Skocz do zawartości
Nerwica.com

CHAD- Choroba Afektywna Dwubiegunowa cz.III


Amon_Rah

Rekomendowane odpowiedzi

Do diagnozy ChAD musisz mieć stwierdzone zarówno epizody manii jak i ciężkiej depresji - do tego ChAD z bardzo szybką zmianą faz (mania-depresja-mania-depresja w ciągu jednego dnia czy nawet tygodnia) to jest naprawdę rzadkość. W dodatku manie niemal zawsze łączą się z drażliwością i agresją, o których nie wspominałaś.

Tak jak pisałam epizody manii (licząc tylko te duże, ewidentne) miałam przynajmniej 3 w ciągu ostatnich kilku lat. Ten "szczyt", gdy tracę nad sobą kontrolę jakbym była pijana trwa kilka godzin. Ale "dziwne" samopoczucie trwa jakiś czas wcześniej (ciężko mi określić jaki czas, bo nigdzie tego nie zapisywałam). Drażliwa jestem zazwyczaj, a w maniach jeszcze bardziej... + wzrasta bezczelna pewność siebie i chamskie komentarze do innych, czyli agresja głównie słowna. Nie pisałam tego i nie skupiałam się na tym w moich analizach, bo nie wiedziałam, że to też objaw... Kilka razy miałam napad agresji, taki niekontrolowany, zaatakowałam osobę mi najbliższą...popychanie, łapanie za gardło i ta przeogromna chęć zrobienia autentycznej krzywdy :cry: , ale to trwało tylko kilka minut (chociaż poprzedzone jakimśtam czasem "dziwnego" samopoczucia). Potem ochłonięcie i znów pytania: Dlaczego? Dlatego ja tak się zachowałam? Przecież ja się tak nie zachowuję! Zupełnie jakby coś mnie zamroczyło na te kilka minut... :(

A depresje? Hmmm nie wiem... Jak jest tak mocno, mocno źle, to tracę poczucie czasu, patrząc potem w przeszłość nie potrafię określić, czy trwało to tydzień, czy miesiąc albo dłużej, widzę to jako dużą, beznadziejną, jednolitą plamę. Mało szczegółów pamiętam z takich "nastrojów", nie mam żadnych zapisków, więc ciężko mi powiedzieć dokładnie jakie miałam objawy i ile to czasu trwało. Pamiętam to poczucie, że gdyby oddychanie wymagało siły woli, to przestałabym oddychać... Kompletna apatia. I zupełna, zupełna pustka w środku. Czułam się jak pusta skorupa, która musi chociaż sprawiać pozory, że jeszcze funkcjonuje w społeczeństwie... Co było piekielnie trudne, bo ta pustka zżerała od środka...

 

Tego typu jazdy mogą wynikać z zaburzeń osobowości.

Masz na myśli jakieś konkretne?

 

Lekarka wpisująca do karty to, co sobie zażyczysz, jest łagodnie mówiąc niepoważna, ChAD nie diagnozuje się na pierwszej wizycie, to jest ciężka choroba psychiczna, która wymaga brania leków dożywotnio, w dodatku leki te mają duże skutki uboczne.

 

Małe sprostowanie: Lekarka nie postawiła żadnej diagnozy. Przez całą wizytę skupiała się na zapisywaniu tego, co mówię, nawet zbytnio na mnie nie patrzyła... Na moje pytanie, czy sądzi, że to może być ChAD albo borderline powiedziała, że nie wyklucza żadnego (bardziej podejrzewa przebieg borderline z maniami), ale do postawienia diagnozy nie wystarczy jedna wizyta. Dlatego wypisała mi skierowanie na diagnozę psychologiczną i na skierowaniu napisała coś w stylu "Obserwacja pod kątem ChAD, Borderline". Gdyby dopisała tam cokolwiek od siebie, jakieś trzecie podejrzenie, to byłoby OK, miałabym wrażenie, że podeszła do mnie poważnie. A w tej sytuacji obawiam się, że podeszła tak: Chcesz się dowiedzieć, czy masz jedno albo drugie, to się dowiesz, ale więcej nie bo i po co.

A odnośnie leków: Przepisała Absenor i stwierdziła, że jak to ChAD, to jego branie będzie konieczne, a jak Borderline, to tylko wspomagająco/doraźnie. Wahałam się, czy zacząć go brać, ale stwierdziłam, że dopóki nie mam diagnozy, to nie chce się faszerować chemią. Więc czekam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jazdy mogą wynikać właśnie z borderline, z zaburzeń narcystycznych, po prostu kilkugodzinne epizody manii są rzadkością. No ale jeśli miewasz do tego silne depresje, to kto wie.

 

Absenor to silny lek, który szybko potrafi wyeliminować zmiany nastroju, acz nie ma gwarancji, że akurat na ciebie zadziała. Tak jest zresztą z każdy lekiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moi Drodzy.

Zapewne już slyszeliscie, ze nie przyznano mi renty na moj CHAD z umiarkowana depresja, gdyz lekarka rzecznik stwierdzila ze jestem calkowicie zdorwy i jak najbardziej zdolny do pracy. W zwiazku z tym, iz wedlug niej moj stan jest idealny do podjecia zatrudnienia, chcialbym przedstawic Wam moj pokoj. Ma na imie Syf i jest w moim zyciu od roku.

 

No to rzeczywiście ładnie zapuściłeś mieszkanko:). Przepraszam ,ale trochę humorystycznym wątkiem pojadę bo mieszkanie wygląda jakby mieszkał w nim pacjent z zespołem Diogenesa:). Niestety widać co ChAD potrafi zrobić z człowieka a Ci idioci z ZUS nie pojmują tej choroby. Lekarze z komisji mają chyba jakieś odgórne wytyczne, żeby rent przydzielać jak najmniej. Inaczej ta lekarka by powiedziała jakby była twoim lekarzem prowadzącym i dodatkowo chodziłbyś do niej prywatnie. Punkt widzenia zmienia się z punktem siedzenia oj sorry płacenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Depakiniarz jestem tylko ciekawy co ten ketchup robi posrod tego wszystkiego:)

Bez zartow sam palilem dosyc dlugo wiec wiem jak to jest i jak mozna sie zapuscic podczas ciezkiej depresji.

Nie wiem czego jeszcze potrzeba tym orzecznikom z Zusu jesli ktos ma kilkuletnia historie choroby, wizyty w szpitalu itp itd.

 

U mnie to wyglada zupelnie na odwrot mam chorobliwa manie czystosci. Nawet podczas dlugiej depresji jesli nawet nie jestem w stanie sie umyc nie toleruje brudnych naczyn w zlewie czy brudnej podlogi i to tez jest chore chocbym pozniej lezal caly czas w lozku. Wiem ze to pewnie nerwica natrectw czy jak to tam sie nazywa no ale traktuje to jako pozytyw posrod calego psychicznego burdelu w glowie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moi Drodzy.

Zapewne już slyszeliscie, ze nie przyznano mi renty na moj CHAD z umiarkowana depresja, gdyz lekarka rzecznik stwierdzila ze jestem calkowicie zdorwy i jak najbardziej zdolny do pracy. W zwiazku z tym, iz wedlug niej moj stan jest idealny do podjecia zatrudnienia, chcialbym przedstawic Wam moj pokoj. Ma na imie Syf i jest w moim zyciu od roku.

:hide: O litości. ja też mam bajzel ale puste butelki i pety nie leżą :P To weś worek wielki foliowy i wszystko aut. :?

klawiature weś chociaż przeczyść bo z tego kurzu przestanie Ci działać ona jest, aż biała.

A leki nie pomagają na takie stany?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Depakiniarz, Znam to. Co prawda nie dosłownie, bo ma kto za mnie sprzątać, ale to odzwierciedlenie-obraz agonii wszystkich sfer życia w depresji. Ruiny woli, możliwości, normalności, chęci.

W ciągu roku jeden raz posprzątałem samochód i zużyłem dwa flakony żelu pod prysznic. Myłem się i goliłem tylko wtedy, gdy groziło mi wyjście z domu.

Chłopaku, trzymaj się jakoś, wiem, jak to jest przerąbane ale pomału przejdzie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam kochani, ratujcie!

 

Moje życie powoli stoczyło się na dno, trwało to od końca 2011 do końca 2012. Z ambitnego człowieka, mającego swoje pasje, w miarę szczęśliwą egzystencję (jak na DDA), bardzo dobrze radzącego sobie zarówno w życiu jak i na studiach stałem się warzywem. Nie jadłem, nie piłem, nie myłem zębów, nic mi się nie chciało. Było źle: anhedonia, brak motywacji do czegokolwiek. Frustracja, złość, niemożność przemożenia tego stanu. Brak celowości życia. Potrafiłem miesiąc nie wychodzić z domu. W końcu myśli samobójcze, na szczęście wiedziałem, że tego nigdy nie mogę sobie zrobić.

 

W końcu postanowiłem to zmienić, w połowie 2012 skończyłem studia, wyjechałem szukać pracy. Nagle byłem pełen optymizmu, miałem swoje cele, marzenia. Wiedziałem, że odtąd będzie już tylko lepiej. Wierzyłem, że najgorsze już za mną.

Niestety trwało to krótko (tydzień, dwa), a potem zmiotło mnie psychologiczne tsunami: lęki, derealizacja, depersonalizacja, zaburzenia świadomości, ogromny spadek pewności siebie, niska samoocena, nadciśnienie tętnicze, huśtawki nastrojów, kłótnie i agresja wobec rodziny, brak zainteresowania czymkolwiek, zagubienie, niepewność, obniżona sprawność intelektualna, brak koncentracji, efekt przymglenia, nadmierna potliwość, lęk przed ludźmi i wszelkimi działaniami.

 

Wtedy poprosiłem rodzinę o pomoc (nigdy wcześniej nikt nie starał mi się pomóc, o co oczywiście mam głęboki żal), usłyszałem to, co wielu z nas - "weź się w garść", "wyjdź do ludzi", "nie truj dupy", "nie martw się tak", "nie szukaj w sobie choroby na siłę". No cóż, walczyłem o siebie dalej - poszedłem do psychiatry, psychologa. Oczywiście dostałem SSRI - najpierw Sertralinę (po której byłem baaaaaardzo pobudzony ruchowo i umysłowo), potem zmieniono mi leki na Paroksetynę 40 mg. Zacząłem czuć się lepiej, z dnia na dzień stan mi się poprawiał. Zacząłem też zmieniać siebie, patrzeć inaczej na świat, poczytałem kilka książek. Paroksetyna z dnia na dzień dawała mi coraz więcej siły, pewności, zabierała lęki. Szybko stałem się też arogancki, agresywny, zawsze wiedzący najlepiej, dosyć wybuchowy. Miałem pełno energii, wręcz niespożyte siły. Spałem max 3h dziennie, pracowałem jak z motorkiem w d**pie. Zrobiłem i powiedziałem dużo, za dużo. Skrzywdziłem siebie i swoich bliskich.

 

Wtedy też zacząłem się o siebie obawiać. Przecież to nie ja - raczej byłem typem chłopaka spokojnego, słuchającego drugiej osoby, zawsze uprzejmy, skoncentrowany, pozytywnie nastawiony do świata. Co się ze mną dzieje?

 

Od jakiegoś czasu śledzę to forum celem znalezienia mojego problemu, niedawno natrafiłem na temat ChAD. Poczytałem trochę postów. Ściągnąłem i poczytałem poradnik dra Macieja Żerdzińskiego - Poradnik dla osób cierpiących na chorobę afektywną dwubiegunową i ich rodzin i powoli wszystko zaczęło stawać się jasne.

 

Wiem, że teraz nie jest obiektywne patrzeć w przeszłość, ale można powiedzieć, że teraz wszystko układa się w logiczną całość. Zawsze wiedziałem, że jestem inny, że coś ze mną jest nie tak. Nigdy nie wiedziałem co. Studiując na Politechnice moja osobowość i inteligencja psychiczna oraz emocjonalna bardzo się rozwinęły, jednak choroba i tak mnie dopadła i to we frontalnym uderzeniu. Najpierw potężna depresja, teraz ostra mania.

 

Powiedzcie mi proszę, co powinienem zrobić. Jutro skontaktuje się z psychiatrą, jednak chciałbym teraz skorzystać z Waszego doświadczenia. Raczej powinienem odstawić paro (tylko jak szybko? łykam ją od 10 tyg. - 40 mg). Jak szybko schodzić? Co dalej począć?

 

Szczerze mówiąc mam dość tego piekła i chętnie poszedłbym na oddział, ale to raczej niemożliwe. Dopiero co dostałem nową pracę i nie mogę ot tak sobie iść na L4 albo na hospitalizację. Myślę, że o ile do tej pory dałem sobie radę sam, to i teraz też dam radę. A może jednak lepiej ratować siebie?

 

Ostatnie dni mam bardzo zmienne. Raz jest bardzo ok, jestem pełen wigoru, radosny, rozmowny, bez lęku itd. Za kilka dni jestem agresywny, arogancki i nie mam siły wstać z łóżka. Albo wraca DD. Mam już tego serdecznie dość, mam dość braku wiedzy co będzie jutro, czy dam radę, jak się będę zachowywał, co znowu nawywijam.

 

Ja chcę żyć. A to co mam teraz to nie jest życie. Nie wiem czy to ChAD, sam siebie nie mogę diagnozować. Ale piszę tu, bo macie podobne problemy, a swoim doświadczeniem może będziecie w stanie mi dobrze doradzić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

guernone, Nie szukaj tu diagnozy. Z opisu wygląda to na depresję i na manię, a także stany mieszane. W zaburzeniach psychicznych możesz doszukać się objawów każdej choroby. Lepiej sam nie odstawiaj leków. Co do paroksetyny to biorąc ją kilka m-cy dostałem prawdziwej kilkumiesięcznej manii. Jeden z psychiatrów stwierdził ze własnie paroksetyna mogła ją wywołać. Wcześniej miałem tylko hipomanie. Jeśli wcześniej bez leków nie miałeś okresów podwyższonego nastroju to mogłoby świadczyć, ze nie masz ChAD ale to nie reguła. Lekkich hipomanii można nie odczuć jako stanu chorobowego. Dla mnie był to po prostu stan dobrego samopoczucia. Dopiero z latami nauczyłem się rozpoznawać nadmiernie podwyższony nastrój. Paroksetynę odstawia się powoli. Jeśli masz dylemat praca czy zdrowie, to stracąc zdrowie i tak stracisz pracę, także lepiej zadbać przede wszystkim o siebie. Szczerze, to gdybym mógł cofnąć czas, to przy pierwszej poważnej depresji położyłbym się na oddział, gdzie łatwiej o prawidłową diagnozę i dobranie właściwych leków. Niestety nastąpiło to dopiero po kilku latach ambulatoryjnych eksperymentów z lekami. Ewentualnie możesz poszukać jakiegoś naprawdę doświadczonego psychiatry, fachowca a nie specjalisty od wypisywania zwolnień.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz... zawsze sie mowi o tych ktorzy blednie sie zdiagnozowali a nigdy nie mowi sie o tych ktorzy zrobili to poprawnie. Wiadomo ze czytajac net moglbym sobie od reki postawic 3-4 diagnozy. Jednak robi to specjalista. Nie "lekarz" konowal, wiec o poprawna diagnoze latwo nie jest. Powiem Ci jak to bylo ze mna. Obecnie od ponad pol roku chodze do psychiatry. Trafilem z mega depra ktora trwala 4 miesiace. W rozpoznaniu dostalem F60 i cos lekarce switalo bo powoli dawkowala mi lamotrygine. Nagle pod koniec wrzesnia w kilka dni nastapil obrot o 180 stopni. Objawow nie musze opisywac. Czytalem ten dzial caly czas. Wszystko ulozylo sie w logiczna calosc, moglem z pamieci z ostatnich 3 lat wyroznic etapy w ktorych trafialem z depra do psychiatry i zwroty akcji gdzie przestawalem chodzic. Zylem w nieswiadomce ze cos mi jest. Moze nie potrzebnie czytalem a moze i potrzebnie. Jak mnie wystrzelilo z kapci to malo nie zjechalem pod kroplowke z braku snu i przemeczenia ktore w moim odczuciu nie bylo miarodajne do stanu fizycznego wizualnego. Za rada osoby z tego dzialu trafilem sam na dyzur psychiatryczny na ul. Szpitalna. Mocno rozbiegane oczy, worki pod oczami, usmiech na twarzy bez powodu i nie zamykajacy sie ryjek nie dajacy dojsc do slowa lekarce prowadzajcej wywiad. Zero sugestii. Czyste opowiadanie jak bylo jak jest i pytanie jak to widzi? W pewnym momencie przestala mnie pytac, wyszla a ja siedzialem sam w pomieszczeniu z krzeslem i stolem przykreconym do podlogi w tym bladym swietle jarzeniowek. Po paru minutach weszla i zapytala mnie czy wiem na czym polega choroba afektywna dwubiegunowa wreczyla mi kartke z wizyty z rozpoznaniem F31 stan hipomaniakalny i recepte na olanzapine zeby zgasic pozar i powiedziala bym sie dobrze wyspal. I tak to bylo u mnie. Musialem troche pomoc diagnozie by zaczeli mnie prawidlowo leczyc bo czekajac jeszcze 2tyg do wizyty planowanej moglbym miec potezniejsza gorke albo bym nie dotrwal bo bym trafil na zamkniety albo pod kroplowke. Dodam ze ostatnia depresja i ta gorka to najglebsze etapy w swoich rodzajach jakie mialem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No cóż, też byłem na oddziale na Szpitalnej, przyjęła mnie młoda dr M.P. Byłem wtedy w bardzo złym stanie, nie mogłem skleić normalnego zdania. Myśli mi się plątały, trudno było ode mnie sensowną odpowiedź otrzymać, mówiłem całkiem bez sensu. W związku z tym dostałem diagnozę: DDA/zaburzenia adaptacyjne/epizod depresyjny. Poczęstowano mnie receptą na Sertralinę i odesłano na psychoterapię (teraz bardzo żałuję, że podpisałem oświadczenie o braku myśli samobójczych - inaczej pewnie zostałbym przyjęty na oddział). Czułem, że nie zostałem zrozumiany, ale nie potrafiłem przekazać to, co we mnie siedzi.

 

Moje życie ogólnie składało się zawsze z lekkich stanów depresyjnych albo stanów wzmożonej aktywności. Nauczyłem się panować nad nimi i przełączać między tymi dwoma trybami w zależności od wymagań (np. sesja - potrafiłem w miesiąc zrobić to, co inni w cały semestr, a wcześniej oczywiście się obijałem z nauką). Rok 2011 to czysta hipomania, a potem już tylko jazda w dół. Na samo dno.

 

Ile trwa średnio taka hospitalizacja i jak wygląda życie na oddziale?

Na pewno chcę znaleźć dla siebie dobrego psychiatrę i psychologa, ale na efekty ich pracy będę musiał jeszcze długo poczekać. Natomiast zastanawiam się po prostu nad środkami doraźnymi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak wyglada zycie na oddziale? Nie wiem. Slyszalem ze na otwartym jest lzej i lepiej a zamkniety sprzyja czasem eskalacji choroby (oh jak te powiedzonko wlazlo mi w krew). Z tego co mi powiedzial lekarz przy ktoryms zjezdzie na dyzur to najlepsza wersja to 2tyg, srednia 3-4 a pesymistyczna 2 i wiecej miesiecy i wszystko w zaleznosci od stanu pacjenta i reakcji na leki. Ale brakowalo juz tyle (pokazuje na palcach) bym trafil do szpitala i nie wiem czy niebawem juz nic nie bedzie brakowac i wkoncu trafie. Zycie z ta choroba to zycie niespodzianka. Nie koniecznie przyjemna. Te wszystkie zaniedbania w pracy, w domu, wyglad pokoju, nie domowienia, lzy, znaki zapytania i "sekundy szczescia". I jak to Intel napisal w ksiazce "zeszmacenie intelektualne". Zaczynam wariowac, glupiec. Chyba palma mi odbija. Dzis w pracy zrobilem szereg zaniedban. Jak jutro towarzystwo przelozone sie dowie to jak mnie nie wypierdola z pracy tzn ze pracuje w "zakladzie pracy chronionej". I nawet mam to gdzies. Powiem im ze za takie pieniadze to ja moge co najwyzej telefon odebrac i zjesc kanapki. I tak porozsylalem cvki. Jak nie zglupieje i nie trafie na oddzial to moze cos z tego bedzie i jakos sie ulozy. Kazdy dzien to meka panska i walka. Ile mozg jest w stanie przyjac na klate?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ile trwa średnio taka hospitalizacja i jak wygląda życie na oddziale?

 

Oddział dzienny to szkółka niedzielna, pomaga, ale zwykle tylko na lżejsze przypadki, trwa od 2 do 4 miesięcy z tego co mi wiadomo (ja byłem na 3 miesięcznym).

Oddział półotwarty (nie pamiętam czy tak dokładnie się nazywa, ale występuje coś takiego w przyrodzie) to już mocniejsza sprawa, nie mnie pytać jak tam jest, ani ile trwa, bo nigdy nie byłem.

Oddział zamknięty wreszcie, na którym byłem miesiąc, to prawdziwy hardcore i okazja na bycie spacyfikowanym przez leki, a później ustawionym. Zwykle przebywa się w przypadku ChADu z miesiąc. No i warto mieć rodzinę która Cię odwiedza, bo jak nie to mogą Cię tam potrzymać :great: Żartuje oczywiście, ale czy na pewno to tylko żart? :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oddział otwarty-trzymają średnio miesiąc ale bardzo często dłużej. Są normalne godzinne przepustki(jak pilna sprawa do załatwienia na mieście) i czasami weekendowe wyjścia do domu. Np ja miałam poniedziałek-piątek szpital, sobota-niedziela domek. Na zamkniętym bym nie wytrzymała i NIGDY nie dam się na takim oddziale zamknąć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie będę pisal więcej tak przygniatających postów. Będę się odzywał zapewne tylko wtedy kiedy pojawi się coś neutralnego czy też pozytywnego do napisania.

Pisz dużo i wszystko co złe ciężkie i nie do zniesienia. Dobrze wiesz z doświadczenia, że to trzyma żeby nie powiesić się na najbliższym drzewie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie będę pisal więcej tak przygniatających postów. Będę się odzywał zapewne tylko wtedy kiedy pojawi się coś neutralnego czy też pozytywnego do napisania.

Pisz dużo i wszystko co złe ciężkie i nie do zniesienia. Dobrze wiesz z doświadczenia, że to trzyma żeby nie powiesić się na najbliższym drzewie.

Spok, a moje posty sa usuwane

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na marginesie dla zainteresowanych: za szereg wczorajszych zaniedbań w pracy nie zwolniono mnie i obeszło się bez jakiegokolwiek echa - więc wychodzi na to, że pracuje w "zakładzie pracy chronionej" (śmiech).

Udało mi się przyspieszyć wizytę prywatną u dobrego specjalisty z którą wiążę wysokie nadzieje z 23ego na ten piątek. Także jeszcze 4dni do mojego pieprzonego zbawienia - które ciekawe czy nastąpi.

 

INTEL TRZYMAJ SIĘ!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiedys to na pewno, ale trzyma mnie już tak od roku. Martwi mnie ze przez takich pseudolekarzy trace szanse na powrot do normalnosci. Z czego ja oplace czynsz, kupie sobie cos do jedzenia?

Miałem dzisiaj wizytę u swojego lekarza prowadzącego. On jest dodatkowo biegłym sądowym i pytałem o rente, że miałem drugą komisję itd. Powiedział mi ,że przy pierwszych 2 komisjach Zusowskich jak nie ma się ciężkiego upośledzenia umysłowego czy przetrąconego kręgosłupa lub amputowanej nogi to zawsze odrzucą wniosek, bo to są Lekarze Orzecznicy zatrudniani przez ZUS i oni będą robić wszystko ,żeby takiej renty nie przyznać.Dopiero przy trzecim odwołaniu które odbywa się w Sądzie powoływani są biegli sądowi i oni oceniają sprawiedliwie, bez żadnych wpływów ZUSU stan zdrowia pacjenta. Mój obecny lekarz, który jest znanym specjalistą w moim regionie mówił mi ,że dużo zostało popełnionych błędów w moim dotychczasowym leczeniu. Przede wszystkim huśtanie dawkami antydepresantów. Zbyt szybkie odstawianie i zmiany leków. Pierwszą rzecz jaką na prawdę trzeba zrobić ,aby skutecznie się leczyć to znaleźć dobrego, doświadczonego lekarza, który ma renomę a nie jakiś niedouków. Parę dni wcześniej byłem u innej lekarki która była na zastępstwie mojego doktora. Kobieta sprawiała wrażenie jakby nie miała podstawowej wiedzy o psychiatrii. Utożsamiała depresje z lenistwem. Pytała mnie się czy nie chcę się wyleczyć i iść do pracy. Dała mi jakąś receptę, ale wyrzuciłem ją do kosza i pojechałem do swojego lekarza prowadzącego 100 km dalej prywatnie. Niedouczeni lekarze są naprawdę dużą przeszkodą w efektywnym leczeniu różnych zaburzeń psychicznych. Trzeba niestety brać to pod uwagę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie zgodzę się z Tobą takie same doświadczenia mam z gastrologami. Jak tak sobie teraz bardzo świadomie myślę to pierwszą hipomanię zafundował mi gastrolog. Od niepamiętnych czasów mam IBS. Paskudztwo wyniszcza organizm biegunkami, nieprawdopodobnymi bólami brzucha u mnie jeszcze są pernamentne nudności i jadłowstręt. Moja waga w najgorszych chwilach spadała do 46 kg. w obecnej chwili już jestem 3 kg do tyłu-tyle że tym razem mam z czego zrzucać. Od zawsze gastrolog wmawiał mi że IBS to sprawa psychiki i przepisywał mi xsanax. No i teraz przy wielkim kryzysie poszłam do rodzinnego zrezygnowana i mówię proszę xsanax. Ten przepisał lek jak cukiereczek. Wzięłam tableteczki i.....wyleciałam cudownie w górkę. No to biegiem do ulotki a tam czarno na białym-xsanax wywołuje manie i hipomanie. Co prawda objawy IBS nie ustąpiły za to moje hipo ma się świetnie. Przed garażem stoi nowiutkie śliczne auto Rover 75 w błękitnym kolorze, a w portfelu dług (na auto pożyczyłam :D ) Z wagi wciąż schodzę nie jem 2 tydzień, ale do gastrologa nie idę bo i po co. Co z tego że już naukowo udowodniono co jest przyczyną IBS skoro nadal jestem traktowana jak niepełnosprawna umysłowo. A jeszcze teraz po diagnozie CHAD-to nawet nie mam co startować. Sama się dowiedziałam, że po antydepresantach mam odjazdy i powinnam się trzymać od nich z daleka. Antydepresanty w CHAD często bardziej szkodzą niż pomagają.

Intel-przeczytaj najnowszego Newsweek-a. Jest 2 świetne artykuły o polskich lekarzach. Jest czarno na białym, ze są niedouczeni i tylko kasa im w głowie.

POLAKU LECZ SIĘ SAM

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Polaku lecz sie sam jest slusznym twierdzeniem o ile pacjent potrafi leczyc sie sam.

Ale tez do niedouczonych lekarzy dochodza nierozsadni pacjenci.

Z tym, ze pacjent po prostu wielu rzeczy moze nie wiedziec a lekarz powinien.

S jak...

Sadze, ze IBS nalezy do tego typu dolegliwosci, ktore zwiazane sa z depresja.

Z tym, ze to nie antydepresant leczy IBS ale brak depresji moze powodowac brak objawow.

(zreszta sa to pewnie powiazane sprawy).

Tak wiec leczenie depresji uwazam, za sluszne w takiego typu jednostkach chorobowych

(mialem podobny, skutecznie wyleczony przypadek w innej chorobie) ale w przypadku chadowca musi to byc prowadzone glownie przy udziale lekow stabilizujacych. To ze gastrolog daje antydepresant nie wiedzac o indukowaniu manii to pikus skoro sporo psychiatrow dopiero po latach z depresji zmienia rozpoznanie na chad. Ale i tu jest pewna "wina" pacjenta, ktory nie opowiada i nie traktuje podwyzszonego nastroju jako cos wartego uwagi i spotkania z lekarzem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A wiesz dlaczego IBS jest związane z depresją? Ponieważ obydwie choroby związane są z receptorami serotoninowymi tyle że z innymi jego typami. Uważa się że receptory 5-ht1 i 5-ht7 (zapewne inne też ale jeszcze nie udowodniono naukowo) odpowiadają za depresje, natomiast 5-ht4 powoduje IBS. Jako ciekawostka uważa się że za CHAD odpowiada 5-ht6. W ogóle to jest tyle podtypów 5-ht że jeszcze długo nie będzie wiadomo jak pomóc w dolegliwościach w których jedna z przyczyn jest zaburzenie w funkcjonowaniu receptorów serotoninowych. A zaburzeń tych jest sporo.

 

Mówisz, że do niedouczonych lekarzy chodzą nierozsądni pacjenci- wybacz ale ja już straciłam pomysły, gdzie szukać tych douczonych. To jest zawsze łut szczęścia. Lekarza dla swojej córki, która chorowała na Perthesa znalazłam dzięki mojemu psu. Pies zaczął świrować-przyszedł treser zobaczył córkę krótka rozmowa, namiar i ......mieliśmy bardzo dużo szczęścia. Do tej pory mam ciarki jak ten ortopeda śmiał się z metod leczenia choroby w najlepszym szpitalu w Warszawie. Jak to określił-proszę pani w ten sposób Perthesa leczono w latach 60.

I bardzo często mam wrażenie zarówno w chorobach psychicznych jak i innych zatrzymaliśmy się w latach 60 medycyny USA. Dobrze że choć kardiologia jakoś się w Polsce trzyma.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Skontaktowałem się telefonicznie z moją psychiatrą, poleciła odstawić leki. W sumie od kilku dni zszedłem z 40 mg do 30 mg, dzisiaj o kolejne 20 mg. W pracy niezła derealka. Trzymała mnie świadomość, że mam skierowanie do PZP czynnej do godz. 20, tam mnie w trybie pilnym powinni przyjąć. Po pracy nogi za pas i pół miasta przeszedłem do poradni. Miałem niezły napad lęku przed drzwiami do szpitala. "Na szczęście" przychodnia czynna do godz. 15 wbrew temu, co jest napisane na oficjalnej stronie internetowej. Powrót do domu, godzina na uspokojenie. Powrót do pracy biurowej w domu. #@$@#%@% jak długo tak jeszcze... Nie poznaje siebie. Chciałbym mieć taki komfort hospitalizacji na dobrym oddziale. Chciałbym powrócić do "normalnego" trybu życia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mysle, ze nie zawsze mozemy narzekac. Czesto np. na forach spotykam sie z narzekaniem na psychiatrow w Wielkiej Brytanii, ktorzy zgodnie z procedura wypisuja leki nie wnikajac szerzej. U nas maja wieksza dowolnosc - czasami moze za duza?

Moja kolezanka tez w USA byla karmiona dluzszy czas antydepresantami zanim zdiagnozowano chad. Mysle tez, ze wiekszy wplyw maja tam koncerny farmaceutyczne ale to raczej teorie spiskowe.

Polska jest biedna i wiele zlego bierze sie wylacznie z biedy. O wariatow nikt sie nie upomina i szybko Owsiak nie bedzie zbieral kasy na szpitale psychiatryczne.

Jesli chodzi o specjalistow to staram sie pojsc raz do dobrego prywatnego niz marnowac czas i zdrowie. Na szczescie ogolnie jestem zdrowy. Mojego psychiatre wybralem studiujac dosyc dlugo opinie w internecie a pozniej zapoznajac sie z jego dorobkiem naukowym. Mieszkam w miescie wojewodzkim wiec jest duzo latwiej. Zgodze sie tez, ze duzo zalezy od szczescia poniewaz przy duzej ilosci lekarzy wybor bedzie i tak w duzym stopniu przypadkowy. Jesli chodzi o specjalistow z innych dziedzin to musialem postarac sie bardziej i nie zawsze z wizyty bylem zadowolony.

Teza moja jest taka, ze jak sami nie znajdziemy dla siebie odpowiedniego lekarza to ciezko walczyc z chad.

Odpowiedni lekarz to nie tylko taki ktory zaaplikuje leki ale tez taki, ktory przedstawi idee leczenia, czasami wybije nam z glowy pochopna chec odstawienia, zmiany dawki leku itp. i bedzie naszym partnerem pozostajac autorytetem.

 

-- 15 sty 2014, 10:19 --

 

Dostalem link do b ciekawego wywiadu dotyczacego psychoterapii ogolnie w depresji.

Wczesniej wysnuwalem pewne tezy a artykul ten dosyc jasno wyjasnia to czego ja nie bylem w stanie przekazac

kanciastym jezykiem i na czym po prostu sam sie nie znam a tylko mam jakies przeczucia co do slusznosci moich sadow.

Efekt torowania w depresji

http://www.tacyjakja.pl/2013/12/Efekt-torowania-w-depresji.html

Juz wczesniej szukajac roznych informacji dot chad spotykalem sie w internecie z interesujacymi materialami Prof. Łukasza Święcickiego. Nie raz tez tutaj pojawialy sie linki do nich.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z tego, co zrozumiałem wypowiedzi prof. Święcickiego dotyczą przede wszystkim drugiej grupy zaburzeń depresyjnych:

 

"...Jeżeli liczymy różne reaktywne stany depresyjne, depresje poporodowe, różnego rodzaju kryzysy psychiczne występujące w różnych trudnych sytuacjach życiowych..."

 

"...może być to początek trwałej zmiany w psychice człowieka, kiedy na pewne predyspozycje biologiczne nałożą się jakieś czynniki wywołujące: jakieś traumatyczne wydarzenie w okresie dzieciństwa, niepowodzenie we wczesnym okresie życia, w szkole, w związkach międzyludzkich, w pracy, bardzo często bywa to depresja poporodowa. Pierwsze 2-3 incydenty depresji związane są zazwyczaj z takim czynnikiem wywołującym. Później najczęściej mamy do czynienia z czymś, co nazywa się efektem torującym. W mózgu powstają powiązania neuronalne, sieci neuronalne, które „reagują depresją” automatycznie na wszystkie sytuacje stresowe w przyszłości."

 

Co jednak z depresjami w przebiegu ChAD, którego przyczyną są "czynniki biologiczne (m.in.: genetyczne, zaburzenie równowagi neuroprzekaźników w mózgu)" gdzie epizod depresyjny występuje głównie po okresie hipomanii lub manii a nie "...na skutek bardzo błahej sytuacji, jakiegoś drobnego niepowodzenia, czyjegoś krzywego spojrzenia..."?

 

 

Pan profesor co prawda zaleca psychoterapię ChAD (poznawcza) ale to chyba raczej pod kątem:

"Zadaniem terapeuty jest informowanie pacjenta czym jest jego choroba i jakie konsekwencje niesie ze sobą nieregularne branie leków. Dzięki różnym kwestionariuszom stosowania się do zaleceń lekarskich terapeuta jest w stanie pokazać pacjentowi zależność między przerwami lub modyfikowaniem leczenia na własna rękę a skutkami w postaci gorszego samopoczucia.

 

Pacjenci, którzy doświadczyli już w swoim życiu skutków ekonomiczno-społecznych swojej choroby, bardzo boją się nawrotów. Techniką terapeutyczną, pomagającą w zmniejszeniu lęku jest opracowanie wspólnie z terapeutą "koła ratunkowego". Jest to lista objawów, których pacjent doświadcza będąc w remisji, depresji i w manii. Dzięki tej liście chory jest w stanie odróżnić co jest zwykłym obniżeniem lub podwyższeniem nastroju wynikającym z fizjologii organizmu, zmian pogodowych, wydarzeń życiowych, a co zwiastuje pojawienie się epizodu depresji lub manii.

 

 

Pan profesor również zaleca głębokie oddychanie i medytację (str. 8 poradnika) co też potwierdza moje pewne tezy ;) :

 

http://www.tacyjakja.pl/uploads/images/aktualnosci/10rad.htm

 

Byłem pacjentem prof. Łukasza Święcickiego i nigdy nie padło do mnie z jego ust słowo "psychoterapia".

 

-- 15 sty 2014, 12:07 --

 

PS

 

Nie dość, że wątpię w psychoterapię ChAD, to oprócz tego w farmakoterapię:

 

farmakologia-depresji-w-tpliwa-skuteczno-t47581.html

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×