Skocz do zawartości
Nerwica.com

Obawa (lęk) przed związkiem - proszę o pomoc


Matt FX

Rekomendowane odpowiedzi

Hej!

 

Dawno tu nie zaglądałem i od razu chciałbym pozdrowić wszystkich.

 

Mój problem polega na tym że im bardziej wchodzę z kimś w relację tym bardziej moje objawy się nasilają (depresja + duży lęk). Aktualnie jestem w związku z naprawdę fajną dziewczyną. Leci nam już 5 miesiąc. Nie chcę kończyć relacji przez to że czuje sie paskudnie, ale jeżeli to dłużej potrwa to będę musiał tak zrobić - złamie przy tym serce naprawdę fajnej i kochanej osóbce :( Ona wie o moich problemach i że choruje na nerwicę od dwóch lat. Męczy ją to, bo nieraz jestem smutny i też chodziwtedy przeze mnie zdołowana. Nieraz jest tak, że czuje się z nią normalnie, tak jak powinienem się czuć. Z drugiej strony dominuje lęk przed przyszłością z tą osobą i pojebane myśli że nie wytrzymam z nią i sie zabiję jak z nią będę czy zostanę(!) - mógłbym nazwać te trochę myśli natrętnymi. Cały czas analizuje czy mi się podoba czy nie itd (pomimo że jest ładna i mam do niej "pociąg"). Wynajduje jakieś bzdety w kwestii jej wyglądu. Z drugiej strony nie chcę być sam i nie lubię być sam. Nie mam problemu z poznawaniem nowych osób itd ale kiedy z kimś dłużej pobędę ta osoba sie mną męczy i zrywa, bo ja się zachowuje strasznie przez swoją nerwicę. W sensie jestem przybity, depresyjny - nie mam do niczego motywacji i tak jest w tym przypadku. Laska już uprzedzała że jak nic się nie zmieni z mojej strony to się pożegnamy :( Chciałbym też powiedzieć że nie zależy mi na seksie (co nie znaczy że nie lubię), bardziej chciałbym żeby związek sie opierał na zdrowych fundamentach, a nie na jakiejś "zwierzęcej chcicy" jak to bywało nieraz w moich poprzednich relacjach z dziewczynami.

 

Co do leków biorę Amitryptiline. To już mój któryś lek z kolei (chyba 8 czy 9) i nie chce mi się nawet wymieniać co brałem i ile czasu. Czuje sie po nim nijak. Ot kolejne tabletki do wypróbowania "a może zadziała, a może nie". Mam też już rok terapii behawioralno-poznawczej za sobą. Niestety moja terapeutka nie odzywa się do mnie po nowym roku - miała wrzucić na inny termin bo coś jej sie pozmieniało. Dziś do niej napisałem smsa i echo :( Poza tym terapia jakby... nie skutkowała w moim przypadku (psycholog sama rozkładała już ręcę) tak jak i inne (psychoanaliza i psychodynamiczna). Podobno pod zaburzeniami z osi pierwszej (leki i deprecha) mam osobowość unikającą i lęk społeczny. Czyżby moja głowa generowała takie bzdety właśnie tylko po to żebym się odseparował i zaje**ł za przeproszeniem? Bo do tego to doprowadzi albo znów psychiatryk.

 

Nie wiem co mam robić i bardzo proszę o jakieś porady :( Z góry dziękuję serdecznie za wytrwałość w przeczytaniu tego posta.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Matt FX , spotkaliśmy się latem w parę osób i powiem ,że na pierwszy rzut oka myślałam ,że jesteś zupełnie zdrowy i robisz sobie jaja.

Wszyscy zobaczyliśmy wysokiego przystojnego mężczyznę z dużym poczuciem humoru, dopiero jak nam powiedziałeś ,że bez zwiększonej ilości leków w ogóle byś nie przyszedł zrozumieliśmy ,że masz problem . Nie wiem jakie leki mogły by Tobie najlepiej pomóc ale skoro masz takie problemy z utrzymaniem związków zaawansowanych emocjonalnie może poznaj dziewczynę z którą nie będzie Was łączyła więź emocjonalna(wydaje mi się ,że może obawiasz się czy się sprawdzisz jak sprawy pójdą za daleko - ślub, dzieci , utrzymanie rodziny itp.) ale wspólne zainteresowania , wspólna pasja , podobne charaktery .

Myślę,że potrzebujesz dziewczyny dojrzałej emocjonalnie przy której byś się czuł swobodnie i mógł byś pogadać na każdy temat.

Pozdrawiam i życzę Ci więcej spokoju .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Waplo Dzięki za odpowiedź.

 

O to chodzi że łączą nas wspólne "zajawki" i z charakterów jesteśmy podobni ;) Ona akurat jest dojrzała emocjonalnie i mamy wspólne pasje dlatego nie chce zaprzepaszczać bo nie wiem czy to "ja" czy "chorobowe" myślenie.

 

BTW. Spotkanie z forum było mega fajne hehe. Pozdrów żonę ode mnie ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej,

Też mam jakiś problem ze związkami, uruchomiają mi całą masę natrętnych myśli, wątpliwości - którymi świadomie nie chciałabym się tak przejmować. Nawet jak wszystko się świetnie układa, to bywam depresyjna, smutna.

Ale myślę, że najgorsze jest robienie sobie presji "Muszę być inny, bo inaczej stracę ją/ jego" U mnie to mechanizm, który mnie paraliżuje - i prowadzi rzeczywiście do porażki. Może zaakceptuj to, że jesteś jaki jesteś i że masz teraz taką formę, jaką masz. To, że ktoś jest smutny czy zgaszony, nie przeszkadza według mnie w tym, żeby go kochać - jeśli naprawdę ten ktoś jest ważny w moim życiu.

 

Nie mam problemu z poznawaniem nowych osób itd ale kiedy z kimś dłużej pobędę ta osoba sie mną męczy i zrywa, bo ja się zachowuje strasznie przez swoją nerwicę. W sensie jestem przybity, depresyjny - nie mam do niczego motywacji i tak jest w tym przypadku. Laska już uprzedzała że jak nic się nie zmieni z mojej strony to się pożegnamy :(

 

To że jesteś przybity i depresyjny, to jeszcze według mnie nie jest straszne zachowanie. Może przy okazji zachowujesz się tak, że Twoja dziewczyna czuje się odpychana przez Ciebie? Obojętna Ci? Lekceważona? Albo wyładowujesz napięcie dogryzając jej? Na Twoim miejscu zrobiłabym wszystko, żeby nie brała tego do siebie i żeby wiedziała, że nawet jak jesteś smutny, to też Ci na niej zależy.

 

A jeśli rzeczywiście jej przeszkadza, że jesteś smutny, to znaczy, że nie akceptuje do końca tego, jaki jesteś i może "to nie to".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Matt FX,

ja znam kogoś kto się zachowuje podobnie do tego co napisałes o sobie, bardzo zamknięty, nagle odpływajacymi w swoje rejony człowiek i bardzo depresyjny często ze zmieniajacymi sie nastrojami, cięzko przebywać obok kogoś takiego te wachania emocjonalne odbijaj sie na psychice w ten sposób,ze nie wiadomo czego się po nim spodziewać, natomiast jesli ma się naprawde wspólne zainteresowania i pasje i ma sie o czym rozmawiać to to ,ze ktoś jest smutny tak jak to napisali ludzie wyżej nie jest zadnym powodem do rozejścia sie chyba ,ze ktoś jest na tyle mało dojrzały i nie jest wstanie zrozumieć istoty tego zaburzenia, powodem do rozejścia jest chamstwo i brak szacunku do partnera, kłotnie i krzyki,ale to tylko moje zdanie,

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

refren, tahela, Dziękuję za odpowiedzi!

 

Co mnie właśnie wpędza w rozpacz to właśnie to analizowanie itd "przecieź ty nie chcesz jej, nie chcesz z nią być", "ale ona ma brzydki ryj!" - a jest ładna! Natrętne myśli pojawiają się zwykle autoagresywne np: "Ty pedale!", "zabijesz się jak z nia będziesz". Potrafię też jej dopierdalać NIEŚWIADOMIE albo półświadomie byleby sie pokłócić czy coś (jakby złość). Później skrucha że jestem porąbany i co ja wyrabiam, że jak ja mogę się tak zachowywać (i znów te autoagresywne myśli i jazdy w głowie). Uwierzcie te wahania nastroju są najgorsze :( Dlatego jak odejdzie nie będę sie na nią gniewał. Ale sami przecieź wiecie jak to jest. Najgorsze jest to że ja jak ją poznałem i tak "wiedziałem że ode mnie odejdzie", jakbym sobie to założył "bo nikt ze mną nie wytrzymuje i jestem porąbany". CHORE!

 

Byłem kiedyś w związku ok 6 lat. Poprzednia laska właśnie zostawiła mnie przez to, że poszedłem do psychiatryka żeby wyleczyć się z nerwicy. Oznajmiła mi to przez... telefon kiedy byłem w szpitalu. Nie muszę mówić jak się czułem i co sie działo dalej ze mną :( Może ta sytuacja sprawiła że mi odbiło i lękam się przez to trochę kobiet i związków długodystansowych a z drugiej strony je uwielbiam i mnie do nich ciągnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Matt FX,

 

cześć! słuczaj no młody,jestem kobietą z dużym bagażem doświadczeń tych osobistych i tych ,które znam z wypowiedzi poważnych osób. To że jesteś przystojnym facetem to wcale nie znaczy ze musisz mieć tez piękna kobiete (na pokaz) sory!!! ,ale tak to się nazywa. dziewczyna ta jest nie w porządku (bo daje ci nadzieje) niby, ale gdyby chciała być z tobą . To wtedy jest poważna rozmowa, (a nie unikanie jej), żebyś naprawdę wiedział " na czym stoisz?).tzn. czy ona potrafi ci tak naprawdę pomóc żebyś się poczuł lepiej.Ale twoje zaangażowanie w pracę i wysiłek jaki musisz w to włożyć,to już twoja decyzja... :papa:

odezwij sie co o tym sadzisz będę jeszcze trochę czekała.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

margotz57,

 

Czy ja wiem czy taki młody ;) Za 3 lata kończę 30 lat :P

 

Ona sama mi mówi "po Ci dziewczyna w takim stanie skoro Ci nie pomagam" i się smuci i myśli wtedy o odejściu. Ja właśnie przez to że jestem w takim stanie boję się że ją wykończę. Boje się też podejmować jakąkolwiek decyzję. Cały czas jestem w lęku...

 

Ale słusznie zauważyłaś - dla mnie kobieta obok mnie stanowiła zawsze jakąś wizytówkę - tzn lubiłem być z kimś kto ładnie się prezentował. To trochę głupie i puste, wiem - ale dużo facetów tak ma. Ja właśnie z tym walczę, bo po ostatniej takiej trochę przelotnej znajomości laska która była "petardą" czyli wyglądała super trochę mnie zniszczyła i okazała sie straszna z charakteru. Od tamtej pory wiem że wygląd i to jak ktoś z Tobą uprawia sex nie ma istotnego znaczenia...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Matt FX,

wiesz jeśli zachowujesz sie tak jak sie zachowujesz to musisz się liczyć ze większosc osób, które sa niedojrzale lub przepraszam,ale płytko podchodza do zycia nie bedzie z tobą , one sobie myslą chce miec faceta i spokojne zycie a nie zeby ktoś uzadzął jej jazdy i w takiej sytuacji odchodza , tutaj potrzeba duzo empatii,zrozumienia dojrzałosci i podejscia do tego ze lubie , kocham a te jazdy akceptuje bo mam z nim o czym rozmawiać i dobrze mi z nim, ale myśle ze większosć osób tego nie wytrzyma w takiej sytuacji w sumie poznaje się człowieka to jaki jest naprawde jakie ma piorytety i czy potrafi być wsparciem o dziewczynie, która zrywa bo chłopak poszedł sie leczyć lepiej nie wspominać to nie w porzadku bardzo , moze inaczej wybieraj patrz na cechy wartosciowe charakteru czyli lojalnośc i wsparcie zebyś czuł ze ta osoba jest z tobą bo cię lubi za to kim jestes i Twoje ułomności akceptuje bo pomimo wszystko wydajesz się jej ciekawym człowiekiem ,jak chce mieć Ciebie tylko po to zeby miec spokój i poukładane zycie to nie o to w tym chodzi , po prostu teksty jak bedziesz sie tak zachowywał to Cie zostawię pokazuja ze naprawde ona za bardzo za toba nie jest i zamiast wspierać to mówi ,że odejdzie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Matt FX,

akceptuje albo nie , nie ma,ze odejdę tylko usiadźmy porozmawiajmy, moze jakos rozwiazemy ten problem chciaż ja to wiem ,ze Ty sie nie zmienisz ,ze masz swoje problemy ze soba,ale postarajmy sie to zniwelowac chociaż troszeczkę i próbujemy, nie ze mi to przeszkadza i Ty musisz tylko razem musimy,,to jest podejscie prawidłowe i pomoc prawdziwa a nie żadanie is tawianie warunków

jak chesz to napisz PW bo ja idę spać próbowac, pozdrówka , odpisze na pw na pewno jak nie dzisiaj to jutro

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Matt FX

Byłem kiedyś w związku ok 6 lat. Poprzednia laska właśnie zostawiła mnie przez to, że poszedłem do psychiatryka żeby wyleczyć się z nerwicy. Oznajmiła mi to przez... telefon kiedy byłem w szpitalu.

 

Naprawdę nie musiało tak być. Men z którym też byłam wiele lat nie zostawił mnie, mimo że byłam pół roku w psychiatryku. W dodatku twierdzi, że wtedy mnie najbardziej kochał, bo byłam "taka bezbronna". Widać ta próba była Wam potrzebna, żeby się przekonać czy naprawdę chcecie być ze sobą "na dobre i złe" I chyba dziewczyna nie chciała, bo wymiękła. Albo nie dała sobie rady z problemem i teraz żałuje, jak Ty nieraz, że coś zawaliłeś. Sposób w jaki się z Tobą rozstała marnie o niej świadczy. Albo właśnie sobie ewidentnie nie poradziła z sytuacją. Nie każdy ma mocny charakter.

 

-- 17 sty 2012, 15:05 --

 

PS. Nie zostawiłabym kogoś, kogo kocham, dlatego że jest w psychiatryku. Myślę, że wtedy byłby mi jeszcze bardziej bliski - bo by potrzebował wsparcia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Matt FX Żonka dziękuje Ci za pozdrowienia :D . Odnośnie ładnych czy nie ładnych Kobiet w Twoim życiu , może jest u Ciebie taka sytuacja (nie wiem ),że zbyt mocno przejmujesz się tym co powiedzą inni niż tym czy jest Ci dobrze w związku. Martwią mnie Twoje negatywne wewnętrzne głosy (o których też opowiadałeś na spotkaniu - ciężko mi było to zrozumieć bo jestem z innej branży chorobowej ). Może dobry psycholog mógłby Tobie pomóc lub może spróbuj kiedy pojawiają negatywne zwroty skontrować je od razu pozytywnym zamiennikiem np." jaka ta dziewczyna brzydka" :evil: - może jest bardzo wartościowa :D , często ładne dziewczyny są tylko ładne lub "nie uda mi się" :evil: : - a dlaczego miało mi się nie udać :D itp. ale są to tylko moje przemyślenia . Gdyby wszystkie rzeczy udawało się rozwiązać łatwo i prosto to by nie było problemów.Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Waplo

Martwią mnie Twoje negatywne wewnętrzne głosy (o których też opowiadałeś na spotkaniu

 

Śliczne określenie natręctw. Serio. Przynajmniej świetnie pasuje do moich, ale myślę że u Matta FX to też jest to.

 

Wygląd nie jest najważniejszy, ale dziewczyna nie jest też brzydka, jak sam piszesz Matt. Znajdź w tym jakiś swój złoty środek. Nie musisz być z kimś kto Cię odpycha, ale też już chyba doszedłeś do tego, że nie chcesz lalki z tipsami. Chyba ta Twoja dziewczyna Cię pociąga i Ci się podoba? A może spróbuj sobie powiedzieć czym jest według Ciebie miłość? Na przykład na podstawie Twoich ulubionych filmów czy historii (choćby znajomych), które naprawdę Ci się podobają?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

refren, Czym jest dla mnie miłość? Hmm napewno musi być to "uderzenie" za pierwszym razem jak się kogoś zobaczy. Wiem to brzmi głupio i tandetnie. Zazwyczaj szybko się zakochiwałem - w sensie szybko to czułem. Może dlatego wygląd miał zawsze dla mnie znaczenie bo pierwsze wrażenie się pamięta.

 

Do dziś żałuję że mi nie wyszło z dziewczyną z którą byłem 6 lat - wiele nas łączyło wspólnych rzeczy. Zbieranie różnych "pierdół" (kolekcjonerstwo), filmy, ubiory (styl)... mógłbym wymieniać i wymieniać. Mieszkaliśmy razem, były dzieci w planie... A potem dostałem nerwicy i wszystko szlag trafił. Dokładnie dwa lata temu. Jak wyszedłem z psychiatryka po 3 miesięcznym pobycie stwierdziłem że nie mam nic i chciałem się zabić tzn myślałem o tym - zawalone studia (i tak nie było dla kogo się starać, uczyć), bez pracy, bez kobiety mojego życia - SYF! Jak do tego wracam myślami to chciałbym żeby ktoś wymazał mi pamięć - jak trauma! Żebym chociaż był jakimś zimnym nieczułym cyborgiem.

 

A w nowych związkach nie mogę się aż tak odnaleźć, nic się nie chce, pomimo że łączą mnie z kimś wspólne cechy itd. to już nie ma to dla mnie znaczenia "co z tego" - wtedy sobie myślę :( Ciężko mi zaufać komuś i wejść do końca w nową relację "i tak mnie zostawi, przecieź ze mną sie nie da wytrzymać". Oczywiście biorę poprawkę na to że takie odczucia są wywołane depresją i ogólną niechęcią.

 

Waplo, - Mistrzu - chodziłem do psycholożki rok i nie dało mi to za wiele.

 

Wkurw*a mnie to że nie mogę nic dla siebie zrobić ani dla nikogo innego. Taka matnia... Czarna dziura etc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zawsze można coś dla siebie zrobić. Choćby pójść w nowe miejsce, spotkać się z dawno nie widzianą osobą, poszukać artykułów w internecie itp. Rok terapii to nie jest wcale dużo, zawsze też można zmienić psychologa. Ja chodziłam przez parę lat do jednego i nie było specjalnych zmian (pracował metodą psychoanalityczną), później zmieniłam i zaczęło się poprawiać (choć ta psychoanalityczna też się przydała, ale dopiero jak się ją poprawiło inną).

 

Z "pierwszym uderzeniem" - to gratuluję, chyba naprawdę miałeś farta, że potem okazało się, że macie z byłą dziewczyną o czym gadać przez 6 lat. Wydaje mi się, że to nie jest zbyt duże prawdopodobieństwo.

 

A co jak jakaś dziewczyna ma taki typ uroku, że trzeba ją trochę poobserwować, żeby się wkręcić? (Nie mówię nawet o posłuchaniu, co ma do powiedzenia :P) Jak patrzę na udane małżeństwa wśród znajomych, to nie koniecznie wszystko było od pierwszego wejrzenia. Raczej od trzeciego czy któregoś tam. Ale oczywiście była fascynacja.

 

A może ta Twoja po prostu Ci się nie podoba ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Raz mi się podoba (z przewagą na bardziej), raz nie ale lubię bardzo jej charakter. Poprzednia jak pisałem wyglądała jak petarda a i tak się źle przy niej czułem także w moim przypadku nie ma reguły chyba kto jak wygląda :?

 

-- 18 sty 2012, 10:38 --

 

Z tym "nie podoba" to takie dopatrywanie się w urodzie minusów na siłę. Można łatwo się pogubić, rozumiesz refren,

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Matt FX ..... nie mów do mnie Mistrzu bo ... :mrgreen: . Gdybym wiedział na pewno co Ci może pomóc to jeśli by trzeba było ..... to wbił bym Ci to młotkiem do głowy :D , ale nie wiem . Sam bym chciał żeby ktoś mnie pacnął w beret jeśli by to miało mi pomóc :D . Mimo to ciągle szukam czegoś by choć stany remisji były jak najdłuższe :yeah: .

Tuż po wojnie do konfesjonału przychodzi baca i mówi - tak proszę księdza, kradłem , zabijałem , oszukiwałem itp.

- wielkie są twoje grzechy SYNU

- nie mów do mnie SYNU bo Ci ten kiosk rozwalę :mrgreen:

 

-- 18 sty 2012, 21:17 --

 

Wracając do tego co nazywasz " uderzeniem " to umie nazywa się to "FASCYNACJĄ" . Miłość to na pewno więcej niż fascynacja ... tak mi się wydaje :D .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Matt FX, rozumiem, to takie myśli, które są sprzeczne z prawdziwym Tobą w tym momencie. I znam niestety temat. Na natręctwa dość skuteczna jest terapia poznawczo-behawioralna, mi sporo pomogła.

 

Pomaga ignorowanie tych myśli, tzn w pewnym momencie trzeba uciąć dyskusję z nimi, powiedzieć sobie "dość, to moje ostateczne zdanie na ten moment" albo po prostu odsunąć to bez rozstrzygnięcia i czekać, aż przejdzie. Wyobrażanie sobie, że to jest jak patyk na wodzie, który przepływa obok Ciebie, a potem odpływa coraz dalej aż znika z oczu.

 

I pomaga częste myślenie nad tym, co jest naprawdę dla Ciebie ważne, jakie masz cele w życiu, czego chcesz. Znalezienie pozytywnych rzeczy, z którymi się identyfikujesz, z którymi się zgadzasz - przekonania, fajne historie, bohatera filmowego, nauki kumpla, babci :), swoje dobre myśli sprzed natręctw ...Cokolwiek, bylebyś wiedział, że naprawdę Ci z tym po drodze. I wzmacniaj to, wracaj często do tego czegoś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Depresja. U mnie rowniez wystepuje lek przed zwiazkiem. Straszny lek. Mam bardzo niskie poczucie wlasnej wartosci. Boje sie nudy, braku szacunku, i wielu innych rzeczy, nikomu nie ufam. Marze o szczesliwej milosci, a tylko siedze w domu, boje sie rozmawiac z ludzmi, tylko rozmyslam, boje sie, aby nie byc zraniona. Od 6 mcy biore fluoksetyne, teraz lekarz zalecil zmniejszanie dawki. Po tych 6 miesiacach czuje sie napewno lepiej, ale wszystko dalej mnie przybija. Przez kilka miesiecy chodzilam regularnie do psychologa, co tydzien, prywatnie. Teraz juz nie moge sobie pozwolic na prywatne konsultacje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Matt FX,

 

Myślę,że w głowie jednak masz obraz tej dziewczyny, z tego co piszesz bardzo dużo Was łączyło. Poza tym snucie planów na przyszłość. Aż mi się łezka w oku zakręciła. Szkoda, że nie przetrwała tego kryzysu w Waszym związku, jednak żyć trzeba dalej.

 

Wiem, że to się latwo mówi, ale przyszłość nie wróci, więc nie ma co się nad nią rozwodzić.

 

Ja również nie potrafię zaufać mężczyznom, boję się odrzucenia. Potrzebuje bardzo miłośći i bliskości, kogoś kto będzie obok i wesprze w potrzebie, ale gdy ktoś się pojawia na mojej drodze to, albo jest to krótka znajomość lub też w ogóle jej nie ma.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×