Skocz do zawartości
Nerwica.com

Lęki - czy to przez ślub


Rekomendowane odpowiedzi

Witam

 

Jestem tu nowy, od niedawna mam ataki lęku.

W moim przypadku rekcja była szybka. Jak tylko wystąpiły pierwsze objawy (napady które trwały 5 dni) od razu zacząłem szukać pomocy. Bez problemu zdiagnozowałem u siebie co mi jest gdyż wyraźnie podczas ataków czułem lęk, stąd wiedziałem gdzie z tym sie udać.

I tak najpierw trafiłem do psychologa - napisze najważniejsze z tego spotkania.

Jestem osobą mało wylewną, nie lubię mówić o swoich uczuciach i raczej dusze w sobie emocje. Podczas wizyty byłem bardzo zdenerwowany i ogólnie mało rozmowny. Do p.psycholog umówiła mnie moja nażeczona. Dlatego też pierwsze pytania były w jej temacie. Ale tak po krótce. Zapytała się czy Ją kocham - odpowiedziałem że nie wiem; to dlaczego chce z nią być - wydukałem że jest nam dobrze ze sobą i myśle że będzie dobrą żoną i matką. Zapytała dlaczego uważam że jest nam dobrze ze sobą- nie wiedziałem co powiedzieć, zapytała się o to jaka ona jest- nie potrafiłem odpowiedzieć.

Poczułem wtedy że p.psycholog zmierza do tego żeby mi uświadomić że nie kocham narzeczonej i że to przez tą świadomość ślubu z kimś z kim nie chce te lęki - i tak też wtedy sam poczułem, Przypomniały mi się wszystkie złe chwile i wszystkie wątpliwości jakie wcześniej się pojawiały w związku z ślubem. Dodała nawet że może jestem z nią z braku laku - na co ja "może", zapytała co czułem jak to powiedziała - na co ja "nic" - miałem pustkę w głowie i czułem się strasznie.

Wróciłem do domu już bez lęków ale z wielkim dołem. Ja nie chciałem i nie chce się rozstawać, zacząłem przypominać sobie wspólnie spędzane miłe chwile, to jak się przytulamy i wygłupiamy, czułem się jak świnia przez to co mówiłem u psychologa i bałem się ze p.psycholog będzie mi wmawiała żeby się z nią rozstać. Bałem się ze te lęki faktycznie mogą być przez ten ślub, choć z drugiej strony ja tak bardzo nie chciałem się rozstawać. Powiedziałem o tym narzeczonej, jakoś to przełkneła :-) wspiera mnie w tym trudnym okresie. Dół potrwał 2 dni , do momntu kiedy sam uświadomiłem sobie że nikt nie bedzie mi kazać się z nią rozstać jeśli sam tego nie będę chciał.

Jako że wcześniej umówiłem się też do psychiatry , postanowiłem pójść i na tą wizytę.

Tu lekarz potwierdził moją osobistą diagnozę :D - napady lęku panicznego, spowodowane złym stylem życia.

Przepisano mi Zoloft 25mg przez pierwsze 4 dni i potem po 50mg.

Pierwszych 7 dni było straszne. Lek jakby nasilał objawy. Towarzyszyło mi cały czas uczucie napięcia, z którym budziłem się rano i które rosło do wieczora i w nocy, na szczęście, zazwyczaj odpuszczało, także mogłem spokojnie spać. Poza tym odczuwałem strach przed spotykaniem się ze znajomymi, strach przed tym że się przy nich zdenerwuje, spanikuje itd. Nawet wyjście do sklepu było dla mnie wyzwaniem.

Nie miałem w tym czasie ataków paniki jak podczas tych 5 pierwszych w/w dni (unikałem sytuacji w których lęk mógł się nasilić),a za to cały czas stopniowo narastające napięcie"bez wybuchu".

W ogóle zauważyłem że te napięcia nasilają się u mnie przy dłuższych rozmowach z kimś, wtedy kiedy ktoś próbuje mnie wciągnąć w dłuższą dyskusję lub chce żebym coś opowiedział.

Na początku nawet ze swoją narzeczoną nie mogłem spokojnie porozmawiać, jest ona jedyna osobą która wie o mojej dolegliwości . Zazwyczaj w pierwszych chwilach naszych spotkań(nie mieszkamy razem) to napięcie we mnie narastało , prosiłem wtedy o chwile spokoju na ogarniecie się (z 30min) i potem napięcie mijało.

Dodam jeszcze że między pierwszymi 5-dniowymi atakami a rozpoczęciem kuracji farmakologicznej, miałem i dni normalne, w których odczuwałem wielką chęć spotykania się z ludźmi.

W 8 dniu było już lepiej, napięcie towarzyszyło mi już tylko rankiem. Poczułem się w miarę dobrze. 9 dnia, jako że pracuje jako kierowca , pojechałem bez większego oporu w 3dniową trasę zagraniczną(a jeszcze 5 dni wcześniej bałem się że nie dam rady).

Czułem się super. Myślałem że lek zaczyna już działać. Wracając do Polski myślałem o tym aby spróbować się z kimś spotkać, z jakimś znajomym, by się sprawdzić. Wróciłem do dom(mieszkam jeszcze z rodzicami), okazało się że po południu ma nas odwiedzić ciotka z córką (siostrą cioteczną którą bardzo lubię i z którą zawsze miałem dobry kontakt). I jednak trochę się przestraszyłem jak usłyszałem o tej wizycie.

Po trasie (jeszcze rankiem)położyłem się spać. Wstałem po południu. Słyszałem że goście są już w domu. I ogarnął mnie lekki lęk. Pół godziny zastanawiałem się czy wyjść z pokoju, aż wreszcie zebrałem się i ruszyłem. Przywitałem się nadal czując zdenerwowanie. Siostra zaczęła pytać o przygotowania do ślubu, poczułem pierwszego kopniaka lęku, potem o sylwestra - drugi kopniak, starałem się rozmawiać dalej, jednak w coraz bardziej narastającym napięciu, uciekłem , mówiąc że muszę się na jeszcze trochę położyć.

Poszedłem do pokoju i znów złapałem doła, tak bardzo chciałem już normalnie z kimś pogadać, napisałem do swojej narzeczonej (mimo iż zazwyczaj dusze emocje)że czuję się do niczego , chciało mi się płakać. Przyjechała, przytuliła, poczułem się lepiej, ale zacząłem na nią patrzeć z na nowo rodzącymi się wątpliwościami a propos ślubu. Rano pojechała do pracy, przed wyjazdem dała mi buziaka, a ja jeszcze na wpół senny powiedziałem że ją kocham. Później obudziłem się w domu sam i doła ciąg dalszy.

Zaczeły mnie znów nachodzić myśli że może to przez ślub, znów pojawiły się wątpliwości, zastanawiałem się czy ja ją napewno kocham, mam straszny mętlik w głowie. Jesteśmy ze sobą 6 lat. Jeszcze rok temu mówiłem że jakbyśmy wpadli to bym się cieszył, że ślub i dzieci to już u nas tylko formalność. Nadal chciałbym mieć z nią dzieci, ale zaczęła mnie przerażać wizja ślubu. Z jednej strony boje się o to że jej nie kocham z drugiej zaś chciałbym żeby teraz była koło mnie i mnie przytuliła. Jakoś ogólnie przez te ost. 3 tygodnie stał się bardziej emocjonalny. Jakbym dawał upust wszystkiemu co się we mnie zbierało. Czasami (ale to juz od jakiegoś dłuższego czasu)mam tak że jak jesteśmy razem to nie mogę na nią patrzeć, jakby mnie drażnił jej widok, po czym po chwili spoglądam na nią raz jeszcze i widzę kobietę którą kocham i chce się przytulić , mam jakieś straszne wahania nastrojów.

 

Nie wiem, może miał ktoś podobnie, może ktoś się wypowie, czy te leki to przez ślub.

Czy te wątpliwości to normalne przed ślubem, a może to wynik spotkania z psychologiem i obecnego doła po nie udanym spotkaniu z siostrą.

Ja sam doszukuje się przyczyn tych lęków we wszystkim, teraz padło na ślub :?

 

 

Fajnie było wylać to z siebie , pozdrawiam

PS. czy jak Zoloft zacznie działać w pełni to czy znów najdzie mnie ochota na spotkania ze znajomymi. Bo ostatnio to nawet żadko się uśmiecham.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chyba tak jest że nigdy tak do końca nie jesteśmy pewni tej drugiej osoby, gdy jest może nas trochę denerwować, gdy jej nie ma to znów tęsknimy. Ale wydaję mi się że to są lęki przed ślubem. W końcu dużo się zmieni. Ja też wychodzę za mąż za ponad pół roku. Też mam obawy czy to ten czy dobrze robię. Mam dni że za nim szaleję, a potem takie dni przychodzą że zastanawiam się czy ja go w ogóle kocham. Ale się staram skupiać na tych pozytywnych sytuacjach, chwilach spędzonych z nim i wtedy mi lepiej. Też się boję że może się nie udać ale wolę myśleć że jesteśmy dla siebie stworzeni. :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja już doszedłem że to mogły być doły po stosowaniu tego leku, w tej chwili jest ok i nie mam juz tych wątpliwości . Choć dalej mam lęki. Mam nadzieje że jakoś niedługo ten lek zacznie działać.

 

-- 24 gru 2011, 13:38 --

 

Dziekuje za odpowiedz a temat to można do kosza usunąć

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Łuki, przeczytalam Twoj caly post, Po 1) wynika z niego, ze Twoje lęki zaczęły się kiedy zaczales myslec o slubie. To ze jestescie dlugo ze soba nic nie ma do rzeczy, slub jest jakby -szczegolnie u wiekszosci facetow- kula u nogi i przeraza ich wizja odpowiedzialnosci, bo zycie na kocia lape nie jest zbytnio odebrane jako juz ostatecznosc. Moze na razie zastanowcie sie ze slub, dopoki nie unormujesz swojej psychiki. Po 2) wykazujesz objawy fobii spolecznej, zamykasz sie w sobie, nie chcesz rozmawiac z ludzmi, jak slyszysz gosci to ogarnia tez lęk, może to byc spowodowane rozwijajaca sie nerwica/depresja i tu kluczowe zdanie, ze gorzej sie czujesz rano-typowe dla zaburzen depresyjno nerwicowych oraz ze rzadko sie usmiechasz.

Takze podsumowujac, moze najpierw pomieszkajcie razem, odlozcie slub i koniecznie psychoterapia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×