Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czy to są objawy nerwicy?-WĄTEK ZBIORCZY


mysia

Rekomendowane odpowiedzi

Witam!

Chciałbym wam opisać moją krótką historię.

Mam 23 lata. W szkole jako dziecko miałem raczej problemy. Byłem najsłabszy i nie umiałem się sam obronić.

Często byłem poniżany i bity. Nie często mówiłem o tym rodzicom, bo mój tata był silnym i wysportowanym mężczyzną. Nie chciałem mu robić zwodu, że ma syna "ciamajde". Rodzice zawsze bardzo się kłócili. W moim domu nie było alkoholu, narkotyków, meliny ani nic z tych rzeczy. Mama zapraszała "przyjaciela" pod nieobecność ojca. Kiedy chcieliśmy z moim bratem powiedzieć ojcu co się dzieje, straszyła nas, że odejdzie i zostawi nas samych. Ojciec po czasie zorientował się co się dzieje. Nie umiał sobie z tym poradzić. Brał nas na spacery na których wyrzucał to, co powinien powiedzieć mamie a nie małym dzieciom.

Byliśmy rozdarci. Z jednej strony mama która robiła źle, ale nie chciałem żeby odeszła. Z drugiej strony Ojciec, który nie mógł sobie z tym wszystkim poradzić i żądał od nas lojalności.

W gimnazjum szukałem akceptacji, ale jej nie znalazłem.

Ciągle byłem poddenerwowany, często załamany. Bałem się chodzić do szkoły a nawet wychodzić z bramy własnej kamienicy.

Silniejsi rówieśnicy mieli niezły ubaw strasząc mnie pobiciem. Nie byłem prymusem - nauka szła mi raczej bardzo przeciętnie.

Następnie poszedłem do Liceum. Tam znalazłem się w apogeum moich wszystkich obaw i lęków. Podpalano mi włosy, niszczono rzeczy i ubrania. Dwoje chłopaków którzy się wybitnie na mnie uwzięli, czasami całe lekcje siedzieli w ławce obok patrząc się na mnie i komentując w nieprzyjemny sposób śmiechem każdy mój ruch... Prosiłem rodziców o przeniesienie mnie do innej placówki - bezskutecznie. W końcu sam przestałem chodzić do szkoły. Po jednym semestrze wyrzucono mnie - powód? 90% absencja.

Tata nie mógł tego znieść. Usłyszałem, że jestem darmozjadem i mam iść pracować albo wynosić się z domu.

Mój stan psychiki nie pozwalał wtedy na naukę a co dopiero pracę. Pół roku awantur dzień w dzień. Na szczęście podjąłem naukę w nowej szkole. Nie umiałem się dostosować do nowych warunków. Nie umiałem podjąć rozmowy z kolegami z klasy. Czułem się groszy, bo powtarzałem rok. Kolejne załamanie spowodowało "zawalenie" szkoły. Nie zdałem. Spłynęło to po mnie jak po kaczce. Poszedłem do pracy nosić węgiel. Jestem wysoki ale wątłej postury, więc długo nie wytrzymałem. Zapragnąłem wrócić do szkoły, o czym rodzice nawet nie chcieli słyszeć. W dniu kiedy poszedłem odebrać dokumenty do sekretariatu zatrzymał mnie znajomy nauczyciel. Przetłumaczył rodzicom, że muszę kontynuować naukę - Udało się. Klasa mnie zaakceptowała, zrobiłem bardzo wiele. Samorząd, teatr, zespół muzyczny, zdałem maturę na dobrym poziomie. Później znalazłem dobrą prace w firmie komputerowej na "V" która w tej chwili upadła. Tam się zaczął kolejny koszmar. Brak akceptacji ze strony kierowniczki, ciągłe telefony po 10 razy dziennie. Zazwyczaj dzwoniła z pretensjami typu "źle schowałeś ołówek, jaka z ciebie ciamajda!". Moja sprzedaż się nie liczyła. Pracowałem czasami po 12h dziennie przez miesiąc bez dnia wolnego. W pewnym momencie rzuciła mnie dziewczyna, z którą byłem już 4 lata. Mieszkaliśmy razem, ale nie miałem dla niej czasu. Załamałem się, przepłakałem kilka dni.

Po ponad miesiącu postanowiliśmy spróbować od nowa. Po kolejnym telefonie kierowniczki kiedy usłyszałem "Przyjdź do pracy,to popamiętasz jak się załatwię!!" - nie wytrzymałem i zwolniłem się. Byłem kłębkiem nerwów. Od tej pory boje się dzwonka telefonu - że ktoś dzwoni i coś ode mnie chce. Zaraz zostanę okrzyczany i zrównany z ziemią, ew. znowu będę pracował we wolne dni...

 

Kolejna praca miała przynieść zmiany. Pracowało się o wiele lepiej, jednak niestety klienci zrobili swoje. Po wyzwiskach, grożeniu nożem i straszeniu zacząłem myśleć o zmianie pracy. Złożyłem wypowiedzenie, jednak kierownik wzbudził we mnie takie poczucie winy, a to, że "zostawiam sam zespół" albo "Co on teraz beze mnie zrobi, jak ja tak mogę". Wycofałem je.

Ciągłe problemy finansowe które posiadali moje rodzice powoduje, że boję się braku pieniędzy. Nie czerpie przyjemności z zakupów bo boję się, że nie wystarczy mi do "ostatniego".

 

Nagle, 2 miesiące temu dostałem silnego ucisku i bólu pod lewym żebrem. Myślałem, że to woreczek żółciowy. Potem jednak, zaczęło mnie boleć z drugiej strony. Dostałem kancerofobii. Byłem pewien, że to rak. Poszedłem na ultrasonografię. Wykazała, że jestem zdrowy jak ryba.. Lekarz zignorował objawy. Zalecił ew. spotkanie z psychologiem.

5 dni później dostałem silniej duszności w okolicy krtani. Nie mogłem przełknąć śliny, dusiło mnie jakby ktoś ściskał ręką. Pojechałem ostatkiem sił na pogotowie i dostałem hydroksyzyny. Lekarz powiedział, ze to na pewno nerwica.

Teraz gdy to wszystko pisze, mam ucisk w klatce piersiowej.

Ostatnio też cierpię na przewlekłe "lenistwo". Chce coś robić, ale zamiast tego marnuje cały dzień patrząc się w ekran komputera.

Mam ciągłe wrażenie, że to pieniądze mnie blokuję i przez nie nie mogę zrobić tego, co chcę..

Czasami jak o czymś myślę, co mi bardzo siedzi na duszy potrafię ni z tego, ni z owego głośno coś powiedzieć do siebie.

Jeżeli czegoś nie załatwię do końca - pokłócę się z dziewczyną i nie powiem co miałem na myśli - strasznie się męczę.

Do tego przeżywam problemy z moim bratem. Pokłócił się chyba ze wszystkimi w rodzinie. Boje się o niego, a zarazem jestem wściekły na jego zachowanie..

 

Co mi jest? To rzeczywiście nerwica? Powinienem iść do psychologa?

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

yymleko , też przez długi okres miałam stany podgorączkowe. Bardzo mnie to martwiło. Mój psychoterapeuta powiedział, że niektórzy właśnie w ten sposób reagują na stres, jako kolejny objaw nerwicy . Jakoś przeszło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam

 

Jestem tu nowy. Mam do was pytanie. Zacznę od tego że we wrześniu tamtego roku przyszedłem jak co dzień do pracy i nagle moje życie zmieniło się w koszmar. Dziwnie się poczułem. Najpierw zaczęła mnie ściskać głowa. Chwilę później pojawiły się zaburzenia wzroku (mroczki, pogorszenie widzenia, światłowstręt, błyski, czasami drganie obrazu). A jak wstałem od biurka to nogi jak z waty i zawroty głowy. Pomyślałem najpierw że to migrena jakaś. Niestety ta aura nie ustępowała i uczucie zmęczenia i bycia pijanym też nie. Później zauważyłem że piszczy mi w głowie/uszach. Pojawiły się bóle kręgosłupa, ramion, głowy, sztywność szczęki. Po nocy jestem pijany i nie wyspany. Nie będę opowiadał całej mojej drogi ale odwiedziłem już internistów, laryngologów i neurologów. Miałem wykonane badania krwi, moczu, wzroku (dno oka, pole widzenia, sprawdzone ciśnienie oka), badania na choroby tarczycy, boreliozę, rezonans magnetyczny z kontrastem głowy i tomograf głowy, pobranie płynu mózgowo-rdzeniowego, potencjały wzrokowe i słuchowe. I nic. Nic nie znaleźli. Wszystko ok. Każdy lekarz po obejrzeniu tych badań mówi to nerwica, depresja albo zaburzenia psychosomatyczne. Ja się z tym nie bardzo zgadzam bo wydaje mi się że nie miałem problemów. Druga sprawa że te dolegliwości są typowo neurologiczne, wydaje mi się że to złe krążenie mózgowe. Mam jednak pytanie czy w nerwicach występują aż takie objawy? Czy jest tu na forum ktoś kto ma coś takiego? proszę o odpowiedź.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Prosze o pomoc - czy to nerwica?

 

Witam. Jestem nowy na forum. Napisze kilka zdan zeby jak najlepiej opisac moja sytuacje, dlatego dziekuje cierpliwym za pomoc. Otoz od jakiegos roku zaczely mnie meczyc poranne bole brzucha, przestalem miec apetyt, schudlem dosyc duzo, przestalem tolerowac alkohol. Nawet kieliszek wodki potrafi u mnie wywolac wymioty. Przed wazniejszymy wydarzeniami w zyciu (np kolos - mam ciezkie studia wymagajace ciaglej nauki, czy imprezy) czuje straszny dyskomfort w brzuchu, mam obfite gazy, do tego dochodza wymioty albo silny odruch wymiotny. Mialem robione usg jamy brzusznej, morfologie, ktora wyszla srednio, a zawsze mialem idealne wyniki, gastroskopie, ktora nic nie wykazala poza infekcja H. pylori, i ktorej juz sie pozbylem. Bylem u gastrologa, dal mi Tribux forte i Polprazol. Nic nie zauwazyl niezwyklego. Tribux raczej nie dzialal wiec zeby nie zaburzac pracy jelit nie bralem go pozniej. Czasem popijam sobie hydroxyzyne i tak jakby dzialala. Nie wiem co robic. Moje zycie juz nie wyglada tak rozowo jak kiedys. Czy objawy to moze byc nerwica? Dodam, ze zawsze bylem czlowiekiem niezwykle optymistycznym, swietnie sobie radzilem ze stresem, duzo imprezowalem i uwielbialem towarzystwo ludzi, dlatego dziwnym jest dla mnie zeby nerwica dopadla akurat mnie. Moze ktos boryka sie z podobnymi problemami. Za wszelka pomoc wielkie dzieki.

 

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

damiano_19, Tak, to mogą być objawy somatyczne organizmu w związku z zaburzeniami lękowymi.

Może odwiedź jeszcze psychologa.

 

pablo_019, przejrzyj wątek, jakie ludzie mają objawy. Przeróżne.

Od autodiagnozy raczej się wstrzymaj. Nie jesteś lekarzem. Wyniki chyba coś sugerują, tak?

Jest jeszcze psychiatra i psychoterapeuta od leczenia zaburzeń, w których dominuje somatyzacja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

damiano_19 też myślę, że to nerwica.

Widzisz, tak to jest nerwica nie atakuje tylko ludzi wiecznie smutnych, zdołowanych itd. Ona spada jak grom z jasnego nieba. Łączę się z Tobą, bo też zawsze miliard imprez, znajomych, wiecznie chill i fun a tu takie coś :) nikt z moich znajomych mi nie wierzy że to mam,( bo też wiecznie optymistka, wesola itd ;p)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy to nerwica?

 

Witam. Postanowilem opisac tutaj swoj problem. Boje sie ze moglbym pomyslec o tym ze wszystko co widze jest wytworem mojej wyobrazni, boje sie ze moge uwierzyc ze tak jest.

czytalem duzo ksiazek o rozwoju osobistym, powiekszaniu swiadomosci. Pamietam taki pierwszy dziwny objaw - zastanawialem sie czy jest prawda obiektywnam

np. jezeli ja uwazam cos za ladne, a ktos za brzydkie to jakie to jest NAPRAWDE.

mam dziwne mysli, np. jak to jest ze ludzie porozumiewaja sie za pomoca jezyka skoro kazde slowo

mozna inaczej zrozumiec - uswiadomilem sobie ze ktos z kim rozmaiwam nigdy nie bedzie w stanie poczuc tego samego co ja.

Mam poczucie jakby to wszystko bylo nierealne, jakbym zyl w fikcji.

Zdalem sobie sprawe z tego ze dotychczasowe postrzeganie rzeczywistosci bylo tylko moje, to ja nadawalem wszystkiemu znaczenie

a inni ludzie byc moze robili to inaczej. Taka mysl mnie przeraza. Czuje sie nieswojo.

Zauwazylem ze w momencie gdy sie budze rano, jestem przez kilka sekund normalny, czuje sie jak dawniej.

 

Byc moze mozna nazwac to w ten sposob ze zdaje sobie sprawe z kazdej mysli, a dotad te mysli plynely czesto nieswiadomie,

teraz kazda mysl sie zatrzymuje a ja ja przetwarzam. Np. podaje mamie numer telefonu, patrzę na cyfry odczytuje je zupełnie normalnie, ale zaraz zastanawiam się jak to jest że jest jakiś znaczek który ja i wszyscy odczytujemy jako np trzy.

Opisujac swoje objawy psychiczne musze zaczac od slow Boje sie, bo autentycznie zaczynam sie bac wszystkiego o czym pomysle,

moj mozg tak jak juz wyzej napisalem kreuje nowe sytuacje w ktorych widze siebie w negatywnych okolicznosciach. Np. boje sie

ze nie wroce do "siebie"., albo choroby psychicznej, ze mam schizofrenie.

Czy ktoś mnie rozumie?;( czy ktoś coś takiego przechodził?

 

Dodam ze nie bylem u psychiatry, wizyte mam w poniedzialek.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

striker, Dla mnie takie "rozkminianie" nie jest niczym dziwnym , ani objawem chorobowym. Przechodziłam taki etap w swoim życiu, tylko działo się to raczej w dzieciństwie. Chorobliwe staje się to wtedy gdy nie potrafisz się od tych myśli opędzić. Jak to u Ciebie wygląda i ile masz lat?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam mam 25 lat i od 3 lat cierpie mam zawroty glowy kujace bole w roznych miejscach ciala najczescie w okolicy serca mam dusznosci nie mogie zawsze zlapac glebszego oddechu przy czym wpadam w panikie serce zaczyna mi szybko bic wydaje mi sie ze zaraz zemdleje jest mi slabo nie wiem co mam robic jak jestem poza domem wpdam w nerwy nie mogie zlapac oddechu zaraz mam zawroty glowy obecnie przebywam za granico i pracuje w polsce chodzilam do lekarza rodzinnego co tydziem a on mowil mi ze to nerwy ale ja nie bylam do konca tego pewna zawsze myslalam ze mi cos jest niedobrego chodzilam do psychiatry bralam leki a obecnie od ponad roku nic nie przyjmoje ale caly czas mam uczucie niepokoju a to sie objawia najbardziej jak jestem sama np w domu czy iak pujde do sklepu wpadam w tako panike ze nie wiem co mam ze soba zrobic. Prosze o pomoc co mam dalej robic Czy tez tak macie

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

damiano_19 też myślę, że to nerwica.

Dzieki za odpowiedz. Tego sie obawialem wlasnie. Moze to glupie, ale wolalbym zeby to bylo jakies normalne zaburzenie, bo takie latwiej jest leczyc. Wmawiam sobie jeszcze, ze to moze celiakia, bo gdy bylem bobasem stwierdzono to u mnie, a gdy nie bylo w poblizu produktow bezglutenowych (komuna wiadomo) podali mi normalne jedzenie i okazalo sie, ze toleruje. Czyli jestesmy w tej samej sytuacji. A od dawna to masz? Jak z tym zyjesz? Pozdrawiam :)

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a czy może mi ktoś powiedzieć czy ta psychoterapia pomaga zwalczyć objawy, czy jest jedynie po to żeby się z nimi pogodzić? Wydaje mi się nieprawdopodobne to że mogę mieć taką nerwice bo mam dziewczynę, kolegów, pracę, zawsze chętnie wychodziłem z domu i wydaje mi się, że mam wszystko czego w życiu mi trzeba ale skoro badania są dobre to może psychoterapia pomoże...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a czy może mi ktoś powiedzieć czy ta psychoterapia pomaga zwalczyć objawy, czy jest jedynie po to żeby się z nimi pogodzić?.

Poprzez pracę nad sobą, uświadomienie nieuświadomionego, dochodzenie do wniosków, poznanie relacji rodzinnych, swoich mechanizmów postępowania, charakterystycznych spectrum zachowań pozbędziesz się objawów. Pogodzić też się trzeba będzie , ale z tym czego dowiesz się na swój i innych temat. To tak w skrócie, mała kropla w morzu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam,

to mój pierwszy post tutaj, więc w razie jakiejś wpadki proszę o wyrozumiałość ;)

 

Moja przygoda z nerwicą oficjalnie zaczęła się trzy miesiące temu. Zaczęło się od bólu w klatce piersiowej i kołatania serca podczas zasypiania. Po wizycie u lekarza rodzinnego, który delikatnie mówiąc mocno mnie przestraszył (miałam podwyższony puls, kazał mi natychmiast dzwonić na pogotowie gdybym się gorzej poczuła) i po powrocie do pracy doszły mi zawroty głowy, kłucia w okolicy serca, dosyć sporo dolegliwości bólowych. Miałam wykonane podstawowe badania - morfologia, OB, TSH, cukier, EKG, lekarz rodzinny stwierdził, że nic mi nie jest i zarządził jakieś ziołowe tabletki na uspokojenie. Tabletki nie pomogły, doszły mi napady paniki (mialam wrażenie, że staje mi serce i przestaję oddychać, zapadam się), powoli przestawałam normalnie funkcjonować. Pracuję z klientami i nie mogę sobie raczej pozwolić na takie odjazdy w pracy, jednocześnie praca dosyć mocno potęgowała moje dolegliwości. Zaliczyłam w międzyczasie jeszcze kardiologa, który stwierdził, że generalnie mogę sobie zrobić dodatkowe badania, ale raczej nie widzi takiej potrzeby oraz prywatnego internistę, ktory po wysłuchaniu mojej historii poradził mi psychologa.

I do tej pory byłam skłonna uwierzyć, że to nerwica.

Ale po dłuższym wolnym i brutalnym powrocie do pracy wszystko się pozmieniało. Puls mi już nie skacze, skacze mi ciśnienie. Drętwieje mi lewa strona ciała. Mam bezdechy, zawroty glowy mniej intensywne, ale za to o wiele częstsze. A wrażenie zapaści mam niemal codziennie. Wyczytałam, że objawy chorób serca pojawiają się po wysiłku i w tym momencie każdy wysiłek to dla mnie katastrofa, bo mam od razu jakieś przeboje. Mam też wrażenie, jakby mi coś ściskało klatkę piersiową i gardło - nie boli, ale przeszkadza o tyle, że jeszcze bardziej się nakręcam. Odstawiłam tabletki i staram się je łykać tylko w razie konieczności, ale zauważyłam że generalnie nie ma wpływu to, co robię na to, co się ze mną dzieje. Rano jest trochę lepiej, wieczorem gorzej,najgorzej, jak wyjdę z domu. Chodzę do psychologa, niewiele mi to pomaga. Nie wiem, czy nerwica tak działa, nie mam się kogo poradzić - więc pytam tu. Czy to normalne, czy nerwica tak działa?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A nie wydaje się wam że zaburzenia wzroku i piski w głowie trwające przez 8 miesięcy przez 24h to jednak nie objaw nerwicy? trochę to dziwne że nawet przez chwilę nie mam spokoju...

 

Jeżeli wykonywałeś badania i nic nie stwierdzono to jednak nerwica.

Ze swojego doświadczenia wiem, że dopiero zrozumienie problemu pozwala lekko zapanować nad tym co się dzieje w głowie. Zaczynałem powoli, próbowałem zrozumieć co wywołuje u mnie ciągłe zawroty głowy. Po pewnym czasie jestem w stanie zapanować nad zawrotami, jeżeli potrafię zrozumieć czym sa wywołane. Np., gdy poznaję jakąś nową osobę zaczyna kręcić mi się w głowie, ale z racji tego że wiem iż w takich sytuacjach się denerwuję to staram się nad tym zapanować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×