Skocz do zawartości
Nerwica.com

Amfetamina


TylkoJa1

Rekomendowane odpowiedzi

Dlaczego? Bo długo go kryłam przed całym światem, bo na wszystko mu przytakiwałam, bo nie pytałam czemu tak późno wrócił, bo zaczęłam być kłębkiem nerwów i odbijało się to na dzieciach, bo wykonywałam wszystkie obowiązki w domu od rana do wieczora, bo seks stał się również moim obowiązkiem, bo nie wiem czy kiedykolwiek i komukolwiek jeszcze zaufam, bo wciąż mi na nim zależy i wciąż jeszcze go (toksycznie) kocham... Muszę się podnieść, bo upadłam boleśnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

współuzalazeżniona, a jak terapeuta, w terapii nawet ważniejsze od nurtu jest terapeuta, który cię prowadzi. Musisz czuć że możesz muwpelni zaufać, że reprezentuje on podobne waryosci do twoich. Myślę że na terapii wypracujesz odpowiednie i zdroworozsadkowe podejście do męża.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czuje, że wiele mu nie muszę mówić, że wiele rozumie bez słów. Może sam jest po przejściach i dlatego zdecydowałem się zostać tym kim jest... Nawet gdy dzwonię w sobotę i potrzebuje chwilę pogadać to nie szuka wymówek, tylko wysłucha. I wiesz co, nie bierze pieniędzy za to co robi. Owszem mogę coś dać na fundację, ale to już tylko i wyłącznie decyzja moja. Chyba trafiłam na odpowiednie osobę. Tak naprawdę to on mi na samym początku poradził Konsekwencje i to dzięki niemu na dzień dzisiejszy jestem na takim etapie jakim jestem. Silna!;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale czy tak bliskie relacje z terapeutom to dobry pomysł to nie wiem. Ja trzymałem swoją na dystans dłuższy czas, ponieważ chcę się skupi na wskazowkach, on ma być nauczycielem a nie przyjacielem. I nie bierze kasy. Dziwne. Ale jak tobie to pomaga, ok. Ale mniejmy nadzieję że nie w taki sposób że ty się przywiazujesz do niego. Myślę że taka bliska relacja może wypaczyć terapię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Życie to taka pułapka. Nigdy nie wiesz czy to co robisz jest dobre dopóki nie zobaczysz skutków. Chciałabym uciec od pewnych spraw, ale wiem, że same się nie rozwiążą.

To trudne-nie wyobrażasz sobie życia bez człowieka jednocześnie wiedząc, że ta osoba Cię rani. To nie ma sensu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na tym właśnie polega współuzależnienie...Ciężko to przerwać, odejść, zakończyć definitywnie. Pojawia się masę argumentów dlaczego powinnam zostać: ale może on się zmieni, kiedyś taki nie był, miał ciężkie życie, on mnie kocha, jak ja sobie sama dam radę, dzieci nie będą miały ojca, powinnam go wspierać to może się zmieni...nie widzę tutaj do końca dobrego wyjścia. A co decyzji i ich konsekwencji to prawda. Nigdy do końca nie wiemy co przyniesie nasze działanie, jak wpłynie na życie nasze i innych, podejmujemy te decyzje z pewnej perspektywy, bo tak wydaje nam się, że będzie najlepiej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z dnia na dzień jestem silniejsza, czuje to. Podejmuje codziennie mały krok naprzod, by zabezpieczyć siebie i dzieci, ale w międzyczasie myślę jak jednak pomoc mężowi. Co powinno się stać, żeby dostrzegł w jakim jest punkcie. Jak wiele zła musi się się jeszcze wydarzyć, żeby otworzyć mu oczy. Proszę Boga, by nie było za późno...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chyba nie możesz mu pomóc. Jego sytuacja finansowa z tego, co mówisz sprzyja uzależnieniu i raczej szybko nie poczuje jakiegoś zagrożenia, dna itd. Reakcja jego rodziców jest trochę dziwna, bo normalnie powinni się zainteresować, pomyśleć, dlaczego miałabyś kłamać, porozmawiać z synem, ale domyślam się, że to nie jest do końca prawidłowo funkcjonująca rodzina skoro mówisz, że mąż miał jakieś przejścia. Czy możesz liczyć na jakieś wsparcie? Rodzina, przyjaciele?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moi bliscy są wspaniali. Dzięki nim jestem tu gdzie jestem i jestem tak bardzo zmotywowana. W najbliższym czasie będę chciała porozmawiać z teściową jak matką z matką. Chcę zrobić wszystko by mu pomóc, by za parę lat nie powiedzieć, że mogłam jeszcze to, albo tamto zrobić. Myślę, że będzie to moja ostatnia rozmowa z nią, ale najtrudniejsza jaką do tej pory miałam. Muszę przygotować logiczne i twarde argumenty. Dam znać jak mi poszło;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Obiecałam relację;)

Dzisiaj jestem silna i poukładana, wiem czego chcę. Właśnie dziś rusza moja sprawa rozwodowa. Skraje emocje mną targają, ale wiem, że amfetamina ze mną wygrała. Mój mąż zamiast wybrać mnie i dzieci wybrał właśnie ją... Trudno, takie życie. Wyprowadziłam się miesiąc temu i miał szansę pokazać że mu zależy. Ani razu tego nie zrobił, a każdy dzień przykrosci był pieczątka na to jakim jest dupkiem. Amfetamina, marihuana i alkohol. Kiepskie połączenie. Strzeżcie się narkotyków, bo niszczą świat wokół was, ranią waszych bliskich.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×