Skocz do zawartości
Nerwica.com

Odstawianie leków i objawy abstynencyjne.Wątek zbiorczy


małpeczka

Rekomendowane odpowiedzi

Gdybym chciała jeszcze mieć dzieci, to też bym pewnie odstawiła. Chociaż byłam raz na forum o tematyce ginekologiczno- położniczej, gdzie kobiety po poronieniu wpadły w depresję i brały leki. Potem niektóre zaszły znów w ciążę i lekarz nakazał kontynuowanie terapii. Niestety nie pamiętam jaki lek brały. Może był to Cloaxil, ale nie jestem pewna.

 

---- EDIT ----

 

Przepraszam, drobna literówka. Był to Coaxil

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lorafen ,relanium ludzie toz to silne leki uzalezniajace powariowaliscie?

relanium to benzo w dodatku

jakbym bral aleki nie dcydowalabym sie na dzieci!

 

http://www.przychodnia.pl/el/leki.php3?lek=1309

Istnieje prawdopodobieństwo, że preparat oddziałuje na płód. Nie wolno zażywać leku w okresie ciąży.

 

http://www.przychodnia.pl/el/leki.php3?lek=1865

stnieje prawdopodobieństwo, że preparat oddziałuje na płód. Nie wolno zażywać leku w okresie ciąży. Istnieje prawdopodobieństwo, że preparat oddziałuje na karmione dziecko. Nie wolno zażywać leku w okresie karmienia.

 

 

co to znaczy tetrogenne oddzialywanie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie;)

 

Nom może tak i piszą ,ale Ja brałam lekarz mi zalecił i to nie jeden.

 

Z pierwszysm dzieckiem brałam leki i nic się nie stało mój synek ma już 7 lat i dobrze sie rozwija.

 

Moja kuzynka natomiast chora na nerwicę i padaczke brała cała ciąże relanium i inne leki

i ma dwojke ślicznych,zdrowych dzieci;)

 

Każde leki oddziałowują na płód nawet leki przeciwbólowe.

 

Jeżeli nie ma potrzeby ,nie trzeba brać!

 

Ale kiedy matka w ciąży dostaje ataki,to wtedy jak najbardziej.

 

Wiele kobiet cierpiących na depresje,w ciąży czuje sie doskonale.

 

Lekarze mówią ,że dziecko wyleczy;)

 

P.S. Nie zwariowałam to są zalecenia lekarzy!!

I każdy lekarz ginekolog+psychiatra ustala to z ciężarna indywidualnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja bym wolala jednak nie ryzkowac,lek uzalezniajacy wiec i dziecko mozna uzaleznic,na dziecko tez lek dziala...

zalecenia sa ale to w ostatecznsoci chyba gdy atak jest baaardzo silny

zreszta ataki powodujemy sami wiec i sami mozemy nad nimi zapanowac

 

cwiczenia ,cwiczenai i psychoterapia

potem mozna dziecko sobie zrobic;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie to też troszkę dziwne....ja chcę....ja chę mieć dziecko TERAZ!

Kurcze osoba chora na depresję i/lub nerwicę która usi brać tabletki moim skromnym zdaniem powinna odłożyć tą decyzję do czasu osiągnięcia równowagi psychicznej...potem terapia i odstawiene lekó..traktować ciążę jako swoiste lekarstwo - głupota,, bo po porodzie pewnie wszystko wróci do poprzedniego stanu albo i gorzej bo jest tyle zajęć przy bobasie....

Poza tym świadomie narażać dziecko na branie leków - tzn. świadomie podjąć decyzję o ciąży w trakcie leczenia - to bardzo egoistyczne.

 

Rozumiem, jeśli dziewczyna się leczy i ups wpadka - wtedy faktycznie trzeba rozważyć czy branie leków przyniesie więcej korzyści czy szkód....ale można się skutecznie zabezpieczać, mamy w końcu XXI wiek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hmmm, wszystkie dzieci już urodziłam ;) biorę leki non stop i mam mirenę. Więc chyba problem mnie nie dotyczy. Ale moim zdaniem, jeśli lekarz prowadzący jest zdania, że terapię trzeba kontynuować w ciąży, to bierzcie leki, bądźcie zadowolone i spokojne, to i dziecko urodzi się zdrowe i szczęśliwe. Czekać, aż nastąpi poprawa w depresji nawrotowej lub przewlekłej nerwicy można do końca życia. A przecież pragniecie zostać matkami teraz, nie za lat powiedzmy dziesięć. To prawda, że ciąża często wpływa pozytywnie na naszą chorobę, sama byłam tego przykładem. Ale jest też druga strona medalu. Właśnie w ciąży następuje często nawrót choroby, tak twierdzi moja pani doktor. Więc żadnego odstawiania na własną rękę kobiety. Słuchajcie swoich lekarzy i miejcie do nich zaufanie. Oni nie chcą was skrzywdzić. A jeśli tego zaufania wam brak, to jak najszybciej zmieńcie medyka na innego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja napisałam jak było ze mną i co mi lekarze mówili i jakie leki stosowałam...

 

Depresja poporodowa może sie zdarzyc,ale potem kobieta cieszy sie dzieckiem i nie myśli o nerwicy,atakach...

 

Po porodzie miałam depresje 3 dni,ale potem było cudownie ponad 4 lata bez nerwicy depresji....ataków...aż do wypadku,ale to już inna historia

 

Nie uważam aby branie leków w ciąży było egoistyczne,jeżeli sa ku temu wskazania,każdy lekarz to potwierdzi.

 

Ja nie umiałam powstrzymać ataków w ciąży,pomimo tego ze chodziłam na terapie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie to też troszkę dziwne....ja chcę....ja chę mieć dziecko TERAZ!

Kurcze osoba chora na depresję i/lub nerwicę która usi brać tabletki moim skromnym zdaniem powinna odłożyć tą decyzję do czasu osiągnięcia równowagi psychicznej...potem terapia i odstawiene lekó..traktować ciążę jako swoiste lekarstwo - głupota,, bo po porodzie pewnie wszystko wróci do poprzedniego stanu albo i gorzej bo jest tyle zajęć przy bobasie....

Poza tym świadomie narażać dziecko na branie leków - tzn. świadomie podjąć decyzję o ciąży w trakcie leczenia - to bardzo egoistyczne.

 

Rozumiem, jeśli dziewczyna się leczy i ups wpadka - wtedy faktycznie trzeba rozważyć czy branie leków przyniesie więcej korzyści czy szkód....ale można się skutecznie zabezpieczać, mamy w końcu XXI wiek.

 

Ewelinka podpisuje się pod Twoim mądrym postem :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ANIU R ja sie zgadzam Z Tobą,mnie lekarka powiedziała,że mam brać seroxat w ciąży niż żenym depresji dostała moze zejdziemy do mniejszych dawek.A ginekolog kazał na 3 miesiące przed zajściem brać kwas foliowy--ja mimo wszystko boję sie że dziecko jakieś chore sie urodzi--nie wiem co robić a odstawienie seroxatu nie wchodzi w gre..nie wiem co robić tak bardzo chciałabym mieć jeszcze dzidziusia..;-((((((((((((((((((

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sądzę, że najpierw trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie, dlaczego tak bardzo i za wszelką cenę pragnie się zrezygnować z leków, które nam pomagają normalnie żyć. Jeśli specyfik jest dobrze dobrany i nie ma (lub są, ale niewielkie) działań ubocznych, to po prostu trzeba się cieszyć tym, co się ma.

Moja lekarka jest zdania, że jeżeli nerwica lub depresja jest słabo nasilona i o łagodnym przebiegu, okresem minimalnym brania leków jest rok. Potem, jeśli wszystko jest w porządku można spróbować odstawienia. Jeśli choroba ma średnio nasilony przebieg, leki bierze się dwa lata, a potem jeszcze przez rok do dwóch dawkę podtrzymującą.

Jeśli natomiast choroba trwa latami i ma skłonność do nawrotów, po uzyskaniu poprawy dawkę podtrzymującą bierze się do końca życia. Ludzie chorzy np na serce, padaczkę lub na nadciśnienie również biorą swoje leki latami. Myślę, że trzeba zaakceptować swoją chorobę, oswoić ją i nauczyć się z nią żyć. Leki przeciwdepresyjne nie uzależniają, zapewniają spory, jak na nasze warunki, komfort życia i są naszym sprzymierzeńcem w walce z chorobą.

Kiedyś myślałam podobnie jak wy, w głowie miałam tylko jedno- jak najszybciej odstawić, nie pozwolić, aby przejęły nade mną kontrolę, samemu decydować o swoim losie. W efekcie przestawałam brać i choroba powracała. I tak szarpałam się latami. Teraz zmieniłam podejście i zaczekam po prostu żyć. I cieszyć się tym jedynym życiem, jakie mamy. A że pomaga mi w tym mała biała tabletka? No cóż nie można mieć wszystkiego ;)

 

Anno, dochodzę do podobnych wniosków i całkowicie się zgadzam! Zaczynam sobie uświadamiać, że skoro brak mi substancji w mózgu [serotoniny, jak mniemam] i skoro wzięcie pastylki daje kolosalną poprawę, to po co mam się katować i za wszelką cenę żyć bez leków? Serce, padaczka, nadciśnienie, refluks, witaminy - jest mnóstwo chorób i preparatów, które ludzie biorą całe życie. a mózg to organ jak i inne. jak trzustka nie wydziela insuliny, to czy cukrzykowi ktoś powie: wysil swoja wolę, wytrzymaj bez zastrzyków? Tak samo w przypadku nerwicowo-depresyjnych zaburzeń. Też odstawiłem, wytrzymałem jakiś kwartał, przyszły nowe trudności i wznowiłem branie. Nie mam zamiaru oskarżać siebie samego i dodatkowo wbudzać nerwy i doła. Zwyczajna ludzka rzecz - jeden ma cukrzycę, drugi refluks, ktos musi wsadzać co ranek sztuczne zęby, inny podpierać się laską, mnóstwo ludzi nosi okulary :smile: I co, czy ktos namawia: nie bierz insuliny, nie noś okularów, żuj dziąsłami? ;) Tak samo jest z nerwicowcami-melancholikami. Mają za mało neuroprzekaźników w mózgu i te niedobory trzeba wyrównywać. Nie mam zamiaru całej energii poświęcać na utrzymanie względnej równowagi - mam pracę, studia doktoranckie i parę innych zajęć. Staram się minimalizować negatywne stany umysłowe, ale jeśli leki pomagają, a sytuacja to wymusza - będę je brał.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Anno, dochodzę do podobnych wniosków i całkowicie się zgadzam! Zaczynam sobie uświadamiać, że skoro brak mi substancji w mózgu [serotoniny, jak mniemam] i skoro wzięcie pastylki daje kolosalną poprawę, to po co mam się katować i za wszelką cenę żyć bez leków? Serce, padaczka, nadciśnienie, refluks, witaminy - jest mnóstwo chorób i preparatów, które ludzie biorą całe życie. a mózg to organ jak i inne. jak trzustka nie wydziela insuliny, to czy cukrzykowi ktoś powie: wysil swoja wolę, wytrzymaj bez zastrzyków? Tak samo w przypadku nerwicowo-depresyjnych zaburzeń. Też odstawiłem, wytrzymałem jakiś kwartał, przyszły nowe trudności i wznowiłem branie. Nie mam zamiaru oskarżać siebie samego i dodatkowo wbudzać nerwy i doła. Zwyczajna ludzka rzecz - jeden ma cukrzycę, drugi refluks, ktos musi wsadzać co ranek sztuczne zęby, inny podpierać się laską, mnóstwo ludzi nosi okulary I co, czy ktos namawia: nie bierz insuliny, nie noś okularów, żuj dziąsłami? Tak samo jest z nerwicowcami-melancholikami. Mają za mało neuroprzekaźników w mózgu i te niedobory trzeba wyrównywać. Nie mam zamiaru całej energii poświęcać na utrzymanie względnej równowagi - mam pracę, studia doktoranckie i parę innych zajęć. Staram się minimalizować negatywne stany umysłowe, ale jeśli leki pomagają, a sytuacja to wymusza - będę je brał.

 

 

 

 

święta racja;))))

 

P.S.do Jaa brałam doraznie w razie ataku;)

 

---- EDIT ----

 

KURCZE COŚ MI NIE WYSZŁO ZAZNACZYŁAM TWÓJ POST NA NIEBIESKO I JEST NORMALNIE MEFIBOSZET SORKI

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak w ogóle to się cieszę, że na mnie działają te leki, i to na dodatek od razu był trafiony zestaw. I żeby było jasne - uważam wysiłek woli w opanowywaniu negatywnego myślenia itp. za równie istotny co leki. Pigułki nie załatwią wszystkiego - trzeba z nimi współpracować :smile:

 

A wracając do głównego tematu - jak wyjść.

Po pierwsze - stopniowo, np. co tydzień albo jeszcze lepiej dwa obcinamy dawkę maksymalnie o połowę.

Po drugie, w przypadku bezsenności - mieć jakiś substytut, który złagodzi okres przejściowy (neuroleptyk, lek typowo nasenny itp.). Bezsenność to jedna z większych przeszkód - przynajmniej dla mnie.

Po trzecie - robić to na urlopie ;) Z doświadczenia wiem, że wtedy najłatwiej. Odstawianie w zaganianym tygodniu to męka.

 

Ale jeśli dołek poodstawienny nie minie, a nawet zacznie się nasilać, znaczy, że organizmowi brak neuroprzekaźników - i znowu zaczynamy zażywać ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×