Skocz do zawartości
Nerwica.com

MCS - zespół nadwrażliwości chemicznej


_asia_

Rekomendowane odpowiedzi

Okazało się, że na to cierpię... W końcu!!!, w końcu okazało się, że nie jestem dziwaczką tylko jestem chora, podobnie jak niektórzy inni ludzie chodzący po tym świecie, a moje życie staje się koszmarem, gdy mam do czynienia z perfumami, kosmetykami, środkami czystości, przetworzoną żywnością, farbami, nowymi meblami, dywanami, sztucznymi tkaninami, znieczuleniami, lekami chemicznymi, papierosami, zanieczyszczonym powietrzem, gazetami i katalogami, lakierami... Natychmiast pojawia mi się w takich sytuacjach migrena, nierówne bicie serca, mdłości, panika, lęki, problemy z oddychaniem, niepokój, silna mgła umysłowa, zmęczenie, agresywność, kłopoty z koncentracją, słabość i uczucie omdlewania, suchość w jamie ustnej, silna derealizacja i depersonalizacja, kłopoty z pamięcią... Cechą charakterystyczną jest przy tym nazbyt wyostrzony węch - czuję to, czego inni ludzie normalnie nie czują.

Wszystkie te objawy można by przypisać zaburzeniom lękowym/nerwicy, depresji, hipochondrii... A czasem są one po prostu chorobą.

Jeśli ktoś z Was również cierpi na podobne dolegliwości w kontakcie z różnego rodzaju chemią - proszę o kontakt.

Na koniec ciekawy film o MCS:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyny kochane, nawet nie wiecie jaka to ulga wiedzieć w końcu, że to nie moja psychika płata mi figle tylko fizyczna choroba!!! Powiedziała mi to wczoraj lekarka, u której byłam, tę chorobę diagnozuje się na podstawie objawów, ponieważ nie jest to alergia tylko nadwrażliwość, a mimo to organizm bardzo choruje i dziwnie się zachowuje w kontakcie z wszelaką chemią - nie ważne czy w kosmetykach, środkach czystości, materiałach budowlanych, pożywieniu, powietrzu czy czymś innym.

Niestety, w Polsce mało który lekarz w ogóle o tym słyszał! Nawet materiałów w necie po polsku raczej nie ma, za to są po angielsku i niemiecku. Bardzo fajny film o ludziach, którzy żyją z tą chorobą:

(po niemiecku) A tu strona poświęcona MCS (również po niemiecku): http://www.mcs-info.at/MCS-Fakten/mcs-informationen.html

Tak, ma to związek z odpornością, ale przede wszystkim z zatruciem organizmu do granic możliwości przez toksyny różnego pochodzenia i utrudnionym ich wydalaniem przez co nie jest się w stanie znieść kolejnym wprowadzanych do organizmu. Podstawą w leczeniu jest unikanie substancji chemicznych (co jest takie trudne, wydaje mi się, że wręcz niemożliwe...) oraz detoksykacja organizmu, odtruwanie go.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

MARIAN1967, i to jest niestety święta prawda. :( wielu ludzi nie rozumie, uważa, że się przesadza, wydziwia, że trzeba się przyzwyczaić itd. ale co jeśli nie można się przyzwyczaić? :( teraz kiedy już wiem, skąd moje dolegliwości to muszę spokojnie się zastanowić i pomyśleć jak zmodyfikować swój styl życia na tyle, na ile to możliwe, by trochę lepiej się poczuć...

 

-- 15 lis 2011, 18:49 --

 

A Ty też masz podobne objawy w kontakcie z chemią, Marian?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Duszą mnie np. perfumy. A najlepiej to się czuję na świeżym powietrzu.

 

ja też od perfum uciekam jak oszalała. :pirate: i też najlepiej czuję się na świeżym powietrzu... dodam do tego - czystym - czyli na wsi. odkąd przeprowadziłam się do Warszawy to czuję się dużo gorzej. :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

MCS (Multiple Chemical Sensitivity) jest kontrowersyjną diagnozą i nie zostało uznane przez AMA (American Medical Association) za organiczne schorzenie spowodowane ekspozycją na środki chemiczne. Gwoli ścisłości American Medical Association, założone w 1847 i zarejestrowane w 1897, jest największym stowarzyszeniem zrzeszającym lekarzy medycyny (z tytułami M.D. i D.O.) oraz studentów medycyny, w całych Stanach Zjednoczonych.

 

Fenomen zjawiska MCS (zespołu nadwrażliwości chemicznej) jest szczególnym przejawem naszej technofobii i chemofobii w szeregach naszego społeczeństwa. Został on odrzucony jako fizyczna, usystematyzowana jednostka chorobowa przez American Academy of Allergy, Asthma, and Immunology (organizacja zrzeszająca blisko 6500 alergologów, immunologów i powiązanych specjalistów z całego świata), American Medical Association (największa organizacja zrzeszająca lekarzy i studentów medycyny w USA), California Medical Association (Kalifornijskie Stowarzyszenie Medyczne, które zrzesza ponad 35000 profesjonalnych lekarzy ze stanu Kalifornia), American College of Physicians (druga największa organizacja zrzeszająca lekarzy w USA, 130000 członków), International Society of Regulatory Toxicology and Pharmacology (Międzynarodowe Towarzystwo Regulacji Toksykologii i Farmakologii). Ponadto takiej jednostki klinicznej jak MCS nie ma w Międzynarodowej Klasyfikacji Chorób ICD-10 i nie została zatwierdzona przez WHO (Światowa Organizacja Zdrowia) jako poprawna diagnoza medyczna. Zatem nic dziwnego, że mało który lekarz w Polsce słyszał o tej "chorobie", skoro nie jest jest ona uznawana przez prestiżowe organizacje medyczne na całym świecie i de facto... nie istnieje.

 

W przeprowadzonych ślepych próbach na pacjentach z domniemanym MCS wykazano, że reagowali oni równie często i gwałtownie podczas ekspozycji na prawdziwe środki chemiczne, jak i podczas ekspozycji na placebo - zupełnie nieszkodliwe substancje (włączając czyste, świeże powietrze). Co doprowadziło do sformułowania końcowych wniosków, iż MCS ma podłoże psychologiczne (hipochondria). U pacjentów z domniemanym MCS u których zastosowano leki przeciwdepresyjne z grupy SSRI zaobserwowano radykalną poprawę ich stanu, co pozwala sądzić, iż MCS bywa mylone z depresją i zaburzeniami lękowymi.

 

W razie czego dysponuję odnośnikami do źródeł (w języku angielskim) na stronach ww. organizacji potwierdzających te badania.

 

Dla mnie to taki sam kit i humbuk jak Syndrom wojny w Zatoce Perskiej. Medycyna psychosomatyczna (oparta notabene w swoich fundamentalnych założeniach na psychoanalizie, którą już dawno uznano za niefalsyfikowalną i pseudonaukową teorię) ma wiele takich fajnych jednostek chorobowych wyssanych z palca. Niektórzy nie potrafią stawić czoła prawdzie i przyznać, że problem niestety stanowi w dalszym ciągu nerwica histeryczna, hipochondria, somatyzacja, nadwrażliwość, przeczulica na punkcie własnej osoby, egocentryzm, zbyt duże zaabsorbowanie własnym stanem zdrowia, technofobia i chemofobia - strach przed chemikaliami. Zresztą gdybyście wnikliwiej poczytali to wiedzielibyście, że Ci Wasi "eksperci" od MCS też twierdzą, że w większości przypadków ten rzekomy i domniemany syndrom ma podłoże psychologiczne i jest związany z długotrwała ekspozycją na stres przekraczająca indywidualne możliwości adaptacyjne jednostki, a nie leży zaś w fizjologii organizmu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no sorry Mad_Scientist, ale mnie znajomi i rodzina traktują jako detektora chemii, bo wyczuję każdą i nigdy się nie mylę, nawet mnie czasem próbowano oszukać jeśli chodzi o mięso czy warzywa - po kupionym zaraz źle się czułam, jakby mi się coś zaklejało w oskrzelach, do tego zmęczenie, migrena itd. Tak więc w moim przypadku NIE MA MOWY o efekcie placebo. :mrgreen::yeah::pirate: To samo płyn do prania - natychmiast wyczuwam czy jest normalny czy ekologiczny, nieprzepełniony chemią. Więc nie mów mi proszę o efekcie placebo, bo u mnie nie ma o nim mowy. :pirate:

Wiele oficjalnych badań medycznych było później weryfikowanych, tak jak na przykład na początku uważano, że fibromialgia to sprawa psychiki. Jak się jednak okazało to nie prawda. Podobnie borerelioza - przez długi czas uważano, że trzeba ją przeleczyć krótko jednym antybiotykiem i po sprawie zaś dalsze objawy to zespół poboreliozowy. Dopiero potem lekarze ILADS udowodnili, że borelię należy leczyć kompleksowo i długi czas, bo nie da się jej tak wybić, a te objawy po przeleczeniu nie są żadnym zespołem poboreliozowym tylko dalej szalejąc borelką. Albo stwardnienie rozsiane - okazało się, że większość przypadków jest spowodowanych boreliozą. Wiele oficjalnych badań naukowych niestety można o dupę potłuc. Ciągle się zmieniają. Sama mam koleżankę, która pracuje w nauce, i to przyznaje. :/

Moja przypadłość jest niestety jak najbardziej prawdziwa, realna, namacalna i dla mnie bardzo uciążliwa, ale nie zamierzam tego udowadniać, bo nie muszę. ;) Powiem tyle, że odkąd pamiętam byłam dużo bardziej wrażliwa na chemię niż inni jednak to coś wybuchło trzy lata temu po silnej infekcji leczonej antybiotykami i wzięciu krótko po tym hormonów, pamiętam dokładnie dzień, gdy pierwszy raz wzięłam progesteron, i jadąc autobusem poczułam perfumy, wtedy zaczął się dla mnie jakiś koszmar, czułam wszelkie możliwe dolegliwości i myślałam, że zejdę z tego świata. I tak trwa to do dziś. Moje ciało jest wymęczone różnymi chorobami i obciążeniami, jest słabe, stąd nie przyjmuje żadnych toksyn. Ale co ja się będę rozpisywać... ;)

 

-- 20 lis 2011, 05:54 --

 

Aha, dlatego właśnie przestałam się leczyć u ortodoksyjnych lekarzy medycyny konwencjonalnej - po ich leczeniu czułam się coraz gorzej. Lecząc się holistycznie naturalnymi metodami stanęłam trochę na nogi. Trzy lata biegania po lekarzach różnych specjalizacji - każdy dawał na coś lek. Żaden nie pomógł. Dopiero lekarze medycyny naturalnej postawili mnie trochę na nogi, bo tak to nie mogłam już praktycznie nic jeść, po wszystkim miałam duszności, odpluwałam białą wydzielinę, pojawiły mi się nietolerancje na wszystko wokół, miałam ataki paniki, nie mogłam spać, zrobił mi się refluks, który nie przechodził po lekach, wciąż przeróżne dolegliwości. Dzięki naturalnemu leczeniu czuję się dużo lepiej. Tak więc nie masz pojęcia jaka jestem wdzięczna naturalnej medycynie.

Natomiast tłumaczenie zatoksynowania organizmu, niedoborów, przewlekłych infekcji, zakażeń, niewłaściwego odżywiania "nerwicą histeryczną, hipochondrią, somatyzacją, nadwrażliwością, przeczulicą na punkcie własnej osoby, egocentryzmem, zbyt dużym zaabsorbowaniem własnym stanem zdrowia, technofobią i chemofobią - strachem przed chemikaliami" jest dla mnie zwykła ignorancją i nadużywaniem tych diagnoz. Ostatnio nawiązałam kontakt z osobą z forum ludzi chorych na boreliozę, która także ma tę okropną nadwrażliwość na chemię. I też jest ona jak najbardziej realna i bolesna. Jest to przykre dla ludzi cierpiących na to - że inni uważają, że przesadzają, nie wierzą im, umniejszają ich dolegliwości itd. No ale cóż, zdrowy chorego nigdy nie zrozumie, tak było, jest i zapewne będzie. ;)

 

-- 20 lis 2011, 06:08 --

 

polecam też zapoznanie się z diagnozą i leczeniem cierpiących na MCS np. w Niemczech. :)

 

-- 20 lis 2011, 08:30 --

 

Mad_Scientist, mam jeszcze pytanie do Ciebie... Wierzysz w szkodliwe działanie amalgamatu na organizm w plombach dentystycznych? Ja miałam przez wiele lat takich plomb 10. Udowodniono ich bardzo szkodliwy wpływ na organizm choć w Pl większość dentystów może się jeszcze zapierać, że są bezpieczne. :pirate: Amalgamaty mogą być jednym z czynników wywołujących MCS. W swoim życiu jako dziecko byłam też wystawiona na dużą ilość szkodliwych środków chemicznych (farby, lakiery itd.) przez co też czułam pogorszenie stanu zdrowia i zwiększoną wrażliwość, niestety. :?

Kurde, no i za wszelką cenę chcę, żebyś mi uwierzył, muszę nad tym popracować. ;) To chyba przez to, że latami skarżyłam się na zdrowie a rodzina wmawiała mi, że przesadzam i to od nerwów. A nie było. :roll: Dobra, kończę swoje wywody. Pozdrawiam!

 

-- 20 lis 2011, 09:52 --

 

http://www.toxcenter.de/klin-tox/uwg-krank/mcs.pdf

warte przeczytania jeśli ktoś zna niemiecki

 

-- 20 lis 2011, 10:34 --

 

tu też fajny link o wpływie amalgamatu na powstanie MCS, fibromialgii, zespołu chronicznego zmęczenia, choró psychicznych, migren, neuropatii i innych chorób: http://www.geschichteinchronologie.ch/med/Mutter_amalgam-zivilisationskrankheiten.htm

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dalej lękajcie się substancji promieniotwórczych, rakotwórczych, wysoko przetworzonej, zmodyfikowanej genetycznie żywności z zabójczymi barwnikami, konserwantami i aromatami, wszechobecnych straszliwie niebezpiecznych chemikaliów i związków chemicznych, smogu elektromagnetycznego emitowanego przez telefony komórkowe, stacje przekaźnikowe, satelity, skażonej gleby, skażonej wody z ujęcia miejskiego, skażonego powietrza, spalin, pestycydów, odpadów przemysłowych, smogu, produktów ubocznych z fabryk, kwaśnych deszczy i cholera wie czego jeszcze. Dalej sami diagnozujcie u siebie zespoły nadwrażliwości chemicznej, syndromy chronicznego zmęczenia, syndrom wojny w Zatoce Perskiej, boleriozę, celiakię, fibromalgię, alergie i migreny niejasnego pochodzenia. Najlepiej przeprowadźcie się do lasu, zbudujcie chatkę, załóżcie ekologiczną plantację, własną hodowlę trzody i trzymajcie się z dala od technologii i chemii. Na pewno doprowadzi Was to do zdrowia i szczęścia. :? A i to nie zagwarantuje Wam, że nagle nadzorca lasów państwowych w pobliżu Waszej chatki nie pierdyknie wysypiska śmieci albo składu odpadów radioaktywnych. Uważam, że to żaden wstyd przyznać, że cierpi się na nerwicę histeryczną, hipochondrię czy zaburzenia somatoformiczne. Ale ludzie wolą desperacko zaprzeczać temu co jest oczywiste i tworzyć choroby, zespoły, syndromy usprawiedliwiające ich i rzekomo udowadniające, że ich problem nie leży w psyche tylko w soma. Czy to się komuś podoba czy nie będziemy żyć w świecie, gdzie jest wszechobecna technologia i chemia - na tym polega postęp i rozwój cywilizacyjny.

 

Szamani, znachorzy, uzdrowiciele, naturoterapeuci, spece od medycyny alternatywnej, homeopaci, bioenergoterapeuci i cała ta wszelkiej maści szarlataneria przedstawia Wam najprawdziwszą prawdę objawioną i czyni to oczywiście z czystej dobroci serca, aby zapewnić Wam zdrowie i dostatnie życie. Natomiast złe rządy, chciwe i zachłanne korporacje, pozbawione skrupułów koncerny farmaceutyczne i przekupni, konwencjonalni lekarze działający na rzecz lobby farmaceutycznego chcą Wam trzymać w nieświadomości, jedynie żerować na Waszej krzywdzie i wysysać z Was jak najwięcej szmalu. Ten diabelski plan wprowadzają w życie już od maleńkości szpikując Was zabójczymi szczepionkami i antybiotykami! Ja bym ukrył się w dżungli.

 

Odpowiedz mi tylko na jedno pytanie. Rozumiem, że homeopaci i koncerny wytwarzające leki homeopatyczne oferują swoje magiczne wyroby - czyli !WIELKIE NIC! bez kszty susbtancji aktywnej (zwykłą wodę z cukrem!) w aktrakcyjnych cenach albo rozdają je za darmo? Hm. Wydawało mi się, że ceny preparatów homeopatycznych są dwukrotnie lub często parokrotnie wyższe aniżeli ceny tradycyjnych medykamentów dostępnych w aptece. Podobnie rzecz się ma z preparatami ziołowymi (odsyłam chociażby do e-sklepów Grzegorza Sroki i o. Klimuszki - ceny mogą przyprawić o zawrót głowy). I kto tu zarabia na czyjej głupocie i naiwności? A podejście holistyczne jest od dawna krytykowane przez środowiska medyczne.

 

I wyobraź sobie, że nie jestem malkontentem i ignorantem, bo wiem, że konwencjonalni lekarze w przeszłości popełniali omyłki i odstawiali babole. Tak jak dawniej alergię, astmę, migrenę, celiakię, fibromialgię uznawano za dolegliwości histeryczne czy wynik hipochondrii, tak obecnie są to powszechnie uznawane jednostki chorobowe - odpowiednio T78.4, J45, G43, K90.0, M79.7 w ICD-10. Jednak MCS w dalszym ciągu mnie nie przekonuje i podchodzę do tego zagadnienia z dużą dozą sceptycyzmu. Na pewno nie przekona mnie paru specjalistów z jutjuba, którzy medycynę kończyli chyba na podwórku albo w komórce pod schodami i garstka austryjackich populistów o niejasnych kompetencjach, kwalifikacjach i uprawnieniach. Ja też mogę założyć sobie własną stronę internetową, kanał na YouTube, zebrać w swoich szeregach kilkuset pomyleńców, paru lekarzy, którzy ukończyli medycynę w prowincjonalnej placówce przysypiając na zajęciach i radośnie obwieścić całemu światu, że zdiagnozowaliśmy nową chorobę, którą konwencjonalni lekarze próbują zataić przed społeczeństwem. A mianowicie SNDP (Syndrom Niedopchnięcia), który objawia się smutkiem, apatią, awersją seksualną i bywa mylony z tym, i tym przez konwencjonalnych lekarzy. Co z tego wynika? Nico. I to nie była bynajmniej aluzja czy wycieczka osobista - to po prostu moje grubiaństwo i cynizm wyłążące z buciorów. Największe, najstarsze i najbardziej prestiżowe organizacje z USA i Unii Europejskiej twierdzą, że taka choroba jak MCS nie istnieje - to znaczy, że na tę chwilę nie istnieje. To odpowiedz mi na drugie pytanie: dane personalne lekarki, która zdiagnozowała rzekome MCS w Polsce, jaki kod choroby i jakie rozpoznanie wpisała do dokumentacji medycznej - karty pacjenta, historii choroby (skoro taka choroba jak MCS nie figuruje w ICD-10), za wykonanie jakiego świadczenia zapłacił jej Narodowy Fundusz Zdrowia, jakie testy i badania wykonała, aby zdiagnozować MCS, czy posiada uprawnienia alergologa/immunologa?

 

Co do amalgamatu - nie opieram się na ślepej wierze, tylko na faktach. A te są na chwilę obecnę są zbyt rozbieżne i kontrowersyjne bym mógł wyrobić sobie własne zdanie. Szerzej zagłębię się w ten temat to wtedy udzielę Ci odpowiedzi co o tym sądzę.

 

Mam nadzieję, że to wystarczy na Tripple Kill, Tripple HeadShot albo Hat-trick'a. :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mad_Scientist, dzięki za obszerną odpowiedź, jutro się do niej ustosunkuję, bo teraz żyję jeszcze dzisiejszym miłym spotkaniem :105: i nie chcę sobie psuć tego przyjemnego nastroju przypominaniem o moich chorobach tudzież syndromach i zespołach. ;)

 

-- 20 lis 2011, 19:28 --

 

chociaż właściwie to wiesz co... jak to mówi moja terapeutka: nie wchodzę w to. ;) po co ta ironia na początku Twojego postu... na mnie nie robi wrażenia. ;) bez sensu jest ta zabawa w podważanie i udowadnianie czegoś za wszelką cenę, bo oficjalne dane najznakomitszych organizacji tak wskazują itd. nie gram w to. ;) mogę Ci tylko powiedzieć, że czasem, a i nawet często te dane są trochę "dziurawe", za oficjalną prawdą kryje się dużo więcej, a prości naturoterapeuci są w stanie pomóc bardziej niż profesorowie, do których jeździłam i którzy ciągnęli ode mnie kasę. jeśli chcesz wiedzieć to homeopatię stosuję w kompleksowym całościowym leczeiu od nie dawna, zaś wcześniej bardzo dużo dały mi zioła, tanie jak barszcz tak więc nie mów mi proszę o koncernach leków homeopatycznych. :smile: mam gdzieś oficjalne dane, bo wiem, co mi szkodziło, wiem, co pomogło, znam dobrze swój organizm, chciałam się podzielić swoimi spostrzeżaniami, ale szkoda mi czasu na odpieranie kontrargumentów po to by czytać kolejne, znowu to robić itd. :hide: już to przerabiałam, niepotrzebne mi to. nie muszę nikogo przekonywać, bo nie ma to najmniejszego sensu. tak więc ucinam tę zabawę. :mrgreen:

no, robię postęp w terapii chyba, mogę być z siebie dumna. :D

mam hyba za dobry humor, oby się utrzymał jak najdłużej. :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

MCS bardzo łatwo można obalić przy udziale niezależnej, bezstronnej komisji medycznej podczas tzw. ślepej albo podwójnie ślepej próby. Człowiekowi na zmianę podawane są różne związki i substancje chemiczne. Badany nie wie co jest substancją toksyczną, a co zupełnie niegroźną, neutralną, powszechnie występująca np. w przyrodzie. Nawet można mu powiedzieć, że wdycha śmiertelnie trujący gaz, a w rzeczywistości wypełnić pomieszczenie czystym, świeżym powietrzem. I vice versa. Powiedzieć mu, że dana substancja jest niegroźna, a w rzeczywistości podać mu jakąś toksynę. Albo w ogóle nie mówić mu z jakiego rodzaju substancją ma styczność i obserwować reakcje jego organizmu. Tak jak mówiłem: wykonywano wiele takich badań na pacjentach ze zdiagnozowanym rzekomym MCS i reagowali oni równie gwałtownie przy kontakcie z groźnymi, jak i niegroźnymi substancjami. W obu przypadkach pojawiały się objawy, które wymieniłaś, tj. "migrena, nierówne bicie serca, mdłości, panika, lęki, problemy z oddychaniem, niepokój, silna mgła umysłowa, zmęczenie, agresywność, kłopoty z koncentracją, słabość i uczucie omdlewania, suchość w jamie ustnej, silna derealizacja i depersonalizacja, kłopoty z pamięcią". Tak działa placebo i siła sugestii autorytetu. Więc chcesz powiedzieć, że Ty cierpisz na jakąś inną wersję MCS? Może MCS 2.0?

 

Życzę w takim razie miłego wieczoru i równie serdecznie pozdrawiam. ;) No i więcej rozsądku i samodzielnego myślenia życzę, a mniej ślepej wiary. Bo bywa ona złudna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Spoko. Jak będę się kiedyś zastanawiał nad zakupem nowego proszku do prania to wyślę Ci go pocztą do zdiagnozowania, bo w końcu "ma się tego nosa", co? ;)

 

Chciałbym powinszować postępu w terapii...

 

Wersja1

dzięki za obszerną odpowiedź, jutro się do niej ustosunkuję

Wersja2

NIE WCHODZĘ W TO

 

...ale brak konsekwencji, stanowczości, trudności decyzyjne, ambiwalentne uczucia, rezygnacja, świadczą, że ta terapia nie przebiega jednak tak dobrze jak mogłoby się wydawać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Spoko. Jak będę się kiedyś zastanawiał nad zakupem nowego proszku do prania to wyślę Ci go pocztą do zdiagnozowania, bo w końcu "ma się tego nosa", co? ;)

 

Bardzo proszę, możesz podrzucić również warzywa, mięso czy cokolwiek do jedzenia, jestem niezawodnym testerem, więc w razie potrzeby zapraszam, ma się nie tylko nosa, ale i żołądek, oskrzela, głowę oraz kilka innych nieomylnych w tej kwestii części ciała. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chciałbym powinszować postępu w terapii...

 

Wersja1

dzięki za obszerną odpowiedź, jutro się do niej ustosunkuję

Wersja2

NIE WCHODZĘ W TO

 

...ale brak konsekwencji, stanowczości, trudności decyzyjne, ambiwalentne uczucia, rezygnacja, świadczą, że ta terapia nie przebiega jednak tak dobrze jak mogłoby się wydawać.

 

a wiesz dlaczego? bo najpierw tylko zerknęłam na Twoją wypowiedź i chciałam ją przeczytać jutro, pomyślałam, że się ustosunkuję, zaś potem jednak ją dokładniej przeczytałam, rozczarowałam się i stwierdziłam, że szkoda mi czasu i nerwów na Twoje zaczepki i prowokowanie. tylko krowa nie zmienia zdania i poglądów jak to się mówi, nieprawdaż? ;) no, zmykam, bo nie chcę sobie psuć humoru, dobranoc. :)

 

-- 20 lis 2011, 19:46 --

 

Ja mam swoich profesorów, Ty masz swoich naturoterapeutów. Z mojej strony uważam dyskusję za skończoną. Ironia z mojej strony faktycznie była zbędna. Upraszam o wybaczenie.

 

to widzę, że chociaż w jednym się zgadzamy - bezsensowności dalszej dyskusji.

 

-- 02 gru 2011, 16:41 --

 

hmmm... widzę, że mcs zostało chyba przypisane w klasyfikacji chorób ICD 10 jako "alergia bliżej nieokreślona" :/

http://www.allum.de/krankheiten/multiple-chemical-sensitivity-(mcs-smcs-iei-).html

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To może ja dołożę swoje cegiełki. Alergikiem już byłam zanim dostałam nerwicy. Wtedy jeszcze głównie na kosmetyki skórnie. Wiadomo czasem coś tam nie pasowało.  Wysypka, czerwone oczy po zmywaniu mleczka do demakijażu to byl dowod namacalny. Z chwilą gdy pojawiły się u mnie zaburzenia zaczęło się to u mnie rozwijać: wpierw pokarmowka, pozniej wziewnie. Na nature, ale obecnie meczy mnie chemia. Ja nie mam takich objawow jak Asia. U mnie glownie jest nos zapchany, czasem kicham, swedza i lzawia mi oczy. Jesli kolacze mi serce i dretwieja mi nogi to od stresu. Jesli mam lęki to raczej wina to nerwicy. Bo moge byc odseparowana od alergenu i fizycznie znikna mi objawy ale moge miec np lęki z racji nerwicy.  I wOd mcs dowiedzialam sie od lekarza alergologa 3 lata temu. Wiem ze to malo popularne i raczej nie nalezy z tym ostroznie. Od kilku mcy daje mi to w kosc poniewaz troche tego przybylo. Tam pisze ze srri pomagaja. No mnie nie za bardzo na uklad oddechowy ale np na somaty (serce i dretwienie tak) i lepsze samopoczucie tak.  Wziewnych nie ma jak sprawdzic za bardzo. Ale juz skornie sprawdzisz testami platkowymi. Ja od dwoch dni nie moge juz nosic czarnych rzeczy. Zalatwily mnie nowe spodnie w pepco. A z tym ze testy nie wychodza z tymi zapachami. Powiem tak. Bylam na oddziale alergologicznym. Tam robili dwom babkom sprawdzanie. Podawanie alergenu/placebo w kapsulce co kilka godzin. Jedna babka dostala wstrzasu. Druga mowila ze cos ja swedzi i byla przekonana ze cos sie dzieje:). Okazalo sie ze tej drugiej nic nie bylo. Nie wygladalo na taka co leczy sie psychicznie:) Mysle ze jak czegos nie pobierze sie z krwi albo inaczej trudno jest o wiarygodna ocene bo sie czlowiek nakreca. Ja bylam skierowana na pokrzywkę i po drugie bolalay mnie stawy i z lekka mialam przekoroczny czynnik reumataidalny. Pokrzywke musialam pokazac zeby nie bylo:). Co do stawow ana nie wyszly:). Poza tym stres to pomogromca. Nie da sie oddzielic ciala od umyslu. I na odwrot. Nie mozna tez zaprzeczyc ze jednak cywilizacja na nas wplywa. Teraz w ogole inne sa choroby niz 300 lat temu. kiedys glownie choroby zakazne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×