Skocz do zawartości
Nerwica.com

CHAD- Choroba Afektywna Dwubiegunowa cz.III


Amon_Rah

Rekomendowane odpowiedzi

No i chvj, moja abstynencja poszła się jebać.

wczoraj wyćpałem analogi metaamfetaminy i poprawiłem kannabinoidami i benzodiazepinami.

dzisiaj jestem wrak, no ale było warto dla 12 godzinnego uzdrowienia, pocierpie 3 dni i mi przejdzie.

 

najgorsze jest to, że te środki są legalne i darmowe - sample (mdpv, a-pvp, nm-2201).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Alko to syf....

Dotychczas byłem wielkim orędownikiem codziennych, wieczornych browarów, które to od kilku lat nieprzerwanie z radością spożywałem :D

Straciłem przez tą powtarzalnośc kontekst.

Z powodu trzytygodniowego pobytu w psychiatryku nie tykałem alko zupełnie ( z racji liberalizmu oddziału mógłbym jakoś bezkarnie pokombinować ale robienie z siebie debila nie jest w moim stylu ).

Nie - nie miałem żadnych objawów odstawiennych. Alkoholikiem nie jestem wobec tego.

Ot- przestałem walić 3-4 browary wieczorową porą.

Dziś jednak na własnej skórze przekonałem się że alko to syf. Jeebany psychotrop.

Z ciekawości wypiłem "od strzała" browara i po chwili wjechały takie leny i taka derealizacja, że byłem po prostu w szoku !!!

Dawno nie byłem tak bardzo zdezorientowany. Nie wiedziałem co się dzieje, stan jak za najgorszych czasów obłędu

Oczywiście "wyleczyłem" sie kolejnymi spożytymi puszkami, ale niesmak pozostał...

Nie wiem co dalej.

Dziś miałem pierwszy dzien poza psychiatrykiem.

Tragedia.

Miejsce wariatów jest w wariatkowie, gdzie wariaci, jak ja, zajebiściee się czują...

Życie na zewnątrz , na trzeźwo jest nie do przyjęcia.

Nie wiem co będzie dalej....

Waham się co do filmików z przemyśleń z psychiatryka.

Sa osobiste...ale szczere i celne jak skurwyysyn....

Nie podejmę się ich publikacji w stanie w jakim obecnie, po alko się znajduję...Jestem zbyt bezkrytyczny

Ale powtarzam - alko to syf.....

...teraz naapierdolę się jak szmata. Walę jednego za drugim. W ramach rozwodu.

Może ostatni raz...

Bo w dwubiegunówce świat jest czarno-biały....

Świat na trzeźwo w chorobie jest nie do przyjęcia...

Lecz jak nie alko to co?

Skoro leki nie daja spodziewanej ulgi?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z pięćdziesiąt razy dzis byłem już na balkonie.

Wychylam się nadmiernie.

Jakże przyjemnie byłoby "niechcący" wypaść i mieć wszystko w dupie.

Filmiki mnie przerażają i rozśmieszają jednocześnie.

Dwa , nagrane w odstępie kilku minut szokują całkowitą zmiana stanu, w jakim były nagrywane...

To istne rozdwojenie jaźni

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi np. teraz poszedłem do rodziny wypić 1 puszkę tyskiego żeby lepiej spać i zabić emocjonalną depresję bo myślałem że nie wytrzymam...

Przeszło, ale obudziłem się jak zwykle. Chociaż ziewam i się nudzę - więc obstawiam że uda się przespać.

Coś za coś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

__Jack__, ma rację.

Ja przez 5 lat nie pracowałam. Choroba mnie powalila

Ale w końcu się ogarnęłam i podjęłam pracę zwłaszcza teraz gdzie z pracą w większym mieście nie ma problemu.

 

Patologia ciągnie 500+ i wszędzie zrobiły się recesje na etatach. Ktoś ze znajomych opowiadał ,że mogą wyciągnąć nawet 3 kloce ze wszystkimi dodatkami(rodzinne) w ogóle nie pracując. W sumie to z drugiej strony dobrze. Ja szukałem pracy dosłownie tydzień. Wszędzie oddzwaniali, wszędzie mnie chcieli. Ogólnie nie było problemu aż sam byłem w szoku ,że poszło to tak łatwo. Miasto moje nie jest za duże ma mniej niż 100 tys. W poniedziałek zaczynam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Łącze się z Wami w beznadziei. Lekarz kazał z dnia na dzień odstawić kwetaplex i wprowadzić nowy lek. Nie zdążyłam jeszcze zacząć wprowadzać nowego a kwetap nie wzielam tylko jeden dzień, w nocy nie mogłam spać, boli mnie łeb jak na mega kacu, mam dreszcze i ostro zbiera na wymioty. Takich atrakcji nie miałam nawet przy wprowadzaniu leku. Ja pier dole pytałam czy można to odstawić z dnia na dzień doktorek powiedział że to nie daje objawów odstawiennych. Jak pomyśle o kolejnych atrakcjach przy nowym leku to mam ochotę to wszystko wypier dolic do kosza. Dobrze że dzisiaj sobota bo przynajmiej mąż zajmie się moim dzieciaczkiem. Oby to szybko przeszło...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Siema Wy stare oceany jak wam leci.

Ja póki co utrzymuje mhz wizyt raz w roku co nie znaczy ze jestem zdrowy bo przeciez wszyscy tu wiemy ze z tego sie NIE wychodzi i ze z biegiem czasu nie chodzimy zglaszac do lekarza pewnych objawow, z ktorymi moze nie tyle ze sie godzimy ale wiemy ze to zgloszenie uj zmieni. Widze ze tu na forum zmienilo sie nowoczesny dizajn i chyba wlasciel i nie wiem na ile mozna sobie pozwolic bo kiedys byla wolna amerykanka :D Z laska juz mi sie dawno poknociło ale za to z praca jest klawo. Pracuje od pazdziernika w spółce córce Forda placa mi godziwie jak na nasze parszywe czasy, pije kawy przy kompie, opierdalam ludzi na polaczeniach telefonicznych i czasem sie karsne jakims "sport karem" po placu. Jakos wiosna kolega z tyrki mnie wkrecil w granie w tenisa stolowego i zapisalem sie do klubu i napierdajlam po stole dwa razy na tydzien no jest przyjemnie hehe. Groszki dalej biore te same i wg mojej lekarki w najblizszych kilku latach na zmiany sie nie zapowjada. Za wyjatkiem venli bo juz malo biore bo jako ciekawostke wam powiem jaki wplyw moga miec niektore leki na niektore (nie wszystkie) organizmy (tutaj moj). Ja nie pamietam dokladnie i moze, ale chyba z 2 lata jadlem 300mg venli potem z 3 miesiace schodzilem na 150 i tak z rok moze 3. No i zaczely sie dziac dziwne rzeczy. Najpierw klopoty zjedzeniem, brak ochoty na kawe, palenie, przyspieszone bicie serca, zawroty glowy, drgawki, zawroty glowy az wkoncu omdlenia. Kilka razy trzymalem na ekranie 112 i myslalem czy pyknac, no naprawde umieralem. Finalnie to tez moje nie dbalstwo i nie chodzenie do lekarza tylko zarcie tego na okretke bo wg lekarki te zmiany w organizmie na kablach w mozgu zrobila venla i jestem w trakcie odstawiania, im coraz mniej tym coraz lepiej na szczescie bo nie wyobrazam sobie z takim chlewem zostać jak pomysle o anty depach to blee nigdy wiecej wojny, aczkolwiek nie dziś no nie. Ale lamo i lit wioda prym, i kweta na spanko bo jakze inaczej. Od kwety to juz sie psychicznie uzaleznilem (jednostkowy przypadek bo ten lek nie uzakeznia - to do innych bo jeden to nie wszyscy), inaczej juz nie ide spac. A teraz sobie leze pije harnasie bo to co w kum kum w promocji tym sie stoluje w piatki i soboty zeby sie czyms podhajcowac i totalny wyjeb bracie. Dobra elo musze konczyc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Asmo, Miło czytać że dobrze się trzymasz ;)

Ciebie jak i paru innych tez przemio czytac ty stary oceanie itak wiem ze ta uszczypliwosc z sympatia odczytasz bo taka byla intencja. Intel jack to samo wy dinozaury. Wybaczcie ze tylko tyle bo czytalem do 2 strom wstecz dalej umyslowo mam za male mozliwosci s jak kogod pominelem przeprasxam bo nie chcialem ryjki

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Asmo, Miło czytać że dobrze się trzymasz ;)

Ciebie jak i paru innych tez przemio czytac ty stary oceanie itak wiem ze ta uszczypliwosc z sympatia odczytasz bo taka byla intencja. Intel jack to samo wy dinozaury.

 

Od tylu lat w tej branży ;). U mnie we wrześniu pyknie 10- lecie brania leków. Jak szybko ten czas leci. Nadzieje w obecne leki straciłem ,ale całkowitej wiary w wyleczenie i stabilne życie nie straciłem. Za 2-3 lata wejdą leki na ketamine. Może to coś wniesie do mojego leczenia i leczenia wielu pacjentów. Tak ,więc dużo za nami ,ale wciąż jeszcze więcej przed nami ;).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Możecie nazwać mnie hujem, ale szlag mnie trafia jak czytam o tym, że sobie mniej lub bardziej radzicie...że się Wam jakoś układa, że mimo choroby jest po japońsku czyli "jakotako" przynajmniej....

A ja?

Ja jestem w stanie następującym

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak właśnie spędziłem dzisiejszą niedzielę

Huj jej w duupę

Co mam jeszcze kurva zrobić?

Środek lata spędziłem w psychiatryku.

Jak widac bezskutecznie.

Jestem jak wydmuszka jajka- owocu cierpienia kur w chowie klatkowym...

Niebezpiecznie cienka i pusta w środku.

Niepokojące myśli chodzą mi po głowie.

Te, do ktorych przyznanie się skutkuje przymusowym pobytem w zakładzie zamkniętym....

Ja pieerdole.....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bierzecie kwetę na sen? Jakie dawki działają? Mam problem, żeby zasnąć o tzw. normalnej porze bez zolpidemu. Czeka mnie też zwiększenie dawki wenli, bo znowu przeraźliwy smutek mnie rozdziera. Narastają wokól mnie problemy, a we mnie jest jakaś niemoc, żeby w ogóle o nich myśleć, nie mówiać już o stawieniu im czoła :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bierzecie kwetę na sen? Jakie dawki działają? Mam problem, żeby zasnąć o tzw. normalnej porze bez zolpidemu. Czeka mnie też zwiększenie dawki wenli, bo znowu przeraźliwy smutek mnie rozdziera. Narastają wokól mnie problemy, a we mnie jest jakaś niemoc, żeby w ogóle o nich myśleć, nie mówiać już o stawieniu im czoła :(

 

Według prawideł Kweta działa bardzo dobrze nasennie, ale w małych dawkach - 12,5 do 25 mg.

Znam kilka osób, których zwala z nóg.

Na mnie małe ilości działają bardzo depresyjnie na drugi dzień. Ponoć dopiero od 300 mg działa antydepresyjnie.

Być może mam zamiar się przekonać. Ale o tym za chwilę

Z działających na sen na niektórych moich znajomych dobrze działa 15-30 mg mianseryny, lub 1/3 tabletki Trittico .

...ale zapewne te leki już znasz...

Narastają wokól mnie problemy, a we mnie jest jakaś niemoc, żeby w ogóle o nich myśleć, nie mówiać już o stawieniu im czoła

...skąd ja to znam...

A teraz mam pytanie co do kwety.

O ile dobrze kojarzę to kilku CHADowców z forum chwali sobie combo Lamotrygina - Kwetiapina

Nie pamiętam jednak kto i w jakich ilościach, a uwierzcie mi nie mam siły szukać....

Pomóżcie, przypomnijcie się.

Lamo mam zalogowane już od kilku lat na dawce 200-250 mg/dzień. Ale jest źle.

Musze coś dorzucić bo się odpalę.

Z tego co wiem, Kweta właśnie dobrze się układa z Lamotryginą. Jednakże boję się ( mam nadzieję że niesłusznie ) większych dawek, ponieważ małe ( 50 mg ) mnie miażdżyły i zapędzały w jeszcze większą depresję

 

Póki co myśle o dodaniu do Lamotryginy Moklobemidu.

Muszę się ratować, ponieważ kra nede mna już prawie całkowicie zamarzła i za chwile nie złapię już ani jednego oddechu.

 

Pozdrawiam

Robert

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bierzecie kwetę na sen? Jakie dawki działają? Mam problem, żeby zasnąć o tzw. normalnej porze bez zolpidemu. Czeka mnie też zwiększenie dawki wenli, bo znowu przeraźliwy smutek mnie rozdziera. Narastają wokól mnie problemy, a we mnie jest jakaś niemoc, żeby w ogóle o nich myśleć, nie mówiać już o stawieniu im czoła :(

 

Według prawideł Kweta działa bardzo dobrze nasennie, ale w małych dawkach - 12,5 do 25 mg.

Znam kilka osób, których zwala z nóg.

Na mnie małe ilości działają bardzo depresyjnie na drugi dzień. Ponoć dopiero od 300 mg działa antydepresyjnie.

Być może mam zamiar się przekonać. Ale o tym za chwilę

Z działających na sen na niektórych moich znajomych dobrze działa 15-30 mg mianseryny, lub 1/3 tabletki Trittico .

...ale zapewne te leki już znasz...

Narastają wokól mnie problemy, a we mnie jest jakaś niemoc, żeby w ogóle o nich myśleć, nie mówiać już o stawieniu im czoła

...skąd ja to znam...

A teraz mam pytanie co do kwety.

O ile dobrze kojarzę to kilku CHADowców z forum chwali sobie combo Lamotrygina - Kwetiapina

Nie pamiętam jednak kto i w jakich ilościach, a uwierzcie mi nie mam siły szukać....

Pomóżcie, przypomnijcie się.

Lamo mam zalogowane już od kilku lat na dawce 200-250 mg/dzień. Ale jest źle.

Musze coś dorzucić bo się odpalę.

Z tego co wiem, Kweta właśnie dobrze się układa z Lamotryginą. Jednakże boję się ( mam nadzieję że niesłusznie ) większych dawek, ponieważ małe ( 50 mg ) mnie miażdżyły i zapędzały w jeszcze większą depresję

 

Póki co myśle o dodaniu do Lamotryginy Moklobemidu.

Muszę się ratować, ponieważ kra nede mna już prawie całkowicie zamarzła i za chwile nie złapię już ani jednego oddechu.

 

Pozdrawiam

Robert

Ja mam dolozona kwet do lamotryginy. Brałam dawkę 300xr bo lekarz powiedział że to jest najniższa dawka stabilizująca. Mi nie bardzo pomaga, rapid jak był tak jest, stany mieszane tak samo. Lamo chyba ciągnie lekko w górę ale to też zadna rewelacja, generalnie nie wiem na ile to pogoda a na ile leki mnie ciągną w górę. Kweta antydep działa do dawki 200, powyżej to już i antydepresyjni i przeciwmaniakalnie to tak w teorii. Dla mnie niższe dawki są bardziej rozwalajace niż Male i koniecznie wersja xr. Jeśli chodzi o skutki uboczne to zwala mnie z nóg i rano ciężko mi się dobudzić. Biorąc pod uwagę że mam male dziecko i często mam pobudke w nocy bardzo mi to przeszkadza. Teraz mam odstawić kwetap i zacząć brać abilify ale za cholere nie mogę tego odstawić bo nie śpię, zeszlam na dawkę 150 i czekam na tel od lekarza jak to dalej ugryzc. Intel myślę że warto spróbować, z tego co czytałam wiele osób chwali takie połączenie zwłaszcza w przebiegu ze stanami mieszanymi jak u Ciebie. A rozmawiałeś na ten temat z twoim lekarzem? Szkoda że jak byłeś w psychiatryku nie sprobowali Ci tam coś pokombinowac. Ma ktoś jakieś doświadczenie z abilify? Mi lekarz zapisal narazie dawkę 10mg. Co mogę się po tym spodziewać?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

INTEL 1,

Dzięki Robercie. Trittico wzięte na sen otumania mnie rano, a po miansie się tyje albo może raczej puchnie... Nie dla mnie to.

 

Kiedyś Lord Kapucyn -jak jeszcze był w dobrej formie i działał na forum - polecał mi antydepresyjnie sulpiryd i amisulpiryd. Rozważałeś to może dla siebie teraz jako dodatek do lamotryginy? Moklobemid zresztą też chwalił jako jeden z niewielu antydepresantów który mu na dość długo pomógł.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiem że temat marihuany w ChAD był poruszany wielokrotnie, jedni pisali że pomagała, ale powoduje depresję w dłuższej perspektywie, inni że kompletnie miesza w głowie, ale nie poruszyliśmy ważnej kwestii - MJ jest MJ nierówna, nikt nie napisał CO dokładnie zażywał, ani w jaki sposób. Podejrzewam że wypowiadający się po prostu palili uliczne "skuny". Czy ktoś ma doświadczenia ze sprawdzoną, gatunkową marihuaną? Od grudnia ub.r czyli przeszło 9 miesięcy, "leczę się" za pomocą 250mg doustnie przyjmowanej Euphoria Haze od RQS (pomijam skąd pozyskuję, nie jest to temat na forum). Jest to odmiana typowo medyczna, o bardzo dużym stosunku CBD do THC: 7% do 9%. Dla niewtajemniczonych: CBD to najważniejszy składnik marihuany medycznej, a THC najważniejsze jest dla używających marihuany rekreacyjnie. CBD hamuje odurzające działanie THC. Dla porównania odmiany typowo rekreacyjne zawierają średnio 15-18% THC (czasem nawet powyżej 22) przy ekstremalnie małej zawartości CBD, poniżej 1%. Słowem CBD nie jest pożądane w marihuanie rekreacyjnej. Oprócz MJ zażywam tylko lit, jednak w ilości znacznie mniejszej niż zalecana przez psychiatrę, tj 250mg. Zrezygnowałem z mianseryny, sertraliny i perazinu. Owe 9 miesięcy mogę śmiało uznać za remisję, która nastąpiła już około lutego, czyli w 3 miesiące od rozpoczęcia tego ryzykownego samoleczenia. Od przeszło 4 lat nieustannie cierpiałem na przemienne epizody manii i depresji, było tylko źle lub bardzo źle. W najgorszym momencie byłem poszukiwany przez policję gdyż wyszedłem z domu bez słowa i przez wiele dni nie dawałem oznak życia, jeżdżąc bez celu po kraju i kontemplując sens życia, prawie wtedy trafiłem do szpitala. Nie uważam więc że ustąpienie objawów chorobowych tuż po rozpoczęciu zażywania MJ jest dziełem przypadku, ale bezpośrednim następstwem jej używania.

Oczywiście psychiatra nie chce słyszeć o tym że MJ mi mogła pomóc, zakończyła "współpracę" dosłownie wyrzucając mnie z gabinetu i zalecając wizytę w Monarze. Nie podam danych personalnych owej lekarki, z niesmakiem jednak podpowiem że jest to osoba udzielająca wywiadów na portalu ABC Zdrowie a więc posiadająca chyba pewien autorytet. Czy ktoś z forumowiczów ma jakieś długofalowe doświadczenia w stosowaniu MJ w ChaD, albo przynajmniej pochodnych MJ, jak np legalne ekstrakty CBD? Czy rzeczywiście mogę się spodziewać psychoz lub lekoodpornej depresji w perspektywie kilkunastu miesięcy, jak straszy mnie psychiatra, czy to po prostu wynika z jej ignorancji?

Przekaz podprogowy: Marihuana leczy chorobę afektywną dwubiegunową

PS. Jakby ktoś się zastanawiał, Doustne stosowanie MJ nie oznacza jej dosłownego zjadania ;) Wygotowuję ją w mleku i wypijam, kanabinole nie rozpuszczają się w wodzie za to świetnie rozpuszczają się w tłuszczach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej jestem pierwszy raz na tym forum. Trochę nie zbyt wiem od czego zacząć. Otóż od kilku lat chyba mam agorafobię. Przeszkadza mi to w życiu ale jakoś funkcjonuje. Mieszkam w bloku przeraża mnie bardzo klatka schodowa ale radzę sobie dzwoniac do kogoś gdy schodzę albo w chodze. Mogę sama chodzić po mieście bezproblemowo . Jednak dostaje szału jak mam gdzieś wejść powiedzmy na 3 piętro w szpitalu przeraża wszystko co duże mnie. Mam to nasilone i jakby to już ze mną jest dużo lat. Niestety wykańczam rodziców dzwonieniem czasem dziwnym zachowaniem ( głupio mi mówić ale si..mam do kubków w nocy, bez torebki nigdzie się nie ruszę nawet na parking przed domem). :( Byłam kiedyś u psychiatry dostałam Anafranil i też kiedyś coś na S tak że to było SSRII jednak to było takie gów..o że nie spałam chociaż godziny przez tydzień cały czas albo płakałam albo byłam wściekła. Przestałam to brać zawsze nawet nie dochodząc do tygodnia. Byłam po prostu mega pobudzona. Niestety rodzice zapisali mnie znowu do psychiatry innego nawet nie wiem kogo i kiedy :( nie chce iść zbytnio. Niestety idę do nowej szkoły wczoraj byłam tam coś ustalić ale jazdę miałam znowu. Tak czy siak boje się że jak pewnie powie że to zaburzenia lękowe ten lekarz i znowu dostanę antydepresyjne to niech sobie je w tyłek wsadzi bo tego brać nie będę. Sypiam dobrze chodź czasem coś się dzieje nie tak. Na początku tego sierpnia spałam 3 godziny dziennie przez pięć dni nie wiem czemu byłam w sumie zadowolona ale bardzo zmęczona tym brakiem snu. Ale byłam na wakacjach i byłam happy. Gdy zdarzy nie się tak w do u że nie sypiam staram się zmęczyć biegając na orbitreku i masturbując się bo zwykle się po tym mecze bardzo i odprezam. Rodzice mówią że wymyślam czasem też w to wierzę ale potem jest tak samo. Nie wiem czy to sensowne co myślicie ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tiber_Septim, Nie leczę się kannabidiolem, ani jaraniem skunów.

CBD wykazuję działanie antypsychotyczne i przeciwlękowe.Ani objawy psychotyczne nie są moim największym problemem,ani lęki.

Nie przypominam sobie też żadnych badań jeśli chodzi o leczenie CBD bipolara. (...)

 

Właśnie moim największym problemem są stany maniakalne i lęki, a dodatkowo natręctwa (mam jeszcze gratis do Chada nerwicę lękową i OCD) CBD bardzo skutecznie zbija wszystkie trzy dolegliwości. Olejków CBD próbowałem, ale to mało skuteczne (niskie stężenie) i jednocześnie bardzo drogie. Zdaję sobie sprawę że THC może powodować psychozy, ale jeśli CBD jest w odpowiedniej ilości w stosunku do niego to zdaje się hamować te objawy. Wcześniej w manii bez przerwy coś mi konkretnie odwalało (wydawanie pieniędzy na niepotrzebne pierdoły, dziwne, gwałtowne zmiany poglądów, obsesyjne zauroczenia, znikanie bez śladu etc) teraz wszystko ustało. Od czasu do czasu mam spadki nastroju, ale to zazwyczaj chwilowe, max 2-3 dni i daje się znieść. Euphorii trzeba zażyć naprawdę dużo (powyżej grama) żeby czuć jakiekolwiek odurzenie, i też nie jest to typowe upalenie, ale trochę przypomina stan jak po kwetiapinie. Przygody ze skunami też miałem, ale omijam już to szerokim łukiem, powodują u mnie bardzo silne lęki co zupełnie zabija przyjemność ze stanu upalenia, poza tym przez następne 2 dni mam zjazd objawiający się amotywacją.

 

A jeśli chodzi o lekarzy i przypisywane przez nich dawki... Też odnoszę wrażenie że próboją chorych wytruć albo przynajmniej zupełnie otumanić. Skarżyłem się swojej lekarce że lit w dawce 750mg powoduje u mnie nudności, bóle brzucha i brak apetytu, to każe zwiększyć dawkę do 1000mg i zapisuje lek na wrzody żołądka (piąty do kolekcji którą mam codziennie łykać). Oczywiście lek ten nie pomógł tylko jeszcze pogorszył, rzygałem dalej niż widziałem. Mianseryny kazała brać tyle że nawet po 2/3 tej dawki byłem pijany.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja żrem leki jak żem żarła, łażę, pracuję, jestem spokojniusia a łeb mi roznosi. No i nie śpię a chce mi się. Tyle lat tak żyję a dalej mnie to dziwi, że tak można. Szkoda mi mojego męża.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×