Skocz do zawartości
Nerwica.com

Problem z ojcem


Rekomendowane odpowiedzi

Cześć. zajrzałam tutaj bo czuję się bardzo samotna.. może tu znajdę wyrozumiałość, bo u mnie w domu niestety nie... :( Co Wam daje takie pisanie na forum? Czujecie sie lepiej?

 

-- 11 mar 2012, 16:13 --

 

no więc co ja tu robię? hmm. nie radze sobie z rzeczywistością.. mam 21 lat, studiuję i mam wspaniałego chłopaka.. a rodzina? hmm jak dla mnie już nie istnieje. Odkąd zmarła moja mam (3 lata temu) nie mam rodziny. chociaz zamieszkałam z ojcem i jego żoną. w czym jest problem? otóż mam dość ojca. po prostu ojca, jak dla mnie mogłoby nie być. on nie umie ze mna rozmawiać, zaraz drze papę.. jestem dobra do "podaj, przenieś, pozamiataj". a tak to jestem wielkim problemem. na pewno ktoś pomysli "wyprowadź się" ale... nie idzie. bo za co bede żyć? od razu pracy nie znajde itp. bo on wychodzi z założenia, że jak ma pieniądze to musze go słuchać. ale ja już psychicznie nie wytrzymuje. tabl nie działąją już na mnie;( myslalam o cięciu się. to czasem pomaga. nie chce mi sie żyć jak jestem tu w domu po zajęciach..... on już lekko się wydrze ja mam łzy w oczach. ktos lekko podniesie glos mam wrazenie że krzyczy.... co sie do chole** ze mną dzieje,,...

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie, to w jego przypadku niemożliwe. jak nawet spokojnie zapytam to juz odpowiada krzykiem! jestem juz taka nerwowa , że lekko sie ktoś/on uniesie mam łzy w oczach. nie umiem mu wykrzyczeć wszystkiego bo wiem jak bedzie. On sie wydrze, zabierze mi wszystko i tyle. raz na początku studiow postawiłam sie.... mianowicie chcialam spać u chłopaka. a on, że" nie! masz dom i masz w domu spać!" i zrobłam po swojemu. zabrał mi klucze od auta, które dostałam na 18-stke, dal odliczone na pociąg i tyle. mieszkam kawalek od miasta (5km) wiec nawet pieszo szłam do domu w zimie, bo chłopak był do późna w pracy. Gdy dostalam zapalenia płuc oddal mi auto i moglam na ten cholerny pociag dojeżdżać:( nie dawal mi na nic! nawet obiady nie zostawiali mi. pamietam jak moja mama żyła.... kłócąc się z nią krzyczalam" u ojca bede miec lepiej"... teraz tego żałuję... tak chciałąbym ją przeprosić. teraz to tylko moge płakać w pokoju i mieć żal do samej siebie. a ojciec? ja mu przeszkadzam i tyle. myśli że da pieniądze na ciuch to wynagrodzi te krzyki?! nie mam z kim porozmawiac. z chlopakiem nie chce, bo wiem jak reaguje; wkurza sie ze tak mnie traktuje i chce bym wprowadziła się do niego. ale nie ejst tak łatwo. jak oplace studia? nie mam renty po mamie nic;( a praca? jezuuuu. czemu te życie jest takie trudne? czemu mnie nic nie cieszy?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, chylę czoła że się uczysz, mogłabyś znaleźć pracę, wyprowadzić się i może byłoby prościej ale Ty walczysz o swoje wykształcenie co będzie procentować w przyszłości. Szczerze mówiąc sytuacja jest beznadziejna, musisz to przetrzymać. Ja mogę jedynie Ci powiedzieć że nigdzie dotąd nie uzyskałam takiego odzewu, zrozumienia a to podnosi mnie na duchu. To forum jest tak "oblegane" że na prawdę można znaleźć bratnią duszę, może nie od razu, wymaga to zaufania ale naprawdę dużo warte i pomaga. Wiem że łatwo jest mówić ale nie daj się stłamsić, myśl o swoim domu że to tylko okres przejściowy nie zależny od Ciebie a potem wszystko się zmieni. Los potrafi w jednej chwili diametralnie się odmienić ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

często takie sytuacje krytyczne wyzwalają w człowieku nadludzkie siły. Czy nie przysługuje Ci renta po mamie ? Praca wcale nie musi być wielka od razu. W sklepach szukają młodych na 1/4 1/8 etatu. To pozwoli Ci się urwać z domu, zaczniesz oddychać swobodniej i poczujesz trochę wolności. Za pierwszą wypłatę zrobisz może tylko małe zakupy, ale najważniejsze, żeby nabrać wiatru w skrzydła.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie, niestety sąd nie przyznał mi renty;( booo znależć nie mogliśmy dokumentów .. a tam.. Gdyby żyła, byłoby calkiem inaczej. Wiem, znaleźć prace to podstawa. nie chce przerywać studiów bo dużo nie brakuje bym je skonczyła.... Wiem, ze jak postawie na swoim nie skończe ich. wiec chce przetrzymać ten rok.... Sytuacja jest beznadziejna, ojciec tym bardziej. pomimo ze zajecia mam od rana do wieczora chce tam iść, bym tylko nie musial wracać do domu. jest mi mega przykro, bo On nigdy nie pokazał mi, że mnie kocha, że jestem jego dzieckiem. chyba nigdy nie usłyszlam, że jestem jego córką. ale jego syn tak! "synuś", "Synek"... a ja?! nawet po smierci mamy nie okazał mi zainteresowania. o nie, 1 dzień - jak sie czujesz. a po pogrzebie ? nic! jeszcze darcie papy , że w liceum nie skończe itp. obcy ludzie mi pomagali, f=gdzie bylo mi bardzo głupio iść i się wypłakać . a on rzuci 500 zl i idz na zakupy. a gdzie zainteresowanie? czy zdrowa? jak egzaminy? nic! tylko sie wydrze: "znow chora"?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czyli co tobie teraz najbardziej dolega? Co chcialabys zmienić? Czujesz lęki, smutek, natrętne myśli, rozpacz.?

Moze to czas zeby pojsc na swoje? A jezeli nie - to pamietaj, ze w kadzym cierpieniu mozna odnalezc sens.

Mozesz brac leki , chodzic na psychoterapie, uczyc sie relacji z ludzmi, ale tez bardzo pomocna moze tu sie okazac praktyczna rada - pracuj, wynajmuj z kims mieszkanie, nawet z kims obcym - bo on napewno na ciebie nie bedzie darl mordy. Nie musisz slucjac swego ojca i byc mu posluszna, Nie mowie ze odrazu wyjdziesz na droge sukcesu, ale pomalu pomalu dojdziesz do swego.

 

-- 12 mar 2012, 22:18 --

 

Forum to wlasnie daje, ze mozesz od kogos w sposob werbalny doznac empatii. Osobiscie zaluje ze na tym forum nie organizujemy spotkan na zywo - bo to tez mocno pomaga.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

po prostu chce się odważyć my wszystko wygarnąć! ale wiem, że dobrze z tym nie wyjdę. tak to jest pierwsze co chce zrobić. Moj chłopak chce bym z nim zamieszkała.. wiec jeszcze troche i zapewne to zrobie, chyba że wykończę sie psychicznie. co sobote i i niedziele placze, bo nie daje rady. wiem uzalam sie nad sobą momentami, ale wtedy widze ze dużo nie trzeba by bylo jeszcze gorzej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dokłądnie. słowa trafione w sedno sprawy;( boo bo co wziął mnie po śmierci mamy? jak nie mieszkal z nami ponad 10 lat, bo co musial? to mogł wtedy to powiedzieć a nie teraz;/:( trudno mi o tym pisać... chole** dostaje, jak słysze ze inni mają normalnego ojca/normalną rodzine! :cry: ale kiedyś nadejdzie dzień gdzie wszytko mu powiem lub napisze( może wtedy się chociaż odważe na list) booo czy powiem? hmm wydrze się to ja sie zablokuje i tyle z tego bedzie. wiec kiedyś na pewno... ważne bym przetrwala te studia i się nie przejmowac każdą jego pretensją.. próbuje.... narazie jestem w punkcie zerowym. czuje zlość, nienawiść, najchetniej zemsciłabym się za wszytkie łzy moje, a z drugiej str chciałabym widzieć jak cierpi. ale ten dzień nadejdzie..... na pewno...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja trochę przeciwnie niż poprzednicy ...

 

A może robisz podobny błąd jak z matką, w ocenie swojego ojca ?

 

Myślę sobie, że gdyby się Tobą nie interesował to nie kupiłby Ci auta na 18'te urodziny (mało kto taki prezent dostaje, btw), nie kazałby Ci być w domu o danej godzinie, nie utrzymywałby Ciebie.

Myślę też, że skoro całe twoje życie był osobą mało okazującą uczucia, to nie oczekuj od człowieka że teraz nagle się zmieni. Jedyne co to TYLKO i wyłacznie zmienić możesz się Ty.

Też rzuca się z oczy, że widzisz tylko siebie, nikogo więcej.

Dlaczego nie przyjdzie Ci do głowy, że jemu po stracie żony też jest cieżko ? Że przeżywa żałobę, przeżywa ale inaczej niż Ty.

 

Z drugiej strony, jeśli tak bardzo Ci źle to nie rozumiem gadania, że nie znalazłaś dokumentów aby uzyskać rentę po matce. Albo że nie chce Ci się iść do pracy ... że nie chcesz skorzystać z propozycji chłopaka o wspólnym mieszkaniu. Nie wspominając, że uczelnie oferują różne stypendia, jak też i banki (kredyty studenckie).

Witamy w dorosłym świecie.

 

Mam znajomą - jest już sierotą, powyżej magicznego wieku kiedy mogłaby uzyskać rentę po rodzicach i ... studiującą 2 kierunki, w obcym mieście. Biednie bo biednie, ale daje radę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jestem zła! prawda... dziwne, bo wcale mnie nie znasz a pisszesz tak, jak mowią najblizsi znajomi; mówią to co widzą.... ... kiedys chodziłam do psychologa po tym jak odszedl ojciec od nas w 99 roku. na tle nerwowym jąkam się lekko;( wiec moze to faktycznie dobry pomysl...

 

-- 12 mar 2012, 22:44 --

 

essprit: on nie cierpiał bo ja zdradził;/ właśnie o to chodzi, ze jesli cos kupi to musze go słuchac . zero prywatnosci

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie wrocil! on mial swoje ulożone życie. a ze nie maialm 18 kazdy gadal ze musze z nim zmaieszkac i taka byla kolej rzeczy.

 

-- 13 mar 2012, 08:41 --

 

a czemu nie pojde do pracy? bo musialabym przerwac jak narazie studia. od rana do wieczora jestem na zajeciach, hmm moze 2-3 nie sa obowiazkowe. a reszta? nie ogarne. ale widac nie byles/as nigdy w takiej sytaucji, gdzie stoisz miedzy mlotem a kowadlem. cóz. pisac komus jest latwo, ale jestem ciekawa jakie byloby twoje myslenie i postepowanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak się składa, że byłam.

 

Ja zaczełam pracę już w wieku 14 lat - oczywiście dorywczą i na lewo.

A w L.O i na studiach pracowałam, żeby mieć ot choćby na głupi bilet na uczelnię.

Nie miałam takiego luksusu jak Ty w postaci auta.

 

Z całego twojego postu wynika, że wcale Ci aż nie tak źle.

Jesteś już osobą dorosłą. Możesz iść do pracy, studiując. Ba ! nie ma obowiązku studiowania w ogóle.

Możesz wziąść kredyt studencki.

Możesz skorzystać ze stypendiów naukowych i socjalnych.

Możesz mieć rentę po matce.

Możesz się wynieść od tego "okrutnego" ojca, który CIę utrzymuje.

 

Ale z tego co widzę, lepiej narzekać ... pisać jaki ten świat jest straszny, samej nic nie robiąc (vide - renta).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mogłabym, ale gdzie idę słyszę: potrzebujemy osoby w pełni dyspozycyjnej.a praca na te nawet etaty jdziwna bo akurat w tych godz mam zajęcia. Myślisz że nie próbowałam? To się mylisz. Wnioskuje że jesteś starsza ode mnie więc teraz czasy się zmieniły. Praca w wieku 14 lat mało możliwa j.est wtedy.

Studia nie przerwe bo szkoda tych 2lat.. zależy mi by coś osiągnąć pomimo tego że ojciec uważa mnie za gorsza od jego synka. A tylko dodam że z punktu widzenia z zew jego syn jest tylko nauczony życia przy pieniądzach. Ją prawie18lat mieszkalam z mama w normalnych warunkach. Więc wracając do studiów-mam swoje marzenia i ambicje. Jak widać nie każdy je ma.

Dziękuję Bellatrix. Nie o to, że bronisz mnie. Tylko o to,że rozumiesz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak się nie myle, to autorka powinna odpisać a nie Ty - obrończyni ;)

 

Ale mogę i Ciebie wypunktować, jak Ty mnie.

1. Wyżej napisałam, że byłam w podobnej syt., a jeszcze gorszej.

2. Cieżko jej będzie znależć pracę po 5 latach studiowania, bez żadnego doświadczenia. A i jeszcze - studentów o wiele chętniej zatrudniają niż absolwentów, a czemu to się autorka dowie jak pójdzie do pracy.

3. To albo marzenia, które finansuje Ci ojciec i stawia jakieś wymagania. Albo do pracy i sama sobie finansujesz własne marzenia.

4. Tak to w dorosłym życiu wygląda, że kredyty trzeba spłacać.

5. Nikt nie napisał że świat jest czarno - biały. Vide - "okrutny" ojciec, który ją finansuje. Ani też, że ma być poniżana. . Ocena ? Ja bym napisała inny punkt widzenia. A i jeszcze, bądź co bądź jest to forum publiczne.

6. A ja napiszę, że twoje "głaskanie" jest nie na miejscu. Ile lat ma spędzić w takim domu, czekając na coś czego nie dostanie ?

 

-- 13 mar 2012, 17:12 --

 

Hehe, nie czasy się nie zmieniły. Ja żyje w tym samym czasie co Ty, ale w innej rzeczywistości jak widać.

 

Ani teraz, ani wtedy nie można było pracować w wieku 14 lat.

Hmm, a ja dla odmiany słyszę i widzę - "zatrudnię studentów w nienormowanym czasie pracy".

A kto Ci każe przerywać studia ?

 

Hmm, pijesz do swojego brata - a tym poście, wypisz wymaluj, ja mam takie samo wrażenie o Tobie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdyby mi nie pasowało - nie miałabyś ";)" a i ton byłby inny.

 

Dobrze to ujęłaś - od leczenia jest terapia, a nie forum.

A idąc twoim tokiem - nie przyszło Ci do głowy, że twoje "madrości" znam ?

 

A mnie jedno zastanawia - czemu coś co jest normalne (praca, kredyt, renta, wyprowadzka etc.) jest odbierane jako "obraza" ?

To jest iście frapujące.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To są twoje odczucia i interpretacje - o tonie i wyższości.

 

I właśnie o to idzie - w sytuacji gdy pojawia się ktoś, kto konkretnie wypisuje co jest nie tak w takim myśleniu, co można zrobić i co milion innych osób robi na świecie ... pokazuje pewne nieprawidłowości - okazuje się, że nie ważna jest istota a "odczucie, ton, wyższość".

 

To jest frapujące ;)

 

Noo, ale jak już pisałam - ja żyje w innej rzeczywistości niż autorka, acz w tym samym czasie.

 

Masz rację, nie warto podejmować dyskusji. Inne światy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pysiatko19915, Twoja sytuacja jest naprawdę trudna, ale nie bez wyjścia. Myślę, że spór między essprit a Bellatrix jest bezpodstawny. Dziewczyny, skupiacie się trochę na dwóch innych aspektach sprawy. essprit, rozumiem, że masz za sobą bardzo przykrą przeszłość i doświadczenia, w których musiałaś się odnaleźć, szybko dorosnąć, ale wydaje mi się, że nie można (tak jak zauważyła Bellatrix) oceniać innych przez pryzmat własnych doświadczeń. Super, że udało Ci się podnieść, że znalazłaś pracę, pogodziłaś obowiązki zawodowe z nauką po stracie rodzica. Ale powiem Ci, że jako psycholog jestem daleka od osądzania innych, bo ludzie są naprawdę różni. Z perspektywy psychologa mogę Ci powiedzieć tyle, że są osoby, które przychodzą na terapię ze sprawą, z którą wydawałoby się, że nawet nie warto iść do psychologa, a oni nie potrafią sobie z tym sami poradzić. Szukają wsparcia w, wydawać by się mogło, "błahostce". Natomiast osoby, które tak po ludzku wydają się bardzo skrzywdzone przez los, np. umarł im ktoś bliski (rodzic, współmałżonek, dziecko) właśnie dzięki tej drastycznej zmianie życiowej znajdują w sobie jakieś wewnętrzne pokłady sił, które pozwalają im się szybko otrząsnąć, stanąć na nogi, wziąć z życiem za karby - bez pomocy psychologa czy kogokolwiek z zewnątrz. To wszystko nie jest takie proste. Świat nie jest czarno-biały. Ludzie są różni różniaści. Myślę, że pojawienie się pysiatka19915 na forum świadczy o tym, że ona właśnie nie radzi sobie ze swoim życiem i poszukuje wsparcia. Poza tym, tu nie chodzi o kwestie niechęci do poszukiwania pracy, realnych możliwości na rynku pracy, jakieś wygodnictwo dziewczyny, bo tatuś daję kaskę... (co zdajesz się sugerować essprit w swoich postach). Myślę, że punkt ciężkości problemu leży zupełnie gdzieś indziej, a mianowicie w relacjach między córką a ojcem. Nie wnikam w stosunki między ojcem a nieżyjącą matką autorki postu (zdrady, wyprowadzkę mężczyzny z domu itp.) - to przeszłość. Teraz trzeba się skupić na teraźniejszości - przydałoby się uzdrowić "chore relacje" między rodzicem a córką. Wydaje mi się, że jeżeli odnaleźliby wspólny język, to zmieniłaby się perspektywa patrzenia i ojca, i córki. Ojciec mógłby się nauczyć wyrażać emocje, prosić, mówić o swoich oczekiwaniach, a nie tylko krzyczeć i obrażać czy traktować przedmiotowo włsne dziecko, a pysiatko19915 z kolei nauczyłoby się doceniać ojca - jedynego rodzica, jaki jej został, mówić o swoich negatywnych emocjach (gniewie, złości itp.) w sposób konstruktywny, nie raniący i nabrałoby pewności, że sobie poradzi z życiem. Wsparcie ojca dałoby jej wiarę, że potrafi się od niego uniezależnić. Tu chodzi o to, by ojciec właśnie przestał straszyć córkę, że jej nie da na obiad czy dojazdy i wzbudzał wyrzuty sumienia, że jest wyrodną córką, ale właśnie, żeby jako tata dał taki power, by dziewczyna uwierzyła, ze wcale tych pieniędzy od ojca nie potrzebuje, bo jest zaradna, mądra, ambitna i poradzi sobie sama w życiu. Tu nie chodzi o dawanie sobie wsparcia finansowego, ale bardziej, żeby oni zaczęli dawać sobie wsparcie emocjonalne, psychiczne. Przestali traktować się jako wrogowie, a zaczęli być dla siebie przyjaciółmi. Tylko taka zmiana o 180 stopni wymaga terapii.

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dobre !

A nie zauważyłaś, że B. ocenia przez pryzmat własnych doświadczeń ?

 

Poza całą sferą psychiczną istnieje też realność - czemu dokumenty na rentę się zapodziały czy też że nie chciało się tego załatwiać ? Jak można to rozumieć ?

 

To co ty oferujesz to koncentracja na obecnych relacjach z ojcem ... a z tego co autorka pisze, miał ją raczej w poważaniu przez większość życia. Ba, do tego też trzeba dwóch stron - a mając na uwadze opis, można wnioskować że nie ma o czym mówić. W efekcie będzie siedzieć w domu i jeszcze bardziej się uzależniać od ojca i utwierdzać w swojej własnej "nieudaczności". Czekać na coś, czego nigdy od niego nie dostanie. Iście terapeutyczne.

A i też wspomnę, że autorka ma 21 lat - a to co Ty piszesz, jest dobre ale w terapii rodzinnej i to dla osób niepełnoletnich.

 

I na koniec, przyjaciół to ma się wśród rówieśników a nie wśród rodziców.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

essprit, pozwól, że się odniosę do Twoich słów. Nie chcę być stroną w jakiejś niekonstruktywnej, jak dla mnie, wymianie zdań, między Tobą a Bellatrix. Nie chodzi o to, żeby zagłaskiwać problem: "O jakie biedne pysiatko19915. Straciło matkę, znosi upokorzenia ojca, takie bezradne maleństwo"! Jasne, że nie o to tutaj chodzi. Chciałam zwrócić uwagę tylko, że chodzi o to, by dać dziewczynie wsparcie i pomóc jej uwierzyć, że da radę uniezależnić się od ojca. To forum chyba też między innymi po to powstało, żeby mobilizować ludzi do zmian, do tego, by uwierzyli w swoje możliwości, a nie dodatkowo "dokopywać leżącego". Dziewczyna czuje się samotna, myśli o cięciu się, więc ocenianie jej w sposób: "Nie użalaj się nad sobą mała, inni mają gorzej i dają sobie radę" nie jest zbyt dobrym pomysłem.

A nie zauważyłaś, że B. ocenia przez pryzmat własnych doświadczeń ?
Starając się być w miarę obiektywna, stwierdzam, że i Ty essprit, i Bellatrix - obie oceniacie dziewczynę przez pryzmat swoich doświadczeń. Bellatrix stara się zrozumieć stan psychiczny dziewczyny, bo jest w podobnej sytuacji, a Ty oceniasz ją na zasadzie: "Ja miałam podobnie albo i gorzej, mnie życie też po pupie nie głaskało, nie miałam auta ani innych udogodnień, a nie biadoliłam tak jak Ty, tylko brałam się do roboty". Zgadzam się z Tobą essprit, że biadolenie i zagłaskiwanie autorki postu nie przyczyni się do zmiany jej sytuacji w życiu, ale nie oceniajmy kogoś, jeśli nie wiemy, jak dokładnie wygląda sytuacja i nie jesteśmy w skórze dziewczyny.
To co ty oferujesz to koncentracja na obecnych relacjach z ojcem ... a z tego co autorka pisze, miał ją raczej w poważaniu przez większość życia. Ba, do tego też trzeba dwóch stron - a mając na uwadze opis, można wnioskować że nie ma o czym mówić.
To jest znowu Twoja subiektywna ocena. Ojciec z tego, co zrozumiałam, wyprowadził się z domu po zdradzie i wtedy też chyba najbardziej relacje się rozmyły. Skoro ojciec ignorował córkę, a córka w odwecie jego, to mamy do czynienia z toksycznymi relacjami, które tym bardziej nadają się do przepracowania na terapii. Masz rację jednak, że zgodę na terapię rodzinną muszą wyrazić obie strony - i córka, i ojciec.
W efekcie będzie siedzieć w domu i jeszcze bardziej się uzależniać od ojca i utwierdzać w swojej własnej "nieudaczności". Czekać na coś, czego nigdy od niego nie dostanie. Iście terapeutyczne.
Psychoterapia rodzinna, która pozwoliłaby odnaleźć im wspólny język, mogłaby wyposażyć dziewczynę w wiarę w siebie, że uda jej się żyć na własną rękę, a ojciec mógłby ją wspierać w tym procesie usamodzielniania się. Ty jednak z góry wiesz, co zrobi pysiatko19915, czyli będzie nadal nieudacznikiem uzależnionym od ojca. Naprawdę iście wspierające z kolei z Twojej strony.
A i też wspomnę, że autorka ma 21 lat - a to co Ty piszesz, jest dobre ale w terapii rodzinnej i to dla osób niepełnoletnich.
Nie zgodzę się z tym w ogóle. Terapia rodzinna nie jest tylko dla konfiguracji, w której dziecko jest niepełnoletnie. Zdziwiłabyś się ile osób dorosłych przychodzi na terapię, chcąc uzdrowić swoje relacje z rodzicami, którzy są już dość podstarzali. I im pomaga na nowo uwierzyć w siebie, bo do tej pory jakoś im się w życiu sypało.
I na koniec, przyjaciół to ma się wśród rówieśników a nie wśród rodziców.
Przykro mi, że tak uważasz, bo akurat jestem przykładem na to, że rodzic może być najlepszym kumplem pod słońcem.

essprit, zapewne i tak już oceniłaś mnie jako Twojego wroga i sojuszniczkę Bellatrix. Nie będę stroną w tym konflikcie. Chcę tylko powiedzieć, by nie oceniać innych, bo pozory mogą mylić. Życie nie głaska po dupie - owszem. Ale nie wszyscy mamy taką samą wrażliwość, tak samo silny układ nerwowy, takie samo wsparcie od przyjaciół, taką samą wiarę w siebie, tyle samo odwagi, taki sam poziom samoakceptacji - od tego wszystkiego i jeszcze innych czynników zależy to, jak człowiek radzi sobie w momentach trudnych, jak radzi sobie ze stresem.

Myślę, że nie wolno oceniać innych własną miarą - mnie się udało, jej też powinno; miałam gorzej, a stanęłam na nogi, co ona płacze. Myślę, że pod względem psychicznym pewnie się bardzo różnicie - Ty i autorka postu. Nie pomyślałaś, że może Tobie mimo wszystko mogło być łatwiej, bo dostałaś kapitał od rodziców w postaci odwagi, wiary w siebie, wysokiej samooceny, których to nie ma pysiatko19915? Nie wiem,jaką masz historię za sobą essprit - nie wnikam. Wiem tylko, że częściej pewność siebie w życiu więcej znaczy niż kasa... Jeżeli przed startą rodziców, mogłaś liczyć na ich wsparcie i miłość, to tak naprawdę dostałaś od nich wszystko. Wygrałaś! Bo pieniądze czy auto na 18-stkę nie zrekompensują braku akceptacji ze strony najbliższych...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×