Skocz do zawartości
Nerwica.com

Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?


pikpokis

Rekomendowane odpowiedzi

agucha - mysleze wrocilby do mnie boniraz jak sie spotykamy na herbatce tomowi mi ze mnie kocha...a mnie co - to wkurzajak nie wiem nie chhce sluchac tych slow czulosci denerwuja mniei tu sie kolo zamyka bo czytalam na necie ze jak ktos tak mam to znaczy ze moze nie kocha i dlatego go takie czulosi wkurzaja....gdyby nie te jegowady ktore czasem widze wjego wygladzie to bylabym z nim....wiemze tobrzmijak bym byla glupiutka blondynkapatrzaca tylkona wyglad...wcale tak nie jest ale ja nie moglam zniesc tegociaglego patrzenia na niego imowienia sobie w myslach docholery on jest okropny ma to tamto i owamto a na drugi dzien jak patrzylam tomyslalam nie no fajny on jest....u mnie duzy wplywamialy moje kolezanki nie wiem czy z zazdrosci czy moze ze szczerosci pow. mi ze jestem da niego za ladna i wczesniej wgolena toniezwracalam uwagia potemodtego lutego od kiedy dostalam prace...masakra

chcialabym to naprawic ale...boje sie ze juz nie bede umiala spojrzec na niego tak jak kiedys i widziec w nim tego kogos kogo widzialam...

a po drugie ja sobie mysle ze to nie zadna nerwica tylko poprstu uczucie sie wypalilo, przestal mi sie podobac i tyle i koniec milosci a zwalam na nerwice.

tylko jak to mozliwe odkochac sie doslownie przez jeden dzien..... i to nie daje mi spokoju..ale od czasu kiedy go niema nie mysle prawie o tym....

 

 

agucha napisalas ze z toba juz lepiej jak sobie radzisz...masz na to wszytsko jakis pomysl???

 

[Dodane po edycji:]

 

wgole to zalosneco zrobilam....zeby sie nie zloscicze moj byly J mi sie nie podoba ...wykasowalamwszytski jego zdjecia na ktrych mi sie nie podobal....zalosne nie wiem:-(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czyli kazdy z Nas moglby powiedzieć ze uczucie sie wypalilo. Przwinelo sie pare osob na tym forum co zmienialo partnerow.. ze wzgledu na te obajwy. Ludzie przewaznie rozstaja sie z jakiegos konkretnego powodu np bo sie nie uklada czy cos. Z powodu wygladu rozstaja sie tylko osoby nie dojrzale. Moim zdaniem oczywiscie. Kazdy z nas mysli ze podszywa to wszytsko pod nn ale jak tak na spokojnie sobie mysle to to wszytsko nie jest normalne. To ze w jednej sekundzie mozna przestac kochac itp. Rozumiem ta choroba moze doprowadzic do konca zwiazku czy oslabienia uczucia.. bo nie funkcjonujemy normalnie. Ciagle szukamy jakis problemow.. Moja jedyna rada to sie nie poddawac!!

 

[Dodane po edycji:]

 

bo czytalam na necie ze jak ktos tak mam to znaczy ze moze nie kocha i dlatego go takie czulosi wkurzaja. To mnie przerazilo... naprawde przerazaja mnie takie stwierdzenia.. ale trudno.. !! To normlanie ze boimy sie..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam pytanie związane z tym. Też przechodzę przez coś takiego. Mam już wizytę u psychologa łączoną z psychiatrą. Boję się wyśmiania mojego problemu, niemniej, mam takie pytanie czy jeżeli wyleczy się, mniej lub bardziej, te zalążki NN, czy po prostu te chore myśli to możemy liczyć na ponownie uczucie do tej samej osoby? Strasznie szalałem za moją dziewczyną, ale pewnego dnia coś się zmieniło. Pojawiły się te pytania, pojawiły się rozpacze, płacz, dziwne słowa, ale trwamy dalej. Chcę zrobić wszystko, co w mojej mocy, by jej nie stracić, by móc sobie spojrzeć w twarz... ale czy uczucie może narodzić się od nowa? Teraz straszą mnie myśli, że może lepiej ją zostawić, może będzie mi lepiej samemu? Ale kiedy ją spotykam, to tylko ubolewam nad swoją niedoskonałością, nad tymi myślami. Tak bardzo chcę..!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej mia66,ja dostałam takich mysli dokładnie ,przed slubem do tego niemożnośc skupienia się na niczym innym tak jak by mi to towarzyszyło non stop,w myslach ,że mój REK mi się przestał podobać,w towarzystwie przyglądanie się mu i analizowanie w głowie jego wyglądu SILNE DZIWNE UCZUCIE NIEPOKOJU TOWARZYSZYŁO MI CIĄGLE.przedtem tego nie miałam,nie przeszkadzało mi,jak on się ubiera czy wygląda,tak samo przyszło!!!TEŻ BYŁAM U PSYCHIATRY U PSYCHOLOGA I STWIERDZILI NN.TEŻ SIĘ NADAL CIĄGLE ZASTANAWIAM CZY TO TO!!!I CIAGŁA ANALIZA TO TAK MĘCZĄCE ZE NIE MOGĘ SIĘ NA INNYCH WARZNIEJSZYCH RZECZACH SKUPIĆ NP.NA DZIECKU KTÓREGO URODZĘ ZA MIESIĄC!!!CZUJĘ CODZIENNĄ NUDĘ,CIĄGLE BOJE SIE NASTEPNEGO DNIA ŻE OBUDZĘ SIĘ Z TYMI MĘCZOCYMI MYSLAMI O MOIM MĘZU.TO NAPRAWDE STRASZNE!!!POZDRAWIAM I NAPISZ WIĘCEJ!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja przyjęłam oświadczyny :) mimo lęków..... miałam je nawet jak mówiłam: tak! musi mi sie udac bo chcę z nim być! sa jednak takie dni jak dziś kiedy wszystko co wczoraj klarowne dziś jest niejasne....

zaczynam 3 raz terapie....za mna juz nawet szpital psych.....

to moja ostatnia próba

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam was

 

A no widzisz Ana, Ty przyjęłaś oświadczyny od swojego, a ja oświadczyłem się swojej. Na razie nie myślałem o tym, czy to źle czy nie. No dopiero jak mi mama powiedziała, żebym jej nie odprawił skoro się tak dla mnie poświęca ( mama zna problem ). Wtedy zaczęły się myśli i łzy... Też mam tak, że jak spoglądam na inne to mnie łapie lęk. Łapie mnie jak spojrzę innej w oczy i mnie tak "olśni" bądź okaże mi się być urocza. Wtedy mnie w brzuchu ściska, bo się boję, że to zagraża mojej lojalności i wierności wobec mojej kobiety. Martwi mnie też to , że... No uprawiam seks ze swoją, ale mam wrażenie, że mnie nie pociąga i często oglądam się za innymi z pożądaniem. Przez długi czas mnie pociągała ale jak dostałem swoje, to mi chyba przeszło i dla mnie to jest oczywiste, że to chyba pożądanie było... Z drugiej strony łzy jak się rozstawaliśmy... Za każdym razem jak jedzie mi się chce płakać, ostatnio też. Często też dochodzę do wniosku, że ja się 'zakochałem" bądź zrodziłem pożądanie do osoby ze swojej wyobraźni a nie do niej, ale mimo wszystko ja chcę ją kochać i z nią być. Wczoraj płakałem ale przez to jak ona cierpi... Teraz ma dużo stresów. Sądzę, że największy kopniak dla nas,abyśmy dopiero zrozumieli co do tych osób czujemy byłby, jakby nam poumierały. Wtedy siedząc na ich grobach wszyscy tłukli byśmy się w głowy 5x dłużej niż robimy to teraz i mówili " Dlaczego byliśmy tak głupi, teraz jest już za późno..." Ja jestem tego pewien. PEWIEN!!! I dlatego będę starał się kochać swoją dziewczynę jak tylko mogę i będę potrafił , a nawet więcej! :) Wam też Życzę , abyście walczyli z tym wszystkim i mimo najgorszych kłopotów nie poddawali się i byli ze swoimi osobami, bo zmienianie partnerów do końca życia do niczego nas nie doprowadzi. Jeżeli oni nas kochają, my starajmy się kochać ich i odwzajemniać ich uczucia. Wszystko się zrodzi w umyśle, więc jeśli chcemy, to możemy. Chcemy pokonać natręctwa i kochać nasze połówki? Zróbmy to!

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

CZESC AGUCHA!!!!! U MNIE JESZCZE TE MYSLI MAM, ALE JAKOS Z NIMI ŻYJĘ NA CODZIEŃ,ZA TRZY TYGODNIE MAM URODZIĆ!!!CHODZĘ NADAL ZDOŁOWANA I NIEPEWNA CZY TO NN CZY MOJE FAKTYCZNE MYSLI O MOIM R.JEST MI CIĘŻKO!!!!!!!!!!!!CODZIENNIE RANO JAK SIE BUDZE MAM NAWAŁ MYSLI,OBRAZ MOJEGO R I ANALIZA I NIEPOKÓJ W SRODKU.AGUCHA POWIEC MI CZY TO CO JA MAM TO FAKTYCZNIE NATRĘTNA MYSL?JUŻ SAMA SOBIE NIE WIERZĘ,STALE SOBIE TŁUMACZĘ ALĘ TE MYSLI CIĄGLE SĄ!!!!!!!!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Anitka! Przestań juz. Ciesz sie ze bedziesz miala dzidziusia. WIesz ile ja bym teraz dala zeby urodzic dziecko mojemu i zyc jz w malzenstwie. problem jest u Nas taki ze ja mam 19 a on 24 :P Tez tak mialam ze zaraz bydziala sie z natretnymi myslami. Badz spokojna. Urodzi sie dziecko bedziesz miala co robici przejdzie :)))!! Glowa do gory

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja dziś miałem sen, że zdradziłem swoją i wiecie co mnie najbardziej w tym martwi? To, że jak się obudziłem nie było lęku i zbyt dużego smutku. Można by powiedzieć, że martwi mnie to, że ten sen mnie nie zmartwił. :(( Już jestem tak wybojały w tych sprawach. TEraz lęk mi chociaż przeszedł, jest rzadziej. Zazwyczaj pojawia się po prostu niechęć, smutek i złe samopoczucie jak o tym pomyśle. Lęk też, ale w mniejszym stopniu. Po prostu boje się, że ja może naprawdę nie k... a nie tak jak wy macie chorobę... :(( Wierzę jednak, że jest inaczej i się nie poddam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja z kolei jestem bardzo dziwny. Dość dużo myślę i analizuję. Przez to nie wiem co jest rzeczywistością. Przez dwa dni, moja dziewczyna była dla mnie jakby nową osobą, jakbym ją widział po raz pierwszy, a nie od pół roku żył obok. A w jednej chwili potrafię pójść i zrobić jej ulubione naleśniki i przynieść do szkoły, czerpać szczęście ze spędzania czasu z nią.

Też macie podobnie?

Tak chciałbym po prostu czuć zamiast myśleć!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

anitka2610, uspokój się, bo urodzisz znerwicowane dziecko. Nie rób mu tej krzywdy... Ja zostałam poczęta, gdy mama broniła magistra (właściwie obronę miała w 8 m-cu ciąży), a tata przechodził tzw. falę w wojsku. Jestem znerwicowana od kiedy pamiętam na dobrą sprawę i uważam, że samopoczucie matki w okresie ciąży miało bardzo duże znaczenie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zycze powodzenia;) A u mnie mały problem. Powiem lekkie schizy po dluugim czasie wolnosci ;p Wiec niedawno moj mnie wkurzyl i sie potem zapytsal czy go kocham a ja powiedzialam ze nie.. niby to bylo tak do zartow.. ale chodzi mi to po glowie.. ze to prawda i nic nie czuje. Szkoda ze ciagle mysle o zareczynach i zaprzeczam sama sobie..;| ale czuje taki lek ze moge go nie kochac. bleee ;d

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie zmiany wielkie. Mieszkam ze swoją od jakichś 3 tygodni. Były problemy z jej przyjazdem, ale jak wyjeżdżała ostatni raz znów... płakać mi się chciało, jak widziałem ją w pociągu... Co do problemów z jej przyjazdem, to jej rodzice postawili jej straszny warunek. Moja była rozdarta bardzo. Troszkę zacząłem wątpić w to czy przyjedzie, ale się tego wcale nie bałem ( co mnie jak wiadomo MARTWIŁO ). Jednak kiedy rano, z nią o tym rozmawiałem i nie umiała mi do końca powiedzieć czy przyjedzie, zdzwoniłem do swojej matki ze łzami, płakałem... I płakałem też jak zobaczyłem jej opis na GG, wiedząc jak płacze i ile dla mnie cierpi. Wtedy i również płakałem... Się napłakałem normalnie nieźle. Ona jest taka bardzo odważna i się mimo wszystko nie poddała. Jest cudowna. Rozkminiałem wtedy czemu płaczę i wiadomo... zacząłem się bać, że to pewnie temu, że czuje się winny jako "nie kochający", rzekomo. Męczy mnie to bardzo, znacie to uczucie. Męczyło mnie teraz kilka dni, dziś pogadałem z matką i znów chwila spokoju. No dopóki moja nie wróciła z pracy, pojawił się lęk. Lęk pojawia się jak mi daje buzi. Czuję przy niej lęk, nie czuję potrzeby koniecznej rozmowy i przebywania z nią non stop. Nawet jak cały dzień jej nie ma, to nie tęsknię. Byliśmy w końcu od początku tyle czasu na odległość, może się nauczyłem.

Nie czuję już zazdrości, takiego zainteresowania jej osobą. Wielu rzeczy dla niej mi się nie chce, muszę się zmuszać. Mogę powiedzieć, że zauroczenie się wypaliło. Każdy normalny powiedziałby, daj spokój nie męcz siebie, zostaw ją i daj jej szansę. Chciałbym, ale i nie chcę. Wierzę w to, że kiedyś się poprawi, będę nad tym pracował. Do miłości, a mianowicie zakochania się nie zmuszę, ale nie chcę pozwolić jej odejść. Wiem, że na pewno oddałbym za nią życie i jakby jej się coś stało to chyba bym postradał zmysły. Teraz odkryłem w sobie kolejny problem. Mianowicie taki, że pociągają mnie inne kobiety i to bardziej niż moja. Ba, z moją tyle razy się kochałem, że teraz trudno jest mi wszcząć przy niej wzwód. Inne pociągają mnie mimo, że są nawet brzydsze. Miałem pewne problemy z pornografią i obawiam się, że rozwinęły się u mnie aspekty podseksoholiczne. Mój dawny przyjaciel po wysłuchaniu historii po części twierdzi, że powinienem nie zbaczać z tej ścieżki. Ciekawe co powie po wysłuchaniu całej... Są momenty,w których to we mnie siedzi i narasta, są takie,w których po rozmowie mi przechodzi, ciesze się i uciekam od tematu. Mama mi bardzo pomaga. Opowiada mi swoją historię z moim tatą, kiedy przez długi czas ją coś takiego męczyło, i nawet jak do ślubu szła i widziała gościa, w którym kiedyś była zakochana, to czuła coś dziwnego w brzuchu i nie była pewna, a jednak okazało się to to. Ja też nie chcę rezygnować. Nie chcę, by wybrankę podyktowała mi natura, bo podyktować może byle kogo, nawet jakąś idiotkę. Ja znalazłem kogoś cennego z kim chcę dzielić resztę życia, chcę tę osobę prawdziwie kochać i miłować. Oddać jej wszystko co mam i będę miał. Oddać jej całego siebie bez reszty, nie patrząc na inne kobiety, innych ludzi.

Teraz już i tak nie mam odwrotu bo się oświadczyłem... :) Do ślubu co prawda jeszcze daleko, ale pierścionek jest i to jest ważne, że przyjęła go i trzyma na swoim palcu. Wcześniej borykałem się z przekonaniem, że mam schizę i że oszalałem ( dalej czasem mi to wraca ), teraz walczę z tym i będę walczył. Mam nadzieję, że ta historia nigdy smutno się nie skończy. Że jej nie zranię, ani siebie, tylko uda nam się przejść razem wspólnie przez to życie w miłości. Może jeszcze nie dorosłem do tego i nie wiem co to jest prawdziwa miłość i kiedyś po zerwaniu klepałbym się po głowie, bardzo mocno, że pozwalam jej odejść. Nie wiem, ale nie pozwolę. Pamiętacie pewnie co niektórzy moje pierwsze posty, kiedy panikowałem strasznie, a teraz jestem totalnie wyniszczony tym wszystkim. Boje się napisać ten post bo boje się, że ktoś mi powie, że jej nie kocham. Mimo wszystko idę do łożka i jak co noc poproszę ją aby się do mnie przytuliła :) Lubię to, czuję prawdziwe, wygodne ciepło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Boje się napisać ten post bo boje się, że ktoś mi powie, że jej nie kocham" skad ja to znam :-) pomimo ze niejestem juz ze swoim J mam tak ze jak poznaje nowych znajomych ktorzy przychodza nieraz do mnie w odwiedzinki boje sie pokazac zdjecie mojego bylego ze go skrytykuja ze jest taki i owaki..boj sie tej krytyki tak ze nikomu go nie pokazuje :-(

tezsietego boje z ktos mi wreszczie powie ania przeciez ty gonie kochasz - a ja jednak mam taka mala nadzieje ze go kocham tylko poprostu musze to zrozumiec .....

wiesz mysle ze skoro boimi sie ze ktos nam zarzuci ze nie kochamy swojej drugiej polowy to moze oznaczac ze ten lek jest spowodoway tym ze jednak kochamy ...

sama juz nie wiem i nawet nie potrafie tego dokladnie wytlumaczyc :-(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja juz tym wszystkim wymiotuje....

przyjęłam zareczyny bo chcę być z moim K, jka tylko wraca z pracy przyklejam się jak pijawka i nie umiem go puścić....

jednak wlasnie podejmujemy decyzje o slubie i.......... wszystkie jazdy wróciły............

mam doscjuz sama nie nie wiem czy go kocham czy nie..... chce byc z Nim szczesliwa ale mam dosc analizowania wzytskiego

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ana spokojnie nie strzelaj sobie w leb. Widzisz ze wiele osob ma juz z tym spokoj. TO siedzi gdzies w podswiadomosci i przy wykonywaniu konkretnych czynnosci to sie ujawnia w moim jak chcialam cos milego powiedziec mu albo bylam sszczesliwa to gdzies w podswiadomosci pojawialy sie mysli przeciwne. trzeba z tym walczyc

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×