój.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 5.07.2018 o 17:04, INTEL 1 napisał:

Hm...

Cięzko powiedzieć...

Jak długo brałaś 300 mg i dlaczego postanowiłaś zejść ( ale z dawki , anie z tego świata :classic_biggrin: ) ?

 

Leki biorę (w różnych kombinacjach) już z 14 lat. Na dawce 300 mg byłam przez około 12 miesięcy. Chciałam jak najbardziej zejść z dawki, bo planujemy pierwsze dziecko. W przypadku ciąży, z małej (albo średniej) dawki wenli byłoby mi łatwiej zejść szybko do zera. Zrobiłabym to w kilka dni. Tak ustaliłam z lekarką.

Tak, jak pisałam wyżej, jestem teraz na 225 mg, i czuję się wyraźnie gorzej. Jak to ogarnąć? Już kilka razy przekonałam się, że na mnie działają dopiero duże dawki SSRI/SNRI.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, warning napisał:

 

Chciałam jak najbardziej zejść z dawki, bo planujemy pierwsze dziecko.

Chorujesz na CHAD i planujesz ciąże?

Gdybym wiedziała, że mój były mąż ma chad nie pozwoliła bym sobie na dziecko z nim. Ale nie wiedziałam. Teraz patrzę na syna i drżę na samą myśl czy i on nie będzie musiał zmagać się z tym goownem...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam dokładnie takie samo zdanie.

Zresztą wielokrotnie o tym już pisałem

Przenigdy nie "zrobiłbym sobie" dziecka będąc świadomym tego gówna.

Mój synek został poczęty cztery lata wcześniej zanim mnie rozpieprzyło...

2 godziny temu, wrzesień napisał:

Teraz patrzę na syna i drżę na samą myśl czy i on nie będzie musiał zmagać się z tym goownem...

...dokładnie tak...

Czasami już teraz nadinterpretuję jego zachowania.

Moim zdaniem to nieetyczne - będąc świadomym CHAD, będąc również świadomym, że ta choroba roznosi sie głównie za pomoca wadliwych genów trzeba być egoistą, aby zaryzykować...

Sorry Warning, ale takie mam zdanie na ten temat i go nie zmienię...

I nie jest to teoretyzowanie...

Mój dziadek z pewnością chorowal na to gówno...

Z jego czwórki dzieci, dwoje popełniło samobójstwo ( m.in mój ojciec )

50 % dzieci !!!

Niestety jakoś ten fakt nic mi nie mówił do momentu kiedy mnie również pozamiatało.

Po prostu "dziadek był chamem, ojciec sie powiesił bo alkoholik, a moja ciotka, czyli jego siostra podcięła żyły po zapewne miała słabą psychikę"...

Tak jakoś to wszystko płytko i błędnie postrzegałem

Jakże się myliłem...

 

Wrzucam fotę z grobu.

Jadwiga to matka mojego ojca - też zmarła tragicznie w wypadku autobusowym...

To naprawdę "przeklęta" rodzina...

 

 

 

 

 

 

IMG_20180703_125123 — kopia.jpg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, warning napisał:

Nie mam stwierdzonego ChAD, tylko wieloletnia, nawracajaca depresje. Prosze o odpowiedz na zadane pytanie.

Dla porzadku dodam, ze do wenli przyjmuje lamo w dawce 50-75 mg od okolo roku. Wczesniej, przez kilkanascie lat, przyjmowalam wylacznie antydepresanty w roznych kombinacjach (np. fluoksetyna plus trazodon, fluoksetyna plus bupropion) albo solo. 

Edytowane przez warning

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem jak jest z dziedziczeniem depresji. Myślę że największy wpływ na to może mieć rodzaj depresji. Endogenna czy psychogenna. Jeżeli endogenna to moim zdaniem dziedziczona jest bankowo. Tylko jak prawdziwie odróżnić jedną od drugiej?

Co do leków psychotropowych w ciąży - katastrofa.

Cytat z profesjonalnego opisu wenli:

". U noworodków, które w III trymestrze ciąży były narażone na działanie inhibitorów wychwytu zwrotnego serotoniny, mogą wystąpić objawy odstawienne, zaburzenia oddechowe, drgawki, niedociśnienie, hipoglikemia, przedłużający się płacz. Wenlafaksyna i jej aktywny metabolit przenikają do pokarmu"

Masakra...

Nie zapomnij ze trzeba nie tylko wszystko w cholerę odstawić, to trzeba by jeszcze się z syfu "wyczyścić". Ciekawe ile takie wyczyszczenie po latach brania trwa.

Na przykład psychotrop marihuana potrafi trwac w organizmie całymi tygodniami po odstawieniu.

Po prostu jest zmagazynowana w tłuszczu i powoli, stale się uwalnia...

Wydaje mi sie że wiem co czujesz.

Moja żona miała okres kiedy totalnie ześwirowała w temacie drugiego dziecka.

To był jakiś niepojęty dla faceta obłęd i bezkrytyczne parcie.

Prawie rozwiedliśmy sie wówczas. Bo ja byłem juz nieprzejednany. Z wiadomych względów

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Twoja żona "ześwirowała" ale wiesz przez kogo. Intelek lepiej wymyśl jakąś nową chorobe bo na chad już nikogo nie nabierzesz. Może jakaś powieść albo film pełnometrażowy?Pt. "Narcystyczny kwiat w poszukiwaniu nowego wcielenia albo " 1001 sposobów jak ściągnąć innych w dół"

Tylko pamiętaj musisz jakimiś danymi statystycznymi to poprzeć i oczywiście z "troski o innych".

Warning wez pod uwage ze wiele dzieci rodzi sie chorych bez matek na antydeptesantach a wiele zdrowych na antydepresantach. Twoje zdrowie psychiczne tez jest niezwykle potem wazne wiec pogadaj z dobrym psychiatrą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Self99 napisał:

Twoja żona "ześwirowała" ale wiesz przez kogo. Intelek lepiej wymyśl jakąś nową chorobe bo na chad już nikogo nie nabierzesz. Może jakaś powieść albo film pełnometrażowy?Pt. "Narcystyczny kwiat w poszukiwaniu nowego wcielenia albo " 1001 sposobów jak ściągnąć innych w dół"

Tylko pamiętaj musisz jakimiś danymi statystycznymi to poprzeć i oczywiście z "troski o innych".

Czy moderatorzy mają zamiar zrobić z tym porządek?

 

Na początek wystarczy IP.

Reszta w moim zakresie.

 

 

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Byłem wczoraj na spotkaniu klasowym z Liceum u kolegi na działce. Frekwencja dopisała, bo stawiło się z 15 osób. Od matury nie widzieliśmy się 12 lat. Niektórzy mocno przytyli inni w ogóle się nie zmienili. Większość ma już rodziny i dzieci. Impreza przebiegła w bardzo dobrej atmosferze. Nie było szpanerstwa.Sporo wspominania Licealnych czasów. Wszystkie animozje przeszły już dawno w niepamięć. Dwóch kolegów co się między sobą nie nawidziło w szkole teraz normalnie ze sobą rozmawiali i pili. Musiałem jednak przywdziać maskę dobrego humoru co jako tako mi wychodziło. Człowiek aktorstwa się już nauczył przez lata. Niektórzy fajnie ustawili się zawodowo( lekarz, menadżer, nauczycielka, własne firmy). Też mógłbym osiągnąć więcej gdyby nie choroba.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, __Jack__ napisał:

Musiałem jednak przywdziać maskę dobrego humoru co jako tako mi wychodziło. Człowiek aktorstwa się już nauczył przez lata. Niektórzy fajnie ustawili się zawodowo( lekarz, menadżer, nauczycielka, własne firmy). Też mógłbym osiągnąć więcej gdyby nie choroba.

Dlatego instynktownie unikam jakichkolwiek spotkań towarzyskich.

Przywdziewanie maski na co dzień  zaczyna być coraz bardziej męczące tak dalece, że nie chce mi sie już potem tego robić w "czasie wolnym". Ów "czas wolny" wolę spędzać w plenerze, w samotności, gdzie nie musze niczego udawać, nie musze sie odzywać, nie muszę trzymać fasonu. Mogę "mieć w dupie" i dobrze się z tym czuć   ( oczywiście hipotetyczny pan X "mając w dupie" w troszeczkę innym sensie, wcale tak dobrze już się nie czuł :classic_biggrin: )

Ja również mam wrażenie ( całkiem słuszne zresztą ), że gdyby nie ten syf, to mógłbym obecnie byc na zupełnie innym pułapie życia. Zwłaszcza, że intelektem w żadnym razie nie odstajemy od tych, którzy "fajnie ustawili się zawodowo". Czasami wręcz znacząco od nich odstajemy (  w pozytywnym sensie )

Skończył się Mundial.

Szkoda.

Tym razem postanowiłem sobie, że nawet "na siłę" będę się nim interesował i starał się obejrzeć choćby kilkanaście minut z każdego meczu. Oczywiście codzienna celebracja programu "Misja Rosja" na kanale Przeglądu Sportowego" na Youtube.

Udało się jakoś dzięki temu niejako iśc w parze z Mundialem. pierwszy raz od lat.

Również dzięki temu, że tym razem telewizja stanęła na wysokości zadania i TVP Sport przez cała dobę zajmowała się tylko Mistrzostwami - mecze, mecze, mecze, studia, wywiady, rozkminki.

Oczywiście nie pamiętam już absolutnie żadnych wyników, grup, par ćwierćfinałowych i tak dalej. To trochę przerażające, zwłaszcza, że do dziś pamiętam grupy i wyniki z Mistrzostw w Hiszpanii w 1982 roku, kiedy chłonąłem jako dziesięciolatek tamten Mundial.

Ale to nic.

To nic nie znaczy.

Przez całe Mistrzostwa wspierałem się dużą tabelą, ktorą powiesiłem na drzwiach, a w ktorą wpisywałem wszystkie wyniki, dzięki czemu, patrząc na nią mogłem być "na bieżąco" z Mundialem :classic_biggrin:

 

I było dobrze. Bardziej dobrze niż źle

O ile na co dzień szczegóły mi umykają ( nazwiska, wyniki, przynależnośc poszczególnych piłkarzy do klubów, transfery i tak dalej - często oglądając na przykład Premier Ligue oglądam mecze, w ktorych jak dla mnie to grają "czerwoni" z  "niebieskimi", co w sumie wcale mi już nie przeszkadza :classic_biggrin:) o tyle na futbolu jako takim znam się bardzo dobrze, co potwierdzają zawsze moje przedmeczowe i "w-trakcie-meczowe" rozkminki, ktore bardzo często się sprawdzają.

Daje mi to naprawdę dużo satysfakcji.

Oczywiście owych przewidywań nie da się przełożyć na bukmacherkę - tam system jest tak sprytnie ułożony, że na końcu i tak i tak jest się w dupie. 

 

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 12.07.2018 o 22:04, warning napisał:

 

Leki biorę (w różnych kombinacjach) już z 14 lat. Na dawce 300 mg byłam przez około 12 miesięcy. Chciałam jak najbardziej zejść z dawki, bo planujemy pierwsze dziecko. W przypadku ciąży, z małej (albo średniej) dawki wenli byłoby mi łatwiej zejść szybko do zera. Zrobiłabym to w kilka dni. Tak ustaliłam z lekarką.

Tak, jak pisałam wyżej, jestem teraz na 225 mg, i czuję się wyraźnie gorzej. Jak to ogarnąć? Już kilka razy przekonałam się, że na mnie działają dopiero duże dawki SSRI/SNRI.

Ja świadomie mając chad zdecydowałam się na dziecko i nie żałuję. Zawsze marzyłam zostać matką. Jeżeli bardzo tego pragniesz i twój mąż zdaje sobie sprawę z Twojej choroby to nie rezygnujcie. Mój mąż świadomie zdecydował się na dziecko ze mną, wie o mojej chorobie. Bardzo się martwię czy dziecko odziedziczy chad, ale nie mam na to wpływu. Ciąże miałam bardzo ciężką w I i II trymestrze nie brałam leków, ale III trymestrze już nie wytrzymałam i brałam jeden lek. 

Dawno tu nie zaglądałam, co u mnie? chyba jest w miarę ok. Daje radę. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, wrzesień napisał:

No teraz już wpływu nie masz, ale miałaś...

Nie ma się wpływu na to czy dziecko będzie zdrowe czy nie. Miałam jedynie wpływ na to czy będę mieć dzieci czy nie. Pomimo wszystko nigdy nie będę żałować, że zdecydowałam się na dziecko, jest dla mnie wszystkim. Poza tym to każdego indywidualna sprawa jak żyje i czy ma dzieci. Ludzie różnie chorują i dziedziczą choroby. Gdyby cały świat zakładał, że dzieci odziedziczą choroby byłaby nas garstka. Ja na przykład nie miałam nikogo w rodzinie chorującego na Chad, a pomimo tego zachorowałam. Tyle w tym temacie. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam nadzieję, że za dwadzieścia - trzydzieści lat, kiedy Twoje dziecko nie daj Boże po kilku latach zmagania się z ewentualną chorobą zechce popełnić samobójstwo to powiesz mu zgodnie z prawdą, że zdawałaś sobie sprawę z ryzyka...

I ciekawe czy mimo wszytko nadal "nigdy nie będziesz żałować, że zdecydowałaś się na dziecko..."

Łatwo podejmować ryzyko, którego ewentualne, negatywne efekty może ponieść ktoś inny

Poza tym są choroby i choroby...

Czym innym jest odziedziczona alergia, astma,cukrzyca, nadciśnienie czy zwyrodnienia kręgosłupa, a czyms zupełnie odmiennym choroby umysłowe.

I nie traktuj tego jako personalny atak z mojej strony...

W znacznym stopniu Cię rozumiem

Piszę tak, ponieważ takie jest moje zdanie. Też bym chcial, aby moje dziecko miało na przyklad rodzeństwo. Tez bym chciał ponownie przeżyc cud narodzin i generalnie całe to "tacieżyństwo" powodujące długotrwały strumień endorfin.

Niestety. Nie ma takiej siły , która by mnie do tego skłoniła...

Aha. Mój o cztery lata mlodszy brat też juz chodzi do psychiatry i psychologa. To, co się z nim dzieje jako żywo przypomina mi mojego starego...

Z tym,że on nie chleje i nie robi pijackich awantur.

Ale zdarza mu się juz dzień po dniu, będąc nie wiadomo czym skrajnie wyczerpanym całymi godzinami, w poczuciu beznadziei siedzieć i patrzyć w  podłogę niczym w bezkres ...

 

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Masz racje, ale dalej nie żałuje. Nie wiadomo co będzie, a może moje dziecko nie odziedziczy choroby, a może za 20-30lat znajdą lepsze leki. Mi na przykład leki bardzo pomagają. Innym nie pomagaja. Nic niewiadomo. Niechce mi się drazyc tego tematu. Ja pomimo choroby jestem bardzo szczęśliwa mam rodzinę, prace, przyjaciół. Życzę mojemu dziecku choćby takiego życia. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No ja też nie zdecydowałbym się na dziecko mając taką chorobę. Nie zamierzam zresztą zakładać rodziny ani z nikim się wiązać. Wybrałem drogę życia w pojedynkę. Od wyjścia 7 lat temu ze szpitala nie byłem w żadnym związku. Za duża odpowiedzialność a nie wiadomo co choroba przyniesie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Potrzeba chwili...

Zgrałem z jednego z dawnych koncertów i wrzuciłem...

To był ostatni kawałek na koncercie, stąd "vocal" już troche niedomagał :classic_biggrin:

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ludziska

 

A co Wy na tekst do Raz-Dwa-Raz-Dwa ?

Dodam, że autorką jest Kora...

Brzmi znajomo?

 

"Z dołu do góry, z góry na dół 
Z ciemności w słońce, z ciszy w krzyk 

Falowanie i spadanie, falowanie i spadanie 
Ruch, magnetyczny ruch, ściana przy ścianie /2x

Miraż tworzenia, złuda istnienia 
Im wyżej skaczesz, tym bliżej dna 

Falowanie i spadanie, falowanie i spadanie 
Ruch, magnetyczny ruch, ściana przy ścianie /2x

Raz-dwa, raz-dwa, raz-dwa, raz-dwa 
Raz-dwa, raz-dwa, raz-dwa, raz-dwa 
Raz-dwa, raz-dwa, raz-dwa, raz-dwa, raz-dwa 

(solówka)

W końcu zmęczony, bez sił i ochoty,
Bez domu i imienia, w kanale zapomnienia 

Falowanie i spadanie, falowanie i spadanie 
Ruch, magnetyczny ruch, ściana przy ścianie /2x

Raz-dwa, raz-dwa, raz-dwa, raz-dwa 
Raz-dwa, raz-dwa, raz-dwa, raz-dwa 
Raz-dwa, raz-dwa, raz-dwa, raz-dwa, raz-dwa

Raz-dwa, raz-dwa, raz-dwa, raz-dwa 
Raz-dwa, raz-dwa, raz-dwa, raz-dwa 
Raz-dwa, raz-dwa, raz-dwa, raz-dwa, raz-dwa

 

A tu tekst do Krakowskiego...

"Chmury wiszą nad miastem, ciemno i wstać nie mogę 
Naciągam głębiej kołdrę, znikam, kulę się w sobie 
Powietrze lepkie i gęste, wilgoć osiada na twarzach 
Ptak smętnie siedzi na drzewie, leniwie pióra wygładza 

Poranek przechodzi w południe, bezwładnie mijają godziny 
Czasem zabrzęczy mucha w sidłach pajęczyny 
A słońce wysoko, wysoko świeci pilotom w oczy 
Ogrzewa niestrudzenie zimne niebieskie przestrzenie 

Czekam na wiatr, co rozgoni 
Ciemne skłębione zasłony 
Stanę wtedy na "RAZ!" 
Ze słońcem twarzą w twarz 

Ulice mgłami spowite, toną w ślepych kałużach 
Przez okno patrzę znużona, z tęsknotą myślę o burzy 
A słońce wysoko, wysoko świeci pilotom w oczy 
Ogrzewa niestrudzenie zimne niebieskie przestrzenie 

Czekam na wiatr, co rozgoni 
Ciemne skłębione zasłony 
Stanę wtedy na "RAZ!"
Ze słońcem twarzą w twarz"

 

Co Wy na to???

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wakacje są niedobre. Zmiany są niedobre. Naruszanie strefy swojego komfortu zdychania jest niedobre. Wakacje derealizują bardzo mocno.... a jutro kolejny dzień. A cała sztuka w tym aby w niedobrym znaleźć trochę dobrego...choćby dla wspomnień przynajmniej.
 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Upał jak diabli. Lata nienawidzę. Dzień długi ludzie zaktywizowani na ulicach. Coraz bardziej dość mam tego zjebanego życia a właściwie tej jebanej choroby która męczy od 10 lat i nic się nie da zrobić by było lepiej. Emocji we mnie nie ma żadnych. Nie czuje wkurwienia radości. Życie to marazm i wegetacja z dnia na dzień. Cała choroba zabiera pewność siebie, pozytywne nastawienie. Widać też to po mowie ciała jak idę między ludzi i się zmuszam do pracy i uśmiechu. Np. na rozmowie o pracę nie potrafię być przekonywujący, ponieważ sam w siebie ani w żadne swoje działania nie wierzę. Wszystko jest z góry przegrane i wszystko zaczyna się od głowy. Amen tabletka ago i spać. Musze czasami negatywne emocje z siebie wyrzucić. 

Edytowane przez __Jack__

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×