Skocz do zawartości
Nerwica.com

SNY - co to jest? (interpretacja snów)


pisanka

Rekomendowane odpowiedzi

A zatem wybrałam się z całą rodziną, zaopatrzona w aparat fotograficzny na zwiedzanie ogromnego zamczyska, w którym wręcz rozgrywały się na żywo sceny historyczne, był pełen ludzi w strojach z epok, na parkiecie miały miejsce różne dziwne imprezy, niejednokrotnie z elementami fantastyki. Moim zadaniem było robić zdjęcia, a jednak okazało się, że totalnie za rodziną nie nadążałam (Nie pamiętam, czy nie było tam też mojej znajomej) i mijały mnie wszystkie najważniejsze ujęcia. Byłam bardzo zła na siebie. W pewnym momencie samotnie wyszłam z niego i poszłam przez szare osiedla na polanę, słońce bodajże świeciło i widać było pełno żółtego i nie tylko kwiecia ,barwny widok. Z tej polany w oddali widać było ów zamek, nie spodziewałam się, że jest tak ogromny. Czułam się samotna oraz, że muszę gdzieś iść, a jednak nie zrobiłam tego, przeraziła mnie zmiana atmosfery. Miła pogoda zmieniła się, zrobiło się zupełnie ponuro i wietrznie, nadchodził wieczór. Nad budowlą zawisnął ogromny, przerażający, a zarazem fascynujący księżyc.

 

Dzisiaj mi się nie chce interpretować, ale to będzie pewnie cuś o dążeniu do rozwoju świadomości, własnej drogi, w ten deseń...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A zatem wybrałam się z całą rodziną, zaopatrzona w aparat fotograficzny na zwiedzanie ogromnego zamczyska, w którym wręcz rozgrywały się na żywo sceny historyczne, był pełen ludzi w strojach z epok, na parkiecie miały miejsce różne dziwne imprezy, niejednokrotnie z elementami fantastyki. Moim zadaniem było robić zdjęcia, a jednak okazało się, że totalnie za rodziną nie nadążałam (Nie pamiętam, czy nie było tam też mojej znajomej) i mijały mnie wszystkie najważniejsze ujęcia. Byłam bardzo zła na siebie. W pewnym momencie samotnie wyszłam z niego i poszłam przez szare osiedla na polanę, słońce bodajże świeciło i widać było pełno żółtego i nie tylko kwiecia ,barwny widok. Z tej polany w oddali widać było ów zamek, nie spodziewałam się, że jest tak ogromny. Czułam się samotna oraz, że muszę gdzieś iść, a jednak nie zrobiłam tego, przeraziła mnie zmiana atmosfery. Miła pogoda zmieniła się, zrobiło się zupełnie ponuro i wietrznie, nadchodził wieczór. Nad budowlą zawisnął ogromny, przerażający, a zarazem fascynujący księżyc.

 

Dzisiaj mi się nie chce interpretować, ale to będzie pewnie cuś o dążeniu do rozwoju świadomości, własnej drogi, w ten deseń...

MI to się kojarzy że w tej chwili jesteś jakby nie z tego świata, jakbyś żyła sama ze sobą. Próbujesz nadążać za rodziną, próbujesz być ich częścią, ale Ci nie wychodzi. Życie wydaje ci się szare i bezbarwne. Nawet jeśli przeżywasz cos wspólnie z bliskimi to jednak jakby o krok za nimi. Nie czujesz tego co oni, nie widzisz tego co oni chcą ci pokazać. Te widoki, uczucia docierają do ciebie po fakcie i wtedy się ich boisz, bo nie wiesz co masz z nimi zrobić. Zaczynasz dostrzegać piękno uczuć ale boisz się ich okazywać i dlatego ciagle jesteś krok za wszystkimi...

Nie wiem czy to co napisałam na sens, bo nic o Tobie nie wiem, ale napisałam po prostu to co czu.łam po przeczytaniu tego opisu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

śniło mi się, że walczyłam z matką i to dosłownie. walczyłyśmy, jakbyśmy miały się pozabijać... ona wskoczyła mi na plecy a akurat byłyśmy w kuchni i wzięłam patelnię i wywaliłam jej całą zawartość (jakieś jedzenie, nie gorące, ale letnie :D) na głowę... tyle pamiętam...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

śniło mi się, że walczyłam z matką i to dosłownie. walczyłyśmy, jakbyśmy miały się pozabijać... ona wskoczyła mi na plecy a akurat byłyśmy w kuchni i wzięłam patelnię i wywaliłam jej całą zawartość (jakieś jedzenie, nie gorące, ale letnie :D) na głowę... tyle pamiętam...

Tu akurat widać że pałasz do niej nienawiścią, chciałabyś podświadomie coś zrobić,zemścić sie za wszystkie krzywdy, ale nie masz odwagi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No ja ostatnio jak mam sny to właśnie o budynkach.

Ten sen opowiedziałam psychiatrze i ona mi go zintepretowała. Podobnie jak ja poprzedni. Powiedziała, że zaczęło mi się walić życie ale nie siedzę i nie patrzę jak mi się wali tylko ratuję swoją rodzinę. Mimo że coś się zawaliło to jednak my przetrwamy. Tylko że teraz zastanawia mnie w tym, śnie jedno... bo są tam dzieci i mój ojciec a nie było m. To co się z nim stanie? Stanie się nieobecny w moim ,,nowym ,,życiu?

Czemu skopiowałes moją wypowiedź ze strony 4 jako swoją ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Śniło mi się, że robiłam jakiś przekręt z czarnoskórym kolegą. Jakieś narkotyki sprzedawaliśmy, czy coś kradliśmy, nie wiem. No i jakiś tam główny mafioso był wkurzony. No i ten kolega jechał do niego, żeby wyjaśnic sytuację. Ja zostałam w domu, z matką śpiąca piętro niżej. Umówiliśmy się z kolega, że jak nie wróci przez jakiś tam czas, to że mam uciekac. Już się miałam zbierac, kiedy do domu wparował morderca.

Powiedziałam mu , że jak mi coś zrobi to zostanie to usłyszane, bo ktoś jest w domu. Ona na to odparł :"już nie". No i ciągnął mnie na balkon, a ja przerażona szłam za nim potulnie. Dodam, że na balkonie nie było barierek. Zepchnęłam go z balkonu, ale spadł na taras poniżej i nic mu się nie stało, więc (nie wiem jakim cudem znalazłam się piętro niżej) zepchnęłam go jeszcze raz i zabiłam w ten sposób.

Obudziłam się roztrzęsiona. Patrzę na zegarek, znowu 2 w nocy. Ostatnio tak mam, że zasypiam po północy,a budze się z koszmaru ok 2.

Jaka interpretacja?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gunia76, o to ciekawe. Bo mi się bardziej skojarzyło z tym, ze jakby co to na nikogo nie moge liczyć, ani na matkę ani na nikogo innego, że zostaję z problemami sama.

Ale twoja interpretacja jest dużo bardziej pozytywna. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trzy razy z rzędu mi się ten wątek powtarzał, com zasypiała.

Byłam na dworcu i czekałam na pociąg do jakiegoś miasta. Jeden przyjechał- bilety za drogie, dwa następne mi uciekły, jeden rozklekotany jakiś i kiedy już w końcu - w końcu! - udało mi się do jakiegoś wsiąść, to nie dość, że nie miałam biletu, a ludzi była kupa, poszłam za jakąś babą i gdy pociąg miał postój, nieopatrznie z niego wyszłam. Ten odjechał, próbowałam go dogonić, lecz się nie dało.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To ma coś wspólnego z zerwaniem mojej znajomości z pewną nieciekawą osobą, nawet miasto, w którym "wysiadłam" było tym, w którym mieszka. Tylko nie wiem, czemu znalazłam się w nim, skoro miałam jechać spotkać się z jej przyjaciółmi, z którymi kontaktu nie zerwałam inie mam zamiaru. Ostatnio ciągle mam jakieś sny, w których zatrzymuję się w martwym punkcie. W tym wypadku stałam na ulicy i również nie miałam dokąd iść.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wrr... śniło mi się, że były chyba kogoś urodziny, namawiali mnie na wypicie alkoholu i w końcu się zgodziłam, wypiłam kilka łyków whisky prosto z butelki (a przecież obiecałam sobie, że nie będę pic i nie chcę pic i mi to niepotrzebne!). czyli uległam :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W śnie. Ale w rzeczywistości jeszcze masz szansę coś zmienić ;)

 

Moja matka rodziła w mieszkaniu swoich rodziców. Wszyscy dookoła raczej to olali, ja przejęłam się trochę bardziej, bo miałam już świadomość, że dziecko będzie martwe, czułam to. Tak też się stało i tylko tłumaczyłam to wszystkim ku ich zdziwieniu. Nie byłam przejęta, a jednak z drugiej strony coś czułam smutek i babka kazała mi przestać i eeee...zjeść czekoladę (no dramat).

 

Wcześniej naczytałam się dużo o metaforze porodu w podręczniku o DDA i pewnie to stąd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a mi się dziś śniło znów coś dziwnego, że niby byłam w szkole i z ludźmi schodziliśmy do szatni a tam "ulewa" pełno wody, normalnie woda zalewała tą szkołę, my szybko biegliśmy do tej szatni wzięliśmy kurtki i wybiegliśmy stamtąd, ale na pierwszym piętrze było ok. i sobie nawet babki w portierni siedziały i oglądały wszystko na kamerze, a ja się pytam, czy mogę sobie zobaczyć, bo jestem ciekawa, jak to wygląda na ekranie. haha dziwnie się na mnie spojrzały, ale potem się uśmiechnęły, ale tak fałszywie, ja to "odwzajemniłam" i wyszłam. chciałam pomóc tam z tą "powodzią", ale pokłóciłam się przez telefon z tatą o coś i już nie miałam siły pomagać. więcej nie pamiętam.

 

-- 19 sie 2012, 13:56 --

 

u mnie pewnie wzięło to się stąd, że we wtorek matura, więc szkoła mi się przyśniła...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wrr... śniło mi się, że były chyba kogoś urodziny, namawiali mnie na wypicie alkoholu i w końcu się zgodziłam, wypiłam kilka łyków whisky prosto z butelki (a przecież obiecałam sobie, że nie będę pic i nie chcę pic i mi to niepotrzebne!). czyli uległam :(

Może chodzi o podobienstwo do rodziców, do którego nie chcesz się przyznac?

 

-- 20 sie 2012, 12:16 --

 

Keji, i jaka jest ta metafora porodu?jakieś ponowne narodziny jako człowieka czy co?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Keji, i jaka jest ta metafora porodu?jakieś ponowne narodziny jako człowieka czy co?

 

To też, ale poza tym dużo było w kontekście nieodzwierciedlania emocji dziecka, nie pozwolenia mu na nie i tym samym nie podarowanie możliwości urodzenia się do końca.

 

-- 21 sie 2012, 13:56 --

 

A dziś mi się śniło, że spałam nocą w mieszkaniu, po czym nagle przyleciał helikopter z ogromnymi lampami i starał się za wszelką cenę nas "naświetlić", "złapać" z każdej szczeliny, każdego okna, a my z rodziną żeśmy się ukrywali po kątach.

 

Czyżby trochę światła zostało rzucone na rodzinne problemy i dysfunkcje?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wczoraj mi się śniło dwóch policjantów, otóż, że przyszli do mojego domu i się rozsiadli na dwóch fotelach. i zaczęli gadać z moją matką i ojcem, ja miałam się nie wtrącać. . a ja i tak wyszlam z pokoju i zaczęłam mówić, ze niefajnie postąpili, ze powinnam być anonimowa, a ten jeden policjant mnie tak zbył... olał. więc zaczęłam się drzeć, a on, ze mam sie uspokoić i nie podnosić glosu na funkcjonariusza (zagroził swoim paskiem narzędzi :D)

potem slyszalam rozmowę sąsiadki z tym policjantem. się pytała jakie ma on prawo do zadawania takich pytan (pytał o to, jak się zachowujemy w domu)

w sensie czy są kłótnie.

 

może "przewidziałam" jakąś aferę. wczoraj przecież w aptece kłóciłam się m.in. z ochroniarzem... :lol:

 

 

a dziś nie pamiętam ogólnie snu, ale pamiętam we śnie słowa matki: "to co mam zrobić, byś mi pomagała w domu tak jak kiedyś?" i się obudziłam. (ale na początku nie byłam pewna czy to sen czy jawa)

fakt. mniej pomagam. ale to też z takiego względu, iż maturą się zajmowałam... ale nawet dzień przed maturą obierałam ziemniaki, choć powinnam przypominać sobie prezentację. :mrgreen: w każdym bądź razie, teraz powinnam znów wrócić do tych obowiązków domowych, mi to nie robi ... ale... kurde ona nie zasłużyła na jakąkolwiek pomoc... :( i mam dylemat. ale dobra, bo nie na temat... ciekawe, co te słowa mogą oznaczać. chcę być doceniona może, może przez nią, ale nie daję jej żadnych powodów do tego... ? :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×