Skocz do zawartości
Nerwica.com

CHAD- Choroba Afektywna Dwubiegunowa cz.III


Amon_Rah

Rekomendowane odpowiedzi

Śmierć jest tak przerażająco ostateczna, tymczasem życie obfituje w niezliczoną ilość możliwości [Tyrion Lannister w Grze o tron G. R.R. Martina]

 

I ta "przerażająca ostateczność" jest właśnie gwarantem ukojenia.

 

 

A jeśli rogaty szykuje dla ukojenia sagan z wrzącą smołą i wieczyste udręki - gorsze może od doczesnych? ;)

Gwarancji nie ma - i nie ważne czy się w to wierzy, czy nie.

 

To zostanę jego wasalem lub roninem. Na układy nie ma rady :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Choruję od 17 roku życia (pierwsze myśli samobójcze),na początku okresowe a potem z roku na rok stopniowe pogarszanie stanu. Po 30 roku bardzo mocne nasilenie i dopiero pierwszy kontakt z psychiatrą (pierwsze leki- prozak ) powrót do normy ale po około pół roku powrót depresji kolejne antydepresanty z różnym skutkiem i różnymi okresami remisji plus widoczne okresy pobudzenia (w okresach depresji bardo silne myśli samobójcze) Okresy remisji i depresji w sumie każdego roku przeważnie w okresie jesienno -zimowym. 37 lat - kolejna bardzo silna depresja- moje podejrzenie o depresję sezonową i pierwszy pobyt na oddziale dziennym (zgłosiłem się sam bo nie dawałem już rady normalnie funkcjonować )Po lekkiej poprawie sam zrezygnowałem z pobytu na oddziale ale wyszedłem z depresji dopiero po 3 miesiącach. Po wszystkich poprawach nie podejmowałem dalszego leczenia farmakologicznego. Dwa lata później pierwsza próba i zdiagnozowanie ChAD. Lekarz od razu zaproponował Lit i po 3 miesiącach powrót do normalności.Około listopada hipo i ... rezygnacja z przyjmowania Litu. Powrót depresji w ... czerwcu i przetrzymywanie jej do września (depresja w środku lata ... bardzo rzadko mi się to zdarzało) . Widząc co sie dzieje podkulenie ogona i przeproszenie z Psychiatrą - kontynuowanie leczenia Litem. Około 10 lat normalnego funkcjonowania na Licie bez widocznych ubocznych skutków ubocznych - u mnie występowało tylko czasami (bardzo rzadko lekkie drżenie rąk i konieczność częstszego oddawania moczu ale niezbyt dokuczliwa). Od 2011 pogorszenie samopoczucia mimo stałego brania Litu spowodowanego częściowo stresem związanym z pracą (własna działalność gospodarcza prowadzona od wielu lat).Włączenie przez Lekarza dodatkowych stabilizatorów a mimo to stany mieszane. 2012 skierowanie na oddział dzienny i dodatkowo Ketrel do Litu - bardzo szybka pozytywna reakcja i opuszczenie oddziału po miesiącu :D (pozytywny szok ,którego życzę każdemu z Was). Podjęcie prawie natychmiastowe pracy. Stan ten trwa do tej pory więc proszę nie piszcie,że to choroba bez możliwości funkcjonowania normalnie . Oczywiście mam drobne epizody ale i doświadczenie więc udaje mi się z nich szybko wyskoczyć.Moim największym sprzymierzeńcem jest moje CAŁY CZAS WYPRACOWYWANE I TRENOWANE POZYTYWNE PODCHODZENIE DO ŻYCIA .Jest mi łatwo bo jestem cały czas w Remisji więc moja szybka reakcja na stres czy drobne zachwiania nastroju bardzo szybko przynosi skutek. Już na ten temat parę razy pisałem wcześniej - łatwo zatrzymać zaczynający się toczący z górki kamień na samym początku bo kiedy nabierze impetu jest coraz trudniej . Moja osobista teoria ChAD to problem utrzymania środka czyli REMISJI a często gonienie za podbiciem tego stanu czyli ... HIPO , który nam daje czasami prawie narkotyczne odczucia . Rozkręcone hipo według mnie zawsze daje zjazd czyli depresje. Hipo trwa krótko a depresja... jak sami wiecie potrafi bardzo ,bardzo długooo.

Wszystko ma swoje dobre i złe strony ... moje obecne podejście polega na wyszukiwani u TYCH DOBRYCH(choćby najmniejszych) i niezagłębianie się w te złe(przeważnie pogłębiają tylko stan).Wiem ,że łatwo mi się teraz mądrzyć bo jestem w Remisji(sam pamiętam ,że w depresji pozytywne myślenie niewiele mi pomagało bo trudno wypłynąć na powierzchnię jak się tak głęboko zeszło !!! )ale chcę tylko powiedzieć ,że warto się tego pozytywnego podejścia cały czas uczyć i kiedy już wreszcie osiągniemy Remisję to nie zniszczmy jej po przez rozhuśtanie hipo (które w remisji s tak samo jak lekkie depresje się pojawia - to jest właśnie nasza podatność w tej chorobie , która skutkuje niesamowitymi jazdami a w konsekwencji totalnym zjazdem ,którego konsekwencją jest nawet chęć odebrania sobie życia mimo,że przecież przed np. miesiącem(w hipo czy manii) potrafiliśmy wychwalać je ponad niebiosa czując się niemal jak Bogowie(prawie wszystko się udawało... a jak się nie udawało to się tym nie przejmowaliśmy, wszystko było łatwe i do osiągnięcia. To wygląda właśnie nasza choroba i dlatego tak ciężko niektóry zdrowy m Ludziom ją zrozumieć (nie wspominam tu już o agresji w manii czy depresji i to nie tylko w stosunku do siebie ). Dlatego jeszcze raz napiszę ,że dla mnie KLUCZEM DO NORMALNOŚCI JEST REMISJA I JEJ UTRZYMANIE ponieważ to w NIEJ najbardziej realnie odbieramy Świat, w niej możemy najlepiej skorygować nasze złe nawyki i możemy nauczyć się tych dobrych , mamy najlepsze możliwości kontrolować tą chorobę. Więc przestańmy marzyć o "upijaniu" się hipo( mimo przyjemnego efektu :yeah:) bo często popełniamy w tym stanie najwięcej błędów (tak jak normalni po alkoholu) a nie kończy się to tylko przemijającym kacem a minimum o wiele dłuższą depresją a czasami gorzej.Dobrze sobie zdaję sprawę ,że jeżeli teraz będę miał jakąś silną sytuacje stresową a nie będę tego szybko korygował i dam się pogrążyć ... depresja wróci ponieważ jestem dalej obciążony skłonnością do dużych wahań nastroju spowodowanych specyfiką tej choroby. Także jak teraz coś za bardzo i bez powodu mnie martwi czy smuci jak najszybciej staram się włączyć TURBO :D pozytywne myślenie, wręcz prawie na siłę poszukuję pozytywnych rzeczy i staram się jak najwięcej chociaż do siebie uśmiechać skoro Życie się chwilowo nie uśmiecha :mrgreen: .Będąc w Remisji nie muszę długo czekać na efekt. Kiedyś (zrezygnowany)będąc w depresji rozmawiałem z dwoma prowadzącymi mnie Lekarzami czy są ludzie ,którzy wyszli z ChAD. Oboje powiedzieli ,że mają w swojej praktyce takie przypadki (proszę bez ironii ,że są po drugiej stronie :D ) i bardzo dużo przypadków kiedy Osoby które bardzo dobrze funkcjonują na lekach ... pracują są nawet zarządzają firmami.To nie jest nadzieja to są FAKTY i moja osoba TEŻ :D . Pozdrawiam . Sorki za długi tekst ale czasami jak bym nie napisał czegoś to by mnie po prostu ROZERWAŁO :mrgreen: . Tomek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2012 skierowanie na oddział dzienny i dodatkowo Ketrel do Litu - bardzo szybka pozytywna reakcja i opuszczenie oddziału po miesiącu :D(pozytywny szok ,którego życzę każdemu z Was). Podjęcie prawie natychmiastowe pracy. Stan ten trwa do tej pory więc proszę nie piszcie,że to choroba bez możliwości funkcjonowania normalnie .

 

 

Moim największym sprzymierzeńcem jest moje CAŁY CZAS WYPRACOWYWANE I TRENOWANE POZYTYWNE PODCHODZENIE DO ŻYCIA .Jest mi łatwo bo jestem cały czas w Remisji więc moja szybka reakcja na stres czy drobne zachwiania nastroju bardzo szybko przynosi skutek

 

Tak więc pojawia się pytanie : co było pierwsze?

Trafiona farmakoterapia czy ten cały "pozytywizm"?

 

Dlaczego "pozytywne podchodzenia do życia" przez wszystkie te wcześniejsze lata jakoś nie przynosiło skutku???

Może tego myślenia nie było, ponieważ w depresji czy miksie nie ma miejsca na takie psychoterapeutyczne fanaberie?

A może było, tylko jest gówno warte i dopiero teraz przypisujesz mu jakąs mistyczną rolę sprawczą, ktorej tak naprawdę nie ma....

 

Tak zwane pozytywne myślenie jest tylko i wyłącznie produktem remisji a nie na odwrót.

Twoja opowieść tylko to potwierdza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Matka mojego kolegi - zmarła niedawno - chorowała na ChAD i pamiętam, gdy odwiedzałem kolegę w jego domu w czasach licealnych (dwadzieścia parę lat temu), to zawsze była zbunkrowana w swoim pokoju. Kolega chronił ją przed kontaktem ze mną. Nie wiedziałem o co chodzi.Zajmowała wcześniej wysokie stanowisko w poważnej firmie. Choroba odebrała jej wszystko. Nigdy nie czuła się dobrze i nie funkcjonowała normalnie. Wielokrotne hospitalizacje, bezradność medycyny.

 

Nie mam na celu "wywyższania się" ciężkością przypadków, lecz mój do ciężkich należy.

Niektórzy chadowcy i "spektrumowcy" nie zaznali manii, ani np. manii psychotycznej, a tych boję się bardziej niż depresji.

Waplo krótkie hipomanie? A moja półroczna mania? A depresje po 3 lata?

Funkcjonują normalnie, albo tak twierdzą, bo są w remisji chyba tylko ci z lekkim przebiegiem choroby, połączonym z dobrą reakcją na leki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chyba to cholerstwo u każdego przebiega trochę inaczej. Ostatnio się zastanawiałem czy to w ogóle jest jedna choroba, czy też wiele chorób, wrzuconych do jednego worka. U mnie bardziej spektakularne były epizody manii - od takiego też się zaczęło. Dobrych kilka miesięcy szaleństwa z mocnymi akcentami psychotycznymi, urojeniami - szpital (przez sąd), szybka reakcja na leki, wyjście z manii, depresja, próba samobójcza, wyjście z depresji po ok. pół roku (czyli szybko), około 1,5 roku remisji, w tym czasie odstawienie wszystkich leków, ponownie mania z psychozą, szpital, depresja, próba samobójcza, pół roku wychodzenia z depresji, zero leków, remisja 3 lata, tym razem mały epizod manii (byłem unieruchomiony po wypadku i szybko dostałem lek przeciwpsychotyczny), depresja, teraz leki i jest ogólnie nieźle. Co będzie dalej nie wiem, trudno mi też zakwalifikować tę postać CHAD. Raczej mało prawdopodobne, żebym nagle ozdrowiał. Staram się jednak żyć w miarę normalnie. Chciałbym żyć normalnie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Leży sobie na oddziale dwóch kolesi z przetrąconymi kręgosłupami. Żadnemu z nich „nie staje”, nie czują patykowatych już nóg, „leją” do cewników, a ból promieniujący z odleżyn nie pozwala o niczym innym myśleć. Coraz bardziej pogrążają się w rozpaczy. Z biegiem takich samych, zdefiniowanych tylko i wyłącznie cierpieniem oraz beznadzieją bliźniaczych dni zaczynają się pojawiać i krystalizować u obu myśli samobójcze.

W tym samym czasie lekarze u obydwóch pacjentów przeprowadzają ostateczną, kolejną już operację. U kolesia nazwijmy go A się udała, u kolesia B niestety nie – niczego nowego do stanu nie wniosła i dodatkowo utwierdziła lekarzy że kolejne zabiegi nie mają już sensu.

Koleś A zaczyna czuć nogi, pojawia się nadzieja, pojawia się błysk w oku. Po jakimś czasie wyciągają cewnik i fiut zaczyna przychodzić do siebie. Koleś wie, że czeka go bolesna i długotrwała rehabilitacja. Ale to nic. Pozytywne myślenie jakie się pojawiło daje POWER i coś co wydawało się niemożliwe staje się możliwym. Zaciska zęby i pomimo - ludzkich przecież - wątpliwości korzysta ze swojego pozytywnego myślenia i wizualizacji swoich łóżkowych wyczynów , które w prostej linii będą efektem powrotu do zdrowia. Mało tego. Koleś A dzięki szkole życia, dzięki wybrnięciu ze „srogich terminów” , dzięki motywacji i sile pozytywnego myślenia funkcjonuje lepiej niż osoby podobnymi doświadczeniami nie dotknięte. Zna prawdziwą wartośc zdrowia i dba o nie ze wszystkich sił, bardziej niż reszta.

Koleś B pogrąża się coraz bardziej. Nie potrafi cieszyć się szczęściem kolesia A. Ma podwójnie przejebane. Raz że jest sparaliżowany, dwa, że los uśmiechnął się do kogo innego wyciągając go z bagna. I tak, bolesne porównywanie się ze zdrowymi szczęśliwcami dodatkowo obarczone zostaje porównywaniem się do Kolesia A, który miał szczęście wybrnąc z takich samych opresji.

Zaczyna mu zazdrościć. Tak zwyczajnie. Nie jest materiałem na świętego.

Rozpędzony Koleś A uprawiając codzienny jogging ze swoją dupą po parku nie potrafi sobie już przypomnieć jak to było kiedy każdego dnia myślał tylko o śmierci. Kiedy wieloletnia beznadzieja skutecznie wykastrowała ze wszelkich ludzkich uczuć implantując w ich miejsce złość , nienawiść, poczucie bezsensu i marzenie o śmierci jako wybawieniu z matni. Malo tego- zaczyna być przekonany że obecny stan to przede wszystkim jego zasługa. Przecież myślał pozytywnie, wziął się w garść, „ nie dał się” i nie narzekał tylko ostro wziąl się za bolesną i długotrwałą rehabilitację. Przecież stał się „kowalem własnego losu”. Nie było łatwo. Ale zagryzł zęby i podołał. Pozytywne myślenie i stałe wizualizacje szczęścia przyniosły efekty !!! Da się normalnie żyć? Da, trzeba tylko chcieć. Bardzo chcieć tak jak kolesiowi A.

Z coraz większym niesmakiem patrzy na dawnego kolegę z sali szpitalnej. Tylko leży i jęczy. Narzeka i się dołuje. Nie ma w nim iskry życia, jest negatywnie nastawiony, nie chce wziąć się w garśc. Z takim nastawieniem nic z tego nie będzie. Jego depresja zaczyna być irytująca. Jak można tylko cały czas narzekać?. Popatrz –JA MOGŁEM STANĄC NA NOGI. Musisz myśleć pozytywnie-za kilka lat może i ciebie wyleczą. Tymczasem musisz myśleć pozytywnie tak jak ja teraz. Wszystko będzie dobrze. Trzeba mieć nadzieję. Po czym idzie o własnych nogach do nowego samochodu na który dzięki powrotowi do zdrowia szybko zarobił ( nadrobił zaległości) i jedzie zerżnąć kolejną dupeczkę ( dzięki czemu stopień pozytywnego myślenia znacząco szybuje w górę) podczas gdy koleś B , któremu nie chce się wziąć w garść i zacząć pozytywnie myśleć odwraca głowę w kierunku ściany i płacze z bezsilności….

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak się zastanawiam, dlaczego skoro na CHAD choruje w Polsce kilkaset tysięcy osób w tym wątku głównie udziela się na zmianę tylko kilkanaście osób ? Nie wiecie z czego to wynika ? Co z całą resztą, siedzą zamknięci w domach, szpitalach bez kontaktu z otoczeniem i bez dostępu do neta ? A może większość osób z tym rozpoznaniem to "lżejsze" przypadki, którym pomagają leki i często radzą sobie w realnym świecie lepiej niż ludzie zdrowi ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

:D:D:D Prawdą jest to,że miałem bardzo dużo szczęścia iż ominęła mnie mania (miałem tylko większe lub mniejsze hipo) ale najbardziej się cieszę,że mimo wielu ciężkich ale na szczęście nie za długich depresji - góra 9-10 miesięcy (i tu dla Ciebie i Innych Robercie ogromny UZNANIE :uklon: bez żadnych podtekstów - bo wtedy prawdopodobnie nie dał bym rady) i paru sytuacji kiedy wydawało mi się ,że wszystko jest już "powiedziane" udało mi się przeżyć i TERAZ DZIĘKUJĘ LOSOWI ,STWÓRCY czy jak tam chcecie nazwać za TO ,że jednak mogę patrzeć na Życie z LEPSZEJ STRONY i sądzę ,że z Tej Drogi już nie zejdę . Jasne ,ze będą jeszcze błędy i wpadki ale wiem jak i na którą Drogę mam wrócić.

Tak ,żeby nie było jakiś podejrzeń o fanatyzm religijny - bardzo rzadko chodzę do Kościoła(wręcz sporadycznie), nie preferuję ani nie krytykuję żadnej Wiary a staram się brać to co jest w niej NAJLEPSZE nie zważając na osoby,którym czasami wydaje się ,że JĄ reprezentują.Jestem niemal pewny,że nie popełnię samobójstwa(kiedyś tak jak JOSE 2 byłem o tym przekonany ). Powoli stałem się osobą wierzącą w SENS naszego istnienia. Jeżeli chodzi muzyczne przedstawienie mojego podejścia do śmierci to najlepszym przykładem jest chyba utwór zespołu ZAKOPWER pt. "BOSO" . Sorki ale nie potrafię wrzucać utworów na Forum ale uważam ,że warto wyraźnie wsłuchać się w tekst Sebastiana Karpiel Bułecka .Pozdrawiam :D:D:D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Waplo Twój obecny stan ( stabilność ) z pewnością jest stale gruntowany Twoim sposobem życia, wynikającym z wiedzy, doświadczeń i o zgrozo :D z "pozytywnego nastawienia" :D

Koleś A z mojej na szybko skleconej alegorii równie dobrze mógł sobie resztę życia koncertowo spierdoolić.

W tym cały ambaras- umieć w 100 % wykorzystać trafiony los na loterii. Jak pokazuje życie - niewielu się to udaje.

Cieszę się, że dajesz sobie doskonale radę od dłuższego czasu, aczkolwiek szczerze zazdroszczę niczym koleś B.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Koleś B miał naruszony rdzeń kręgowy po wypadku a koleś A nie. Na tym polega jego nieszczęście. O cewnikach nawet mi nie przypominajcie. Miałem operacje na pęcherz. Leżałem z tym gównem 2 tygodnie. W dodatku przed operacją miałem kilka badań w tym urodynamiczne :). Nie polecam. Byłem na nich przez 45 minut gwałcony przez podstarzałą Panią Doktor :D.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem kolesiem A w kazdym sensie :evil: Jack wiem jak to jest z cewnikiem. Mialem okazje sie zapoznac z ustrojstwem jak bylem unieruchomiony po wypadku. Nieprzyjemna sprawa. No i duzo szczescia, moglem nie chodzic. Jeszcze nie biegam, nadal mam kule, ale po prawie pol roku wracam do pracy. Trzymajcie kciuki, zebym dal rade myslec na lekach i po takiej dlugiej przerwie. Mam nadzieje, ze chad na razie odpusci, oby jak najdluzej

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kur.wa Mać no to teraz się wqrwiłem już konkretnie. Mój wniosek o przyśpieszenie sprawy odnośnie renty podziałał. Dzisiaj przyszło pismo z Sądu z orzeczeniem biegłego kutasa. No aż omal nie spadłem z krzesła jak to przeczytałem. Napisał mi ,że nie mam żadnej depresji a mój problem polega na uwaga uzależnieniu od alkoholu i jest to choroba alkoholowa. No aż ręce opadają. Jak trafiłem do szpitala w ciężkiej depresji to owszem mówiłem wtedy lekarzowi ,że zapijałem trochę smutek i depresje, ale DO KU.RWY NĘDZY TO NIE BYŁ ALKOHOLIZM. Wpisali mi w papiery F33 i nadużywanie alkoholu, ale trochę bez przesady. 3,5 roku nie miałem używek w ustach. Ogólnie na tej komisji typo wydał mi się podejrzany.Nie pytał w ogóle o objawy depresji. Zadawał pytania tylko o alkohol. Kiedy pan po raz pierwszy wypił piwo? Kiedy się Pan po raz pierwszy upił itd. Ogólnie jedna wielka fuszerka. Takim orzeczeniem to sobie można dupę podetrzeć. Jest napisane kompletnie nieprofesjonalnie. 20 lutego mam rozprawę. Niech ja ku.rwa tylko przyjadę. Od razu idę do swojego Doca i piszemy pismo odwoławcze. Plus jest taki ,że tego idiotę będzie można w łatwy sposób podważyć, bo kompletnie źle zinterpretował wypis na karcie ze szpitala. Na żadnym detoksacyjnym oddziale nie byłem. Coś mu się kompletnie popierdoliło. Walczę kurwa do końca. Nie ma zmiłuj. Pogrążę tego fiuta w oczach innych biegłych i sam wyjdzie na pośmiewisko.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kur.wa Mać no to teraz się wqrwiłem już konkretnie. Mój wniosek o przyśpieszenie sprawy odnośnie renty podziałał. Dzisiaj przyszło pismo z Sądu z orzeczeniem biegłego kutasa. No aż omal nie spadłem z krzesła jak to przeczytałem. Napisał mi ,że nie mam żadnej depresji a mój problem polega na uwaga uzależnieniu od alkoholu i jest to choroba alkoholowa. No aż ręce opadają. Jak trafiłem do szpitala w ciężkiej depresji to owszem mówiłem wtedy lekarzowi ,że zapijałem trochę smutek i depresje, ale DO KU.RWY NĘDZY TO NIE BYŁ ALKOHOLIZM. Wpisali mi w papiery F33 i nadużywanie alkoholu, ale trochę bez przesady. 3,5 roku nie miałem używek w ustach. Ogólnie na tej komisji typo wydał mi się podejrzany.Nie pytał w ogóle o objawy depresji. Zadawał pytania tylko o alkohol. Kiedy pan po raz pierwszy wypił piwo? Kiedy się Pan po raz pierwszy upił itd. Ogólnie jedna wielka fuszerka. Takim orzeczeniem to sobie można dupę podetrzeć. Jest napisane kompletnie nieprofesjonalnie. 20 lutego mam rozprawę. Niech ja ku.rwa tylko przyjadę. Od razu idę do swojego Doca i piszemy pismo odwoławcze. Plus jest taki ,że tego idiotę będzie można w łatwy sposób podważyć, bo kompletnie źle zinterpretował wypis na karcie ze szpitala. Na żadnym detoksacyjnym oddziale nie byłem. Coś mu się kompletnie popierdoliło. Walczę /cenzura/ do końca. Nie ma zmiłuj. Pogrążę tego fiuta w oczach innych biegłych i sam wyjdzie na pośmiewisko.

 

standard, ze mnie zrobili zdegenerowanego narkomana po tym jak wspomniałem, że próbowałem marihuany.

gnój ile się da, te urzędnicze kurwy, bo to nie ludzie, tylko bandyci.

powodzenia w walce!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Robert to co napisałem nie jest złotym środkiem na ChAD i jego wszystkie odmiany . Chcę tylko podkreślić znaczenie Remisji,nabierania w niej i utrwalania dobrych nawyków. Według mnie (to tylko moje osobiste zdanie i osobiste spostrzeżenia ) Remisja to cel do którego powinniśmy dążyć i jak już ją osiągniemy mieć dobre schematy i procedury aby ją utrzymać możliwie jak najdłużej a ten okres wykorzystać jak najlepiej do utrwalenia tego co buduje a nie rujnuje naszą psychikę.Ja się tylko lekko obtarłem podczas ostatniej około 9 miesięcznej depresji o efekt bezskuteczności kolejnych leków,kiedy to lekarz wspomagał Lit jeszcze dwoma kolejnymi stabilizatorami a nawet włączył na koniec dwa antydepresanty a depresja jakby się jeszcze umacniała(minę miałem oj... nie tęgą) aż ... wylądowałem na dziennym i podano Ketrel. Odpowiadając choć częściowo na pytanie co bardziej pomogło leki czy pozytywne podejście uważam... że obie te rzeczy. Dowodem jest to,że pomimo remisji i stałego brania Litu i Ketrelu później pojawiały mi się też myśli depresyjne i właśnie to ,że jeszcze dalej byłem w Remisji oraz szukanie pozytywnych stron Życia a nie poddawanie się i nie pielęgnowanie negatywnych myśli uchroniło mnie przed samo nakręcającą się spiralą depresji.Miałem okazję to już parę razy sprawdzić i zahartować się. Wiem już ,że agresja daję mi tylko na chwilę dużo energii ,która się szybko wypala i pozostaje mi tylko potem bezsilność. Sama łagodność i uśmiech też nie wystarczy bo wielu sprawach musimy być zdecydowani. Świat to nie jest bajka ,trzeba mieć skalę wartości i wiedzieć co jest dla nas nieistotnym drobiazgiem a o co warto walczyć do końca. Np. kiedyś przejmowałem się za bardzo zdaniem innych(napsuło mi to zdrowo krwi) a jak wiadomo"jeszcze się taki nie urodził co by wszystkim dogodził". Obecnie staram się robić najlepiej jak potrafię bez histerii i perfekcjonizmu.Oczywiście przyjmuje konstruktywne uwagi ale ... zlewam malkontentów i unikam wysłuchiwania zdań ludzi wiecznie nie zadowolonych, zaoszczędza mi to sporo energii i czasu :D . I tak coś na koniec na temat pozytywnego myślenia "Uśmiech rodzi (przeważnie) Uśmiech" a "agresja rodzi ... AGRESJĘ" itd. "Nie urodzi wrona gawrona tylko takie jak i ona". Pozytywne myślenie trzeba trzeba stale trenować tak jak mięśnie bo inaczej tak jak mięśnie bez treningu zacznie powoli zanikać . Ale mnie dzisiaj mnie znowu napadło z tym pisaniem --->SORKI :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak się zastanawiam, dlaczego skoro na CHAD choruje w Polsce kilkaset tysięcy osób w tym wątku głównie udziela się na zmianę tylko kilkanaście osób ? Nie wiecie z czego to wynika ? Co z całą resztą, siedzą zamknięci w domach, szpitalach bez kontaktu z otoczeniem i bez dostępu do neta ? A może większość osób z tym rozpoznaniem to "lżejsze" przypadki, którym pomagają leki i często radzą sobie w realnym świecie lepiej niż ludzie zdrowi ?

 

A ilu udziela się w dziale schizofrenia - pięciu?

Mam internet od kilkunastu lat i od tylu choruję. Na forum trafiłem przypadkiem.

 

W Polsce jest kilka milionów palaczy, a chyba jedno forum tytoniowe z kilkuset postami kilkunastu użytkowników.

 

Może im się nie chce.

 

-- 28 sty 2015, 23:33 --

 

Celnie ujęte z kolesiami A i B, choć nie do końca, bo w naszej chorobie koleś A ma jak w banku kolejne cewnikowanie. Tu nie ma uleczonych, tylko czasowo zaleczeni.

Dokładnie pamiętam gdy podczas ostatniej remisji zarzekałem się, że już mnie nic nie trafi.

Także drogi Waplo i reszta w remisji - jesteście kolesiami "Ą" - czyli pomiędzy A i B.

I nie chcę nikogo straszyć, ani krakać, lecz będzie nie raz Beee.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

:Dmarwil ja nie powiedziałem,że jestem wyleczony :D wręcz mówię ,ze mimo Remisji cały czas siebie kontroluję aby nie dać się nakręcić ani w górę ani w dół .Obecnie czuję się na tyle silny,że mogę się już zmierzyć z kolejną wizją "cewnikowania" :mrgreen: .

Zaraz muszę lecieć na tramwaj do pracy :D . Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wreszcie weekend:). Okazało się ,że pracuje dalej. Osoba która została zatrudniona nie przyszła w ogóle do pracy i zrezygnowała. Zaczynam powoli ogarniać ten ciężki projekt sprzedażowy i jak dobrze pójdzie to się wyrobie. Dodam ,że projekt bardzo ciężki i inne osoby też sobie nie radzą i jedna dziewczyna miała wylecieć ze mną. Jednak skończyło się tylko na straszeniu, ale w tej firmie wylecieć można w każdej chwili jak się nie wyrabiasz z wynikami, więc trzeba być czujnym cały czas. Niby głupi telemarketing ,ale wyciąga się tutaj ok 2-2,5 tys zł i pewnie dlatego mają wymagania. Przyjechałem do rodziców na weekend. Zaraz będę oglądał skoki. Na tym orzeczeniu oprócz alkoholizmu :D przybili mi neurotyczność i F60 czyli zaburzenia osobowości. W dodatku napisali ,że moja depresja wynika z uporczywego powstrzymywania się od przyjmowania alkoholu :D i wymagam stałego leczenia w poradni od uzależnień. Beka na całego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dodatku napisali ,że moja depresja wynika z uporczywego powstrzymywania się od przyjmowania alkoholu :D i wymagam stałego leczenia w poradni od uzależnień. Beka na całego.

 

Istna antypsychiatria w nowym wydaniu.

Ciekaw jestem tylko jaki interes ma ta mafia psychiatryczno-psychologiczna,

by stawiać ludziom odgórne i czasem absurdalne diagnozy,

mam wrażenie, że tego typu ludzie podświadomie sami przerzucają

swoje obawy i porażki na wielu pacjentów, skoro tobie zarzucają alkoholizm

to pewnie dlatego, że sami się go boją u siebie, albo sami kryją w ten

sposób swój alkoholizm, stara zagrywka, masz problem z alkoholem,

to wyjdź na ulice i uświadamiaj innym, że są alkoholikami,

by "wypucować" własne sumienie.

 

Moja porada to całkowite odizolowanie się od tego "półświatka",

nie warto grzebać w gównie, po co się brudzić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

_Jack_, To chlapnij sobie browarka lub cztery, a nie trzymasz od trzech lat abstynencję, jak suchy alkoholik.

Poza tym lepiej być znanym pijakiem niż anonimowym alkoholikiem.

Wg tabelek jestem szkodliwe pijący. Olewam te wyliczenia i delektuję się codziennie po pracy zasłużonym złocistym płynem. Nie martwię się, bo od wczesnej młodości prowadziłem hulaszczy tryb życia i mocnego picia, teraz grzecznie do 4 max. na nerki, trawienie, nawodnienie i błogostan.

Jebać system.

Ja mam w wypisie zespół abstynencyjny po kanabinolach- 25 miesięcy temu ostatni raz się upaliłem.

Żałuję, ze już nie mogę. Trudno.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

_Jack_

Ja mam w wypisie zespół abstynencyjny po kanabinolach- 25 miesięcy temu ostatni raz się upaliłem.

 

Jak długo to trwało ?

Bo ja trzymałem abstynencję prawie rok i mam

wrażenie, że ten zespół nigdy się nie kończy.

Pamiętam jak po roku absty zapaliłem pierwszy raz,

by odreagować ciężki stres po pracy, poczułem większą ulgę niż po benzo.

Wynika z tego, że raz uzależniony, zawsze uzależniony, a życie

na abstynenckim dupościsku to jak chodzić na rękach zamiast na nogach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×