Skocz do zawartości
Nerwica.com

Osobowość schizotypowa (schizotypia)


Pomidorek12345698

Rekomendowane odpowiedzi

Posiadam. (ponoc - wyszlam ze szpitala z takim swistkiem, wiecie, i tam jest napisane, ze diagnoza: zaburzenia schizotypowe) ;)

 

Ale tak sobie mysle ze ja chyba po prostu mam depresje a to ze w szpitalu postawili mi taka diagnoze to jest kwestia tego, ze wtedy tak na serio tez mialam depresje i moja wspolpraca z lekarzami byla..... No, powiedzmy ze nie do konca sie w nia - ta wspolprace - angazowalam. Byla ograniczona zdecydowanie i tyle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oko Yono, no nie wiem, depresje jest dość łatwo rozpoznać, jak pojawia się diagnoza "zaburzenia osobowości" to coś jest raczej na rzeczy. Wiesz, nie mówię, że się znam, ja miałem diagnozę zaburzenie osobowości i po 10 latach to do mnie dotarło. Poważnie, po 10 latach, 2003-2013 r.

Piękne zdjęcie, fajna pizza na czapce, hehe

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lukk79, wez sie, masz 34 lata. :nono:;)

 

A tak na serio juz, jesli chodzi o te zaburzonka - bedac wtedy w szpitalu (prawie 2 lata wstecz) bylam calkowicie do niczego, dawalam lekarzom sprzeczne sygnaly, opowiadalam bzdury, to znowu o czyms nie mowilam, wypluwalam risperidon wlasciwie bez powodu - tak sobie o, bo uwazalam, ze jestem za bardzo po nim senna czy cos w tym rodzaju. Pobyt w szpitalu wtedy to byla kompletna strata czasu i nie zmienie zdania ze ta diagnoza jest z dupy. To co zaobserwowali i powydedukowywali wtedy lekarze....... Zdaje mi sie ze depresja zaklamala to jak sie zachowywalam co mowilam i lekarze wyciagali wnioski z jakichs moich przeklamanych objawow.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hmm no nie wiem, lekarzy nie tak łatwo przekłamać, nie jest się w stanie cały czas kontrolować siebie, a oni mogą obserwować Ciebie wtedy kiedy nie wiesz, mam nadzieję, że to zbyt groźnie nie zabrzmiało :)

no generalnie póki czujesz się w porządku to diagnoza nie ma zbytnio znaczenia, po prostu jeśli korzystasz z pomocy lekarza obecnie to mów dokładnie co czujesz, nie warto przekłamywać bo i po co.

dobra, dobra, wiem, 34 lata.

super zdjęcie naprawdę, wyobrażam sobie, że kiedy spacerujesz po parku to ptaki na moment wstrzymują swój śpiew.

dobra, już sobie nic nie wyobrażam.

:P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zreszta, hheh.... Moje leczenie szpitalne wygladala mniej wiecej wlasnie tak jak to przedstawilam - nie to ze chcialam oklamywac lekarzy ale po prostu bylam zbyt wyczerpana zeby z nimi wspolpracowac, wiec tego nie robilam. Nie bylam w stanie myslec logicznie - znaczy sie myslalam, ze mysle logicznie. Zreszta calkowita choojnia. Przetrzymywali mnie tam tak dlugo - bylam na oddziale mlodziezowym i w porownaniu z innymi ludzmi to bylam tam calkowita weteranka, bo moj pobyt trwal 3 mies ehh. - tak naprawde tylko dlatego, ze nie wiedzieli co ze mna zrobic (Chociaz nie chcieli sie do tego przyznac). I finalnie nic nie zrobili. Przed wakacjami wypierdzielili mnie z recepta na jakies leki (olalam calkowicie leczenie farmakologiczne - nawet nie pamietam nazw lekow.) i diagnoza w ktora oczywiscie nie wierze.

 

Wakacje 2012 spedzilam tak ze wcale ich nie spedzilam. Wlasciwie to ciezko jest mi powiedziec co ja podczas nich robilam. Chyba nic - wyglada na to ze zupelnie nic. I nie nawet nie mialam nikogo kto by mna potrzasnal, ale w taki sposob w miare o kej dla mnie, zebym chociaz przyjmowala leki i funkcjonowala. (znaczy sie teoretycznie mialam - bo rodzina - niby pelna: tatus, mamusia, dziadziusiowie, braciszkowie. - a tak na serio to nikt, zwykla choojnia).

 

*

 

super zdjęcie naprawdę, wyobrażam sobie, że kiedy spacerujesz po parku to ptaki na moment wstrzymują swój śpiew.

o kurde

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

oko yono fajny post milo sie to czytało :D :D . Ja mam zdiagnozowane schizotypowe i biore ketrel . Moje życie towarzyskie po chorobie ze 100% spadło gdzieś do 30 % . niewiem jak mam żyć . turlam się i uważam się za bezwartościowa rzecz bez ludzkich uczuć

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam schizotypowe zaburzenia osobowośći z których leczę się już prawie 6 lat. Przez ten okres dużo się we mnie zmieniło ale nadal jest źle. W moim przypadku dziwaczność to akurat najmniejszy problem. Cierpię na bardzo silne lęki - teraz juz jest o wiele lepiej niz kiedyś- oraz na utratę uczuć, emocji, depresję. do tego utrata pamięci zdolności, koncentracji i zainteresowań.

Zupełna izolacja od ludzi i świata zewnętrznego.

U mnie przyczyna tkwi w patologicznym dzieciństwie a zaburzenie powstało w okresie niemowlęcym.

W ciagu tylu lat terapii poznałam obraz przebiegu mojej choroby oraz poszczególnych przyczyn.

Mam taką nadzieję że teraz przyszedł czas na to aby zacząć odzyskiwać uczucia.

Przez to że nie jestem już młoda wszystkie negatywne wzorce przeżywania mam bardzo utrwalone i jakakolwiek zmiana jest bardzo trudna.

Nie mam obecnie żadnego innego życia poza terapią, bo niczego nie jestem w stanie robić,tak bardzo się wszystkiego boję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Inga_beta,

a zaburzenie powstało w okresie niemowlęcym.
Nie chce Cię naciągać na zwierzenia, powiesz tyle, ile uznasz za słuszne. Mogłabyś rozwinąć, co masz na myśli, mówiąc, że zaburzenie powstało w trakcie niemowlęctwa? Nawiązujesz do traum, których doświadczyłaś na tak wczesnym etapie rozwoju psychicznego? Mogłabyś skrobnąć o nich co nieco, orientacyjnie? Dzięki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Inga_beta, może strach będzie mijał pomału i mam wrażenie, że faktycznie wszystko przed Tobą. Wszystko zmierza ku równowadze byle się nie dać temu złudzeniu, że jest kompletne rozdarcie. Depresja, strach, brak uczuć i emocji, to naturalne że to będzie ale byle się nie pchać w jakieś drogi na skróty, m.in. mam na myśli używki i tym podobne. Pomału uczucia będą wracać, ja sam też leżę często na kanapie i mówię, że chcę tylko coś poczuć. Potem znowu za dużo wszystkiego, smutek i depresja, potem znów radość, w którymś momencie spokój i tak po kolei cały czas i wciąż. I nie wiem skąd się co bierze, to że się dowiem też pewnie niewiele zmieni ale życie "nawet" dla takich jak my ma wiele w sobie uroku, jest jeszcze kilka wporzo osób na świecie :P . Pozdrawiam :)

 

-- 13 sty 2014, 23:52 --

 

Inga_beta,
a zaburzenie powstało w okresie niemowlęcym.
Nie chce Cię naciągać na zwierzenia, powiesz tyle, ile uznasz za słuszne. Mogłabyś rozwinąć, co masz na myśli, mówiąc, że zaburzenie powstało w trakcie niemowlęctwa? Nawiązujesz do traum, których doświadczyłaś na tak wczesnym etapie rozwoju psychicznego? Mogłabyś skrobnąć o nich co nieco, orientacyjnie? Dzięki.

 

to faktycznie dość ciekawe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję za powitanie

U mnie głowną przyczyną są traumy z okresu niemowlęcego- molestowanie i duszenie przez ojca z doprowadzaniem na granicę śmierci.

Od razu to napiszę bo wiem że wczęsniej czy później i tak by do tego doszło.

Potem był dalszy ciąg życia w piekle ale już bez molestowania.

Gdzieś czytałam że zaburzenia schizotypowe i schizoidalne pochodzą z okresu najwcześniejszego i u mnie to się zgadza.

U mnie to zaburzenie ma podłoże czysto psychologiczne i dlatego jedyną metodą leczenia jest terapia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Metoda jest w nurcie psychoanalitycznym. Bardzo dużo pracujemy z przeniesieniami. Jednak w moim przypadku sama rozmowa by nie zadziałała. W gabinecie jest łóżko na którym mam sesję przy zastosowaniu róznych metod. Ostatnio jest to metoda oddechowa. Wczesniej była metoda Meinholda a jeszcze wcześniej coś podobnego do medytacji Vipassana.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Często wspomagam się oddechem, nawet na siedząco gdy coś się dzieje a ja nie potrafię znaleść przyczyny. Oddech sprawia że wszystko widzę jaśniej.

Np miałam taki przypadek. Terapeuta powiesił nowy zegar a mnie tak przeszkadzało tykanie że niczego poza nim nie słyszałam i tylko o nim myslałam. O terapii nie było mowy. Terapeuta zaproponował oddech. Jakie było moje zdziwienie gdy sobie uśwaidomiłam że ja kojarzę zegar z gadającą matką a terapeutę z ojcem. CZułam silne napięcie siedząc pomiędzy matką i ojcem i cała moja uwaga była skierowana na kontrolowanie sytuacji, bo byłam w wielkim niebezpieczeństwie. Po tym uśwaidomieniu zegar przestał mi przeszkadzać.

 

 

Leków nie miałam proponowanych ponieważ dla terapii jest lepiej aby umysł nie był zmieniony za pomocą leków.

 

Trudno mi powiedzieć czy mam problemy z wyrażaniem mysli, bo ja raczej mam tak mało mysli że nie ma czego wyrażać. Natomiast mam wielki problem z mówieniem i pisaniem bo mam pustkę w głowie i nie mam niczego do powiedzenia. U mnie nie ma tego kto chciałby się wyrażać. W środku jestem pusta.

Dlatego lubię jak jestem pytana bo wtedy łatwiej mi odpowiadać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz, za pomocą słów trudno jest takie stany wyrażać. Po prostu nie ma odpowiednich słow.

Ten stan pustki i martwoty kiedyś był o wiele silniejszy. kiedyś to nie była pustka wewnątrz mnie tylko poczucie nieistnienia mnie, poczucie że jest tylko zewnętrzna skorupa wypełniona lękiem a mnie nie ma. To było cierpienie nie do wytrzymania. Z czasem coś się we mnie zmieniało aż doszło do momentu że poczułam że jest we mnie punkt. potem ten punkt się rozrastał aż mnie wypełnił. Przedtem czułam że w środku jestem zimna, teraz mam w środku ciepło ale nadal nie ma we mnie żywej istoty. Jestem pusta bo nie ma we mnie czegoś zywego, czegoś co czuje, nie ma we mnie uczuć, nie ma we mnie mojego ja.

I ten proces wypełniania mnie dalej zachodzi co objawia się tym że jestem troszkę wrażliwsza, pełniejsza. Mam nadzieję że to w końcu doprowadzi do tego że zacznę czuć a wtedy pustka zniknie. Wiem że czeka mnie jeszcze wiele lat terapii ale mnie tylko terapia trzyma przy życiu.Nie mam niczego oprócz terapii i żyje tylko dla terapii. Poza terapią nic mnie nie interesuje, bo to jest takie chwytanie się brzytwy przez topiącego się.

 

-- 14 sty 2014, 18:56 --

 

Przedtem ciągle używałam wyrażenia że jestem martwa, teraz już tak nie czuję. Teraz czuję tylko że jestem pusta i nie mówię już że jestem martwa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×