Skocz do zawartości
Nerwica.com

Depresja wśród bliskich....


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

no wlasnie ja pozwalam mu caly czas marudzic, bo czego bym nie powiedziala on i tak to przerobi na swoje... on jest raczej skryty, nie lubi o sobie mowic, mi czesto powtarza ze ja go wcale nie znam i gdybym go naprawde poznala to bym z nim nie wytrzymala... czesto juz dochodzi do tego ze mam ochote nim potrzasnac i wygarnac ale biore wtedy gleboki wdech i z usmiechem slucham dalej albo jak widze ze sie zapetlil w swojej wypowiedzi zmieniam temat na jakis weselszy i wlasnie dzieki temu on sie przede mna otwiera, nie naciskam... czasem jak juz widze ze ostro przegina to co jakis czas mu mowie ze moze by sprobowal cos z tym zrobic i nawet momentami wyraza chec, on wie doskonale ze ma depresje i jak wiele jego mysli i poczynan jest ta choroba kierowane ale niestety musze przyznac ze powod ktory mu uniemozliwia leczenie w miescie gdzie mieszka jest faktycznie sensowny, gdyby rodzina sie dowiedziala tylko by pogorszyla jego stan

postaram sie poszukac mu psychiatry bo nie ma opcji na zalatwienie skierowania... :/

 

on tez chce to wszystko zalagodzic towarzystwem ale wiem ze to nic nie da i bedzie tylko gorzej dlatego szukam dla niego pomocy

 

dziekuje i pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja znam przyczyne, ale to nie jest cos z czym on sam da rade albo z moja pomoca... to tylko byla iskra ktora rozpalila cale ognisko, teraz nie ma jednego powodu ktory go przygnebia - jest ich wiele i nawet przy najdrobniejszych nie potrafi zmienic sposobu myslenia, to jest w nim gleboko zakorzenione :( nawet jak mu udowodnie ze sie myli w swoim pogladzie do czegos i kazdy przy trzezwym umysle to zauwazy to mi mowi: "bo ty nie rozumiesz" - jak dla mnie to poslucha chyba tylko specjalisty o ile w ogole uda mi sie go do tego namowic... boje sie ze jak go postawie przed faktem dokonanaym to mnie znienawidzi ze decyduje za niego i strace cale zaufanie ktore zdobylam

na poczatku jak sie blizej poznawalismy myslalam ze przesadza, ze tylko probuje z siebie zrobic kogos wyjatkowego, wrazliwego wrecz kogos z epoki romantyzmu i to wszystko to tylko zwykle marudzenie zeby zwrocic na siebie uwage... ale im dluzej go znam, im dluzej slucham tym bardziej wiem ze bez lekarza sie nie obejdzie i on mi przyznaje racje ale drzwi ktore widzi uwaza za zamkniete, ja chce mu znalezc jakies otwarte - sam zdecyduje czy chce z nich skorzystac... nie wiem czy bede potrafila dalej go wspierac jezeli nie podejmie walki, zaczyna mi brakowac na to sil... trzymam sie nadzieji ze znajde mu specjaliste i on podejmie sie leczenia, bo jesli on nawet nie sprobuje to ja nie bede miala skad czerpac sily na wspieranie go

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Prosze o pomoc dla przyjaciolki. Zdrada malzenska.Krotko mowiac runął jej caly swiat. Zamknela sie ze swoim zalem przed calym swiatem. Bierze leki antydepresyjne. O jej sytuacji wiem tylko ja. O sytacji nie romawia z rodzina. Nie wiem jak ja pocieszac. Martwie sie bo lekarz przepisal jej kilka lekow. Jak jej pomoc?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dobrze, że przynajmniej była u lekarza. mój chłopak od miesiąca czuje się coraz gorzej, w internecie odkryłam, że ma typowe objawy depresji, a zupełnie nie mogę go namówić na wizytę u psychologa. nie wiem co robić, bo czuje jak powoli odchodzi gdzieś daleko, a ja nie jestem w stanie mu pomóc :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam.

Mam pewien...eee problem. Z przyjaciółką. Polega on na tym, że wiecznie za coś się obwinia, ciągle się zastanawia, czy mogłaby zrobić coś lepszego lub czy nie powiedziała komuś czegoś złego itp. I popełnia okropny błąd: twierdzi, że nikt jej nie lubi. A ... Naprawdę, no cóż, jest osobą wspaniałą i takiej to ze świecą szukać! Zawsze powie dobre słowo, wysłucha. Jest wprost uwielbiana przez swoje najbliższe otoczenie. I kiedy wychodzimy gdzieś, niby wszystko jest w porządku, śmiejemy się, wygłupiamy, ale potem nagle wszystko się jakby zmienia i zamiast roześmianej buzi można zobaczyć twarz pełną cierpienia. Potem wraca do domu i godzinami się zadręcza myślami o rzeczach, które nie miały miejsca - tzn. o tym, czy nie zrobiła komuś czegoś niemiłego itp. Albo rozmyśla o tym, co jej ktoś kiedyś nagadał - z resztą, zupełne bzdury to były... I mam wrażenie, że jakby zaczynała w to wierzyć. Ostatnio się dowiedziałam, że chodzi do lekarza... Ale po tym chyba jest tylko gorzej, z resztą, nawet kiedy pytałam, czy czuje się po tym lepiej, odpowiedziała, ze nie. I nie potrafi do końca sprecyzować ,,co jej jest''... Nie potrafi, albo po prostu nie chce... Tak jakby ... Bała się odtrącenia (?)... Ale przecież... Nikomu nawet do głowy by nie przyszło ją odtrącić...

I często za bardzo przejmuje sie problemami innych... Jakby próbowała się obwiniać za to... Choć tak naprawdę nie robiła nic złego.

I nie wiem już co mam robić... Po prostu widzę, że z dnia na dzień jest coraz bardziej markotna...

 

Prosze o jakieś pomysły...

Z góry dziękuję i pozdrawiam :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mam maly dylemat wczoraj dowiedzielismy sie z mezem ze jego siostra usilowala popelnic samobujstwo.pociela sie nozem i wziela jakies leki.teraz znajduje sie w szpitalu psychiatrycznym ale nie chce widziec zadnego z rodzicow ze zrozumialych mi powodow ale nie chce zgodzic sie na leczenie i to mnie przeraza.martwi mnie bardzo moj maz bo nie moze sobie miejsca znajsc i jest klebkiem nerwow przez swoja rodzine.moze wiecie czy istnieje jakis sposob na zmuszenie kogos do podjecia leczenia?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a wiesz dlaczego chciała to zrobić?czasem zamiast czlowieka zamykać i leczyć warto po prostu podać mu pomocną dłoń ,wiem jak to jest bo niedawno wyratowałam moja koleżanke ,obecnie dziewczyna wychodzi na prostą i wszystko jest ok a tez miała skierowanie na leczenie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to bardzo trudna sprawa w dodatku pierwsze co to wspolczuje twojemu mezowi bo to bardzo trudna sytuacja , [powiem ci tyle ze ciezko bedzie wam zmusic ja do leczenia i nie trzeba naciskac bo to w niczym nie pomoze trzeba tez pamietac zeby nie mowic slow typ''wez sie w garsc'' to nie jest dobry sposob, druga sprawa trzeba duzo rozmawiac i przebywac jak najwiecej czasu przy takiej osobie, wyjasnic jej ze sa metody ktore jej pomoga i sa leki ktore postawia ja na nogi, a czy ona to zrobila z ajkis konkretnych powodow? depresja itp?

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 2:35 pm ]

a jesli nie bedzie chciala to sila..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja wiem skad wynika problem.ona nienawidzi rodzicow i domu w ktorym mieszka.nie chce tam wracac zreszta nie ona jedna(ja tez sie tam zle czuje)tam jest straszny syf w domu.my probowalismy jej pomodz juz w tamtym roku,ale po 2 tyg odeslalismy ja do domu bo nie moglismy wytrzymac.placze zlosci i sceny jakie robila przekroczyly nasze mozliwosci.nie jestesmy jej rodzicami zeby ja wychowywac rezygnujac z wlasnego zycia.a jej rodzice uwazaja ze tak musi byc i nic sie nie da zrobic bo oni sa niewinni jak jedno tak i drugie.dopuki nie bedzie ofiary smiertelnej w tym domu to sie nic nie zmieni a nawet jak bedzie to niewiadomo czy sie cos zmieni :evil: niestety nie pomagaja ani prosby ani grozby ani zadnego rodzaju tlumaczenie,ze to ze zadne z dzieci nie chce mieszkac w domu bo oni w nim robia pieklo.co zrobic ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jezeli w tym jest problem to powinniscie jej pomóc byc może jest jeszcze coś czego ona wam nie mówi( np coś o swoich rodzicach

) ,moim zdaniem powinna odseparować się od tego domu i pójśc do dobrego psychologa .Trzeba tu specjalisty żeby stwierdzić jak powazny jest problem ,a ile ona ma lat?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie myśl, że Was oskarżam, ale te 2 tygodnie to co najmniej krótka cierpliwość, jak na osobę chorą. Wydaje mi się, że gdyby była chora na raka,a zachowywała się tak samo, to byście do tego podchodzili inaczej - kwestia nie zrozumienia...

 

http://www.forum.nerwica.com/viewtopic.php?t=5445&start=195 poczytaj tą stronę, może trochę ułatwi Ci zrozumienie. Tak na marginesie, wszelkie działania powinny dążyć nie do wzięcia jej ''do siebie'', ale do jak najszybszego przejścia na własne.

 

Chory traci poczucie kontroli nad własnym życiem i robienie wszystkiego za niego to trochę ponowne krzywdzenie - Ona powinna jak najszybciej odzyskiwać to poczucie WŁASNEJ kontroli, a skoro ją pogoniliście po 2 tygodniach, to chyba nie miała na to specjalnych szans.

 

Pozdrawiam

 

Ps.

 

Spójrz nawet na tytuł swojego tematu. Niby sie interesujesz, ale ''nie moja sprawa''. To w końcu warto się zdecydować, czy Wasza, czy nie, bo nie ma chyba nic gorszego niż próba bycia naraz dziewicą i w ciazy - czytaj, wyciąganie ręki i cofanie jej przy pierwszym poważnym zniecierpliwieniu. W te, albo wewte.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

twilight wiesz dlaczego dalam taki tytul bo nie jestem matka tej dziewczyny i gdyby mi sie ktos wtracal w zycie to napewno nie zareagowalabym dobrze.po drugi tam jest bardzo powazny konfliktv rodzinny o ktorym nawet nie bede pisac bo sie to mija z celem.dziewczyna rozmawiala z psychiatra i cala wina obarczyla rodzicow wiec nie moge powiedziec ze nie mam racji wrescz wiadomo gdzie lezy problem.a piszac posta mialam nadzieje na przeczytanie "rady cod"martwie sie bo nie jest przyjemnie patrzec na bezradnosc najblizszej osoby a niechcialabym zeby moj maz ktory ma 28 lat przeszedl kolejny zawal z winy rodzicow.a co do pomocy zeby zamieszkala sama to ja nie jestem w stanie nic zrobic sama nie mam sie gdzie podziac.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie mówię, że macie jej fundować mieszkanie, pisałaś, że wzięliście ją do siebie - chodziło mi o ''mentalną'' pomoc Jej w przygotowaniu się do samodzielnego życia.

 

Chcąc - nie chcąc, wyszła Wam najgorsza możliwa rzecz, tzn deklaracja pomocy i wycofanie jej po 2 tygodniach. To NIE jest krytyka, nie osądzam, ale tak to niestety wyszło.

 

Teraz pytanie, czy Ty naprawdę chcesz Jej pomóc, czy tak na dobre wkurza Cię tylko, że mąż sie przejmuje i chciałabyś zdjąć z niego ten problem. Jeśli to drugie, to powiem Ci od razu - nie pomożesz. Pomoc może być tylko bezinteresowna i to fakt, nie slogan. Jeśli nie czujesz wewnętrznej potrzeby pomocy Jej (za co nikt nie ma prawa Cię winić) to nie powinnaś próbować na siłę, bo tylko zaszkodzisz.

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam...

 

pisze bo skonczyly mi sie pomysly na pomoc dla mojego ukochanego chlopaka. nie wiem juz co robic i obawiam sie ze nie jestem tez osoba ktora sie do tej pomocy najlepiej nadaje.

 

moj chlopak lezy teraz w lozku-od wczoraj-i nie odzywa sie do swiata. wiem ze to ciezkie stadium, ale od bardzo dawna probuje mu pomoc. ostanio stram sie go naklonic do leczenia, wizyty u psychologa, czegokolwiek. nie musze chyba mowic z jakim skutkiem.

on nie wierzy ze cokolwiek moze mu pomoc, nie chce nawet tej pomocy. twirdzi ze nic nie ma sensu i ze nikomu nie jest potrzebny, nikomu na nim nie zalezy. to bzdura, bo ma mnie, rodzicow, siostre-naprawde sie o niego martwimy. tkwi w swojej beznadziei i nie wiem jak mu pomoc, bo on sam kategorycznie odmawia wszelkiej pomocy. mowi ze nie che sie czuc lepiej, bo to tylko na chwile, a potem i tak bedzie tak samo bez sensu. jednoczesnie zdaje sobie sprawe ze moglby uzyskac pomoc, lepsze samopoczucie, ale twierdzi ze to zbyt krotkotrwale i ulotne zeby bylo warto. no i on sam nie jest tego wart.

a poniewaz on sam nie chce terapii zaden psycholog, terapeuta nie che mu pomoc, bo twierdza calkiem zreszta slusznie, ze nic nie zdzialaja jesli on jest przeciwny... a on tylko zaciska usta i mowi :nie chce rozmawiac" patrzy przy tym wzrokiem nieprzytomnym i wiesz juz ze zupelnie nie slyszy co do niego mowisz-zamyka sie w sobie i potrafi stac sie zupelnie niewrazliwy na bodzce z zewnatrz.

ma niezwykle niska samoocene ktora wynika w duzej czesci z jego stosunkow z ojcem, ktory ma wysokie wymagania ale nigdy go nie chwali, a jedynie krytykuje w uzasadnionych sytuacjach. wyraza sie tez o swoim synu "on", nawet wtedy gdy moj chlopak stoi przy nim-to bardzo bolesne i swiadczy tez moim zdaniem o braku szacunku.

 

moj Kochany mowi tez czasem, gdy ma dola, ze powiennam odejsc od niego bo przeciez on jest do kitu, ze mnie rani, zez przy nim cierpie.. a tak nie jest-kocham go i cierpiejak widze jego bol, smutek, cierpienie.

 

moze ja nie jestem dobrym materialem na terapeute, bo jestem od niego silnie uzalezniona. prosze o pomoc bo nie wiem jak go naklonic na wizyte u pewnego specjalisty od depresji(dodam ze nie jest to lekarz medycyny, a po prostu terapeuta), ktory pomogl juz wielu osobom i mysle ze moglby pomoc tez mojemu chlopakowi.

licze na Wasze dobre rady ze szczerego serduszka, bo czuje ze brakuje mi juz sil i ze sama zaczynam miec depresje...

 

 

pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

moja matka 'wysysa' ze mnie moja energie zyciowa, ja sama czuje sie jak pusty wór, wrak bez sił, nie ma mnie jako oddzielnej osoby, ja po prostu nie istnieje w swojej wlasnej glowie, wydaje mi sie ze matka i ja to jedno i to samo. Ona robi to celowo, zawsze chciala ukrasc moje zycie i pokierowac nim tak jakby ona dostala drugie swoje: wybierala mi szkoly, zajecia, w ogole nigdy nie pytajac czy ja mam na to ochote, a ja nie oponowalam bo nigdy nie czulam ze takie pytania powinny padac ze w ogole istnieja, do dzis tego nie czuje i tylko z ksiazek psychologicznych to znam,

 

wiec ona wybierze mi meza, znajdzie prace. Ostatnio zauwazylam, ze on chyba sfiksowala juz do reszty: udaje moje gesty , moja mimike, ubiera sie i czesze jak jakby byla mna, nie ma jej jako matki, jest jakby moje odbicie w lustrze, moze ja zaczelam sie nieco bardziej 'ujawniac' jako JA, bo do tej pory w jej poblizu zastygalam i wstrzymywalam oddech (o czy dowiedzialam sie przypadkiem od kogos postronnego, ze ja po prostu nie oddycham).

 

Czuje sie strasznie z ta kobieta, mam wrazenie ze jestem 'gwalcona' nie w sensie fizycznym ale w kazdym innym tak, po prostu nie moge byc soba, nie moze byc mnie bo ona zaraz 'kradnie' moja osobowosc

nie wiem co zrobic, jak sie 'oderwac' , bardzo zle sie czuje, a chyba jeszcze bardziej boje sie przyznac przed soba i poczuc, ze przez tyle lat ona okradala mnie ze mnie wlasnej i nie pozwalala 'oddychac' wlasnym cialem i zyciem, cokolwiek bym nie zrobila jakiejkolwiek decyzji nie podjela samodzielnie ona to krytykuje. Chciazby na przyklad jak kupie sama troche szynki to zaraz slysze ze jest nieswieza i ze w tym sklepie nie powinnam kupowac, jak kupie swiezy chleb to tez wybrzydza, ze przeplacilam, bo ona kupuje taniej, nic swojego kupic nie moge bo ona zaraz 'zabija ' mnie za to wzrokiem, w ogole ma manie oszczedzania, najchetniej to odlaczylaby prad i zakrecila wode, nie da sie z nia zyc

 

wychowywalam sie bez ojca, zawsze od najmniejszego czulam ze ona nie traktuje mnie tak jak zdrowa matka powinna traktowac swoje dziecko, ona traktowala mnie jak konkurencje, ktora odebrala jej męża, pamietam, zw od zawsze nasladowala moja mimike, mowila mi ze mam brzydkie oczy i ze jestem swoim ojcem, bo bylam do niego bardzo podobna, jak mialam 5 lat i wyrazilam swoje maloletnie zdanie (bylam wtedy dosc pyskata i nie pozwalam sie jej tak traktowac ale w koncu skapitulowalam, bo sie wystraszylam ze umre z glodu bo mi jesc nie da albo cos a ja jednak chcialam zyc) kazala mi sie pakowac i "'wypier..lac' do tatusia niech mnie gwalci i glodzi", na 18 urodziny tez uslyszalam ze mam sie wynosic z domu ale ja nadal tu mieszkam, bo raz ze nie mam gdzie isc, a dwa ze ona sie czasem zachowuje jakby tego wszystkiego nie bylo i bylo 'normalnie'

 

wiem ze strasznie duzo napisalam, mam po tym poscie straszne wyrzuty sumienia i ogromne poczucie winy, ze to 'upubliczniam' i naprawde nie wiem czy powinnam to pisac, moze ja na to zasluzylam i tak powinno byc

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Toksyczna matka... oj skąd ja to znam.

 

Nikt tak nie zna moich słabych stron. I nikt tak nie potrafi mnie zranić dogłębnie jak ona. Mogę mieć barierę ochronną przed całym światem, ale ona tej bariery zna słabe punkty.

 

Rozwiązaniem jest się wyprowadzić. Usamodzielnić. Przecież to wykonalne... Spróbowałem. Było super :) Musiałem wrócić, ale zmyję się stąd bardzo szybko.

 

Skup się na tym. Przygotuj się. Przecież mimo tego, że odbiera Ci pewność siebie wiesz, że sobie poradzisz. Znajdź wspólokatorkę i się zmyj. Nawet swoją mamę polubisz na dystans.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

twoja matka ma objawy "Zony alkoholika" czyli poczucie ze musi sama o wszystko zadbac w 100% bo wie ze na meza alkoholika nie moze w ogole liczyc

 

pisals ze wychowywalas sie tylko z matka, wnioskuje zatem ze wziela ona rozwod z twoim ojcem, a powodem byl zapewne jego alkoholizm

 

 

co ty mozesz teraz zrobic? albo przeprowadzic dlugo i szzcera rozmowe z amtka, jesli nie w 4 oczy to napsiac swoje mysli na papierze i przekazac jej w formie listu, w ktorym wyjasnisz wsyztsko co ci sie nie podoba w zachowaniu matki i jak bys chciala zeby matka cie traktowala

 

a druga wersja wydrzen to spakwoac sie i wyjechac studiowac /pracowac do innego miasta, polecam warszawe, pracy tu duzo i na pokoj w mieszkaniu na stancji zawsze zarobisz

lepeij mieszkac u obcych niz z w tak toxycznym szkodliwym dla ciebie srodowisku jakie stworzyla ci matka

 

zdrowie masz jedno, i ono jest dla ciebie najwazniejsze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×