Skocz do zawartości
Nerwica.com

moja depresja/historia/objawy


neurosis78

Rekomendowane odpowiedzi

Wygląda na to, że rzeczywiście masz depresje. świadczy o tym przede wszystkim to, że nie masz nawet siły zacząć na nowo prace.

Ludzie często mówią nam, że jesteśmy leniwi i nic nie warci. po prostu - nie potrzebni. bo nie mają pojęcia że istnieje coś takiego jak depresja i że to wszystko dzieje się wbrew naszej woli...

tym się nie przejmuj.

Bierzesz leki? myśle, że one naprawde mogły by ci w tej sytuacji pomóc. zyskasz więcej energi, spokojny sen... ja już biore prawie rok czasu i stwierdzam, że jestem zupełnie innym człowiekiem. życie jest dla mnie o wiele łatwiejsze. mam więcej siły i radości w sobie.

trzeba działać, jak najszybciej udaj się do jakiegoś dobrego lekarza. on napewno udzieli ci odpowiedniej pomocy :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Biore leki teraz Seroxat 3 tydzien, wczesniej andepin i amizepin.

właśnie wyszedłem ze szpitala psychiatrycznego, więc kontakt z lekarzami miałem, przed szpitalem też byłem u kilku.

Powiedzieli mi, że farmakologicznie za wiele nie zdziałają, że musze na psychoterapię chodzic, moje pytanie właśnie kieruje do osób które uczestniczą lub uczestniczyły w psychoterapii, jakies rady, może ktoś z Łodzi może kogoś polecic i czgo sie spodziewac

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nom, wkolowesolo, wydaje mi się, że trafnie lekarz zalecił psychoterapię. Pisałeś bowiem, że przyczyną Twojego stanu jest dzieciństwo. Otóż widzisz, przeszłość żadne tabletki nie naprawią, jedynie Ty sam możesz ją oswoić. Polecam psychoterapię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli do sypialni idzie się z kimś tylko dlatego, że jest ładny, to na pewno nie. Ale myślałam, że są inne powody :? Poza tym, wydaje mi się, że są trochę ważniejsze sprawy niż seks.

 

A jakie to są te inne powody? Wymień choć kilka.

 

Ja rozumiem, że nasze wspaniałe forumowiczki wogóle nie patrzą na wygląd swojego przyszłego faceta(a to, że każda z nich w Off-topic napisała, że idealny facet musi być wysoki, przystojny itp. to tylko mało znaczące cechy :roll: ) i z przyjemnością poszłyby z miłości do łóżka z rudym krasnalem ważącym 40 kg, który ma fabrykę pryszczy bo przecież najważniejsze jest to, że on będzie czuły, kochający, oczytany i będzie miał fajną kolekcję motyli :roll: .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Poza tym, wydaje mi się, że są trochę ważniejsze sprawy niż seks.

Nie dla kogoś, kto ma rozumek między nogami...

 

w takim razie przepraszam ze jestem czlowiekiem i jestem jak wiekszosc ze mam ochote pojsc z kims do lozka na jedna noc aby przezyc troche przyjemnosci (ktorewj tak malo w moim zyciu) jak miliardy innych ludzi!! to ze tobie sie to nie podoba nie znaczy ze odrazu czliowiek mysli penisem. PO PROSTU TAK JEST! co z tego ze wielu z nas jest wartosicowymi ludzmi jak w takich przypadkach nie jest to brane pod uwage tylko wyglad i jakies cechy idiotyczne typu poczucie humoru czy umiejetnosc podkrecenia bajery itp.

 

ja esetem idealista ale w tym swiecie nie mozna nim byc i zyc normalnie neistety i trzeba sie z tym pogodzic.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

co z tego ze wielu z nas jest wartosicowymi ludzmi jak w takich przypadkach nie jest to brane pod uwage tylko wyglad i jakies cechy idiotyczne typu poczucie humoru czy umiejetnosc podkrecenia bajery itp.

 

Otóż to, kobieta nie poczuje większego podniecenia do faceta z tego powodu, że ten należy do kółka różańcowego, wszystkim pomaga, wszystkim dobrze życzy, jest słodki i kochany. Takie coś może nawet zaszkodzić, bo one lubią jak facet ma w sobie coś z drania albo jest draniem.

Poczucie humoru pomaga, ale może czasem zaszkodzić. "Umiejętność podkręcania bajery" jak to określiłeś jest bardzo istotne, prawie tak istotne jak wygląd. Nawet najlepszy wygląd czasem może nie wystarczyć jak się nie potrafi tego wykorzystać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czułem, że jest już blisko i zaraz umre a po chwili odeszła i już jej nie ma.

Mam już tego dość, wszędzie ich widze a oni mnie obserwują, śmieją się, wiedzą, że jestem bezradny bo nikt oprócz mnie o nich nie wie.Wiedzą, że nie mam siły i jestem zbyt słaby, żeby z nimi walczyć wykorzystują to.

Zmienili moich przyjaciół, dzisiaj wszyscy sie odemnie odwrócili i mnie wyśmiewają.Nie moge żyć bo oni wiedzą i widzą mnie, nie moge z nikim rozmawiać bo manipulują nim i robią z przyjaciół wrogów.Nie moge też umrzeć bo ona wie, że musze żyć.Nie wiem co robić, obudziłem sie włączyłem komputer i napisałem ten temat, troche polepszył mi sie nastrój, że wyrzuciłem wszystko z siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

RozszczepionyUmysł, kim Oni są?

Nigdy nie uwierzę, że jest aż tak źle, aby gorzej być nie mogło ;) A skoro nie jest najgorzej, to jeszcze dużo dobrego może wydarzyć się w Twoim życiu. Czy myślałeś o konsultacji ze specjalistą?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kolego idealny człowiek nie istnieje... ani ja ani Ty nigdy nie zasłuzymy na to. Chcesz być kimś wyjątkowym? Ceń siebie, nie zwracaj uwagi na opinie zawistnych ludzi i ich głupawe wypowiedzi. Miej w dupie tych co w Twoje życie w brudnych butach wchodzą, a szanuj najblizszych. Bądź sobą i doceniaj to co masz, a gdy dotyka Cię dno, nie załamuj się i w dal patrz, w lepsza przyszłość.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tylko sprawa byla troche bardziej skomplikowana. Ona nie byla ze mna szczera przez ten caly czas. Flirtowala ze mna na wszystkie mozliwe sposoby i chodzi o to ze przez rok zwodzila mnie i dawala do zrozumienia ze moze cos z tego wyjsc ze "cos" do mnie czuje. Wtedy byla jeszcze ze swoim ex ktorego nieznosila wiec ja grzecznie czekalem az z nim zerwie. W koncu nie wytrzymalem i powiedzialem jej ze niech w koncu sie zdecyduje i wybierze wiec wybrala - jego. Pare tygodni pozniej zerwala z nim. Nim zdarzylem sie zorientowac ona miala juz nastepnego. Pewnego czasu bylem ze znajomymi na piwie. Ona tez tam byla. Nadal mocno to przezywalem. Ona widzac mnie dosc przybitego wypowiedziala te ("Sorry ale(..)") slowa przy naszych znajomych.

Sorry ze tak mówie ale ta dziewczyna to zwykła k... :twisted::twisted::twisted:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

RozszczepionyUmysł Mogę Ci jedynie powiedzieć,że to co napisałeś nie jest mi obce to uczucie,że już nic nie można zrobić,gdy człowiek nie widzi w niczym sensu i co najbardziej przerażające odbiera sobie nadzieję.Wiem jak potrafi boleć ale jestem przekonana,że to wszystko nie jest dziełem przypadku,że ma sens który nie jest nam znany.Wiem,że jest Tobie teraz bardzo ciężko ale wiedz też ,że nie jesteś sam jestem z Tobą jak i większość z nas.Odbiór świata jest subiektywny jest on takim jakim go postrzegamy zabarwiony naszymi emocjami które gdy są negatywne stają się powodem cierpień ale z drugiej strony są odbiciem naszego wnętrza i dają impuls by jednak przypatrzeć sie im, spojrzeć głębiej i próbować znalezć ich przyczynę gdy będzie się miało trochę więcej siły.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najgorsze jest to, że nie można o niczym myśleć jak myśli sie o niczym to to nic robi sie wszystkim, nieda sie tego opisać.Wszystko jest takie puste i denne, wszystko jest takie sztuczne.Ja boje sie iść do specialisty bo niechce dostać żadnych wariackich papierów i być postrzeganym jako psychol i wariat bo wtedy bym sie załamał całkowicie, chociaż już niemam z kim rozmawiać oprócz siebie.Nie wiem co mam robić, nikt tego stanu nie zrozumie dopuki mu sie to nie przytrafi, ciezko jest to opisać. Czemu akurat mi sie to przytrafiło?Nie wiem co mam robić, nie poznaje siebie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale chciałbyś, żeby było lepiej, żeby było znowu zwyczajnie? My tu możemy Cię tylko wesprzeć, napisać, że rozumiemy, ale tylko specjalista może pomóc Ci z tego wyjść.

A żeby dostać te "żółte papiery" to trzeba się podobno bardzo postarać ;P Nie przejmuj się w ogóle jakimiś cholernymi etykietkami typu "chodzisz do psychiatry - jesteś wariatem". To ci, którzy w ten sposób oceniają ludzi powinni się wstydzić swojej ciemnoty (no bo jak inaczej to nazwać?) My nie mamy się czego wstydzić! Problemy psychiczne mogą się przydarzyć naprawdę każdemu, tak jak i inny choroby...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oj, RozszczepionyUmysł, wierz mi - nie kwalifikujesz się do "żółtych papierów'. I jeszcze jedno - właśnie rozmawiasz z ludźmi, którzy wiedzą o co chodzi, ponieważ im się to samo przytrafiło. Niestety, bez pomocy specjalisty się nie obejdzie. A obawa o przyklejenie Ci ksyfki: psychol jest bezpodstawna. Człowieku, żyjemy w XXI wieku - wiele w tej kwestii się zmieniło. Np. to, że masz gwarancję zachowania tajemnicy służbowej. Nawet Twoi rodzice nie muszą wiedzieć :!:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam wrażenie, że w depresji moze być wygodnie, że można uciec w nią przed prawdziwym życiem, przed obowiązkami, przed pracą, przed odpowiedzialnością, dosłownie przed wszystkim. Można zasiąść na kanapie przed oknem i patrzeć tak cały dzień. Można tak spędzić życie. Czy to straszne? Nie wiem, właśnie. Do niedawna wydawalo mi się to nie do pomyślenia, a teraz proszę. Można nigdy nie sprobowac życia, siędząc w zamknięciu, na przykład w domu przez cały czas. Co sądzicie? Jak jest u was?

 

Ps. Poza napadami lęku i płaczu i ciągłym poczuciem bycia nikim, towarzyszy mi poczucie pustki i ciszy, jakby już wszystko stanęło w miejscu, lubię to uczucie, czuję się w nim wygodnie( choć wiem ale tylko wiem że to jest okropna pułapka)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ewawe, w pewnym stopniu zgodze się z Toba,ale piszę tylko w swoim imieniu.Po 10 latach zmagania sie z chorobą przyzwyczaiłam się w jakimś sensie do tego stanu i nie wiem czy potrafiłabym teraz żyć jak inni.Siedzę w domu,odgrodzona od świata zewnętrznego i jego prawdziwych problemów.Czasem wydaje mi się,że zginęłabym gdybym miała nabrać tempa którym żyją inni.Czy to wygodne? W pewnym sensie chyba tak :oops:...co nie zmienia faktu,że męczę się okropnie i chciałabym żeby to minęło.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To jest genialne określenie na to jak się czuję:

 

"Pławię się w bagnie" Tak bym tego nie wymyśliła ale o to właśnie mi chodziło.

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 11:11 pm ]

Ja też "kamyku" gdybym miała teraz się rozpędzić do prędkości normalnego życia to byłoby ciężko choć dopiero od niecałego roku jestem w domu, ale i tak czuję jak by film był na zewnątrz, a ja jestem poza akcją.

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 11:12 pm ]

Ja też "kamyku" gdybym miała teraz się rozpędzić do prędkości normalnego życia to byłoby ciężko choć dopiero od niecałego roku jestem w domu, ale i tak czuję jak by film był na zewnątrz, a ja jestem poza akcją.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Że depresja jest wygodna to mało powiedziane-może stać się nawet sposobem na życie ,adaptacją (tak jak normalna praca, nauka, etc) jak słusznie Ewawe zauważyłaś; na początku było mi bardzo źle ze sobą, płakałam, nie spałam, chciałam się zmienić etc a po pewnym czasie pojawiła się totalna pustka i odrętwienie-myślę, że nie ruszyła by mnie nawet wiadomość, że rozpętano III Wojnę Światową, czy że właśnie nastał Koniec Świata (no, może na no ostatnie info to bym się ucieszyła:)

Całkiem obiektywnie, nie użalając się nad sobą- nie wiem czy jest jeszcze dla mnie ratunek, chętnie zmarło by mi się we śnie (jakież to piękne), lub mam wrażenie że mogłabym spędzić życie w 4 ścianach sama jak palec z dala od all people; (w domu straszą mnie że skończę w psychiatryku na prochach i utyję od nich jak balon);

wyjścia są dwa:

->albo uda nam się wyzdrowieć i wrócić do Matrixa

->albo przewegetujemy całe życie

Osobiście nie mam siły na konsekwentne trwanie w żadnej z tych opcji :shock:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No i tu właśnie jest jeszcze ta kwestia, czy my chcemy wyzdrowieć, czy nie...

Bo jeśli nie, to żaden psychiatra, psycholog czy czarownik nam nie pomoże.

 

Ale czasem warto być zdrowym. Czasem warto poczuć taka ogromną siłe napędową, która popycha nas w nieznane. Dzięki której wyruszamy w podróż do innego świata. I co się ku naszemu zdumieniu okazuje, że w tym nowym świecie nie jest tak strasznie jak dotąd myśleliśmy. Baa.. jest tam o wiele lepiej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że depresja daje nam to, czego tak na prawdę każdy człowiek pragnie w życiu. Mam tu na myśli stabilizację.

Z depresją mamy jeden problem życiowy - samą chorobę. A inne możemy sobie wytłumaczyć jako mające swoje źródła właśnie w depresji. To takie wygodne, ale i "stabilizujące" tłumaczenie.

Z kolei ludzie zdrowi, muszą (czy chcą, czy nie chcą) uczestniczyć w galopie codzienności. A w tym biegu nic nie jest pewne - praca jest, jutro może jej nie być, partner/partnerka to samo, pieniądze, samochód... wszystko to ulotne, nietrwałe, nieosiągalne na stałe.

Dlatego depresja daje nam takie swoiste poczucie stabilizacji życiowej, ale za cenę zdrowia. :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×