Skocz do zawartości
Nerwica.com

uprawnienia psychoterapeuty


stracony

Rekomendowane odpowiedzi

Kończę psychoterapię bo niestety jestem za głupi, żeby zrozumieć w jaki sposób pracować nad sobą. psycho daje wyraźnie do zrozumienia, że to musi być moja decyzja a ja tej terapii trzymam się jako ostatniej szansy na normalne życie. Efektów od roku prawie nie przynosi ale mam nadzieję, że wkońcu zaskoczę.

Nie do końca jestem z nią szczery, nigdy nie powiedziałem jej o moim zapatrywaniu na swoje życie. Tyle dziwnych i pokręconych spraw już poruszałem ale tego jeszcze nigdy. Czy jest w stanie zrozumieć, że jednym z moich pragnień jest umrzeć? Walczę z tą chorą myślą, staram się trwać jak najlepiej ale przyszłość jest tylko czarna. Jestem zbyt beznadziejny by cokolwiek mogło mi pomóc. Cały czas przekonuję się, że jeszcze nie jest tak źle, że to jeszcze nie pora, że mam obowiązki i jakoś to ciągnę, mobilizuję się i nawet uśmiecham. W lepszych momentach myślę nawet o nowym związku bo bardzo chcę jeszcze pokochać ze wzajemnością alw przychodzi zaraz refleksja, że tą kobietę skrzywdzę, pokocha mnie a ja nie jestem tego wart. Znów rozczaruję i zawiodę. No ale przecież do tego nie dojdzie bo musiała by być ślepa by ładować się w związek ze mną. Nie lubię się, nie cierpię, nie akceptuję, nienawidzę a przecież nie jestem złym człowiekiem a jedynie bezgranicznie beznadziejnym.

Czy jeśli powiem jej choć część z tego powyżej może to mieć dla mnie konsekwencje? Nie planuję samobójstwa, nigdy nie próbowałem ale wiem że to zrobię w momencie kiedy już osiągnę całkowite dno ( nie, to jeszcze nie teraz). jestem bardzo zmęczony psychicznie i chęć by "zasnąć" na zawsze jest taka przyjemna.

Więc czy ma kompetencje by przymusowo skierować mnie do zakładu zamkniętego ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Duzo z tego co napisales pasuje do mnie ale do swirkowa sie nie wybieram:)na terapie bede chodzil..moze zmien terapeute?nurt?terapii...nie poddawaj sie..tylko..jesli ja przezylem a mam 2proby s za soba to Tobie nic nie grozi..jestes wrazliwym czlowiekie, zaslugujesz na milosc,szczescie tylko walcz o siebie!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Nie napisałeś,czy bierzesz jakieś leki,jakie,ile od jak dawna....

Jeśli jesteś kolejnym superbohaterem z serii"poradzę sobie z tym sam" albo "nie chce sie faszerować chemią " itp. to daruj sobie myśli o wyleczeniu.Leki to fundament,bez tego nie ruszysz,psychoterapia to dodatek.

W ogóle z psychoterapią jest problem.Ja jak zaczynałem przygodę z depresją to zacząłem od psychoterapii.Wygadałem się i wydałem sporo kasy.0 efektów.Choc nie mogę powiedzieć że psycholog była nieprofesjonalna.Była ok.Ale w pewnym stanie psychoterapia to rzucanie grochem o ścianę.Nic z niej nie bedzie jeśli jest bardzo źle i mózg nie funkcjonuje prawidłowo.Ja po 1,5 roku leczenia chemią zaczynam psychoterapię.Dopiero teraz ma ona sens,bo jestem juz trochę naprostowany lekami.Psychoterapia jest dobra wtedy gdy myślisz już trzeźwiej i potrzeba pomocy żeby ogarnąć syf jaki depresja narobiła w życiu.O tym się nie mówi ale to ważna sprawa,gdy zaczynasz zdrowieć pierwsza rzecz którą zauważasz to to że zycie masz rozpieprzone i trzeba je składać do kupy.Samemu jest ciężko,psycholog może pomóc.

Co do nie lubie siebie nienawidzę się itd.to są myśli depresyjne.Nie wmawiaj sobie że naprawde nienawidzisz siebie,że to jest część twojej osobowości,obiektywna reakcja na to jaki jesteś.Może nie jesteś idealny,może nawet narobiłeś trochę błędów.Ja też kiedyś nienawidziłem siebie.Bardzo.Dziś z perspektywy czasu widzę że byłem dla siebie zbyt surowy.To prawda narobiłem sporo błędów,których nikt inny z mojego otoczenia nie zrobił.Dziś widzę że byłem chory.Nawet nie zdawałem sobie sprawy jak bardzo cierpie w porównaniu do innych.NIe wiedziałem jak łatwo jest żyć bez depresji.Wiem że gdybym był zdrowszy,nawet taki jak dziś i jeszcze raz zdarzyłoby się to co się zdarzyło to niepopełniłbym tych błędów.Zrobiłem źle bo byłem chory.Jestem przekonany że ty też.Być może gdyby inni rozumieli twój ból nie byli by dal ciebie tak surowi.Ty też nie byłbyś tak surowy dla siebie gdybyś wiedział o ile łatwiej zyję się zdrowym ludziom.Nie chcesz smierci,chcesz żeby nie bolało.Teraz widzisz tylko jeden sposób na uśmierzenie bólu-umrzeć.Jeśli dostaniesz dobre leki i popracujesz nad sobą to zabaczysz że jest jeszcze inny sposób na uśmierzenie bólu-żyć normalnie.Z bzdetami typu nie zasługuje na miłość etc nawet nie bede polemizował bo jeśli chcesz wierzyć że jesteś nic nie warty to nikt Cie nie przekona że tak nie jest.Może jak się podleczysz spojrzysz na to trzeźwiejszym okiem.

Z tego co wiem przymusowo mogą cie zamknąć w szpitalu tylko po próbie samobójczej.Nie wiem jak inni ale jak mówiłem nawet psychiatrze o myślach samobójczych,zresztą to jest jedno ze standardowych pytan przy rozpoznawaniu chorób psychicznych.Same myśli samobójcze nie są niczym strasznym.Ja nawet uważam to za pewien mechanizm obronny,przy nawale problemów myśli się o samobójstwie jak o ostatecznym wyjsciu gdy zycie okaże sie zbyt ciezke.Takie ostatnie lekarstwo.warto pozbyć się tego nawyku i inaczej nauczyć się reagowac na problemy.

Zawsze jak napiszesz na forum ze ci zle znajdzie sie grupa osob ktora rzuci tandetne wszystko bedzie dobrze,głowa do góry.....

Ja nie będę Cie oszukiwał,nie wszystko bedzie dobrze,nie wiem czy kiedyś bedzisz szczęśliwy.Ale ja myślę że szansa jest.Pamietam siebie z przed pół czy półtora roku i widze siebie dziś.Jeszcze niedawno myślałem że przegrałem życie że to juz koniec.Dziś układa mi się lepiej,czuję się lepiej,inaczej patrze na zycie.Wciąż mam problemy dośc podobne jak wtedy ale dziś jakoś sobie z nimi radze i jakoś żyje.Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak lekko i przyjemnie żyje się bez depresji,jak bardzo jesteśmy okaleczeni w stosunku do innych osób.Wybacz sobie trochę.Obiektywnie rzecz biorąc nie jesteśmy winni tego co nas spotkało.

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kończę psychoterapię bo niestety jestem za głupi, żeby zrozumieć w jaki sposób pracować nad sobą. psycho daje wyraźnie do zrozumienia, że to musi być moja decyzja a ja tej terapii trzymam się jako ostatniej szansy na normalne życie.

Powiedz jej o tym, z jakiego powodu chcesz zakończyć terapię.

Efektów od roku prawie nie przynosi ale mam nadzieję, że wkońcu zaskoczę.

Ja odczuwałam efekty po półtorej roku terapii.

Nie do końca jestem z nią szczery, nigdy nie powiedziałem jej o moim zapatrywaniu na swoje życie.

Co musiałaby zrobić, jak się zachować, żeby wzbudzić Twoje zaufanie?

POwiedz jej o tym.

Tyle dziwnych i pokręconych spraw już poruszałem ale tego jeszcze nigdy.

O tym tym bardziej powinieneś jej powiedzieć.

Czy jest w stanie zrozumieć, że jednym z moich pragnień jest umrzeć? Walczę z tą chorą myślą, staram się trwać jak najlepiej ale przyszłość jest tylko czarna. Jestem zbyt beznadziejny by cokolwiek mogło mi pomóc. Cały czas przekonuję się, że jeszcze nie jest tak źle, że to jeszcze nie pora, że mam obowiązki i jakoś to ciągnę, mobilizuję się i nawet uśmiecham.

Myślę, że Cię zrozumie.

W lepszych momentach myślę nawet o nowym związku bo bardzo chcę jeszcze pokochać ze wzajemnością alw przychodzi zaraz refleksja, że tą kobietę skrzywdzę, pokocha mnie a ja nie jestem tego wart. Znów rozczaruję i zawiodę. No ale przecież do tego nie dojdzie bo musiała by być ślepa by ładować się w związek ze mną. Nie lubię się, nie cierpię, nie akceptuję, nienawidzę a przecież nie jestem złym człowiekiem a jedynie bezgranicznie beznadziejnym.

Najpierw musisz pokochać siebie, żeby ktoś mógł kochać Cię.

Masz prawo do takich myśli.

Czy jeśli powiem jej choć część z tego powyżej może to mieć dla mnie konsekwencje?

Tak, poruszysz to, co Cię najbardziej trapi, a konsekwencją będą następne sesje. Może i gorsze samopoczucie, ale tylko po to, by potem było Ci łatwiej.

Nie planuję samobójstwa, nigdy nie próbowałem ale wiem że to zrobię w momencie kiedy już osiągnę całkowite dno ( nie, to jeszcze nie teraz).

NIe musi się tak stać. Poruszysz ważny aspekt, myślę, że nawet terapia ruszy szybciej, to będzie kluczowe. Dostrzeżesz, że masz w niej oparcie i zrozumienie. Tak myślę.

jestem bardzo zmęczony psychicznie i chęć by "zasnąć" na zawsze jest taka przyjemna.

Masz trudności, z którymi się musisz zmierzyć, zaufanie w relacji z terapeutą to podstawa.

Więc czy ma kompetencje by przymusowo skierować mnie do zakładu zamkniętego ?

 

Jeśli nie wyrazisz zgody to nie. Myślę, że jeśli wzmocni się wasza relacja, właściwie Twoje zaufanie do niej to ta terapia będzie przebiegała efektywniej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

od roku nic nie biorę, wcześniej pół roku seronil. Polepszyło mi się po nim, powiedziałem psychiatrze, że już nie potrzebuję. Jednocześnie zacząłem psychoterapię. Było lepiej, w lecie w teście Becka miałem 9 punktów, teraz dobiłem znów do 32. Nie chce wracać do leków bo mogą wpłynąć na moje decyzje a wegetować nie chcę. Rozmija się to z moim chodzeniem na terapię więc jestem całkiem zagubiony.

Zakończenie terapii jest logiczne skoro nie przynosi efektów i nie jestem w stanie przenieść do życia wniosków. Psychilożka nawet już na to naciska, pytanie czy chce mnie zmobilizować czy ma mnie dość ( to NFZ). Na moje sugestie, że mi depresja nawraca powiedziała coś w stylu, że nie chcę pracować nad sobą i szukam łatwiejszych rozwiązań.

Zaklęte koło, nie umiem rozwiązywać problemów. Wirtualnie poznałem kobietę, z którą chętnie bym się spotkał ale jak znów nie spełnię oczekiwań to co? Tak przynajmniej mam jakąś nadzieję, pozatym tkwię w nierozwiązanym pseudo związku, który nie wiem jak się potoczy i aby być uczciwym potrzebuję na to trochę czasu.

Do tego mam dziecko, które coć nie mieszka ze mną to mnie kocha i potrzebuje i dobrą pracę, którą niedługo prawdopodobnie stracę bo nadciągają zmiany, a że nic innego nie potrafię i nie mam psychicznie siły na zmiany. Oszaleć można ( to też by było wyjście bo bym przeszedł w inny obszar abstrakcji)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moze terapeutka ma racje..czujesz sie gorzej..marne efekty...moze jednak wrocilbys do leku ktory sie sprawdzil?podokańczałbyś sprawy...stac w miejscu jest najgorzej..zakladasz najgorsze scenariusze..a to tylko wyobraznia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No kompletnie nie rozumiem Cie stary.Leki ci pomogły,przerwałeś,znowu czujesz się źle i zamiast wziąść znowu leki i nie przerywac to nie bierzesz i dziwisz się czemu znowu jesteś na dnie.Bez leków nic nie zdziałasz,to co robisz to tylko długotrwałe samobójstwo,powoli będziesz się rozkładał aż zgnijesz.

Naprawde ogarnij się facet masz dziecko i dobrą pracę,na tym forum to rzadkość lepiej to ratuj to póki mozesz bo później to rzeczywiście nie zostanie nic innego niż samobójstwo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zatracony, Bierz leki i chodź na terapię.

Myślisz, że nowy związek Cię wyleczy?

Żeby tak było musisz przed sobą pokazać, że stać Cię na zaopiekowanie się sobą.

Twoje zaburzenia nie znikną jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, jeśli nie będziesz się stosował do zaleceń.

Terapia+leki!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Leczyć się zaczynałem, gdy koszmarnie się czułem fizycznie i psychicznie. Leki odstawiłem za zgoda psychiatry po uzyskaniu poprawy zdrowia. W dalszym ciągu czuje się dobrze fizycznie, nawet lepiej niż kiedykolwiek pamiętam. Natomiast problemem jest sama motywacja psychiczna i moje nastawienie do życia. Psychicznie jestem koszmarnie zmęczony a każde myślenie o przyszłości ten stan pogłębia. Przyszłość jest najgorszym koszmarem jaki sobie mogę wyobrazić. Pracę mam dobrą ale to tylko kwestia paru miesięcy i moja firma przestanie istnieć. Poza tym co robię nie potrafię nic, nawet bardzo się starając nic mi nie wychodzi. Na rynku pracy jestem nikim, nie mam odpowiedniego wykształcenia ale także nie mam odpowiednio dużo sił, zdrowia i sprytu by robić coś innego. Mam przysłowiowe dwie lewe ręce. Do tego zobowiązania finansowe.

Dlatego rozsądnie myśląc nie mogę też poważnie myśleć o żadnym związku

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×