Skocz do zawartości
Nerwica.com

Brak okazywania uczuć u partnera, nie umiem z tym żyć, pomoc


Gość memotion

Rekomendowane odpowiedzi

Jestem z moim partnerem 3 lata W lecie mamy brać ślub... Bardzo go kocham, lecz nie potrafie sobie ostatnio poradzić z brakiem okazywania uczuć...kłucimy się o to coraz częściej. Mieszkamy razem i ostatnio relacje między nami nie są najlepsze. Prosze go o dobre słowo, gest, o to by mnie przytulił...i w dopowiedzi slysze tylko -" ja taki nie jestem, mnie inaczej wychowano...przeciez znasz mnie.." - ja mu na to odpowiadam - wiesz, że ja tego bardzo potrzebuje, jesteśmy rożni, musimy znaleźć kompromis później jest na mnie , ze się czepiam, że robie problemy tam gdzie ich nie ma, że nigdy nie może być w domu spokojnie - wtedy płacze bo nie chodzi mi o kłutine lecz mały gest..Starsznie żauje, że tak mi tego potrzeba. On uważa, że jestem nadwrażliwa - coś na pewno w tym jest. Zawsze byłam pesymistką, dołowałam się, miewałam depresje - leczyłam się dośc długo Seronilem i Afobamem i teraz też o tym myśle..Ostatnio myślę tez nad rozstaniem bo nie umiem z tym żyć, to bardzo mnie męczy i unieszczęśliwia. Kompletnie nie wiem, czy to depresja i szukam na siłe czegoś aby nie było mi przypadkiem z nim dobrze - bo przecież go kocham i chce z nim być, chcialabym tylko więcej czułości, czuć się bardziej kochana...Niby wyrazem uczuć powinno być to, że poprosił mnie o rękę, że wybrał włąsnie mnie... Z drugiej strony nie chce życia obok siebie, lecz RAZEM, wspólnego życia...Niestety lub stety ale związek jest dla mnie najważniejszy, dlatego to tak mnie boli..Czy tak wrażliwa osoba może być szczęśliwa? Co powinnam zrobić? Marzę o związku w którym partnerzy byliby sobie bardzo oddani...z drugiej strony czy taki jest możliwy na zawsze? Oddanie na samym początku, romantyzm zwykle przemija... Kocham Go i bardzo chcialabym żeby byloby mi w tym związku dobrze, ale nie jest, nie umiem. Nawet kiedy zakładam sobie, że 'wyluzuje' to po 2 dniach to pryska i oboje się męczymy...Nie chce nam dokładać, nie chce tego psuć, z drugiej strony tak własnie czuje.... Kompletnie nie wiem co robić. Zapewne nie jedna bylaby na moim miejscu szczęsliwa...przystojny facet z kasą, usmiechnięty, odpowiedzialny, chcemy budować dom...a ja ??? ja się umartwiam...Prosze o pomoc, co ze mną jest nie tak, czy to depresja? nadwrażliwośc? Nie chce toksycznej relacji, chce szczęsliwej rodziny która mamy założyc...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

memotion, witaj jestes osoba uczuciowa..pelna ciepla i pragnaca ciepla...to normalna potrzeba ludzka.Myslalas o tym abyscie poszli razem na terapie?chociaz Ty jesli jego nie da sie namowic? On nie rozumie Twoich potrzeb..a powinien skoro macie stworzyc zwiazek na czyms trwalym powinien byc oparty....Rozumienie...to podstawa zwiazku relacji..kompromis....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziekuje bardzo za odzew! tak myślałam o tym, ale jak już to musiałabym iść sama...Chciałabym się po prostu zmienić jeśli on nie może, lub po prostu nawet się nie stara...dla niego to pierdoly, mamy przecież inne ważniejsze sprawy - kredyt, budowa, slub.... - a ja to tylko utrudniam. On jak to powiedzial ' chce tylko spokoju bo mi jest dobrze to tobie zawsze o cos chodzi, zauważ że jestem taki dla Ciebie, mówię złe rzeczy kiedy Ty zaczynasz do mnie z awanturą"... a ja rycze z bezsilnosci bo przecież tłumacze, że chodzi mi tylko o moment uwagi, troche uczucia, o to byśmy doceniali to co mamy..... nie potrafie sobie poradzić... on zawsze powtarza, że dla mnie liczą się słowa( kiedy pytam czy mnie kocha) a on na to że to głupie, że wszystko można powiedzić...ze dowodem na milość powinny być nasze plany i jego chcec spedzenia zycia ze mną a nie takie pierdoly... wszystko byloby ok gdybym potrafila przymknąć na to oko i cieszyć się tym co mam...lecz nie umiem... tak wiele razy próbowalam rozmawiać...że teraz myślę o rozstaniu a na prawdę tego nie chce...chcialabym być kiedys szczęsliwa, spokojna, bez strachu przed odrzuceniem...ale nie wiem czy taka osoba o spaczonym odczuwaniu i skłonnościach do depresji ma na to szanse...moze po prostu sięgnąć po leki? moze to ze mną jest coś nie tak? ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

memotion, idz do psychologa na terapie....to chyba najlepsze co mozesz dla siebie zrobic w takim stanie nie podejmuj zadnych decyzji,dopiero gdy sie troche wewnetrznie ustabilizujesz....

 

-- 05 sty 2012, 15:24 --

 

Czy siegnac po leki?skoro potrzebujesz idz do psychiatry ale tez na terapie....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a mi sie wydaje, ze to coś z Twoim partnerem jest nie tak. dlaczego okazywanie uczuć przyszłej żonie jest dla niego takie trudne? czy w związku najważniesze są sprawy materialne? w jego przypadku na to wygląda...przynajmniej z tego, co piszesz. ewidentnie ma z tym jakiś problem. ciekawa jestem czy zawsze tak było, czy dopiero ostatnio zaczęłaś to dostrzegać...

 

sama mam problem z okazywaniem uczuć, więc wiem co piszę i dlatego chodzę na terapię.

 

Twoja, jak piszesz, nadwrażliwość też na pewno ma wpływ na Wasze relacje, ale przez 3 lata Twój partner powinien już chyba poznać Ciebie i Twoje potrzeby.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

memotion, a jak było wcześniej?

Dopiero teraz poczułaś, że brakuje Ci okazywania uczuć?

 

Może wydarzyło się coś w Twoim życiu, co sprawiło, że silniej potrzebujesz akceptacji z jego strony?

Może wątpliwości Cię dopadły, bo zbliża się termin Waszego ślubu?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×