Skocz do zawartości
Nerwica.com

Depresja a szkoła/studia


anyway

Rekomendowane odpowiedzi

A ja znowu zaczelam beznadziejny dzien....znowu siedze przed kompem i nie wiem co ze soba zrobic...ludzie...ile tak mozna wytrzymac...

Poszlabym do skzoly ale nie moge zebrac mysli, caly czas sie stresuje...Boze za jakie grzechy to wszystko?

Żal mi samej mnie...zawalam sobei zycie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mortiferum u mnie właśnie też tak jest....

Stokrotna zabić się to tak łatwo, i po kłopocie. ale co dalej? życie mamy tylko jedno i trzeba z nim coś fajnego zrobić. Ja wierzę, że takie dołki to u mnie przejściowe i na pewno za rok czy dwa wszystko wyprostuję i będę szczęśliwa. Tylko teraz taka ruina. Ale będzie dobrze. Jak to mówią czasem starsi ludzie " Przeżyli my wojne, przeżyjemy i to " :-) a więc uszka do góry :-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

aga ja tez mam mnostwo zaliczen i sie nawet za nie nie zabieram...nie wychodze z domu...do szkoly na pewno juz tez nie pojde,..wszystko mnie przerasta...cale zycie wali mi sie na glowe...jak tu sie nie zabic...przyszlosc wyglada tak ze po smierci rodzicow bede bezdomna...z niczym sobei nei radze..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najbardziej irytujące są podstawowe czynności..

Nie chce mi się myć, wstawać, sprzatać... nic.

Niedawno zdechł mi pies. Nie mam już nawet powodu by wyjśc z domu poza 10 minutami do szkoły i 10 minutami powrotem.

Przeraża mnie też to, że porzuciłam swoje plany. Miała być japonistyka, miała być ekonomia, wyjazd za granice, dobra praca, piękny dom...

Teraz myślę tylko o tym jak potworny jest każdy dzień i że nie będę mogła spać tyle ile chce. A śpię okropne ilości..

Straszna męczarnia, bo zasypiam po 23, a wstać muszę o 7...a najchętniej zwalałabym się około 15.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

aga ja tez mam mnostwo zaliczen i sie nawet za nie nie zabieram...nie wychodze z domu...do szkoly na pewno juz tez nie pojde,..wszystko mnie przerasta...cale zycie wali mi sie na glowe...jak tu sie nie zabic...przyszlosc wyglada tak ze po smierci rodzicow bede bezdomna...z niczym sobei nei radze..

 

 

Stokrotna ja nie bylam na uczleni od marca- ciagle jade na l4 - pod koniec maja mi sie konczy ale nie jetsem w stanie na razie wrocic na uczelnie.

 

 

Wiem ze gdyby nie moi rodzice to chyba byłoby po mnie :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

aga, mam identycznie. Równie często słuchałam pochwał odnośnie mojej inteligencji i ogromnego potencjału, jak przykrych obelg ubliżających mi od głupiej idiotki. Niestety z trudem skupiam się na dobrych opiniach i wolę odnajdywać w sobie wady. Też naprawdę mam wrażenie, że jestem zwyczajnie głupia, niezaradna i niczego nie potrafię wykonać dobrze. :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zbliza sie sesja... do tego wlaczyla mi sie chora ambicja walki o stypendium i cos czuje ze jak nie wyjdzie to skonczy sie to sporym ladunkiem zlosci w stosunku do samej siebie...

dzisiaj tez ide na ostatnia terapie przed 3- miesieczna przerwa (w terapii jestem juz ponad poltora roku) i nie wiem jak na mnie to wplynie...

 

mam nadzieje ze przetrwam to wszystko jakos :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam

 

Od czego by tu zacząć? Pewnie nie raz spotykaliście się z takimi problemami jak mój,ale niestety-taki to już jest nasz wiek.Jest nim szkoła.Ale zacznę od "początku"

 

Koledzy,jak i rodzice zawsze uważają mnie za radosnego,niczym nie przejmującego się człowieka. Kipiącego optymizmem i podchodzącego do wszystkiego na ludzie.Ale(niestety) zmienia mnie jedna rzecz-SZKOŁA.

W gimnazjum strasznie się nią przejmowałem.Jako uczeń podstawówki byłem jednym z lepszych w szkole,potem jakby wszystko się zmieniło,z piątek,dwójki itd.Trochę się tym zdołowałem,ale to raczej wchodziło jednym,a wychodziło drugim...Nauczyciele raczej mnie nie lubili.Byłym szczery do bolu.Nigdy nie preferowałem podlizywania itd :P Jeśli z czymś się z nimi nie zgadzałem,w "łagodnych" słowach mówiłem to nim.Każdy mówił,przesiedź te 3 lata,potem będzie już dobrze,i właśnie tutaj zaczyna sie mój problem.Każda sekunda w szkole była moja zmarnowaną sekundą.Na lekcjach(jak i przerwach) pękałem z nudów.Cały czas liczyłem sekundy.Gdy miałem iść do szkoły chciało mi sie płakać.Patrząc w przyszłość,trzy lata wydawały mi się 300.Trudno mi to tutaj opisać,ale każdy mi mówił,że jestem jednym z nielicznych którzy tak jej nienawidzili.Ale proszę nie robić ze mnie niełuka.W domu uwielbiałem czytać pisma naukowe,psychologiczne.Ogólnie,nauka w domu mi odpowiadała ;)

 

I teraz przechodzę do sedna sprawy-LICEUM

Właśnie się do jednego dostałem,jednego z lepszych w mieście.Szkołę przeżywam jeszcze gorzej.Wyżej opisywałem,jak straszliwie nudzę się w szkolę,ale tutaj jest gorzej/inaczej.Wracają ze szkoły do domu myśle sobie ,,kurde,jutro znowu do tej przeklętej szkoły".W weekendy mówię sobie ,,kurde,w poniedziałek znowu..." w dłuższe święta to samo.Normalnie nie daje mi to żyć.Ale oczywiście t nie wszystko,na lekcjach nudzę sie jeszcze bardziej,nie mam humoru.Zaraz ktoś napiszę ,,ucz się,słuchaj nauczyciela" Żeby było to takie proste :D

Dalej-inni uczniowie w klasie.Jako,że chodziłem do szkoły we wsi,jakoś wszystko było ok,ba,nawet byłem najbardziej lubiany w klasie.Bez problemu zostawałem przewodniczącym klasy.tutaj jest inaczej,wszyscy strasznie mnie denerwują.Nie mam z nimi najlepszych kontaktów.

Większosć zamiast mózgu ma hormony.Gadają o siłowni i mięśniach-aby podobać się dziewczyną.Plotkują na wszystkich ,,ten wg. mnie jest taki,ten taki".Ubawiłem się,gdy paru weszło w kółko i ,,no to teraz powiedzcie co inni sądza o mnie" ,tak się wymienili parę minut.Ktoś zaczął do jednego,od razu chcą się nawalać.Jakos to wszystko do mnie nie pasuje.Oczywiście o absolutnej ciszy na lekcji nie wspomnę...

A więc siedzę sam na przerwie i oczekuje na dzwonek.Lekcja mija bardzo długo.Gdy wychodzę ze szkoły,aż się wzruszam.Ale oczywiście myślę ,,jutro znowu"

 

Dodane po paru minutach

No dobrze,już ochłonąłem.Przepraszam za chaos,zacząłem paplać bez opamiętania i jakoś tak wyszło.A teraz w skrócie:

Myśli,że czekają mnie jeszcze 3 lata w szkole,dobijają mnie.Lekcja(jak i przerwy) są nadzwyczaj długe,jakby trwały pół dnia.Powracając do domu myślę tylko o tej przeklętej szkole.W domu zdarza mi się płakać(widzicie co szkoła robi z ludźmi? :D )

Ale przebywając z kolegami zawsze jestem tym najzabawniejszym i najbardziej optymistycznym(kolegami,ale nie w tej klasie).Jedynkami się nigdy nie przejmuje.Sam nie wiem...Nigdy się niczym nie przejmowałem,zawsze każdy mówił ,,XXX,tym to masz na wszystko wyjeb*".Ale ta szkoła mnie dobija.jestem z tego powody często bardzo smutny,przytłoczony,chcę mi się płakać...

Pytanie na koniec

Czy to jakieś oznaki depresji? Może czegoś innego?

 

No,wreszcie się wypłakałem i to anonimowo ;) Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardzo bezcenny jesteś wiesz !?!

Ja tez jestem w pierwszej klasie właśnie i musze powiedziec ze to co napisałeś bardzo mnie zdziwiło...Niewielu chłopaków potrafi się przyznać ze coś ich boli coś doprowaqdza ich do łez nawed anonimowo..! Raczej nie powiem ze dobrą rada bedzie "ucz się pilnie i słuchaj nauczycieli"! Odniosłam takie wrazenie ze jesteś tak zaabsorbowany szkolą i tym ze ledwo z niej wyszłeś a zaraz bedziesz musiał znów wrucic ze zapominasz ze w zyciu chodzi o coś więcej?! Jest coś co lubisz robić? Coś co sprawia ci przyjemność i niema nic wspulnego z budynkiem szkoły? Moze sprubuj znalesc coś takiego moze to przywruci ci chec zycia i da troche optymizmu ale takiego prawdziwego? Kiedyś ktoś powiedział "Po co nosić maskę skoro niema się juz twazy?" napisałes ze twoi rodzice i znajomi uwazają cie za kogos kim juz niejesteś wiec moze pokaz im prawdziwego siebie a oni bedą potrafili ci pomuc..Nieznam się na tym wiec niepowiem ci czy to depresja czy coś innego...trzymaj się!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wygląda na to, że nie masz po co chodzić do szkoły. Generalnie, jak się nie ma co najmniej jednego dobrego znajomego w klasie, to chodzenie do szkoły to nuda i udręka. Tak więc, jeżeli nie ma nikogo na poziomie, to może spróbuj zmienić klasę.

 

Poza tym warto robić coś poza nauką na lekcjach, np. rysować.

 

***

Ja ostatnio mam dosyć szkoły. Z jednego powodu - mam do szkoły godzinę drogi, w tym około pół godziny na piechotę. Jeszcze parę lat temu bez problemu szedłem taką odległość na piechotę. Ba, nawet sprawiało mi to przyjemność.

Teraz bardzo szybko się męczę i najchętniej bym w ogóle nie chodził :| ...

Tak w zasadzie, to jeszcze w zeszłym roku zdarzało mi się iść całą drogę na piechotę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardzo bezcenny jesteś wiesz !?!

Ja tez jestem w pierwszej klasie właśnie i musze powiedziec ze to co napisałeś bardzo mnie zdziwiło...Niewielu chłopaków potrafi się przyznać ze coś ich boli coś doprowaqdza ich do łez nawed anonimowo..! Raczej nie powiem ze dobrą rada bedzie "ucz się pilnie i słuchaj nauczycieli"! Odniosłam takie wrazenie ze jesteś tak zaabsorbowany szkolą i tym ze ledwo z niej wyszłeś a zaraz bedziesz musiał znów wrucic ze zapominasz ze w zyciu chodzi o coś więcej?! Jest coś co lubisz robić? Coś co sprawia ci przyjemność i niema nic wspulnego z budynkiem szkoły? Moze sprubuj znalesc coś takiego moze to przywruci ci chec zycia i da troche optymizmu ale takiego prawdziwego? Kiedyś ktoś powiedział "Po co nosić maskę skoro niema się juz twazy?" napisałes ze twoi rodzice i znajomi uwazają cie za kogos kim juz niejesteś wiec moze pokaz im prawdziwego siebie a oni bedą potrafili ci pomuc..Nieznam się na tym wiec niepowiem ci czy to depresja czy coś innego...trzymaj się!

Wiesz...na szczęście nie przytłoczyło mnie to na tyle,abym zapomniał,że w życiu chodzi o coś więcej.Ale to coś(wg.mojego toku myślenia^^)nadejdzie po okresie edukowania ;)

Znaleźć coś,abym zamiast o szkole,myślał właśnie o tym? Próbowałem,ale ciemna strona mocy jest zbyt silna :roll:

Wygląda na to, że nie masz po co chodzić do szkoły. Generalnie, jak się nie ma co najmniej jednego dobrego znajomego w klasie, to chodzenie do szkoły to nuda i udręka. Tak więc, jeżeli nie ma nikogo na poziomie, to może spróbuj zmienić klasę.

Naprawdę,zastanów się nim coś napiszesz.Wprawdzie mi to wisi,ale innych możesz jeszcze bardziej tym zdołować.

 

Ja ostatnio mam dosyć szkoły. Z jednego powodu - mam do szkoły godzinę drogi, w tym około pół godziny na piechotę. Jeszcze parę lat temu bez problemu szedłem taką odległość na piechotę. Ba, nawet sprawiało mi to przyjemność.

Teraz bardzo szybko się męczę i najchętniej bym w ogóle nie chodził :| ...

Tak w zasadzie, to jeszcze w zeszłym roku zdarzało mi się iść całą drogę na piechotę.

Sam również nie mam zbyt blisko.10-15 minut na piechotę oraz godzina busem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Wiesz...na szczęście nie przytłoczyło mnie to na tyle,abym zapomniał,że w życiu chodzi o coś więcej.Ale to coś(wg.mojego toku myślenia^^)nadejdzie po okresie edukowania

Znaleźć coś,abym zamiast o szkole,myślał właśnie o tym? Próbowałem,ale ciemna strona mocy jest zbyt silna"

 

Hmm wiesz co no mysle ze skoro uwazasz ze w zyciu chodzi o cos wiecej ale dopiero po okresie edukacji to jednak moze cie to przytłoczyło..? Po tej całej "edukacji" bedziesz musiał szukać pracy a za tym idzie wiel zeczy które mogą Cię przytłoczyć bedzie wiecej problemów i wiecej obowiązków potem bedziesz starszy tak ci zleci zycie i zapomnisz ze chodzi co coś wiecej...Nieczekaj na jutro...Przeciez gdyby jutra nie było...

 

"czasem pełnie słońca, czasem pełnie cienia...w kazdej chwili tu na ziemi zyj pełnią zycia bo czasu który masz jutro moze zabraknąc" niechce Cię tym jakoś załamac..i jezeli to zrobie to przepraszam ale zrób cos puki mozesz.

 

Powodzenia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wygląda na to, że nie masz po co chodzić do szkoły. Generalnie, jak się nie ma co najmniej jednego dobrego znajomego w klasie, to chodzenie do szkoły to nuda i udręka. Tak więc, jeżeli nie ma nikogo na poziomie, to może spróbuj zmienić klasę.

Naprawdę,zastanów się nim coś napiszesz.Wprawdzie mi to wisi,ale innych możesz jeszcze bardziej tym zdołować.

Tzn. nie możesz zmienić klasy?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam. Jestem nowa na forum... od dłuższego czasu męczy mnie coś wlaśnie związanego ze szkołą. Boję się do niej chodzić. Ciągle wydaje mi się, że nauczyciele traktują uczniów jak wrogów, nawet jeśli nikt bezpośrednio się do mnie nie czepia... Przeraża mnie to. Mam ten problem od... 2 gimnazjum, od zmiany szkoły z powodu wyprowadzki. Coraz częściej wagarowałam, czułam w sobie jakąś wrodzoną niechęć do uczęszczania do szkoły, było coraz gorzej, teraz jestem w 1klasie szkoły średniej. Dodam, że powinnam być w drugiej - to wszystko tak się nasiliło, że nie pozwalało mi w tamtym roku miesiącami chodzić do szkoły. Ciągle obiecuje sobie, że się tam pojawię, ale gdy rano dzwoni mi budzik aż zaczyna boleć mnie brzuch z nerwów, ogarnia mnie lęk... Przechodzi mi dopiero, gdy wymyślę wymówkę, by znów nie iść... Nie wiem w czym tkwi problem, to nie kwestia klasy raczej, nikt mi tam nie dokucza, nic z tych rzeczy. Wręcz nie mają kiedy. Czuję się okropnie. Do tego wszystkiego mam depresję, nieleczoną. Moi rodzice uważają, że jestem po prostu leniem, darmozjadem i gdy skończę 18lat (juz niedlugo...) to mam się wynosić z domu, bo nie będą mnie utrzymywać... Ciężko wybrać mi się do psychologa. Obiecuję już sobie to od jakiegoś czasu... nie potrafię.

 

 

EDIT: Już teraz na samą myśl boli mnie brzuch. Nie mogę spać. Wystarczy spojrzeć na godzinę, o której to piszę...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja natomiast jestem w drugiej liceum i nie mam pojęcia co mam zrobić ze szkołą. Nie potrafię się skupić na lekcji, na nauce w domu, samo wyjście do szkoły to zadanie niekiedy ponad moje siły... Często nie chodzę, bo po prostu nie jestem w stanie, przez co mam duże problemy z frekwencją, wiem już że czeka mnie egzamin kwalifikacyjny z kilku przedmiotów... Ale ja nadal nie potrafię się zmusić do wyjścia. Nie mam po co tam iść.

To wydaje się takie pozbawione sensu.

Rodzice mówią bym pomyślała o konsekwencjach tego, co robię, że nie zdam, że marnuję swoją przyszłość. Ale ja nie jestem w stanie myśleć o przyszłości.

W szkole wielu nazywa mnie emo bo jestem ciągle smutna, bo mam na rękach sznyty. To raczej nie jest coś, co powoduje, że z chęcią idzie się do szkoły...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też jestem w 2 liceum.

Bardzo nie lubię chodzić do szkoły. Jeszcze niedawno potrafiłam znaleźć w niej coś dobrego, o ile można to tak nazwać.

Znajomi, czy coś.

A teraz? Strasznie nie lubię tam chodzić. Potwornie się denerwuje i nienawidzę tamtego miejsca.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja po miesiącu jestem kompletnie wykończony studiami - mam lekcje w 1,5 godzinnych blokach, 1-3 10minutowych przerw na dzień, więc życie towarzyskie w trakcie dnia szkolnego praktycznie nie istnieje.

Na początku, przez pierwsze parę tygodni jakoś sobie radziłem i mi zależało. Teraz chcę tylko by to wszystko się wreszcie skończyło. Jutro mam zajęcia od 8-17, na końcu WF na drugim końcu miasta :cry: .

 

Mam na serio dosyć, jestem coraz bardziej zmęczony :cry: .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I żeby się przyłączyć: też jestem w toku nauczania licealnego. I pewnie najchętniej zamknęłabym się w pokoju i leżała, patrząc się tępo w sufit, ale nie mogę. Gdy zostaję w domu, to jest chyba najgorzej. To rozsadzające poczucie winy, że się marnuję, milion myśli na sekundę, że skończę na ulicy, że nie ma nic bardziej żałosnego od takiego zalegania na łóżku, że rodzice będą tak bardzo rozczarowani, co ludzie powiedzą, znów w szkole będą się mnie czepiać... Wtedy mam ochotę po prostu zacząć się gryźć, by się uspokoić, ale nie chcę wracać do krzywdzenia własnego ciała, chociaż wiem, że potrafię to zrobić tak, że inni tego nie zauważą. Po prostu chodzę do szkoły, chociaż czuję, że to nie ma sensu. Chyba po prostu wolę czuć tę pustkę, czy napady paniki przed dotykiem innych ludzi i całą gamę innych odczuć, niż wariować od natłoku winy w domu.

 

Też czuję ciągle takie poczucie winy. Że nie jestem wystarczająco dobra.

Dlatego uczę się nawet całkiem sporo.

I jeszcze bardziej się stresuję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×