Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nie potrafię okazać miłości..


jestem bogiem

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć.. tak jak w temacie, nie potrafię okazywać miłości.. przykładowo, potrafię spędzić z ukochaną osobą 6 godzin.. w tym czasie nie zrobię nic.. zupełnie nic.. mam jakąś cholerną blokadę.. kiedy jestem w domu wszystko w głowie się odwraca, odczuwam tęsknotę, smutek, chęć wykrzyczenia Jej swych uczuć.. kiedy się spotykamy wszystko pryska w jednej sekundzie. nie mówię tu, że zmienia się moje podejście, absolutnie.. czuję dalej to samo, ale czuję się także jakbym miał na ręce kajdany.. albo był odgrodzony jakąś niewidzialną ścianą, która strasznie mnie ogranicza.. wręcz nie pozwala NIC zrobić w kierunku okazania uczuć. strasznie mnie to męczy, strasznie. jestem żałosny- sms'a napiszę, a jakby inaczej, wyrzygam wszystko, szczególnie w stanie nietrzeźwości, ale powiedzieć to na żywo.. po prostu nie potrafię. Chcę, ale nie mogę. Coś w środku mi nie pozwala. Czuję się więźniem własnego umysłu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam tak samo. Piszesz, że przez sms'a wyrzygasz wszystko - to znaczy, że osoba, którą kochasz wie o Twoich uczuciach? Czy też nie okazałeś ich w żaden sposób? Ja też nie potrafiłem w konkretny, jednoznaczny sposób okazać swoich uczuć - przez ponad rok cackałem się z dziewczyną, na której bardzo mi zależało, były rozmowy (przez net i w realu - te pierwsze śmielsze, bo przez kabel Cię nie ugryzie :P ), kilka wspólnych wyjść, ale brakowało zdecydowanego działania. Teraz jest za późno i czuję się bardzo źle. Do psychicznych objawów doszły fizyczne, ostatnich kilka tygodni to koszmar.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wie, bo raz strasznie porobiony wyznałem jej to w realu. Tzn wydukałem bo inaczej tego nazwać nie można. Człowieku, dokładnie wiem o czym mówisz, u mnie też brakowało zdecydowanego działania. A teraz jest już za późno, przynajmniej tak to wygląda, choć jest to trochę bardziej skomplikowane, ale nie będę tu opisywał szczegółowo naszej relacji. Ja się czuję z tym tak źle, że opisać się tego nie da..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja się czuje jak maszyna bez uczuć, bez niczego. Jak się w kimś zakocham, owa miłość trwa dobre 2 dni. A potem koniec. Zero. Żadnych reakcji miłosnych. Potrafię się martwić o tą osoba, ale nie mogę jej dalej czy nawet znów w ten sam rodzaj pokochać co na początku. Nie na widzę jak ktoś mnie całuje. Od razu dziwne odruchy (nie będę mówić jakie). Jak mnie raz kolega pocałował to mnie to nie brzydziło. A tak to nie ma dnia ani godziny kiedy to matka, ojciec, koleżanka matki czy nawet własna moja koleżanka mnie całują. Po prostu mi jest niedobrze i od razu twarz wycieram do tą aż nie poczuje że to starłam z twarzy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jestem bogiem,

Ja też nie widzę możliwości opisania tego co czuję, bo nie umiem ogarnąć tego nawet myślami. Najgorsza jest niepewność, czy po tych przeżyciach znowu nie popełnię tych samych błędów, gdy pojawi się kolejna wyjątkowa osoba (w co, na chwilę obecną, szczerze wątpię). Ja nie mam już żadnej nadziei, Ty piszesz, że wygląda to na to, że jest za późno. Jeśli nie możesz sobie ze 100% pewnością powiedzieć, że już po wszystkim, to spróbuj, nawet jeśli masz znowu wydukać (ale lepiej na trzeźwo). Jakkolwiek banalnie by to zabrzmiało, liczy się treść, a nie forma. Mój błąd polegał na tym, że zamiast być szczerym ze sobą i swoimi uczuciami, wziąłem pod uwagę milion mniej lub bardziej istotnych czynników, z jej reakcją na czele. Nie myśl o tym, co ona powie, co pomyśli, jak zareaguje. Zrób to dla siebie i uwierz, chłopie, jakkolwiek wyjdzie, będzie to lepsze od tkwienia w martwym punkcie.

 

Asteckax3,

Widzę, że mamy kompletnie różne problemy. Ja mam generalnie problem z przywiązaniem się do kogoś, ale jeśli już to nastąpi, to nabiera formy lekkiej obsesji, dlatego bardzo boję się okazać uczucie. Pragnę kontaktu, zainteresowania, dotyku, ale nie okażę tego w żaden sposób, bo boję się, że wystraszę tą drugą osobę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

vintage, wszystko już niby przez nią zostało mi wyjaśnione, powinienem zostawić ten temat, ale nie potrafię.. tyle do chuja we mnie sprzeczności, że rzygać mi się chce.. nie potrafię odpuścić bo mi strasznie zależy, ale działać konkretnie też nie umiem..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wystraszysz. Nawet najbardziej zamknięta osoba, która zamknęła swe uczucia w ciemnej piwnicy, kiedyś je otworzy by ukazać drugiej połówce jak bardzo nam na niej zależy. Ja przez pewien czas też tak miałam , bo zdarzyło mi się raz ze miałam chłopaka. Ale to nie trwało długo bo byłam z nim może dzień. Nie mogła po prostu otworzyć tej piwnicy i ot tak pokazać mu swe uczucia. Po jakimś czasie, gdy spotykałam się z wieloma innymi chłopakami trochę się to unormowało, ale nadal mam lekką barierę że jak powiem "Kocham Cię" czy coś to że owa osoba spojrzy na mnie jak na kompletną deb*lkę albo cholera wie co jeszcze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nawet jak piszę na forum coś osobistego to strasznie się boję jak inni na to zareagują, mimo że w sumie nikt mnie nie zna. A co dopiero powiedzieć coś takiego w realu. A z piwnicy czasami przychodzi 'telegraf' że w sumie bardzo bym chciał. Jak jestem sam to mogę (czasami chyba wręcz muszę, bo co mam z nią zrobić jak coś z niej wychodzi :silence: ?) trochę uchylić drzwi do piwnycy, ale gorzej z innymi ludźmi. Wtedy wszystko się samozamyka i mogę mówić o zwykłych rzeczach, ale nic głębiej bo wtedy jest blokada.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam to samo, o czym piszecie. Kiedy jestem blisko blokuję uczucia i jestem oziębła emocjonalnie, a odblokowuję się, odczuwam miłość, tęsknotę itd., kiedy jestem daleko. Im bliższa jest więź emocjonalna, tym bardziej uciekam. Tak więc nigdy nie mogę się z nikim spotkać, tylko jestem jak gdyby obok.

 

-- 19 gru 2011, 09:21 --

 

Ja mam to samo, o czym piszecie. Kiedy jestem blisko blokuję uczucia i jestem oziębła emocjonalnie, a odblokowuję się, odczuwam miłość, tęsknotę itd., kiedy jestem daleko. Im bliższa jest więź emocjonalna, tym bardziej uciekam. Tak więc nigdy nie mogę się z nikim spotkać, tylko jestem jak gdyby obok.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja nie potrafię uwierzyć w to, że ktoś może mnie kochać. Wszystkie sygnały neguję, a potem cierpię i wyrzucam sobie, że nie zadziałałem. Wspomnienia tych chwil, pewnej bliskości powracają po miesiącach i latach razem z żalem, że nic nie zrobiłem. Kilka razy musiałem wyjść na tchórza lub kompletnego dupka, który sam nie wie czego chce. Okazanie uczuć oznacza otwarcie, a boję się, że kiedy ta druga osoba zacznie widzieć, co siedzi we mnie w środku, zniechęci się albo wystraszy. Kiedyś już zniszczyłem związek przez własne kompleksy i wygląda na to, że do dziś to we mnie pokutuje, chociaż powtarzałem sobie, że wiem już, co robić, a czego nie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Są sposoby najlepiej nie napinać się za bardzo ,gdy powiesz raz czy drugi może być trudno ale dalej już z górki . Co się stanie nawet gdy spojrzy jak na wariata ,niech spojrzy trudno widać nie zależy tej osobie a więc i strata niewielka . Wyluzuj spróbój pomyślec że mówisz to dla jaj w żarcie i obserwuj co się stanie . Podstawą nie nakręcania się jest maksyma ,,zmieniaj to co możesz zmienić i pogódz się z tym czego zmienić nie możesz''

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nic na siłę, gdyby mi ktoś powiedział 3 miesiące temu, że wyląduję u psychologa, popukałbym się w czoło. Odrzucenie przez tą dziewczynę doprowadziło jednak do uwolnienia lawiny przemyśleń, dotyczących nie tylko moich trudności z okazywaniem uczuć i stwierdziłem, że jeśli nie spróbuję rozwiązać tych problemów w sposób inny niż dotychczas (ukrywanie wszystkiego w sobie), to zwariuję. Doszedłem do momentu, w którym wyczerpałem już wszystkie wewnętrzne sposoby radzenia sobie ze sobą i poczułem, że muszę coś zmienić. Oczywiście, wybór tej drogi nie był prosty i kiedy usiadłem po raz pierwszy na fotelu u psycholog, w ogóle nie wiedziałem co tam robię i od czego zacząć. Ale przełamałem się, kontakt mamy bardzo dobry, wygląda na to, że poszczęściło mi się. Być może ułatwia mi to fakt, że jest kobietą, nie wiem, czy przed mężczyzną dałbym radę tyle powiedzieć, a i tak mówię więcej i zupełnie inne rzeczy, niż sobie planowałem (moja kolejna cecha:P). Jeśli uważasz, że jest Ci to niepotrzebne, to nie próbuj, może na początek wystarczy, żebyś spróbował otworzyć się przed tą dziewczyną. Ale jeśli powstrzymuje Cię niewiara w skuteczność psychoterapii lub strach przed pierwszą wizytą/otwarciem się, to radzę Ci spróbować, rezultaty mogą Cię zaskoczyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Właściwie mogłabym się podpisać pod większością postów w tym wątku. Teraz raczej nie mam problemów z okazywaniem emocji ale wcześniej to był istny dramat. W sumie do tej pory mnie to zastanawia jak działa ten mechanizm: im bardziej potrzebujesz i chcesz miłości tym bardziej od niej uciekasz gdy już jest w pobliżu. Lęk przed odrzuceniem, brak akceptacji własnej osoby... Chyba to jest główna przyczyna. Z perspektywy czasu i długiej terapii widzę, że może pomóc właśnie terapia lub totalne zdystansowanie się od tego co sobie inni o mnie pomyślą. Mówi to osoba, która strasznie przejmowała się zdaniem innych ludzi a teraz mało mnie to interesuje :)

 

Co do mówieniu bliskiej osobie o swoich uczuciach to mój przypadek był taki, że prawie przez 3 lata miałam w głowie obraz ukochanej osoby. Fantazjowałam o tej osobie, układałam dialogi, idealizowałam wszystko co robiła ale nie mogłam zebrać się na wyznanie swoich uczuć. Jak już to zrobiłam to okazało się, że ta osoba nie była warta mojej uwagi. Straciłam więc te lata i moją radą jest działanie. Ale zdaję sobie sprawę, że łatwiej napisać niż zrobić :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

przeanalizowałem siebie i zauważyłem nowe rzeczy, których wcześniej nie dostrzegałem.. ja zawsze miałem problem z wyrażaniem uczuć, wyrzucaniem emocji 'na zewnątrz'.. ja NIGDY nie powiedziałem własnej matce, że ją kocham..a wiadomo, to jest inne uczucie niż do sympatii i nie powinienem mieć z tym problemu..po prostu takie słowa bardzo ciężko jest mi wypowiedzieć.. wypowiadanie takich słów jest dla mnie bardzo dziwne..krępujące? nie wiem.. po prostu nie umiem.. chcę powiedzieć ale nie umiem.. blokada. nie umiem okazywać uczuć. pozytywnych uczuć ! bo z wypowiedzeniem komuś, że go nienawidzę nie mam najmniejszych problemów ;) im więcej odpowiedzi tym więcej pytań..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja podobnie, z powiedzeniem rodzicom, że ich kocham mam ogromny problem. Też czuję się strasznie skrępowany. Pytania będą się mnożyć, a odpowiedzi na forum nie znajdziesz. Każdy jest złożony i w toku terapii może okazać się, że Twoje zachowania mogą wynikać z mechanizmów, których sam byś z nimi nie połączył. Nieumiejętność okazywania pozytywnych uczuć jest bardzo uciążliwa, psycholog może pomóc Ci przełamać barierę. Co Cię powstrzymuje?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Są jakieś sposoby na ogarnięcie tego.. ? Nie chcę być dłużej taki.. Przez to męczę się sam ze sobą..

 

 

Oczywiście,że są sposoby.Najważniejsze żeby patrzeć duszą .

Musisz patrzeć sobą od wewnątrz.Słuchaj dokładnie głosu,który coś ci mówi .Nie możesz bać się swoich uczuć ,tego co przeżywasz.Myślę,ze boisz się bo nie doświadczyłes czegoś co nie zależy od Ciebie tylko od Boga.Uwierz w niego,że to on kieruje Tobą i Twoimi uczuciami.Bóg ma w tym jakiś cel i chce żebyś go wykorzystał.Jeżeli nie potrafisz tego zrobić boisz się konsekwencji."Słuchaj tego,który może jedynie Cię uzdrowić i podążaj za Nim"

 

Otwórz się głeboki i uwolnij się.Oddychaj tak by czuć swoje serce:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

vintage, na dzisiejszą chwilę nie umiałbym rozmawiać z obcą mi osobą na taki temat..

 

emiliEM, ja w żadnego boga nie wierzę.. bo kto to jest bóg?

 

Uwierz w niego,że to on kieruje Tobą i Twoimi uczuciami.

Jeżeli to on kieruje mną, to jest on zwykłym ch**em ..;)

 

Otwórz się głeboki i uwolnij się.Oddychaj tak by czuć swoje serce:)

chcę się uwolnić ale nie potrafię..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×