Skocz do zawartości
Nerwica.com

Osobowość narcystyczna


milhouse

Rekomendowane odpowiedzi

czy narcyz potrzebuje ciepła i miłości, czy to go odstrasza?
Chyba potrzebuje, tylko że miłość może mu się mylić z uwielbianiem kogoś (tzn. jego), bezwarunkową akceptacją (też oczywiście jego...). W skrajnych przypadkach może znać tylko to i uważać to za miłość. Tak naprawdę uczucie że nie będzie się istniało bez tej "miłości", wyrażającej się w podziwie dla jego "wyjątkowości" jest straszne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

niestety - nie jestem narcyzem, więc nie wiem. ale...

 

narcyz nie lubi bolesnej prawdy o sobie, wypowiadanej wprost. wszelkie zarzuty i pretensje to tylko niepotrzebna strata energii, bo jest "ślepy i głuchy", i - nie oszukujmy się - myśli wyłącznie o sobie. lubi za to komplementy. do błędów przyznaje się, kiedy np. opowiadając (w rzeczywistości) o nim, mówisz to JAKBY o sobie. jeśli pokażesz mu, że ty - jako silny człowiek, miewasz słabości i akceptujesz je, on zrobi to samo. zacznie się nawet otwierać.

 

jeśli masz słabą psychikę - uciekaj.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bo, żeby narcyza 'uleczyć' to trzeba go 'obedrzeć ze skóry' i posypać solą. Kiedy wszystko się mu zawali i nie będzie już w kim/czym szukać swego odbicia to wtedy jest szansa, że z tej pustki rozwinie się jakieś 'ja'.

 

Narcyz faktycznie czuje się bardziej wyjątkowy, wiedząc, że jest narcyzem. To przecież oznacza, że jest lepszy, prawda? A jeśli nie lepszy to chociaż wyjątkowy. Ale kiedyś i to nie wystarczy...

 

Co do pokazywania słabości... Narcyz ją pokaże (a raczej oszuka innych i sprawi, że uwierzą, że to słabość), ale tylko wtedy gdy będzie czuł, że coś z tego będzie miał. Przecież za to ludzie też mogą podziwiać, prawda? Szczególnie w odmianie kompensacyjnej narcyzmu tak często się dzieje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miałem babcie sadystkę, z którą zostawałem sam z bratem, gdy rodzice pracowali. Babcia zamykała przede mną drzwi, a brata brała do pokoju. Byłem 5 letnim dzieckiem, które dostawało komunikat od babci, że jest nienawidzone za to że żyje w ogóle. Zamykała mnie czasami w ciemnej łazience. Faworyzowała brata. Zostawałem sam w pokoju na kilka godzin do powrotu rodziców. Ojciec gdy miałem 8 lat opierdolił mnie za to, że sobie nie poradziłem w szkole. Kopnąłem wtedy koleżankę, a nauczycielka jak to zobaczyła, złapała mnie i kazała tej koleżance kopnąć mnie 10 razy. Powiedziałem o tym ojcu, a on mnie opier.dolił za to, że sobie nie poradziłem sam. Jak do chuja 8 letnie dziecko ma sobie poradzić, gdy trzyma go dorosła kobieta :shock: Póżniej bałem się ojcu mówić o różnych sytuacjach, bo przecież muszę być silny, a proszenie go o wsparcie, to przejaw słabości.

Problemy zaczęły się ze mną gdy skończyłem 14 lat. Papierosy, nadużywanie alkoholu, branie narkotyków, 2 sprawy sądowe. Dziś już nie biorę narkotyków ani nie pije alkoholu, ale nie zmieniłem się na lepsze. Niszczę relacje z innymi ludzmi, kiedy mi się znudzą. Komunikuje ojcu często, że zajdę wyżej niż on. Powiedziałem mu ostatnio, że gówno osiągnął i ja nie podzielę jego losu. Uwielbiam gdy ludzie mnie podziwiają i widzą we mnie kogoś silnego. Nie tyle silnego, co kogoś innego, o skomplikowanej, ciekawej i przyciągającej osobowości. Resztę już pisałem wcześniej.

Ostatnio na terapii przyznałem się, że w pewnej sytuacji to ja byłem winny. Jest jakiś postęp, ale wyrzutów sumienia i tak nie czułem. Czasem mam wrażenie, że jest mi dobrze z tym jak jest i nie chciałbym się zmieniać. W końcu ten stan uzależnia, gdy czujesz się wyjątkowo, czujesz się silny, nie masz żadnych lęków, nie odczuwasz żadnego wstydu, żadnych wyrzutów sumienia. Taka maszynka bez uczuć, no może oprócz radość, która się czasem pojawia. Taki stan nie utrzymuje się 24 na dobę, ale pojawia się często. Silne przeczucie, że sukces mi się należy, że go osiągnę, bo jestem złotym dzieckiem tego poje.banego świata :lol: Terapii nie przerywam, chociaż boję się tego uczucia zwykłości. No ale cóż... ten mechanizm mi nie pogmaga w osiągnięciu celu, więc muszę go zmienić. Nie wiem czy uda się to całkowicie, ale myślę że przy wykorzystaniu realnych, silnych stron, które posiadam ( jak każdy :zonk: ) mogę trochę zrekonstruować swoją osobowość.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mikołaj Stawrogin :smile:

 

 

Chyba miałam podobne problemy (aczkolwiek nie diagnozowałam tego). Wyleczyłam się, kiedy zupełnie olałam świat zewnętrzny oraz "rozkosze i zaszczyty" z nim związane. Wtedy zaczęłam DLA SIEBIE interesować się filozofią, literaturą i wszystkim. Jedną książkę czytałam przez cały rok :mrgreen: . Zaczęłam nawet pisać. Poprzez pisanie wyleczyłam się z depresji (opisując romantyczne zjawisko "choroby wieku" zrozumiałam swój problem). Teraz po latach rzucam jałowe studia i jakoś nie przeraża mnie fakt, że następnych może nie zacznę, że pójdę do "zwykłej" pracy.

 

Może zabrzmi to pompatycznie, ale moje życie toczy się gdzie indziej i I don't care :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a jak jest z potrzebą kochania? czy narcyz potrzebuje ciepła i miłości, czy to go odstrasza?

 

pozwole sobie odpowiedziec z perspektywy osoby, ktora dostala latke narcyza od terapeuty grupowego. Otoz tak, jak wieszosc osob, mam taka potrzebe, ale boje sie, co moge dac w zamian? Uwielbiam byc wykorzystywana, zwlaszcza przez mezczyzn, zwlaszcza seksualnie, bo wtedy wiem, po co ten czlowiek wogole zadaje sie ze mna. Troche gorzej jesli ktos by chcial ode mnie innych uslug, np pisania pracy magisterskiej - na to sie nie zgodze, bo jestem zbyt leniwa.

 

Empatia - tak, zwlaszcza jak widze zwierze ktore cierpi, ewentualnie czasem, choc rzadko, w stosunku do ludzi. Ale ludzie nie potrafia docenic tego co sie dla nich robi. Zwierzeta nie wiem, na ile to robia, im pomagam odruchowo i bezinteresownie, bo wiem, ze nie wykorzystaja tego przeciwko mnie.

 

czy taka osoba jest w stanie stworzyć związek, zaufać komuś? czy jest to ciągłe skakanie z kwiatka na kwiatek?

- tak, tylko ze u mnie to wygladalo tak, ze srednio 2 razy w tygodniu informowalam, ze to koniec. Czulam sie taka zla i beznadziejna, taka winna ze ktos musi ze mna byc, tak bylo mi wstyd tego, ze zawiodlam, ze pewnie ktos sie zle ze mna czuje ale z litosci nie umie zerwac - ze sama proponowalam koniec. Potem mi przechodzilo. Rozwiazanie jest takie, ze trzeba spokojnego mezczyzne i trzeba poinformowac go, ze mam takie odruchy, ze tak ciagle mowie, ale to wynika z lekow. Bylam w zwiazku, gdzie to nawet dzialalo.

 

jest, ale ciągle zastanawia się, jakby to było być z kimś innym, bo... ten z którym się jest stał się znajomy, przewidywalny, normalny, ze słabościami, człowiek, a może ktoś inny jest bardziej wyjątkowy? i godny narcyza??

 

hmm, no ja sie zastanawiam raczej, jakby bylo tej osobie, gdybym to ja byla inna, lepsza i fajniejsza.... Przewidywalni ludzie sa ok, ja sie nie nudze, to raczej inni moga nudzic sie ze mna : / moze nie jestem typowym narcyzem. Wyjatkowi ludzie mnie przerazaja, w ich obecnosci jestem sparalizowana, bo nie jestem godna oddychac gdy sa obok... Wole kogos, kto w odroznieniu ode mnie jest normalny i spokojny.

 

znam pewnego narcyza i nauczyłam się traktować z dystansem to, co mówi i robi. do tej pory przygnębiało mnie, kiedy opowiadał o swoich dawnych miłościach, do których pragnie powrócić. zauważyłam, że on nawet nie zna dobrze kobiet, o których opowiada. podobnie jak one jego.

 

ja opowiadalam o dawnych zwiazkach i milosciach, dopiero niedawno przeczytalam w takich poradach na kafeterii zeby tego nie robic, wiec sie powstrzymuje... ale to robilam po to, by podbic moja atrakcyjnosc, zeby ten ktos nie myslal, ze jestem desperatka bo nikt mnie nigdy w zyciu nie chcial, zeby nie czul sie zle ze mna

 

 

 

Disclaimer/ Sprostowanie: byc moze nie jestem typowym narcyzem, nie zgadzam sie z ta diagnoza terapeuty do konca. Przedewszystkim jak jestem to zanizona samoocena u mnie bryluje, a nie inne cechy narcystyczne.

Poza tym moje odpwoiedzi sa zakrecone, widze to, ale pisze szczerze, i tak to zostawiam. Potrafie tez udawac normalna osobe, bo wiem jakie odpowidzi sa ode mnie oczekiwane na roznych testach osobowosci

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miałem babcie sadystkę, z którą zostawałem sam z bratem, gdy rodzice pracowali. Babcia zamykała przede mną drzwi, a brata brała do pokoju. Byłem 5 letnim dzieckiem, które dostawało komunikat od babci, że jest nienawidzone za to że żyje w ogóle. Zamykała mnie czasami w ciemnej łazience. Faworyzowała brata. Zostawałem sam w pokoju na kilka godzin do powrotu rodziców. Ojciec gdy miałem 8 lat opierdolił mnie za to, że sobie nie poradziłem w szkole. Kopnąłem wtedy koleżankę, a nauczycielka jak to zobaczyła, złapała mnie i kazała tej koleżance kopnąć mnie 10 razy. Powiedziałem o tym ojcu, a on mnie opier.dolił za to, że sobie nie poradziłem sam. Jak do /cenzura/ 8 letnie dziecko ma sobie poradzić, gdy trzyma go dorosła kobieta :shock: Póżniej bałem się ojcu mówić o różnych sytuacjach, bo przecież muszę być silny, a proszenie go o wsparcie, to przejaw słabości.

Problemy zaczęły się ze mną gdy skończyłem 14 lat. Papierosy, nadużywanie alkoholu, branie narkotyków, 2 sprawy sądowe. Dziś już nie biorę narkotyków ani nie pije alkoholu, ale nie zmieniłem się na lepsze. Niszczę relacje z innymi ludzmi, kiedy mi się znudzą. Komunikuje ojcu często, że zajdę wyżej niż on. Powiedziałem mu ostatnio, że gówno osiągnął i ja nie podzielę jego losu. Uwielbiam gdy ludzie mnie podziwiają i widzą we mnie kogoś silnego. Nie tyle silnego, co kogoś innego, o skomplikowanej, ciekawej i przyciągającej osobowości. Resztę już pisałem wcześniej.

Ostatnio na terapii przyznałem się, że w pewnej sytuacji to ja byłem winny. Jest jakiś postęp, ale wyrzutów sumienia i tak nie czułem. Czasem mam wrażenie, że jest mi dobrze z tym jak jest i nie chciałbym się zmieniać. W końcu ten stan uzależnia, gdy czujesz się wyjątkowo, czujesz się silny, nie masz żadnych lęków, nie odczuwasz żadnego wstydu, żadnych wyrzutów sumienia. Taka maszynka bez uczuć, no może oprócz radość, która się czasem pojawia. Taki stan nie utrzymuje się 24 na dobę, ale pojawia się często. Silne przeczucie, że sukces mi się należy, że go osiągnę, bo jestem złotym dzieckiem tego poje.banego świata :lol: Terapii nie przerywam, chociaż boję się tego uczucia zwykłości. No ale cóż... ten mechanizm mi nie pogmaga w osiągnięciu celu, więc muszę go zmienić. Nie wiem czy uda się to całkowicie, ale myślę że przy wykorzystaniu realnych, silnych stron, które posiadam ( jak każdy :zonk: ) mogę trochę zrekonstruować swoją osobowość.

 

Co to za chora na łeb babcia?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam prośbę do osób, u których zdiagnozowano zaburzenie narcystyczne lub do osób, które zajmowały się takimi osobami i wiedzą jak z nimi postępować. Chciałabym poradzić się w pewnej

konkretnej sytuacji, ale wolałabym nie opisywać tego wszystkiego na forum dlatego bardzo proszę

o prywatne wiadomości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam, miałam okazję żyć 6 lat z osobą narcystyczną i szczerze Wam powiem, że przerąbane. Polecam książkę "Kocham narcyza" tam wszystko jest wyjaśnione czym się to objawia. Napisane jest również, że nie da się tego wyleczyć. Zazwyczaj narcyz sam nie wie że nim jest i nie chce się do tego przyznać... jeśli ktoś chce wiedzieć więcej to polecam książkę i zapraszam do mnie ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Narcyz/narcyzka może również bardzo dobrze zdawać sobie sprawę z diagnozy i z jego/jej narcystycznych potrzeb i cierpieć przez to, że takowe posiada :/ Każdy, kto ma zaburzenia osobowości wie, że zmiana swoich cech charakteru bywa czasami trudna, a czasami nieosiągalna :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jasne, że da się wyleczyć. Te wszystkie ksiązki-poradniki o tym jak radzić sobie ze 'złymi narcyzami' można rozbić o kant tyłka. Większość takich pozycji jest napisana przez ludzi, którzy zostali 'haniebnie skrzywdzeni' przez owego narcyza i wywalają teraz swoje frustracje ubrane w pseudonaukowe porady. Kosmos. Jeśli ktoś chce zrozumieć narcyza, polecam zagłębić się w fachową literaturę. Ktoś tutaj kiedyś postował niesamowicie interesujący wywiad z lekarzem psychoterapeutą, który zajmuje się leczeniem narcyzmu. Gorąco polecam. Powinien być gdzieś na 7-8 stronie tego tematu.

 

Edit:

 

Posłuchajcie.

 

http://www2.polskieradio.pl/_files/20070418105453/2007051501442112.mp3

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niestety nie mam na pdf. Ale w każdej bibliotece powinna ta książka być.

"Jasne, że da się wyleczyć. Te wszystkie ksiązki-poradniki o tym jak radzić sobie ze 'złymi narcyzami' można rozbić o kant tyłka. Większość takich pozycji jest napisana przez ludzi, którzy zostali 'haniebnie skrzywdzeni' przez owego narcyza i wywalają teraz swoje frustracje ubrane w pseudonaukowe porady."

Jeśli chodzi o to, to hmmm mylisz się.... Mój facet owszem zdawał sobie sprawę z tego jaki jest. Po tym jak mu powiedziałam, że jest takim właśnie narcyzem i wytłumaczyłam jak się to "objawia" stwierdził, że już teraz znam go na wylot... Jak możesz oceniać książkę, której nawet nie miałeś/łaś w ręce? Kiedy czytałam książkę czułam się jakbym sama ją napisała, wszystkie sytuacje w niej przedstawione przeżyłam. Dobrze jest ją przeczytać dlatego żeby jakoś zrozumieć taką osobę i żeby wiedzieć, że z takim narcyzem życie byłoby ciężkie i niebezpieczne. Wiem, bo zniszczył mnie i psychicznie i fizycznie... a manipulował mną jak chciał.

Polecam książkę, moja mama usłyszała o niej w radiu i mi ją poleciła..

A!! książka jest napisana przez FACHOWEGO psychiatrę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Psychiatrę, który był na tyle nieudolny, że nie radził sobie z takimi pacjentami co zapewne godziło w jego własne, wybujałe ego :) Bardzo często tak się zdarza.

 

A że książka pomogła, w to nie wątpię i bardzo się cieszę. Jest mnóstwo takich kobiet/mężczyzn jak Ty, którzy zostali skrzywdzeni przez ludzi z os. narcystyczną. Z takim człowiekiem trzeba umieć postępować, co wymaga niebywałej siły i wytrwałości. Problem w tym, że partnerzy takich osób bardzo często chcą na siłę 'uleczyć' biednego narcyza. Wtedy jest jeszcze gorzej. Rzeczywiście w takich sytuacjach najlepiej odejść jednak nie każdy potrafi. Ale to już osobna kwestia :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

DelRey25, robisz świetną robotę tutaj na forum wyjaśniając fachowo na co można, a czego nie można zrobić mając rysy/zaburzenie narcystyczne. Mógłbyś podesłać jeszcze jakieś materiały podobne do wywiadu, który umieściłeś?

 

edit:

Lochfyne - nie poddawaj się, idź na terapię i pracuj nad zmianą

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×