Skocz do zawartości
Nerwica.com

Osobowość schizotypowa (schizotypia)


Pomidorek12345698

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć wszystkim,

 

ok. temu spotkałem się z psychiatrą. Po rozmowie ze mną stwierdził, że mam zaburzenia schizotypowe (F21). Poniżej podaje moje objawy (uwzględniam najważniejsze) :

 

- problemy z kontaktami z ludźmi,

- brak przyjaciół i znajomych,

- unikanie sytuacji powodujących dyskomfort/stres w mojej ocenie

- analiza zachowań innych osób oraz własnych,

- rozważanie konsekwencji własnych decyzji,

- trudności w formułowaniu wypowiedzi. Odpowiadam krótko zwykle jednym (kilkoma) słowem lub staram się powiedzieć wszystko co wiem na dany temat. Nie umiem dostosować mojej odpowiedź do sytuacji.

- przywiązanie do zasad np. mówienie prawdy, bycie sprawiedliwym, mówienie dzień dobry sąsiadom. Bez zasad nie umiem podejmować decyzji lub jest to trudne.

- krytyczne uwagi/sugestie traktuje zbyt poważnie. Nie umiem wybrać tych, które są zasadne a które nieistotne i je zignorować/pominąć.

 

1. Czy wasze objawy są podobne?

 

Ponadto chciałbym poruszyć dwie dwie kwestie. Uważam je za istotne. Pierwsze próby zaradzenia moim problemom podjąłem ok. 3 lata temu. Od tego czasu spotkałem się z jednym terapeutą oraz czterema psychologami. Spotkanie nie przyniosły oczekiwanych rezultatów. Rozczarowałem się. Rady/sugestie, które otrzymałem sprowadzały się pójścia do pracy i znalezienia znajomych (przebywanie między ludźmi). Kiedy wskazywałem na przeszkody na realizacji tych celów (np. problemy w kontaktach z ludźmi) bywałem zbywany. Dwóch psychologów odmówiło mi pomocy na pierwszej rozmowie. Stąd moje pytanie:

 

2. Jakie są wasze doświadczenia?

 

Po drugie: Przez całe życie towarzyszą mi problemy rodzinne. Mój ojciec nie brał czynnego udziału w moim wychowaniu. Najbliższa rodzina (ze strony ojca jak i również ojca) nie reagowała na skargi mojej w tym zakresie. Mimo to moja mama nie zdecydowała się rozstać z moim ojcem ( z różnych powodów). Na mienię , że moja mama nie była wychowywana przez biologicznych rodziców a brata ojca i jego żonę. Była traktowana bardzo niesprawiedliwe. Tu upatruję przyczynę jej nie zaradności życiowej i brak siły do podejmowanie ważnych decyzji. W czasie rozmów ze specjalistami zwracałem uwagę im na nie korzystne decyzje głęboko godzące w interesy samej mamy jak i całej rodziny. Podam dwa przykłady: 1. Moja mama nie skorzystała z Funduszu Alimentacyjnego chodź nasza sytuacja finansowa była bardzo zła. 2. Mama była do tego stopnia podporządkowana bratu z którym się wychowywała że brat wchodził z kochanką bez uprzedzenia do naszego mieszkania. Bez pytania udawał się do ostatniego pokoju. Rodzice nie odezwali się ani słówem. Specjaliści wobec tych faktów pozostają obojętni lub odmawiają dalszej dyskusji lub interwencji.

Wybaczcie że piszę o tak osobistych sprawach. Niestety sprawy, które opisuje wyżej budzą mój duży niepokój i nie pozwalają mi spać spokojnie. Nie wiem czy przesadzam i powinienem pozostawić przeszłość za sobą czy moje uwagi są zasadne lecz nikt nie chce się nimi zająć. Dopiero złożenie sprawy do Sądu zmusi ich do podjęcia stosownych decyzji i oceni ich zachowanie wobec mnie. Proszę o komentarz oraz odpowiedzi na moje pytania. Z góry dziękuje.

 

Ze względu na klarowność mojej wypowiedzi ograniczyłem się do najważniejszych faktów i wiele kwestii uprościłem.

 

Pozdrawiam

johnn

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

johnn, według mnie to są zalety, a nie objawy psychopatologiczne, może oprócz problemów z nawiązywaniem znajomości. Sprawia Ci to wszystko jakieś cierpienie? Z jakich przyczyn tak naprawdę udałeś się na psychoterapię i do psychiatry? Może problemem jest nie to co piszesz, ale to że ludzkość nie akceptuje szczerości, tego, że ktoś może porozumiewać się inaczej i tego, że ktoś może się przejmować innymi sprawami. Jak to u Ciebie z tym wygląda?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

johnn, według mnie to są zalety, a nie objawy psychopatologiczne, może oprócz problemów z nawiązywaniem znajomości. Sprawia Ci to wszystko jakieś cierpienie? Z jakich przyczyn tak naprawdę udałeś się na psychoterapię i do psychiatry? Może problemem jest nie to co piszesz, ale to że ludzkość nie akceptuje szczerości, tego, że ktoś może porozumiewać się inaczej i tego, że ktoś może się przejmować innymi sprawami. Jak to u Ciebie z tym wygląda?

 

Napisałem odpowiedź. Niestety przez problemy z logowaniem utraciłem całą jej zawartość. Później uzupełnienie ten wpis właściwą treścią.

 

johnn

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

johnn, według mnie to są zalety, a nie objawy psychopatologiczne, może oprócz problemów z nawiązywaniem znajomości.

 

Wyjaśnij. Czemu to są zalety?

 

Sprawia Ci to wszystko jakieś cierpienie?

 

Tak.

 

Z jakich przyczyn tak naprawdę udałeś się na psychoterapię i do psychiatry?

 

Udałem się aby ustalić przyczynę moich problemów oraz metody ich rozwiązania przy zachowaniu takich zasad jak prawda, sprawiedliwość i uczciwości. Jednak po spotkaniach poczułem się jak dłużnik któremu firma skupująca przedawnione długi proponuje pomoc (rozłożenie na raty) w spłacie nieważnego długu. Jakiekolwiek dyskusja o tym że dług jest nieważny są ignorowane. Rozmowy dotyczą tylko sposobu spłaty długu. Aby rozjaśnij co mam na myśli pozwolę sobie na kilka zdań wyjaśnienia.

 

Po skończeniu studiów sytuacja rodzinna i finansowa stopniowo pogarszała się. Zmusiło mnie to szukania przyczyn takiego stanu rzeczy. W tym czasie przeprowadziłem liczne i burzliwe rozmowy z mamą i bratem. Konkluzja okazała się wielce zaskakująca i tragiczna: Moja mama była poniżana i wykorzystywana do pracy przez matkę zastępczą. Nie była kochana. Matka okazywała jej matczyne uczucia gdy ta otrzymywała pieniądze lub produkty żywnościowe (w tamtych czasach jedzenie było na kartki). Dowiedziałem się o tym po skończeniu studiów. Ojciec nie brał czynnego udziału w wychowaniu dzieci. Mimo to moja mama go nie zostawiła. Szukała pomocy u najbliższej rodzinny ale oni pozostali obojętni lub okłamywali ją. Z rodzinną ojca nie utrzymywałem kontaktu. Nie wiem co to babcia ani dziadek. Dodam, że ojciec nie był człowiekiem pracowitym przez co stale towarzyszyło nam problemy finansowe. Ponadto z obecnej perspektywy mam przekonanie że byłem w tyle pod względem życiowym w stosunku do rówiesników. Porównałbym to do posiadania umysłu 13-latka przez 18-latka. Pod względem intelektualnym jest ok. ale pod względem życiowym jestem opóźniony lecz to jest niezauważalne bo z nikim się nie spotykałem. Spędzałem czas na nauce/oglądaniu tv/graniu w gry. Kiedy to wszystko odkryłem i chciałem o tym porozmawiać to specjaliści mówią że to przeszłość i mam się zająć pracą i poprawą sytuacji życiowej. A czuję się pokrzywdzony i wykorzystany. Jakiekolwiek dyskusje na ten temat są ucinane.

 

Może problemem jest nie to co piszesz, ale to że ludzkość nie akceptuje szczerości, tego, że ktoś może porozumiewać się inaczej i tego, że ktoś może się przejmować innymi sprawami. Jak to u Ciebie z tym wygląda?

 

Trudno się dogadać z kimś kto tego nie chce w domyśle psycholog/terapeuta/pracownik socjalny. Dwóch psychologów odmówiło mi pomocy w czasie pierwszej rozmowy w tym psycholog z Ośrodka Kryzysowego z MOPR . Kiedy powiedziałem to psychiatrze stwierdził że byłem dla nich za trudny i mnie olali.

 

johnn

 

PS. Przepraszam za drugi wpis ale nie mogłem edytować poprzedniego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

- problemy z kontaktami z ludźmi,

- brak przyjaciół i znajomych,

- unikanie sytuacji powodujących dyskomfort/stres w mojej ocenie

- analiza zachowań innych osób oraz własnych,

- rozważanie konsekwencji własnych decyzji,

- trudności w formułowaniu wypowiedzi. Odpowiadam krótko zwykle jednym (kilkoma) słowem lub staram się powiedzieć wszystko co wiem na dany temat. Nie umiem dostosować mojej odpowiedź do sytuacji.

- przywiązanie do zasad np. mówienie prawdy, bycie sprawiedliwym, mówienie dzień dobry sąsiadom. Bez zasad nie umiem podejmować decyzji lub jest to trudne.

- krytyczne uwagi/sugestie traktuje zbyt poważnie. Nie umiem wybrać tych, które są zasadne a które nieistotne i je zignorować/pominąć.

Pod siedmioma z ośmiu sam bym się podpisał i ja osobiście uważam, że jest to po prostu mój urok, dlatego też zastanawia mnie, dlaczego traktujesz to wszystko jako "objawy zaburzenia". Coś co dla jednego może być wadą, też dla drugiego może być zaletą. Chyba, że jednak pragniesz kontaktów z ludźmi, wtedy faktycznie wszystko może być problemem, ale wtedy też niekoniecznie musi nim być. Może problemem nie są te objawy, ale to, że są one jakąś cechą Ciebie i tego nie akceptujesz? Zamiast nad wyjściem do ludzi, może musiałbyś się zastanowić, czy są Ci w ogóle do życia potrzebni? Być może zostałeś stworzony w innym celu niż reszta, ale tego nie widzisz oraz wypierasz przez presję społeczną i przez medialny wzór człowieka. Odbiję może pytanie, bo chciałbym się dowiedzieć, co tak naprawdę Ci w czym dokładnie przeszkadza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jakby był zadowolony to by chyba nie wylewał żalów na forum. Ja nie wierze w takie bzdury, każdy jest stworzony do życia w społeczeństwie. Nie jest to coś wymyślnego jak piszesz, tylko naturalna kolej rzeczy. Samemu to se można tylko zwalić, że tak brzydko napisze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nico123, o co chodzi? Nie pisałem, że jest zadowolony, bo przecież napisał, że nie. Zapytałem po prostu co i w jakich dokładnie sytuacjach sprawia mu problemy. To jest według mnie bardzo istotna rzecz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chodzi mi o to ze przestawiłeś nie posiadanie satysfakcjonując relacji za coś co może być ok, co według mnie nie jest prawdą. Było już w tym temacie, niby nie potrzebujecie innych, ale jednak nie jest to chyba tak że ta potrzeba jest całkowicie wyparta, poza tym ile można tak żyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pod siedmioma z ośmiu sam bym się podpisał i ja osobiście uważam, że jest to po prostu mój urok, dlatego też zastanawia mnie, dlaczego traktujesz to wszystko jako "objawy zaburzenia".

 

Traktuje to jako "objawy zaburzenia" bo jest to przyczyną moich problemów.

 

Coś co dla jednego może być wadą, też dla drugiego może być zaletą.

 

Zgadzam się.

 

Chyba, że jednak pragniesz kontaktów z ludźmi, wtedy faktycznie wszystko może być problemem, ale wtedy też niekoniecznie musi nim być.

 

Kontakt z ludźmi jest mi potrzebny.

 

Może problemem nie są te objawy, ale to, że są one jakąś cechą Ciebie i tego nie akceptujesz?

 

Nie sądzę.

 

Zamiast nad wyjściem do ludzi, może musiałbyś się zastanowić, czy są Ci w ogóle do życia potrzebni?

 

Moim zdaniem ludzie są mi potrzebni do życia.

 

Być może zostałeś stworzony w innym celu niż reszta, ale tego nie widzisz oraz wypierasz przez presję społeczną i przez medialny wzór człowieka.

 

Nie sądze. Ale doceniam taki punkt widzenia:)

 

Odbiję może pytanie, bo chciałbym się dowiedzieć, co tak naprawdę Ci w czym dokładnie przeszkadza.

 

Problemy z ludżmi w moim przekonaniu stanowią największą przyczynę moich niepowodzeń i trudnej sytuacji. Z tego powodu nie podejmuję pracy więc nie mam pieniędzy. Korzystam ze wsparcia MOPR. To pozwala przeżyć ale nie żyć. Nie zarejestrowałem się w Urzędzie Pracy więc nie mam ubezpieczenia zdrowotnego. Obecnie mam 90 dniowe ubezpieczenie z MOPR. Ale wkrótce się kończy. Nie wiem czy przedłużą. Czy teraz widzisz trudność mojego położenia?

 

Staram się pracować nad sobą mimo trudności. Obecnie pracuję nad grą mobilną typu Asteroids :)

 

Łatwo sobie jakieś zaburzenia przypisać. Nie ma co się sugerować tabelkami i testami z internetu. Trzeba iść do SPECJALISTY!

 

Mam wrażenie że twoja wypowiedź odnosi się do mnie więc pozwole sobie odpowiedzieć. Poniżej krótkie omówienie moich spotkań że specialistami w kolejności chronologicznej.

 

1. Terapuetka z MOPR. Spotkania trwały ok. 6 miesięcy. Rozwiązanie moich problemów zaproponowane przez specjalistę: Idź do pracy na pół etatu i spotkaj się z ludźmi.

 

2. Psycholog z Ośrodka Kryzysowego z MOPR. Po ok. 20 minutach otrzymałem odmowe pomocy.

 

3. Psycholog z NFZ. Na 5 spotkaniu stwierdziała że nie może mi pomóc. Uzasadniła to brakiem kompetencji. Skierowała mnie do terapeuty lub psychiatry.

 

4. Kolejny psycholog Z NFZ. Miał być dobry. Odmówił mi pomocy na pierwszej wizycie i skierował na terapię grupową.

 

5. Psycholog z NFZ: Terapia grupowa. W czasie rozmowy kwalifikacyjnej z psychologiem odmowa udziału w terapii grupowej. Czekałem ok. 8 miesięcy na rozmowę kwalifkacyjną:(

 

6. Psychiatra (prywatnie). Jednyny specjalista, który postawił diagnozę : F21 Zaburzenia schizotypowe. Była miła. Dodała otuchy. Porównała do bohatera filmu pt. "Piękny umysł" :)

 

7. Planowane mam spotkanie z psychiatrą z NFZ i psychologiem. Na co przyjdzie mi długo czekać:(

 

Dodam dla jasności sytuacji że od nikogo nie dostałem żadnego skierowania na piśmie ani innego dokumentu papierowego.

 

Przepraszam ze jestem tak wylewny ale nie mam z kim porozmawiać.

 

johnn

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Otrzymałem  dziś dokumentację medyczną sporządzoną przez psychologa i psychiatrę (oboje z jednego ośrodka na NFZ). Rozpoznanie to F40. Prywatny psychiatra rozpoznał natomiast F20 i kazał tez przeczytać o F21. Czy to się nie wyklucza? Rozumiem że w obu schorzeniach występuję lęk/strach ale czy nie ma on innej natury i przyczyny.  Czy ktoś ma zdanie na ten temat?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U psychologa nic nie zdzialalam, bo nie miała odpowiednich kompetencji. 

U psychoterapeuty można więcej zdziałać, bo ma odpowiednie narzędzia. Zadaje odpowiednie pytania np: a czemu Pani tak myśli? Co by się stało, gdyby Pani zaczęła inaczej myśleć? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja miałem przypisywaną osobowość schizotypową, ale w sumie lekarz jest bezradny i po roku leczenia nie potrafi mi postawić diagnozy.

Przerobiłem już CHAD, osobowość schizotypową i schizoidalną, OCD, zaburzenia lękowe, fobię społeczną, masę uzależnień, jakieś lekkie odmiany autyzmu. I dalej cholera nikt nie wie co mi jest.

Przyjmowałem masę leków, od antydepresantów, poprzez nasenne, stabilizatory, neuroleptyki, na benzo kończąc (ale to w sumie nie leki). Jednym słowem całą aptekę. Jednak mimo wszystko najlepiej czuję się bez leków. Chociaż i tak nie nazwałbym swojego stanu dobrym. Zbyt łatwo wpadam w używki. Jednak wolę czuć wszystkie emocje niż być jak jakiś zombie, bez uczuć i emocji uwalony lekami. Jak chcę się uwalić to wolę opio, benzo i alkohol. Ale tego nie muszę brać codziennie więc mogę to jakoś kontrolować. Po prostu się wyłączyć w trudnej chwili.

Mam takie rysy w psychice, że czasem nie wiem co jest prawdą, a co nie. Czuję się bezradny, bo po prostu nikt nie wie co mi jest i nie jest w stanie mi pomóc. Rodzinna uważa, że psychiatryk może być dobrym miejscem dla mnie, tak samo jak psychiatra.

Spać nie mogę, w samotności mi odbija, chociaż sam to wybrałem i czuję się w tym stanie najlepiej. Gadam do siebie, tworzę w myślach ludzi i do nich gadam. Szajba totalna. Mimo wszystko psychiatra ostatnio zaczyna uważać, że wszystko ma bardzo głębokie i silne podłoże lękowe. Tylko, że co wizytę zmienia zdanie. BO PO PROSTU NIE POTRAFIĘ USTALIĆ CO MI JEST. Jestem jak aktor. Codziennie inna rola. Sam nie wiem co mówić, bo mogę powiedzieć wszystko, bo wszystko może mnie dotyczyć. 

Ostatnio bez benzo prawie nie mogę usnąć. Dwójka klona wystarcza, ale chciałbym tego unikać. Mirtazapina nie wchodzi w grę bo paskudnie po niej tyję. A nie chcę być jeszcze w dodatku grubym bo chyba moja samoocena spadłaby już nie wiem na jak niski poziom.

Już kilka razy miałem wrażenie, że nie dożyję nawet 30 (mam 22 lata), bo to przedawkowałem jakąś substancję, a to jakaś inna z kolei spowodowała, że nie mogłem wrócić do równowagi przez następne kilka miesięcy.

A w sumie chce żyć. Lubię być świrem. Chociaż to męczące. Bardzo męczące i bolesne. Ale cieszy mnie to, że widzę to, czego inni nie dostrzegają. Czuję się wręcz nadczłowiekiem, co często przysparza mi problemów. 

Nie ma co ukrywać. Jestem egoistą. Co prawda łatwo mi się złamać i naprawdę często nie potrafię pozwolić na krzywdę drugiego człowieka to wewnątrz mnie tkwi wewnętrzne zło.

Wierzycie w coś takiego? Być już skreślonym na starcie? Mam wrażenie, że w ciągu kilku, kilkunastu lub kilkudziesięciu lat zrobię coś naprawdę strasznego. I to nie sobie, ale komuś. Nie raz zasypiam myśląc o tym jak z przyjemnością zabijam innych ludzi. To już podchodzi pod psychopatię jakąś? W sumie się nie dziwię. Świat mnie nienawidzi, ludzie mnie nienawidzą, a ja... próbuję im pomóc. Ale czasem jest tylko jedno wyjście...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Apek

 

Jak cie czytamto mysle ze ty jestes uzalezniony od lekow i najpierw powinienes isc na odwyk.serio

Potem dlugotrwala psychoterapia.na moje oko

Ty masz jakies zabuurzenia osobowosci.

A mysli o zabijaniu...to tylko mysli.nie czyny.

Jesli chcesz spokojnie zyc wsrod ludzi to tylko odwyk i terapia.innej drogi nie ma.powodzenia!

Cytat

 

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 16.06.2018 o 20:11, shira123 napisał:

Czytajac ciebie czuje gleboki smutek...do cholery psychologowie sa po to zeby pomagac!a oni ci odmowili pomocy...nawet nie odeslali do kogos innego. Wspolczuje...

Odsyłam Cię do innego mojego wpisu na tym forum,w którym opisuje wybrane zachowania specjalistów wobec mojej osoby.

 

W dniu 16.06.2018 o 20:11, shira123 napisał:

A jaka byla przyczyna odmowy terapii grupowej?

Pani psycholog swoją odmowę uzasadniła dwojako:

- Nie zna mnie (to było nasze pierwsze spotkanie, na tą wizytę czekałem  ok. 8 miesięcy)

- Nie będzie mogła poświęcić mi tyle czasu co na indywidualnym spotkaniu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

John...masakra...miales pecha do psychologow.wspolcuje.bo wydajesz mi sie porzadnym człowiekiem 

 

 

 

 

 

 

Jak cie czytamto mysle ze ty jestes uzalezniony od lekow i najpierw powinienes isc na odwyk.serio

Potem dlugotrwala psychoterapia.na moje oko

Ty masz jakies zabuurzenia osobowosci.

A mysli o zabijaniu...to tylko mysli.nie czyny.

Jesli chcesz spokojnie zyc wsrod ludzi to tylko odwyk i terapia.innej drogi nie ma.powodzenia!

Cytat

 

 

C

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 18.06.2018 o 18:41, shira123 napisał:

próbuj dalej, John. nie poddawaj się.

Byłem na dwóch spotkaniach u prywatnego terapeuty. Ze względów finansowych na tym poprzestanę. Mam umówione dwa spotkania  z psychologiem na NFZ z ok. miesięcznym odstępem.  Co nie pozwala na prowadzenie rzetelnej terapii a jedynie na doraźną pomoc. To nie nastraja mnie pozytywnie. 

Co więcej zwracałem uwagę w moich wypowiedziach na tym forum że mam silne przekonanie że  moja mama ma skrajną osobowość zależną. W czym w głównej mierze upatruje źródło naszych problemów. Rozmawiałem z wieloma osobami na ten temat ale nikogo to nie obchodzi. Specjaliści nie są zainteresowani diagnozowaniem zaburzenia z przeszłości u mamy mimo moich próśb. Odsyłają do prawników. A ci z kolei nie widzą przedmiotu do rozmowy. Bezpłatny prawnik nie chce pracować nad trudną sprawą i trudno mu wyjaśnić że mama ma zaburzenia psychiczne.  Ponadto nie ma żadnego dokumentu potwierdzające moje słowa bo mama nie wiedziała o swoim zaburzeniu a rodzina była obojętna.  Czuje się bezradny:( Wpadam w błędne koło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×