Skocz do zawartości
Nerwica.com

Prawo do szczęścia


Audrey

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie,

piszę pierwszy raz. Cierpię na nerwicę lękową i depresję.

Parę dobrych już lat. Leczę się farmakologicznie i parę razy podejmowałam psychoterapię.

Nic to nie dało.

Ostatnio jednak pod wpływem mojego chłopaka, który ma dosyć mojego ciągłego przygnębienia

i narzekania, zastosowałam ponownie afirmacje, wróciłam do jogi. I naprawdę się odprężyłam. Czuję się lepiej, ale...

Ale jednak jakby we mnie mieszkał "mały terrorysta".

Miałam dziś naprawdę silny atak lękowy. Boli mnie w okolicach serca, myślałam, że umieram.

Pojawiły się myśli, że może nie zasługuję na tę radość, pewność. Dodam, że parę razy miałam myśli samobójcze.

Pojawiła się więc myśl, że może moje życie nie będzie mi dane, skoro tyle razy myślałam by je odrzucić.

 

Co robić?

Rano czułam się spokojna, szczęśliwa bardzo. Teraz jest we mnie znowu lęk, jakby zaatakował z większą mocą.

:(

 

Przepraszam za chaos myślowy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wydaje mi się że jednak lepiej będzie znaleźć dobrego terapeutę i przejść przez tą psychoterapię. Być może za szybko się zniechęciłaś. Na efekty trzeba czasami sporo czekać. Można źle trafić w nurt czy terapeutę, ale najczęściej chyba ludzie rezygnuję za szybko bo nie widać efektów (moja obserwacja z forum).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tylko wiesz, miałam prawie roczną psychoterapię połączoną pracą z ciałem, która zdaniem mojej terapeutki zakończyła się sukcesem.

Dobrze się czuję na ogół, ale od czasu do czasu ( raz na dwa tygodnie, trzy tygodnie ) dzieją się takie rzeczy - te ataki lękowe. Radzę sobie jakoś z nimi, ale są uporczywe i wykańczają mnie.

Dostaję nowe leki - relanium i wszystko ma niby być ok.

 

I naprawdę jest coraz lepiej, gdyby nie te myśli, że nie mam prawa do szczęścia ani do życia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Napisałaś: "I naprawdę jest coraz lepiej, gdyby nie te myśli, że nie mam prawa do szczęścia ani do życia."

 

Jeśli masz takie myśli, to sugeruje to raczej depresję, a nie nerwicę. Skąd ta krzywdząca ocena samej siebie? Każdy człowiek, zasługuje na szczęście.

Widocznie tamta terapia wcale ci nie pomogła. Poszukaj innego psychoterapeuty.

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Candy 14 - dotarłyśmy i wszystko "przerobiłyśmy".

Tylko, że po tej terapii, ataki wracają rzadziej, ale z większą mocą. Przynajmniej tak to odczuwam.

 

Mamma - chodziłam do innej terapeutki, na NFZ. Przerabiałyśmy wszystko od początku, zamiast skupić się na tym co najważniejsze.

Szczerze powiedziawszy zniechęciłam się do terapii.

Choruję od 18 roku życia, 11 lat prawie.

Mówię sobie, że mam prawo do szczęścia, jak każdy, ale widocznie coś we mnie nadal dąży do tego co zna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Heyo ^^ też uprawiam jogę, dużo spaceruję, medytuje (choć tobie nie polecam jeśli jesteś silnie rozbita).

 

Medytacja rozwineła u mnie pewien poziom akceptacji samotności, chodzi o to że potrafie cieszysć sie samotnością np. pracując lub spacerując, co odsunęło mnie od głównego czynnika nerwogennego-czyli ludzi. Choć oczywiście dalej sie z nimi spotykam, ale już w bardziej wyważony sposób.

 

Joga daje sporo siły i odporności na stres, ale też bez przesady, silne lęki i ataki to wrogowie nie do odparcia.

 

Wiesz, ja jak zająłem się medytacją, czy jogą też wracały do mnie ataki i lęki i też czasem wydawało mi się że silniejsze od tych z przed ćwiczenia, ale z czasem przerwy między nimi się wydłuzały a co najlepsze miałem więcej odwagi stawić czoła lękowi, nie że chce z nim walczyć tylko akceptowałem go jako część mnie. Po roku było o niebo lepiej, ba, jest pięknie ale nadal wiem że musze nad sobą pracować, nawet zaczyna sobie zdawać sprawę, że może to już ze mną zostać do końca życia, ale mam narzędzia, żeby osłabić tego moc.

 

pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z tego co wiem to nerwica lubi nawroty. Nie wiem czy poprzednia psycholog podała ci jakieś sposoby walki z takimi myślami (bo z tego co zrozumiałem to są natarczywe myśli że nie masz prawa do szczęścia). Jeśli nie, to może na jakiś czas powrócić do terapii, chyba te myśli nie wzięły się z nikąd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Obecnie nie chodzę na terapię.

Po pracy jestem tak wykończona, że mogłabym tylko spać.

Zresztą praca działa na mnie pozytywnie. Nie pozwala myśleć.

W weekendy nadchodzi kryzys, choć staram się zawsze czymś zająć - dużo czytam, oglądam filmy, staram się coś robić.

 

Villah - dziękuję za słowa wsparcia.

Nie polegam na samej medytacji i jodze.

Nadal biorę leki. Wprawdzie już "dorywczo", w zależności od samopoczucia. One mi pomagają.

Nad własnymi myślami jednak sama muszę pracować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×