Skocz do zawartości
Nerwica.com

MAMY DZIECKO A ON MNIE PONIZA


Rekomendowane odpowiedzi

witam, postaram sie przedstawic swoj problem najkrocej jak tot ylko mozliwe. Potrzebuje znac wasza opinie na temat mojego zachowania-czy jest wlasciwie czy powinnam bardziej nad soba pracowac czy tez jestem zalosna i powinnam wziasc sie w garsc? z facetem jestem od ponad 7lat a teraz mamy 3 miesieczna coreczke ktora wychowuje wlasciwie sama poniewaz moj chlopak pracuje od 8-21. pracuje dlugo poniewaz ma takiego szefa ale tez utrzymuje mnie i corke gdyz ja 3 lata wczesniej wzielam kredyt dla czlonka rodziny i zostalam wystawiona do wiatru wiec teraz wiekszosc mojej pensji idzie na raty:( do czego daze= moj chlopak oczekuje ode mnie zbyt wiele (wedlug mnie) opiekuje sie nasza coreczka, chata jest na blysk wysprzatana i obiad ugotowany a jednak i tak ciagle jest niezadowolony, zawsze slysze czego NIE zrobilam. mam dola od siedzenia w domu (wychodze tylko na krotki spacer z coreczka) a chlopak doklada mi jeszcze twierdzac ze wszystko robie po najnizeszej linii oporu (bo np nie wyprasuje mu koszuli) ostatnio goscie do nas przychodzili wiec robilam ciasto i zapiekanke makaronowa-powiedzialam mu ze zrobie lasagne ale ostaecznie zrobilam swiderki i zostalam wyzwana od nieroba i od tej ktora nie daje z siebie nic-ograniczma sie do minimum. czy facet moze tak traktowac matke swojego dziecka???, dodam ze jak przychodzi z pracy to twierdzi ze jest tak bardzo zmeczony ze nie zajmie sie coreczka ani na chwile (jednak zeby siedziec przed kompem ma sile i czas) w skrocie-utrzymuje mnie i dziecko, ma wysprzatana chate i obiad ugotowany,czy daje mi to prawo dyrygowania mna i czy powinnam w takiej sytuacji podporzadkowac sie czy jednak nie???

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bombel123, :hide:

Jak Wam ma się układać, skoro nie macie wspólnych zainteresować, nie prowadzicie rozmów, nie spędzacie razem czasu.

Gdzie jesteś w tym wszystkim Ty?

Gdzie jest On?

Ty masz prawo do czasu dla siebie, on też.

On nie może Cię tak traktować. A Ty, jeśli uważasz, że sprzątanie i gotowanie oraz opieka nad dzieckiem...ze to wszytko Cię przerasta...masz rację. A on...może jest niezadowolony bo ciężko pracuje.

Obydwoje nie radzicie sobie z frustracją, nie ma między Wami komunikacji.

Idźcie na terapię małżeńska, albo dla par, są takie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzieki za odpowiedzi, wydaje mi sie, ze miedzy nami komunikacja jest raczej nie ma zrozumienia :( co do terapii to myslalam nad tym i znalazlam w swojej miejscowosci psychologa teraz tylko przekonac moja druga polowe :)

 

Tez mi sie wydaje,ze nie moze mnie tak traktowac,ale z drugirj strony (bron Boze nie usprawiedliwiam Go) utrzymuje mnie, ja nie place zadnych rachunkow, kompletnie nic! :( ( bo zaufalam osobie z rodziny i wzielam kredyt (duuuzy) a teraz przez 4 lata prawie cala moja pensja idzie na raty, bo ta osoba stwierdzila, ze nie ma srodkow na splacanie) wiec tez powinnam cos dac od siebie a wedlug mojego partnera nie daje za wiele i powinnam wiecej. Znowu wedlug mnie daje duzo wychhowujac nasza coreczke wlasciwie sama(chlopak utzrymuje małą) zajmujac sie domem ale kraza mi po glowie mysli, ze moge dac z siebie wiecej bo w koncu narobilam "dlugow" a on tyra na mnie i dziecko. z checia dalabym z siebie wiecej gdyby nie ciagla krytyka i niezadowolenie ze koszule sa niewyprasowane bo wtedy odechciewa mi sie wszystkiego. boje sie tez co bedzie jak wroce do pracy po ur macierzynskim- wtedy chyba padne na twarz skoro juz teraz moj partner nie zajmuje sie w ogole coreczka po przyjsciu pracy nooo wezmie ja na 10 min nA rece i pobawi sie ,ale to wszystko.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bombel123, słusznie zauważyła Monika1974, że chyba obje w związku nie potraficie radzić sobie z frustracją. Ty ciągle się obwiniasz za to, że narobiłaś długów i teraz powinnaś to "odpokutować", spełniając wszystkie zachcianki i wymagania swojego partnera. A Twój partner chyba jest przemęczony tą ciągłą harówką w pracy i może reagować irytacją i niezadowoleniem. Ponadto, może mieć do Ciebie ukryty żal za to, że podżyrowałaś komuś kredyt, który teraz musisz za niego spłacać, przez co kuleje wasza sytuacja finansowa i budżet domowy. Wasz związek przypomina aktualnie bardziej życie obok siebie niż ze sobą. Ty w domu z małą córeczką, a on - w pracy, praktycznie nieobecny w domu. Nie ma czasu na rozmowy, wspólne zainteresowania, pasje, hobby. W takich okolicznościach łatwo o kryzys i oddalenie się od siebie. Za radą Moniki1974 skorzystajcie z terapii dla par. Możliwość rozmowy z psychologiem pozwoli Wam przyjrzeć się związkowi z innej perspektywy. Trzymam kciuki!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bardzo dziekuje za uwagi i rady. Mam jednak jeszcze jedno pytanie- co sadzicie o tego typu sytuacji- moim i patrnera zachowaniem, ktore z nas zachowalo sie nie fair:

moj chlopak przyszedl z pracy z chorym gardlem i bolaca glowa, poprosil mnie ze chce sie polozyc w pokoju telewizyjnym i zebym zeszla mu z sofy (w tym pokoju caly czas siedze z coreczka bo drugi pokoj to sypialnia) co zrobilam i wyszlam z pokoju na 15 min po czym worcilam i zaczelam szukac pilota od tv,zauwazylam ze ma go moj chlopak wiec poprosilam zeby mi go dal bo chce obejrzec cos w tv na co odparl mi ze "nie bo on chce spac" powiedzialam wtedy ze moze isc do sypialni a ja tam z maluchem nie mam co robic, jednak stal przy swoim ze on chce spac wlasnie w tym pokoju (wedlug mnie jest to juz bycie zlosliwym) wiec chcialam wyciagnac mu pilota a ten zaczal sie szarpac (on na pewno piszac to stwierdzilby ze to ja zaczelam szarpac) w koncu wstal ale wyzwal mnie ze jestem podla. po calym dniu siedzenia z nasza coreczka naprawde jestem sfrustrowana i po 5 min wkroczylam do sypialni nazywajac go egoista mowiac ze jak zle sie czuje to powinien polozyc sie w sypialni bo tutaj wypocznie a tam chociaz moge miec wlaczony tv. mala strasznie zaczela plakac (ja krzyczalam) wiec przynioslam ja tacie do lozka po czym uslyszlaam " ze mam ja zabrac bo mi wpierd....i ze mam wypierd...do mamusi ( mama mieszka w innym miescie ). jestem osoba cholernie nierwowa a przez to ze nie mam zadnego wsparcia ze strony partnera (oprocz finansowegpo) jest mi naprawde zle. mam raczej slaby charakter i jesli ktos mi ciagle mowi ze jestem czemus winna ja zaczynam w to wierzyc. prosze pomozcie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bombel123, u Was w związku rzeczywiście szwankuje komunikacja. Wy nie rozmawiacie ze sobą, wy szukacie okazji, by na siebie naskoczyć, krzyczycie, atakujecie się wzajemnie, wyzywacie, stosujecie agresję słowną. Znamy tylko Twoją, bombel123, wersję wydarzeń, która na pewno jest subiektywna. Pewnie trochę inną wersję przedstawiłby Twój partner. W oparciu o to, co napisałaś, wydaje się, że Twój partner nie był w porządku wobec Ciebie. Faktycznie, jeśli był zmęczony po pracy i źle się czuł, mógł po prostu położyć się w sypialni i spać, jak chciał, a Ty mogłabyś w pokoju dziennym dalej zajmować się córką i oglądać TV. Nie chodzi jednak o to, by licytować się, kto zawinił, a kto jest bez winy, czysty jak łza, bo w konflikcie zwykle wina leży po środku. Ty też nie byłaś w porządku, nazywając go egoistą, przez co partner zareagował agresywnie i kazał Ci się wynosić z domu. Akcja - reakcja, czyli spirala konfliktu, który się zaognia. Jego zachowania nie usprawiedliwia zmęczenie, a Twojego - Twój nerwowy charakter. Chodzi o to, by zdać sobie sprawę, że coś w waszym związku szwankuje i to poważnie i że jeżeli chcecie być nadal ze sobą, pora to naprawić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×