Skocz do zawartości
Nerwica.com

Prawda o psychiatrii


conscious

Rekomendowane odpowiedzi

Wobec krytyków nauki zwanej psychiatrią poddających w wątpliwość jej paradygmaty ,wobec krytyków farmakoterapii psychiatrycznej oraz tych którzy widzą jedynie spisek lobby psychiatryczno-farmaceutycznego pozostając głuchymi na wszystko co prezentuje sobą argumentacja opozycji warto -jak sądze-dokonać rzetelnej obiektywnej analizy w/w zagadnienia.

Prawda jak to zwykle bywa leży pośrodku.

Bez wątpienia istnieje coś takiego jak równowaga biochemiczno-funkcjonalna mózgu.Bez wątpienia również współczesna nauka nie wie dokładnie na czym owa równowaga polega!!!-skąd takie spostrzeżenie?-nikt z nas przecież nie ma wątpliwości o istnieniu homeostazy a więc przyrodzonego Nam układu który zmienne środowisko biochemiczno-funkcjonalne mózgu trzyma w "ryzach" względnej równowagi;nauka jednak poznała mózg w 20-30% a jak logika nam podpowiada nie można wydawać pewnych sądów o całości znając tej całości jedynie część.

Leki psychotropowe bez wątpienia nie są substancjami o działaniu bliskim placebo-wystarczy odpowiednio spotencjalizować ich dawkę (do czego nikogo nie zachęcam !!!) by się przekonać że założone w nich działanie jest rzeczywiście obecne.Leki działają na kazdego inaczej (co prawdopodobnie wynika z budowy kodu genetycznego i farmakologii samego leku a konkretnie koenzymów przez który dana substancja jest metabolizowana przez organizm).

Mam jednak duże wątpliwości graniczące z pewnością co do rzekomego ich wpływu nieuzależniającego.leki przeciwdepresyjne zapewne uzależniają jednak ich mechanizm uzależniający jest zgoła odmienny od wszelkich substancji narkotycznych.

Narkotyki uzależniają przede wszystkich poprzez ich wpływ na układ nagrody którego głównym zawiadowcą jest dopamina.Stymulanty bezpośrednio zaś opioidy wtórnie silnie aktywują ów układ przez co szybko narasta desensytyzacja receptorów dopaminergicznych zlokalizowanych głównie w jądrze półleżącym.

Leki przeciwdepresyjne uzależniają przy przewlekłym ich stosowaniu w zupełnie inny sposób-nie oddziałują one na układ nagrody;ich bezpośrednim i głównym działaniem jest układ serotoninergiczny.przewlekłe ich stosowanie powoduje (po okołu 4-8 tyg) inicjuje downregulacje receptorów presynaptycznych 5HT1a co skutkuje kompensacyjną nadprodukcje serotoniny przy jednoczesnej downregulacji tzw. "złych" receptorów serotoninowych typu 5HT2a oraz 5HT2c (w mniejszym stopniu).Jednak długotrwałe stosowanie L.P. powoduje wypalenie się tego korzystnego skądinąd kompensacyjnego mechanizmu .Z czasem korzystna terapeutycznie zainicjowana przez L.P. downregulacja autoreceptorów 5HT1a traci na sile (u jednych po 8 miesiącach u innych po roku lub dłużej) i po odstawieniu leku następuje drastyczny spadek syntezy przez synapsy chemiczne neuroprzekaźnika serotoniny z wszystkimi wynikającymi z tego negatywnymi skutkami dla organizmu.

Należy również wspomnieć o rzeczywistym istnieniu koła wzajemnej adoracji pomiędzy psychiatrami a przemysłem farmaceutycznych.Nie jest tajemnicą iz promocja leków psychotropowych w środowisku psychiatrycznym odbywa się na różnego rodzaju "sympozjach" organizowanych przez firmy farmaceutyczne.

Zachodzi więc podejrzenie o spisek lobby psychiatryczno-farmakologicznego które rzekomo sens swojego przetrwania upatruje w określonej globalnej propagandzie mającej na celu promowanie za wszelką cenę przekonania iż większość zaburzeń psychicznych wymaga leczenia farmakologicznego.Za prawdziwością tego postulatu przemawia fakt powstawania coraz to nowych jednostek chorobowych które miały by na celu zwiększyć potencjalnie pule chorych mających w przyszłości przyjmować leki psychotropowe.

Można czasem odnieść wrazenie ze psychiatria nie służy zdrowiu chorego lecz zyskom własnym i przemysłu farmaceutycznego bez którego psychiatria jest jak chirurg bez skalpela.

Pozostaje mieć nadzieje że są psychiatrzy z prawdziwego zdarzenia którzy nie ulegli pokusie trwałych zysków których gwarantem zdaje sie byc lobbing firm farmaceutycznych-psychiatrzy którzy prestiż swojej osoby i nauki którą reprezentują budują na trwale wyleczonych ich pacjentach.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hm, aż mi się nóż otwiera jak słyszę coś takiego. Rozumiem, ze w takim razie osoby cierpiace na schizofrenie czy chad powinny przestac brac leki, dzieki ktorym moga funkcjonowac, bo pewnie koncerny farmaceutyczne sie zmowily ;)

 

Tak dlugo jak leki rzeczywiscie mi pomagaja z checia bede wzbogacac owe koncerny. Koszt braku leczenia jest dla mnie wyzszy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

może nie we wszystkich przypadkach ale są nagminne przypadki gdzie lekarz przepisuje leki pochopnie, zamiast najpierw wysłać pacjenta na badania bądź psychoterapię, a wchodząc w zażywanie leków potem ciężko z nich zejść, wiem to po sobie ale ja się uparłam, że chcę być czysta(chciałam znów być sobą i nie chciałam się więcej truć chemią) i mi się udało.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

chciałam znów być sobą i nie chciałam się więcej truć chemią

Pytanie co bardziej truje. Czy chemia czy rzeczywistość?

 

O własnie.

 

Śmieszy mnie jak ktoś mówi, ze nie chcę się truć chemią...

 

Po pierwsze NIKT się nie truje, bo CHCE.

 

Leki sie bierze jak sa KONIECZNE.

 

A dwa musimy pamiętać o podstawowej rzeczy :

 

Zaburzenia psychiczno-nerwowe to nie tylko objawy psychiczne...

 

To także szereg objawów fizycznych.

 

Pod wpływem depresji i nerwic ludzie są narażeni na nadcisnienie, objawy pseudowieńcowe, zaburzenia rytmu serca, arytmię, obniżenie odporności na wszelkiego rodzaju infekcję itp itd

 

-- 27 lut 2012, 14:16 --

 

btw też mi się nóż otwiera w kieszeni jak czytam takie brednie...jak w tym artykule...

 

Oni nie mają bladego pojęcia o czym piszą....

 

Nawet mi sie nie chce komentować tego....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to się nazywa ignorancja, bo tylko wasze opinie są dobre, a innych nawet nie bierzecie pod uwagę

ale róbcie u uważacie, jak chcecie, to wasze życie.

 

A leki nie zawsze się bierze jak są konieczne, bo tak jak pisałam są przepisywane osobom, tak naprawdę którym mogłaby pomóc psychoterapia, bo mają jakieś lekkie zaburzenia, nie radzą sobie z jakąś sytuacją itd. Ale jak taka osoba idzie zamiast do psychologa to do psychiatry, to oczywiste wręcz jest to, że ten przepisze leki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Leczenie rozpoczyna sie od farmakoterapii pomimo ze mozna było by zastosowac wyłącznie psychoterapie z dwóch prostych powodów-farmakoterapia jest tańszą alternatywą i mniej absorbującą dla lekarza i samego pacjenta,druga rzecz to konieczność wypełniania przez psychiatrów niepisanych "zobowiązań" wobec firm farmaceutycznych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Psychiatra z powołaniem (ciekawie brzmi...) da skierowanie na psychoterapię / psychologa + leki.

Psychiatra mniej ambitny przepisze leki + coś tam powie o zastanowieniu się nad psychoterapią.

Psychiatra prywatny - w większości przypadków leczy głównie lekami (chyba, że ma znajomego psychologa, do którego daje namiar "bo jest świetny i tani") i wizyta co miesiąc, żeby nie daj człowieku przepisać leków na większą ilość czasu, bo kasę traci.

 

To tak ogólnie wygląda, jednak nie wszyscy są tacy.

Znam prywatnego, który stroni od leków, leczy psychoterapią, a znam prywatnego, który sam jest uzależniony chyba i przepisuje co mu się powie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja chodzę do takiego, co przepisuje leki, był kiedyś ordynatorem szpitala,

a na wizycie z powodu mojej nieroztropności ze dwa razy zdarzyło się

wyjść z gabinetu i nie zapłącić- a on nie wołał i nie leciał za mną, bo tylko

kasa się liczy. Oczywiście jak się zorientowałam że nie zapłaciłam to

wracałam do gabientu. Troszke niefajne to były sytuacje ;)

 

A wracajac do wątku tej rozmowy, są takie zaburzenia bez których

mozna funkcjonować dzięki samej psychoterapii, ale są też cięższe, kiedy

leki są nieodzowne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nikt nie mówi ( na tej stronie po angielsku równiez NIE mówią) ze nie ma chorób psychicznych tylko ze tak naprawdę obecnie niewiele się wie o leczeniu chorób psychicznych i ze na kazdej ulotce od leku jest napisane, ze mechanizm działania leku jest nieznane...jak ktos nie zna angielskiego to neich nie bredzi...a ja Wam powiem tak, że owszem są choroby psychiczne takie jak schizofrenia czy CHAD czy depresje endogenne, ale lekarze bardzo szybko wypisują leki nawet bardzo ciężki na zwykły smutek czy chandrę...a skutki mogą być opłakane...mi psychiatria zniszczyła życie i już pisałam o tym w wątku "odradzam branie wszelkich leków p/depresyjnych" i w innych wątkach... nei mówiąc już o pustce i PSSD, to mało co nie skończyłabym z dyskiezami ( na szczęscie mądry neyurolog szybko przepłukał mnie kroplówką), 2 razy miałam akatyzję i groziła mi choroba serca. Ponadto mam zaburzone hormony i guzki z tego powodu. Uważam, że TRZEBA brac leki jak np. jest się w psychozie lub ma się ciężką depresję, tylko, że ja teraz po lekach mam mega ciężką deprsję i lekarze nie wiedzą co zrobić, bo stałam się lekooporna.... Monika często zachęca do psychoterapii i uważam, że to jest lepsze wyjście o ile się trafi na dobrego terapeutę...ja przez parę lat walki z chorobą poznałam mnóstwo terapeutów, w tym zaledwie 3, którzy bardziej pomagali niż szkodzili... na samym poczatku miałam jak się okazało zespoł stresu pourazowego po strasznym wydarzeniu, a głupek terapeuta leczył mnie na zupełnie co innego. Ponadto w szpitalach spotkałam się z innymi osobami barzo skrzywdzonymi przez psychiatrię - ludzmi, którzy po lekach chodzili jak muminki, dostali Parkinsona i całym szeregiem osób z mylną diagnozą. Zaledwie kilka tygodni temu poznałam dziewczynę, którą 10 lat leczono na zaburzenia schizoafektywne, pakoano neuroleptyki, po których była wiecznie zmęczona, spała po 12 h/ dobę, jej zycie ograniczło się do pracy, spania i wiecznego zmęczenia, była totalnie zobojetniała i żyła w przekonaniu tejże choroby, a w IPINie odstawili jej ten neuroleptyk, obserwowali i okazało się, ze ma tlyko CHAD i wystarczy stabilizator nastroju - a ile się namęczyła przez te 10 lat? straciła najlepsze lata swojego zycia i jeszcze myslała, że jest ciężko chora psychicznie...takich przypadków są tysiące

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

conscious,

pomogły tyle o ile, dla mnie bardziej wyciaganiem kasy są psycholodzy ze swoja psychoterapie, ktroa stosuje na sobie sama od kiedy skończyłam 14 lat, moze byc tak , ze ja wyłapałm coś i po prostu widziałam, że cos niedobrego sie dziej ,ze śa sytuacje, w których ja odczuwam lek a moi znajomo nie, pamietam jak w 7 klasie dzisiaj to ppierwsza gimnazjum siedziałm i myłałm dlaczego boje sie odezwać it. rzeczy szłam na spotkanie ze znajomymi i czym bardziej sie odzywałm czym bardziej sie bałam , mowiłam sobie zrób to i po około roku takich treningów to zniekneło, u mnie to nie działo jakosm stale tylko raz było w miarę a raz nagłe jakby sciana koniec i bach , lek taki , który mnie pokonywał, zauwazyłam to i zwalacząłam oczywiscie lubiło wracac czasami,ale w sumie taki treni jakoś pomógł , do tej pory nie pozbyłam sie leków w sytuacjach oficjalnych czasem to jest makabra i zwlekam do ostatniej chwili a czasem z poowdu leku cos zawalam co jest niezroumiałę dla otoczenia i odbieraja to jako nieodpowiedzialnosć,ludzie chodza czesto do psychologów latami i nie widza zadnej pooprawy, po lekach mnie osbiscie leki troche sie zmniejszył ,ale nie wydaje mnie sie zaby na leki był złoty środek , który wszystko załatawi,

na co mi pomodło SSRI na natręctwa przedeszystkim, które mnie przesładowały w mniejszym lub wiekszym stopniu od 5 roku zycia, leki na natrectwa bralam juz w wieku lat 14-stu , były wtedy bardzo nasilone i tez mnie pomogły , czy wtedy to było SSRI nie pamietam , ale pomogły z pewnoscią z NN tez nauczyłam sie sama walczyc i ja przezwycieżac ,ale po SRRI mma prawie luz zupełny , nawet światła nie gasze a czasem wrecz zarówki mnie sie przepałly za szybko i sobie u mnie w pokoju lampa wisiał z przepalonymi zarówkami, jak ktos przychodził to mowiłąm ,ze sie przepaliły i nie kupuje nowych bo nie mam ochoty co było w sumie zgodne z prawda, oczywiście praca włąsna nad sobą jest przydatna i przekraczanie barier, ale płacic za to co powie mnie psycholog a sama do tego doszłam,

oczywiście psycholog jest dobry dla ludzi , którzy nie mają zadnych znajomych lub nie umieją mowic o swoich problemach wtedy czuja, ze maja w kims wsparcie i maja sie komu wygadac, czuję sie samotni bardzo i wtedy psycholog jest dla nich ratunkiem czy psychoanalityk i kozetka, niektorzy w naszym zacofanym kraju lataja jeszcze do spowiedzi , sama znam takie dwie osoby, które ksiedzu sa w stanie powiedziec wszystko i oczekuja porady sa tow sumie młode osoby w okolicach 30-stki, ale cóz co kraj to obyczaj a cżłowiek jest jak kraj,

natomiast leki dziąłaja biologicznie i musża byc skuteczne przynajmniej w jakims tam stopniu, bo jak napisał zenonek, to poznalismy mozg w 30% i niestety nie wiemy wszystkiego, sorry za brak kropek ,ale miało byc krótko a jak sie rozpisałam to wyszł długo i nie chce mnie sie juz poprawiać

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zalegalizować środki odurzające (naturalne i chemiczne) to przemysł farmakologiczny psychiatrii padnie. A to gałąź na której firmy farmaceutyczne zarabiają w tej chwili chyba najwięcej kasy. Wystarczyłoby, żeby po prostu może firmy farmakologiczne bardziej były liberalne na stosowanie substancji zioła czy amfy w leczeniu. Tak, tak wyłudzenia od lekarzy by były - ale każdy na tym by zarobił. Tak to człowiek bierze rekreacyjnie Xanaxy czy Zolpidemy (Rehypnol czy jak mu tam jest zakazany). Czy w jakiś inny sposób to rozwiązać. Zawsze coś da się wymyślić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nikt nie mówi ( na tej stronie po angielsku równiez NIE mówią) ze nie ma chorób psychicznych (...)

 

Doprawdy? Istnieją różne odłamy ruchu Antypsychiatrycznego. Ten bardziej radykalny, który reprezentuje m.in. Thomas Szasz, twierdzi, że w ogóle nie istnieją jakiekolwiek choroby i zaburzenia psychiczne. Czyli według niego cała rzesza chorych na schizofrenię, CHAD, depresję endogenną to symulanci albo osoby zmanipulowane, którym wmówioną ch. psychiczną. Mniej radykalne odłamy nie negują chorób i zaburzeń psychicznych, ale uważają, że środki, którymi posługuje się współczesna psychiatria (farmakoterapia, elektrowstrząsy, psychochirurgia etc.) są niewłaściwie, niewystarczające, mają nikłą skuteczność, służą jedynie represjonowaniu niewygodnych jednostek itd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×