Skocz do zawartości
Nerwica.com

Co mi jest?


piotr222

Rekomendowane odpowiedzi

Witam. Mam 20 lat i postanowiłem tu opisać swój przypadek. Jeszcze nie byłem z tym u lekarza, bo sam nie do konca wiem czy jest z czym. Mam nadzieję że powiecie mi mniej więcej na co to wygląda. Z tego co wyczytałem w necie to pasuje to do nerwicy.

 

Otóż wszystko zaczeło się ponad rok temu. Wszystko było idealne, miałem dziewczynę, byłem zakochany i szczęsliwy. Najszczęśliwszy w swoim życiu. Po jakimś czasie, jakoś koło października ona zaczeła chorować, zaczeła mdleć tak nagle, zaczeło się to powtarzać, (2-3 razy w tygodniu), na dodatek pracowała studiowała itd w każdym razie przez te wszystkie wydażenia oddaliliśmy się od siebie, u niej zdiagnozowano m.in. depresje. Byłem przy niej cały ten czas, aż do lutego gdy zaczeło się jej poprawiąc i zerwała ze mną. Był to dla mnie straszny cios, nie mogłem się z tym pogodzić. Życie nie miało sensu, tylko żeby ten ból się skończył (myśli samobójczych nie miałem). W tym samym czasie odpadłem ze studiów. Zostałem sam, z koszmarną sytuacją nie do pogodzenia. Nie mogłem znieść tego rozstania, robiłem wszystko żeby się poczuć lepiej na początku dużo piłem, po jakimś czasie złapałem umiar ale w głowie nadal był koszmar marzyłem tylko żeby to się skończyło. W między czasie szukałem, pracy, nie mogłem znaleźć niczego konkrentego i tak też trwałem w tym chorym stanie przez jakieś 2 miesiące. Kontakt z nią miałem cały czas praktycznie, ona cały czas robiła mi nadzieje i odrzucała mnie, nie radziłem sobie z tym. Płacz, nieprzepane noce, picie. W maju zacząłem chodzić do kasyna, hazard dawał mi to czego potrzebowałem, oderwanie od rzeczywistści, przez 3 miesiące przesiadywałem tak praktycznie cały czas. Tak czułem ukojenie, akurat się tak składało że wygrywałem przez ten czas więc pracy nie szukałem bo pieniądze miałem. To były koszmarne dni, kasyno, wyrzuty sumienia co ja robie, ten ból w sercu, alkohol, sen i znów kasyno. W końcu stwierdziłem że czas się ogarnąc. Ona nadal nie znikneła z mojego życia tlyko stale je zatruwała. Nie radziłem sobie z tymi emocjami, pojechałem na wakacje ze znajomymi, tam cały czas piliśmy, i tam też zacząłem palić marihuane. Dawała miłą faze, po tym było zajebisćie, więc trochę się w to wkręciłem. Od tamtego czasu przez 3 miechy tak raz w tygodniu jarałem. NIe odczuwałem po tym jakis większych zmian, więc nie wiem jaki to mogło mieć wpływ na mój obecny stan. Na wakacjach też wziąłem kokaine razem z kolegami. Im faza weszła "idealnie" jak to określali a mi nie za bardzo, i tak po którejś kresce która mi nie weszła dostąłem jakiegoś takie kopa że myślałem że oszaleje. Myślałem że wariuje, że umre ze strachu, świat mi przeleciał przed oczami. Ten stan minął po kilkunastu minutach i wszystko wróciło do normy, więcej tego nie brałem, ślad też raczej nie pozostał. W październiku zaczałem studia, w miare sie już wyleczyłem z byłej, ale nadal to nie była ta radość z życia do kiedyś, nie czułem większego sensu swoich dni, zajęcia spanie, rozrywka. Bez większych planów i większego sensu. Weekendowa trawka pomagała przetrwać tydzień. Jakieś 2 tyogdnie temu jednak zacząłem się czuć jeszcze inaczej. Czuję się od tamtego czasu cały czas (z małymi przerwami w których wydaje mi się że jest normalnie) czuję się hmm tak jakbym był poza sobą, jakbym wyszedł ze swojego ciała i oglądał od zewnątrz. Mniej czuje, doznania są mniej odczuwalne, tak jakbym trwał w jakiejś nicości. Nic nie ma większego sensu, moje postrzeganie rzeczywistości zmieniło się na takie dziwnie. Jakbym snił, albo cały czas był pod wpływem alkoholu. wtedy, te 2 tygodnie temu byłem też na tyle głupi że sprobowałem z kumplami fety. Znowu, faza mi nie weszła, zostały tylko skutki uboczne w postaci lęków, stanów depresyjnych, stwierdzenia że nic nie ma sensu itd. Te stany mineły ale zostało to odczucie wyjścia z siebie i postrzegania wsyzstkiego tak inaczej od zewnątrz. Dla jasności dodam, że ten stan i branie fety zbiegło się w miarę w czasie, ale ten stan był już wcześniej. Teraz jest tylko jakby spotęgowany. Od 2 tygodni nic co odurza nie brałem. A ten stan dalej nie mija. Dodam też, że czuję co jakiś czas drętwienie prawej strony twarzy. I jeszcze coś co może mieć znaczenie. Wszystkie obowiązki i czynności wykonuje z chęcią, bez problemów, uczę się dobrze nadal (tylko często zdaza mi się zpaomnieć np że nastawiłem czajnik, że coś miałem zrobić o tej godzinie). Ale to wszystko wydaje się takie inne, każda czynność jest taka odległa jak za jakąś barierą. Tak jakbym był poza sobą. Ogólnie od tego rozstania nie czułem na trzeźwo stanu szczęścia i błogości, jedynie po trawie.

 

Nie oczekuje diagnozy, tak tlyko pytam co to może być, do jakiego lekarza się udać i co z tym robić? Czy ktoś miał coś podobnego i czy się wyleczył? potrzebuje tej nadziei że wszystko wróci do normy. Chcę normalnie życ! Mimo tego przyćmienia mam straszną chęć na życie, na przeżywaniu pieknych chwil, i cieszenia się z każdej chwli. A teraz tak trochę jakbym nic nie czuł.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×