Skocz do zawartości
Nerwica.com

Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?


pikpokis

Rekomendowane odpowiedzi

Witam dziewuszki, przez jakiś czas starałem się nie myśleć o problemie, ale wiecie jak to jest... on dręczy zawsze, jak się o nim pomyśli. Kiedy te wątpliwości wywołuje osoba, z którą się jest, to wątpliwości są zawsze.

Wczoraj w sumie, po raz kolejny wybuchłem płaczem, od jakiegoś czasu. Teraz jak piszę i myślę o problemie, to czuję LĘK, a objawia się to parciem na stolec. Tak mam jeżeli chodzi o somatykę.

Powiem wam, że ja, od momentu tego całego zamieszania przewinąłem przez siebie masę myśli. Po drodze miałem wrażenie, ba chyba w 1 momencie nawet pewność, że jestem gejem.

Teraz mam wrażenie, że jestem seksoholikiem, bo mam problemy z pornografią i masturbacją.

Dla tak młodego faceta jak ja powinno to być normalne, ale mnie to boli. Szczególnie kiedy jestem w związku.

Powiem wam, że teraz często gęsto jak fantazjuję i będę to robił o innych dziewczynach niż o mojej, to będzie mi przyjemniej i będę czuł większe podniecenie... I to mnie boli, bo chyba zaraziłem się tymi filmami porno. Wczoraj też byłem w pubie i po 3 piwkach, zaczęła mnie bardzo pociągać moja koleżanka. Z początku próbowałem się nad tym nie skupiać, ale to było coraz silniejsze im bardziej się opierałem... Po wyjściu z pubu dopadły mnie smutki, złości. W ostateczności wyszedłem zdołowany i bez życia jak zombie z psem, po czym poprosiłem ojca o rozmowę i rozpłakałem się przy nim jak świnia. Planuję jeszcze odwiedzić psychoterapeutę i księdza. Szukam wszędzie pomocy, ale nikt mi nie może tego wytłumaczyć. Chyba potrzebuję czasu, by zmienić swój pogląd na związek. A patrzcie, wcześniej jeszcze niedawno całkiem, W OGÓLE nie miałem takiego problemu. Teraz na przykład w pracy, bo pracuje jako kelner, kiedy widzę ładną kobietę i mi się spodoba, poczuję pożądanie, to ciągnie się za tym odrazu lęk i jeszcze większe pożądanie, i co za tym idzie JESZCZE WIĘKSZY LĘK! To rodzi smutek, ból, agresję do samego siebie. Takie koło...

U mnie też jest ten ból, że niby nie czułem tak mocno tego zakochania... Może to było po prostu zauroczenie?

Były silne emocje, typu zazdrość, złość, ale też przyjemność. Teraz te emocje są naprawdę znikome, ale za to nie ma kłótni ( bardzo rzadko się zdarzają ). Zdarzają się tylko wtedy, kiedy jednak mogę mieć powód do nich. Jednak kiedy sobie coś wyobrażam, to nie. Wcześniej, we wcześniejszym związkach i zakochaniach, oraz na początku tego związku i jego fazy "zakochania", mogłem sobie wyobrazić nawet coś, co wprawiało mnie w niepokój. Te emocje mnie niszczyły, ale dawały mi znak, że coś czuję. Brzmi to śmiesznie, bo to tak samo jakbym powiedział, będąc alkoholikiem, że jak piję, to czuję, że żyję. Bez alkoholu natomiast tego nie czuję, chociaż na zdrowy rozsądek wszyscy wiemy, że tak jest lepiej.

Dochodzę do wniosku chyba, że ja nie potrafię funkcjonować na niskich obrotach tylko na wysokich. Ciągle muszę mieć dreszcz, niepokój, tęsknotę, zazdrość, myśleć o niej obsesyjnie, ale tak się nie da w żadnym związku, więc nawet jeśli bym swój zakończył to każdy kolejny po jakimś czasie doprowadzi mnie do tego stanu, w jakim jestem teraz.

Moja mama wie o moim problemie, płakałem przy niej setki razy i dla niej i dla ojca jest to znak, że mi na tej kobiecie bardzo zależy, bardzo naprawdę, bo chcę ją kochać i temu płaczę. Bo ją kocham i walczę ze "swoimi" wbitymi w głowę myślami. Niejednokrotnie potrafię jeszcze o niej pomyśleć, rozmarzyć się i dojść do wniosku, który po chwilowej analizie uznawałem za fałszywy, że Kocham ja nad swoje życie i za nią swoje bym oddał. Powiem wam, że jestem już z nią długo, i gdybym faktycznie pomylił miłość z pożądaniem/namiętnością, to pewnie zaczęła ona już by mi działać na nerwy, a mi ciężko jest się zezłościć na swoją kobietę. Wszystko jej wybaczam i borę na siebie. Jest naprawdę cudowna, ale ja jestem chyba jak wielu ludzi uzależniony od emocji, ale ja nie chcę być uzależniony od emocji, tylko od niej. :)

Normalnie chcę mieć święty spokój z tym problemem i żyć z moim kochaniem w pięknej, cudownej harmonii. Może dopiero docenię prawdziwą miłość i tę kobietę, jak nie daj Boże ją stracę. Myślę, że jakby ona umarła czy coś, to mógłbym OSZALEĆ. Wiem, że jakby była inwalidką, to ja poświęciłbym życie, żeby przy niej trwać. I nie niechętnie, ale nawet bardzo chętnie gdyby chodzić nie mogła, to bym ją nosił. Wolę jednak, aby życie nie nasuwało mi takich scenariuszy do weryfikacji moich uczuć. Ja wolę, by moja ukochana była zdrowa jak ryba. Często modle się do Boga, aby pomógł rosnąć naszej dojrzałej miłości. Modle się za zdrowie naszych rodzinek.

Teraz mam wrażenie, że ona zachowuje się w stosunku do mnie tak podobnie jak ja do niej, czyli bez żadnego SZAŁU EMOCJONALNEGO i jest mi z tym dobrze, bo wtedy nie czuje się winny. Natomiast gdy mi się przygląda czuję delikatną presję, ale jak tak pomyślę... To ja sam bardzo często GAPIE SIĘ NA NIĄ Z UŚMIECHEM NA TWARZY. W dodatku z uśmiechem, którego zedrzeć nie mogę. Nawet jak pomyślę wtedy o problemie i poczuję lęk, to uśmiechu nie zedrę z siebie.

Ktoś tu słusznie też zauważył, że jak się analizuje, że się nie kocha, to jest źle bo mamy wątpliwości. Kiedy natomiast o tym nie myślimy to jeszcze gorzej się czujemy, bo jeszcze bardziej zaczynamy myśleć, że nie kochamy. Totalny absurd, ale w większości jemu ulegamy.

Moim problemem też jak niektórzy wiedza jest odległość. Jesteśmy daleko więc ciężko z tą namiętnością. Zobaczymy jak to będzie, planujemy niedługo zamieszkać razem. :) Zapeszałem też coś o dzidzi, ale nie zaszła. Teraz kupuje ponowny test bo ma jakieś małe wątpliwości co do tamtego. Zobaczymy co czas pokaże i przyniesie los, ale mam nadzieję, że małe bobasy, pełną pewność, prawdziwą i spokojną miłość oraz wiele szczęścia. Oczywiście nie tylko mnie, ale wam również. Pozdrawiam was i piszcie co tam u was. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj Carlosie. No naprawde dlugo Cie tu nie było:) u mnie jest dobrze procz tego ze mam czasem te dziwaczne myśli. Jak myśle ze nic nie czuje do mojego T to wydaje mi sie to prawdziwe a jak myśle ze kocham to wydaje mi sie ze klamie. Mysle ze to podswiadomosc plata mi taki figle. Nie wolno sie tym zadreczać bo to jest w nas, siedzi i czym bardziej sie zadreczamy tym jest gorzej! Bo nakrecamy sie.. robo sie bledne kolo i tak w kółko ;D Ja poprostu jak nie mam mysli to jest pieknie...! Natomisat jak zaczynam myślec o uczuciach zastanawiac sie nad tym co powiedziałam.. nad tym ze podoba mi sie jaksi koleś to zaczynam wariować. Czasem nie wiem czy to nadal jest nn czy po porstu juz nic nie czuje a jestem tylko z moim z przywyczajenia.. ale to nie pragnela bym tak bardzo zareczyn i nie powtarzala mu co jakis czas ze chce juz miec ten wyjatkowy pierscien! ;D My chyba po prostu potrzbujemy wyimaginowanych problemo w zyciu bo inaczej bylo by nudno ! ;D A co ciekawe dzis mnie mama wkurzyla i zachcialo mi sie plakac i zaczelam miec mysli a bo mi sie nic nie udaje, bo ja cierpie i co najgorsze bo ja go nie kocham ... :( To bylo przykre ale coż jestem z nim i bede bo sie kochamy ! Musimy ;D Przepraszam za chaos ale nie umiem pozbierac tego w kupe

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie też dręczy masa rzeczy. Na przykład to, że przed chwilą, czyli o później porze zrobiła się dostępna na GG i nie poczułem w środku tego takiego "uderzenia", jak przy zakochaniu. No właśnie, ZAKOCHANIU, hehe. Widzisz u mnie najgorsze, że to było zaraz kilka miesięcy po rozpoczęciu związku. Nawet nie czułem tego tak do końca wypowiadając Kocham Cię, jednak oboje zachowywaliśmy się naturalnie tak samo. Poza tym towarzyszyły mi typowe, uczucie euforii, gdy sprawiłem jej przyjemność. Ciepło na sercu, jak o niej myślałem. Ból, smutek, złość w trakcie nieporozumień. Pociąg fizyczny. Może nie było to jakiś WIELKI SZAŁ, ale było to coś na pewno! Odległość jednak męczy. Teraz wszystko ucichło, dla mnie jednak nadmiernie. Ostatnio tam byłem zazdrosny, jakiś czas temu się pokłóciliśmy, ale z każdymi łzami, które wylewałem nie wiem, jakby to słabło... Chyba bardzo mocno się wkręciłem, tak jak wtedy z tą schizofrenią i derealizacją. Bardzo męczące i niebezpieczne. Ja tam mam gdzieś , przyzwyczajenie to norma i kiedyś będzie, ale to, że nie boje się dziecka jest dla mnie dobrym znakiem, bo zawsze jak nie chciałem to panikowałem. Teraz jak była możliwość starałem się na to przygotować. Ponad to zawsze płacze jak wyjeżdża i płaczę przez te problemy, jakieś uczucie w tym być musi, więc pusto nie jest. ;D I jest to pozytywne uczucie, poza tym bardzo ją szanuję i staram się o nią dbać. ;) Nie pozwolę jej skrzywdzić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

najgorsze jest wlasnie to ze ja rownieznie potrafie zyc bez ilnych uczuc...tak przyzwyczailamsie do nich ze musze zyc na pelnym obrocie..u mnie brak czucia rownozanaczny jest z koncem kazdegowiazku...i tylko zyje zludzeniem ze w kolejnym zwiazku wszystko bedzie mi pasowalo i nie zaczne wymyslac tak jak w dwoch ostatnich ( wady wygladu i tp.) e nie dopuszcze do tego zeby zakochanie minelo.....wiem ze to nieralne e moze jednak pozdrawiam

 

[Dodane po edycji:]

 

chcalabym zeby ktos wynalazl recepte na udana milosc......

 

[Dodane po edycji:]

 

nie cierpie normalnosci !!!!!!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

fajne. JA niestety nie moge czytac takich artykulów bo zaczynam za duzo mysleci sie zastanawiac czy tak mam ;P

 

[Dodane po edycji:]

 

WItam.

Siedze i czytam opisy i widze "czuje ze cos umarlo. szalony strach w mojej duszy tkwi, umarlo cos co pozwalalo mi zyc". Widze ten opis kolezanki. Zaczynam panikowac, że tez tak mam, ze juz nic nie czuje, ze nie mam ochoty na seks. Mysle teraz ze tylko wmawiam sobie nn, bo boje sie prawdy. Tez tak macie??

Pozdrawiam.

 

[Dodane po edycji:]

 

WItam.

Siedze i czytam opisy i widze "czuje ze cos umarlo. szalony strach w mojej duszy tkwi, umarlo cos co pozwalalo mi zyc". Widze ten opis kolezanki. Zaczynam panikowac, że tez tak mam, ze juz nic nie czuje, ze nie mam ochoty na seks. Mysle teraz ze tylko wmawiam sobie nn, bo boje sie prawdy. Tez tak macie??

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej,Jestem tu nowa...aczkolwiek czytam ten wątek od 2 dni...Chciałabym opowiedziec wam moją historie.

 

A więc..kochałam sie w chłopaku..dobry rok..gdy go widziałam działo sie ze mną coś ,czego nie potrafie opisać... W koncu bylismy razem.. Olaboga! SPEŁNIENIE MARZEŃ!Obecnie jestem z nim 9 miesięcy.Po drodze zostawiłam dwuch innych dla niego..Wiedziałam ,ze to ten. To było piękne, nie wytrzymywalismy bez siebie ani chwili..robilismy dosłownie wszystko -od robienia zakupów , po wyjazdy rodzinne.. Był kimś powaznym dla mnie.. Moja rodzina brdzo go lubi..Działa to tez w drugą strone. znamy swoje wszystkie tajemnice.. Nastąpily wakacje i kazdy dzien spedzalismy razem.. czy sprzatalismy, czy robilismy obiad. Dodam,ze to był pierwszy powazny chlopak.Wczesniej takiego czegoś nie doswiadczayłam.Troche się kłocilismy, jak to zawsze bywa..przewaznie o bzdury..Do spzitala trafil moj dziadek..po miesiacu zmarł.. Na pogrzebie byłam z moim M i w tym momencie się zaczęło! Nadal nie rozumiem jak to się mogło stać?! Stałam koło niego i naszło mnie takie coś ' Jezu, jaki on śmieszny, ale ma dziwne spodnie,bleeeeeee' Jak moglam tak pomyśleć?!? Za chwile było takie coś ' Czemu stoje naprzeciw niego ,a nie kolo niego?czy ja go juz nie kocham?' Pogrzeb sie skonczył Pojechałam z moim M do domu.. lezymy...lezymy i on w pewnym momencie ' Czy ja Ci sie nie znudzilem?' Oonie! w tym momencie bylo juz cos nie tak.. Pomyslalam; ' no wlasnie....' . Gdy wyszedl odebralam to po prostu jako przesyt..,ze za duzo czasu spedzamy razem.. Ale to trwalo za dlugo.. mijał miesiac a ja ryczałam dzien w dzien..nie jadlam nie spałam...nie bylam sie w stanie nawet umyc..A gdy spałam to miałam takie mysli ' NIE KOCHASZ GO ,NIE KOCHASZ GOOO',mam zauwazyla ,ze cos jest nie tak..zaprowadzila mnie do psychologa..5 wizyt..udręka.. Pani stwierdzila u mnie NN,niedlugo ide do psychiatry,aby to potwierdzic..oraz po leki. Boje sie okrutnie ,ze powie,ze to nie to.. ze po prostu moja wielka milosc nie skonczyła... Nie daje rady..dlaczego mnie to spotkalo?? dlaczego? zaczęlo sie od tego,ze zaczęlam coraz więcej wad wyszukiwać u niego.. 'O matko,ale on dziecinny,jaki on niski,jak on dziwnie mowi..,ale mu sie dziwnie spodnie ukladaja' -to straszne!! Teraz gdy widze jego imie w komorce..nie wiem czy chce go widziec..nie wiem czy chce go slyszec..choc zaraz dzwonie i tak sama.. Nie wiem..i to najstraszniejsze - czy ja go kocham?! Ostatnio zaczełam wyszukiwac sobie nawet wadkiedy bylam u niego w domu.. i u jego mamy! Boje sie przyszlosci bez niego..juz nie daje rady mysle o samobojstwie..widzimy sie rzadziej.. M mniej wiecej wie o co chodzi.. ale nie do konca. Dwa dni temu poklocilismy sie bo doslownie co 4 minuty go upominałąm 'mow ciszej' 'przestan' 'nie rob tak' . Gdy teraz siedze i o nim mysle...od razu pojawiaja sie jego wady.. 'pamietasz ,przeciez on jest dziecinny ,jak mozesz go kochac!!!!' albo ' on jest straszny ,juz nie bedzie dobrze..' Wiem jedno..gdy mialabym go zostawic chyba bym sie zabila.. nie poradzilabym sobie z tym.. TERAZ NIE RADZE SOBIE Z DNIEM CODZIENNYM. nie pisze-zle. Pisze- tez zle. Mysle- zle . Nie mysle - dlaczego nie mysle. Doluje mnie sluchanie muzyki..bo przypominaja mi sie chwile z moim ukochanym.. Ostatnio nawet nasza mnie mysl 'jak ja moge z nim byc ,przeciez jego nikt nie lubi' O ,tym wszystkim wie moja mama ,ktora mi bardzo pomaga uwaza,ze to smieszne ,ze te mysli nie sa nawet zgodne z prawda.. I ,ze zupelnie inaczej sie zachowuje ,gdy sie z nim widze.. ze ja tego nie widze,jak sie usmiecham..jak sie ciesze.. Niedawno byl dzien chlopaka i zrobilam dla niego sama babeczki..Czulam sie fajnie ,ze moge mu sprawic przyjemnosc... Dzis gdy mam sie z nim spotkac mysle ; boze ale znowu bede sie czepiac tego jak mowi,czy cos robi..czy nawet jego kurtki..' albo ' ale znowu bedzie robil to...' Boje sie strasznie..nie wiem co sie dzieje..boje sie,ze to nie nn...

 

 

POMOCY!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mia666 "nie martw sie" to wyglada na nn.. Poczatki sa zawsze trudne.. pozniej bedziesz sie przyzwyczajac. Wazne zeby byc z ta druga osoba i nie poddawac sie natretnym myslom. Musisz sobie wszytsko poukladac spokojnie. Straj sie nie analizowac. Rob to co lubisz. Zreszta chodzisz do psychologa to pewnie dostajesz od niego jakies wskazowki. Tak to przychodzi z nienacka.. ;/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Agucha :

 

 

Ale czy to normalne,ze ja w kazdym wypowiedzianym jego slowie widze cos nie tak??! :< Wczesniej mi to nie przzeszkadzało..

Wynalazłam u niego tyle wad ,ze to jest niepojęte... Mam mysli smaobojcze.. nie daje rady..

I ciagle mam watpliowsci,czy to sa na pewno przyczyny nn ,czy po prostu mam go dosc.???

Rany boskie... jesli go zostawie to sie zabije.. doslownie..

Non stop zwracam mu uwage , doprowadza mnie do szału..

Nie mam na nic sily..

 

Jest jescze jedna dziwna rzecz..boje sie innych chlopakow! Ich spojrzen..nie wiem czemu ,od razu mam znowu dziwne mysli.. Nawet z takim jednym w szkole.. chodzi i non stop na mnie patrzy! powiedzialam to mojemu ,a on ' ojej,nie przejmuj sie' ale ja mam takie cos,ze boje sie ,ze on mi sie spodoba,lub ,ze bede z nim w przyslzosci,ze on cos zepsuje! mimo,ze go nie znam!!!!!!!! Lub dzis..: snilo mi sie,ze mam romans z jego bratem!!!!! czy ja go naprawde nie kochaM?:<

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Znam to znam to. Tez mnie przesladowali w myslach inni i w snach. Nawet do dzis tak jest ale w mniejszym stopniu;) mozeszp oczytac moje posty moze znajdziesz tam cos ciekawego co Cie uspokoi. Bedziesz miala przez nn wiele watpliwosci niestety!! Ale nie mozesz sie poddac!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuje bardzo za odpowiedz..nawet nie wiesz jak mnie uspokoiłaś.. :)

Dziś bylam 1 raz na jodze,polecam! Wycisz,uspokaja.. a w poniedzialek 1 raz do psychiatry..

Daj boze aby to bylo nn..

 

 

a tak w skrocie.. :

wlasnie zakonczylam joge.. czulam sie swietnie..nawet zachcialo mi się ferii z moim M ,a tu bum... znowu.. dla odmiany nowa myśl " czy ja czasem nie jestem z nim z litości ? i czy po prostu boje sie to skonczyc.. lub czy nie spotykam sie z nim z laski' ? Dajcie mi siłe..bo juz nie daje rady...

 

skąd ja tyle złego biore w moim kiedyś ideale..:<

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ale ja nie mam miłych chwil.. moje zycie jest straszne..czuje się jak warzywo...

 

W dodatku...nie moge patrzec na mojego m ,ani go sluchac,bo wynajduje we wszytskim wade.. Wszystko co robi i mowi,mnie irytuje...a to juz chyba nie jest normalne.. :(!

 

boje sie ,ze to nie nn ! nie mam sily..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mia66 - walcz nie poddawaj sie...mialam identycznie....poprostu jeg wady ktore wynajdywala zniszczyly mi cale zyciez nim....zaczelma od krzywych nog.....potem od dlugioego nosa...od zakoli...a przeciez w stanie zakochania nie widzialam w nim nic brzydkiego a teraz wszytsko mnie denrwuje jego smiech-dziecinny, jego chodzenie - jak goryl, jego wlosy lysiejace....wszytsko robi nie tak u mnie zaczelo sie od tego jak zaczelam nowa prace stres stres i jeszcze raz stres ze sobie nie poradze chociaz radze sobie swietnie......mi sie tez wydaje ze to nie nn tylko co ja juz nie wymyslilam zaburzenie borderline, kobieta ktora kocha za mocno , depresja sporo tego bylo w kazdym widze cos z siebie...nie czytaj tego lepiej bo pewnie tez odnajdziesz cos z siebie a to nie oto chodzi.....chcialalbym widziec w nimznow tego samego faceta co kiedys przystojnego, madrego mojego miska slodkiego....

 

ja przegralam swoja walke i zostawilam go:-( nie moglam zniesc caglego analizowania jego wad i doszlam do wniosku ze nie moge byc z kims kto mi sie nie podoba fizycznie.tzn. ze mna bylo tak ze jednego dnia mi sie wszytsko w nim widzialo a drugiego nie nawidzilam go za te jego wady ktore mi tak przeszkadzaly...a teraz jestem samam smutnio mi mieszkam sama i pochlonieta jestem praca...czasami mysle o nim. pisze do niego..i mam ta samo jak widze jego imie w tel. to mnie to wkurza....i nie cierpie jak on 1 do mnie dzwoni i pisze irytuje mnie to....to ja musze wyznaczyc kiedu chce pisac i kiedy chche rozmawiac.....totyle musialam sie znow wygadac :-)

 

[Dodane po edycji:]

 

jak chcesz pogadac to moge ci przeslac na priv swoj nr gg pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie chce go zostawiac !! ale nie radze sobie.. on strasznie sie stara a ja wciaz go poprawiam jak mowi to jego ' tennn..blablabla i znowu ten' albo jak mowi 'kosmos'.grrrrrrrrrrrr, nie wspomne,ze wszystkie jego zachowania krytykuje za dziecinne.. wlasnie od smiechu po ukladanie rak.. -.- dam rade, dam ,ale jak ? :(

 

uwazam,ze zle zrobilas...chyba,ze tak sie lepiej czujesz...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no wlasnie czy ja sie lepiejczuje chyba lepiej bo nie moglam juz dluzej zniesc tego czepiania sie niewinnej osoby...tez mu mowialam ze jest dziecinny co on zawsze wysmiwal ze jest malo meski.itp. za dobry...ze dziwnie mowi ze e podlizuje boze co ja to nie mowilam mu

 

[Dodane po edycji:]

 

napisz jak bedziesz po rozmoe z psychologiem....ciekawawa jestem jakie ma rozwiazanie dla ciebie.pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mia spokojnie pisz na gg :) ! Pamietam swoje poczatki jakby to bylo wczoraj.. W chwili imtymnosci z moim otwarlam oczy i wydawalo mi sie ze to nie on tylko ktos inny.. poczylam panike i strach.. myslalam ze zwariowalam. Wpisalam to w google wyskoczylo mi ze mysl o innym to moze byc koniec milosci. Wiec zaczelo sie ze wmawialam osbie ze nie kocham.. wyszukiwalam wad. Mialam mysli samobojcze. Chcialam zerwac lecz cos mi nie pozwalalo. Mowilam mu ze to chyba nie to.. a po chwili sie rozklejalam i tulilam do niego mowiac ze go kocham. Aktualnie jest juz bardzo dobrze nawet potrafie planowac z Nim przyszlosc!! :)) Normlanie rozmawiac nie widzac wad. Tylko martwi mnie jedno ze zadko kiedy czuje podniecenie :) ale to moze tez byc jakis objaw nerwicy takze olewam to. Nigdy go nie zostawie bo nie ma nikogo lepszego i bardziej dobrego . Po tym co ode mnie uslyszal jak bylam w zlym stanie.. byl przy mnie i nie opuscil mnie a kazdy inny by to zrobil!! Trzeba wytrwac ! Nie jestescie same!! anq a Twoj nie chce wrocic do cIebie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×