Skocz do zawartości
Nerwica.com

Depresja wśród bliskich....


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich. Moja partnerka ma depresję (tak uważam). Objawia się to tym, że od dłuższego czasu (ok 4 tygodni) jest mocno przygnębiona, moje próby nawiązania rozmowy na jakikolwiek temat ucina krótkimi odpowiedziami typu: "tak" "nie" "nie wiem". Jesteśmy ze sobą już kilka lat i wcześniej też miewała podobne stany (między innymi na wiosnę), ale "jakoś" jej to przechodziło po ok 2 tygodniach. W tej chwili sytuacja jest dużo poważniejsza, bo nie cieszy jej chyba w zasadzie już nic. Jak mogę jej pomóc? Namawiałem ją na wizytę u lekarza, ale odpowiedziała, że nie zamierza się "wyżalać" przed jakąś obcą osobą. Oczywiście staram się delikatnie ją namawiać, żeby jednak się zdecydowała, bo to wizyta jak u każdego innego lekarza, ale niestety na razie się nie dała namówić. Co mogę zrobić, żeby jej jakoś pomóc. Wiem, że sam jej nie wyleczę, ale może mógłbym, chociaż złagodzić jakoś jej cierpienie a w międzyczasie da się przekonać na wizytę u lekarza. Serdecznie proszę o jakieś wskazówki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj brados!

Według mnie nie możesz nic więcej zrobić poza tym.Wspierasz ją,rozumiesz,że to choroba,próbujesz namówić do lekarza.Myslę,że niewiele więcej można zrobić,dopóki ona sama nie przekona się do leczenia.Nie wiem,może uświadom jej,że Ty też przez to cierpisz.Na mnie to podziałało,kiedy uświadomiłam sobie,że przez moją depresję cierpi moja córka.Pamietam jej słowa,kiedy któregoś "dobrego"dnia śmiałam się z nią:"mama,fajnie się znów z tobą wygłupiać,tak dawno się nie śmiałaś".To dało mi do myślenia,że bliskim udziela się mój nastrój i że ona chce mieć wreszcie normalną mamę jak przedtem.Spróbuj swojej partnerce też uświadomić,ze chcesz ją widzieć radosną i cieszyć się z nią życiem.Dobrze,że ona ma Ciebie.Wielu partnerów osób z depresją nie pojmuje problemu.Życzę Ci wytrwałości i oby ona dała się wreszcie namówić.Trzymam kciuki :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No cóż, że to choroba zdałem sobie w pełni sprawę dopiero nie dawno. Na początku wymawiałem jej, że po prostu marudzi, albo mówiłem "nie narzekaj inni mają gorzej". Myślę, że tym mogłem doprowadzić do pogłębienia jej depresji. Zauważyłem, że w tej chwili Ona jakby zaczęła unikać ze mną kontaktu. Staram się nie narzucać i nie robić nic "na siłę", ale zastanawiam się czy wypełnienie jej wolnego czasu mogłoby zmienić coś na lepsze?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na pewno pomoże oderwać ją od czarnych myśli.

Niestety to częsty błąd bliskich,który popełniłeś.My chorzy doskonale o tym wiemy,że inni mają gorzej i dają radę,a ta świadomość pogłębia przekonanie,że jesteśmy do niczego.Staraj się podbudować jej ego.Powtarzaj do znudzena pochwały,że jest dobra,piękna,ze ma śliczne oczy,że cos dobrze zrobiła,zresztą,co ja Ci będę mówić.Dobrze jąznasz,więc pewnie przyjdzie Ci to z łatwoscią.Bądz dla niej,wysłuchuj,kiedy mówi,przytulaj często,mów jak bardzo jest Ci potrzebna.To ważne,zeby była świadoma,że jest dla Ciebie najważniejsza.Kobietom potrzebne są takie słowa,zwłaszcza tym o niskiej samoocenie.Mój mąż mówi mi,że mnie kocha 30 razy dziennie i wcale nie uważam,ze to za dużo.Mamy zaburzone postrzeganie świata i rzeczy oczywiste wcale takimi nie są dla nas.

Wszystkiego dobrego! Jak masz dalsze pytania,wal śmiało. :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Być może jestem trochę przewrażliwiony, ale zauważyłem, że zaczęła się do mnie zwracać i traktować zupełnie obojętnie, natomiast inne osoby (przyjaciółki, rodzina) traktuje zupełnie inaczej - uśmiecha się. Czy to tylko taka poza przed nimi, żeby nie zauważyli jej problemów? Mieszkamy razem więc może trudno byłoby jej udawać cały czas że wszystko jest w porządku? Czy dobrze rozumuję?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Całkiem możliwe,też tak robię.Gram przed osobami,które nie znają mojego problemu,że wszystko jest ok.Ty znosisz jej humor,więc się nie ukrywa.Przed innymi może się boi odrzucenia,niezrozumienia,albo nie chce martwić.Nie bierz tego osobiście.Nie ma w tym absolutnie Twojej winy.Winna jest choroba,zaburzenie przekażników w mózgu,nie ma to z Tobą nic wspólnego.Rozumiem,że sytuacja jest nie do pozazdroszczenia.Sama nieraz się dziwię mojemu mężowi,że ze mną wytrzymuje.Moje szczęście,że go mam i szczęście Twojej kobiety,że ma Ciebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam serdecznie.

Będę wdzięczna za cierpliwe "wysłuchanie" mojej historii oraz za obiektywne wskazówki i porady.

 

To właściwie historia mojego życia a właściwie jej część.

 

Kilkanaście lat temu miałam chłopaka. Byłam zakochana po uszy i zdecydowana na spędzenie z Nim reszty mego życia. Stało się jednak inaczej. On zerwał i nie dał mi żadnej nadziei na to że kiedykolwiek jeszcze będziemy razem.

Czas mijał. Poznałam mężczyznę, który jest moim mężem.

Po wielu latach zupełnie przypadkiem odnaleźliśmy się z byłym chłopakiem. Powiedział mi że żałuje tego co zrobił i że nie jesteśmy teraz razem. Ale cieszy się z mojej rodziny. Jesteśmy przyjaciółmi.

I rzeczywiście bardzo mi na Nim zależy bo wiele dla mnie znaczył.

Dowiedziałam się od Niego że miał traumatyczne przejścia po tym jak się rozstaliśmy. Najpierw kobieta, która urodziła Jego dziecko nie dała Mu szansy na uczestniczenie w życiu potomka. Bardzo długo z tego wychodził. Leczył się z depresji.

No i teraz kiedy wydawało się że będzie dobrze, bo zaręczył się z kobietą, którą pokochał i zaufał, to związek ten też się rozpadł. To świeża sprawa.

A ja? Bardzo Mu współczuję i chciałabym Mu pomóc.

Problem w tym że byłam jego dziewczyną. Utrzymujemy kontakt e-mail i smsowy bo mieszkamy w różnych miastach. Próbuję Go pocieszać bo znów ma depresję i martwię się o Niego, ale nie wiem jak Mu skutecznie pomóc.

Proszę poradźcie co robić..... :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chciałabym wznowić ten wątek...

bo własnie ten temat w zasadzie przyprowadził mnie na to forum; chciałam poznać opinię ludzi, którzy żyją blisko depresji, których może nie bezpośrednio dotknęła, ale jest w bliskiej rodzinie. Z tym wiąże się mnóstwo emocji, jest presja społeczna, na rodzinie ciąży ogólne przeświadczenie błędu, a nawet winy kiedy sa przypadki odiwedzania bliskich osób w szpitalu psychiatrycznym. Chciałabym wiedzieć jak Wy walczycie z presja społeczną, chorymi opiniami, obarczaniem winą rodziny i wieloma tego typu dylematami, mnie to ogromnie przejmuje, czasami sama ze sobą o tym rozmawiam, bo to co dzieje się "na zewnątrz" problemów rodziny mnie osobiście żenuje... Jeśli inni potrafią z grubej rury obarczyć kogoś winą oddania własnej żony do wariatkowa?! Szacunek dla poszkodowanej osoby się należy, jak najbardziej!

Ale co z rodziną? Myślę, że to kolejny ciężar, który tzreba udźwignąć, żeby rodzina utrzymała ciężar choroby osoby bliskiej+ chore opinie społeczeństwa- zacofanego, nieświadomego i zwyczajnie nietolerancyjnego!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam, chciałabym prosić Was o pomoc.

Historia jest długa i w wielkim skrócie brzmi tak, że wydaje mi się, że bliska mi osoba ma depresję. Rozmawialiśmy o tym długo, on jest skłonny przyjąć taką możliwość, jednak uważa, że pomysł leczenia/terapii/diagnozy jest zły. Chciałabym go namówić, pracuję nad tym i myślę, że się uda. Wiem, że się boi i to jest przyczyną złego nastawienia. Zastanawiam się tylko czy to możliwe by był chory powiedzmy od roku, a ja tego (jak wszyscy) nie zauważyłam?! Czy to możliwe, że przyjęliśmy fakt, że po prostu "stał się" zamkniętym w sobie, "przygnębionym", z brakiem jakiejkolwiek chęci do działania człowiekiem? Czy może wymyśliłam sobie tę depresję, bo wiadomo, że nie mam wystarczającej wiedzy.

 

Jesli jednak byłaby to prawda, to gdzie powinnismy sie udac? Najpierw do psychologa, psychiatry? Zupełnie nie wiem co robić...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj!

Z mojego punktu widzenia to całkiem możliwe, że bliska rodzina początkowo tego stanu nie zauważyła. Może być tak, że u opisanego depresja miała swój początek aż rok temu... bardzo prawdopodobne. Jeżeli ta osoba jest w stanie spojrzeć prawdzie w oczy to nie ma na co czekać tylko od razu do specjalisty. Może to być psycholog/terapeuta/psychiatra- każdy z nich zajmuje się po trochu depresją, aczkolwiek z innej perspektywy, bo psycholog przeprowadzi z nim wywiad/rozmowę, ew. skieruje do psychiatry, jeżeli okaże się potrzebna farmakologia- moga to być leki przedciwdepresyjne, jeden rodzaj, jeżeli stwierdzi, że choroba postąpiła już daleko najprawdopodobniej przepisze 2 rodzaje- jeden na pobudzenie, natomiast drugi na uspokojenie/sen. Natomiast terapeuta/psychoterapeuta zajmie się tylko i wyłącznie, albo wręcz AŻ terapią, czyli wg mnie czyms co ma ogromne efekty- wystarczy dobry i sprawdzony specjalista!

 

Przede wszystkim z mojego doświadczenia kiedy ja i moi bliscy nie zauważylismy początków depresji u kogoś bliskiego, kiedy ona postąpi za daleko- rodzina bierze to na bary- zaczyna się szukanie winy, obarczanie, nie jest to łatwy ozrech do zgryzienia, kiedy jest moment hospitalizacji i tego typu klimaty. Dlatego proszę reagujcie, uświadomcie go i działajcie!!!! o najważniejsze, aby nie pozwolić, by depresja nie zagalopowała się za bardzo...

 

Pozdrawiam :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×