Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ataki paniki po lekach


to-Nie-zomo

Rekomendowane odpowiedzi

jak odczuwacie ataki paniki będąc na lekach? czy mają inny przebieg niż zwykle?

 

ja jestem od miesiąca na Asertinie 50mg, od jakiś trzech tygodni inaczej przebiegają u mnie ataki paniki - po pierwsze zdarzają się sporadycznie (miałam dwa ataki), po drugie nie wyglądają zwyczajnie (uczucie omdlewania, pot, przyspieszone bicie serca, uczucie wariowania, skok ciśnienia, biegunka)... dziś przeżyłam taki atak kierując autem - był poprzedzony uczuciem derealizacji, chwilę potem nastapił atak (jechałam wówczas autostradą - sama) - wrażenie takiego jakby palącego mrowienia na całym ciele, nie mogłam się zatrzymać, więc jechałam dalej - po ok. 2 minutach doszło do kulminacji tego uczucia z lekkim uczuciem niepokoju, następnie wszystko przeszło - nie czułam zupełnie nic innego, ale ewidentnie odczułam to jako atak paniki...

 

czy ktoś z was zaobserwował coś podobnego u siebie>

 

szczerze mówiąc takie ataki paniki to pikuś w porównaniu z tym, jak wyglądały one u mnie dotąd...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Leki na nerwice lękową nie dzialaja bo to nie jest choroba. Leki moga byc tylko srodkiem doraznym, narkotykiem, ktory wam umila zycie, natomiast jesli chcecie z tego wyjsc to polecam ze wszystkich sil powstrzymywac sie od jakichkolwiek terapii opartych na lekach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

SHIROI przestań się kompromitowac u najzdrowszego człowieka za pomocą srodków farmakologicznych można wywołać napad . U ludzi z ,,nerwicą lękową '' sytuacje życiowe tylko są czynnikiem spustowym do wystąpienia napadu a przyczyną są zaburzenia funcji mózgu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

shiroi,

niestety , ale sytuacja życiowa moze być poczatkiem leków czy natrectw,ale to jednak praca mozu za to odpowiada leki tę pracę mozgu przywracają do normy ,to tak jak z cukrzyca organizm nie produkuje insuliny i jest podwana z zewnątrz by mogli zyc, w tym wypadku mozg czegoś nie produkuje i sa podawane leki, ktore zmuszja mozg do tego by to wyprodukował, to choroby jak wszystkie inne choroby i tyle, to tak wielkim skrócie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Egon jak ja sie kompropituje, to ciekawe czemu ja jestem zdrowy, a ty nadal chory? Leki moga jedynie zaleczyc objawy nerwicy, co sie wiaze z tym, ze ona powroci. Jesli nie rozumiecie tak podstawowych rzeczy, jak to, ze nerwica nie jest choroba i ze nie da sie jej wyleczyc, bo kazdy ja ma, az do smierci, to nie wiem jak wy chcecie wyzdrowiec. Leki pomagaja o tyle, ze po prostu przerywaja petle i pozwalaja wrocic do normalnosci, ale jakiekolwiek ponowne rozpoczecie petli powoduje nawrot nerwicy. Trzeba sie nauczyc zyc z nerwica i przez to "wyzdrowiec". Jestem w 100% pewny, ze lekami nie da sie tego "wyleczyc", bo i tak predzej czy pozniej bedzie nawrot z ktorym sobie nie poradzicie.

 

A z praca mozgu to jak kula o plot, tutaj nie chodzi sensu stricte o prace mozgu, a raczej o nasza interpretacje odczuc. Dlatego z nerwicy mozna wyjsc w 5 sekund tak samo jak w 5 sekund mozna w nia wpasc. To nie depresja, gdzie leki sa potrzebne. Zreszta rozpoczecie jakiejkolwiek terapii wiaze sie z odstawieniem lekow, co mowi samo za siebie. Walka z nerwica za pomoca lekow to zla droga, zreszta sama walka to bledne podejscie, ale o tym mozna by ksiazke napisac...

 

-- 24 gru 2011, 14:13 --

 

Cos tam doczytalem i niby sa jakies informacje, ze leki w jakis sposob moga pomagac w wyjsciu z nerwicy, natomiast nigdy nie pomoga z niej wyjsc w 100%, a na ogol sa po prostu zbedna forma truciasie/cpania/niewlasciwej terapii meczacej pacjeta. Jako srodek pomocniczny, albo po prostu narkotyk rekreacyjny, ktory ma poprawic samopoczucie moga byc doraznie stosowane, temu nie przecze.

Nie widzialem na tym forum ani jednej osoby wyleczonej po samych lekach. To co wy nazywacie wyleczeniem to po prostu przerwa. Tez na poczatku wyszedlem z nerwicy cpajac jakies leki. Poznalem wspaniala osobe, moje zycie zmienilo sie o 180 stopni i nerwica zniknela, myslame, ze jestem zdrowy. Bardzo sie mylilem, bo po roku wrocila 3 razy mocniejsza.

Roznica miedzy osoba, ktora nauczyla sie radzic sobie z nerwica poprzez samodzielna prace ze soba, albo skuteczna terapie, a osobami, ktore zaleczyly objawy, czy to lekami, czy po prostu pewnymi wydarzeniami, jest ogromna. Polega ona na tym, ze ja w sytuacjach skrajnego stresu, wycienczenia organizmu, wycienczenia psychicznego poradze sobie z kazda mysla i kazda reakcja organizmu na stres i nie wpadne na nowo w nerwice. Natomiast osoba z nerwica zaleczona lekami, po pierwszym lepszym zawrocie glowy wpadnie w petle nerwicy i bedzie sie ponownie "leczyc" lekami i tak w kolko.

Z tego TRAGICZNEGO podejscia do nerwicy mamy tutaj na forum przyklady osob, ktore lecza sie po 10 lat, a teksty maja takie, ze sie plakac chce. Nie maja kompletnie pojecia czym nerwica jest, ba, maja do niej podejscie, jak by mieli ja od 2 dni. Zero umiejetnosci radzenia sobie z lękami, kompletny brak umiejetnosci poprawnej interpretacji sygnalow wlasnego ciala i mozgu.

 

Ja nie chce nikogo atakowac moimi postami. Po prostu czytajac 95% wypowiedzi forumowiczow, wiem od razu, ze z takim podejsciem nie maja szans na trwale wyjscie z nerwicy. Smutno sie robi, gdy widzi sie ludzi popelniajacych podstawowe bledy. Ludzi, ktorzy w kolko sie zapetalaja w swoich lękach. Czytam o kolejnych nadziejach na wyjscie z nerwicy, popartych jednoczesnie tragicznie zlym podejsciem do niej. Ludzie sami uniemozliwiaja sobie wyjscie z nerwicy idac prosta sciezka - leczenia farmakologicznego. Dla mnie jest to ułuda.

 

zdr

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pleciesz od rzeczy .Po pierwsze to przerwanie pętli o jakiej piszesz to jest kula w płot i to nie ten płot w dodatku . Samodzielnie to możesz sobie zmienić majty jak olejesz sobie po pijaku a nie wyleczyć nerwice . Naczytałeś się bzdur a nerwicy chyba nie miałes bo nie wiesz o czym piszesz i czym jest .Zmiana myślenia w niczym nie pomoże a jeśli pomaga to znaczy że to nie nerwica . Odnosze wrażenie że mówisz o zwykłym wkurw..... albo chwilowym strachu który mija sam bez leczenia . Skoro tak to powiedz mi jak wyjaśnić skuteczność wycięcia kawałka mózgu u pacjentów z nerwicą natręctw ,w bydgoszczy to robią i wyciągają tym z choroby beznadziejne przypadki gdzie psycho i farmakoterapia zawiodły. Nerwica jest według mnie fazą poprzedzającą depresje . Fakt często bywa że dalej choroba się nie nasila ,nie rozwija do pełnoobjawowej depresji. Opowieści o psychoterapi ja bym traktował jako umyslne wprowadzanie w bła a praktykowanie nie daj boże jako celowe działanie mające na celu rozstrój zdrowia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak chcesz zyc w klamstwie to sobie zyj nikt ci nie broni. Mozesz sobie nawet glowe amputowac - pewnie pomoze.

Natomiast wmawianie wszystkim, ze jedyna droga sa leki, co jest w 100% mylne jest po prostu chamskie.

Jak walczylem z nerwica lękową to na takie posty mi sie noz w kieszeni otwieral. Masz postawe negujaca wszystko co wlasciwe, demotywator w czystej postaci. Poddac sie i wcinac narkotyki. Eh...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ty nie wiesz co to jest nerwica lękowa ,bo to że ktoś portkami trzesie nie jest tą chorobą , tak jak i noszenie leków przy sobie zawsze nie jest uzależnieniem a tylko asekuracją i zabezpieczeniem własnego komfortu ,a to akurat cechuje normalnych ludzi .Nikt przy zdrowych zmyslach nie wychodzi z gołą du... na 20 stopniowy mróz bo wie że bedzie cierpiał tak samo jest z lekami. Walka z nerwicą czy depresją sposobem jaki polecasz jest tak samo skuteczna jak walka policji z pijanymi za kierownica. Wystarczy wydać komunikat że zaleca się jeżdzić trzeżwym i .................. już pijanych kierowców nie ma.Psychologiczna teoria nerwic i depresji jest wymyślona przez obiboków psychoterapeutów i tyle na ten temat . Walka z chorobą w twoim wydaniu powinna skutkowac następnym rozpoznaniem a konkretnie chodzi o masochizm.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

egon z poczty, to że Ty nie potrafisz wyjść z tego bez leków nie znaczy że nikt nie potrafi i że ten komu się udało nie wie co to nerwica :/ Więc to chyba Ty tu pleciesz od rzeczy. Leki są pomocne, ale to nie znaczy że bez nich się NIE DA. Wkurza mnie takie myślenie na tym forum, nie jestem przeciwniczką leków,które nie uzależniają, bo są pomocne, ale to nie znaczy, że każdy kto walczy inaczej i jest na tyle silny, że mu się udało nie miał nerwicy. Ja teraz też walczę bez leków i gwarantuję Ci że mam nerwicę, bo przejechanie 10 min samochodem jest dla mnie problemem, wszystko jest. Nawet pójście po te głupie leki do psychiatry. Ale zaparłam się i dam sobie radę, kto chce niech sobie bierze benzo do końca swojego życia, to indywidualny wybór, ale nie wmawiaj ludziom, że nie da się z tego wyjść bez leków, a jak wyszli to nie mieli nerwicy. :shock:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

popieram teorię radzenia sobie bez leków - sama choruję na nerwicę lękową od 10 lat; trzy lata terapii wiele zmieniły, ale nerwica to nerwica - to jakby sposób postrzegania świata, element układu wspólczulnego, nie da się tak do końca tego wyleczyć...

ja przez wiekszość czasu radziłam sobie bez leków - założyłam firmę, prowadzę auto, ale jest mi ciężko.. teraz przeszłam na leki, zeby trochę "odetchnąć", ale i tak ataki paniki pojawiają się - są słabsze, ale jednak... w czwartek idę na terapię behawioralną, po to, by za jakiś czas odstawić leki i móc żyć pełniej.. ja już się nie łudzę, że wyleczę nerwicę na zawsze - uważam, zę ludzie, których korzenie nerwicy sięgają dzieciństwa (tak jest u mnie) mają niewielką szansę na całkowite wyleczenie.. nerwica jest jakby częścią ich osobowości...

w moim przekonaniu wyleczenie z nerwicy to bardzo długi proces, kt. czasem trwa całe życie... dla mnie wyleczenie oznacza akceptację ataków paniki, życie z nimi w taki sposób, aby ich obecność nie determinowała moich planów... jeśli to osiągnę - będę czuła się zdrowa

 

dodam jeszcze, że z atakami lekowymi radzę sobie bez benzo - po prostu staram sie przeczekać.. jest trudno, ale daję radę...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powiem wprost stosowanie benzo faktycznie niczego nie leczy i ma działanie wyłącznie objawowe ale oprócz benzo są inne leki które leczą a jesli nawet nie pomagają komus to nie znaczy że nerwica jest uwarunkowana w sposobie wychowania czy przeżyć z przeszłości .Namawiam aby nie akceptowac nerwic ,to da się wyleczyć albo zaleczyć na kilka lat .Walka z chorobą opisywana w tym wątku przez niektóre osoby bez stosowania leków nie jest żadną walką .Walką są działania przeciw nerwicy a nie oczekiwanie na ataki i nadzieja ze ominą a jak juz są czekanie aż miną .To bardziej wyglada jak bunt i bezradnosć w chorobie ale nie ma nic wspólnego z walką . Walczycie aby mimo objawów funkcjonowac a wiec walczycie tj ze swoim zniechęceniem. Przyczyny nerwic były i są neurobiologiczne a nie psychologiczne .Faktem jest że trudne przezycia potrfią wywołać chorobę ale wyleczenie poprzez psychoterapię nie jest możliwe ,a jeśli tak się u kogoś stało to informuję że wyleczył czas a terapeuci zręcznie to wykorzystali.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

egon z poczty, aaa spoko Tobie terapia nie pomaga więc nikomu nie pomoże :D kojarzę tę śpiewkę z innego tematu i zapewne jesteś tym samym użytkownikiem. przestań wprowadzać ludzi w błąd. skoro walka z atakami poprzez przełamywanie lęków nie jest walką, to rozumiem że walką jest nałykanie się proszków w momencie ataku ;) powodzenia z takim podejściem. ja jednak wierzę w terapię. to że Ty nie wierzysz nie znaczy, że nie działa więc przestań wprowadzać w błąd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to-Nie-zomo, Mnie się wydaje że Ty nasłuchałeś się dużo o tym że na nerwice tylko terapia .Nie ma żadnych dowodów na to że nerwice powodują czynniki psychospołeczne. Takie czynniki mogą wyzwolić chorobe ale przyczyną jest podatnośc na nia uwarunkowana wieloma czynnikami takimi jak konstrukcja genetyczna ,zmiany w układach neuroprzekażnikowych ,czestośc i intensywnośc wyładowań w neuronach i kilka innych mniej istotnych czynników.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W zależności co komu dolega takie leki na lęki inne na natręctwa inne w fobi społecznej jeszcze inne generalnie poza natręctwami i może w cześci przypadków lęku napadowego ssri są nieprzydatne .W ogóle mało jest skutecznych leków ale będą się pojawiać od psychiatry wiem że za najwyżej 5-8lat będą leki o jakich nawet nie marzymy . A z tych jakie są dostępne należy brać dawki uznawane za terapeutyczne np doksepina powyżej 150mg na dobę czyli ok 7-8tabl na dobę.Przyczyna choroby jest precyzyjna i konkretna dlatego leki należy dobrać i np 15 nieskutecznych prób z lekami nie oznacza że 16ta czy 25ta też będą nieskuteczne.

 

-- 26 gru 2011, 21:01 --

 

Jasnym jest że gdy ktoś ma deficyty w umiejetnościach społecznych nie potrafi odmówić ,okazać uczuć ,walic prosto z mostu nawet gdy kogoś boli to terapia może pomóc ale nie pomaga na nerwice bo pomaga na te kwestie o jakich napisalem pewne deficyty nie są jeszcze nerwicą . Tak wiem że im wiecej czlowiek ma takich słabych miejsc tym bardziej jest narażony na wystąpienie napięc ,stresow . Tylko po co terapia ? każdy kto dostrzega u siebie jakieś lęki przed czymś jakies opory ma najkrócej mówiąc boi sie pewnych sytuacji czy zdarzeń MUSI SAM JE POKONAĆ CZY JAK KTO WOLI OSWOIC . Terapia nie zrobi tego za niego ,mało tego w czasie terapi może dowiedziec skąd to sie wzielo [przy czym rzadko kiedy to jest prawda ] chodzi o to aby pacjent UWIERZYL ŻE TAK JEST NAPRAWDĘ. Nie istotne jak jest chodzi o przekonanie pacjenta. Ja mam kontakt z lekarzem psychiatrą będącym także psychoterapeutą i ustaliliśmy że nie wiadomo czemu nerwice powstają ale czasem ustepują wc czasie terapi i też nikt z tera-peutą nie jest pewny czemu tak się stało . Wiem także że części nerwic nie udaje się wyleczyc bez leków . Znacznie więcej nerwic jest wyleczonych lekami niż terapią.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W przeciwieństwie do niektórych ciesze się z życia bez objawów i nie piszę wyssanych z palca opowieści sam byłem leczony i o dziwo na kilka lat uwolniłem się od leków i choroby co prawda po latach wróciło ale jest skutecznie leczone i ja nie cierpie a ludzie chodzący na terapie cierpią bo jak wiadomo leczenie tą metodą trwa długo jest trudne i nieskuteczne. :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak ty egon malo rozumiesz. :)

 

1. Mialem nerwice lękową z praktycznie wszystkimi objawami somatycznymi, okropna derealizacja i chwilami depersonalizacja. Mialem nerwice, ktora wracila po roku od samoistnego jej zaleczenia. Przez tydzien mialem ciagle stany podgoraczkowe spowodawane tylko i wylacznie nerwica, przez pol miesiaca nie bylem w stanie wlaczyc telewizora, nie bylem w stanie cieszyc sie czymkolwiek, bol egzystencjalny i ciagly nieprzerwany lęk, z czestymi atakami paniki, to byl horror. A to nie jest jedynie epizod mojej neriwcy, wiec prosze nie mow mi, ze nie wiem co to nerwica.

 

2. Bardzo wazne jest zrozumienie, ze nerwicy lękowej tak naprawdę nie da sie wyleczyc, bo to nie jest choroba. Wychodze z zalozenia, ze kazdy ma potencjal do wpadniecia w nerwice lękowa. Co wiecej, kazdy czlowiek w pewnych chwilach zycia miewa ataki lęku, a wiekszosc z ludzi miewa tez napady paniki. To co odroznia nerwice lękową od zwyklego odbieraniu lęku i paniki jest kwintesencja tego czym nerwica jest. Nerwica lękowa to pętla, pętla strachu. Dziwne samopoczucie, napad paniki powodują strach przed powrotem, strach przed powrotem prowadzi do kolejnych atakow, kolejne ataki prowadza do objawow somatycznych, ktore z kolei znowu prowadza do lęku i tak w kolko. Zasadnicza roznica miedzy czlowiekiem z nerwica lękową, a czlowiekiem "zdrowym" jest w sposobie odbierania lęku. Nie mozna "wyleczyc sie" z nerwicy lękowej nie umiejąc radzic sobie z lękami, stanami dziwnego samopoczucia etc. Strach przed strachem powoduje ponowne wpadniecie w pętle, ktora jest po prostu kwintesencja nerwicy lękowej. Dlatego tak wielu ludzi nie daje sobie z nia rady. Malo kto rozumie, ze zeby wyjsc z nerwicy lękowej najpierw trzeba przestac sie jej bac. Podejscie, ktore jest reprezentowane przez wielu, w postaci "jest juz dobrze, leki pomagaja, oby tylko nie wrocilo" jest skazane na porazke, bo przy pierwszym lepszym zachwianiu nastroju wpadnie sie w kolejna pętlę. "Bylo juz tak dobrze, a znowu nerwica objawila sie pod nowa postacia, tym razem bol glowy, nie wiem co mam robic", takie podejscie rowniez nie daje mozliwosci "wyzdrowienia". Trzeba zaakceptowac fakt, ze ludzki organizm reaguje na rozne sytuacje w rozny sposob. Strach przed strachem prowadzi do wyszukiwania najmniejszych odchylow od normalnosci w celu obrony przed kolejnym lękiem, napadem paniki. Takie dzialanie jest tylko elementem pętli strachu. Trzeba zaakceptowac fakt, ze pewne odczucia towarzysza wszystkim ludziom. Osoby majace nerwice lękową, ale i te, ktore z niej "wyszly" sa bardzo podatne na eskalacje strachu. To wlasnie dlatego wpadamy w nerwice ciagle na nowo, juz jest dobrze, a w pare sekund znowu jestesmy w samym srodku petli strachu. Ludzie, ktorzy maja lub mieli nerwice lękową potrafia kazdy najmniejszy symptom fizyczny czy tez psychiczny podniesc do takich rozmiarow, ze spowoduje atak paniki co z kolei pozwala petelce sie dalej krecic, czy tez krecic na nowo.

Sam uwazajac sie za osobe w pełni "zdrowa" miewam napady lękow. Takie juz zycie, ze gdy raz zakosztujemy tego piekla, to potem jestesmy troche bardziej na nie podatni. Z drugiej strony uwazam, ze nie miewam napadow leku czestszych niz jakikolwiek czlowiek, ktory nerwicy nigdy nie mial.

Roznica miedzy osoba, ktora nigdy nerwicy nie miala, a ta ktora ta nerwice ma jest tylko fakt, ze osoba z nerwica nie umie przejsc obojetnie nad zupelnie normalna reakcja organizmu. W skrajnym stresie, wycienczeniu psychicznym, tak po prostu reaguje ludzki organizm.

 

Chce tutaj przejsc do meritum mojej wypowiedzi. Mianowicie jaka jest roznica miedzy osoba, ktora zaleczyla swoja nerwice lekami, a tą ktora z nerwicy wyszla, bo zrozumiala siebie, swoje reakcje i nauczyla sie zyc normalnie, a co wazniejsze - nie bac sie lęku. Ta pierwsza osoba i moge to powiedziec ze 100% pewnoscia, bedzie miala nawrot nerwicy, predzej czy pozniej. Wystarczy, ze w sytuacji wycienczenia psychicznego, zbyt wielka uwage przykuje do chwilowego lęku, czy stanu dziwnego samopoczucia. Wystarczy, ze tylko przez chwile pomysli "oby to nie wrocilo" i mamy powrot petli strachu i kolejne miesiace cierpienia. Takie sa fakty. Osoba zaleczona lekami dalej nie potrafi sobie radzic z lękiem, ergo nic w jej zyciu sie nie zmielo. To tak samo, jak niektorym nerwica przechodzi, po serii szczesliwych wydarzen, po zmianie zycia na lepsze, tak bylo za pierwszym razem w moim wypadku, nerwica po prostu odeszla, zapomnialem o niej, ale co z tego, skoro nie umialem sobie radzic z lękiem i po niecalym roku wrocila jeszcze silniejsza?

Z nerwica trzeba nauczyc sie zyc i wcale nie mowie tutaj o dalszym meczeniu sie, chodzi mi tylko o to, ze kazdy normalny czlowiek ma lęki, trzeba tylko umiec z nimi zyc. Ja miewam jakies przeblyski lękow naprawde bardzo zadko, zazwyczaj wywoluja u mnie tylko usmiech na twarzy i nie trwaja dluzej niz pare sekund, ba calymi miesiacami nie mysle o lękach, zyje tak samo jak przed nerwica i wiem, ze umiem sobie poradzic z kazda jej forma. Nie przeraza mnie zaden objaw somatyczny, zadna sytuacja nie jest w stanie wprowadzic mnie w ta bezsensowna petle strachu. Moge sie cieszyc, bo jestem przekonany, ze w taki horror jak przezylem napewno nigdy wiecej nie wpadne. Przy tym nie mowie nie nerwicy i akceptuje to, ze moge miec w przyszlosci gorsze chwile. Nie wiem jak zareaguje gdy umrze ktos mi bliski, ale wiem, ze jestem przygotowany na nerwice i nie wpadne w ta bezsensowna petle strachu na nowo, moze pare dni sie na niej przejade, ale znam sie na tyle dobrze, ze wyjscie z niej bedzie dla mnie praktycznie formalnoscia. Ergo, po lekach nie jestes przygotowany na nic, bo leki nie ucza cie radzenia sobie z wlasnymi emocjami i kontrolowania strachu. Jest to srodek dorazny i porownujac skutecznosc do efektow ubocznych oraz szkodliwosci - bezsensowny. Czy ktorykolwiek lek zapobiega lękom, czy tylko je lagodzi? Leki dzialaja na tej samej zasadzie jak heroina. Nerwica lękowa zniknie, ale dzieki byciu na haju, a nie faktycznym właściwościom leczniczym. Powinno sie na leki mowic tak jak w krajach anglojezycznych - drugs. Nerwica to nie angina, tego nie wyleczysz antybiotykiem. Leki moga byc tylko srodkiem doraznym, w moim wypadku tylko przeszkadzaly w wyjsciu z nerwicy, o efektach ubocznych chyba nie musze wspominac bo wszyscy wiedza jak rozne i wkurzajace moga one byc.

Praca nad soba, zrozumienie mechanizmow lęku i jeszcze raz praca nad soba, pozwala wyjsc z nerwicy i byc na nia w pewien sposob "odpornym" na cale zycie. Podczas gdy terapie oparte na lekach przy calej gamie minusow z nimi sie wiazacych, oraz przy niskiej ich skutecznosci dodatkowo nie "lecza" nas z nerwicy, a jedynie pozwalaja przelozyc ja na inny moment, czasem tylko krotki, czasem na caly rok.

 

ps. Musisz egon zrozumiec, ze ja nie pisze tego wszystkiego, zeby sie klocic, czy walczyc z faktami. Przedstawiam moje podejscie do nerwicy (ale rowniez wielu innych osob), dzieki ktoremu czuje sie wolnym i szczesliwym czlowiekiem. Przy tym zwracam szczegolna uwage na te wypowiedzi i sposoby "walki" z nerwica, ktore uwazam, za kompletnie niewlasciwe. Moim zdaniem 95% ludzi z tego forum ma kompletnie zle podejscie do nerwicy lękowej, przez co porywają sie z motyka na ksiezyc, ale tez wciagaja "nowych" do tej bezsensownej walki. Gdy ja wychodzilem z tego bagna, strasznie irytowalem sie wypowiedziami wiekszosci uzytkownikow tego forum, bo raz, ze wydawalo sie bezsensowne, to jeszcze sciagaly mnie w dol w mojej walce. Pesymizm, brak wiedzy, zle podejscie niestety jest wsrod "nerwowiczow" powszechne. Sam w zwiazku z tym ograniczalem sie do czytania podforum droga do wolnosci. Nie ukrywam, ze czytanie wielu wypowiedzi dalo mi ogromna ulge, przy tym czesc z nich pomogla mi skutecznie "walczyc" z nerwica. Szkoda, ze takie wypowiedzi byly igla w stogu siana. ;-)

 

Pozdrawiam wszystkich

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Brawo . Shiroi cieszy mnie że rozumiesz sens istnienia forum i dobrze że piszesz iż są to twoje przemyślenia i doświadczenia . Ja mam inne uważam najkrócej mówiąc że przewlekłe stresy i trudne przeżycia prowadzą do zmian może nie widocznych np w tomografi czy rezonansie a znian w funkcjonowaniu komórek nerwowych . Bez zmian w czynności układu nerwowego nie czuł byś objawów. Tu zgodzę się że powstaje pętla tylko ty widzisz ją jako lęk . Wiadomo że lęk nie jest czymś nadanym przez kogoś a jest stanem czynnościowym układu nerwowego i właśnie tu leży różnica między nami . Ty traktujesz objaw np lęk jako coś psychicznego ,duchowego można powiedzieć , ja przeciwnie bo lęk musi się z czegos brać dlatego go czujemy a bierze się z nieprawidłowej i nadmiernej aktywacji pewnych struktur mózgu. Zastanów się głęboko i odpowiedz na pytanie . CZY ISTNIEJE PSYCHIKA BEZ MÓZGU?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rozmiar lęku, czyli objawy nerwicy to jak pisalem po prostu zla interpretacja. Nadmierna eskalacja lęku wywolana wlasnie petlą strachu.

Twoja teze, moim zdaniem wyklucza chociazby fakt, ze nerwicy lekowej mozna sie nabawic poprzez jedno krotkie doswiadczenie. Chwilowe oslabniecie wywolane stresem, wycienczeniem psychicznym w poleczeniu z jego zla interpretacja wywola strach, co z kolei moze w sposob lawinowy rozpoczac nerwice.

Strach w nerwicy lękowej nie wynika ze zlej pracy mozgu (choc nie przecze, ze gdzies w jakims stopniu takiego zwiazku nie ma, po prostu nie uwazam, zeby to bylo sprawa kluczowa w nerwicy lękowej), ale wlasnie z zapetlania sie. Strach odczuwamy, bo boimy sie kolejnego napadu paniki, ten strach jest w pelni zrozumialy, ale niestety napedza pozostale objawy nerwicy lękowej. Efekt ten jest na tyle silny, ze nerwica moze sie rozpedzic w pare chwil do ogromnych rozmiarow. Wiekszy lek przed lekiem prowadzi do wiekszego leku, ktory znowu poteguje strach przed lękiem, co prowadzi do czestszych napadow paniki co znowu... .

 

To co ja zaobserwowalem u siebie, to jest wlasnie zaleznosc miedzy przerwaniem petli, a nerwica lękową. Napewno kazdy, kto ma z tym doczynienia przez troche dluzszy czas zaobserwowal gorsze i lepsze momenty. Lepsze momenty maja zazwyczaj miejsce wtedy kiedy sie bardzo z czegos cieszymy, robimy cos wspanialego czy po prostu mamy inna rzecz na glowie (moze straszniejsza), zapominamy o lęku, przestajemy sie bać o kolejny napad paniki i o dziwo ;-) lęki odchodzą. Objawy nerwicy znowu wracaja, gdy myslami wrocimy do naszych lęków "bylo tak dobrze, oby nie wrocilo", albo "kuje mnie serce, bylo tak dobrze i znowu wraca horror" czy tez zwykle "cudowny dzien, zadnego ataku paniki, oby tak dalej". Takie podejscie jest po prostu zle i uniemozliwia nam wyjscie z nerwicy.

W moim wypadku nerwica byla i jest w 100% zalezna od sposobu myslenia. Oczywiscie pewne rzeczy nie przechodza po chwilowej refleksji. Objawy somatyczne potrafia wracac bez powodu, nie mozna jednak na ich podstawie znowu wpedzac sie ponownie w blędne kolo.

 

Bledne fukncjonowanie mozgu, psychiki jest wynikiem naszej zlej interpretacji, a nie na odwrot. Oczywiscie pewne osoby sa bardziej podatne na nerwice lękową, ale to nie oznacza, ze musza sie leczyc farmakologicznie, to jest kwestia charakteru no i oczywiscie pewnych przezyc. Nawiazujac do tego aspektu, musze przyznac, ze sam doglebnie analizowalem swoja przeszlosc i faktycznie pewna zaleznosc moze istniec, uswiadomilem sobie pare spraw, pierwsze zrodla lęku. Pomoglo mi to zrozumiec lepiej siebie, ale nie uwazam, zeby przezycia byly, az tak istotne w wychodzeniu z nerwicy. Bardziej istotny jest nasz obecny stosunek do zycia, przyszlosci i co najwazniejsze do lęku i nerwicy samej w sobie.

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Shiroi moje doświadczenia troche się rożnią ja miałem bardziej lęk uogólniony, Ty napadowy . W lęku uogólnionym dziwnym zbiegiem okoliczności 60 proc chorych w ciągu roku zapada na depresje i to nie taką byle jaką tylko na pelnoobjawową endogenną . Dziś lęk uogólniony choć osobno klasyfikowany uważany jest za zaburzenie poprzedzające stan depresji . W icd-10 nie ma już określenia nerwica ,dlaczego ? poczytaj o tym . Istnieja poważne przesłanki choc jeszcze nie niezbite dowody że choroby dawniej zwane nerwicami to zaburzenia psychiczne mające przyczyny endogenne a nie psychogenne .Choć psychogenne stresory mogą uaktywnić chorobę . To tak jak osoba z oslabioną odpornością poszła by w 20 st mróż nago na godzinny spacer ,przeziębienie murowane.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×